Bryston BDA-3
- Kategoria: Przetworniki i streamery
- Tomasz Karasiński
Bryston to absolutny oryginał w świecie elektroniki audio. Firma produkuje nie tylko sprzęt do użytku domowego, ale także wzmacniacze, przedwzmacniacze, przetworniki i zestawy głośnikowe skierowane do profesjonalistów pracujących w studiach nagraniowych. W obu przypadkach o zakupie decydują zupełnie inne kryteria, ale kanadyjska firma zdaje się spełniać je wszystkie. W pracy realizatora dźwięku potrzebne jest neutralne, dynamiczne i przejrzyste brzmienie, a także kompatybilność, bardzo dobre parametry elektryczne i wysoka niezawodność. Z tą ostatnią kwestią Bryston rozprawia się bezdyskusyjnie, dając na swój sprzęt analogowy i kolumny 20 lat gwarancji - tak samo jak na elektronikę do użytku domowego. Audiofile oczekują wysokiej jakości wykonania i angażującego brzmienia, a inwestując w sprzęt spory kawałek swoich oszczędności mają także nadzieję, że będzie on cieszył ucho przez długie, długie lata. Myślicie, że jest to zupełnie oczywiste, kiedy kupuje się na przykład wzmacniacz za dwadzieścia tysięcy złotych? Hmm... Zdziwilibyście się jakie cuda zdarzają się nawet w hi-endowych urządzeniach. Sam przerobiłem wzmacniacz w cenie małego samochodu, który po dwóch tygodniach użytkowania zaczął odmawiać posłuszeństwa. W przypadku Brystona byłoby nie do pomyślenia, gdyby jakaś usterka pojawiła się nawet po pięciu latach. Kanadyjczycy, podobnie jak większość z nas, uważają że w audiofilskim sprzęcie takie rzeczy po prostu nie mogą mieć miejsca.
W porządku, powiedzieć to jedno, ale wprowadzić taki pomysł w życie to już skomplikowana sprawa. Bryston doszedł do tak imponujących wyników w sposób, który można podsumować krótko - nie robimy lipy, nie stosujemy głupich oszczędności, nie zatrudniamy amatorów, którzy dopiero co nauczyli się lutować, a po naszej fabryce nie będzie biegał jakiś szaleniec poganiający monterów i narzekający na to, że projektowanie nowego wzmacniacza trwa już (o matko) dwa miesiące. Myślę, że w tej firmie inżynierowie poświęcają dwa miesiące może na, nie wiem, perfekcyjne dopracowanie techniki lutowania nowych tranzystorów albo testowanie kilku rodzajów gniazd głośnikowych, czy aby na pewno nie zaczną się wyginać pod ciężarem audiofilskich kabli. Bryston słynie z tego, że nowości w jego katalogu pojawiają się wyjątkowo rzadko. Wprowadzenie kilku nowych końcówek mocy to wydarzenie, które ma wystarczyć specjalistom od marketingu na co najmniej pół roku. W tym czasie prawdopodobnie będzie można się pochwalić jedynie nagrodami zgarnianymi przez rozmaite produkty w branżowych magazynach, ewentualnie w sprzęt Brystona zaopatrzy się Eric Clapton albo ktoś taki. Gdyby tak się stało, dołączyłby do długiej listy celebrytów korzystających z kanadyjskiej elektroniki w domu. Alicia Keys, Herbie Hancock, Jim Carrey, Ray Charles, Robert Fripp, Stevie Wonder, Trent Reznor i Will Smith to tylko kilka rzucających się w oczy nazwisk. Lista studiów nagraniowych i innych instytucji, w których gra sprzęt Brystona jest cztery razy dłuższa.
Jak można sobie wyobrazić, polityka firmy polegająca na dbałości o długoterminowe zadowolenie klientów z założenia wyklucza wypuszczanie na rynek zabaweczek, które nie zostały jeszcze sprawdzone w boju i nie do końca wiadomo, czy ludzie rzeczywiście będą z nich korzystać, czy może dane rozwiązanie okaże się chwilową modą i za dwa lata zniknie, wyparte przez coś innego. Z tego powodu Bryston, podobnie jak kilka firm wyznających podobną filozofię, od początku miał pewien problem z ugryzieniem tematu plików, a później - streamingu. W końcu w katalogu pojawił się odtwarzacz cyfrowy o nazwie BDP-2, często występujący w testach i na wystawach w towarzystwie przetwornika BDA-2. Urządzenie to jest czymś w rodzaju cyfrowego transportu, który zamiast płyt kompaktowych ma czytać pliki z sieci, ale przede wszystkim - z gniazd USB. Inżynierowie Brystona, poniekąd słusznie, zauważyli że audiofile zwykle trzymają swoje cyfrowe zbiory na przenośnych dyskach lub ewentualnie NAS-ach, więc zbudowali odtwarzacz będący w istocie małym, płaskim komputerem pracującym pod kontrolą zmodyfikowanego systemu Linux. Głównym zadaniem BDP-2 jest odczytanie plików z dysku i podanie ich poprzez jedno z wyjść cyfrowych do przetwornika. Pomysł dość oryginalny, ale nakierowany na maksymalną jakość brzmienia. Z ciekawych klocków zbudowanych na podobnych założeniach, w katalogu pojawił się także konwerter USB o nazwie BUC-1, z jednym wejściem USB i trzema wyjściami cyfrowymi. Ma on oczywiście pracować jako most pomiędzy komputerem a właściwym przetwornikiem. W końcu przyszła jednak pora na nowy, lepszy przetwornik. Przed nami długo wyczekiwany BDA-3.
Wygląd i funkcjonalność
Długo wyczekiwany również przez nas ponieważ pierwsze informacje o jego planowanym wprowadzeniu do sprzedaży otrzymaliśmy... No, powiedzmy, że kilka miesięcy temu. Już wtedy umówiliśmy się z dystrybutorem na dostarczenie go do testu, choć nikt do końca nie wiedział ile czasu zajmie Kanadyjczykom dopracowanie tej konstrukcji. Ale cóż, ich nikt nie ma prawa poganiać - będzie, jak będzie, ale ma być porządnie. Kiedy w końcu BDA-3 dotarł do naszej redakcji, stało się jasne, że mamy do czynienia z czymś niecodziennym. Z przodu - żadnych zaskoczeń. Bryston trzyma się surowej, studyjnej stylistyki, więc na aluminiowym przednim panelu mamy tylko rząd przycisków, diody informujące o jakości sygnału dostarczanego na wejście i odbiornik podczerwieni. Trzeba przy tym zaznaczyć, że obudowa BDA-3 jest solidna jak czołg. Grube blachy poskręcano w taki sposób, że pudełeczko jest praktycznie głuche. I choć nie prowadziliśmy takich prób, w ogóle bym się nie zdziwił gdyby kanadyjskiego DAC-a można było wykorzystać w roli podstawek pod kolumny ważące kilkadziesiąt kilogramów. Na pewno kojarzycie obudowy budżetowych amplitunerów, które dosłownie uginają się pod palcami? Na BDA-3 możecie nawet oprzeć się łokciem i efekt będzie taki, że po jakimś czasie rozboli Was łokieć.
Miażdżące wrażenie robi również tylna ścianka kanadyjskiego DAC-a. W większości przetworników za podobne pieniądze zobaczymy kilka wejść cyfrowych, dwa wyjścia analogowe i może coś w rodzaju Bluetootha. Tutaj sprawa wygląda trochę inaczej - zaplecze BDA-3 przypomina trochę to, co zobaczymy w procesorach kina domowego. Do dyspozycji mamy cztery wejścia cyfrowe (koaksjalne, optyczne, BNC i AES/EBU), dwa wejścia USB typu B, cztery wejścia HDMI i trzy gniazda służące do obsługi samego urządzenia - RS232, kolejne USB i sieciowe RJ-45. Obok czai się trigger i trójbolcowe gniazdo zasilające. Do wyprowadzenia sygnału z przetwornika służyć może kolejne gniazdo HDMI albo jedno z dwóch wyjść analogowych - RCA lub XLR. Muszę przyznać, że z gniazdami HDMI w audiofilskim przetworniku spotykam się po raz pierwszy, ale rozmawiałem z kilkoma purystami, którzy takie połączenie wypróbowali i niemal wszyscy zgodnie twierdzą, że brzmienie może być lepsze niż w przypadku kabli koaksjalnych lub optycznych. Bryston zastrzega, że wejścia i wyjścia HDMI w BDA-3 są czysto stereofoniczne, więc jeśli macie takie możliwości i chcecie spróbować czegoś niekonwencjonalnego - nie ma problemu. A może jest to również ukłon w stronę całkiem sporego grona audiofilów (do którego sam się zaliczam) używających w domu systemu kina domowego z hi-endowym nagłośnieniem stereo. Sorry, ale wciąż uważam, że pięć, siedem czy jedenaście głośników to kompletna pomyłka, a filmy i koncerty wyświetlane na dużym telewizorze i nagłaśniane za pomocą hi-endowego systemu stereo to prawie najlepsza rzecz pod słońcem. Nie wspominając już o grach...
Wracając do tematu, do BDA-3 podłączycie praktycznie wszystko, co może dostarczyć sygnał do przetwornika - komputer, odtwarzacz płyt kompaktowych, Blu-raya czy konsolę. Jeżeli naprawdę będziecie wykorzystywać kilka różnych źródeł i nie będzie Wam się chciało za każdym razem wstawać z kanapy, możecie zamówić dodatkowego pilota BR2. BDA-3 może mieć przedni panel o szerokości 17 lub 19 cali w kolorze czarnym lub srebrnym. Dostępna jest również wersja z frontem dopasowanym do studyjnych racków 2U. Z technicznego punktu widzenia BDA-3 różni się od swojego poprzednika szerszą obsługą plików PCM (do 32 bit/384 kHz) i dodaną obsługą DSD. Producent zapewnia, że przetwornik osiąga wysoką jakość dźwięku poprzez re-sampling i re-clocking sygnału wejściowego (przepraszam za te wtrącenia, ale w spolszczonej wersji brzmiałoby to chyba dość śmiesznie). Poza możliwością włączenia upsamplingu (znowu...) wybieranego przez użytkownika za pomocą przycisku na przednim panelu, BDA-3 ma nie wprowadzać żadnych kombinacji z oryginalnym sygnałem takich, jak zmiana próbkowania czy coś w tym stylu. Idea polega na tym, aby przetwornik odbudował sobie jak najwierniejszą postać sygnału tuż za wejściem i od tego momentu już nie przebudowywał go po swojemu, tylko po audiofilsku zamienił na sygnał analogowy bez utraty jakości. Fajnie? Jasne, że fajnie! Pora sprawdzić jak BDA-3 poradzi sobie w teście odsłuchowym.
Brzmienie
Po kanadyjskim przetworniku spodziewałem się wiele, z kilku powodów. Po pierwsze, praktycznie każde urządzenie tej firmy, które dotychczas testowaliśmy, zbierało od recenzentów same pochwały, a wzmacniacz słuchawkowy BHA-1 namieszał tak bardzo, że prędzej czy później wyląduje na stałe w jednym z naszych systemów odsłuchowych. Czy to wzmacniacz czy zestawy głośnikowe, logo Brystona jednoznacznie kojarzy nam się z bardzo dobrym, a nawet ponadprzeciętnym sprzętem. Po drugie, firma znana jest z bezkompromisowego podejścia jeśli chodzi o źródła cyfrowe - jest jedną z manufaktur, które nie poszły na łatwiznę uznając, że gniazdo USB w sprzęcie audio to po prostu kolejny wynalazek napędzany chwilową modą. Wiele firm niestety poszło tą drogą, a nie ma się co oszukiwać - jeśli ktoś podchodzi do tematu plików na zasadzie "zamontujemy w audiofilskim wzmacniaczu gniazdko z małą płytką za sto złotych", to nie ma się co dziwić, że takie USB z przetwornikiem gorszym niż w laptopie z Biedronki będzie grało do bani. Bryston w odpowiedzi na plikową rewolucję zaproponował audiofilom hi-endową dzielonkę złożoną z cyfrowego transportu i zaawansowanego technicznie przetwornika. I to jest podejście, do którego maniacy lampowych wzmacniaczy i srebrnych kabli są przyzwyczajeni. To jest rodzaj postępowania, który doskonale rozumieją. A nie porównywanie odtwarzacza CD za dwadzieścia tysięcy złotych z biurkowym przetwornikiem za tysiąc dwieście bez złotówki i mówienie, że pliki to dziadostwo. I wreszcie po trzecie - BDA-3 ma w środku bardzo dobre, nowoczesne podzespoły, a w przypadku Brystona można mieć pewność, że producent zrobił z nich właściwy użytek. Liczy się bowiem nie tylko rodzaj zastosowanej kości konwertera C/A, ale także - a może przede wszystkim - sposób jego implementacji i dziesiątki innych rzeczy, jak chociażby jakość zasilania czy sekcji analogowej.
Wszystko to sprawiło, że jeszcze przed rozpoczęciem odsłuchów wiedziałem, że będzie dobrze. Do tego stopnia, że gdyby BDA-3 zagrał źle, pierwszy zadzwoniłbym do dystrybutora narzekając na zmarnowane popołudnie. Ale oczywiście tak się nie stało. Nie wiedziałem tylko jednego - jak zagra najnowszy przetwornik Brystona. Dynamicznie i przejrzyście czy może ciepło i łagodnie? A może jego brzmienie będzie całkowicie neutralne? Odpowiedź otrzymałem już podczas pierwszego odsłuchu. Charakter brzmienia BDA-3 jest w zasadzie czymś pomiędzy pierwszą a drugą opcją, ale na razie nie będę rozwodził się nad tym, czy jest bardziej dynamiczny czy bardziej ciepły. Moją uwagę przykuło bowiem coś zupełnie innego - niesamowita płynność i namacalność dźwięku, której może i bym się spodziewał, gdyby testowanym źródłem był wysokiej klasy gramofon, a nie przetwornik cyfrowo-analogowy. BDA-3 to chyba najbardziej analogowo brzmiący DAC, z jakim do tej pory się zetknąłem. Niektórzy mogliby wręcz podejrzewać, że w układzie zastosowano jakieś lampy - świadczy o tym nasycenie barwy i naturalne wypełnienie dźwięku, szczególnie wyraźne w zakresie średnich tonów. Przede wszystkim jednak kanadyjski przetwornik gra w sposób niezwykle angażujący, jakby faktycznie obchodziło go to, co przed nami namaluje. Wiele przetworników i źródeł cyfrowych w ogóle popełnia bowiem grzech obojętności - niby wszystko z tym dźwiękiem jest w porządku, ale jakoś nie mamy wrażenia fizycznej obecności muzyków w pokoju. Wobec tego skupiamy się w takim przypadku na szybkości basu, czystości wysokich tonów czy szerokości sceny stereofonicznej. I dlatego właśnie nie chciałem zaczynać opisu brzmienia BDA-3 od tego typu bzdur. Tutaj brzmienie jest budowane tak samo, jak w dobrym gramofonie - przestrzeń nie jest przesadnie rozciągnięta na boki, pasmo jest wyrównane i ma przyjemne, pastelowe zabarwienie, natomiast my zwracamy uwagę na to, jak gęsty jest każdy instrument i każdy wokal. Tutaj Bryston zdecydowanie wyróżnia się na tle innych przetworników w zbliżonej lub nawet wyższej cenie.
Z analogowym charakterem BDA-3 idealnie łączy się sposób kształtowania przestrzeni. Jak już wspomniałem, kanadyjski przetwornik nie stara się rozsunąć nam kolumn o kolejny metr na boki, ale raczej skupia się na odpowiednim zagospodarowaniu miejsca między nimi, dodając do tego świetną gradację głębi. Wiele źródeł cyfrowych ma z tym duże problemy - kiedy na środku sceny mamy na przykład wokal i umieszczoną za nim perkusję, dźwięki zaczynają nieprzyjemnie zachodzić na siebie, jakby ta sama osoba śpiewała i waliła po garach. Bryston wyraźnie pokazuje, że między mikrofonem a perkusją jest jeszcze kawałek wolnej przestrzeni, dzięki czemu cała prezentacja nabiera trójwymiarowego realizmu. Zdecydowanie wolę to, niż rozpychanie dźwięku na boki. Owszem, obie szkoły mają swoich zwolenników, a budowanie stadionowej przestrzeni jest atrakcyjne, szczególnie w niewielkich pomieszczeniach, gdzie zdecydowanie brakuje rozmachu i powietrza, jednak scena budowana przez BDA-3 jest moim zdaniem lepiej zdefiniowana i bliższa temu, co mieli na myśli artyści i realizatorzy nagrań. Na takim dźwięku o wiele łatwiej jest się skupić, czego konsekwencją jest ogólna muzykalność kanadyjskiego źródła. Nie wiem w jaki sposób konstruktorom udało się to osiągnąć, ale wyszło znakomicie.
I na koniec, żebyśmy się źle nie zrozumieli - BDA-3 nie jest przetwornikiem grającym w sposób ospały i przesadnie ocieplony. Owszem, ma w sobie trochę lampowej barwy i gra delikatnie wyeksponowanym środkiem, ale w jego dźwięku jest wszystko, co być powinno. Pod względem dynamiki czy przejrzystości, BDA-3 nie odstaje od innych DAC-ów w porównywalnej cenie, jak Hegel HD30 czy T+A DAC8. Powodów do narzekania nie daje również jakość wysokich tonów czy ogólna kontrola dźwięku. Mam nawet takie podejrzenie, że gdyby kanadyjscy inżynierowie chcieli, mogliby wydobyć z tego układu jeszcze więcej detali lub przynajmniej subiektywnie postrzeganej rozdzielczości, jednak pozostaje pytanie - co by to dało? W dłuższej perspektywie nic dobrego - prawdopodobnie konieczność złagodzenia dźwięku ciepłymi kablami. BDA-3 nie wymaga już żadnej korekty - to po prostu porządne, uniwersalne źródło, którego cechą szczególną jest spora doza analogowego charakteru, w jak najbardziej pozytywnym sensie.
Budowa i parametry
Bryston BDA-3 to zaawansowany przetwornik cyfrowo-analogowy zbudowany na bazie dwóch kości DAC AKM-a. Urządzenie wyposażono także w pewne funkcje sieciowe, jednak bardziej pod kątem systemów automatyki domowej, niż streamingu audio. BDA-3 wykorzystuje niezależne sekcje zasilania i rozdzielone ścieżki sygnałowe dla części analogowej i cyfrowej. Stopień wyjściowy pracuje w czystej klasie A i został zbudowany wyłącznie z elementów dyskretnych. Jak można się było spodziewać, montaż wszystkich elementów jest perfekcyjny. Na płytce z sekcją analogową panuje pełna symetria, widać że konstruktorom zależało na tym, aby sygnał był prowadzony najkrótszą możliwą drogą. Wewnątrz nie ma latających luzem przewodów ani tego typu historii. Niezwykła staranność i precyzja jeśli chodzi o robociznę. W instrukcji obsługi producent podaje bardzo szczegółowe informacje na temat prawidłowej konfiguracji oprogramowania w przypadku odsłuchu z komputera. To bardzo przydatna wiedza, nie tylko dla początkujących amatorów słuchania plików. Jak informuje producent, BDA-3 zapewnia "masywne" wsparcie dla sygnałów PCM i DSD o różnych częstotliwościach próbkowania. Można to rozumieć mniej więcej tak, jak moc w Rolls-Royce'ach opisaną jako "wystarczająca".
Konfiguracja
Audiovector SR3 Avantgarde Arreté, Pylon Audio Diamond 25, T+A E-Serie Power Plant Balanced, Atoll IN100 SE, Cardas Clear Light, Enerr Tablette 6S, Enerr Symbol Hybrid, Solid Tech Radius Duo 3.
Werdykt
Bryston BDA-3 to przetwornik dla doświadczonego audiofila lub profesjonalisty, który wie czego szuka i co chce osiągnąć. A przede wszystkim dla każdego, kto już od dawna słucha muzyki w postaci cyfrowej, a swoje odsłuchy za trzy, pięć lub dziesięć lat wyobraża sobie z grubsza tak samo - z wykorzystaniem komputera lub jakiejś mądrej maszynki, która ogarnie bogatą kolekcję plików, a także streaming w jakości CD lub wyższej. Brzmienie również idealnie pasuje do tego obrazka. Nie jest to dźwięk obliczony na pięć minut słuchania. Bryston nie mami nas podkręconym basem, wyostrzonymi na siłę detalami czy innymi sztucznymi zabiegami. Wprost przeciwnie - gra w sposób naturalny, spokojny, zrównoważony i bardzo... Analogowy. Być może nadużywam tego słowa, ale nic nie poradzę na to, że najlepiej oddaje ono pewne połączenie spójności, barwy i trójwymiarowej przestrzeni, którą dał mi BDA-3. Ze wszystkich przetworników, jakie testowałem do tej pory, najbliżej mu do Hegla HD30. W bezpośrednim porównaniu walka między tymi dwoma modelami mogłaby być bardzo wyrównana. Hegel jest ciut droższy, ale ma wbudowane funkcje streamingowe. Na korzyść Brystona przemawia bogactwo wejść cyfrowych i legendarna niezawodność. Jedno jest pewne - jeśli szukacie hi-endowego przetwornika na długie lata, musicie wpisać Brystona na swoją listę.
Dane techniczne
Przetwornik: 32-bitowy Dual-DAC
Wejścia cyfrowe: 2 x USB, 4 x HDMI, koaksjalne, optyczne, AES/EBU, BNC
Wyjścia cyfrowe: HDMI
Wyjścia analogowe: RCA, XLR
Częstotliwości próbkowania: 44,1/48/88,2/96/176,4/192/352,8/384 kHz
Zdalne sterowanie: opcja
Wymiary (W/S/G): 9,2/43,2/28,2 cm
Masa: 6,8 kg
Cena: 15300 zł
Sprzęt do testu dostarczyła firma MJ Audio Lab.
Zdjęcia: Marcin Jaworski, StereoLife.
Równowaga tonalna
Dynamika
Rozdzielczość
Barwa dźwięku
Szybkość
Spójność
Muzykalność
Szerokość sceny stereo
Głębia sceny stereo
Jakość wykonania
Funkcjonalność
Cena
Nagroda
Komentarze