Sony PS-F9
- Kategoria: Vintage
- Tomasz Karasiński
To z całą pewnością jeden z najbardziej oryginalnych gramofonów, jakie kiedykolwiek produkowano, co można stwierdzić już na pierwszy rzut oka. PS-F9 to przenośny, w pełni automatyczny odtwarzacz płyt winylowych z napędem bezpośrednim. Jest niezwykły z kilku powodów. Przede wszystkim maszyna ta nie ma typowej podstawy ani talerza, nie ma także zawieszonego na przegubie ramienia, przeciwwagi ani ciężarka anti-skatingu. Płyta jest montowana w centralnej części i nie musi leżeć na czymkolwiek, ponieważ to ona w pewnym sensie stanowi najważniejszy element tej konstrukcji. Co więcej, gramofon podczas odtwarzania może być umieszczony zarówno w pozycji poziomej, jak i pionowej. Umożliwia to wkładka zamontowana na prowadnicy biegnącej prostopadle do rowków, czyli coś na kształt ramienia tangencjalnego.
Podczas odtwarzania igła przesuwa się od brzegu płyty do jej środka bez jakichkolwiek błędów kątowych, co oczywiście ma swoje plusy, ale w tym przypadku wygląda wyjątkowo efektownie, ponieważ wkładkę widać przez szybkę z naniesioną skalą, która jednocześnie pokazuje, ile czasu pozostało do końca. Aby zabrudzenia nie przenosiły się z odsłoniętej przecież płyty na igłę, pokrywa została wyposażona w miękką szczotkę czyszczącą krążek na bieżąco podczas odtwarzania. Jakby tego było mało, PS-F9 można było używać nie tylko w domu, ale dzięki możliwości pracy na bateriach także poza nim. Użytkownik do dyspozycji miał nawet dwa gniazda słuchawkowe, co dawało spore możliwości manewru, nawet podczas słuchania winyli we dwoje. PS-F9 to tak naprawdę rozwojowa wersja modelu PS-F5 zaprezentowanego po raz pierwszy w 1983 roku. Tańsza wersja kosztowała wówczas jakieś 120 dolarów, natomiast opisywany gramofon można było kupić za 160 dolarów.
To oczywiście ceny na tamte czasy, w dodatku w bezpośrednim przeliczeniu z jenów na dolary, jednak z niektórych doniesień wynika, że wielu klientom udało się kupić te niezwykłe urządzenia nawet taniej, ponieważ w pierwszej chwili nikt nie był do końca pewien, czy ten pomysł chwyci. Jak można się domyślać, gramofon nazywany pieszczotliwie flamingiem nie wylądował w każdym domu, a najpopularniejszym rodzajem sprzętu przenośnego stały się wkrótce odtwarzacze kasetowe, również spopularyzowane przez japońską firmę. Produkcję zakończono w roku 1986. Wobec odradzającej się mody na płyty winylowe nie jest jednak powiedziane, że to koniec tej koncepcji. Dziś przecież niejeden hipster dosłownie dałby się pociąć za coś takiego. A zdobyć to cudo nie jest łatwo. Egzemplarze utrzymane w bardzo dobrym stanie potrafią kosztować nawet 1500-2000 dolarów. Co nie zmienia faktu, że dla kolekcjonerów analogowych maszyn takie cudo może mieć nawet większą wartość, niż bardzo wypasione gramofony stacjonarne.
-
Pablo
Hipsterzy może i daliby się za to pociąć, ale żaden miłośnik płyt winylowych nie narażałby ich na zniszczenie wychodząc z czymś takim na zewnątrz ;)
0 Lubię
Komentarze (1)