Pro-Ject Stream Box RS + Amp Box RS
- Kategoria: Systemy stereo
- Tomasz Karasiński
Pro-Ject to przykład firmy, która zbudowała swoją potęgę na gruncie skazanym przez wielu na zapomnienie. Jej założyciele zobaczyli potencjał drzemiący w technice analogowej i przewidzieli jej renesans. Kiedy u nas powoli upadały wielkie fabryki z Tonsilem na czele, u naszych południowych sąsiadów przeprowadzono reaktywację zakładów gramofonowych. I to nie na zasadzie manufaktury wypuszczającej pojedyncze sztuki szlifierek dla wąsatych dziwaków, ale przedsiębiorstwa produkującego duże ilości gramofonów w przystępnych cenach. Dodajmy do tego rozbudowaną i błyskawicznie działającą sieć dystrybucyjną i sukces murowany. Pomysł chwycił do tego stopnia, że dziś nie ma chyba winylowców, którzy nie kojarzyliby loga austriackiej marki (siedziba firmy mieści się w Wiedniu). W katalogu stopniowo zaczęły się pojawiać droższe i bardziej zaawansowane konstrukcje, a obok gramofonów wyrosła druga grupa produktów - małe pudełeczka do różnych zastosowań.
Na początku był phono stage, wzmacniacz słuchawkowy i kilka innych modeli, potem dodano bardziej zaawansowane modele w większych obudowach, a później rozwój Boxów dosłownie wymknął się spod kontroli. Zainteresowanie nimi było tak duże, że co chwila w ofercie pojawiał się na przykład nowy phono stage z lampowym wyjściem, odtwarzacz CD, miniaturowy przedwzmacniacz i końcówki mocy, stacja dokująca, DAC... Pro-Ject zrobił więc najmądrzejszą rzecz w tym całym szaleństwie i podzielił swą ofertę na dwie części - gramofony i pudełka z serii Box Design. Dziś mamy w niej aż pięć linii produktowych - RS, DS, S, C i E. Ta pierwsza została zaprezentowana stosunkowo niedawno, a do naszego testu trafił komplet złożony z odtwarzacza sieciowego Stream Box RS i końcówki mocy Amp Box RS.
Wygląd i funkcjonalność
Wprowadzenie serii RS to dość odważny ruch ze strony producenta, ponieważ klienci przyzwyczaili się już do tego, że urządzenia z serii Box Design są uniwersalne, małe i stosunkowo tanie. Możemy pójść do sklepu i wyjść z niego z kilkoma pudełkami do różnych zastosowań, nierzadko płacąc za nie wszystkie mniej, niż kosztowałby średniej klasy wzmacniacz zintegrowany. Linia RS plasuje się w zupełnie innym segmencie i widać to na pierwszy rzut oka. Urządzenia są pakowane w kartony, które przeżyją nawet wysyłkę najtańszą i najpodlejszą firmą kurierską, jaką jesteście w stanie sobie wyobrazić. Zanim dokopiemy się do właściwych pudełek, musimy wyjąć kilka warstw gąbek i zabezpieczających płyt kartonowych. W oddzielnych komorach znajdują się zasilacze i akcesoria. Taniego sprzętu nie pakuje się w ten sposób. Druga wskazówka to obudowy urządzeń, wykonane z grubych płatów aluminium. Panele tworzące ściankę frontową, pokrywę i boki zostały przykręcone do zasadniczego chassis wykonanego prawdopodobnie z blachy stalowej. Boxy są wciąż niewielkie, ale wykonane z dużą dbałością o detale. Wystarczy spojrzeć na gniazda RCA przykręcane do tylnych paneli, a nie wystające bezpośrednio z płytek drukowanych przez dopasowane do nich otwory. Może to drobiazgi, ale powiedzcie to ludziom, którym po dwóch latach użytkowania wzmacniacza takie gniazdka po prostu się wyłamały. Tutaj mamy zapewniony spokój - urządzenia wykonane z taką dokładnością powinny służyć latami.
W końcówkach mocy zazwyczaj niewiele jest do opisywania i Amp Box RS na pierwszy rzut oka niczym szczególnym się nie wyróżnia. Proste, aluminiowe pudełko ma z przodu włącznik hebelkowy i jedną, niebieską diodę. Z tyłu znajdziemy parę terminali głośnikowych, wejście RCA i XLR z przełącznikiem służącym do wyboru jednego z nich oraz trójbolcowe gniazdo dla zasilacza. Transformator i układy generujące największe zakłócenia wyeksmitowano bowiem poza obudowę - do stosunkowo dużego zasilacza przypominającego te od starszych laptopów. Z informacji producenta wynika, że można go zastąpić dodatkowym pudełkiem o nazwie PS Box RS, co nie tylko pozwoli nam usunąć plastikowy zasilacz z podłogi, ale też zwiększy moc wyjściową i poprawi jakość brzmienia. Modelu o tej nazwie nie ma jeszcze na oficjalnej stronie Pro-Jecta, więc domyślam się, że pojawi się niebawem. Amp Box RS dysponuje mocą 110 W na kanał przy ośmiu omach, a według konstruktorów powinien pracować stabilnie nawet, gdy impedancja spadnie do dwóch omów. Jest to możliwe dzięki zastosowaniu wydajnych modułów PWM. Efektywność wzmacniacza wynosi 92%, co oznacza, że dokładnie tyle energii pobranej z gniazdka może trafić do głośników. To bardzo dobry wynik. W środku jest też coś, co zainteresuje prawdziwych audiofilów - lampowy bufor wejściowy. Firma stawia więc na ekologiczne wzmacniacze cyfrowe, ale nie zapomina o tym, co czyni brzmienie naprawdę fajnym, przynajmniej w teorii. Gdyby ktoś potrzebował więcej mocy, może zamiast jednego wzmacniacza wybrać dwa monobloki Amp Box RS Mono, otrzymując 125 W na kanał przy ośmiu omach i 195 W przy czterech.
Jeśli końcówka mocy jest sercem testowanego systemu, to Stream Box RS jest jego mózgiem. W tym niewielkim pudełku umieszczono odtwarzacz sieciowy z wbudowanym przedwzmacniaczem. Z przodu mamy tylko włącznik, wejście USB typu A, duży wyświetlacz i pokrętło regulacji głośności. Z tyłu umieszczono gniazdo ethernetowe i złącze dla anteny Wi-Fi, kolejne USB typu A, wejście koaksjalne i optyczne, jedno wyjście koaksjalne SPDIF, jedno wejście analogowe w formie pary gniazd RCA oraz dwa standardy wejść analogowych - zbalansowane (XLR) i niezbalansowane (RCA). Jest też gniazdo dla zasilacza wtyczkowego, który znajdziemy w zestawie. Dobrze, że producent pamiętał o wejściu analogowym, co pozwoli na podłączenie chociażby firmowego gramofonu - do kompletu można dobrać przedwzmacniacz korekcyjny Phono Box RS. Możliwości streamera są spore, co potwierdza się po jego włączeniu. Do obsługi Stream Boxa RS można wykorzystać płaskiego pilota, ale jeszcze wygodniej będzie zainstalować aplikację Box Control dostępną na urządzenia mobilne z systemem iOS lub Android. Wypróbowałem ją na tablecie Asus Nexus 7 i muszę powiedzieć, że działa znakomicie. Nawet wielkie koncerny mają problemy z opracowaniem w pełni funkcjonalnych aplikacji do obsługi streamerów, a Pro-Ject jakoś sobie z tym zadaniem poradził. Box Control daje nam dwie podstawowe możliwości. Pierwsza to zarządzanie biblioteką muzyczną - możemy w tym celu wykorzystać komputer podłączony do tej samej sieci lub dysk NAS. Druga funkcja to sterowanie samym urządzeniem - tu możemy robić wszystko, co przewidziano w menu, od przeszukiwania plików z pendrive'a do zmiany ustawień wyświetlacza.
Z ważnych funkcji, Stream Box RS potrafi odtwarzać pliki w jakości 24 bit/192 kHz nawet przez Wi-Fi. Lista odtwarzanych formatów zawiera MOP, FLAC, WMA9 Lossless, AIFF, AAC, ALAC, WAV i OGG Vorbis. Tryb odtwarzania bez przerw (gapless) - jak najbardziej. Można nawet odtwarzać muzykę z serwisu Spotify, choć trzeba w tym celu wykonać kilka dodatkowych czynności - wszystko zostało dokładnie opisane na stronie producenta. Podczas testu znalazłem tylko jedną denerwującą rzecz - wyświetlacz pokazuje głośność w decybelach, ale regulacja jest faktycznie realizowana na drodze analogowej, przez klasyczny potencjometr z silniczkiem. Na niskich poziomach zdarza się, że cyferki pokazywane na wyświetlaczu mają niewiele wspólnego z tym, co faktycznie się dzieje. Mimo wszystko pilot pozwala na dokładniejszą regulację głośności, niż aplikacja, choć najlepszą opcją podczas wieczornych odsłuchów i tak będzie ruszenie się z fotela i chwycenie za gałę. Normalnie wolę analogowe potencjometry, ale w tym przypadku nie rozumiem dlaczego producent nie zdecydował się na w pełni cyfrową regulację głośności. Z minusów to chyba tyle. Stream Boxowi RS można by było także wytknąć brak gniazda słuchawkowego, ale sprawa rozwiązuje się po zajrzeniu do katalogu. Pro-Ject przygotował bowiem konkurencyjne urządzenie o nazwie Pre Box RS Digital łączące przedwzmacniacz pracujący w klasie A z przetwornikiem cyfrowo-analogowym i wzmacniaczem słuchawkowym. Jeżeli więc funkcje streamingowe nie są nam potrzebne, a muzyki słuchamy głównie z komputera, często z wykorzystaniem nauszników, można rozważyć zastąpienie streamera tym właśnie klockiem. Zresztą, możliwych konfiguracji w serii RS jest znacznie więcej.
Brzmienie
Nie uwierzycie ile mocy ma w sobie Amp Box RS. Jeśli mam być szczery, przed przystąpieniem do odsłuchów miałem wątpliwości co do końcówki mocy. Wzmacniacz wielkości średniej klasy przetwornika, z zasilaczem w formie dodatkowego, plastikowego pudełka? Audiofil przyzwyczajony do wielkich pieców ze skrzydlatymi radiatorami pomyśli, że to nie może się udać, ale proponuję odłożyć wszelkie uprzedzenia na bok. Amp Box RS napierdziela aż miło. Żeby tak grała końcówka mocy ważąca niewiele ponad 2 kg, to się nie śniło nawet audiofilskim filozofom. Czarne pudełeczko ma w sobie tak dużo energii, że nawet z dość wymagającymi kolumnami AudioSolutions Rhapsody 60 potencjometr w Stream Boxie RS rzadko przekraczał godzinę dziewiątą, a z podłogowymi Divine Acoustics Proxima poruszałem się ciągle w dolnych rejonach skali - stąd moje obserwacje związane ze sterowaniem głośnością za pomocą dedykowanej aplikacji. Nie wiem komu potrzeba więcej mocy. Chyba tylko właścicielom wyjątkowo prądożernych kolumn, elektrostatów i magnetostatów. Wiem, że potężne końcówki mocy pracujące w klasie A nie wyginą z powodu pojawienia się wzmacniaczy cyfrowych, ale to, co zaprezentowały pudełka Pro-Jecta daje do myślenia. Pod względem dynamiki ten komplet mógłby nie tyle przezwyciężyć, co ośmieszyć niejeden pełnowymiarowy system.
No dobrze, a co z charakterem dźwięku? Obawiałem się, że lampy w połączeniu z cyfrowym wzmacniaczem i źródłem mogą dać jakiś dziwny efekt, ale po raz kolejny nie doceniłem umiejętności konstruktorów. Wyobrażałem sobie coś w rodzaju mieszanki tranzystorowej suchości i lampowego zamulenia, a dostałem brzmienie stuprocentowo neutralne. Jeśli chodzi o równowagę tonalna, mamy tu delikatnie podkreślone niskie i wysokie tony, co daje wrażenie lepszej przejrzystości i głębi przekazu. Litewskie monitory dostały dodatkowego kopa w najniższej części pasma, zachowując się już jak średniej wielkości podłogówki. W kategoriach temperatury barwowej absolutnie nie ma się do czego przyczepić. Nie jest ani ciepło ani chłodno, szorstko ani bułowato. To po prostu dobry dźwięk, bez żadnych własnych ozdobników. System stara się prezentować muzykę obiektywnie, ale nie wyżywa się na źle zrealizowanych nagraniach i plikach gorszej jakości. To dobra wiadomość dla melomanów, którzy podczas powiększania swojej muzycznej kolekcji nie zawsze zwracali uwagę na jakość brzmienia. Boxy owszem ukazują różnice między nagraniami, ale nie robią z tego powodu awantur. Niektóre albumy brzmią lepiej, inne trochę gorzej, ale zawsze możemy liczyć na odpowiedni poziom dynamiki, dobrą rozdzielczość i stereofonię. No właśnie, to kolejna zaleta tego systemu. Pro-Jecty lubią rozciągać przestrzeń na boki, zachęcając kolumny do lokowania instrumentów poza bazą. Dźwięk jest podawany do przodu, ale z dużą ilością powietrza. Coś jak połączenie estetyki brytyjskich monitorów ze skandynawskim lub francuskim podejściem do przestrzeni.
Gdybym miał określić trzy największe zalety testowanego kompletu, powiedziałbym - dynamika, przejrzystość, stereofonia. W tej kolejności. To brzmienie jest tak efektowne, że aż trudno je powiązać z niepozornymi pudełkami, które nawet postawione obok siebie zajmują mniej miejsca, niż niejedna integra. Koncertowy i nieco zadziorny charakter dźwięku sprawia, że towarzystwa dla Pro-Jectów szukałbym wśród kolumn o brzmieniu naturalnym, lekko ocieplonym, może nawet z wyeksponowaną średnicą? Na moje ucho Proximy pasowały tu lepiej, niż Rhapsody 60. Ponieważ te pierwsze pracują w redakcyjnym systemie na co dzień, a drugie musiały wrócić do dystrybutora, mogłem posłuchać Boxów kilka dni dłużej.
Budowa i parametry
Stream Box RS i Amp Box RS to urządzenia zapakowane w aluminiowe obudowy o wymiarach 7,2 x 20,6 x 20 cm. Każdy z klocków wyposażono w dedykowany zasilacz wtyczkowy - ten od końcówki mocy jest całkiem spory. Przy tak kompaktowych obudowach nikogo nie powinno dziwić stosunkowo ciasne upakowanie podzespołów elektronicznych, ale - co ciekawe - wewnątrz każdego z urządzeń znalazło się miejsce na lampy E88CC. W streamerze para takich podwójnych triod pracuje w stopniu wyjściowym, natomiast we wzmacniaczu zastosowano je jako element bufora. Amp Box RS oddaje 110 W na kanał przy ośmioomowym obciążeniu i aż 180 W przy czterech omach, natomiast w trybie czuwania pobiera z gniazdka mniej, niż 1 W mocy. Producent zapewnia, że końcówka pracuje stabilnie nawet wtedy, gdy impedancja spada do dwóch omów, co jest dość imponujące jak na tak niewielkie urządzenie. Stream Box RS to w tym momencie najlepszy odtwarzacz sieciowy w ofercie austriackiej firmy. Sercem urządzenia jest przetwornik PCM 1792A, a kontrolą głośności zajmuje się analogowy potencjometr Alpsa. Na wejściach USB maksymalne parametry sygnału to 24 bit/96 kHz, natomiast z pozostałych uzyskamy jakość do 192 kHz.
Konfiguracja
Boxy zagrały z kolumnami AudioSolutions Rhapsody 60 i Divine Acoustics Proxima - obie były podłączone kablem AriniAudio Individual. Dodatkowym źródłem dźwięku był odtwarzacz Naim CD 5XS. Klocki łączył interkonekt KBL Sound Hologram IC. System zasilała listwa Enerr Tablette 6S z kablami Gigawatt LC-2 mkII.
Werdykt
Stream Box RS i Amp Box RS tworzą zestawienie, które dokopie niejednemu pełnowymiarowemu systemowi. Pierwszy ma wszystko, czego moglibyśmy wymagać od streamera, oferując naturalne, wyważone brzmienie. Drugi gra tak dynamicznie i efektownie, że trzeba wręcz hamować jego zapędy poprzez rozsądne manipulowanie potencjometrem. Taki system może wylądować w wielu nowoczesnych apartamentach, w których liczy się design, wysoka jakość i funkcjonalność każdego urządzenia, mebla czy innego drobiazgu. Zamiast zawalać stolik pod telewizorem, można ustawić Boxy praktycznie wszędzie, nawet w podświetlanej wnęce, w której normalnie wylądowałaby jakaś stylowa rzeźba. Sterowanie z poziomu aplikacji praktycznie załatwia temat. System może być też dobrą propozycją dla audiofila, który ma dosyć wielkich klocków, a oprócz jakości samych urządzeń zwraca uwagę na możliwość rozwoju w przyszłości. Tutaj możemy kupić dwa urządzenia, a w planach mieć co najmniej dwa kolejne. Ot, chociażby zasilacz PS Box RS, phono stage Phono Box RS, potem zamianę końcówki mocy na dwa monobloki... Podejrzewam, że wtedy można by było podłączyć je do ścian i grać całym budynkiem;-)
Dane techniczne
Stream Box RS
Rodzaj przetwornika: 24-bitowy
Wejścia cyfrowe: 2 x USB, koaksjalne, optyczne
Wi-Fi: +
Wyjścia audio: RCA, XLR
Wyjście cyfrowe: koaksjalne
Stosunek sygnał/szum: 115 dB
Wymiary (W/S/G): 7,2/20,6/20 cm
Masa: 3,25 kg
Cena: 6690 zł
Amp Box RS
Moc: 110 W/8 Ω, 180 W/4 Ω
Pasmo przenoszenia: 10 Hz - 50 kHz (+0 dB, -3 dB)
Impedancja wejściowa: 22 kΩ
Wejścia: RCA, XLR
Zniekształcenia: < 0,05%
Stosunek sygnał/szum: > 100 dB
Wymiary (W/S/G): 7,2/20,6/20 cm
Masa: 2,1 kg
Cena: 3990 zł
Sprzęt do testu dostarczyła firma Voice.
Zdjęcia: Małgorzata Filo, StereoLife.
Równowaga tonalna
Dynamika
Rozdzielczość
Barwa dźwięku
Szybkość
Spójność
Muzykalność
Szerokość sceny stereo
Głębia sceny stereo
Jakość wykonania
Funkcjonalność
Cena
Komentarze (1)