Unison Research S6 Black Edition
- Kategoria: Wzmacniacze i amplitunery
- Tomasz Karasiński
Wiele osób postrzega grającą aparaturę jako nieodzowny element wyposażenia domu, traktując go na równi z innymi sprzętami, takimi jak telewizor, lodówka, odkurzacz czy tablet. Owa przynależność urządzeń hi-fi do worka z różnoraką elektroniką, która ułatwia nam życie, przekłada się na nasze oczekiwania i preferencje zakupowe. Odruchy wyrobione podczas kupowania komputerów i telefonów każą nam sądzić, że nowszy model zawsze będzie bardziej wartościowy od starego, a im dłuższa lista wyposażenia, choćbyśmy nawet połowy z tych rzeczy mieli nigdy nie wykorzystać, tym lepiej. Nic dziwnego, że część producentów sprzętu audio uczestniczy w tym wyścigu, nieustannie aktualizując swoją ofertę. Duża rotacja w katalogu stwarza okazję, by chwalić się swoimi nowymi klockami, które oczywiście mają to, o czym te wprowadzone zaledwie dwa lata temu mogły tylko pomarzyć. Jeżeli ktoś połakomi się na wyprzedaż końcówki serii tuż przed premierą kolejnej wersji, za pięć lat może się zorientować, że jego wzmacniacz lub streamer jest starszy od tych dostępnych w sklepach o trzy generacje. Zjawisko to zupełnie nie dotyczy jednak manufaktur koncentrujących się na sprzęcie z wysokiej i bardzo wysokiej półki, szczególnie jeśli mówimy o zestawach głośnikowych, gramofonach albo wzmacniaczach lampowych. W tych dziedzinach postęp techniczny jest minimalny i prawie nikt nie oczekuje, że ktoś tu jeszcze wyskoczy z jakimś rewolucyjnym pomysłem. Liczy się co innego - jakość, rzetelność, wierność wobec swoich przekonań i rozwiązań technicznych, tradycyjne techniki produkcji i poszukiwanie podzespołów, które realnie wpływają na brzmienie. Utrzymywanie tych samych modeli w ofercie przez wiele lat jest wręcz pożądane, ponieważ świadczy o ich trwałości i długowieczności. Po jakimś czasie każda, najdrobniejsza zmiana wzbudza dyskusję i przyciąga fanów marki. Świat kręci się coraz szybciej, po ulicach jeżdżą autonomiczne taksówki, sztuczna inteligencja tworzy realistyczne filmy, wokół naszej planety krążą zaprzęgi złożone z kilkudziesięciu satelitów, a tymczasem jakaś firma wytwarzająca identyczne kolumny od kilkunastu lat ogłasza premierę nowego modelu, który od poprzednika różni się kolorem okleiny i kilkoma częściami w zwrotnicy. I wiecie co? Ludzie od razu składają zamówienia. Jeśli mamy do czynienia z edycją limitowaną, nierzadko już w chwili publikacji informacji prasowej wiadomo, że wszystkie egzemplarze się wyprzedały. Kiedy otrzymałem notkę na temat nowych wzmacniaczy Unisona, byłem przekonany, że to kolejna taka akcja. Ot, krótka seria z przednimi panelami wykończonymi lakierem fortepianowym. Okazuje się jednak, że sprawa jest o wiele bardziej skomplikowana.
Paweł