Bannery górne wyróżnione

Bannery górne

A+ A A-

Sennheiser HD 550

Sennheiser HD 550

Kiedy w 2021 roku Sennheiser sprzedał swój dział produktów konsumenckich szwajcarskiej firmie Sonova, która specjalizuje się w produkcji aparatów słuchowych, fani niemieckiej marki, będącej jednym z najstarszych i najbardziej rozpoznawalnych graczy w branży słuchawek i mikrofonów, nie przyjęli tych wieści z entuzjazmem. Sennheiser zawsze był przecież rodzinną firmą, a teraz co? Może zostanie całkowicie podzielony, fabryka w Wedemark będzie sprzedawana kawałek po kawałku, a nowy właściciel dojdzie do wniosku, że nic nie przebije modelu polegającego na zamawianiu gotowych produktów z Chin, Tajlandii lub Singapuru. Pierwsze dwa lata po zakończeniu tej transakcji faktycznie były trudne. Wydawało się, że nowe produkty pojawiają się w katalogu Sennheisera z rozpędu i przeważnie były to słuchawki dokanałowe. Później jednak worek z prezentami się otworzył i dostaliśmy takie cuda jak HD 660S2, HD 620S i fantastyczne HD 490 PRO Plus (za które odpowiedzialny jest profesjonalny dział firmy, ale klientów średnio to obchodzi). Wszystkie trzy modele to przewodowe słuchawki wokółuszne. Pierwszy kosztuje 2799, drugi 1499, a trzeci 2149 zł (dostępna jest też wersja z nieco uboższym wyposażeniem, za którą trzeba zapłacić 1799 zł). Najwyraźniej zarówno Niemcy, jak i Szwajcarzy wzięli na celownik konkretne grono odbiorców - melomanów i profesjonalistów, którzy szukają dobrych, klasycznych słuchawek, ale nie planują przeznaczać na nie pięciu średnich krajowych. Teraz Sennheiser wychodzi z kolejną propozycją, która nie dość, ze jest tańsza niż każdy z trzech wymienionych wyżej modeli, to jeszcze została (przynajmniej w teorii) dostosowana do wymagań innej, często pomijanej przez producentów audiofilskiego sprzętu grupy klientów. Przed nami HD 550.

Ostatnie komentarze

  • Jakub

    Seennheiser ewidentnie psuje rynek, tak tanio się nie godzi. Przynajmniej na tyle mają przyzwoitości żeby nie promować już starszych modeli jak HD 599 dostępnych od około 350 zł. Tyle to audiofil powinien płacić za kabel do słuchawek! A na poważnie, oby i konkurencja sobie przypomniała, jak często p...
    4
Zobacz inne komentarze

Final Audio Design D8000 DC

Final Audio Design D8000 DC

Jeśli nie liczyć prototypowych urządzeń rodzimych manufaktur, polscy audiofile raczej rzadko mogą zapoznać się z nowymi produktami jako jedni z pierwszych ludzi na świecie. Zdarzają się jednak wyjątki, a jednym z nich są najnowsze konstrukcje marki Final Audio Design. Czy to dlatego, że Polska jest dla niej wyjątkowo ważnym rynkiem? Poniekąd tak, jednak główną przyczyną takiego stanu rzeczy jest, no właśnie, w najgorszym wypadku szczęśliwy zbieg okoliczności, a w najlepszym - miłość. Aby to zrozumieć, trzeba poznać historię japońskiej firmy i osób, które odegrały w niej kluczową rolę. Przedsiębiorstwo, które dziś znane jest głównie z produkcji znakomitych słuchawek, powstało formalnie w 2007 roku z inicjatywy Kanemoriego Takai oraz pana Yamaguchiego, prezesa Daiichi Tsushin Kogyo, jednak nazwa Final Audio Design była znana już wcześniej, od 1974 roku. Jej pierwszym dostępnym komercyjnie produktem była wkładka gramofonowa typu Moving Coil, którą zaprojektował niejaki Yoshihisa Mori. Przez kolejne 35 lat firma tworzyła ciekawy sprzęt, taki jak ciężki gramofon Parthenon, kosztowny wzmacniacz Music, który skupił na sobie uwagę magazynów muzycznych w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, unikatowy izolator dźwiękowy Daruma, w którym zastosowano mechanizm oparty na łożysku kulkowym, a także głośnik tubowy ze stali nierdzewnej OPUS204, którego masa wynosiła niecałe 800 kg. W 2007 roku rozpoczęto współpracę z firmą Molex, która w skali świata jest drugą co do wielkości firmą produkującą złącza elektroniczne. Na mocy porozumienia z Molexem powstała spółka S'NEXT, pod której skrzydłami marka działa do dziś. Choć eksperymentowanie z innymi typami urządzeń audio przynosiło firmie pewne sukcesy, strzałem w dziesiątkę okazało się dopiero wejście w świat słuchawek. Nastąpiło to skokowo, ponieważ w 2009 roku S'NEXT przejęło japońską fabrykę słuchawek i odtwarzaczy w Clark na Filipinach, rozpoczynając produkcję słuchawek pod marką Final Audio Design.

Erzetich Charybdis

Erzetich Charybdis

W latach dziewięćdziesiątych, kiedy zachłysnęliśmy się tak zwanym zachodnim stylem życia, największymi obelgami wobec sprzętu audio oraz wszelkiej maści urządzeń do użytku domowego były takie słowa jak "garażowy" czy "małoseryjny", a ręczna produkcja budziła u klientów odrazę. Najpiękniejsze wydawały nam się towary produkowane masowo. Urzekały nas swoją powtarzalnością i idealnym wyglądem. Pokochaliśmy nawet frytki i hamburgery pakowane w kolorowe pudełka, prezentujące się tak, jakby zrobiła je maszyna. Aktualnie obserwujemy odwrotny trend. Niemal w każdej dziedzinie życia szukamy czegoś naturalnego, prawdziwego, naznaczonego dotykiem ludzkiej ręki. Przejadł nam się plastik i zapach taśmy produkcyjnej. Masówka jest oznaką złego smaku, zacofania mentalnego, biedy, braku wrażliwości na kwestie ekologiczne, zdrowotne i społeczne. Gdzie tylko można, chcemy otaczać się rzeczami, które stworzył człowiek, nad którymi ktoś pracował, w które włożył całe swoje serce, pasję i doświadczenie. Szefowie kuchni chcą posługiwać się nożami stworzonymi przez profesjonalnych knifemakerów. Miłośnicy motocykli marzą o maszynie wykonanej na zamówienie, idealnie dopasowanej do wymiarów ich ciała. Nawet kebab musi być kraftowy, a lody - rzemieślnicze. Nie dotyczy to jednak elektroniki. Trudno sobie wyobrazić smartfon, komputer lub telewizor wykonany przez grupę hobbystów w garażu na przedmieściach. A co ze słuchawkami? Na pierwszy rzut oka to równie karkołomne przedsięwzięcie. Byle jakie nauszniki być może dałoby się zmontować ręcznie, ale takie z najwyższej półki? Takie, które mogłyby rywalizować z flagowymi modelami potężnych firm, takich jak Sennheiser, Audio-Technica czy Focal? Rozsądek podpowiada, że lepiej zostawić taki pomysł w sferze marzeń, ale szczęście są na świecie zapaleńcy, którzy się takich projektów podejmują. Jednym z nich jest Blaž Erzetič.

Sennheiser HD 620S

Sennheiser HD 620S

Odkąd pamiętam, Sennheiser był dla mnie jednym z niekwestionowanych liderów w segmencie słuchawek. Nie wszystkie modele, z którymi miałem do czynienia, można było nazwać wybitnymi, ale logo niemieckiej firmy było i wciąż jest gwarancją pewnego poziomu - tego, że nawet jeśli pewne elementy danego produktu spodobają nam się bardziej, a inne mniej, to w ogólnym rozrachunku lipy nie będzie. Odnoszę wrażenie, że dla wielu klientów - szczególnie tych, którzy sparzyli się na tańszych nausznikach - owa gwarancja uzyskania co najmniej dobrego efektu stała się kluczowa. Za produktami większości rywali, jakkolwiek udane by nie były, jednak nie stoi tyle lat doświadczenia. W pewnym momencie Sennheiser zaczął delikatnie tracić impet. Konkurencja uciekała mu na wielu frontach. Spragnieni ekstremalnych doznań audiofile coraz częściej wybierali hi-endowe modele planarne i kilkukrotnie droższe od "osiemsetek" nauszniki dynamiczne. Masowemu odbiorcy szukającemu przyzwoitych słuchawek bezprzewodowych Niemcy mieli do zaoferowania tylko kilka, a nie kilkadziesiąt różnych modeli. Co prawda każdy z nich był na tyle udany i przemyślany, że sztuczne zapychanie katalogu nie miało sensu, ale logika to jedno, a prawa rynku - drugie. Trzy lata temu konsumencki dział Sennheisera został przejęty przez szwajcarską firmę Sonova, specjalizującą się w produkcji aparatów słuchowych. Początkowo obawiałem się, że to już będzie równia pochyła, a nowy właściciel ze znanej nam manufaktury zrobi wydmuszkę, wykorzystując jej legendę do sprzedawania chłamu produkowanego w dalekowschodnich fabrykach. Na szczęście tak nie stało. Ba! Obecnie coraz częściej myślę, że kolejne posunięcia Sennheisera są słuszne, choć odważne. Jeżeli chcecie wiedzieć, o co mi chodzi, wprowadzone właśnie na rynek HD 620S są idealnym pretekstem do omówienia tego zjawiska, bo to, co wyróżnia Sennheisera na tle konkurencji, skupia się w nich jak w soczewce.

Ostatnie komentarze

  • Tomasz

    Świetna recenzja, czytanie jej było dla mnie przyjemnością:) Czy istnieje szansa na test nowych Focali Azurys?
    0
Zobacz inne komentarze

Final Audio Design D7000

Final Audio Design D7000

Nieco ponad sześć lat temu miałem przyjemność testować jedne z najlepszych słuchawek wokółusznych, jakie dotychczas przewinęły się przez naszą redakcję - Final Audio Design D8000. Od początku wiadomo było, że japońska manufaktura wytoczyła ze swojego arsenału potężne działo, ponieważ nowy model flagowy wyposażono w autorskie przetworniki planarne z ciekawym systemem AFDS, polegającym na kontrolowaniu ruchu cieniutkiej membrany z użyciem ciśnienia powietrza wytwarzanego przez nią samą. Już przekopując się przez materiały prasowe i dokumentację techniczną, miało się pewność, że będzie to ciekawy, dopracowany sprzęt. Pamiętam, że konstrukcja pałąka, prowadnic i mocowań muszli trochę mnie rozczarowała, bo wszystkie te elementy skopiowano ze starszych modeli, od których D8000 były przecież znacznie, ale to znacznie droższe. Nie zawiodłem się jednak na brzmieniu. Od razu było słychać dwie rzeczy - po pierwsze, że Japończycy naprawdę się postarali i nie wprowadzili tego modelu do swojej oferty tylko po to, aby dołączyć do elitarnego grona producentów nauszników planarnych, a po drugie, że nowy flagowiec jest nie tylko bardzo, bardzo dobry, ale także stworzony z myślą o słuchaniu muzyki, a nie rozbieraniu jej na części pierwsze i przeprowadzaniu autopsji każdej sekundy odtwarzanego utworu. D8000 sprawiły, że grono fanów japońskiej firmy wyraźnie się poszerzyło i choć daleki jestem od dzielenia klientów na lepszych i gorszych, można powiedzieć, że w dużej mierze właśnie za sprawą tego modelu Final Audio Design stał się obiektem rozmów i rozważań prawdziwych koneserów - ludzi śledzących wszystkie hi-endowe premiery, a nawet nieoficjalne plotki, dysponujących dużą wiedzą i doświadczeniem, odwiedzających największe wystawy sprzętu stereo, skłonnych poświęcić dla swojej pasji naprawdę wiele.

Sennheiser Momentum True Wireless 4

Sennheiser Momentum True Wireless 4

Coraz dłuższy dzień i rosnąca temperatura to dla mnie jasny sygnał, że już niedługo, za kilka tygodni przyjdzie mi się pożegnać z słuchawkami nausznymi i na nowo zaprzyjaźnić się z dokanałówkami, które towarzyszyć mi będą przez kolejne pół roku. Wiem, wiem - audiofile generalnie nie przepadają za pchełkami, a już w szczególności tymi, których można używać bezpośrednio ze smartfonem czy komputerem, a nie w połączeniu z wysokiej jakości przetwornikiem, DAP-em lub sprzętem stacjonarnym. Kiedy jednak już na początku kwietnia temperatura przekracza 25 °C, człowiek chce wyjść na zewnątrz, cieszyć się wolnością i nie targać ze sobą kolejnych urządzeń połączonych srebrnymi kablami. I niby swojego faworyta wśród tego typu słuchawek w postaci Final Audio Design ZE8000 znalazłem rok temu, ale z drugiej strony wiadomo, że nie można stać w miejscu, trzeba eksperymentować i szukać nowych rozwiązań. Idealnym momentem do tego typu działania i przetestowania kanałówek przed sezonem była premiera najnowszego dziecka Sennheisera, czyli modelu Momentum True Wireless 4.

iFi Audio iCAN Phantom

iFi Audio iCAN Phantom

iFi Audio to marka, która pierwotnie miała być swego rodzaju eksperymentem, pobocznym projektem ludzi związanych z firmą Abbingdon Music Research, Zasłynęła ona między innymi pięknymi, ładowanymi od góry odtwarzaczami płyt kompaktowych. Dziś mało kto pamięta już o macierzystej manufakturze, za to o iFi Audio słyszał prawie każdy, kto choć raz w życiu interesował się niewielkimi, sprytnymi i przystępnymi cenowo urządzeniami, takimi jak biurkowe wzmacniacze słuchawkowe czy przetworniki cyfrowo-analogowe do użytku mobilnego. Można odnieść wrażenie, że w sukces miniaturowych klocków tej marki w pewnym momencie przerósł nawet jej twórców, ale katalog systematycznie się rozrastał, a jedynym problemem było zapewnienie ciągłości dostaw, bo o sprzedaż nie było się co martwić. Konstruktorzy trzymali się jednak jednego tematu. Mniejszy przetwornik, odrobinę większy i nieznacznie droższy przetwornik, kolejny wzmacniacz słuchawkowy, mniejszy wzmacniacz słuchawkowy zasilaniem akumulatorowym, przedwzmacniacz gramofonowy, jeszcze jeden przetwornik w innej obudowie... Wszystkie te urządzenia wciąż były atrakcyjne, przyciągały uwagę funkcjonalnością, ale po kilku latach takiej zabawy zacząłem myśleć, że poza zmianą kości na nowocześniejsze i odważniejszymi kształtami obudowy nic się tu już nie zmieni. Krótko mówiąc, wydawało się, że firma nie ma pomysłu na rozwój, nie chce zmieniać przepisu, który przyniósł jej taki sukces albo nie wie, co trzeba zrobić, aby wskoczyć na wyższy poziom. W pewnym momencie te drzwi wreszcie zostały wyważone. W ofercie iFi Audio pojawiły się urządzenia droższe od tych standardowych o rząd wielkości - Pro iCAN Signature i Pro iDSD Signature. Zaawansowany technicznie, aspirujący do hi-endu wzmacniacz słuchawkowy kosztuje obecnie 10999 zł, a flagowy przetwornik cyfrowo-analogowy - 15999 zł. Pod względem ceny oba te modele przebił jednak kolejny, bardzo nietypowy klocek - iCAN Phantom.

Sennheiser HD 490 PRO Plus

Sennheiser HD 490 PRO Plus

Nie lubię, gdy recenzja sprzętu grającego zaczyna się od informacji biznesowych - która firma przejęła którą, kto został prezesem, kto ma teraz większościowy pakiet akcji i jak dużą wypłacił sobie dywidendę. Nie po to, u licha, wchodzi się na strony magazynów dla audiofilów i melomanów, aby czytać o takich bzdurach. Zasadę tę naginam tylko wtedy, gdy konsekwencje owych strategicznych posunięć stają się istotne dla klientów, a w tym przypadku historia jest nie tylko ciekawa, ale też całkiem zabawna. Wytrzymajcie, proszę, bo warto. Trzy lata temu Sennheiser sprzedał swój dział produktów konsumenckich szwajcarskiej firmie Sonova, specjalizującej się w produkcji sprzętu do ochrony słuchu - od aparatów słuchowych przez implanty ślimakowe po bezprzewodowe rozwiązania komunikacyjne. Fani niemieckiej marki - jednej z najstarszych i najbardziej rozpoznawalnych w branży słuchawkowo-mikrofonowej - nie przyjęli tych wieści z entuzjazmem. I choć pogłoski o rychłym końcu Sennheisera okazały się przesadzone, działania najważniejszego z punktu widzenia klientów działu produktów konsumenckich były ostatnio nakierowane na słuchawki dokanałowe. Być może Szwajcarzy postanowili wykorzystać swój know-how, a może po prostu doszli do wniosku, że skoro już zainwestowali w taką perełkę, zaczną od razu maksymalizować zyski, uderzając tam, gdzie panuje największy ruch. Były też, nie powiem, premiery bardzo fajne z punktu widzenia audiofila, takie jak chociażby wspaniałe dokanałówki IE 900 czy wokółuszne, otwarte słuchawki HD 660 S i HD 660S2. Ciężko było jednak pozbyć się wrażenia, że firma straciła impet, a na jedną nowość z wyższej półki będzie teraz przypadało dziesięć soundbarów, słuchawek bezprzewodowych i dokanałówek różniących się od poprzedniej generacji tylko kilkoma szczegółami. Teraz jednak firma wyprowadziła potężny cios - zupełnie nowe nauszniki stworzone z myślą o profesjonalistach. Tyle, że to nie jest ten sam Sennheiser...

Final Audio Design A5000

Final Audio Design A5000

Japońską firmę Final Audio Design kojarzymy niemal wyłącznie ze słuchawkami, ale kiedy prześledziłem jej historię, zrobiło mi się przykro, że manufaktura mająca swoją siedzibę w mieście Kawasaki zajmuje się obecnie tylko nimi. W galerii nieprodukowanych już urządzeń tej marki można bowiem znaleźć niemal każdy rodzaj sprzętu grającego, jaki jesteśmy w stanie sobie wyobrazić, może poza przetwornikami i streamerami. Wkładki gramofonowe i gramofony, przedwzmacniacze, końcówki mocy, potężne, tubowe zestawy głośnikowe, wzmacniacze lampowe, zasilacze, a nawet nóżki antywibracyjne - wszystko wymyślne, skomplikowane, wyglądające drogo, prezentujące wysoki poziom techniczny i ewidentnie adresowane do hi-endowców. Aż dziw bierze, że nie zdecydowano się wrócić przynajmniej do niektórych z tych pomysłów, ale warto pamiętać, że mówimy o firmie działającej już 50 lat, a w tym czasie sporo się pozmieniało.

iFi Audio iDSD Diablo 2

iFi Audio iDSD Diablo 2

W obecnych czasach audiofilizm przejawia się nie tylko wśród wyznawców starej szkoły, w której wręcz oczywistym jest fakt, iż aby w pełni delektować się ulubionymi utworami, należy wygodnie rozsiąść się w fotelu w salonie, gabinecie, swojej "jamie" czy innym pomieszczeniu odsłuchowym, wyciszyć telefon, wyłączyć wszystkie rozpraszacze i oddać się słuchaniu na dużym zestawie hi-fi, a po słuchawki sięgać tylko wieczorem, aby nikomu nie przeszkadzać. W międzyczasie wyewoluowała również nowa szkoła, gdzie zamiast fotela siadamy przy biurku, głównym źródłem dźwięku jest komputer, a słuchawki są naszymi najlepszymi przyjaciółmi. Podobnie zresztą bardzo rozrosła się scena słuchania muzyki w podróży. Osoby dbające o najwyższą jakość brzmienia mają do dyspozycji setki urządzeń, które pomogą przerobić ich telefon czy tablet na prawdziwą maszynę do napędzania porządnych słuchawek, nawet w autobusie czy pociągu. Wzrost liczby tych biurkowych i podróżniczych audiofilów widać rokrocznie na targach Audio Video Show. Strefa słuchawkowa jest zawsze oblegana, zbierają się tam prawdziwe tłumy, a niektórzy pojawiają się na wystawie tylko i wyłącznie po to, aby buszować tam celem zobaczenia i usłyszenia osobiście nowinek ze świata nauszników. Właśnie dla takich maniaków zakrywania kanałów słuchowych stworzono bohatera dzisiejszej recenzji. iDSD Diablo 2 ze stajni iFi Audio to słuchawkowy wzmacniacz i przetwornik cyfrowo-analogowy w jednym, który może zostać naszym kompanem zarówno na biurku, jak i w plecaku. Czy druga generacja tego krwistoczerwonego, słuchawkowego kombajnu jest diabelsko dobra, czy może to tylko szatański pomiot?

Bannery dolne

Nowe testy

Poprzedni Następny
NAD C389

NAD C389

NAD (New Acoustic Dimension) to jedna z firm, które od samego początku umiejętnie łączyły innowacje i czysto naukowe podejście do tematu ze wspaniałym zmysłem biznesowym i wyczuciem sytuacji na rynku....

Serblin & Son Frankie Preamplifier + Frankie Monoblock

Serblin & Son Frankie Preamplifier + Frankie Monoblock

Rosnące zainteresowanie audiofilów wzmacniaczami dzielonymi jest jednym z najbardziej zaskakujących trendów, jakie ostatnio obserwujemy. Wydawało się przecież, że rynek zmierza w przeciwnym kierunku, a niebawem w sklepach dostępne będą niemal...

Lyngdorf FR-2

Lyngdorf FR-2

Kim jest Peter Lyngdorf? Genialnym inżynierem, czy może raczej wizjonerem i utalentowanym przedsiębiorcą? Tego nie podejmuję się rozsądzać, ale jedno jest pewne - facet nie lubi się nudzić i wspiera...

Bannery boczne

Komentarze

a.s.
Nasz zmysł słuchu nie ma "liniowej charakterystyki przetwarzania". Sygnały o takim samym natężeniu, ale o różnej częstotliwości, wywołują wrażenia różnej głośno...
Rafał
Witam. Posiadam głośniki 120 Club od JBL i te 12 godzin nie wiem na jakiej mocy jest. Podłączyliśmy konsole kablami i dwa głośniki ze sobą też na kable i nieste...
Piotr
Wiem, że o switche można się kłócić tak jak o kable, generalnie nie jestem hejterem różnych niekonwencjonalnych urządzeń audio ale polecam taki eksperyment: w t...
stereolife
@Garfield - Coś nam podpowiada, że chętni się znajdą. Ceny nie są jeszcze tak zaporowe jak u niektórych specjalistów od hi-endu. Patrząc na trendy w salonach au...
Obywatel GC
Wszystko ładnie, pięknie, tylko ja nigdy nie rozumiem w tych wzmacniaczach, w których lampy są schowane w obudowie, jak człowiek ma potem je wymienić, bez narus...

Płyty

Newsy

Tech Corner

Podstawowe własności i parametry wzmacniaczy stereo

Podstawowe własności i parametry wzmacniaczy stereo

Czy to w domowym zaciszu, na koncercie, podczas pracy w studiu czy w samochodzie - wzmacniacz jest jednym z kluczowych elementów każdego systemu stereo. Czym właściwie jest? Najprościej można powiedzieć, że jest to układ elektroniczny, którego zadaniem jest wytworzenie na wyjściu sygnału analogowego będącego wzmocnioną kopią sygnału podanego na wejście....

Nowości ze świata

  • Triangle Electroacoustique is one of the oldest French loudspeaker manufacturers. Although the latest anniversary models, still available for sale, were introduced on the occasion of the company's fortieth birthday, at this point we are already halfway to another round anniversary...

  • In Norse mythology, Thor is known as the god of thunder, lightning, marriage, vitality, agriculture, and the home hearth. He was said to be more sympathetic to humans than his father, Odin, though equally violent. He traveled in a chariot...

  • Manufacturers of hi-fi equipment like to brag about their peak performance, but in any company's product lineup, the key role is played by the models that simply sell best. They are the ones that provide funds for further development and...

Prezentacje

Japońska szkoła brzmienia - Yamaha

Japońska szkoła brzmienia - Yamaha

Yamaha to jeden z producentów sprzętu hi-fi, którego logo kojarzą niemal wszyscy. Nie tylko ze względu na jego obecność na popularnych amplitunerach, soundbarach, głośnikach bezprzewodowych i systemach mikro, ale także produktach związanych z domową aparaturą audio bardzo luźno albo wcale. Nie ulega jednak wątpliwości, że w wielu kręgach, także wśród...

Poradniki

Listy

Galerie

Dyskografie

Wywiady

Elodie Deveau - Triangle

Elodie Deveau - Triangle

Triangle Electroacoustique to jeden z najstarszych francuskich producentów zestawów głośnikowych. Choć ostatnie, wciąż dostępne w sprzedaży, jubileuszowe modele wprowadzono z...

Popularne artykuły

Vintage

Luxman C-1010

Luxman C-1010

Patrząc na ten klasyczny przedwzmacniacz łatwo wyobrazić sobie, że projektanci produkowanego obecnie wzmacniacza SQ38 nie musieli wzorować się na urządzeniach...

Słownik

Poprzedni Następny

Wkładka gramofonowa

Element gramofonu przetwarzający ruch igły na sygnał elektryczny. Igła, umieszczona w rowku płyty, wprawiana jest w ruch przez nierówności rowka w obracającej się płycie. Drgania te przenoszone są na wkładkę...

Cytaty

HonoreDeBalzac.png

Strona używa plików cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej na temat danych osobowych, zapoznając się z naszą polityką prywatności.