Bannery górne wyróżnione

Bannery górne

A+ A A-

Audiolab 6000A Play

Audiolab 6000A Play

Centralnym elementem wysokiej klasy systemu stereo jest wzmacniacz. Tak było, tak jest i - mimo rosnącej popularności kolumn aktywnych - zapewne jeszcze długo tak będzie. Prawdopodobnie dlatego od pewnego momentu wzmacniacze zintegrowane zaczęły przejmować funkcje innych urządzeń. I nie mówię tu wcale o przetwornikach czy odtwarzaczach strumieniowych. Choć wielu audiofilów uważa, że idealny piecyk powinien mieć postać pudełka z dwoma pokrętłami i włącznikiem wydającym z siebie głośne "pstryk", normalnym użytkownikom taki minimalizm kojarzy się z problemami natury praktycznej. Moda na uzbrajanie wzmacniaczy w gniazda słuchawkowe, wejścia gramofonowe, regulatory barwy, wskaźniki wychyłowe i najróżniejsze (zazwyczaj niepotrzebne i nie używane ani razu) gniazda umożliwiające na przykład rozdzielenie funkcji przedwzmacniacza i końcówki mocy zaczęła się już dawno, dawno temu i zasadniczo trwa do dzisiaj. Ponieważ jednak zmieniły się potrzeby klientów, owo dodatkowe wyposażenie również jest już trochę inne. No bo komu potrzebne są dwie pętle magnetofonowe? Ale komplet wejść cyfrowych, dzięki którym do wzmacniacza podłączymy na przykład konsolę, dekoder czy telewizor - to już przyda się niejednemu melomanowi. Nikt nie twierdzi, że muzyki trzeba słuchać z telewizora, ale jeśli wzmacniacz i kolumny będziemy mogli wykorzystać w takiej sytuacji, odpadnie nam zakup soundbara. No, ale... Jeżeli nasza integra ma wejścia cyfrowe, to znaczy, że wewnątrz znajduje się DAC. Możliwe nawet, że zupełnie niezły. A stąd już tylko krok do eliminacji źródła jako takiego. Wystarczy wcisnąć do obudowy moduł łączności sieciowej, aby zamienić wzmacniacz w pełnoprawny system all-in-one. Właśnie takim urządzeniem jest Audiolab 6000A.

Muszę przyznać, że od pewnego czasu mam problem z tą klasyfikacją. Przetestowałem już wiele wzmacniaczy i systemów all-in-one, które mógłbym zaliczyć zarówno do pierwszej, jak i drugiej kategorii. Proces uzbrajania piecyków w łączność sieciową sprawił, że stosowane wcześniej kryteria zupełnie się rozmyły i rozjechały. Pozostała mocno subiektywna ocena sytuacji. Można bowiem powiedzieć, że stereofoniczny system all-in-one to urządzenie, które łączy w sobie przynajmniej dwa podstawowe elementy systemu hi-fi - wzmacniacz zintegrowany i źródło dźwięku. Najczęściej w pakiecie dostajemy kilka źródeł - streamer, tuner radiowy, czasami odtwarzacz płyt kompaktowych. W dzisiejszych czasach najważniejsza jest jednak łączność LAN lub Wi-Fi. Wystarczy to jedno gniazdo lub antenka, aby użytkownik mógł dobrać się do treści z kilku ulubionych serwisów lub plików udostępnionych w lokalnej sieci. Wówczas dochodzimy jednak do sytuacji, w której taki sam klocek bez gniazda ethernet nazywaliśmy wzmacniaczem zintegrowanym, a po dodaniu tego jednego "drobiazgu" mówimy już o systemie all-in-one. Hegel H80 - wzmacniacz, H90 - all-in-one. Audiolab 6000A - wzmacniacz, 6000A Play - all-in-one. Dziwne, prawda? Moim zdaniem byłoby to trochę naciągane, dlatego przydzielając poszczególne modele do jednej z tych dwóch kategorii kieruję się także ich budową wewnętrzną oraz tym, jak są one opisywane przez samego producenta, a także historią ich powstania.

Niektóre urządzenia projektowane od początku jako systemy all-in-one mają zupełnie inną konstrukcję. Poszczególne sekcje zajmują mniej więcej tyle samo miejsca, a końcówka mocy ma postać dwóch niewielkich płytek umieszczonych tuż przy gniazdach głośnikowych. W usieciowionych wzmacniaczach wygląda to inaczej. W 99% przypadków mamy do czynienia z normalną integrą, do której dołożono przetwornik i układ łączności sieciowej. Czasami nie zmienia się nawet wygląd przedniego panelu. Znakomita większość "bebechów" takiego urządzenia to klasyczny piecyk, z porządnym transformatorem i tranzystorami przykręconymi do dużych radiatorów, a nie jakaś ekologiczna klasa D. Laikowi trudno zrozumieć różnicę. W obu urządzeniach dostaje przecież takie same gniazda, takie same możliwości i takie same parametry. Audiofile jednak zdecydowanie wolą systemy all-in-one, które "wyrosły" ze wzmacniaczy zintegrowanych i tak naprawdę wciąż nimi są. Wzmacniacz z dodatkiem w postaci streamera odpowiada im bardziej niż streamer z dodatkiem w postaci wzmacniacza. Jeśli mam być szczery, zupełnie się temu nie dziwię. Bo nawet jeśli są to tylko dwie drogi prowadzące do jednego celu, praktyka pokazuje, że systemy all-in-one bazujące na porządnym piecyku grają po prostu lepiej.

Audiolab 6000A Play

Wygląd i funkcjonalność

Podobnie jak innym markom należącym do koncernu IAG, Audiolabowi przez wiele lat ze streamingiem było jakoś nie po drodze. Wyglądało to tak, jakby ktoś się zagapił albo poświęcił kilka długich lat na projektowanie wzmacniaczy i kolumn, nie patrząc na to, co dzieje się dookoła. Widać było wprawdzie pewne przejawy unowocześniania urządzeń bazujących na sprawdzonych układach, jednak w porównaniu z dokonaniami konkurencji wyglądało to tak sobie. Temat był wielokrotnie poruszany w testach sprzętu Audiolaba i Quada, bowiem te marki są dla International Audio Group najważniejsze i jeżeli coś miało drgnąć, wiadomo było, że zacznie się właśnie od ich oferty. Po wielu latach produkowania odtwarzaczy płyt kompaktowych i wzmacniaczy z wbudowanym przetwornikiem taki przełomowy moment faktycznie nastąpił. W katalogu Audiolaba pojawił się długo wyczekiwany streamer - 6000N Play. Może nie narobił na rynku wielkiego zamieszania, bo na tym etapie wielu audiofilów zaopatrzyło się już w odtwarzacze sieciowe, a wieść o nowoczesnym źródle Audiolaba zrobiła na nich mniej więcej takie wrażenie jak wyprzedaż węgla na kimś, kto trzy lata wcześniej zamontował w domu piec gazowy i panele fotowoltaiczne. Nie można jednak zapominać o sporej grupie właścicieli wzmacniacza zintegrowanego 6000A, z których niektórzy nie zdążyli jeszcze zaopatrzyć się w źródło z prawdziwego zdarzenia, a część była nawet skłonna rozstać się z posiadanym streamerem innej marki tylko po to, aby zbudować spójny wizualnie i brzmieniowo system. Wypadałoby również dodać do tego melomanów, którzy z procesem przesiadki na pliki i streaming długo nie mogli się pogodzić i dopiero niedawno doszli do wniosku, że dalsze kolekcjonowanie srebrnych krążków będzie coraz trudniejsze, a poprawa jakości brzmienia poprzez wymianę źródła będzie wiązała się z ogromnym wydatkiem. Inna sprawa, że kupno niedrogiego, ale dobrego streamera wcale nie jest łatwe.

6000N Play spotkał się z bardzo ciepłym przyjęciem, głównie ze względu na cenę, minimalistyczną konstrukcję i wysoką jakość wykonania. 2199 zł za pełnowymiarowy strumieniowiec z przetwornikiem ESS Sabre ES9018 to bardzo rozsądna propozycja. Może w środku hula wiatr, ale przecież za te pieniądze nie można spodziewać się nie wiadomo czego. A ponieważ niemal cały układ elektroniczny 6000N Play zmieścił się na jednej, niewielkiej płytce, szybko stało się jasne, że wszczepienie tego samego modułu łączności sieciowej do wzmacniacza 6000A nie powinno być wielkim problemem. Przetwornik czekał przecież w gotowości. Tak narodził się 6000A Play. Obecnie seria 6000 składa się więc z czterech klocków. Transport 6000CDT i odtwarzacz sieciowy 6000N Play wyceniono na 2199 zł, 6000A kosztuje 3399 zł, a 6000A Play, łączący funkcje modeli 6000A i 6000N Play i zbudowany na bazie tych samych podzespołów - 4499 zł. Niecałe cztery i pół tysiąca złotych za system all-in-one bazujący na wyjątkowo fajnym, klasycznym wzmacniaczu, wyposażony w łączność LAN i Wi-Fi, a na dokładkę Bluetooth z kodekiem aptX, kilka wejść cyfrowych, wejście phono (MM), gniazdo słuchawkowe oraz możliwość słuchania muzyki z plików i ulubionych serwisów strumieniowych? Trzeba przyznać, że brzmi to naprawdę zacnie. Jedynym minusem jest brak wejścia USB typu B, które stało się standardem przy podłączaniu tego typu urządzeń do komputera. Na tylnym panelu Audiolaba zobaczymy wprawdzie gniazdo USB typu A, które jednak służy tylko i wyłącznie do aktualizacji oprogramowania. Swoją drogą, wzmacniacz łączący się z siecią powinien chyba robić to automatycznie, tymczasem tutaj, jeśli komuś w ogóle przyjdzie to do głowy, nowy firmware wgrywa się za pomocą penrdive'a.

Biorąc pod uwagę funkcjonalność i jakość wykonania, nowy Audiolab może stanowić konkurencję dla takich urządzeń, jak chociażby Hegel H95 (7999 zł) czy Primare I15 Prisma (7890 zł), a cenowo bliżej mu do budżetowych amplitunerów. Z drugiej strony... Różnica między 6000A a 6000A Play wynosi 1100 zł, a przecież cała robota polegała w tym przypadku na dołożeniu modułu sieciowego. Na tylnej ściance pojawiło się gniazdo LAN i dwie dodatkowe antenki. W środku płytkę DAC-a zamieniono po prostu na nieco większą płytkę zawierającą ten sam przetwornik i elektronikę odpowiadającą za łączność, streaming itd. I serio, za tę operację klienci muszą zapłacić ponad tysiąc złotych? Jest to co najmniej dyskusyjne. Rozsądek podpowiadałby, że 300-500 zł zamknęłoby temat, nawet z podatkami, marżami i licencjami. Moim zdaniem cena testowanego modelu nie wynika ani z kosztu wprowadzonych modyfikacji, ani z pazerności producenta. Audiolaba trudno o to posądzać. Jeżeli firma chciałaby zarabiać na "biednych audiofilach", już dawno podniosłaby ceny swoich produktów o dobre 30-40%, a ludzie nadal chwaliliby je na wszystkich odpustach. Gdyby jednak 6000A i 6000A Play dzieliło owe 300-500 zł, nikt nie kupiłby tego pierwszego. Integra bez funkcji strumieniowych mogłaby zniknąć z oferty. Ale na tym nie koniec. Domyślam się, że porządnie zdenerwowaliby się także właściciele 6000A i 6000N Play. Za taki zestaw trzeba zapłacić 5598 zł. Wyobraźmy sobie teraz, że producent wyskakuje z urządzeniem, które robi dokładnie to samo, ale kosztuje 3699 zł. Nie poczulibyście się oszukani? Moim zdaniem cena 6000A Play jest wynikiem chłodnej kalkulacji. Spójrzcie tylko... 3399 zł (6000A), 4499 zł (6000A Play) i 5598 zł (6000A + 6000N Play). Dzięki temu opisywany model jest o 1100 zł droższy od integry, na której bazuje, ale też o 1099 zł tańszy od systemu złożonego z owej integry i pełnowymiarowego streamera. Wilk syty i owca cała.

Jeśli chodzi o wygląd zewnętrzny i funkcje czysto "wzmacniaczowe", odsyłam do testu 6000A. Pod tym względem nie zmieniło się nic, więc nie będę się powtarzał. Zainteresowało mnie natomiast to, czego w tamtym modelu nie było, a więc rozwiązania sieciowe, a w szczególności system DTS Play-Fi, na którym Audiolab postanowił oprzeć swoje strumieniowce. Czy to właściwa decyzja? Przed podłączeniem urządzenia obawiałem się, że będzie to raczej próba sprytnego obejścia tematu, ale już po kilku minutach zacząłem rozumieć decyzję producenta. W dobie streamingu każda firma musi postawić na jakąś aplikację, a jest to o tyle trudne, że na rynku nie ma jednego, dominującego systemu. Robienie wszystkiego po swojemu lub łapanie kilku srok za ogon jest bardzo ryzykowne i bardzo kosztowne, a w praktyce trudne do zrealizowania. Trzeba bowiem połączyć ze sobą wiele różnych funkcji, a do tego umożliwić użytkownikom korzystanie ze sprzętu na dziesiątki różnych sposobów. Spójrzcie tylko, ile możliwości ma dziś przeciętny meloman wyposażony w komputer i telefon. Jeden będzie słuchał plików hi-res z dysku, drugi będzie chciał uzyskać szybki dostęp do TIDAL-a, trzeci wybierze Spotify, Qobuza lub Deezera, czwartemu będzie zależało na radiu internetowym, piątemu - na asystencie głosowym, szóstemu - na kompatybilności ze starszym laptopem, i tak dalej, i tak dalej... A jeśli ktoś będzie chciał odpalić YouTube Music? Albo Roona? Albo wyciągnie naprawdę stary smartfon z systemem Windows Phone? Dochodzimy do punktu, w którym mając zaledwie stu klientów, przestajemy panować nad sytuacją. Widać to w sieci, a w szczególności w komentarzach. Nawet słuchawki bezprzewodowe komuś działają rewelacyjnie, a komuś innemu przerywają, rozłączają się i robią jakieś inne cuda. Zawsze też trafi się ktoś, kto wymyśli sobie opcję nie do zrobienia. Bo on akurat chciałby puszczać muzykę z komputera, ale tak, żeby leciała przez telewizor i wchodziła do wzmacniacza przez wyjście optyczne, a dodatkowo żeby sterować nią z poziomu smartfona. Ktoś sobie wynajdzie jakieś dziwne radio, ktoś inny spróbuje odtworzyć pliki DSD512 przez Wi-Fi... Dramat.

Dlatego właśnie nawet potężne koncerny decydują się na gotowe rozwiązania, z których najpopularniejsze są dwa - Chromecast i DTS Play-Fi. O ile jednak ten pierwszy wciąż nie daje wielkich możliwości, bo nie jest nastawiony na słuchanie muzyki (jest to raczej aplikacja typu smart home niż coś stworzonego z myślą o melomanach), o tyle DTS Play-Fi faktycznie idzie w tym kierunku i daje użytkownikowi coś konkretnego poza samym łączeniem się z siecią. W porządku, wizualnie aplikacja nie jest najpiękniejsza, ale z tego, co zauważyłem, użytkownikom zupełnie to nie przeszkadza. Może nie wszyscy są takimi estetami i nie przywiązują wagi do tego, jak co jest zaprojektowane i jak wygląda, tylko jak działa. Może jesteśmy już tak bardzo przyzwyczajeni do szarpania się z aplikacjami, komputerami, sterownikami i aktualizacjami, że nie zwracamy na to uwagi? DTS Play-Fi wykonuje tę robotę bardzo skutecznie. Słuchanie muzyki z TIDAL-a nie jest oczywiście tak komfortowe, jak za pośrednictwem macierzystej aplikacji, ale można się do tego przyzwyczaić. Wygodnie, a więc bez ręcznego wpisywania adresów i haseł, dobierzemy się także do plików udostępnionych na komputerze lub dysku NAS. Wiele aplikacji z jakiegoś powodu rzuca użytkownikowi kłody pod nogi, a tutaj wybieramy folder, rozpoczynamy odtwarzanie, działa. Wielu melomanów przekonało się już, że przy wyborze streamera lub aplikacji liczy się nie tylko to, co dostajemy dzisiaj, ale przede wszystkim to, czy i w jaki sposób dany system się rozwija. A prace nad DTS Play-Fi posuwają się całkiem żwawo. W ostatnich aktualizacjach wprowadzono na przykład możliwość odtwarzania plików w jakości 24 bit/192 kHz oraz obsługę asystenta głosowego Amazon Alexa. Nie potrafię także wytknąć tej aplikacji jakichś oczywistych, rażących braków. Generalnie jest bardzo, bardzo w porządku. Szkoda, że Audiolaba nie udało mi się połączyć z Roonem, ale też nie sądzę, aby posiadacze takiego urządzenia byli zainteresowani korzystaniem z oprogramowania, za które trzeba zapłacić (i to niemało).

Wielu melomanów przekonało się już, że przy wyborze streamera lub aplikacji liczy się nie tylko to, co dostajemy dzisiaj, ale przede wszystkim to, czy i w jaki sposób dany system się rozwija. A prace nad DTS Play-Fi posuwają się całkiem żwawo. W ostatnich aktualizacjach wprowadzono na przykład możliwość odtwarzania plików w jakości 24 bit/192 kHz oraz obsługę asystenta głosowego Amazon Alexa.

W trakcie testu nie wykorzystałem na pewno wszystkich możliwości aplikacji DTS Play-Fi ani nie powtarzałem eksperymentów, które przeprowadziłem recenzując model 6000A. Muszę jednak przyczepić się do dwóch rzeczy, które po kilku dniach zaczęły mnie irytować. Pierwsza to zbyt agresywny układ automatycznego przełączania wzmacniacza w tryb czuwania. Rozumiem, że to ekologiczne i że nie ma co grzać radiatorów, gdy nie słuchamy muzyki, ale tutaj nie mówimy o przerwach trwających godzinę czy dwie, ale dosłownie kilka lub kilkanaście minut. Nie przyszło mi do głowy sprawdzić, ile dokładnie to trwało, ale Audiolab potrafił przejść w tryb uśpienia, gdy odbierałem przesyłkę od kuriera lub dawałem kotu jeść. Co ciekawe, kiedy postanowiłem posłuchać muzyki przez Spotify Connect, a następnie wcisnąłem pauzę, wzmacniaczowi się odwidziało i pozostał aktywny co najmniej kilka godzin, choć nic nie grało. Może da się to jakoś obejść. Drugą wkurzającą rzeczą były nagłe skoki potencjometru kilkanaście lub kilkadziesiąt sekund po włączeniu urządzenia. Odpalamy wzmacniacz, wybieramy na przykład jedno z wejść analogowych (RCA), ustawiamy poziom głośności na "-66" (tutaj to dość cicho), a po chwili potencjometr wskakuje na "-54". Doszedłem do wniosku, że w tym czasie 6000A Play łączy się z siecią, a następnie ustawia taki poziom głośności, jaki ostatnio ustawiliśmy w aplikacji DTS Play-Fi. I robi to niezależnie od tego, czy ową aplikację mamy akurat uruchomioną na smartfonie lub tablecie. Taka głupotka. Jestem przekonany, że da się to poprawić na drodze software'owej, więc może nawet ktoś się tym zainteresuje przy kolejnej aktualizacji. Żaden z tych mankamentów nie zmienił mojego pozytywnego odbioru testowanego modelu jako całości. Audiolab bardzo dobrze poradził sobie z tematem streamingu. Obawiałem się, że będzie to nieudany eksperyment, a okazało się, że 6000A Play jest jednym z najbardziej wszechstronnych systemów all-in-one w tym przedziale cenowym.

Audiolab 6000A Play

Brzmienie

Choć od testu Audiolaba 6000A minęły prawie dwa lata, doskonale pamiętam jego dźwięk. Być może dlatego, że tak bardzo przypominał to, z czym zetknąłem się jeszcze wcześniej, opisując model 8200A, który zresztą zabawił w moim prywatnym systemie znacznie dłużej i sprawdził się nie tylko jako towarzysz wieczornych odsłuchów, ale także jako wzmacniacz wyznaczający pewien punkt odniesienia - tak dla konstrukcji tańszych, jak i wielokrotnie droższych. Pamiętam także, że był to wyjątkowo uniwersalny piecyk. Mógł pracować nie tylko jako integra, ale także jako przedwzmacniacz lub końcówka mocy. Na wyposażeniu znalazło się także wyjście słuchawkowe, w związku z czym zawsze miałem pod ręką urządzenie, do którego można było podłączyć nawet stosunkowo wymagające nauszniki. Na pewno nie był to szczyt hi-endu, ale niezwykle ciężko było znaleźć kolumny, które Audiolabowi by nie pasowały. Musiałyby grać wyjątkowo agresywnie, ostro i płasko, a do tego charakteryzować się nieprzeciętnie niską skutecznością. Moje obserwacje potwierdził Jarek Święcicki, który miał przyjemność testować system złożony z integry 8300A i odtwarzacza 8300CD.

6000A nie mógł grać inaczej. Spójrzcie tylko na rozbierane zdjęcia tych modeli. Pomijając liczbę tranzystorów przykręconych do aluminiowych radiatorów oraz płytkę z przetwornikiem w 6000A, są bliźniaczo podobne. Zastanawiam się wręcz, kto normalny zdecyduje się zainwestować w wyższy model. Różnica w cenie jest wprawdzie niewielka, a 8300A jest nieco mocniejszy i ma jedno wejście zbalansowane, ale dla równowagi nie ma ani jednego wejścia cyfrowego, a o streamingu można zapomnieć, bo w serii 8300 nie znajdziemy odpowiednika odtwarzacza 6000N Play. Moim zdaniem droższe klocki tej marki nie mają szans w starciu z komponentami z serii 6000. Aby ta zabawa miała sens, Audiolab powinien czym prędzej zaprezentować serię 8400, która w tym układzie powinna być już bezpośrednim atakiem na wyższą półkę. Może nawet czymś na zasadzie "hi-endu za rozsądne pieniądze". Wprowadzając na rynek wzmacniacz 6000A, firma jasno dała nam do zrozumienia, że zamierza zdominować ten segment (moim zdaniem wciąż ciężko jest znaleźć godnego rywala dla tego piecyka), ale jednocześnie strzeliła sobie w stopę (sprawiając, że kupno droższego modelu 8300A stało się lekko bezsensowne). Teraz, oddając w ręce klientów 6000A Play, Audiolab odstrzelił sobie drugą, bowiem nikt normalny nie kupi już systemu złożonego z integry 6000A i streamera 6000N Play. Szczerze mówiąc, 6000A Play jest czymś więcej niż kandydatem na rynkowy hit. Jest urządzeniem, które kosi konkurencję jak spalinowy traktorek. Nie dość, że stanowi rozsądną alternatywę dla droższych systemów all-in-one, takich jak Hegel H95, Cyrus One Cast, Primare I15 Prisma czy Naim Uniti Atom, to jeszcze wchodzi w paradę stereofonicznym amplitunerom sieciowym, takim jak Yamaha R-N803D czy Marantz NR1200. Ten mały hultaj będzie wyjeżdżał z magazynu dystrybutora paletami. O ile oczywiście Audiolab nadąży z produkcją.

Jeśli chodzi o charakter brzmienia, po raz kolejny muszę odesłać wszystkich zainteresowanych do testu modelu 6000A. Nie widzę sensu pisania tego samego po raz drugi, a bezczelne skopiowanie tamtej recenzji też średnio mi się podoba. Jeśli chcielibyście wiedzieć, jak gra 6000A Play, możecie zresztą zapoznać się z testami modelu 8200A i wspomnianego wyżej systemu, w którym znalazła się jego nowsza wersja, 8300A. Wszystkie te urządzenia prezentują podobne, jeśli nie takie samo podejście do dźwięku - ma on być konkretny, czytelny, dynamiczny, wyrazisty i możliwie neutralny. Można powiedzieć, że podczas odsłuchu 6000A Play od samego początku wiemy, na czym stoimy. Brzmienie jest dobrze zrównoważone, szybkie, rozdzielcze i wyjątkowo czyste. Najlepsze jest jednak to, że nie wynika to z tanich sztuczek w rodzaju podbijania wysokich tonów. Audiolab po prostu tak gra i naprawdę ciężko mu coś zarzucić, a już szczególnie, kiedy ma się na uwadze jego cenę. Jedyne minusy, jeśli w ogóle można to tak nazwać, wynikają wprost z kierunku, jaki obrali konstruktorzy tego wzmacniacza oraz oczywistych ograniczeń budżetowych. Co dokładnie mam na myśli? Na przykład to, że jeśli obok 6000A Play postawimy znacznie droższy wzmacniacz, jak na przykład Hegel H120, okaże się, że ten drugi oferuje jeszcze lepszą dynamikę i przejrzystość, choć nie jest urządzeniem nastawionym na studyjne, analityczne brzmienie. Co by nie mówić, Audiolab gra trochę sucho. Tranzystorowo. Gdyby kosztował osiem albo dziesięć tysięcy złotych, na pewno bym na to narzekał. Przy obecnej cenie wspominam o tym tylko dla formalności - tak, jak dziennikarze motoryzacyjni z czystego obowiązku piszą, że wnętrza najtańszych samochodów dostępnych na rynku są wykonane z twardych plastików. Wszyscy doskonale o tym wiedzą i nikomu to nie przeszkadza. Czy producent mógłby podjąć próbę wprowadzenia do tego dźwięku jakiegoś pierwiastka lampowej barwy i analogowej płynności? Tak, z pewnością. Gdyby mu się udało, byłoby cudowanie, ale większość takich eksperymentów kończy się dźwiękiem zamulonym jak karp w galarecie. Moim zdaniem o wiele lepszym rozwiązaniem jest połączenie Audiolaba z kolumnami o lekko ocieplonym brzmieniu. Podczas testu 6000A Play grał z monitorami Equilibrium Nano i znacznie tańszymi Pylonami Ruby Monitor. W obu przypadkach operacja zakończyła się sukcesem.

W tym momencie powinienem pewnie podjąć się próby oceny samego modułu sieciowego, ale nie wiem, jak miałbym to przeprowadzić. Najważniejsze wydaje mi się to, że wbudowane źródło nie zabiło charakteru tego wzmacniacza, a producent nie uległ pokusie, aby przy okazji pozmieniać coś w konstrukcji przedwzmacniacza lub końcówki mocy. Niejedna firma doszłaby do wniosku, że skoro klienci mają otrzymać pełnoprawny system all-in-one, to zamiast skomplikowanego wzmacniacza tranzystorowego zasilanego sporym toroidem trzeba wsadzić do środka gotowe moduły pracujące w klasie D, a wbudowaną elektrownię zastąpić płytką wielkości paczki chusteczek, a najlepiej ładowarką od laptopa. Tymczasem 6000A Play to połączenie tego, co w obu światach najlepsze - nowoczesnego streamera i wzmacniacza zbudowanego w klasyczny sposób (bazującego tak naprawdę na projekcie z lat osiemdziesiątych). Wszystko to sprawia, że otrzymujemy znakomitą bazę do budowy systemu stereo, który potrafi dać mnóstwo frajdy, ale nie kosztuje majątku. Po pięciu minutach odsłuchu wiedziałem już, że będę polecał ten wzmacniacz bardzo, bardzo często. Właściwie musiałem tylko upewnić się, że Audiolab nie spaprał sprawy ani z funkcjonalnością, ani z brzmieniem. A kiedy przekonałem się, że aplikacja DTS Play-Fi naprawdę daje radę, odsłuch był tylko formalnością.

Po pięciu minutach odsłuchu wiedziałem już, że będę polecał ten wzmacniacz bardzo, bardzo często. Właściwie musiałem tylko upewnić się, że Audiolab nie spaprał sprawy ani z funkcjonalnością, ani z brzmieniem. A kiedy przekonałem się, że aplikacja DTS Play-Fi naprawdę daje radę, odsłuch był tylko formalnością.

Wielu audiofilów uważa, że chcąc zbudować dobry zestaw hi-fi, powinniśmy przygotować się na wydatek minimum 8000-10000 zł. Rzecz jasna, nie mówimy tu o totalnej budżetówce, bo jeśli ktoś ma ograniczony budżet, to i za 3500-4000 zł kupi sobie przyzwoite kolumny i tani amplituner stereo. Tańsze są już tylko miniwieże, głośniki sieciowe i soundbary. Owe 8000-10000 zł to kwota, która pozwala nam wskoczyć na wyższy poziom, wyjść ze świata plastikowych wzmacniaczy z zasilaczami impulsowymi, zestawów głośnikowych sklejonych z cienkiego paździerza i aplikacji, które w zasadzie nic nam nie dają. Ostatnio kilkoro znajomych zgłosiło się do mnie z prośbą o poradę w sprawie sprzętu stereo. Różne pomieszczenia do nagłośnienia, różne potrzeby, różne źródła muzyki. Budżet? Zgadliście - do dziesięciu tysięcy złotych. Zabawę zaczynaliśmy od kolumn, bo to przecież najważniejsze. A to mniejsze, a to większe, a to białe, a to drewniane, a to aluminiowe... W porządku, ogarnięte. Ale co teraz? Zostaje 4000-5000 zł na elektronikę, a za te pieniądze można kupić co najwyżej przyzwoity amplituner sieciowy albo budżetowy system złożony ze wzmacniacza i streamera, po 2000 zł za klocek. Wiadomo, że nie będzie to nic rewelacyjnego. Sam na pewno wolałbym w takiej sytuacji sięgnąć po zaskórniaki i kupić coś w rodzaju Hegla H95, ale nie każdy zdecyduje się na taki krok. Podsumowując, w takim systemie kolumny może zasilać coś takiego, jak Yamaha R-N803D, Marantz PM6006 i NA6006 albo fajny all-in-one za 6000-8000 zł. Pomiędzy tymi dwoma światami jest przepaść. A raczej była. Audiolab 6000A Play kosztuje niecałe cztery i pół tysiąca, a moim zdaniem bliżej mu do Hegla niż Yamahy. Nie gra tak samo, ale nie wygląda źle, a do tego ma Wi-Fi, Bluetooth i kilka innych gadżetów, których w Heglu nie uświadczymy. Tak oto świetny wzmacniacz przeobraził się w znakomity system stereo, któremu do szczęścia potrzebne są tylko kolumny, sieć i kilka kabli. Dla mnie bomba!

Audiolab 6000A Play

Budowa i parametry

Audiolab 6000A Play to sieciowy wzmacniacz zintegrowany dysponujący mocą 50 W na kanał przy 8 Ω i 75 W przy 4 Ω. Urządzenie wyposażono w wysokiej jakości przetwornik cyfrowo-analogowy umożliwiający bezpośrednie podłączanie źródeł cyfrowych, takich jak transporty i serwery, ale też konsole, telewizory czy dekodery telewizji satelitarnej. Na wyposażeniu mamy cztery wejścia cyfrowe, trzy analogowe wejścia liniowe, wejście dla gramofonu z wkładką MM, łączność Bluetooth i dedykowany wzmacniacz słuchawkowy. Jeśli chodzi o układ DAC-a, Audiolab sięgnął po chip ESS Sabre ES9018, korzystający z 32-bitowej architektury HyperStream i eliminatora jittera. Warto przypomnieć, że na tej samej kości zbudowano model M-DAC będący jednym z rynkowych hitów Audiolaba. Producent twierdzi, że w opisywanym modelu - podobnie, jak we wzmacniaczu 6000A, na którym bazuje - udało się jeszcze udoskonalić implementację kości ESS Sabre. Najważniejszą zmianą względem tańszego modelu jest oczywiście dodanie modułu łączności sieciowej, obsługującego zarówno połączenie przewodowe (LAN), jak i bezprzewodowe (Wi-Fi). Z punktu widzenia audiofila największą zaletą Audiolaba jest klasyczna architektura sekcji wzmacniacza. Wewnętrzne podobieństwo do modelu 8300A jest tak duże, że niewtajemniczeni melomani będą potrzebowali dłuższej chwili, aby wyłowić wszystkie różnice. Końcówka mocy wykorzystuje topologię CFB z jedną parą tranzystorów wyjściowych w każdym kanale. Ze względu na podobny rozmiar aluminiowych radiatorów, mają one zapewniony duży komfort pracy. Producent informuje, że prąd jałowy jest tutaj utrzymywany na stałym poziomie, niezależnie od temperatury tranzystorów, dzięki czemu udało się uzyskać bardzo dobrą liniowość i stabilność termiczną. W zasilaczu zobaczymy spory transformator toroidalny o mocy 200 VA oraz cztery kondensatory o pojemności 15000 µF każdy. Selektor źródeł zbudowano na hermetycznych przekaźnikach, a regulację głośności powierzono scalonemu tłumikowi. Co ciekawe, producent przyłożył się także do wbudowanego phono stage'a, konstruując go na bazie dyskretnych tranzystorów JFET.

Werdykt

Kiedy testuję tak wszechstronny, tak dobrze zbudowany i tak uniwersalny brzmieniowo sprzęt, który na dodatek nie kosztuje majątku (a nie zdarza się to zbyt często), naprawdę trudno mi powstrzymać entuzjazm. Dlatego dla porządku przypomnę wady Audiolaba 6000A Play. Z tyłu nie ma wejścia USB typu B, wzmacniacz zbyt szybko przechodzi w tryb czuwania, nie jest kompatybilny z Roonem, nie posłuchamy na nim absolutnie najgęstszych plików, a jego dźwięk - abstrahując od wszystkich zalet, do których należałoby zaliczyć przede wszystkim neutralność, dynamikę, rozdzielczość i stereofonię - jest trochę suchy. I to by było na tyle. Stali czytelnicy naszego portalu doskonale wiedzą, że nawet w testach urządzeń za dwadzieścia tysięcy złotych i więcej potrafię czepiać się najróżniejszych drobiazgów, więc powyższa lista mówi sama za siebie. Zresztą dla większości użytkowników wspomniane minusy nie będą miały żadnego znaczenia. Nie sądzę, aby ktoś zechciał słuchać na nim plików DSD512 albo przesiąść się z darmowej aplikacji DTS Play-Fi na system, za który miesięcznie trzeba płacić prawie 40 zł. Zgadzam się, że różnica w cenie między modelami 6000A a 6000A Play jest zbyt duża. Ponad tysiąc złotych za moduł sieciowy to lekkie zdzierstwo. Tyle, że 4499 zł za tak wypasiony system all-in-one zbudowany na bazie klasycznego, porządnego, "normalnego" wzmacniacza to wciąż bardzo, ale to bardzo korzystna oferta. Alternatywą jest kupno integry 6000A i dołożenie do niej streamera lub transportu sieciowego, takiego jak Audiolab 6000N Play lub Primare NP5 Prisma, a przecież za taki zestaw i tak zapłacimy przynajmniej tysiąc złotych więcej niż za 6000A Play, który robi to samo, ale zajmuje mniej miejsca i nie wymaga podłączania dodatkowych kabli. Jeśli mam być brutalnie szczery, konkurencję dla Audiolaba widzę dopiero w przedziale 6000-8000 zł. Czyli, jak to się ładnie mówi, pozamiatane.

Audiolab 6000A Play

Dane techniczne

Wejścia analogowe: 4 x RCA, 1 x Phono (MM)
Wyjścia analogowe: 1 x RCA (pre-out)
Wejścia cyfrowe: 2 x optyczne, 2 x koaksjalne
Łączność: LAN, Wi-Fi, Bluetooth (aptX)
Moc wyjściowa: 2 x 50 W/8 Ω, 2 x 75 W/4 Ω
Czułość wejściowa: 720 mV
Impedancja wejściowa: 47 KΩ/100pF (Phono MM)
Całkowite zniekształcenie harmoniczne (THD): <0,0004%
Pasmo przenoszenia: 20 Hz - 20 kHz (+/- 0,1 dB)
Napięcie wyjściowe: 2,3 V max
Impedancja wyjściowa: 120 Ω
Stosunek sygnału do szumu: > 110 dB
Konwerter D/A: ES9018K2M
Max częstotliwość próbkowania: 192 kHz
Max prąd wyjściowy: 9 A
Pobór mocy w trybie czuwania: <0,5 W
Wymiary (W/S/G): 6,5/44,5/30 cm
Masa: 7,9 kg
Cena: 4499 zł

Konfiguracja

Audiovector QR5, Equilibrium Nano, Pylon Audio Ruby Monitor, Marantz HD-DAC1, Auralic Vega G1, Hegel H20, Unison Research Triode 25, Sennheiser HD 600, Cambridge Audio CP2, Clearaudio Concept, Cardas Clear Reflection, Albedo Geo, Equilibrium Pure Ultimate, Enerr One 6S DCB, Enerr Tablette 6S, Enerr Transcenda Ultra, Enerr Transcenda Ultimate, Norstone Esse.

Sprzęt do testu dostarczył salon Q21. W artykule wykorzystano zdjęcia udostępnione przez firmę Audiolab i wykonane przez redakcję portalu StereoLife.

Równowaga tonalna
RownowagaStartRownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4RownowagaStop

Dynamika
Poziomy6

Rozdzielczość
Poziomy7

Barwa dźwięku
Barwa4

Szybkość
Poziomy6

Spójność
Poziomy7

Muzykalność
Poziomy6

Szerokość sceny stereo
SzerokoscStereo2

Głębia sceny stereo
GlebiaStereo13

Jakość wykonania
Poziomy8

Funkcjonalność
Poziomy7

Cena
Poziomy8

Nagroda
sl-rekomendacja


Komentarze (2)

  • Miłosz

    Po najnowszej aktualizacji z poziomu DTS Play-Fi straciłem możliwość odtwarzania przez aplikacje mConnect oraz Bubble UPnP. Pojawia się komunikat że urządzenie nie jest gotowe. Czy można jakoś cofnąć update?

    0
  • Robert

    Czy ten wzmacniacz zagra dobrze z kolumnami Avance Omega 503?

    1

Skomentuj

Komentuj jako gość

0

Zobacz także

  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Audiofilskie BHP - najważniejsze zasady użytkowania sprzętu stereo

Audiofilskie BHP - najważniejsze zasady użytkowania sprzętu stereo

W naszym magazynie koncentrujemy się na treściach kierowanych do entuzjastów i osób żywo zainteresowanych sprzętem stereo. Niezależnie od aktualnych reguł działania internetowych wyszukiwarek czy liczby przypadkowych wizyt na danej stronie bazę czytelników stanowią ludzie dysponujący sporą wiedzą i doświadczeniem w tym temacie. Nawet oni muszą jednak dostrzegać pewną lukę w...

Liczy się muzyka, czyli o kupowaniu sprzętu audio z umiarem

Liczy się muzyka, czyli o kupowaniu sprzętu audio z umiarem

Z muzyką i sprzętem grającym jestem związany od zawsze, a wszystko za sprawą prowadzonego przez mojego ojca sklepu z płytami i komponentami stereo. Przez nasz dom przewinęły się setki wzmacniaczy, magnetofonów, odtwarzaczy CD, gramofonów, tunerów, kolumn głośnikowych, albumów, koncertów i boxów płytowych z najróżniejszych epok. Każdego dnia obcowałem z rozmaitym...

Sade - Zmysłowa królowa elegancji

Sade - Zmysłowa królowa elegancji

Wyobraźcie sobie, że siedzicie w przyciemnionym klubie jazzowym w latach czterdziestych XX wieku. Mężczyźni noszą eleganckie, dopasowane garnitury, we włosach mają brylantynę, a w dłoniach dzierżą cygara lub papierosy. Kobiety ubrane są w wytworne suknie, ich fryzury i makijaże powalają, a niektóre z nich palą papierosy w lufkach. Dym unosi...

Led Zeppelin - Gdy światem rządzili tytani

Led Zeppelin - Gdy światem rządzili tytani

No i jak tu - w kilku akapitach - opisać zespół takiego kalibru jak Led Zeppelin? Grupa, która dosłownie wstrząsnęła światem muzycznym niczym ciężkie kroki tytana z mitologii greckiej i uwiodła serca milionów słuchaczy jak nimfa leśna uwodzi maluczkich w dawnych klechdach. Pioruny perkusyjnych uderzeń sprowadzane na ten świat przez...

TIDAL rozstaje się z MQA i 360 Reality Audio. Jedni: &quot;O, nie, moja muzyka zniknie!&quot;. Drudzy: &quot;No i dobrze, koniec z tym oszustwem!&quot;

TIDAL rozstaje się z MQA i 360 Reality Audio. Jedni:…

Wreszcie stało się to, co zdaniem wielu audiofilów stać się musiało, a może nawet nastąpiło to odrobinę za późno. Serwis strumieniowy TIDAL poinformował swoich użytkowników o "nadchodzących zmianach w formatach audio", a treść zamieszczonego na stronie serwisu komunikatu jest w gruncie rzeczy bardzo prosta - TIDAL "wychodzi" z formatów MQA...

Bannery dolne

Nowe testy

Poprzedni Następny
Escape Speakers P9

Escape Speakers P9

Myśląc o nowoczesnym sprzęcie audio, takim jak streamery, słuchawki bezprzewodowe czy głośniki sieciowe, zwykle mamy z tyłu głowy jedną myśl - aby był to produkt na poziomie, lepiej trzymać się...

Rega Aethos

Rega Aethos

Rega to brytyjska firma, która zdobyła uznanie melomanów głównie dzięki produkcji wysokiej jakości gramofonów. Klienci czasami zapominają jednak, że jej katalog obejmuje znacznie szerszy asortyment komponentów stereo, takich jak wzmacniacze,...

JBL Spinner BT

JBL Spinner BT

Ostatnio coraz częściej słyszę wokół zrzędzenie, że wszystko wokół nas staje się coraz gorsze, że nie ma już pachnących pomidorów i prawdziwego chleba, że w telewizji puszczane są same bzdury...

Komentarze

Gerard
Kolumny piękne, a cena jeszcze "piękniejsza".
Ireneusz
A ja uważam, tak właśnie uważam, słowo klucz, żeby podejść do tego w wyluzowany i spokojny sposób jak ktoś to kupuje to znaczy że go na niego stać i pewnie ma g...
J
"Po "Synchronicity" zespół się rozpadł. Powód?...". Kompletna nieprawda! Ten zespół się nigdy nie rozpadł. Po prostu zawiesili koncertowanie i robienie nowych r...
Jacek
@R Bardzo mi się podobało "Poza tym pełno dźwięków z instrumentów o których nawet nie słyszałem i prezenterów jak cudownie ich sprzęt oddaje ich barwę i dynamik...
Łukasz
Ależ wspaniałe! Czemu ja tego nie znałem? Wpadłem po uszy od pierwszej nuty! Dziękuję bardzo! PS. Ja tu słyszę troszkę Funkadelic?

Płyty

Goat - Goat

Goat - Goat

Dwanaście lat temu po raz pierwszy w swojej recenzji wystawiłem płycie najwyższą notę. Ten album przemeblował mi głowę i zupełnie...

Newsy

Tech Corner

Najbardziej obiecujące i rewolucyjne formaty audio, które nie przetrwały próby czasu

Najbardziej obiecujące i rewolucyjne formaty audio, które nie przetrwały próby…

Przez wieki jedynym sposobem na delektowanie się muzyką było udanie się osobiście na koncert, recital lub jakiś mniejszy występ. Oczywiście zwykłemu zjadaczowi chleba nie dane było usłyszeć niczego oprócz karczemnych zespołów biesiadnych. Na takie ekscesy jak pełnoprawny koncert w operze, teatrze lub sali koncertowej pozwolić sobie mogli jedynie najbardziej zamożni,...

Nowości ze świata

  • In Norse mythology, Thor is known as the god of thunder, lightning, marriage, vitality, agriculture, and the home hearth. He was said to be more sympathetic to humans than his father, Odin, though equally violent. He traveled in a chariot...

  • Manufacturers of hi-fi equipment like to brag about their peak performance, but in any company's product lineup, the key role is played by the models that simply sell best. They are the ones that provide funds for further development and...

  • Sonus Faber announced the launch of Suprema, a groundbreaking loudspeaker system rooted in luxury, unparalleled audio excellence and meticulous craftsmanship. Marking the brand's 40th anniversary, the Suprema system, featuring two main columns, two subwoofers and one electronic crossover, represents the...

Prezentacje

Brytyjskie podejście do oryginalnego brzmienia - Quad

Brytyjskie podejście do oryginalnego brzmienia - Quad

Jak podaje popularna internetowa encyklopedia, Quad, inaczej wszędołaz, to pojazd czterokołowy przeznaczony głównie do sportu i rekreacji. Zwykle jest to coś w rodzaju czterokołowego motocykla, który doskonale nadaje się do jazdy poza drogami utwardzonymi. Ze względu na walory napędowe znajduje zastosowanie w wojsku, ratownictwie górskim i rolnictwie. Dla audiofila ten...

Poradniki

Listy

Galerie

Dyskografie

Wywiady

Tomasz Karasiński - StereoLife

Tomasz Karasiński - StereoLife

Chcąc poznać ludzi zajmujących się sprzętem audio, związanych z tą branżą zawodowo, natkniemy się na wywiady z konstruktorami, przedsiębiorcami, sprzedawcami,...

Popularne artykuły

Vintage

Marantz 2270

Marantz 2270

Na przestrzeni lat Marantz wyprodukował mnóstwo tunerów radiowych i amplitunerów, w których wyraźnie widać te same geny. Jednym z ciekawszych...

Słownik

Poprzedni Następny

THD

Total Harmonic Distorsion czyli całkowite zniekształcenia harmoniczne - współczynnik określający miarę zniekształceń nieliniowych w urządzeniach elektronicznych, w tym oczywiście w sprzęcie audio. Idealną sytuacją byłoby, gdyby wzmacniacz po otrzymaniu sygnału...

Cytaty

HonoreDeBalzac.png

Strona używa plików cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej na temat danych osobowych, zapoznając się z naszą polityką prywatności.