Bannery górne wyróżnione

Bannery górne

A+ A A-

Yamaha R-N1000A

Yamaha R-N1000A

Zagłębiając się w historyczne zapiski, aż trudno uwierzyć, jak niesamowicie zacofanym i odizolowanym od reszty świata krajem była Japonia w drugiej połowie XIX wieku. Za rządów siogunatu Tokugawa panował podział społeczeństwa na cztery klasy. Żyjący z wojny samuraje stracili główne źródło dochodu i nie mogli podejmować żadnej innej pracy. Panowie feudalni ubożeli, o chłopach i rzemieślnikach już nie wspominając. Handel zagraniczny został ograniczony do wymiany towarów z sąsiednimi krajami, Chinami i Koreą. Spośród kupców z Europy do Japonii sporadycznie zaglądali jedynie Niderlandczycy, przy czym interesy z nimi załatwiano tylko w jednym miejscu - na wyspie Dejima w zatoce Nagasaki. Prowadzący niemal średniowieczny styl życia Japończycy musieli wybudzić się z letargu. Zainspirował ich do tego Matthew Calbraith Perry. Nie, nie chodzi o zmarłego aktora, ale komodora Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych, który najpierw w pokojowy sposób (mając na uwadze to, jak jego przodkowie rozprawiali się z indiańskimi plemionami, to dość zaskakujące) zaproponował Japończykom współpracę, jednak kiedy ci równie kulturalnie poprosili go, żeby spływał, wrócił na czele floty ośmiu potężnych okrętów, na widok których mieszkańcom Kraju Kwitnącej Wiśni opadły kopary. Wiedzieli, że gdyby doszło do bitwy, nie będzie z nich czego zbierać. Po podpisaniu w 1854 roku Traktatu z Kanagawy nienawiść do cudzoziemców zaczęła przeradzać się w chęć dorównania im. W 1862 roku Japończycy kupili brytyjski parowiec i wysłali pięciu samurajów na misję, w trakcie której udało się nawiązać współpracę z Brytyjczykami. 14 października 1868 roku nastąpiła intronizacja cesarza Mutsuhito, a kilka dni później ogłoszono nastanie ery Meiji, zwanej również Epoką Oświeconych Rządów. Aby dogonić cywilizowany świat, po kolei reformowano praktycznie wszystko. Zrezygnowano z systemu "podwójnej stolicy", zrewizodwano system feudalny, renegocjowano umowy międzynarodowe, wprowadzono nową walutę bazującą na systemie dziesiętnym i utworzono Bank Japonii, wzorowany na podobnych instytucjach amerykańskich i brytyjskich. Ponad sto pięćdziesiąt lat później po biednej, zacofanej, odizolowanej od świata i odpornej na jakiekolwiek zmiany Japonii nie ma już śladu. Dziś to my patrzymy na Japończyków jak na ludzi żyjących w przyszłości. I w dalszym ciągu chętnie kupujemy od nich wszystko, co można podłączyć do prądu.

Co wspólnego z powyższą historią ma Yamaha? Otóż całkiem sporo. Założyciel firmy, Torakusu Yamaha, przyszedł na świat 20 kwietnia 1851 roku. Był zatem przedstawicielem pierwszego pokolenia, które objęły wspomniane reformy. W świat techniki wprowadził go ojciec, Kounosuke Yamaha, wynalazca i astronom. Pierwszą fascynacją Torakusu nie były jednak gwiazdy i planety, ale zegarki. Właśnie w tym kierunku pragnął się rozwijać. Na fali modernizacji kraju na wzór zachodni rząd wprowadził między innymi program wsparcia nauki dla młodzież, a Torakusu Yamaha z tej okazji skorzystał. Wciąż zafascynowany mechaniką precyzyjną, po odbyciu praktyk założył swój własny zakład zegarmistrzowski. Interes jednak szybko upadł, przez co jego właściciel całkowicie stracił zainteresowanie zegarkami. Jednak fach i zdolności techniczne pozostały, a młody Japończyk nie miał zamiaru tych darów zaprzepaścić. W ramach przekwalifikowania Torakusu zajmował się konserwacją sprzętu medycznego w mieście Hamamatsu. Nie bał się jednak innych wyzwań i w ten sposób został zaangażowany do naprawy... organów. Zrobił to szybko i skutecznie, a przy okazji dokładnie poznał budowę tego instrumentu, co zainspirowało go do kolejnej zmiany branży. Należy przy tym wspomnieć, że w owym czasie rynek tego typu instrumentów w Japonii był prawdziwą niszą. Także wspomniane wyżej organy były produkcji amerykańskiej. Yamaha dostrzegł w tym zarówno możliwość ponownego wykorzystania swoich zdolności technicznych, jak i pomysł na biznes. Torakusu na bazie sporządzonych planów zbudował własne organy, które następnie na własnych rękach przeniósł przez góry Hakone, by zaprezentować je Tokijskiemu Instytutowi Muzycznemu. Jak się jednak okazało, jego pierwszy projekt miał liczne mankamenty, z których największym był brak możliwości właściwego nastrojenia. Pan Yamaha nie poddawał się i po kilku miesiącach stworzył nowe organy, tym razem nie tylko dobrze wykonane, ale też prawdziwie przełomowe, łączące japońską i zachodnią myśl techniczną. Wtedy także narodził się pomysł na pierwsze logo firmy. Był to chiński feniks trzymający w dziobie kamerton, z którym bohater naszej opowieści uczył się właściwie stroić swój instrument. Z czasem mitycznego ptaka zastąpiły trzy skrzyżowane kamertony i ten właśnie symbol zdobi produkty Yamahy do dziś. Naturalnie, znajdziemy go również na przedniej ściance nowego amplitunera sieciowego R-N1000A.

Yamaha R-N1000A

Wygląd i funkcjonalność

Bohater niniejszego testu został wprowadzony na rynek wraz ze swoim młodszym bratem, R-N800A, oraz monitorami NS-800A i NS-600A. Zestawy głośnikowe japońskiej marki nigdy nie cieszyły się ogromną popularnością ani w Polsce, ani nawet w Europie, natomiast z elektroniką to już zupełnie inna historia. I podobnie jak w drugiej połowie dziewiętnastego wieku, nie jest to zasługa konserwatywnego podejścia do tematu, ale śmiałych planów, które zbudowano na trzech filarach. Pierwszym było ponowne zwrócenie się w stronę sprzętu dwukanałowego. Było to bardzo zaskakujące, ponieważ Yamaha przodowała w produkcji amplitunerów wielokanałowych, a do tego pokazywała takie cuda jak soundbary z kilkudziesięcioma przetwornikami i procesorem DSP. Tymczasem w pewnym momencie uznano, że przyszłość to nie siedemnaście kanałów, nie żadne głośniki montowane w ścianie, ale nowoczesne stereo, a nawet bezkompromisowy hi-end. Drugim filarem było wzornictwo czerpiące garściami ze stylu retro. Japończycy zauważyli ten trend bardzo wcześnie i pięknie wstrzelili się w ten nowoczesny vintage, co moim zdaniem pozwoliło im mocno wyróżnić się z tłumu. Marantz, Denon, Onkyo - żaden z głównych rywali nie wpadł na ten pomysł. Trzecim filarem było zdecydowane wejście w świat streamingu, co Yamaha wprowadziła w życie za pomocą własnej aplikacji i ekosystemu MusicCast. No właśnie, o ile jeszcze aplikacja umożliwiająca dostęp do plików i muzyki z sieci nie jest niczym niezwykłym, to możliwość połączenia z nią ponad stu różnych urządzeń, takich jak radiobudziki, głośniki sieciowe, amplitunery, streamery, a nawet gramofon czy fortepian (tak, dobrze czytacie) jest czymś, o czym większość konkurencyjnych firm może tylko pomarzyć.

Nie bez powodu jednymi z największych sprzedażowych hitów Yamahy stały się właśnie stereofoniczne amplitunery sieciowe. R-N803D, R-N602 czy R-N402D były swego czasu niemalże domyślnymi kandydatami na serce dwukanałowego systemu za rozsądne pieniądze. Zupełnie mnie to nie dziwi, bo w poszukiwaniu partnera dla niedrogich kolumn zostawały nam albo takie urządzenia, albo składanie systemu z dwóch lub trzech klocków. Do pewnego momentu ta opcja wydawała się gwarantować wyższą jakość dźwięku, ale kiedy producenci budżetowych wzmacniaczy porzucili klasyczne konstrukcje na rzecz klasy D, w wielu przypadkach straciło to sens. Dla przeciętnego odbiorcy oznaczało to, że zamiast takiego R-N803D za 3699 zł trzeba by było kupić wzmacniacz za cztery tysiące i streamer za kolejne cztery albo system all-in-one za dziesięć tysięcy, a wciąż zabraknie niektórych funkcji, takich jak na przykład gniazdo HDMI. Oczywiście zdarzali się i tacy, którzy twierdzili, że trzy i pół tysiąca to wciąż za drogo, ale jeśli w ogóle przymierzali się do zakupu takiego amplitunera, zostali z ręką w nocniku, ponieważ w dobie pandemii ceny skoczyły niewiarygodnie. Z 3699 zrobiło się 5999 zł. Wszystko wskazuje na to, że przy takim poziomie zostaniemy, przynajmniej jeśli rozmawiamy o urządzeniu, które ma wszystkie potrzebne gniazda i funkcje. Wydawało mi się, że duchowym następcą kultowego R-N803D będzie R-N800A, ale nie do końca, ponieważ tam nie mamy na przykład gniazda HDMI. Mała strata, krótki żal? Możliwe, bo kwestię połączenia z telewizorem można przerzucić na przykład na złącze optyczne, ale dla większości klientów to jednak nie to samo. Co ciekawe, oba modele mają bardzo zbliżone parametry, w tym identyczną moc wyjściową. Oba oferują też firmowy system kalibracji akustyki pomieszczenia YPAO. W obu zastosowano przetwornik ESS Sabre ES9080Q. Mimo to R-N800A kosztuje 5099 zł, a R-N1000A - 7399 zł. Gniazdo HDMI za 2300 zł? A może jednak testowany model ma coś, czego nie widać na pierwszy rzut oka?

Yamaha deklaruje, że R-N1000A bazuje na rozwiązaniach opracowanych na potrzeby modelu R-N2000A, za który trzeba zapłacić 16999 zł. Faktycznie, poza brakiem wskaźników wychyłowych i błyszczących boczków trudno jest tutaj wskazać jakieś zasadnicze różnice. Do stylistyki retro przyzwyczaiłem się już tak bardzo, że praktycznie nie zwracam na nią uwagi. Przedni panel wygląda bogato, ale z większości przełączników i pokręteł będziemy korzystali sporadycznie, jeśli w ogóle. Mam tu na myśli oczywiście płaskie pokrętła do regulacji barwy i balansu oraz aktywacji trybu loudness. Spłaszczone pokrętło i dwa przyciski po prawej służą do aktywacji presetów, więc moim zdaniem też można o nich zapomnieć. Przycisku do wyboru wyjść głośnikowych (A, B, A + B lub wyłączone) też większość z nas użyje raz. Z ważnych rzeczy zostaje nam zatem włącznik, pokrętło do wyboru źródła, tryb Pure Direct i duże pokrętło regulacji siły głosu. Do dyspozycji mamy też duże wyjście słuchawkowe i małego jacka służącego do podłączenia mikrofonu systemu YPAO.

Najfajniejszym elementem wyposażenia R-N1000A jest jednak wyświetlacz, który sprytnie schowano w czarnej belce pod przednim panelem. Początkowo nie byłem do tego rozwiązania przekonany. Na zdjęciach ten ekranik sprawiał wrażenie dorobionego na siłę. Pamiętajmy jednak, że mamy do czynienia z całkiem zaawansowanym urządzeniem, a brak wyświetlacza oznaczałby konieczność sprawdzania bieżących ustawień w aplikacji. Tutaj natomiast wystarczy spojrzeć na urządzenie, aby wiedzieć, z jakiego źródła korzystamy, a nawet jaki utwór jest aktualnie odtwarzany. Spotify Connect, TIDAL Connect, nawet Roon (przez AirPlay, a więc trochę tylnymi drzwiami, ale jednak) - wszystko śmigało. W tej sytuacji używanie aplikacji MusicCast wydaje mi się zbędne, oczywiście poza jednym przypadkiem - gdy mamy w domu inne urządzenia kompatybilne z tym systemem i chcemy na przykład utworzyć strefy, aby taka sama muzyka grała w kilku pomieszczeniach, między którymi się przemieszczamy. Generalnie jednak kompatybilność R-N1000A z istniejącymi usługami w zupełności wystarcza i zdziwiłbym się, gdyby ktokolwiek odpalał aplikację MusicCast tylko po to, aby posłuchać plików z dysku NAS. Z poziomu aplikacji możemy rzecz jasna dostać się do ustawień albo regulować głośność, ale jeśli nie lubicie tego robić za pomocą telefonu, na pewno ucieszycie się, że w zestawie znalazł się tradycyjny pilot.

Tylna ścianka na pierwszy rzut oka prezentuje się nieco chaotycznie, ale widać, że projektantom zależało na tym, abyśmy mogli podłączyć tu wszystko, co tylko będziemy chcieli. Do dyspozycji mamy dwa cyfrowe wejścia optyczne, jedno koaksjalne, USB typu B i HDMI z kanałem zwrotnym ARC. Do tego dochodzą trzy wejścia analogowe (RCA), wejście gramofonowe oraz wyjście z przedwzmacniacza. Nie zabrakło też wejść antenowych, pojedynczego wyjścia dla subwoofera czy portów komunikacyjnych, a do tego mamy podwójne terminale głośnikowe i gniazdo zasilające bez bolca uziemiającego. Aż trudno sobie wyobrazić, ile różnych urządzeń musielibyśmy podłączyć do R-N1000A, aby wykorzystać jego możliwości - dwie konsole, transport CD, telewizor, komputer, gramofon, trzy magnetofony, subwoofer aktywny, dwie pary kolumn, słuchawki i zewnętrzną końcówkę mocy? Istne szaleństwo, ale tu po raz kolejny mamy do czynienia z sytuacją, w której producent daje nam znacznie więcej, niż moglibyśmy potrzebować, wychodząc z założenia, że lepiej mieć, niż nie mieć.

Kompatybilność R-N1000A z istniejącymi usługami w zupełności wystarcza i zdziwiłbym się, gdyby ktokolwiek odpalał aplikację MusicCast tylko po to, aby posłuchać plików z dysku NAS. Z poziomu aplikacji możemy rzecz jasna dostać się do ustawień albo regulować głośność, ale jeśli nie lubicie tego robić za pomocą telefonu, na pewno ucieszycie się, że w zestawie znalazł się tradycyjny pilot.

Ciekawym dodatkiem, którego nie znajdziemy w każdym podobnym amplitunerze, jest system YPAO (Yamaha Parametric Room Acoustic Optimizer). Procedura jest niezwykle prosta - podłączamy dołączony do zestawy mikrofon, ustawiamy go w miejscu, w którym podczas odsłuchu znajduje się nasza głowa, uruchamiamy kalibrację i siedzimy cichutko lub wychodzimy z pokoju. W trakcie pomiaru z kolumn wydobywają się "dziwne dźwięki", na podstawie których system mierzy kluczowe parametry, a następnie opracowuje dane pozwalające na skorygowanie różnych niedoskonałości wynikających głównie z budowy konkretnych zestawów głośnikowych i interakcji między nimi a pomieszczeniem. Warto w tym miejscu dodać, że w opisywanym modelu mamy do czynienia z systemem YPAO R.S.C. (Reflected Sound Control), który bierze pod uwagę nie tylko to, co wydobywa się z głośników, ale również dźwięki odbite od ścian. Moje zdanie na ten temat jest niezmienne - jeżeli mamy problemy z ustawieniem kolumn lub akustyką pomieszczenia, znacznie lepiej jest powalczyć z nimi w klasyczny sposób. Okej, mikrofon i procesor DSP działają szybciej, ale nigdy nie jest tak, że w sferze brzmieniowej otrzymujemy same korzyści. Możemy na przykład pozbyć się problemów z buczącym basem, a jednocześnie stracić przekonującą przestrzeń. Dźwięk po korekcji zawsze robi się rozchwiany, niepewny, mniej konkretny i treściwy, po prostu sztuczny. Ja traktowałbym YPAO jako ostateczność, ale rozumiem, że R-N1000A nie jest urządzeniem zaprojektowanym z myślą o purystach, ale raczej czymś, co w wielu domach, w połączeniu z dwoma fajnymi kolumnami, zastąpi soundbar. Przeciętny klient jest przyzwyczajony do takich gadżetów i na pewno będzie chciał wykorzystać to, za co zapłacił. Tylko jak się ma YPAO do trybu Pure Direct, antywibracyjnych nóżek z żelaznymi wkładkami, wykonywanego na zamówienie transformatora toroidalnego i grubych przewodów uziemiających? O co tu chodzi? Czy R-N1000A jest ładną zabawką, czy poważnym sprzętem, który spodoba się nawet audiofilowi?

Yamaha R-N1000A

Brzmienie

Mówi się, że dzisiejszy świat jest już tak mocno zglobalizowany, że próżno szukać w nim jakichkolwiek oznak oryginalności. Smartfony, nie licząc tych ze składanymi, rozsuwanymi i wyginającymi się ekranami, są już tak podobne do siebie, że recenzenci technologiczni rezygnują z ich opisywania. Zupełnie jakby producentom skonczyły się nie tylko pomysły, ale i możliwości. Samochody zaczynają wyglądać tak samo. Wszystkie mają milion ekranów na desce rozdzielczej, w nocy świecą się jak mobilna dyskoteka, a do tego obowiązkowo muszą mieć jakiś głośnik (najczęściej ukryty pod tylnym zderzakiem), aby mimo małego silniczka można było denerwować przechodniów pierdzeniem imitującym strzały z wydechu. Popularność strumieniowych serwisów wideo oznacza, że ludzie na całym świecie nawet oglądają z grubsza to samo. Najpierw zachwycali się serialem "Squid Game", potem dziewczyny na Instagramie masowo wrzucały taniec Wednesday Addams, a później furorę zrobiła "Barbie". Dokładnie tak samo wyglądała sytuacja z budżetowymi amplitunerami. Wiadomo, to bardzo chodliwy towar, więc raz po raz pojawiały się pytania, który wybrać, który najlepszy i który będzie najlepiej pasował do jakichś tam kolumn. Wszystkie totalnie bez sensu, bo poza wyglądem i pewnymi mało istotnymi drobiazgami najpopularniejsze modele były moim zdaniem nie do rozróżnienia. To znaczy, okej, ja też umiem czytać, więc widzę, że na jednym jest napisane "Marantz", na drugim "Onkyo, a na trzecim "Yamaha", ale jeśli chodzi o wyposażenie, parametry i brzmienie wszystkie były tak podobne, że zamiast analizować sprawę i umawiać się na odsłuch, można było ciągnąć zapałki. Przystępując do odsłuchu R-N1000A, nie miałem szczególnie wygórowanych oczekiwań. Szczerze mówiąc, spodziewałem się uzyskać naturalny, dobrze zrównoważony dźwięk, z którym wszystko jest w porządku, ale który jednocześnie niczym się nie wyróżnia. A tu proszę, niespodzianka!

R-N1000A jest czymś więcej niż przepakowanym w nową obudowę klonem R-N803D. Od pierwszych minut dał mi do zrozumienia, że nie będę się nudził. Co więcej, zrobił to w iście japońskim stylu, stawiając na dynamikę, rozdzielczość, klarowność i szybkość. Monitory Equilibirium Nano, które wprawdzie potrafią przyłożyć basem, ale generalnie zostały skonstruowane z myślą o długodystansowych odsłuchach, zyskały drugie życie. Zaczęły grać dziarsko i przebojowo. Ich duże, miękkie kopułki, które normalnie mają tendencję do ugrzeczniania wysokich tonów, chwilami zaczęły odzywać się niemal jak dobre tweetery z metalowymi lub ceramicznymi membranami. Brzmienie było pełne detali, energiczne, nasycone, po prostu niesamowicie ciekawe. Absolutnie nie spodziewałem się, że usłyszę taki spektakl w wykonaniu stereofonicznego amplitunera sieciowego. R-N1000A idzie w tym swoim japońskim graniu tak daleko, że kiedy przeprocesowałem pierwszy szok i oswoiłem się z sytuacją, zacząłem zastanawiać się, czy nie byłoby to jedno z najlepszych urządzeń w swoim przedziale cenowym, gdyby było czystym, analogowym wzmacniaczem zintegrowanym, pozbawionym funkcji sieciowych, przetwornika i systemu YPAO. Jeżeli "najlepszość" definiujemy jako mieszankę czystości, brutalnej mocy i zdolności rozbierania muzyki na czynniki pierwsze, oddzielania od siebie jej poszczególnych warstw, opisywany model z pewnością znalazłby się w ścisłej czołówce. Najlepsze jest to, że przejrzystość wysokich tonów rozlewa się na średnicę, a później nawet dalej, na niskie częstotliwości. Z takim amplituneram nie powinniśmy mieć wątpliwości, jaki jest tekst danej piosenki. No, chyba że słuchamy takiej muzyki, jaką czasami opisuje Karol. Wtedy może to być nawet "Łyżwiarz wie, że kotek odkopał prezent". Swoją drogą, wybitna czystość brzmienia Yamahy sprawia, że nawet gorzej zrealizowane albumy nabierają sensu. Oczywiście wciąż są złe, ale coś ciekawego się z nich wyłania, jest na czym zawiesić ucho. Te najlepsze to już istna uczta dla uszu. Nie będę po raz kolejny rozpisywał się o tym, ile pięknych dźwięków można znaleźć i jak długo się w nie wsłuchiwać, gdy trafi się na płytę zrealizowaną po audiofilsku. Wspomnę natomiast o tym, że równie wiele różnic można zaobserwować podczas oglądania filmów i seriali. Trzeba tylko dysponować sprzętem odrobinę lepszym niż głośniki w telewizorze lub soundbar za siedemset złotych.

Yamaha postawiła na japońskie brzmienie, co moim zdaniem jest słusznym posunięciem, ale jednocześnie trzeba tu dodać pewne ostrzeżenie - tym razem to nie jest tak, że klient może sobie kupić Bowersy, Pylony, DALI albo jakiekolwiek inne zestawy głośnikowe, które pasują mu do wystroju salonu albo które będą akurat dostępne w promocji. Kolumny do R-N1000A trzeba wybierać świadomie.

Biorąc nowy amplituner Yamahy do testu, chciałem sprawdzić, czy obecnie tego typu urządzenia mogą rządzić rynkiem budżetowego stereo tak, jak miało to miejsce jeszcze kilka lat temu. Odpowiedź wydaje się oczywista - mogą, ale pod warunkiem, że wysiłków producentów nie zabije inflacja. R-N1000A jest znacznie lepszy niż R-N803D, ale kosztuje 7399 zł. Sam wzrost ceny nie jest problemem, bo do tego zdążyliśmy się już przyzwyczaić. Większym problemem dla opisywanego modelu jest fakt, że za 6999 zł można mieć na przykład Hegla H95, który na papierze jest słabszy, ale w rzeczywistości może okazać się o wiele bardziej uniwersalnym wzmacniaczem. Gdybym miał komuś polecić taki sprzęt w ciemno, nie wiedząc, do czego zamierza go podłączyć, jakiej muzyki słucha i jakie brzmienie mu się podoba, postawiłbym na Hegla. R-N1000A jest super, ale jego przejrzystość działa jak miecz obosieczny. Potrafi sprawić, że na naszej gębie pojawi się szeroki uśmiech, ale tylko wtedy, gdy zadbamy o sprzęt towarzyszący i nie przesadzimy z ostrością podczas doboru kolumn. Tutaj wreszcie pojawiło się jakieś wyzwanie dla klientów. Yamaha postawiła na japońskie brzmienie, co moim zdaniem jest słusznym posunięciem, ale jednocześnie trzeba tu dodać pewne ostrzeżenie - tym razem to nie jest tak, że klient może sobie kupić Bowersy, Pylony, DALI albo jakiekolwiek inne zestawy głośnikowe, które pasują mu do wystroju salonu albo które będą akurat dostępne w promocji. Kolumny do R-N1000A trzeba wybierać świadomie, wiedząc, że z takimi o zbyt jasnym brzmieniu będziemy mieli problem i na dłuższą metę trzeba będzie albo zmienić głośniki, albo ratować sytuację pokrętłami i kablami. Żeby było jasne - bardzo, ale to bardzo podoba mi się to, że Japończycy zdecydowali się na taki odważny krok, nie wykastrowali swojego amplitunera, nie pozbawili go charakteru. To sprawia, że klienci mają większy wybór, a znam wielu melomanów, którym takie brzmienie się podoba i delektowaliby się nim namiętnie. Nawet z kolumnami, które nie kontrują, ale wręcz podkreślają zalety takiego sprzętu. Pozostałym polecam zachować minimum ostrożności. Szanować przeciwnika i nie kupować zestawów głośnikowych na hurra. Wówczas sukces gwarantowany.

Yamaha R-N1000A

Yamaha R-N1000A

Budowa i parametry

R-N1000A to stereofoniczny amplituner sieciowy, w którym zastosowano wiele innowacyjnych rozwiązań technicznych wykorzystywanych również w wyższym modelu R-N2000A. R-N1000A został opracowany zgodnie z autorską koncepcją "True Sound" Yamahy. Odnosi się ona nie tylko do sprzętu audio tej firmy, ale także wszystkich produktów, które służą do odtwarzania dźwięku i jego tworzenia (łatwo się domyślić, że firma ma tu na myśli instrumenty muzyczne, których ma w swojej ofercie setki, jeśli nie tysiące). Zdobyte przez wszystkie lata działalności doświadczenie pozwala inżynierom Yamahy konstruować modele, które pod względem naturalności, dynamiki oraz przestrzeni i wierności brzmienia maksymalnie zbliżają się do oryginalnego dźwięku, który był słyszany przez twórców w chwili jego nagrywania. Urządzenie powstało w oparciu o koncepcję projektową ToP-ART (Total Purity Audio Reproduction Technology). Producent twierdzi, że dzięki temu amplituner zachowuje integralność pod względem brzmienia, łącząc skrupulatnie symetryczny układ obwodów dla lewego i prawego kanału audio oraz bezpośredniość sygnału (zastosowanie możliwie najkrótszych ścieżek sygnałowych) z niskorezonansową obudową o dużej sztywności, wyposażoną w specjalną żywiczną ramę Art Base. Niweluje ona niepożądane wibracje, zachowując czystość brzmienia i dynamikę dźwięku. Konstrukcja obudowy została wzmocniona przez podwójne dno z masywną żelazną płytą tłumiącą o grubości 1 mm. Eliminuje to różnego typu wibracje, które mogłyby negatywnie wpływać na jakość dźwięku i zwiększa ekspresję szczególnie w zakresie niższych częstotliwości. W modelu R-N1000A zastosowano ponadto nóżki antyrezonansowe, dzięki którym energia drgań jest skutecznie rozpraszana i redukowana. W modelu R-N1000A zastosowano wykonany na zamówienie transformator mocy oraz kondensatory blokowe, a także jednopunktowy system uziemienia i inne wysokiej klasy podzespoły. Ponieważ jakość każdego elementu, a także sposób, w jaki współpracują one ze sobą, ma niebagatelny wpływ na ostateczne brzmienie, Yamaha chce mieć pewność, że używane są tylko najlepiej dobrane i sprawdzone podzespoły. Amplituner wykorzystuje DAC ESS Sabre ES9080Q (384 kHz/32 bit), aby zapewnić doskonałą wydajność i odpowiedni stosunek sygnału do szumu. W celu całkowitego wyeliminowania strat energii i uniknięcia degradacji odtwarzanego sygnału audio, amplituner R-N1000A wyposażono w solidne przewody do podłączenia obwodów uziemienia. Ponadto na wyjściu sekcji wzmacniacza mocy zastosowano połączenie śrubowe. Celem takiego rozwiązania jest wzmocnienie uziemienia, co również przekłada się na ostatecznie uzyskiwaną jakość dźwięku. Zapewnia modelowi R-N1000A większą wartość parametru SNR (stosunek sygnału do szumu). Amplituner R-N1000A jest kompatybilny z systemem multiroom Yamaha MusicCast i aplikacją MusicCast Controller. Obsługuje wiele serwisów streamingowych, takich jak Amazon Music czy Spotify. Urządzenie może być również wykorzystywane do strumieniowania muzyki z Apple Music za pośrednictwem funkcji AirPlay 2. Multimedia różnego typu odtwarzane z płyt CD, telewizora, gramofonu i innych źródeł podłączonych do amplitunera R-N1000A, mogą być przesyłane do innych urządzeń skomunikowanych w systemie multiroom MusicCast i odtwarzane w całym domu. Co więcej, model R-N1000A, podobnie jak wszystkie produkty MusicCast, został zaprojektowany z myślą o odtwarzaniu dźwięku wysokiej jakości. Obsługuje formaty audio wysokiej rozdzielczości, w tym ALAC z częstotliwością próbkowania do 96 kHz, WAV oraz FLAC lub AIFF (do 384 kHz). Opracowana przez Yamahę technika automatycznej korekcji akustyki pomieszczenia YPAO (Yamaha Parametric Room Acoustic Optimizer) pozwala stworzyć idealne środowisko akustyczne. Z wykorzystaniem funkcji YPAO przeprowadzana jest wyjątkowo precyzyjna korekcja dźwięku - z częstotliwością próbkowania do 192 kHz i 64-bitową rozdzielczością. Technika YPAO R.S.C. (Reflected Sound Control) kontroluje istotne dla końcowego brzmienia wczesne odbicia, automatycznie optymalizując sposób, w jaki fale akustyczne rozchodzą się w pomieszczeniu.

Werdykt

R-N1000A to świetne, wszechstronne urządzenie o niebanalnym, na wskroś japońskim brzmieniu. Zamiast ugrzecznionego sprzętu zaprojektowanego tak, aby podobał się każdemu klientowi w każdym kraju, w którym Yamaha ma swoje przedstawicielstwo, dostajemy amplituner, który nie wstydzi się ani swojego dziedzictwa, ani wzornictwa, ani charakteru. Z której strony byśmy nie spojrzeli, to jest jakieś. Nie sposób przejść obok takiego urządzenia obojętnie, nie mieć zdania na temat jego wyglądu ani dźwięku. Nie ukrywam, że bardzo mnie to cieszy, a po tym, co zobaczyłem i usłyszałem mogę polecić ten amplituner każdemu, kto ma minimum zdrowego rozsądku i wie, że na wybór odpowiednich kolumn trzeba będzie poświęcić więcej niż pięć minut. Pozostaje jedynie problem z modelem, a konkretnie z R-N800A. Wyposażenie, dane techniczne, możliwości systemu YPAO, przetwornik, konstrukcja wewnętrzna - wszystko wskazuje na to, że są to dwa bliźniacze amplitunery, a w R-N1000A rzeczywiście dopłacamy głównie za gniazdo HDMI. Żeby jeszcze była to kwota rzędu trzystu złotych, ale nie - różnica wynosi 2300 zł, a to stanowczo za dużo. Wziąłem do testu R-N1000A, bo chciałem przekonać się, jak radzi sobie jeden z nowych sieciowych amplitunerów Yamahy, który ma wszystko, ale jeszcze nie kosztuje majątku. I nie żałuję. Sprawdziłem, a właściwie upewniłem się, że japoński koncern trzyma poziom. Gdyby to jednak były moje pieniądze i gdyby udało mi się potwierdzić, że R-N800A i R-N1000A w teście odsłuchowym sprawują się tak samo, na sto procent wybrałbym tańszy model. Ot, sensacja - przetestowałem R-N1000A, a rekomendację z gwiazdką dostaje R-N800A. Takie rzeczy tylko u nas.

Yamaha R-N1000A

Dane techniczne

Moc wyjściowa: 2 x 100 W/8 Ω
Zniekształcenia: 0,07%
Pasmo przenoszenia: 20 Hz - 20 kHz
Stosunek sygnał/szum: 100 dB
Obsługiwane pliki: MP3, WMA, MPEG4 AAC, WAV, FLAC, AIFF, ALAC, DSD
Łączność: AirPlay, Wi-Fi, LAN, Bluetooth
Przedwzmacniacz gramofonowy: MM
Tuner radiowy: FM, DAB+
Wyjście słuchawkowe: 6,3 mm
Wejścia analogowe: 2 x RCA
Wyjścia analogowe: pre-out, sub-out
Wejścia cyfrowe: 1 x koaksjalne, 2 x optyczne, USB, HDMI
Wymiary (W/S/G): 15,2/43,5/39,5 cm
Masa: 12,3 kg
Cena: 7399 zł

Sprzęt do testu dostarczyła sieć salonów Top Hi-Fi & Video Design. W artykule wykorzystano zdjęcia udostępnione przez firmę Yamaha.

Równowaga tonalna
RownowagaStartRownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga5Rownowaga5RownowagaStop

Dynamika
Poziomy7

Rozdzielczość
Poziomy7

Barwa dźwięku
Barwa4

Szybkość
Poziomy7

Spójność
Poziomy6

Muzykalność
Poziomy6

Szerokość sceny stereo
SzerokoscStereo2

Głębia sceny stereo
GlebiaStereo13

Jakość wykonania
Poziomy6

Funkcjonalność
Poziomy8

Cena
Poziomy4


Komentarze (12)

Pokaż wcześniejsze komentarze
  • Mike

    Czy na pewno na pokładzie ma DAB+, bo różnie jest w różnych specyfikacjach i na stronach internetowych?

    0
  • Marek

    Niezadowolony z brzmienia Cambridge Audio CXA61 wyciągnąłem z piwnicy do porównań wiekową (20-sto letnią) Yamahę AH-496, która to pokazała mi siłę muzykalności wzmacniaczy Yamahy i uruchomiła proces wymiany sprzętu. Po konsultacjach w sklepie padł wybór na Yamahę R-N1000A i jestem bardzo zadowolony. Spróbowałem YPAO i system ten przekonał mnie bardzo szybko do jego stosowania, a tryb Pure Direct pozostawiam sobie na odsłuchy przy których zależy ma na masie dżwięku i jego głośności, kiedy barwa i szczegóły schodzą na drugi plan, co zdarza mi się ostatnio coraz rzadziej.

    4
  • bmd

    Czy R-N1000A obsługuje w TIDAL Connect hi-res? TIDAL Master w 192 kHz w 24 bitach? Bo z tego, co się orientuję R-N800A - nie.

    4
  • Robert

    Posiadam model 800 i uważam, że głupotą jest wydawać sporo pieniędzy więcej, aby mieć model 1000. Te modele różnią się tylko wyjściem HDMI i dodatkowo wzmocnioną dolną płytą w modelu 1000. Powiem tak.. Nie jestem audiofilem, ale odkrywam dzięki temu sprzętowi muzykę na nowo. Najbardziej fascynuje mnie szczegółowość, dosłownie słychać każde dotknięcie struny przy spokojniejszych utworach instrumentalnych, jestem mega zadowolony z tego zakupu. Szczerze polecam.

    7
  • Piotr N.

    Panie i panowie, prośba - jak piszecie swoje recenzje, napiszcie z jakimi kolumnami to u Was gra. Będę wdzięczny bo zamierzam nabyć ten klocek. Wiem, wiem nie ma to jak odsłuchy, ale Wasze sugestie mogą być pomocne, z góry dziękuję i pozdrawiam.

    2
  • Tom

    Jakie kolumny podstawkowe najbardziej pasują do tej Yamahy?

    2
  • Audio koneser

    Dla mnie yamaha jest retro kultem, jednak totalną ignorancją i rozczarowaniem jest brak funkcjonalnego USB.

    2
  • Kamil

    Jestem świeżo po wyborze wzmacniacza. Porównywałem RN-800A z Audiolabem 6000a Play, Cambridge CXA61 i Bluesound Powernode. Yamaha u mnie wygrała jakością dźwięku w porównaniu do tych modeli (detal, energiczność, scena dźwięku). Jej wadą jest za ostra góra (szczególnie to słychać w takich gatunkach jak power metal). Trzeba lubić oczywiście takie brzmienie - cóż to już kwestia gustu. Do niej wybrałem kolumny Pylon Audio Diamond 18 i wydaje mi się że to solidne połączenie :)

    2
  • Genek

    Posiadam A-S701, który jest "dawcą" sekcji wzmacniającej. Kolumny Tonsil Voyager 350. Co tu dużo mówić, przestałem wreszcie używać korekcji. Tylko słuchać! Szczegółowy, mocny, trójwymiarowy dźwięk. Instrumenty oraz wokale brzmią naturalnie. Tego szukałem. Pozdrawiam.

    0
  • andy_tu

    Zdjęcie ze zbliżeniem DAC-a jest chyba nie do pary z tym artykułem. Ale wyświetlacz wolę jednak w R-N803D - z odległości 3 m można mieć jakieś info, na 800-setce nic nie widać.

    0

Skomentuj

Komentuj jako gość

0

Zobacz także

  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Elodie Deveau - Triangle

Elodie Deveau - Triangle

Triangle Electroacoustique to jeden z najstarszych francuskich producentów zestawów głośnikowych. Choć ostatnie, wciąż dostępne w sprzedaży, jubileuszowe modele wprowadzono z okazji czterdziestych urodzin firmy, w tym momencie jesteśmy już w połowie drogi do kolejnej okrągłej rocznicy (Renaud de Vergnette założył firmę Triangle w 1980 roku). Wszyscy znamy tę historię -...

Jak złożyć system stereo w siedmiu prostych krokach

Jak złożyć system stereo w siedmiu prostych krokach

Jak złożyć system stereo? To pytanie na pewnym etapie zadawał sobie każdy, kto uważa się za melomana lub audiofila. Prostej odpowiedzi niestety nie ma, bo nawet doświadczeni miłośnicy muzyki i sprzętu audio wciąż szukają swojego ideału. Osobom przymierzającym się do zakupu swojego pierwszego systemu audio można jednak wytłumaczyć kilka podstawowych...

Odrodzenie formatu CD - rewolucja czy burza w szklance wody?

Odrodzenie formatu CD - rewolucja czy burza w szklance wody?

W erze streamingu coraz więcej melomanów sięga po muzykę na fizycznych nośnikach, czego doskonałym przykładem stały się płyty winylowe. Renesans gramofonów i czarnych krążków trwa już co najmniej dekadę. Tłocznie płyt winylowych pracują na pełnych obrotach. Produkcję wznawiają nawet największe wytwórnie, a dla artystów wydających nowy album brak wersji LP...

Streaming krok po kroku

Streaming krok po kroku

Streaming - to pojęcie niemal całkowicie zdominowało świat sprzętu hi-fi. Na przestrzeni dziesięciu lat ten sposób słuchania muzyki przeszedł ewolucję od ciekawostki technologicznej interesującej tylko najbardziej postępowych melomanów i audiofilów do czegoś, co jest dla nas zupełnie naturalne i oczywiste. Dla wielu osób streaming to nieodłączna część codziennego funkcjonowania, podstawowe...

Audiofilskie BHP - najważniejsze zasady użytkowania sprzętu stereo

Audiofilskie BHP - najważniejsze zasady użytkowania sprzętu stereo

W naszym magazynie koncentrujemy się na treściach kierowanych do entuzjastów i osób żywo zainteresowanych sprzętem stereo. Niezależnie od aktualnych reguł działania internetowych wyszukiwarek czy liczby przypadkowych wizyt na danej stronie bazę czytelników stanowią ludzie dysponujący sporą wiedzą i doświadczeniem w tym temacie. Nawet oni muszą jednak dostrzegać pewną lukę w...

Bannery dolne

Nowe testy

Poprzedni Następny
Serblin & Son Frankie Preamplifier + Frankie Monoblock

Serblin & Son Frankie Preamplifier + Frankie Monoblock

Rosnące zainteresowanie audiofilów wzmacniaczami dzielonymi jest jednym z najbardziej zaskakujących trendów, jakie ostatnio obserwujemy. Wydawało się przecież, że rynek zmierza w przeciwnym kierunku, a niebawem w sklepach dostępne będą niemal...

Lyngdorf FR-2

Lyngdorf FR-2

Kim jest Peter Lyngdorf? Genialnym inżynierem, czy może raczej wizjonerem i utalentowanym przedsiębiorcą? Tego nie podejmuję się rozsądzać, ale jedno jest pewne - facet nie lubi się nudzić i wspiera...

Sennheiser HD 550

Sennheiser HD 550

Kiedy w 2021 roku Sennheiser sprzedał swój dział produktów konsumenckich szwajcarskiej firmie Sonova, która specjalizuje się w produkcji aparatów słuchowych, fani niemieckiej marki, będącej jednym z najstarszych i najbardziej rozpoznawalnych...

Bannery boczne

Komentarze

stereolife
@Garfield - Coś nam podpowiada, że chętni się znajdą. Ceny nie są jeszcze tak zaporowe jak u niektórych specjalistów od hi-endu. Patrząc na trendy w salonach au...
Obywatel GC
Wszystko ładnie, pięknie, tylko ja nigdy nie rozumiem w tych wzmacniaczach, w których lampy są schowane w obudowie, jak człowiek ma potem je wymienić, bez narus...
Garfield
Pytanie czy wolumeny sprzedaży potwierdzają tę tezę. Topowe dzielone modele mogą mieć dla producentów charakter wizerunkowy i dlatego są ważne, ale czy faktyczn...
Paweł
Dzień dobry, może ktoś posiada informacje, czy można do Polski sprowadzić phono board do Unison Research Unico Primo?
Krzysztof
Są dwa procesy - wypalanie sprzętu, czyli nowy, surowy sprzęt poddajemy procesowi ułożenia i uzdatnienia całej elektroniki i wygrzewanie sprzętu (sprzęt był już...

Płyty

Newsy

Tech Corner

Najpopularniejsze gniazda i wtyczki w sprzęcie audio

Najpopularniejsze gniazda i wtyczki w sprzęcie audio

Wielu audiofilów, a także niektórych ludzi mających niewielkie pojęcie na temat sprzętu stereo, fascynuje temat kabli używanych do łączenia zestawów głośnikowych ze wzmacniaczem, wzmacniacza z odtwarzaczem, a nawet tych odpowiadających za dostarczenie prądu do naszych urządzeń. Zanim jednak zagłębimy się w dywagacje na temat wyższości srebra nad miedzią czy sensu...

Nowości ze świata

  • Triangle Electroacoustique is one of the oldest French loudspeaker manufacturers. Although the latest anniversary models, still available for sale, were introduced on the occasion of the company's fortieth birthday, at this point we are already halfway to another round anniversary...

  • In Norse mythology, Thor is known as the god of thunder, lightning, marriage, vitality, agriculture, and the home hearth. He was said to be more sympathetic to humans than his father, Odin, though equally violent. He traveled in a chariot...

  • Manufacturers of hi-fi equipment like to brag about their peak performance, but in any company's product lineup, the key role is played by the models that simply sell best. They are the ones that provide funds for further development and...

Prezentacje

20 najciekawszych premier wystawy High End 2024

20 najciekawszych premier wystawy High End 2024

Odbywający się tradycyjnie na początku maja High End to impreza, w trakcie której oczy i uszy całej społeczności audiofilskiej zwrócone są w kierunku Monachium. Jak informują organizatorzy, wystawa ta jest niekwestionowanym liderem, jeśli chodzi o imponujące nadawanie tonu najwyższej klasy reprodukcji muzyki. Od czterech dekad High End dostarcza pomysłów i...

Poradniki

Wszystko o akustyce pomieszczenia odsłuchowego

Wszystko o akustyce pomieszczenia odsłuchowego

Który element systemu audio jest najważniejszy? Większość audiofilów z pewnością wskazałoby na zestawy głośnikowe. Inni powiedzą, że pierwszeństwo powinien mieć...

Listy

Galerie

Dyskografie

Wywiady

Elodie Deveau - Triangle

Elodie Deveau - Triangle

Triangle Electroacoustique to jeden z najstarszych francuskich producentów zestawów głośnikowych. Choć ostatnie, wciąż dostępne w sprzedaży, jubileuszowe modele wprowadzono z...

Popularne artykuły

Vintage

Infinity Reference Standard

Infinity Reference Standard

Gdy pierwszy raz zobaczyłem zdjęcia tych kolumn, najzwyczajniej w świecie odjęło mi mowę. Szukacie zgrabnych skrzynek do niewielkiego pokoju? A...

Słownik

Poprzedni Następny

Bluetooth

Bluetooth jest technologią bezprzewodowej transmisji danych. W sprzęcie audio najcześciej korzysta się z niego podczas strumieniowania muzyki z urządzeń mobilnych oraz laptopów. Sygnał ten jest dość trwały i dociera do...

Cytaty

WalterPater.png

Strona używa plików cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej na temat danych osobowych, zapoznając się z naszą polityką prywatności.