OPPO PM-3
- Kategoria: Słuchawki i wzmacniacze słuchawkowe
- Tomasz Karasiński
[English version] Sprzęt marki OPPO to generalnie bardzo ciekawa, choć jeszcze stosunkowo krótka historia. Firma nie zaczynała wcale od słuchawek ani nawet sprzętu audio. Jest natomiast przykładem nowoczesnego przedsiębiorstwa o profilu technologicznym, ukierunkowanym na elektronikę użytkową. Jej siedziba mieści się w Mountain View w Kalifornii, a więc praktycznie w samym sercu Doliny Krzemowej. I to widać, nie tylko po jej produktach, ale także po całej otoczce zorganizowanej w bezbłędny sposób, charakterystyczny dla naprawdę dużych, bogatych korporacji. Jeżeli poświęcicie chwilę na przejrzenie strony internetowej firmy, jej profili na Facebooku czy Instagramie, od razu zrozumiecie, że nie jest to jeszcze jedna garażowa fabryka, która po prostu wstrzeliła się w zapotrzebowanie odbiorców i dzięki dobremu pomysłowi odniosła większy sukces, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać. Tutaj wygląda na to, że wszystko zostało sprawnie zaplanowane i obliczone. Na rynku urządzeń audio-video jako pierwsze rozgłos zyskały odtwarzacze Blu-ray OPPO - zdaniem wielu specjalistów oferujące o wiele lepszą jakość, niż nawet kilkukrotnie droższe, hi-endowe źródła. Ukształtowała się nawet opinia, że praktycznie nie ma sensu kupować droższych odtwarzaczy, nawet gdyby ktoś miał na to fundusze i taki, nazwijmy to, kaprys.
Po takim wejściu na rynek urządzeń video, przyszedł czas na podbój segmentu audio. Firma nie zaprezentowała jednak hi-endowych wzmacniaczy i kolumn, ale upatrzyła sobie środowisko bardziej specyficzne i dość trudne dla debiutującej w nim marki, a mianowicie - słuchawki i sprzęt mobilny. To rynek ostatnio bardzo modny i dynamiczny, ale też trudny z uwagi na ogromną konkurencję. Słuchawki już od kilku lat przeżywają renesans, najpierw za sprawą rosnącej popularności smartfonów, a teraz również dzięki zapotrzebowaniu na typowo domowe systemy słuchawkowe. Czy operacja zakończy się takim powodzeniem, jak podbój rynku odtwarzaczy?
Wygląd i funkcjonalność
PM-3 to w obecnej ofercie firmy najtańszy model nauszników, a także jedyny o konstrukcji zamkniętej. Z zewnątrz słuchawki prezentują się prawie identycznie, jak wyższe modele PM-2 i PM-1, a więc bardzo elegancko. Zafundowano im tylko małą kurację odchudzającą. Nauszniki są trochę mniejsze, a w mniej wrażliwych miejscach zamiast metalu zastosowano tworzywo sztuczne. Kluczowe elementy konstrukcyjne takie, jak widełki mocujące muszle czy ich pokrywy pozostały jednak metalowe, co wyraźnie czuć, kiedy bierze się słuchawki do ręki. PM-3 musiały trochę stracić na wadze ponieważ w zamierzeniu konstruktorów miały być pierwszymi w ofercie OPPO nausznikami przenośnymi, nadającymi się tak samo do użytku domowego, jak i odsłuchów poza audiofilską jaskinią. Moim zdaniem i tak bliżej im do PM-2, niż typowo mobilnych słuchawek w rodzaju B&W P5 czy Sennheiserów Urbanite, ale udało się zmniejszyć i odchudzić je na tyle, aby można było spokojnie zabrać je w podróż czy nawet na spacer po mieście. W stosunku do PM-2, które ważą dokładnie 385 g bez kabla, tutaj masa ta wynosi 320 g. Nie są to więc nauszniki wagi piórkowej, ale już nie hełmofon, którego nikt rozsądny nie przywdzieje na głowę wychodząc z domu. Jakość wykonania pozostaje przy tym poza wszelką dyskusją - jest bardzo, bardzo wysoka.
Do korzystania ze słuchawek na zewnątrz zachęca oprócz nich samych kilka elementów wyposażenia. Pierwszym i chyba najfajniejszym jest twarde, jeansowe etui w którym nauszniki możemy przechowywać w formie złożonej - ich muszle obracają się bowiem o 180 stopni, co pozwala złożyć słuchawki na płasko. W pokrowcu znajdziemy również miękki woreczek z przewodem przeznaczonym najwyraźniej do odsłuchów w domowym zaciszu. Standardowy kabel ma 3 metry długości, z jednej strony został zakończony 3,5-mm jackiem wpinanym do lewej muszli, a z drugiej - takim samym wtykiem z gwintem pozwalającym na montaż 6,3-mm adaptera. Ale to nie wszystko. W komplecie z testowanymi słuchawkami otrzymałem trzy mniejsze pudełeczka zawierające kable "mobilne" o długości 1,2 metra, w trzech wersjach. Pierwszy do urządzeń Apple'a, drugi do systemów Android i Windows Phone, a trzeci - bez jakiegokolwiek pilota. Co ciekawe, podpinając przewód do sprzętu z jabłuszkiem, dostajemy możliwość kontrolowania praktycznie wszystkich potrzebnych funkcji, od odbierania połączeń czy zmiany ścieżek do regulacji głośności i przewijania utworów, natomiast pilot do pozostałych platform ma tylko cztery funkcje - odbieranie i kończenie połączenia oraz odtwarzanie i pauzowanie muzyki. Najszczęśliwsi będą więc naturalnie posiadacze iPhone'ów i iPadów.
Jeśli chodzi o walory użytkowe PM-3, można się przyczepić praktycznie tylko do jednej rzeczy - ich masę jednak czuje się na głowie i potrzeba przynajmniej kilku minut, aby o tym szczególe zapomnieć. Słuchawki robią natomiast wszystko, co w ich mocy, aby ich obecność nie dokuczała nam pod żadnym innym względem. Pady w całości obejmowały moje uszy, materiał którym je wykończono okazał się być bardzo przyjemny w dotyku, a ogólny komfort odsłuchu podnosiła oczywiście izolacja od zewnętrznych dźwięków, przywodząca na myśl profesjonalne słuchawki zamknięte. Większych błędów nie zauważyłem. PM-3 to konstrukcja na tyle dopracowana, że zacząłem się wręcz zastanawiać, jak debiutującej na rynku firmie udało się zaprojektować i wykonać takie słuchawki. Nie wiem, ale efekt jest godny pozazdroszczenia.
Brzmienie
Ze wszystkich słuchawek OPPO to właśnie PM-3 zainteresowały mnie najbardziej, a to z jednego powodu. Są to nauszniki wykorzystujące przetworniki planarne, a takie traktowałem do tej pory wyłącznie w kategoriach domowego sprzętu dla wyjątkowych zapaleńców. Wszelkiego rodzaju Staxy, Audeze czy HiFiMAN-y to potężne hełmofony, w których nikt normalny nie wyszedłby na miasto, nie wspominając już o podróży tramwajem czy nawet wykonywaniu bardziej gwałtownych ruchów głową. Teoretycznie słuchawki jak słuchawki, ale ze sprzętem mobilnym mają mniej więcej tyle wspólnego, co wózek na zakupy z samochodem. Otwarta konstrukcja większości z nich sprawia, że do komfortowego odsłuchu musimy podchodzić mniej więcej tak, jak w przypadku dużego systemu stacjonarnego - najlepiej zaszyć się gdzieś w cichym pomieszczeniu i najlepiej zabrać ze sobą wzmacniacz dysponujący odpowiednio dużym zapasem mocy. PM-3 to jedne z niewielu słuchawek planarnych, które nie sprawiają użytkownikowi tego typu problemów. W domu używa się ich świetnie, a przy odrobinie dobrej woli można spokojnie założyć je na spacer. A zatem mamy przed sobą prawdopodobnie jedne z pierwszych słuchawek tego typu, których można używać w każdej sytuacji. Jak to się wobec tego przełoży na brzmienie?
Przed odsłuchem spodziewałem się czegoś, co już od pierwszych sekund zwróci na siebie moją uwagę - brzmienia przestrzennego, lekkiego, szybkiego, może nawet pod pewnymi względami wyjątkowego. Oryginalna technologia przynosi zazwyczaj równie oryginalne efekty - koncentryczne głośniki, wzmacniacze lampowe, panele elektrostatyczne, tuby i inne tego typu wynalazki prawie zawsze odznaczają się czymś szczególnym, przez co jedni je kochają, a inni omijają szerokim łukiem. Ale przecież na tym cała ta zabawa polega - każdy szuka tego, co przynosi mu najwięcej przyjemności i najcelniej trafia w jego estetykę. Dla jednego są to lampowe SET-y podłączone do głośników szerokopasmowych, a dla drugiego tranzystorowe piece wielkości lodówki i dwumetrowe, pięciodrożne kolumny. Zakładając PM-3 na głowę oczekiwałem właśnie czegoś takiego - dźwięku z kategorii "kochaj albo rzuć". A co dostałem? Wyjątkowo dojrzałe, wyrównane i stuprocentowo neutralne brzmienie, do którego pasowałoby raczej powiedzenie "dla każdego coś miłego". Najmniejsze słuchawki OPPO zostały zestrojone tak, aby mogły odtwarzać każdą muzykę i aby nikt nie mógł powiedzieć, że coś konkretnego mu się w tym dźwięku nie podoba. No bo jak, kiedy wszystko jest w najlepszym porządku? Pasmo równe jak szklany stół, barwa przezroczysta jak woda z górskiego potoku, wszystkie parametry ustawione na idealne zero. Dla jednych nuda, dla innych - ideał.
Nawet jeżeli zaczniemy rozpatrywać sprawę w kategoriach takich, jak stereofonia, bas czy przejrzystość, prędzej czy później stwierdzimy, że inżynierom OPPO udało się znaleźć złoty środek. Brzmienie PM-3 nie jest ani zbyt agresywne, ani tym bardziej posklejane czy spowolnione. Niskie tony ani nie mruczą przy każdej okazji, ani też nie są sztucznie skompresowane czy pudełkowate. Góra pasma jest chyba w tym wszystkim najbardziej charakterystycznym elementem, jeśli w ogóle można tak powiedzieć, bo również trzyma się pewnego schematu nakierowanego na wysoką wierność i neutralność. To tutaj jednak kryje się najwięcej detali, na których w razie czego można zawiesić ucho. Przestrzeń? Ani szczególnie rozbudowana na boki, ani skupiona wewnątrz czaszki. Naprawdę, gdyby ktoś zaczął mnie wypytywać o kolejne aspekty brzmienia tych słuchawek, na każde pytanie musiałbym odpowiedzieć, że jest po prostu dobrze, prawidłowo i audiofilsko.
Taki stan rzeczy ma swoje plusy i minusy, a przewaga jednych nad drugimi nie zależy od słuchawek, ale raczej od naszego nastawienia do nich i sposobu pojmowania dobrego brzmienia. Jeżeli uważacie, że dobry sprzęt to taki, który na każdej płycie potrafi wyłapać coś ciekawego i pozytywnie zaskoczyć słuchacza, lub po prostu ma w sobie coś wyjątkowego, dzięki czemu gra jak nic innego na świecie, to zdecydowanie nie tędy droga. PM-3 to słuchawki, które niejako z definicji nie robią takich rzeczy. To raczej sprzęt dla ludzi, którzy wcale nie chcą być czymkolwiek zaskakiwani, tylko mieć pewność, że nauszniki zawsze będą prezentowały wysoki poziom i odtworzą muzykę zgodnie z zamierzeniem jej twórców. To słuchawki, do których nabiera się zaufania już w ciągu kilku pierwszych minut, a im najwyraźniej wybitnie zależy na tym, aby tego zaufania nie stracić. Ich brzmienie jest w stu procentach zgodne z ideą wysokiej wierności, a w tej koncepcji niewiele jest miejsca na szaleństwa. Ja w każdym razie po dwóch godzinach uznałem odsłuch za zakończony. Później używałem PM-3 przez kilka dni i absolutnie nic się w moim nastawieniu do nich nie zmieniło. To po prostu bardzo dobry, uniwersalny sprzęt do każdej muzyki i na każdą okazję. Dla zwolenników brzmieniowej neutralności - słuchawki bliskie ideału.
Na koniec zostawiłem sobie duże wyzwanie - sprawdzenie możliwości PM-3 w połączeniu z iPhonem 5S. Spodziewałem się, że tutaj brzmienie trochę się "rozleci", ale przeżyłem ciężki szok. iPhone z aplikacją Spotify zagrał prawie tak dobrze, jak biurkowy system z przetwornikiem HA-2, co dowodzi, że PM-3 rzeczywiście są słuchawkami przenośnymi. Mało tego - jestem praktycznie pewien, że żadne słuchawki, jakie miałem okazję testować, nie grały tak dobrze z telefonem. Jeżeli były to nauszniki zaprojektowane pod kątem sprzętu przenośnego, to przeważnie ich cena oscylowała najwyżej w okolicach 1000-1200 zł, a więc trudno było jeszcze spodziewać się po nich jakichś niesamowitych wrażeń. Z kolei duże, hi-endowe słuchawki audiofilskie z reguły reagowały alergicznie na wszelkie smartfony i tablety, prezentując dźwięk zupełnie inny, niż z porządnego wzmacniacza. PM-3 to połączenie dwóch światów. Grają tak dobrze, jak hi-endowe słuchawki przeznaczone do użytku domowego, a przy tym spokojnie dają sobie radę napędzane nawet takim bibelotem, jak smartfon czy tablet. Jeżeli przez cały czas testowania ich w domu czekałem na jakieś małe zaskoczenie, to połączenie z iPhonem było dla mnie ogromną i do tego bardzo przyjemną niespodzianką.
Budowa i parametry
PM-3 to w chwili obecnej najtańsze słuchawki w katalogu OPPO, jednak wykorzystujące przetworniki planarne o budowie bardzo zbliżonej do tych stosowanych we flagowym modelu PM-1. Każdy z nich ma postać okrągłej, płaskiej membrany o średnicy 55 mm, wykonanej z siedmiu cienkich warstw dla uzyskania maksymalnej wytrzymałości przy zachowaniu niskiej masy. Konstrukcja membrany ma zapewniać doskonałą stabilność, nawet przy wysokim obciążeniu termicznym czy dużych wibracjach. Membrana posiada po obu stronach płaskie przewodniki w kształcie spirali, a obustronna konstrukcja pozwala na umieszczenie w polu magnetycznym dwukrotnie większej ilości przewodników, co prowadzi do jeszcze wyższej skuteczności. PM-3 wykorzystują przy tym napęd optymalizowany komputerową metoda FEM, oparty na bardzo silnych magnesach neodymowych. Jedną z głównych korzyści płynących z takiej konstrukcji nauszników jest skuteczność wynosząca 102 dB, co jest bardzo dobrym wynikiem i przekłada się na łatwość napędzenia słuchawek, na przykład przez urządzenia przenośne. Producent twierdzi nawet, że żadne inne słuchawki planarne nie zbliżają się do takiego wyniku, choć sytuacja na rynku dynamicznie się zmienia - wystarczy wspomnieć chociażby o Audeze EL-8 charakteryzujących się identyczną skutecznością. Impedancja PM-3 wynosi przy tym 26 omów, co również spodoba się każdemu wzmacniaczowi, odtwarzaczowi przenośnemu, a nawet smartfonowi. Z pozostałych parametrów warto zwrócić uwagę na całkiem sporą siłę nacisku na głowę - 5 N. Jest to jednak usprawiedliwione zamkniętą konstrukcją słuchawek - jeśli chcemy odizolować się od otoczenia, nauszniki nie mogą luźno leżeć na uszach, ale muszą dobrze przylegać do naszej głowy.
Konfiguracja
Asus Zenbook UX31A, OPPO HA-2, T+A E-Serie Power Plant Balanced, iPhone 5S, iPad Air 2.
Werdykt
PM-3 to kawał porządnego sprzętu. Wciąż nie mogę wyjść z podziwu, jak amerykańskiej firmie udało się zaprojektować takie słuchawki bez trzydziestoletniego doświadczenia w konstruowaniu nauszników i mikrofonów. OPPO oferuje nam wyjątkowe przetworniki opakowane w iście luksusowy sposób, zestrojone z dużym wyczuciem i znajomością tematu, a do tego nie będące koszmarem każdego wzmacniacza. Wręcz przeciwnie - PM-3 są łatwe do napędzenia, a ich naturalny, uniwersalny dźwięk równie łatwo "wchodzi" i sprawdza się w każdym repertuarze. Choć nie testowałem droższych PM-1 ani nawet PM-2, wydaje mi się, że to właśnie PM-3 mogą być największą okazją w katalogu OPPO.
Dane techniczne
Typ słuchawek: planarne, zamknięte
Pasmo przenoszenia: 10 Hz - 50 kHz
Skuteczność: 102 dB
Impedancja: 26 omów
Przetwornik: 50 x 50 mm
Długość kabla: 3 m (wtyk 3,5 mm z przejściówką na 6,3 mm)
Opcjonalne przewody: 1,2 m (pilot Apple lub Android/Windows Phone)
Cena: 2385 zł
Sprzęt do testu dostarczyła firma Cinematic.
Zdjęcia: OPPO, Małgorzata Karasińska, StereoLife.
Równowaga tonalna
Dynamika
Rozdzielczość
Barwa dźwięku
Szybkość
Spójność
Muzykalność
Szerokość sceny stereo
Jakość wykonania
Funkcjonalność
Tłumienie hałasu
Cena
Nagroda
Komentarze