Dual CS 429
- Kategoria: Gramofony i sprzęt analogowy
- Tomasz Karasiński
Dual zaliczył ostatnio spektakularny comeback. Legendarny producent gramofonów, który jeszcze niedawno kojarzył nam się wyłącznie z vintage'owym sprzętem, nagle wrócił do gry. W pierwszej kolejności zaprezentowano światu hi-endowy model Primus Maximus, co można odczytywać jako swego rodzaju manifest, pokaz możliwości technicznych i być może zapowiedź kolejnych modeli, które będą jego odrobinę prostszymi i tańszymi odpowiednikami. Jeżeli jednak szukamy budżetowego gramofonu, raczej nie powinniśmy oglądać się na urządzenia zajmujące szczytowe pozycje w katalogu. Wiem, na pierwszy rzut oka wszystkie niedrogie modele dostępne na rynku wydają się podobne, ale wystarczy przyjrzeć się kilku kluczowym elementom, takim jak wkładka, ramię, napęd i wyposażenie tylnego panelu, aby mieć już pojęcie na temat tego, który jest zbudowany solidnie, a który tylko ładnie wygląda na zdjęciach. Jeśli poświęcicie na to trochę czasu, zorientujecie się, że Dual to nie tylko historia sięgająca 1900 roku i obiekt westchnień audiofilów pamiętających lata siedemdziesiąte ubiegłego wieku, ale także firma oferująca jedne z najciekawszych i najlepiej wyposażonych budżetowych gramofonów. Czy CS 429 będzie kolejnym dowodem potwierdzającym tę tezę?
W czasach winylowego boomu nie wszyscy klienci zawracają sobie głowę takimi szczegółami, jak rodzaj napędu, możliwość regulacji ramienia czy jakość zainstalowanej fabrycznie wkładki. Kupują gramofon, który jest prosty w obsłudze, bezproblemowo działa w ich systemie i - to jest dziś ważniejsze niż kiedykolwiek - jest dostępny, tak że po zatwierdzeniu zakupu w sklepie internetowym może być pod naszymi drzwiami następnego dnia. Nie uwierzycie, ile razy różni znajomi oświadczali mi, rzecz jasna niezwykle podekscytowani, że właśnie kupili gramofon za 2000-3000 zł, decydując się na jakieś straszne dziwactwo lub model wyposażony we wkładkę absolutnie żenującej jakości, a następnie pisali, że są zadowoleni, bo po pierwsze udało im się go złożyć, po drugie - działa, a po trzecie - jakoś tak inaczej brzmi. Pewnie, że inaczej, jeśli igła niewiele różni się od tych, jakich używa się do zszywania dziur w spodniach, ledwo penetrując rowek...
Niezwykle trudno jest wytłumaczyć ludziom przyzwyczajonym do słuchania muzyki ze smartfona, o co tak naprawdę chodzi w zabawie z winylami. Mimo to nawet początkujących zachęcam, aby przyłożyli się do wyboru sprzętu, ponieważ zaprocentuje to w przyszłości. Słysząc dobry (a nie tylko inny) dźwięk, będą mieli ochotę powiększać swoją kolekcję płyt i poszerzać swoją wiedzę o gramofonach. Kiedy w końcu zapragną coś ulepszyć w swoim systemie, z radością odkryją, że ich maszyna jest lepsza, niż im się pierwotnie wydawało, a dodatkowo pozwala na wiele modyfikacji i nie wymięknie nawet w towarzystwie znacznie droższych kolumn, wzmacniacza i phono stage'a. Jak można się domyślić, znalezienie takiego gramofonu nie jest łatwe, szczególnie jeśli chcemy zmieścić się w bardzo ciasnym budżecie. Ale wciąż jest to możliwe. Jednym ze źródeł, które zrobiły na mnie wyjątkowo dobre wrażenie, był Dual CS 418. Pora na swego rodzaju kontynuację tamtego testu. Tym razem miałem bowiem okazję pobawić się automatycznym modelem Dual CS 429, a ponieważ wiedziałem już, z czym będę miał do czynienia, odpowiednio się przygotowałem i postanowiłem wyciągnąć z tej niedrogiej konstrukcji więcej niż przewidział producent.
Wygląd i funkcjonalność
Zanim przystąpimy do rozpakowywania, montowania i ustawiania opisywanego sprzętu, musimy wyjaśnić jedną rzecz, która wzbudziła sporo kontrowersji. Tak, podobnie jak CS 418, CS 429 jest produkowany w Chinach, o czym świadczą oznaczenia na opakowaniu i na podstawie samego gramofonu. Niektórzy poczuli się tym faktem zawiedzeni. Liczyli na to, że niemiecka firma w ciągu kilku lat po formalnej reaktywacji zdąży wybudować ogromną fabrykę w St. Georgen, zatrudnić i przeszkolić dziesiątki pracowników i rozpocząć ekspansję na wielką skalę. Nie wiedzieć czemu, patrząc na niskie ceny modeli CS 418 i CS 518, nie doszli do wniosku, że nie może to wyglądać w ten sposób. Przypominam, że Dual święcił największe triumfy w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych ubiegłego wieku, wytwarzając piękne gramofony do przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. Od przejęcia firmy przez Schneider Rundfunkwerke AG, kiedy to nastały dla niej bardzo trudne czasy, do momentu reaktywacji minęło dokładnie trzydzieści lat. Takiej przerwy nie da się nadrobić w ciągu jednej nocy, nawet jeśli ma się przemyślany plan, dobre chęci, trochę pieniędzy do zainwestowania i wielu przyjaciół, którzy podzielają naszą wizję i chcą pomóc w jej realizacji.
TEST: Dual CS 418
Niemcy zdali sobie sprawę, że marka Dual budzi same pozytywne skojarzenia, jednak odbudowanie fabryk, a może nawet odgrzebanie dawnych projektów i odbudowanie ich z użyciem nowoczesnych materiałów może potrwać wiele lat. Tymczasem melomani z całego świata wykupują gramofony na pniu, nie dyskutując ze sprzedawcą o tym, gdzie zostały wyprodukowane. Większości z nich zupełnie to nie obchodzi. Wielu producentów elektroniki zaczęło zamawiać gramofony w dalekowschodnich fabrykach, co doprowadziło do tego, że obecnie możemy kupić przynajmniej kilkanaście, jeśli nie kilkadziesiąt budżetowych gramofonów, które różnią się wyłącznie detalami i emblematem naniesionym na podstawę. Czy tego chcemy, czy nie, Chiny już dawno stały się fabryką świata. Europejczycy i Amerykanie lubią myśleć, że dobra naprawdę wysokiej jakości wytwarza się tylko u nich i być może tak właśnie jest, jeśli mówimy o meblach, winach, garniturach albo ekskluzywnych zegarkach, ale w dziedzinie nowoczesnych technologii przoduje wschodnia Azja i pewnie jeszcze długo tak pozostanie.
Aby można było kontynuować proces reaktywacji Duala i być może pewnego dnia otworzyć okazałą fabrykę w Niemczech, trzeba zacząć zarabiać pieniądze. Myślę, że docelowo może to wyglądać tak, jak w przypadku wielu europejskich producentów kolumn, gdzie 70-80% katalogu przypływa z Dalekiego Wschodu, a pozostałe 20-30% to hi-endowe modele wytwarzane w ojczystym kraju. Oczywiście istnieją firmy, które produkują niedrogie gramofony w Europie. Mam tu na myśli głównie Pro-Jecta i Regę. Mają one jednak taką przewagę nad Dualem, że właściwie nigdy w swojej historii nie zaliczyły długiego przestoju. Kluczem do sukcesu Pro-Jecta był zresztą śmiały pomysł reaktywacji fabryki SEV Litovel, wcześniej będącej własnością państwowej spółki akcyjnej TESLA (ale by było, gdyby dziś postanowiono wrócić do tej nazwy...). Dual ma dłuższą i ciekawszą historię, a do tego wciąż jest postrzegany jako marka godna zaufania - producent innowacyjnego i długowiecznego sprzętu. Jego nowy właściciel, Josef Zellner, postawił sobie za cel utrzymanie tej reputacji, bez względu na lokalizację fabryki. I trzeba przyznać, że wychodzi mu to naprawdę nieźle.
Przyjrzyjmy się zatem, co dostajemy za swoje pieniądze i jak CS 429 prezentuje się na tle konkurencji. Zacznijmy od tego, że CS 429 nie jest dokładną kopią modelu CS 418. Inaczej wyglądają tu przede wszystkim elementy układu napędowego, w tym widoczna z zewnątrz część silnika, zabudowa wokół łożyska talerza, dodatkowy otwór w pobliżu windy ramienia i dwa dodatkowe przyciski obok pokrętła do wyboru prędkości obrotowej. Wszystko to służy oczywiście temu, abyśmy mogli odrobinę ułatwić sobie życie, a czająca się za tym mechanika jest zapewne bardzo podobna, jeśli nie identyczna. Generalnie trudno jest w rozsądnym budżecie znaleźć gramofon, który z jednej strony jest w pełni lub przynajmniej częściowo automatyczny, ale z drugiej nie wygląda jak tania zabawka. Opisywany model jest wyjątkiem. Główną różnicą w stosunku do CS 418 jest oczywiście sposób, w jaki obsługujemy ramię. Wystarczy umieścić płytę na talerzu gramofonu, uruchomić go, wybrać odpowiednią prędkość obrotową, odblokować ramię, opuścić dźwignię i nacisnąć przycisk "start". Wówczas ramię uniesie się i przesunie na początek płyty, a po zakończeniu odtwarzania wróci do pozycji początkowej. W odróżnieniu od modeli manualnych, oprócz dodatkowych przycisków mamy tutaj małą dźwigienkę służącą do wyboru rozmiaru płyty - 30 lub 17 cm. Nie wiem, ilu potencjalnych klientów jest w posiadaniu singli, ale gdyby tak się zdarzyło, CS 429 jest na to przygotowany.
Automatyczny napęd Duala działa bardzo dobrze i jestem przekonany, że w dzisiejszych czasach wiele osób uzna go za niesamowicie interesujący gadżet, podobnie jak przesuwające się samoczynnie pokrętła i suwaki w niektórych samochodach z lat osiemdziesiątych. A czy jest to rzecz, za którą warto dopłacić? Nie wiem, ale różnica względem "418-tki" jest na tyle niewielka, że nie będę dziwił się tym, którzy wybiorą opisywany model i nie zniechęci ich to, że taki gramofon też trzeba najpierw zmontować i ustawić, a sama obecność przycisków i systemu automatycznego podnoszenia, przesuwania i opuszczania ramienia nie oznacza, że użytkownik nie ma tu nic do roboty. Wystarczy, że zechcemy wysłuchać któregoś z utworów jeszcze raz albo przeskoczyć dwa pierwsze. Zdarza się, prawda? Tutaj z pomocą przyjdzie nam winda, która jest zasadniczo taka sama jak w modelach w pełni manualnych. Co więcej, na opisywany model wielu klientów zdecyduje się z bardziej prozaicznego powodu. Otóż CS 418 w większości sklepów jest dostępny tylko na zamówienie, podczas gdy CS 429 można kupić od ręki. Nie dziwi mnie to, ponieważ CS 418 to jeden z najlepszych budżetowych gramofonów na rynku, a wszystkie zaprezentowane do tej pory gramofony Duala rozchodziły się bardzo szybko. Z CS 429 zapewne też będzie tak samo i być może już niebawem w sklepach internetowych zobaczymy pod nim notatkę "zapytaj o dostępność" albo "oczekiwanie na dostawę".
CS 429 otrzymał regulowane ramię, w dodatku zakończone dokręcanym headshellem, co w przyszłości pozwoli na łatwą wymianę wkładki. Warto jednak zauważyć, że fabrycznie montowana jest tutaj bardzo przyzwoita wkładka Ortofon 2M Red. Wielu producentów w budżetowych gramofonach instaluje absolutnie najtańsze kartridże dostępne na rynku, wychodząc z założenia, że kto będzie chciał, ten kupi sobie coś lepszego, ale na początek nie ma to żadnego sensu, bo niedoświadczony użytkownik pewnie i tak pierwszą wkładkę w ten czy inny sposób zepsuje. Dual traktuje sprawę poważnie. Wiedząc, że ten jeden element determinuje jakość brzmienia całej maszyny, Niemcy chyba ukryli tę rubrykę przed czujnym wzrokiem księgowego. Oszczędności przerzucono tam, gdzie z technicznego punktu widzenia nie ma to większego znaczenia. Jak wytłumaczył mi menedżer ds. sprzedaży, Lothar Mertens, zaprojektowanie od zera prostych elementów, takich jak nóżki czy pokrywa przeciwkurzowa wraz z zawiasami, w przypadku niedrogiego urządzenia byłoby zupełnie nieuzasadnione, za to jeśli chodzi o silnik, ramię, talerz czy inne komponenty, od których realnie zależy jakość dźwięku, to już inna historia. Dlatego budżetowe maszyny Duala być może na pierwszy rzut oka niewiele różnią się od swoich rywali, ale kiedy przyjrzymy się im bliżej, różnice okazują się spore i dotyczą rzeczy, na których audiofilom powinno zależeć najbardziej.
Wielu producentów w budżetowych gramofonach instaluje absolutnie najtańsze kartridże dostępne na rynku. Dual traktuje sprawę poważnie. Wiedząc, że ten jeden element determinuje jakość brzmienia całej maszyny, Niemcy chyba ukryli tę rubrykę przed czujnym wzrokiem księgowego.Z punktu widzenia klienta istotne jest także to, że CS 429 jest kompletnym produktem, a więc źródłem, które można wyjąć z pudełka, ustawić, podłączyć do dowolnego wzmacniacza lub amplitunera i od razu rozpocząć swoją przygodę z czarnymi płytami. Aby na pewno nie okazało się, że nie mamy odpowiedniego wejścia, opisywany gramofon został wyposażony we wbudowany przedwzmacniacz gramofonowy. Za pomocą jednego przełącznika hebelkowego możemy go także ominąć i wówczas na wyjście zostanie skierowany sygnał prosto z wkładki. W zestawie znajdziemy nawet interkonekt RCA. Paskudny, bo paskudny, ale jest. Audiofile na pewno zastąpią go czymś lepszym, ale wiecie, jak to jest, gdy jedziemy do sklepu lub zamawiamy coś przez Internet - podekscytowani otwieramy pudełko, delikatnie wyjmujemy sprzęt, czytamy instrukcję, wkładamy wszystko na swoje miejsce, nie możemy się już doczekać, kiedy odpalimy swój nowy nabytek, a tu brakuje jakiegoś jednego kabelka. Wszystko trwało tak długo, że jest już dwudziesta, sklepy pozamykane, a mimo drugiego czy trzeciego przetrząśnięcia szuflady brakujący przewód się w niej nie zmaterializował. Ech, ile razy tak miałem... Zazwyczaj z podłączaniem jakiegoś telewizora lub soundbara, ale nie tylko. Dlatego cieszę się, że projektanci Duala pamiętali o wszystkim. Z drobiazgów, których w zestawie nie znajdziemy, początkującym polecam jedynie zaopatrzyć się w przyzwoitą szczoteczkę do winyli. Na kolejne akcesoria na pewno przyjdzie czas.
Brzmienie
Dla nikogo nie powinno być zaskoczeniem, że jakość brzmienia gramofonu zależy przede wszystkim od zamontowanej w nim wkładki. Nie chcę spłycać tematu, bo konstruktorzy i posiadacze zaawansowanych technicznie maszyn z potężnym talerzem napędzanym przez wyrafinowany silnik za pomocą systemu pasków i koła zamachowego oraz wykonanym z tworzyw używanych w przemyśle kosmicznym ramieniem typu unipivot będą mieli na ten temat coś do powiedzenia. Tak, sam uczestniczyłem w odsłuchach, które wyraźnie wykazały, że sama zmiana maty znajdującej się między talerzem a płytą może wynieść dźwięk na inny poziom. Teraz zajmujemy się jednak budżetowym źródłem i choć nawet w tym przedziale cenowym można znaleźć gramofony z zupełnie innymi ramionami, podstawami, talerzami i silnikami, koniec końców wszystko i tak w 80-90% zależy od wkładki. Całą resztę możemy traktować jako czysto mechaniczną bazę, która umożliwia właściwy kontakt igły z płytą, utrzymanie prawidłowych obrotów, izolację od drgań podłoża i tak dalej. Oczywiście owo "i tak dalej" to mnóstwo komponentów, bez których poprawna praca i komfortowa obsługa takiego urządzenia byłyby niemożliwe, ale skoro w tym akapicie zajmujemy się wyłącznie dźwiękiem, to powiedzmy wprost - CS 429 brzmi po prostu jak dobry gramofon z Ortofonem 2M Red i przyzwoitym przedwzmacniaczem korekcyjnym. Zasadniczo mógłbym w tym momencie powtórzyć wszystko, co napisałem o modelu CS 418. Jeśli czytaliście tamtą recenzję, prawdopodobnie wiecie już wszystko, a jeśli nie wiecie, o czym rozmawiamy, możecie w wolnej chwili nadrobić zaległości.
WYWIAD: Josef Zellner - Dual
Pierwszym etapem testu był odsłuch w konfiguracji fabrycznej, a więc bez żadnych zewnętrznych akcesoriów. CS 429 zrobił na mnie dobre wrażenie, łącząc płynność, gładkość i odrobinę ciepła, a więc cechy, które melomani kojarzą z analogowymi nośnikami, z dobrą dynamiką, przejrzystością i stereofonią, a więc tym, czego zawsze najbardziej brakuje mi, gdy testuję niedrogie gramofony wyposażone w kiepską, tanią wkładkę. Niestety, o ile pierwszy zestaw sonicznych atrybutów nierozerwalnie związanych ze słuchaniem winyli jest obecny nawet w takich maszynach, o tyle stosowanie wkładki z najniższej półki skutecznie eliminuje szanse na otrzymanie tego drugiego. Brzmienie jest zatem neutralne, z tendencją do ocieplania i dociążania przekazu, co jednak nie wiąże się z mocnymi odchyłkami w paśmie. Mamy bas, środek i górę - wszystko w najlepszym porządku, a gramofon zdradza swój charakter poprzez delikatne zaokrąglanie krawędzi i zagęszczanie dźwięku, szczególnie w zakresie przełomu niskich i średnich tonów. Tutaj pojawia się tak lubiane przez wielu audiofilów "mięcho". Góra pasma mogłaby być bardziej szczegółowa, ale nie powiedziałbym, aby podczas odsłuchu dokuczał mi jej brak w sensie ilościowym. Można to odczytywać jako kolejny element tego nieco złagodzonego, przyjemnego charakteru. Wszystko to sprawia, że w fabrycznej konfiguracji CS 429 jest gramofonem, który szczególnie mocno polecałbym posiadaczom systemów o delikatnie rozjaśnionym, wyostrzonym brzmieniu, a także osobom słuchającym przede wszystkim muzyki klasycznej, spokojnego jazzu, prog rocka, wokalistyki, ewentualnie lżejszej elektroniki i gatunków okołoambientowych.
Podobnie jak w przypadku innych niedrogich gramofonów wyposażonych w rozsądną wkładkę, wyjściowa jakość brzmienia w przypadku Duala może okazać się wyższa, niż można by się było spodziewać, patrząc wyłącznie na cenę. Jeśli myślicie, że Ortofon 2M Red to nic więcej niż przyzwoita wkładka na start, radziłbym przeprowadzić kilka eksperymentów i zastanowić się, czy nie warto w pierwszej kolejności zainwestować w inne elementy toru, "zużywając" ten kartridż do samego końca. Z takim zestawem naprawdę można cieszyć się muzyką dłużej niż kilka dni. CS 429 bez wielkich wyrzeczeń pozwala dostrzec to, co w winylach jest najważniejsze - pozbawiony sztucznych wyostrzeń, naturalnie płynny, barwny, wielowarstwowy i trójwymiarowy dźwięk. W atmosferze ogólnego relaksu zaczyna pojawiać się też ta wyjątkowa głębia. Oczywiście, jak zwykle, wiele zależy od jakości nagrania. Kolekcjonerzy czarnych płyt z pewnością wiedzą, co mam na myśli. Pojawia się jakieś nowe wydawnictwo, zamawiamy je, czekamy, potem podekscytowani otwieramy, zachwycamy się okładką, przeglądamy dodatki, kładziemy płytę na talerzu, opuszczamy ramię (lub, jak w tym przypadku, naciskamy przycisk), pierwsze dźwięki płyną z głośników i właściwie zastanawiamy się tylko nad tym, czy otrzymamy prawdziwą perełkę, czy tylko produkt winylopodobny, na którym umieszczono wszystkie zachęcające napisy, a mimo to brzmienie jest płaskie, bezduszne, pozbawione duszy, po prostu - a co tam, użyjmy najgorszej możliwej obelgi - cyfrowe. Na szczęście istnieją sklepy dla prawdziwych melomanów, dla których płyty są czymś więcej niż przedmiotami o wartości kolekcjonerskiej. Są nawet takie, w których każdy album musi zostać wielokrotnie przesłuchany na wysokiej klasy sprzęcie, zanim w ogóle trafi do sprzedaży. Polecam szukać takich miejsc, bo nawet jeśli mamy potężną kolekcję winyli, powiększaną systematycznie od kilkudziesięciu lat, zawsze lepiej dokładać do niej sprawdzone wydania. Myślicie, że w takim układzie to właśnie płyta, a nie gramofon, robi całą robotę i kreuję tę niezwykłą atmosferę? Niestety, sprzęt nie może być byle jaki. Jeśli przesadzicie z oszczędnościami, nic z tego nie będzie. Magię analogowego brzmienia będziecie musieli sobie wyobrazić, wsłuchując się w niezgrabny zlepek dźwięków ledwie przypominających muzykę. Dual CS 429 wznosi się wysoko ponad ten poziom. Co tu dużo mówić, to już jest porządny gramofon. Tani? Owszem. Lekki? W porównaniu z hi-endowymi mass-loaderami - na pewno. Ale gdybym miał jednym słowem odpowiedzieć na pytanie, czy umie grać, czy nie, odpowiedziałbym bez wahania - umie.
Na koniec zostawiłem sobie to, co w testowaniu gramofonów lubię najbardziej - ulepszenia. Nie każdy opisywany przeze mnie model zasługuje na to, aby potraktować go w ten sposób, ale w tym przypadku od początku wiedziałem, że odsłuch z Ortofonem 2M Red i wbudowanym przedwzmacniaczem korekcyjnym będzie tylko początkiem zabawy. Kiedy testowałem model CS 418, przystąpiłem do tego etapu zbyt późno, w związku z czym już po publikacji jego recenzji zacząłem zastanawiać się, czy na pewno poznałem go wystarczająco dobrze. Ponieważ wkładka zamontowana fabrycznie w CS 429 jest naprawdę niezła, w pierwszej kolejności ominąłem phono stage i zamiast układu znajdującego się na wyposażeniu samego gramofonu użyłem niedrogiego, bo wycenionego na 990 zł (a obecnie już niedostępnego) pudełeczka Cambridge Audio CP2. W tym miejscu drobna uwaga - korzystając z takich urządzeń, należy pamiętać o uziemieniu. Gramofon ma w zestawie zasilacz wtyczkowy, phono stage również, więc są tylko dwie opcje - albo we wzmacniaczu mamy trójbolcowe gniazdo zasilające i odpowiedni zacisk uziemiający, albo będziemy musieli rozwiązać ten problem w inny sposób. Wierzcie lub nie, ale przeszukałem sklepy internetowe w poszukiwaniu odpowiedniego przewodu i znalezienie go nie było proste. Ze znanych marek chyba tylko Pro-Ject oferuje kabel o nazwie Hum Block It. W jednym z francuskich sklepów znalazłem jego nieco porządniej wyglądający odpowiednik - MPL Hum Blocker. Ciekawy system uziemiania kabli i komponentów stereo o nazwie Grun oferuje też Atlas, jednak jest to kosztowne rozwiązanie - sama wtyczka kosztuje 155 funtów, a 1,5-m przewód zakończony z jednej strony wtyczką systemu Grun, a z drugiej widełką, którą można przykręcić do zacisku uziemiającego gramofonu lub phono stage'a, to kolejne 120 funtów. Na rynku brakuje tego typu rozwiązań, a ja nie rozumiem, jak można nie dostrzegać problemu. Jeśli we wzmacniaczu mamy gniazdo zasilające z dwoma bolcami lub zamontowany na stałe "kabel od lampki", na bank usłyszymy, że coś jest nie tak.
CS 429 to bardzo fajny gramofon, z którym można wiele osiągnąć bez inwestowania w osprzęt, ale jeśli pewnego dnia zdecydujecie się zamontować w nim wkładkę z wyższej półki i ominąć wbudowany przedwzmacniacz korekcyjny, przekazując to zadanie zewnętrznemu "boxowi", natychmiast wejdziecie na wyższy poziom słuchania czarnych płyt.Wracając jednak do zmiany przedwzmacniacza, jakość układu zamontowanego w Dualu można porównać do tego, co wielu producentów elektroniki wstawia do swoich wzmacniaczy i amplitunerów, chwaląc się wejściem gramofonowym kompatybilnym z wkładkami typu MM. Nie jest źle, ale może być lepiej. A o tym, że nie trzeba wydawać fortuny, aby tak się stało, przekonały mnie już pierwsze minuty odsłuchu z wykorzystaniem Cambridge'a CP2. Ten zestaw zagrał tak dobrze, że wielu miłośników winyli mogłoby z radością używać go nie tydzień, nie miesiąc, ale nawet kilka lat, nie odczuwając nagłej potrzeby wprowadzania kolejnych zmian w torze. Znacie ludzi, którzy niemal co tydzień kupują nowe płyty, średnio raz na pół roku jadą do Ikei po nowego Kallaxa, a od kilku lat uparcie używają jednego z najtańszych dostępnych na rynku gramofonów, nie biorąc pod uwagę choćby wymiany wkładki lub dokupienia lepszego phono stage'a? Ja znam i aż serce mi się kraje, gdy pomyślę, że taki Dual CS 429 byłby o niebo lepszy. Na tym jednak nie koniec eksperymentów. Skoro poszło tak dobrze, postanowiłem wymontować wkładkę z gramofonu, z którego korzystam prywatnie - Clearaudio Concept. Zastosowana w nim wkładka MM nosi taką samą nazwę. Później wprowadzono model Concept V2, który kosztuje 999 zł. Spory przeskok w porównaniu do Ortofona, którego można obecnie kupić za 499 zł. Jak można się było domyślać, potwierdziło się to w praktyce. Brzmienie zyskało na neutralności, stało się odrobinę chłodniejsze, ale bardziej dynamiczne, precyzyjne i żywiołowe. Co tu dużo mówić, piętnaście minut roboty (dzięki odłączanemu headshellowi, zamontowanie nowej wkładki w Dualu jest dziecinnie proste) i uzyskałem brzmienie niewiele odbiegające od tego, co oferuje gramofon Clearaudio. Ten szybki przeszczep wkładki po raz kolejny udowodnił, że z punktu widzenia audiofila jest to najważniejszy element toru analogowego. Wniosek jest prosty - CS 429 to bardzo fajny gramofon, z którym można wiele osiągnąć bez inwestowania w osprzęt, ale jeśli pewnego dnia zdecydujecie się zamontować w nim wkładkę z wyższej półki i ominąć wbudowany przedwzmacniacz korekcyjny, przekazując to zadanie zewnętrznemu "boxowi", natychmiast wejdziecie na wyższy poziom słuchania czarnych płyt. Uprzedzam tylko, że z tej drogi nie ma powrotu.
Budowa i parametry
Dual CS 429 to gramofon automatyczny oparty na świetnie przyjętym przez rynek modelu CS 418. Układ automatycznego sterowania ma zapewniać maksymalną wygodę użytkowania, choć należy tu zauważyć, że użytkownik wciąż ma wiele do powiedzenia i wiele do zrobienia, zarówno podczas składania i ustawiania maszyny, jak i w trakcie jej normalnej obsługi. Automatyka pomoże nam właściwie tylko ustawić ramię w pobliżu zewnętrznej krawędzi płyty i opuścić je, a następnie podnieść i przesunąć nad wspornik po zakończeniu odtwarzania. Zanim to zrobimy, musimy jednak odblokować ramię, odsuwając niewielką klamerkę zabezpieczającą, opuścić małą dźwignię po prawej stronie, a także wybrać rozmiar płyty. Samodzielnie musimy też zamontować headshell z wkładką, przeciwwagę, talerz, matę i osłonę przeciwkurzową. Choć elementy odpowiadające za prawidłowe działanie układów automatycznych na pierwszy rzut oka nie budzą zaufania, wszystko pracuje gładko i stosunkowo cicho. Widząc plastikowe koła zębate, byłem pełen obaw, ale w rzeczywistości jest to naprawdę fajny dodatek do gramofonu, który nawet w formie całkowicie manualnej był bardzo udany. CS 429 otrzymał w pełni regulowane ramię. Umożliwia to wymianę wkładki oraz łatwą zmianę siły nacisku i dopasowanie anti-skatingu. Pokrętło do regulacji tego ostatniego parametru znajduje się w innym miejscu niż w modelu CS 418, co zapewne było podyktowane koniecznością podłączenia komponentów do automatycznej obsługi ramienia. Gramofon wyposażono w precyzyjną, optyczną regulację obrotów, a wewnętrzna gumowa konstrukcja tłumiąca odsprzęga ramię i talerz od zewnętrznych wibracji i zakłóceń. Jak przystało na urządzenie typu plug and play, CS 429 wyposażony jest także we wbudowany przedwzmacniacz gramofonowy. Z modelu CS 418 zapożyczono oczywiście szereg ważnych elementów, takich jak plinta z MDF-u z wewnętrznymi absorberami, stopy z wkładkami z elastomeru czy zdejmowana osłona przeciwpyłowa. Talerz to aluminiowy odlew ciśnieniowy, do którego producent dokłada ciężką, gumową matę tłumiącą niepożądane rezonanse. Całość opiera się na solidnym łożysku z trzpieniem z hartowanej stali w mosiężnej tulei. Jak informuje producent, dla niższego poziomu kołysania i drżenia dźwięku w nowym modelu zastosowano napęd paskowy. Aluminiowe ramie zawieszono na łożyskach kulkowych. Mimo obecności układu automatycznego wszystkie funkcje mogą być także obsługiwane ręcznie.
Werdykt
Niedrogi gramofon, który jest gotowy do pracy po wyjęciu z pudełka, oferując naprawdę dobry dźwięk, a później może stać się wspaniałą bazą do dalszych ulepszeń to marzenie niejednego miłośnika winyli. I mimo że wybór jest ogromny, wciąż niełatwo je spełnić. W wielu dostępnych na rynku modelach montowana jest wkładka bardzo niskiej jakości, w związku z czym można zapomnieć o odkrywaniu magii analogowego brzmienia, chyba że od razu kupimy kartridż z wyższej półki. Jeżeli jednak mówimy o bardzo tanim gramofonie, pozostaje pytanie, czy gra jest warta świeczki - na przykład czy zastosowane w nim ramię i phono stage "udźwigną" taką modyfikację. Kiedy natomiast postanowimy nie schodzić poniżej pewnego poziomu jakościowego, szybko zorientujemy się, że nie rozmawiamy już o gramofonach za 2000-4000 zł, ale takich za 4000-8000 zł. CS 429 potrafi dać mnóstwo radości nawet w fabrycznej konfiguracji, a z lepszą wkładką i zewnętrznym przedwzmacniaczem korekcyjnym może niebezpiecznie zbliżyć się do tego, co oferują maszyny z innej kategorii cenowej, takie jak chociażby Clearaudio Concept. Wychodzi na to, że Dual, choć wznowił działalność zaledwie kilka lat temu, wciąż wie, jak robi się świetne gramofony. Po CS 418, CS 429 to kolejny model tej marki, który pokazał znacznie więcej, niż się spodziewałem. Jeżeli szukaliście takiego źródła i nie możecie wydać więcej, radzę zainteresować się nim, póki nie jest za późno.
Dane techniczne
Dostępne prędkości: 33 1/3, 45, 78 obr/min
Wyjście analogowe: RCA (liniowe lub gramofonowe)
Gniazdo headshella: GM/SME
Typ wkładki: MM (Ortofon 2M Red)
Zakres nacisku igły: 0-4 g
Efektywna długośc ramienia: 221,5 mm
Przesięg: 19 mm
Masa wkładki: 5-9 g
Średnica talerza: 30,5 cm
Masa talerza: 850 g (z gumową matą)
Wow & Flutter: < 0,08%
Wymiary (W/S/G): 14,5/43,5/36,7 cm
Masa: 6,2 kg
Cena: 3299 zł
Konfiguracja
Audiovector QR5, Equilibrium Nano, Marantz HD-DAC1, Auralic Aries G1, Auralic Vega G1, Hegel H20, Unison Research Triode 25, Sennheiser HD 600, Cambridge Audio CP2, Clearaudio Concept, Cardas Clear Reflection, Albedo Geo, Equilibrium Pure Ultimate, Tellurium Q Ultra Blue, Enerr One 6S DCB, Enerr Tablette 6S, Enerr Transcenda Ultra, Enerr Transcenda Ultimate, Norstone Esse.
Równowaga tonalna
Dynamika
Rozdzielczość
Barwa dźwięku
Szybkość
Spójność
Muzykalność
Szerokość sceny stereo
Głębia sceny stereo
Jakość wykonania
Funkcjonalność
Cena
Nagroda
Komentarze