Jak złożyć system stereo w siedmiu prostych krokach
- Kategoria: Poradniki
- Tomasz Karasiński
Jak złożyć system stereo? To pytanie na pewnym etapie zadawał sobie każdy, kto uważa się za melomana lub audiofila. Prostej odpowiedzi niestety nie ma, bo nawet doświadczeni miłośnicy muzyki i sprzętu audio wciąż szukają swojego ideału. Osobom przymierzającym się do zakupu swojego pierwszego systemu audio można jednak wytłumaczyć kilka podstawowych kwestii. Choć nikt nie gwarantuje, że z taką wiedzą uda się skonfigurować najlepszy zestaw na świecie, możemy w ten sposób pomóc niezorientowanym uniknąć pewnych podstawowych błędów i wytłumaczyć, o co tak naprawdę w tej zabawie chodzi. Jak wynika z naszych doświadczeń, wielu początkujących audiofilów bardzo takiej pomocy potrzebuje, dlatego pochylamy się nad tą sprawą, a żeby wszystko było możliwie jasne i klarowne, rozbijemy tę "pierwszą lekcję audiofilizmu" na siedem łatwych do opanowania kroków.
Jeśli szukaliście pomocy, czytając testy lub dyskusje na niektórych internetowych forach, być może przestraszyliście się, że sprzęt audio jest bardzo skomplikowany, a próba złożenia dobrego zestawu hi-fi bez pomocy specjalisty jest skazana na porażkę. To nie tak. Dla najmocniej wkręconych audiofilów porozumiewających się ze sobą symbolami DAC-ów pewnie nie jesteście partnerami do dyskusji, ale spokojnie - nie musicie w tym uczestniczyć. Nie odróżniacie kolumn dwudrożnych od trójdrożnych? Nie ma problemu - jeśli tylko zechcecie się dowiedzieć o co chodzi i czy to w ogóle ważne, na pewno się uda. Boicie się, że kupując nieodpowiedni sprzęt, szybko go zepsujecie? To też nieprawda. Wystarczy przestrzegać podstawowych zasad i nikomu nie stanie się krzywda. Nie obawiajcie się ufać własnej intuicji i nie pozwólcie, by tabelki z wykresami impedancji wygrały z przyjemnością słuchania. Jeśli kochacie muzykę i chcecie słuchać jej w jak najlepszej jakości, zanim się obejrzycie, będziecie z wypiekami na twarzy czytać testy najnowszych wzmacniaczy lampowych i audiofilskich kabli. To jednak jeszcze przed nami. Przyjmijmy, że zaczynamy od zera - stawiamy się w roli osoby, która chce kupić sprzęt audio, ale nie ma pojęcia od czego zacząć. A więc od czego?
1. Dowiedz się, czego potrzebujesz
Aby mieć sprzęt, który naprawdę będzie nas cieszył, trzeba zacząć od określenia swoich wymagań. Warto wziąć pod uwagę szereg czynników, takich jak wymiary i akustyka pokoju odsłuchowego, funkcjonalność, wygląd czy źródła, z jakich najczęściej korzystamy. Wszystkie one nierozerwalnie łączą się z jeszcze jednym - budżetem. Jeśli mamy do nagłośnienia średniej wielkości pomieszczenie, a muzykę czerpiemy z ulubionego serwisu streamingowego, z pewnością będzie nam łatwiej lub będziemy mogli sobie pozwolić na sprzęt wyższej jakości, niż gdybyśmy szukali zestawu hi-fi do ogromnego salonu, a oprócz streamera potrzebowali jeszcze odtwarzacza płyt kompaktowych, gramofonu i możliwości podłączenia do systemu telewizora, konsoli do gier i słuchawek. Lista potrzebnych źródeł pomoże nam w wyborze właściwego sprzętu grającego, a przynajmniej wskaże nam pewien kierunek i pozwoli określić wstępny koszt całej operacji. Na szczęście nie musimy już dla każdego formatu czy funkcji kupować oddzielnego urządzenia. Producenci coraz chętniej łączą wiele funkcji w jednym pudełku, więc możemy mieć na przykład wzmacniacz z wbudowanym odtwarzaczem sieciowym czy bogatym zestawem wejść analogowych i cyfrowych, co wielu użytkownikom załatwia kwestię źródła. Choć może się to wydawać banalne, określenie swoich potrzeb jest kluczowe dla wszystkich dalszych etapów. Jako początkujący audiofil będziesz mieć jeszcze wiele pytań i wątpliwości - jakie kolumny kupić, jak dobrać do nich wzmacniacz, na jakie źródło postawić i tak dalej. Jeśli nie chcesz, aby później te dylematy się skumulowały, poświęć kilka minut na przemyślenie tego, jakie tak naprawdę są twoje priorytety. Może marzysz o dużym, hi-endowym zestawie do słuchania jazzu, a może o takim, który zajmie jak najmniej miejsca, ale będzie dysponował takim uderzeniem, że odezwą się kieliszki w kuchni? Na te pytania nie odpowie ani sprzedawca w sklepie, ani kolega z forum dyskusyjnego.
2. Nie daj się wmanewrować w kino domowe
Zacznijmy od podstaw. System stereo to układ składający się z dwóch głównych kanałów dźwiękowych - lewego i prawego. Jego zadaniem jest odtwarzanie dźwięku w taki sposób, aby słuchacz miał wrażenie przestrzenności i kierunkowości dźwięku, co daje naturalne, realistyczne wrażenia odsłuchowe. Do dziś taka konfiguracja jest uznawana za najlepszą, jeśli chodzi o słuchanie muzyki, jednak hasło "kino domowe" zakorzeniło się w świadomości klientów tak mocno, że wielu z nich nie dostrzega różnicy między tymi terminami. Zarówno jedno, jak i drugie jest w ich rozumieniu częścią domowego centrum rozrywki (czytaj: elektronicznego pierdolnika okupującego komodę pod telewizorem). Pozostaje jednak kluczowa różnica - liczba kanałów. Stereo to dwa kanały, ewentualnie dwa mniejsze głośniki wspomagane subwooferem (2.1), natomiast kino domowe - 5, 7, 9, 11, 13 albo, a co tam, milion.
Choć dodawanie kolejnych kanałów wydaje się kuszące, praktyka pokazuje, że systemy tego typu średnio nadają się do słuchania muzyki. Dodatkowym utrudnieniem jest fakt, że wymagają rozstawienia w pokoju większej liczby głośników. Jeżeli chcemy przede wszystkim oglądać filmy lub koncerty, a muzyki słuchamy rzadko lub wcale, możemy pójść w kierunku kina domowego, przy czym warto mieć na uwadze to, że za wzrost liczby kanałów najczęściej płacimy drastycznym spadkiem jakości wykonania i brzmienia. Mówiąc najprościej, jak się da, jeśli tę samą kwotę możemy przeznaczyć na dwie butelki albo osiem puszek piwa, to w drugim przypadku raczej nie ma co liczyć na wyjątkowe doznania smakowe. Tak samo sprawy mają się ze wzmacniaczami i kolumnami. Jeżeli wybierzemy dwa kanały, dostaniemy sprzęt z wyższej półki, a jeśli ta kwota rozbije się na sześć, osiem lub więcej kanałów, jakość dźwięku wydobywającego się z każdego głośnika będzie o wiele gorsza.
No tak - pomyślisz - ale oprócz słuchania muzyki chcę wykorzystać ten sprzęt do innych celów, na przykład podłączyć go do telewizora, aby oglądać filmy i seriale ze świetnym nagłośnieniem. Czy system stereo się do tego nie nadaje? Błąd. Dobry zestaw dwukanałowy może świetnie współpracować z telewizorem, dekoderem telewizyjnym czy konsolą. Nowoczesny wzmacniacz czy system all-in-one wyposażony w wejścia cyfrowe bez problemu zintegrujemy z naszym domowym centrum rozrywki i będziemy mogli cieszyć się dźwiękiem wysokiej jakości podczas wieczornych seansów. A że to wciąż "oldschoolowe" stereo, a nie Dolby Atmos? Nie przejmuj się tym i zaufaj swoim uszom. Wielu ekspertów i użytkowników uważa, że audiofilski system stereo nawet do oglądania filmów i seriali nadaje się lepiej niż plastikowy amplituner i pięć, dziewięć czy trzynaście małych głośniczków powieszonych na ścianach i suficie.
3. Zacznij od końca i wybierz optymalne zestawy głośnikowe
Każdy porządny zestaw stereo składa się z trzech elementów - kolumn, wzmacniacza oraz źródła (tę funkcję czasami może przejąć wzmacniacz wyposażony w odpowiednie moduły). Oczywiście istnieją bardziej rozbudowane setupy, gdzie kolumny są wspomagane przez kilka subwooferów aktywnych, a na stoliku z elektroniką znajduje się kilkanaście lub kilkadziesiąt urządzeń - gramofon, phono stage, transport cyfrowy, przetwornik, przedwzmacniacz, monofoniczne końcówki mocy, zasilacze, kondycjonery sieciowe i tak dalej. Można także zrobić to prościej, na przykład kupując kolumny aktywne. Standardowa, najbardziej powszechna sytuacja zawiera te trzy kluczowe elementy, jednak coraz częściej wzmacniacz pełni jednocześnie rolę źródła, w związku z czym zostają nam dwa składniki. Powinny one pasować zarówno do siebie nawzajem, jak i do naszego pomieszczenia odsłuchowego. Można powiedzieć, że właściwy wybór wzmacniacza i kolumn determinuje sukces całej misji.
Zanim zaczniemy się zastanawiać nad dopasowaniem kolumn i wzmacniacza, powinniśmy określić, jakich głośników potrzebujemy. Kluczowe są ich gabaryty. Jeżeli mamy niewielki pokój, powinny nam wystarczyć średniej wielkości kolumny podstawkowe czyli takie, które można rozlokować na istniejących meblach lub podstawkach. Jeśli natomiast mamy do nagłośnienia sporej wielkości salon, będziemy raczej potrzebowali kolumn podłogowych. Generalna zasada jest taka, że im większy pokój, tym większe powinniśmy dobrać kolumny. Audiofile będą protestowali, że zależy to jeszcze od wielu innych czynników, takich jak kształt i akustyka pomieszczenia. Owszem, ale jeżeli dopiero zaczynacie swoją przygodę ze sprzętem stereo, możecie przyjąć prostą zasadę - w pokojach o powierzchni od kilkunastu do dwudziestu kilku metrów kwadratowych bezpieczniej będzie zastosować kolumny podstawkowe, natomiast w większych - podłogowe. Za duże kolumny wstawione do małego pokoju zaczną się dusić i buczeć, a zbyt małe kolumny w wielkim salonie będą grały jak radiomagnetofon na sali gimnastycznej. Niektórzy melomani już na tym etapie popełniają błąd, którego nie da się później naprawić, montując na ścianach ustroje akustyczne i inne specjalistyczne akcesoria. Jeżeli nadal nie mamy pewności, czy dobrze oceniliśmy sytuację, sprytnym rozwiązaniem jest kupno kolumn podstawkowych i aktywnego subwoofera. Mamy wówczas możliwość dostosowania ilości niskich tonów do metrażu i akustyki naszego pokoju odsłuchowego. Trzeba tylko upewnić się, że nasz wzmacniacz oprócz gniazd głośnikowych posiada również specjalne wyjście dla subwoofera (zwykle opisane jako "sub-out" lub "pre-out").
Wielkość pomieszczenia odsłuchowego nie jest jedynym czynnikiem, który determinuje to, czy powinniśmy wybrać kolumny podstawkowe, czy podłogowe. Tak naprawdę dobrze by było od razu zastanowić nad przewidywanym ustawieniem naszych kolumn. Jeżeli zestawy głośnikowe mogą stanąć w dowolnym miejscu, z zachowaniem odpowiednich odległości od ścian, niewielkie zestawy podłogowe mogą sprawdzić się nawet w pokoju o powierzchni 15-18 m². Jeżeli natomiast musimy ustawić sprzęt na komodzie, biurku lub regale stojącym pod ścianą, lepszym wyborem będą monitory, najlepiej takie w obudowie zamkniętej lub bass-refleksem umieszczonym na przedniej ściance. Nie bez znaczenia są też koszty. Monitory są zwykle nieco tańsze, ale jeśli chcemy ustawić je w optymalny sposób, do ich ceny będziemy musieli doliczyć podstawki. Kupno takich głośników będzie zwykle bezpieczniejsze, zwłaszcza, gdy mamy wątpliwości co do akustyki naszego pokoju odsłuchowego i boimy się buczącego basu. Z kolei wybór kolumn podłogowych pozwoli nam uzyskać szersze pasmo przenoszenia, a w wielu przypadkach także lepszą dynamikę. W niektórych pomieszczeniach sprawa nie jest jednak tak prosta, jak mogłoby się wydawać. Często obie opcje sprawdzają się świetnie, a ostateczny wybór zależy tylko od naszych osobistych preferencji.
Wybierając zestawy głośnikowe - szczególnie wtedy, gdy w danym pomieszczeniu nie stał jeszcze żaden poważny sprzęt stereo i nie do końca wiemy, jaki będzie rezultat - zawsze dobrze jest zostawić sobie jakieś pole manewru. Kluczowa będą tu dwa czynniki - akustyka pokoju odsłuchowego i ustawienie kolumn. Oczywiście nie chodzi o to, aby zamienić swój salon w studio nagraniowe lub komorę bezechową, ale dobre warunki do słuchania muzyki można uzyskać stosunkowo prostymi metodami, nawet kładąc na podłodze gruby dywan albo ustawiając przy ścianach regały z książkami. Nowoczesne ustroje akustyczne mogą nie tylko skracać pogłos, ale także stanowić wręcz dekorację wnętrza. Jeśli zaś chodzi o ustawienie, warto zapoznać się z dostępnymi w sieci poradnikami oraz instrukcjami obsługi interesujących nas modeli. Każdy szanujący się producent kolumn dostarcza użytkownikom wyraźne wskazówki na temat tego, jak powinny one być ustawione i jakie warianty będziemy mogli wybrać. Mimo to warto zostawić pewien margines błędu i nie wyznaczać zestawom głośnikowym jednego miejsca w pokoju, zanim w ogóle je odbierzemy i rozpakujemy. Lepiej dać im czas na rozgrzewkę, a potem wprowadzać korekty.
4. Druga połowa sukcesu - wzmacniacz
Jeżeli udało nam się wybrać zestawy głośnikowe, drugim kluczowym elementem naszego systemu stereo będzie wzmacniacz lub - coraz częściej - system all-in-one. Urządzenie to musi z jednej strony dysponować wystarczająco wysoką mocą, aby prawidłowo wysterować wybrane przez nas kolumny, a z drugiej oferować wszystkie gniazda i funkcje, których potrzebujemy. Ach, no i jest jeszcze kwestia jakości brzmienia, jednak do tego jeszcze wrócimy.
Wybierając wzmacniacz zintegrowany, należałoby przede wszystkim zastanowić się, do czego dokładnie ma on służyć i z jakimi źródłami będzie współpracował. Przy zakupie nowego sprzętu czasami warto zainwestować nawet w te funkcje i gniazda, których na razie nie potrzebujemy. Innymi słowy, jeśli nie jesteśmy doświadczonymi audiofilami i nie czujemy się w tej materii pewnie, czasami lepiej coś mieć, niż nie mieć. O ilości i rodzaju urządzeń, które można podłączyć do naszego wzmacniacza zintegrowanego decydują oczywiście złącza wejściowe. Do niedawna normą były analogowe złącza RCA, a w niektórych naprawdę wyrafinowanych modelach zbalansowane gniazda XLR. Wciąż uznaje się, że jest to podstawowy rodzaj wejść we wzmacniaczu zintegrowanym, jednak w praktyce korzysta się z nich coraz częściej, no bo cóż do nich podłączyć - odtwarzacz płyt kompaktowych, gramofon, magnetofon? W dobie plików i streamingu coraz więcej modeli jest wzbogacanych o wejścia cyfrowe, jak optyczne i koaksjalne. Umożliwiają one między innymi przesłanie do wzmacniacza sygnału audio z telewizora, konsoli do gier czy dekodera telewizji satelitarnej. Jeżeli oprócz słuchania muzyki często oglądamy filmy lub seriale, korzystamy z konsoli lub planujemy wykorzystać zewnętrzne źródło, takie jak transport CD czy odtwarzacz sieciowy z wyjściem cyfrowym, powinniśmy zwrócić uwagę na ten element wyposażenia.
Idąc dalej tym tropem, dochodzimy do systemów all-in-one, zwanych także wzmacniaczami sieciowymi. Oprócz wykonywania swojego podstawowego zadania są one wyposażone w przetwornik cyfrowo-analogowy oraz moduł strumieniowy, dzięki czemu obsługują na przykład AirPlay, Spotify Connect, TIDAL Connect czy Roona. Kluczem do sukcesu jest tutaj rzecz jasna łączność sieciowa - przewodowa (LAN) lub bezprzewodowa (Wi-Fi). Dźwięk do wielu wzmacniaczy można przesyłać ze smartfona, tabletu lub innego urządzenia, takiego jak chociażby laptop. Obsługa Wi-Fi, dzięki której użytkownik może korzystać ze swojej biblioteki muzycznej, udostępnionej w domowej sieci bezprzewodowej, dodatkowo zwiększa wygodę obsługi takiego wzmacniacza na co dzień. Całkiem możliwe bowiem, że skoro producent pomyślał o łączności bezprzewodowej, dostępna jest również aplikacja na urządzenia mobilne, dzięki której będziemy mogli sterować różnymi funkcjami wzmacniacza, na przykład zmienić źródło, ustawić poziom głośności lub wygasić wyświetlacz.
Streaming nie jest jedynym udogodnieniem, jakie może oferować wzmacniacz. Jeżeli nie chcemy inwestować w zewnętrzny wzmacniacz słuchawkowy czy phono stage, powinniśmy upewnić się, że i takie dodatki znajdują się na wyposażeniu wybranego przez nas modelu. Standardem dla nauszników jest oczywiście wyjście jack 6,35 lub 3,5 mm. Jeżeli chcielibyśmy korzystać z gramofonu, musimy sprawdzić, czy jest on wyposażony we wkładkę MM, czy MC. Większość wejść gramofonowych we wzmacniaczach obsługuje tylko ten pierwszy typ, jednak istnieją też takie, w których bezpośrednio do wejścia phono możemy podłączyć również gramofon z wkładką MC, a nawet ustawić parametry wejścia za pomocą pokręteł lub małych przełączników hebelkowych. Jeżeli planujemy w przyszłości ulepszać swój system stereo, dobrze by było mieć do dyspozycji wyjście z przedwzmacniacza lub bezpośrednie wejście do końcówki mocy. Pozwoli nam to na "rozdzielenie" wzmacniacza w taki sposób, abyśmy mogli na przykład podłączyć do niego zewnętrzny streamer lub przedwzmacniacz.
5. Dowiedz się, o czym mówią podstawowe parametry i czy w ogóle są istotne
Od samego wyboru dwóch kluczowych elementów systemu stereo o wiele ważniejsze jest dopasowanie ich do siebie. Ich optymalne współdziałanie jest - obok właściwego dopasowania zestawów głośnikowych do wielkości i akustyki pomieszczenia odsłuchowego - sprawą absolutnie kluczową. Jeśli znajdziemy właściwą konfigurację, będziemy cieszyć się znakomitym dźwiękiem i efektem synergii między głośnikami a napędzającą je elektroniką. Jak to zrobić? Pewnie myślicie, że trzeba dokładnie przyjrzeć się ich parametrom technicznym i skorzystać z jakichś gotowych wzorów, ale to nie tak. Większość producentów dba o to, aby ich sprzęt był możliwie uniwersalny, dlatego charakterystyka elektryczna urządzeń z tej samej kategorii jest zbliżona, dlatego trudno jest popełnić kardynalny błąd. Obawiacie się, że wybierzecie źle, a tuż po podłączeniu i uruchomieniu systemu w waszym domu głośniki staną w płomieniach? Spokojnie, to jest wysoce nieprawdopodobne. O wiele ważniejszą sprawą z punktu użytkownika jest dopasowanie kolumn i wzmacniacza pod kątem brzmienia. Dążymy przecież do zbudowania systemu o jak najlepszych walorach dźwiękowych, a w tym obszarze wpatrywanie się w tabele danych technicznych raczej nie doprowadzi nas do sukcesu.
Mimo to warto wiedzieć, o czym mówią wybrane parametry obu łączonych elementów. Wiele osób podczas konfiguracji systemu stereo bierze pod uwagę przede wszystkim na moc. Panuje przekonanie, że moc wyjściowa wzmacniacza powinna być równa mocy kolumn lub trochę wyższa, ale w Internecie można znaleźć każdą inną teorię na ten temat. Generalnie rzecz biorąc, są to bzdury. W rzeczywistości parametry te odnoszą się do czegoś innego. Do pomiarów mocy wzmacniaczy stosuje się inne metody i normy niż do pomiarów kolumn. Nieprawdą jest zatem, że jeśli oba elementy mają taką samą moc, to są idealnie dopasowane. Istnieje wiele mitów na ten temat, ale aby nie mieszać nikomu w głowie, nie będziemy ich nawet przytaczać.
Jeżeli chcemy załatwić sprawę parametrów w miarę szybko, możemy zacząć od kolumn, patrząc przede wszystkim na ich skuteczność i impedancję nominalną, a także rekomendowaną przez producenta moc wzmacniacza. Impedancja to w ogromnym uproszczeniu to samo, co rezystancja (opór elektryczny), przy czym tutaj uwzględniane są również czynniki indukcyjny i pojemnościowy. Impedancja głośnika jest zależna od częstotliwości i wpływa na jego zdolność do przesyłania prądu ze wzmacniacza, co ma wpływ na głośność dźwięku. Niska impedancja zmusza wzmacniacz do oddawania wyższej mocy, a zbyt wysoka może ograniczać przepływ prądu i zmniejszać efektywność głośnika. Typowe kolumny do użytku domowego charakteryzują się impedancją 4-8 Ω i większość wzmacniaczy poradzi sobie z takim obciążeniem bez problemu. Impedancja kolumn nabiera większego znaczenia, gdy zamierzamy kupić wzmacniacz lampowy o niskiej mocy, ale dla większości konstrukcji tranzystorowych jest to mniej istotne.
Skuteczność (inaczej zwana efektywnością) jest podawana w decybelach i mówi o tym, jak dużego hałasu dane zestawy mogą narobić, gdy podamy im sygnał o mocy 1 W. Jeżeli postawimy w domu kolumny o efektywności 90 dB i podkręcimy wzmacniacz tak, aby osiągnął moc 1 W, usłyszymy dźwięk o natężeniu 90 dB. Warto zaznaczyć, że pomiary wykonywane są zazwyczaj w odległości jednego metra od głośników. Typowe wartości dla domowych zestawów głośnikowych wahają się od osiemdziesięciu kilku do dziewięćdziesięciu kilku decybeli. Przykładowo, kolumny o skuteczności 80-85 dB można uznać za trudne do napędzenia (grające ciszej przy tej samej mocy). Większość dostępnych na rynku modeli charakteryzuje się efektywnością w granicach 87-90 dB. Te z wyższą skutecznością (w niektórych modelach dochodzi ona do 100 dB), należy uznać za wyjątkowo łatwe do wysterowania. Czy to oznacza, że im więcej, tym lepiej? Absolutnie nie. Skuteczność głośników jest nierozerwalnie związana z ich konstrukcją, a niektórzy projektanci wolą poświęcić ten parametr w zamian za potężniejszy bas czy gładsze brzmienie w całym paśmie. Warto też zwrócić uwagę na to, że skuteczność zestawów głośnikowych jest ważna z punktu widzenia podłączonych do nich komponentów elektronicznych. Wiele wzmacniaczy najbardziej komfortowo czuje się przy średnim poziomie głośności. Na początku skali potencjometru grają płasko i nierówno, a przy maksymalnej mocy wpadają w przesterowanie (clipping), co objawia się słyszalnymi zniekształceniami, a nawet trzeszczeniem. Jeżeli na co dzień słuchamy muzyki cicho, nie powinniśmy kupować bardzo mocnego wzmacniacza i kolumn o wysokiej skuteczności. Będziemy bowiem operowali na samym początku skali potencjometru wzmacniacza i ten zwyczajnie nie będzie mógł rozwinąć skrzydeł. Z kolei wybierając głośniki o niskiej skuteczności, rzędu 80-85 dB, mocny wzmacniacz nie będzie fanaberią, ale koniecznością.
Przyglądając się parametrom wzmacniacza, na pewno zaczniemy od jego mocy wyjściowej. Producenci wzmacniaczy i amplitunerów najczęściej posługują się tu mocą znamionową. Jest to moc, którą dany układ może oddać bez przekroczenia założonego współczynnika zniekształceń (zwykle jest to 1%). Niektóre firmy nie trzymają się tej koncepcji, chcąc oczywiście pochwalić się wyższym wynikiem. Z tego względu podają na przykład moc RMS (Root Mean Square), zwaną także mocą skuteczną, a także PMPO (Peak Momentary Performance Output), czyli chwilową moc szczytową. Tutaj mamy już do czynienia z mocą, którą dane urządzenie może wyemitować przez bardzo krótki czas, na przykład milisekundę. Jak można się domyślić, jest ona wyższa niż "prawdziwa" moc znamionowa. Ulubionym trikiem niektórych producentów jest także podawanie mocy przy wysterowaniu tylko jednego kanału. Widzieliście kiedyś niedrogi 7-kanałowy amplituner, który dysponuje mocą 140 W na kanał? Tak, na jeden kanał. Jeśli podłączymy 7 głośników, będzie to już 20 W na kanał.
W każdym wzmacniaczu istotny jest także współczynnik zawartości zniekształceń harmonicznych THD (Total Harmonic Distortion). To nic innego, jak ogólna wartość "dodatków", jakie dany układ dodaje do oryginalnego sygnału. Podaje się ją w procentach. W większości wzmacniaczy tranzystorowych będziemy mieć do czynienia z ułamkiem procenta, powiedzmy 0,05%, natomiast we wzmacniaczach lampowych THD może dochodzić do 1%. Im niższa liczba, tym lepiej. Liczy się jednak nie tylko poziom, ale także rodzaj zniekształceń. No, chyba że producent zadbał o to, aby owe niechciane dodatki całkowicie wyeliminować. Przykładem może być Hegel i technologia, która leży u podstaw powstania tej marki - SoundEngine. Jest to stworzony przez Benta Holtera układ, który kasuje zniekształcenia w czasie rzeczywistym poprzez odwracanie ich w fazie i dodawanie do oryginalnego sygnału. Rozwiązanie to działa podobnie jak systemy ANC w słuchawkach bezprzewodowych. Dzięki temu zniekształcenia we wzmacniaczach Hegla - także te intermodulacyjne (IMD) - są utrzymane na bardzo niskim poziomie.
Z innych parametrów na pewno warto wymienić pasmo przenoszenia, odstęp sygnału od szumu i współczynnik tłumienia. Zacznijmy od tego pierwszego. Większość dostępnych na rynku wzmacniaczy pokrywa pasmo akustyczne 20 Hz - 20 kHz. Więcej nie potrzeba, ponieważ ludzki słuch i tak nie pozwoli tego zauważyć, prawda? Częściowo. Jeżeli nasz sprzęt wychodzi daleko poza te ramy, mamy większe szanse na to, że w tym kluczowym zakresie jego pasmo jest płaskie. Innymi słowy, lepiej mieć pewien zapas, niż go nie mieć. SNR (Signal to Noise Ratio) to nic innego jak różnica między poziomem sygnału wyjściowego a niepożądanymi sygnałami, jakie będą mu towarzyszyły. Najczęściej mówimy tu o szumach i przydźwiękach wytwarzanych podczas pracy wzmacniacza. Im wyższa wartość, tym lepiej, przy czym już 90 dB uważa się za satysfakcjonujący wynik. Czym natomiast jest współczynnik tłumienia? Wielu audiofilów utożsamia ten parametr z możliwością "kontrolowania" kolumn przez wzmacniacz, i nie bez powodu. Większość głośników zamienia sygnał elektryczny na dźwięk za pomocą drgającej membrany, która wraz z cewką i elementami zawieszenia ma swoją masę, a zatem także pewną bezwładność. Jeżeli nasz wzmacniacz wydałby z siebie króciutki, błyskawicznie ucięty impuls, byłoby idealnie, gdyby membrana równie szybko wróciła do położenia początkowego i znieruchomiała. Ponieważ została już wprawiona w ruch, prawdopodobnie zacznie dalej wychylać się do pewnego momentu lub wracać w bardzo niekontrolowany sposób. Podczas tego ruchu, w cewce głośnika indukowany jest prąd, który powinien zostać stłumiony. To zadanie automatycznie przechodzi więc na wzmacniacz. Współczynnik tłumienia obliczany jest jako stosunek impedancji znamionowej kolumn do impedancji wyjściowej wzmacniacza. Wyraża się go zatem w postaci liczby niemianowane. Im wyższy współczynnik tłumienia, tym lepiej. Wyniki powyżej 10 są akceptowalne, wartości w zakresie 50–100 są dobrą średnią, a 200-400 to już bardzo dużo. Dzięki technologii SoundEngine, wydajnemu zasilaniu i dopracowanej sekcji końcówki mocy we wzmacniaczach Hegla parametr ten osiąga wartości od 500 do nawet 4000. Mając tak mocne serce systemu możemy wybrać takie kolumny, jakie nam się podobają.
6. Rozbuduj swój system, aby zwiększyć jego możliwości
Podstawą systemu stereo są zestawy głośnikowe, wzmacniacz i źródło, takie jak odtwarzacz płyt kompaktowych czy streamer. Czy na tym możemy poprzestać? Tak, ale każdy miłośnik muzyki prędzej czy później zechce pójść dalej. Aby sprzęt cieszył nas częściej i dłużej, warto podłączyć do niego dodatkowe źródła, takie jak telewizor, konsola do gier czy gramofon. Płyty winylowe mają w sobie niezaprzeczalną magię, a przyzwoity gramofon wcale nie musi być drogi. Można zacząć od prostej maszyny, a jeśli okaże się, że nam się to podoba, po pewnym czasie przesiąść się na coś poważniejszego. Nie da się ukryć, że system stereo nawet z takim budżetowym gramofonem wygląda o wiele ciekawiej. Jeżeli od czasu do czasu chcemy posłuchać muzyki tak, aby nie przeszkadzać innym domownikom, na pewno przydadzą nam się słuchawki. Powiecie, że macie już takie, które łączą się z telefonem przez Bluetooth? W porządku, ale dobre nauszniki przewodowe w połączeniu z wysokiej klasy sprzętem stacjonarnym oferują zupełnie inne wrażenia odsłuchowe. Czy w przypadku gramofonu i słuchawek czekają nas jeszcze kolejne wydatki? Nie jeśli wybierzemy wzmacniacz z bogatym wyposażeniem, taki jak na przykład Hegel H190v, który oprócz DAC-a i streamera ma na pokładzie przedwzmacniacz gramofonowy dla wkładek MM i wzmacniacz słuchawkowy z klasycznym wyjściem 6,35 mm. Nie każdy użytkownik skorzysta z tych dodatków, ale - te słowa powracają jak mantra - lepiej je mieć i nie potrzebować niż potrzebować, a nie mieć.
7. Dobierz akcesoria i postaw kropkę nad "i"
Oprócz dodatkowych urządzeń nasz system stereo potrzebuje też kilku podstawowych akcesoriów. Powiecie, że to nieistotne? No dobrze, ale na czym wasz sprzęt będzie stał, w jaki sposób połączycie poszczególne elementy ze sobą i skąd weźmiecie dla nich zasilanie? No właśnie - tutaj otwierają się przed nami wrota bogatego świata okablowania i akcesoriów audio. Meble to temat na osobny artykuł, więc ograniczmy się do stwierdzenia, że kluczowe jest zapewnienie naszemu systemowi stabilności i odpowiedniej wentylacji. Co do okablowania, każdy przechodził etap sceptycyzmu, ale jeżeli jesteście wrażliwi na jakość dźwięku, na pewno zauważycie różnicę. Wysokiej klasy system stereo zasługuje na dobre kable, ale jeżeli dopiero stawiacie swoje pierwsze kroki w tej dziedzinie, najrozsądniej jest podzielić sobie tę operację na etapy. Na początek powinny wystarczyć zwykłe kable, które oczywiście będą trochę ograniczały możliwości naszego zestawu, ale wymiana ich na coś bardziej audiofilskiego da nam kolejną porcję radości i pozwoli dostroić system zgodnie z naszymi preferencjami. To samo tyczy się akcesoriów zasilających. Można zacząć od kabli, które dostajemy w zestawie ze sprzętem i zwykłego rozgałęziacza, a potem rozejrzeć się za czymś porządniejszym. W tym czasie nasz sprzęt się wygrzeje, a my zdążymy znaleźć optymalne ustawienie kolumn i sprawdzić, jakie efekty da inne rozmieszczenie pewnych elementów wystroju naszego pomieszczenia odsłuchowego. Kolejnym elementem układanki może być kupno specjalnych ustrojów akustycznych. W wielu przypadkach to właśnie tej etap dopieszczania systemu przynosi najlepsze efekty, a kosztuje stosunkowo niewiele. A jeśli zorientujecie się, że cała ta zabawa wyszła już poza ramy jednorazowej przygody i stała się ciągłym "procesem", w którym to zaczynacie się zastanawiać jak będzie brzmiała wasza ulubiona muzyka jeśli przesuniecie dywan trochę do przodu albo wymienicie kabel łączący wzmacniacz ze streamerem... Cóż, witamy w świecie prawdziwie oddanych swojej pasji audiofilów:-)
Podsumowanie
Dla początkującego melomana złożenie kompletnego systemu stereo od podstaw nie jest prostym zadaniem, ale na szczęście producenci sprzętu starają się ułatwić nam ten proces, a dostęp do wiedzy praktycznie nieograniczony. Hi-endowe kolumny i wzmacniacze lampowe wymagają pewnej wiedzy i doświadczenia, ale modele z niższej i średniej półki są względnie bezproblemowe i wbrew pozorom trudno jest popełnić tu jakiś niewybaczalny błąd. Pod względem technicznym zestawy głośnikowe są z grubsza takie same jak te, które produkowano kilkadziesiąt lat temu, ale komponenty elektroniczne, a w szczególności wzmacniacze, wyewoluowały w ostatnich latach do postaci urządzeń łączących w sobie kilka funkcji i będących w zasadzie jednopudełkowymi centrami domowej rozrywki. Nawet gramofony są produkowane w ten sposób, aby z ich montażem, podłączeniem i obsługą poradził sobie nawet kompletny nowicjusz. Przygodę ze sprzętem audio na pewno powinniśmy zaczynać od naszych własnych potrzeb i po kolei dążyć do ich spełnienia. Warto przy tym pamiętać, że postawienie sprzętu w swoim salonie nie oznacza końca poszukiwań. Po drodze poznacie wiele ciekawych miejsc, które od czasu do czasu będziecie chcieli odwiedzić dla poszerzenia swoich horyzontów. Przy konfigurowaniu własnego zestawu warto również pamiętać o tym, że prawdopodobnie nie będzie to sprzęt na całe życie. Jeśli złapiecie audiofilskiego bakcyla, stosunkowo szybko nabierzecie ochoty na wymianę kolumn, kupno lepszych kabli, uzupełnienie systemu subwooferem aktywnym lub przemeblowanie pokoju odsłuchowego. Jest to zupełnie normalne, bo ta zabawa wciąga, a każde ulepszenie przynosi wiele radości i chęć odkrywania ulubionej muzyki tak, jakbyśmy znów słyszeli ją po raz pierwszy.
-
1piotr13
Super napisany tekst, na pewno dużo ludzi poszukujących własnego sprzętu skorzysta z niego. Pozdrawiam :)
5 Lubię -
mfacet
Niniejszym gratuluję Autorowi powyższego poradnika. Konkretne merytoryczne rady z dodaną szczyptą humoru i dystansu do siebie i tematu dają efekt naprawdę wartościowego i przyjemnego w odbiorze tekstu. W imieniu swoim: dzięki.
1 Lubię -
-
John 1.5 V
No zgadza się, ładny slogan tylko co to ma wspólnego z artykułem? Przecież poradnik nie był o tym "jak kupować w ciemno", a właśnie o tym, żeby nie kupować w ciemno i doradza nawet słuchanie w domu. Zauważam tu tylko jeden problem - wielu ludzi nie chce kompletnie zająć się tematem i myśli, że hi-fi kupuje się tak samo jak toster. Ma być kolor, na 4 kromki, bach do koszyka, gotowe. I potem gra taki "toster" w 50-cio metrowym salonie z aneksem kuchennym, nowocześnie z telefonu przez Bluetooth ze smartfona z włączonym uprzestrzennianiem jazgotu i jakimś programowym tałatajstwem "poprawiającym" "jakość" empetrójek... W mono. Poza tym udzielając się na forach zauważam też prawidłowość polegającą na tym, że ludzie chcą, żeby tak naprawdę wybrać za nich.
3 Lubię -
Olaf
Sprzęt sprzętem. Nie mówię, że jest kompletnie nieważne jaki ale... Akustyka ,akustyka i jeszcze raz akustyka, bo ona jest najważniejsza. Dopiero po niej reszta, a nie odwrotnie, bo to wyrzucanie pieniędzy w błoto. Co z tego, że sprzęt będzie dobry, jak akustyka będzie leżała na łopatki? A tak na marginesie, sprzęt bardzo, ale to bardzo mocno wciąż idzie w górę cenowo i już doszło to do stanu absurdu.
1 Lubię -
Rysiek
Jestem pod wrażeniem Waszych tekstów. Widać, że nie chodzi Wam wyłącznie o pieniądze, ale że jesteście pasjonatami i jesteście oddani temu, co robicie. Jako startujący audiofil bardzo dziękuję za Wasze teksty. Tak trzymajcie!
1 Lubię -
edward
Nie ma większego oszustwa masowego jakie utrwaliło się w dziedzinie Audio tzw. hi-endu. Ceny nie mają nic wspólnego z rzeczywistą wartością (zawartością wewnętrzną poszczególnych urządzeń). Wczasach minionych do każdego urządzenia był dołączony schemat ideowy, nawet w sklepach Pewex wszystkie urządzenia taką dokumentacje posiadały. Nie kupowało się przysłowiowego kota w worku. Kupowanie tylko na słuch mija się z celem, słuch ludzki jest bardzo zawodny i zmienny. Inaczej słyszymy gdy jesteśmy wypoczęci, na przykład rankiem, inaczej nawet po wypiciu mocnej kawy. Inaczej też w każdym pomieszczeniu. Można też uzyskać dobry odsłuch używając minimalnej liczby podzespołów, volume pasywne tylko potencjometr i prosta ale szybka końcówka jest w stanie zaskoczyć pozytywnie. Jednak nie o to chodzi, drogi sprzęt nie powinien być produkowany jak dla budżetowca, wzmacniacze po 50 tysięcy posiadają układy OP po 1 zł o miernych parametrach szumowych i dynamicznych parę V/uS. Dlatego nikt nie podaje istotnych parametrów takich, jak szybkość narostu na wyjściu SR/uS, separacja między wejściami i między kanałami, współczynnik tłumienia elektrycznego (Damping Factor), współczynnik S/N odstęp od szumu pomiar przy 1 W, Zniekształcenia typu TIM, zniekształcenia nieliniowe w całym paśmie i przy małej mocy od 0,01 W. W przedwzmacniaczach podawać zniekształcenia do minus 60 dB, również w przetwornikach. Podawanie przy poziomie 0 dB i 1 kHz niewiele to daje ponieważ prawie każdy układ wypada nieźle. Tylko jak chcemy mieć czyste o dużej rozdzielczości tony wysokie to one właśnie w materiale muzycznym mają niski poziom w porównaniu do basu jak i pasma średniego. Wiele osób którzy słuchają muzyki jest elektronikami, dla mnie jakieś abstrakcyjne wygłaszanie przymiotników na temat urządzenia, że ciepłe ciemne, jasne to tylko śmieszne staje się. Że pięć lat stroili wzmacniacz i uzyskali takie brzmienie, to chore nikt wzmacniacza nie stroi jeśli ma kiepskie parametry i jest nie stabilny to mocno się go kompensuje poprzez jeden lub dwa kondensatory, przez to staje się mniej rozdzielczy o małym paśmie przenoszenia. Sprzedający powinni wymusić od producentów by dokumentacja schematy były dołączane jak kiedyś. Dla mnie wystarczy paręnaście sekund popatrzenie na schemat do oceny wartości sprzętu.
9 Lubię -
-
Tomek
Ja bym jeszcze podkreślił - jeżeli nie szukasz odpowiedzi na pytanie techniczne to przed zakupem omijaj fora internetowe (a najlepiej i po). Serio może to namieszać w głowie. Ktoś idzie tam po poradę typu: "mam 20 metrów salonu, 8000 zł do wydania, słucham Spotify i oglądam filmy" to sypie się lawina komentarzy takich jak: za 8000 to nic nie kupisz / kup używane (najczęściej bez podawania przykładów, albo niżowe egzotyczne wynalazki dostępne w 2 miejscach w na końcu kraju) / litanie o wyższości jednej marki na drugą kiedy ktoś coś zaproponuje / po co Ci HDMI? / streaming nie ma duszy i tylko gramofon może nas uratować / dźwięk ostry, że uszy krwawią / te marki to tylko do kina / na tych kablach to za ciemne, za jasne granie / DAC jest chiński itd. itp. Finalnie taka osoba (która która jeszcze nie miała okazji niczego posłuchać, a tylko chciała się zorientować) jest zupełnie skonfudowana. Serio lepiej zainwestować trochę czasu i pojeździć po sklepach czy ogłoszeniach w OLX, posłuchać, popytać, poczytać o akustyce i świadomie wybrać coś dla siebie.
0 Lubię -
Komentarze (10)