Pylon Audio Ruby 25 mkII
- Kategoria: Kolumny i głośniki
- Tomasz Karasiński
Wielu szachistów uważa, że najważniejszym elementem tej gry jest otwarcie. Już kilkanaście pierwszych ruchów w dużym stopniu definiuje to, co może stać się później. Z tego powodu powstała rozbudowana teoria otwarć szachowych, a młodzi gracze uczą się rozmaitych rozwiązań i ruchów tak długo, aż zaczną wykonywać je praktycznie na pamięć. Arcymistrzowie znają wybrane, przerabiane tysiące razy otwarcia, wraz z pobocznymi wariantami, nawet do trzydziestego posunięcia. Co stanie się później? Tego, poza potężnymi superkomputerami, z dużą dokładnością nie jest w stanie przewidzieć nikt. Nie wiem czy historia firmy Pylon Audio została zaplanowana przez taki właśnie superkomputer, ani co wymyśli jej załoga w najbliższej przyszłości, ale z całą pewnością mogę powiedzieć, że manufaktura z Jarocina zaprezentowała nam otwarcie godne arcymistrza. Zaczynała ostrożnie, nawet trochę nieśmiało. Nie wyprowadzała od razu ataku na samego króla. Tak robią idioci, z których później wszyscy się śmieją. Zamiast tego, cierpliwie planowała każdy ruch, aby zbudować przewagę w centrum szachownicy. Jak to w życiu bywa, nie udało się przewidzieć wszystkiego, ale nawet słabsze posunięcia i małe, przejściowe zawirowania nie były w stanie zmienić obrazu gry. Pylonowi udało się małymi krokami wejść na sam szczyt, a teraz pozostaje mu tylko powoli, bez pośpiechu wychodzić dalej i czekać na błąd przeciwnika. Tak naprawdę, jest już po sprawie. Zaorane.
Ilekroć testuję kolumny Pylona, mam przed oczami kilku młodych, niezwykle sympatycznych ludzi prezentujących swoje pierwsze kolumny - proste, tanie, może mało oryginalne, ale porządnie wykonane i obdarzone dobrze zrównoważonym, naturalnym, przyjemnym dźwiękiem. Firma specjalizowała się w stolarce i zaczynała właściwie od produkcji obudów dla klientów z zewnątrz, jednak stąd już tylko krok do zbudowania kompletnych zestawów głośnikowych. Zaopatrzono się w sprawdzone przetworniki, zatrudniono zdolnych inżynierów potrafiących połączyć wszystkie klocki w jedną, przemyślaną całość i pokazano światu pierwsze kolumny noszące logo Pylon Audio. Pion na e5. Tanie i dobre zestawy były dokładnie tym, czego potrzebowali klienci rozczarowani wysokimi cenami dostępnego na rynku sprzętu lub tragiczną jakością tego, który mieścił się w ich budżecie. Pylon złapał wiatr w żagle i powoli zaczął podnosić poprzeczkę. Do podstawowych linii Topaz i Pearl wkrótce dołączyły kolejne - Opal, Sapphire, Diamond i Emerald. Nie wspominając już o krótszych seriach i odważniejszych produktach, jak modele z serii Ruby, Coral czy Onyks. Na przestrzeni zaledwie kilku lat firma z Jarocina powiększyła objętość swojego katalogu kilkukrotnie, zaczynając od zestawów za tysiąc złotych z kawałkiem, a kończąc na pięknych, flagowych podłogówkach, które przebiły magiczną granicę dziesięciu tysięcy złotych za parę. Dla wielu polskich audiofilów to dużo, ale nikt nie powiedział, że trzeba ograniczać się jedynie do lokalnego rynku. Skoczek na f3.
Mając na koncie wiele entuzjastycznych recenzji i nagród, Pylon postanowił pokazać swoje produkty całemu światu. Te obroniły się same, a zagraniczni specjaliści zaczęli się zastanawiać jak to możliwe, by tak dobre kolumny kosztowały tak niewiele. Dla dystrybutorów i klientów z Niemiec, Francji, Norwegii czy Wielkiej Brytanii, było to wręcz podejrzane. Jedni liczyli i drapali się po głowie, zastanawiając się jakim cudem młoda, polska firma odniosła taki sukces, nie pytając nikogo o zdanie. Inni natomiast doszli do wniosku, że z takim zawodnikiem warto porozmawiać i ubić z nim jakiś interes. Dziś z pomocy Pylona korzysta tylu producentów kolumn, że aż sam nie wiem jak stolarze z Jarocina nadążają z wytwarzaniem obudów dla własnej firmy. Nie wszyscy zgodzili się na ujawnienie informacji o takiej współpracy, jednak znawcy tematu mogą sporo wyczytać chociażby ze zdjęć zamieszczanych od czasu do czasu na Facebooku. Wielu audiofilom wystarczy jedna nazwa - Audio Physic. Jeżeli skrzynki polskiej firmy są wystarczająco dobre dla producenta od dawna kojarzonego z kolumnami najwyższej jakości, kolejnym krokiem może być chyba tylko wprowadzenie obudów wykonanych w całości z aluminium, kompozytów lub innych egzotycznych materiałów, spotykanych tylko w modelach hi-endowych. Ale kto wie, może i na to przyjdzie czas? Na razie w Jarocinie trwa ciągła walka o zwiększenie możliwości produkcyjnych. Każdy sukces pociągał za sobą konieczność dalszego inwestowania w rozwój firmy, a kiedy duże zamówienia zaczęły spływać z całego świata, Pylon musiał (po raz kolejny) przeprowadzić się do większej fabryki. Teraz jest gotowy na kolejne wyzwania. Aby go powstrzymać, Parlament Europejski musiałby chyba przegłosować jakiś pakiet ustaw zabraniający Polakom produkcji sprzętu audio, albo chociażby obudów z MDF-u. Ponieważ jednak wiele europejskich firm zdążyło się już uzależnić od dostaw z Polski, taki scenariusz jest mało prawdopodobny. Goniec na c4.
Wygląd i funkcjonalność
Miałem przyjemność testować wiele modeli polskiej firmy i za każdym razem przychodzi mi do głowy tylko jedno słowo - postęp. Do pewnego momentu można było wiązać pozytywne zmiany z polityką producenta, polegającą na rozszerzaniu katalogu w górę. Nic dziwnego, że kolumny z serii Sapphire były wyraźnie lepsze od budżetowych Topazów i Pearli. Były przecież zauważalnie droższe. Nic dziwnego, że po raz kolejny poprzeczkę podniosły Diamondy i Emeraldy. W końcu za sześć czy dziesięć tysięcy złotych można zaoferować klientom znacznie lepszy produkt, niż za ułamek tej kwoty. Sęk w tym, że manufaktura z Jarocina ulepszała też modele z niższych przedziałów cenowych, wprowadzając w nich dużo ładniejsze okleiny, lepsze komponenty i zupełnie nowe głośniki, jakich nie można kupić w pierwszym lepszym sklepie dla amatorów sprzętu DIY. Autorskie przetworniki otrzymały nie tylko flagowe Emeraldy, ale także budżetowe Opale i zestawy, które na tle dotychczasowej oferty Pylona prezentowały się jak koleś przebrany za droida C-3P0 na zlocie miłośników "Gry o tron". Mowa o pierwszych zestawach z serii Ruby. Polska firma nie tylko po raz pierwszy zastosowała w nich ciekawe głośniki z membranami wykonanymi z Endumaxu, ale przy okazji postanowiła też odciąć się od klasycznego, nudnego wzornictwa. Nowe kolumny otrzymały lakierowane obudowy z interesującym "rozcięciem" i zaokrąglonymi krawędziami na wysokości tweetera. A ponieważ głośniki - dwie jednostki PSW 18.8 EXS z białymi membranami i kopułkę oznaczoną symbolem PST 120.6 - zamontowano w konfiguracji D'Appolito, zabieg ten pozwolił uzyskać ciekawy efekt "rozdwojenia" obudowy (choć tak naprawdę, pod powierzchnią, była to wciąż klasyczna, monolityczna skrzynia).
PREZENTACJA: Sukces mierzony głośnikami - Pylon Audio
Kiedy zobaczyłem pierwsze zdjęcia nowego projektu Pylona (pamiętam, że równocześnie zaprezentowano wtedy wersję z tweeterem zamontowanym na górze, wizualnie chyba jeszcze dziwniejszą), ucieszyłem się, że projektanci z Jarocina zaczęli eksperymentować z nowymi materiałami, kształtami i wykończeniami. Z takich odważnych decyzji prawie zawsze wynika coś pozytywnego. Nawet jeśli więcej plusów można zapisać po stronie zdobytego doświadczenia i zwiększenia możliwości dalszych ruchów, niż natychmiastowych korzyści. Ruby HE (z głośnikami w układzie D'Appolito) i Ruby SHE (z tweeterem na górze) były naprawdę interesujące i podobno bardzo dobrze grały, jednak konserwatywni klienci i dealerzy szybko wydali na nie wyrok. "Brzydkie!" - krzyknęli jednym głosem. Choć audiofile od lat powtarzają, że wygląd sprzętu nie ma dla nich żadnego znaczenia, nowymi zestawami z Jarocina nie zainteresowali się nawet ci, którzy wcześniej zarzucali projektantom Pylona brak wyobraźni i pomysłów na stworzenie własnego, rozpoznawalnego stylu. Firma dostała bolesną lekcję pokory i przekonała się, że nie warto wprowadzać kilku nowych rozwiązań w jednym produkcie. Kolumny wyglądające jakby ktoś ścisnął je czarnym paskiem mogły nawet grać lepiej od flagowych Emeraldów, a w sklepach i tak upychano je w ciemnych zakamarkach. Gdyby chodziło o kolejną wersję budżetowych zestawów z głośnikami kupowanymi od dostawcy z zewnątrz, Pylon pewnie dałby sobie spokój i skoncentrował się na rozszerzaniu pozostałych, bardzo lubianych serii. Ruby HE i Ruby SHE były jednak zbyt ważne, a to z uwagi na zastosowane w nich przetworniki. Firma sporo zainwestowała w jednostki z membranami z Endumaxu, a jej inżynierowie twierdzą, że tworzywo to pozwala uzyskać gładkie i rozdzielcze brzmienie bez wyraźnie zaznaczonych rezonansów. Nie mogli pozwolić, by ten pomysł się zmarnował, i to wyłącznie przez kontrowersyjny zabieg stylistyczny. Tak narodziły się Ruby 25. Bardzo podobny komplet przetworników umieszczono tym razem w prostej, klasycznej obudowie wykończonej naturalnym fornirem. Jak dla mnie, był to strzał w dziesiątkę. Niebawem wprowadzono też małą poprawkę. Z myślą o większych podłogówkach Ruby 30 zaprojektowano ulepszoną wersję przetwornika nisko-średniotonowego z membraną z Endumaxu. Zmieniono między innymi konstrukcję cewki i zastosowano inne nabiegunniki. Nie zastanawiając się zbyt długo, nowy woofer zamontowano także w 25-tkach, oznaczając je dopiskiem mkII.
Kiedy wyjąłem pierwszą kolumnę z dużego kartonu zabezpieczonego dodatkowymi, twardymi kątownikami, wiedziałem, że błąd został naprawiony z nawiązką. Obudowy nowych Pylonów mają klasyczny kształt, a ich wykończenie skojarzyło mi się z testowanymi ponad rok temu Audio Physicami Classic 5. Co prawda, fornir zastosowany w obudowach produkowanych na zamówienie niemieckiej firmy prezentuje się bardziej luksusowo i ma piękny, niemal trójwymiarowy rysunek, ale Ruby 25 mkII są większe, a dzięki uszlachetnieniu okleiny olejowoskiem, do wyboru mamy nie jedną, nie dwie, ale jedenaście wersji kolorystycznych. Dla większości klientów jest to jednoznaczne z możliwością dopasowania koloru kolumn do posiadanych mebli. Pamiętajmy też, że tak naprawdę należałoby je postawić obok Classiców 8, od których Pylony są niemal dwukrotnie tańsze. Szach i mat? Chyba jeszcze nie, ale trzeba przyznać, że na tym etapie gra robi się naprawdę ciekawa. Niemcy chyba nie boją się konfrontacji z Pylonem, bo od dawna okupują znacznie wyższe przedziały cenowe. Są jednoznacznie kojarzeni z kolumnami hi-endowymi, mają własne głośniki, a większości swoich kolumn stosują skomplikowane obudowy wytłumione pianką ceramiczną i obłożone efektownymi, szklanymi panelami. Seria Classic jest tylko dodatkiem do ich oferty. Zestawy za siedem czy dziewięć tysięcy złotych to dla nich taniocha. Coś, co można postawić w sypialni albo kupić w prezencie dzieciom wprowadzającym się do swojego pierwszego mieszkania. Czy Ruby 25 mkII będą w stanie nawiązać z nimi walkę? Nie wiem, ale mam wrażenie, że dla wielu polskich melomanów będzie to bardziej atrakcyjna propozycja.
Zamiast opcjonalnych ramek utrzymywanych na miejscu przez kołki lub magnesy, polska firma zdecydowała się na metalowe siateczki chroniące każdy z głośników przed uszkodzeniem. Tego typu grille praktycznie nie mają wpływu na brzmienie (podobno ich obecności nie widać nawet w pomiarach), nie zasłaniają pięknie wykończonego frontu, zawsze są na swoim miejscu i nie można ich tak łatwo zerwać ani strącić.Być może zabrzmi to nieco dziwnie, szczególnie w kontekście dyskusyjnej urody pierwszych zestawów z serii Ruby, ale kiedy kurier dostarczył dwie duże paczki do naszej redakcji, miałem nadzieję, że mimo wszystko będzie to coś nowego, różniącego się chociażby od Diamondów 25, które skądinąd bardzo lubię. Chciałem, aby Ruby 25 mkII pozytywnie mnie zaskoczyły. Aby manufaktura z Jarocina udowodniła, że wciąż robi postępy, nawet jeśli nie mówimy o kolumnach za piętnaście, dwadzieścia czy trzydzieści tysięcy złotych. I wiecie co? Moje prośby zostały wysłuchane. Wystarczyło zaledwie kilka minut, bym zauważył wiele mniej lub bardziej istotnych detali. Pylon pozbył się styropianowych wytłoczek, zastępując je pianką, co z jednej strony lepiej zabezpiecza kolumny na czas transportu, z drugiej zaś ułatwia ich rozpakowywanie i instalację. W zestawie znalazło się coś, na co czekałem od dawna - metalowe stopki podklejone filcem. Można je wkręcić w nagwintowane tuleje, tak samo jak kolce, z tą różnicą, że na twardej podłodze nie będziemy mieli rys ani dziur. Tak, tak... Wiem, że kolce można też stosować w komplecie z podkładkami, ale pamiętajcie proszę, że nie wszędzie sprzęt może stać ciągle w jednym miejscu. Czasami trzeba przesunąć kolumny, chociażby po to, aby umyć pod nimi podłogę albo raz w roku postawić obok nich choinkę. Wystarczy chwila nieuwagi, a kolec zjedzie z podkładki i zacznie fedrować parkiet. Z wkręcanymi w podstawy stopkami mamy święty spokój, a dodatkowo możemy idealnie wypoziomować każdą ze skrzynek. Szkoda, że projektanci nie przewidzieli żadnego cokołu lub belek, które pozwoliłyby przenieść punkty podparcia poza obrys obudowy. Bez takiego wspomagania, kolumny wysokie na ponad metr, z wysoko położonym środkiem ciężkości, mogą przewrócić się na bok po silniejszym popchnięciu. A gdzie maskownice? Już na miejscu! Zamiast opcjonalnych ramek utrzymywanych na miejscu przez kołki lub magnesy, polska firma zdecydowała się na metalowe siateczki chroniące każdy z głośników przed uszkodzeniem. Tego typu grille praktycznie nie mają wpływu na brzmienie (podobno ich obecności nie widać nawet w pomiarach), nie zasłaniają pięknie wykończonego frontu, zawsze są na swoim miejscu i nie można ich tak łatwo zerwać ani strącić. Jak dla mnie - bomba.
Metalową siateczką zabezpieczony jest jeszcze jeden element znajdujący się na przedniej ściance - szeroki wylot tunelu wentylacyjnego. Ponieważ rozwiązanie automatycznie skojarzyło mi się z kolumnami takich marek, jak PMC czy T+A, zacząłem się zastanawiać czy Ruby 25 mkII przypadkiem nie otrzymały obudowy z linią transmisyjną. W tym przedziale cenowym byłby to prawdziwy ewenement. Okazuje się jednak, że nie mamy tu do czynienia ze skomplikowanym labiryntem, a jedynie szerokim wylotem bass-reflexu. Jego wnętrze zostało wykończone fornirem - dokładnie tak samo, jak pozostała część obudowy. To sprytny zabieg, dzięki któremu można odnieść wrażenie, że mamy do czynienia z jednolitym, drewnianym bloczkiem. Moim zdaniem tunel rezonansowy mógłby też zostać zamalowany na czarno, co pewnie byłoby mniej czasochłonne. Tak czy inaczej, jest to zdecydowanie bardziej eleganckie rozwiązanie niż plastikowa rura przez którą widać ściśniętą w środku wełnę lub gąbkę. Spodobały mi się też gniazda - porządne, masywne, szeroko rozstawione, zamontowane na czarnej, błyszczącej tabliczce znamionowej. Ale w wyższych modelach Pylona to akurat standard.
Brzmienie
Jeśli chodzi o walory wizualne, funkcjonalność i szeroko rozumianą jakość wykonania, Ruby 25 mkII pozostawiają po sobie bardzo dobre wrażenie. Projektantom polskiej firmy udało się nie tylko wyprostować nietrafiony projekt obudowy, ale także wprowadzić kilka nowości natury praktycznej i poprawić głośniki z Endumaxu, z których są wyjątkowo dumni. Nie ukrywam, że odsłuchy zaczynałem z pozytywnym nastawieniem. Obawiałem się jednak czegoś, o czym do tej pory nie wspominałem. I nie chodzi mi tutaj o żaden szczegół techniczny ani generalną konstrukcję opisywanych zestawów, ale o fakt, że muszą się one wcisnąć w istniejącą ofertę manufaktury z Jarocina, a mówiąc dokładniej - nawiązać walkę z doskonałymi, obsypanymi nagrodami i dobrze znanymi klientom Diamondami 25. Nie będzie przesadą jeśli napiszę, że są to jedne z najlepszych kolumn polskiej firmy. Użytkownicy pokochali je za naturalne, muzykalne i "skończone" brzmienie, a także minimalistyczne wzornictwo i bogatą paletę wersji wykończeniowych, zawierającą zarówno naturalny fornir dębowy w rozmaitych odcieniach, jak i lakier - błyszczący lub matowy - dobierany na zamówienie nawet z palety RAL. Diamondy 25 zdobyły już prawie wszystko, co jest do zdobycia. Powiedzieć, że stały się rynkowym hitem, to tak, jakby nie powiedzieć nic. Mimo, że Ruby 25 mkII są bardzo podobne, mają inne głośniki i kosztują tysiąc złotych mniej, nie uwierzę w to, że melomani zainteresowani ich kupnem nie będą też brali pod uwagę Diamondów 25. A jednak szefowie i konstruktorzy Pylona rzucili wyzwanie swojemu własnemu megahitowi. Postawił obok niego model pod wieloma względami niemal bliźniaczy, ale inny, nowszy, ciekawszy. Widzę tylko dwa wytłumaczenia. Albo postanowili zalać rynek najróżniejszymi kolumnami rywalizującymi również ze sobą nawzajem, albo są przekonani, że głośniki z membranami z Endumaxu mają w sobie coś wyjątkowego. Szybko doszedłem do wniosku, że druga opcja jest bardziej prawdopodobna, bo każdy nowy model to także większe obciążenie dla fabryki i magazynu, a załoga firmowej stolarni na brak pracy nie narzeka. Jeżeli mój tok myślenia okazałby się słuszny, powinienem usłyszeć coś, czego w wydaniu kolumn Pylon Audio jeszcze nie słyszałem.
TEST: Pylon Audio Diamond 25
Pierwsze wrażenie? Bardzo dobry, pełny, wyrównany, nasycony i uniwersalny dźwięk. Taki, który ma bas, środek i górę. Taki, który zdaje egzamin w każdym repertuarze i nigdy nie sprawi nam przykrej niespodzianki. Taki, który może w pierwszej chwili nie kusi nas wyjątkowo głębokim basem ani ponadprzeciętnie rozdzielczą górą pasma, ale już po kilku minutach staje się tak naturalny, jak świeże powietrze w chłodny, wiosenny poranek. Nie trzeba się do niego przyzwyczajać. Pasuje jak ulubione, lekko znoszone trampki. Wszystko fajnie, ale przecież to samo mógłbym napisać o dźwięku, jaki oferują Diamondy 25. Ba! W teście tego modelu bardzo dokładnie opisał to Witek Szwacki. "Polska firma już w budżetowych Pearlach 25 pokazała, że potrafi nawet z tanich przetworników wyciągnąć naturalny, plastyczny dźwięk. W przypadku opisywanych kolumn mamy do czynienia z tą samą filozofią, z tym, że przesuniętą na wyższy poziom jakościowy. Równowaga tonalna jest właściwie idealna, może z lekkim uprzywilejowaniem średnicy, co przekłada się na realistyczne, namacalne wokale." - to tylko fragment jego recenzji, ale po pierwszym dniu odsłuchów Ruby 25 mkII doszedłem do wniosku, że mógłbym skopiować z niej całe połacie tekstu i nie byłby to żaden grzech (może poza nadużyciem zaufania redakcyjnego kolegi, ale na pewno nie w kategoriach rzetelności i prawidłowej oceny opisywanego sprzętu). Szkoda, że nie miałem możliwości bezpośredniego porównania obu modeli, ale Diamondy 25 znam bardzo, bardzo dobrze i byłbym zaskoczony gdyby w teście A-B między tymi kolumnami nagle wyrosła jakaś przepaść. Różnice na pewno istnieją, jednak w zestawach Pylona nad wszystkimi szczegółami zawsze (albo prawie zawsze) góruje poczucie harmonii i równowagi. Spójność i uniwersalność dająca przyjemne poczucie spokoju, że z dźwiękiem wszystko jest i będzie w porządku, niezależnie od kolejnych pozycji na naszej playliście.
Ruby 25 mkII potrafią pokazać w zakresie średnich tonów coś, czego w większości zestawów z tego przedziału cenowego raczej nie dostaniemy. Bliskość, gładkość i odrobinę naturalnego ciepła, ale też szybkość i szczegółowość. Wszystko to przekłada się na większą namacalność wokali i większy realizm dźwięku. Przyznajcie sami, że jest w tym coś pociągającego.Wniosek jest prosty. Ruby 25 mkII to takie Diamondy 25, tylko trochę inne, pod wieloma względami bardziej praktyczne i odrobinę tańsze. Możliwe, że przy tej cenie tysiąc złotych w jedną czy drugą stronę nie zrobi melomanom wielkiej różnicy, ale wystarczy dorzucić zaoszczędzoną w ten sposób kwotę do wzmacniacza, źródła lub kabli, a nasz system na pewno zagra odrobinę lepiej. Czy jednak na tym nasza opowieść się kończy? Nie. Mam bowiem ważne ogłoszenie parafialne. W tym całym Endumaxie naprawdę coś jest! To "coś" słychać przede wszystkim w zakresie średnich tonów. Domyślam się, że dla niektórych audiofilów będzie to pogwałcenie wszelkich świętości albo niesmaczny żart, ale wiem co słyszałem i jestem pewny, że w brzmieniu białych membran można znaleźć odrobinę szlachetnej barwy, szybkości i namacalności, którą potrafią dać na przykład polipropylenowe głośniki stosowane w monitorach produkowanych na licencji BBC. Harbeth? Chartwell? Tak, to chyba właściwy kierunek. Żeby nie było niedomówień, nie chcę powiedzieć, że mamy tu do czynienia z takim samym charakterem i tą samą jakością brzmienia. Ale jeśli takie Charwelle LS3/5 albo Harbethy Super HL5 Plus mają 100% tego czaru, za który wielu audiofilów je pokochało (nawet pomimo drobnych lub całkiem sporych niedociągnięć w innych dziedzinach), to w membranach z Endumaxu dostajemy go, hmm... Na moje ucho, jakieś 20-30%. Jest to jednak istotny bonus, który w teście porównawczym może nawet przesądzić o wyborze właśnie tych, a nie innych kolumn. Ruby 25 mkII potrafią pokazać w zakresie średnich tonów coś, czego w większości zestawów z tego przedziału cenowego raczej nie dostaniemy. Bliskość, gładkość i odrobinę naturalnego ciepła, ale też szybkość i szczegółowość. Wszystko to przekłada się na większą namacalność wokali i większy realizm dźwięku. Przyznajcie sami, że jest w tym coś pociągającego. Brzmienie znane z Diamondów 25, ale z jeszcze bardziej czarującą średnicą i delikatną nutką zabarwienia charakterystycznego dla kultowych monitorów BBC? Dla mnie to po prostu przepis na kolejny rynkowy megahit.
Budowa i parametry
Pylon Audio Ruby 25 mkII to 2,5-drożny zestaw podłogowy wyposażony w jedwabną kopułkę wysokotonową noszącą oznaczenie PST 120.6 oraz dwa przetworniki nisko-średniotonowe PSW 17.8 EXA z membranami wykonanymi z Endumaxu. Materiał ten został opracowany w 2012 roku w laboratoriach firmy Teijin Aramid i jest używany wszędzie tam, gdzie liczy się duża wytrzymałość i niska masa. Na przykład do produkcji tarcz balistycznych, lotniczych kontenerów transportowych lub elementów pojazdów opancerzonych. Tworzywo to jest w istocie odmianą UHMWPE (Ultra High Molecular Weight Polyethylene) czyli polietylenu o ultra wysokiej masie cząsteczkowej. Informacja ta nie powinna jednak nikogo zmylić, bo membrana wykonana z tego materiału jest niezwykle lekka i sztywna. Endumax jest aż jedenaście razy silniejszy od stali o tej samej masie, a jego unikalna struktura zapewnia szereg doskonałych właściwości użytkowych, w tym odporność na uderzenia, ścieranie, chemikalia czy promieniowanie ultrafioletowe. Pylon Audio twierdzi także, że jedną z tych dodatkowych korzyści jest bardzo dobre tłumienie wewnętrzne. Dzięki zastosowaniu tak nowoczesnego materiału, polskim inżynierom udało się uzyskać znakomity balans między lekkością a wytrzymałością mechaniczną. Dodatkowo, masa membrany głośnika PSW 17.8 EXA jest niższa od masy analogicznej membrany opartej o włókno szklane lub celulozę. 17-cm głośniki nisko-średniotonowe wyposażono w przeprojektowany układ magnetyczny wyposażony w pierścień Faradaya oraz cewkę o większej średnicy. Firma twierdzi, że dzięki tym zabiegom środek pasma zyskał jeszcze lepszą przejrzystość i neutralność. Wprowadzone zmiany pozwoliły również na niewielką modyfikacje objętości obudowy w stosunku do poprzedniego modelu, co z kolei przełożyło się na rozszerzenie możliwości kolumn w zakresie niskich częstotliwości. Jeśli chodzi o parametry, Ruby 25 mkII charakteryzują się 4-omową impedancją, a ich skuteczność to 89 dB. Według producenta, kolumny powinny pracować w pokojach o powierzchni od 18 do 35 metrów kwadratowych.
Z symbolami firmowych przetworników zrobiło się w ogóle małe zamieszanie. W materiałach informacyjnych Pylon podaje własne nazwy głośników dostarczanych przez innych producentów (podobno chodzi o to, że nawet jednostki Seasa czy Scan-Speaka, stosowane na przykład w serii Diamond, są wersjami zmodyfikowanymi na zlecenie polskiej firmy), a te "pylonowskie" są poddawane modyfikacjom lub produkowane w kilku wersjach. Przykładowo, głośniki z membranami z Endumaxu wytwarzano także z oznaczeniem "18.8" (odnoszącym się zapewne do średnicy) i dopiskami "EXS" (z koszem stalowym) i "EXA" (z koszem aluminiowym). W opisywanych kolumnach stosowany jest głośnik PSW 17.8 EXA, ale ponieważ zamontowane na stałe, metalowe siateczki ochronne skutecznie utrudniają ich demontaż, producent wraz z kolumnami wysłał nam zapakowany w osobne pudełko głośnik, abyśmy mogli dokładnie go sobie obejrzeć i zrobić mu zdjęcia. Fajnie. Miło, że ktoś o tym pomyślał. Sęk w tym, że wkradł się tutaj mały chochlik, bo dostaliśmy wersję z dopiskiem "EXS", a nie "EXA". Ponieważ poza materiałem, z którego wykonano kosz, obie wersje niczym się od siebie nie różnią, takie zdjęcia już zostawiliśmy. Jeżeli jednak ktoś zwraca uwagę na takie detale - tak, przedstawiony na zdjęciach przetwornik powinien mieć naklejkę z końcówką "EXA". Druga wątpliwość dotyczy deklarowanego pasma przenoszenia. Na oficjalnej stronie firmy przeczytamy, że rozciąga się ono od 34 Hz do 20 kHz, natomiast na tabliczce znamionowej widnieje wartość 38 Hz. Zagadkę tłumaczy fakt, że do oznaczenia modelu nie dopisano również sygnatury "mkII". Domyślam się, że kiedy kolumny były przygotowywane do wysyłki, nowe tabliczki nie były jeszcze gotowe. Niektóre firmy wysyłają do testów pierwsze wyprodukowane egzemplarze lub wersje demonstracyjne i stąd też biorą się tego typu rozbieżności. Od momentu dostarczenia sprzętu do naszej redakcji do publikacji recenzji mija zazwyczaj kilka tygodni. W tym czasie tego typu detale są korygowane. Aby jednak nie było żadnych wątpliwości, pasmo przenoszenia Ruby 25 mkII - w odróżnieniu od poprzedniej wersji - zaczyna się przy 34 Hz.
Werdykt
Gdyby opisywane zestawy dostarczyła nam firma, która niedawno zadebiutowała na rynku, prawdopodobnie zachwycałbym się ich brzmieniem nieco dłużej i przeanalizowałbym je w najdrobniejszych szczegółach. Gdyby były to kolumny pochodzące od jednego z utytułowanych producentów mogących pochwalić się kilkudziesięcioletnią historią, na pewno posłuchałbym ich z przyjemnością, ale sądząc po jakości wykonania i brzmienia, spodziewałbym się ujrzeć w cenniku znacznie wyższą, może nawet pięciocyfrową kwotę. Ale w tym przypadku mogę powiedzieć tylko jedno - Pylon po raz kolejny zrobił swoje. Możliwe, że to nawet mało powiedziane. Zrobił dokładnie to, czego się po nim spodziewaliśmy i czego, mając na uwadze poprzednie konstrukcje tej marki, tak naprawdę oczekiwaliśmy. Ekipa z Jarocina stworzyła zestawy, w których wszystko układa się w jedną, harmonijną całość. Nie tylko dźwięk, ale też wygląd, jakość wykonania, funkcjonalność i technologia, coraz bardziej uciekająca innym producentom. O ile naturalne, dobrze zrównoważone brzmienie nie było dla mnie żadnym zaskoczeniem, tak niezwykle ciekawa, wciągająca barwa średnich tonów, jaką wprowadziły głośniki z membranami z Endumaxu jest czymś, co w konstrukcjach tej marki pojawiło się chyba po raz pierwszy. Kiedy ich słuchałem, w pewnym momencie stanęły mi przed oczami kultowe monitory Chartwella i Harbetha. Mógłbym także powiązać ten efekt z innymi uwielbianymi przez audiofilów brytyjskimi markami, jak ProAc, Falcon Acoustics, ATC, Spendor, PMC czy Graham Audio. Nie jest to oczywiście jeszcze ten poziom magii, bo ciężko oczekiwać tego od zestawów za 4999 zł, ale skoro takie skojarzenia w ogóle przyszły mi do głowy, coś w tym Endumaxie musi być. I jest to coś bardzo, bardzo fajnego. Tak czy inaczej, Ruby 25 mkII to kolejne Pylony godne polecenia. To się zaczyna robić nudne...
Dane techniczne
Rodzaj kolumn: 2,5-drożne, podstawkowe, wentylowane
Efektywność: 89 dB
Impedancja: 4 Ω
Pasmo przenoszenia: 34 Hz - 20 kHz
Wymiary (W/S/G): 19,2/102/32,5 cm
Masa: 20 kg (sztuka)
Cena: 4999 zł (para)
Konfiguracja
Unison Research Triode 25, Marantz ND8006, NAD C658, Equilibrium Tune 33 Light, Melodika Purple Rain, Enerr Tablette 6S, Enerr Symbol Hybrid.
Równowaga tonalna
Dynamika
Rozdzielczość
Barwa dźwięku
Szybkość
Spójność
Muzykalność
Szerokość sceny stereo
Głębia sceny stereo
Jakość wykonania
Funkcjonalność
Cena
Nagroda
-
Arek
Na tabliczce znamionowej możemy przeczytać, że pasmo przenoszenia to 38 Hz - 20 kHz, natomiast w podanych przez Państwa danych technicznych to 34 Hz - 20 kHz, zaś rodzaj kolumn to podstawkowe. Proszę coś z tym zrobić:-)
0 Lubię -
stereolife
Faktycznie, dziękujemy za tę uwagę. Okazało się, że producent tak się spieszył z wysyłką kolumn do naszego testu, że zamontowano w nich tabliczkę z poprzedniego modelu. Co więcej, w tekście (a właściwie - na zdjęciach) zadomowił się też inny chochlik. Mianowicie przetworniki zastosowane w tym modelu noszą oznaczenie PSW 17.8 EXA, a do sesji zdjęciowej dostarczono nam jednostkę PSW 17.8 EXS (różniącą się materiałem, z którego wykonano kosz). Pomysł był dobry - cieszymy się, że ktoś w fabryce pomyślał o tym, że skoro głośniki są zabezpieczone wklejanymi, metalowymi siateczkami, warto byłoby wraz z kolumnami wysłać nam sam głośnik w osobnym pudełku. Szkoda tylko, że w pośpiechu zapakowano model z innym koszem. Dobrze, że już niebawem Wielkanoc i majówka. Może załoga Pylona trochę sobie odpocznie i naładuje akumulatory. Nam też by się to przydało:-)
0 Lubię -
1piotr13
Dobry pomysł z tymi siateczkami na głośnikach. Przyda się na pewno jak ktoś ma w domu małe dzieci:)
0 Lubię -
Dariusz
Kolumny fajnie się prezentują, tylko dla mnie mają jedną drobną wadę - chodzi o brak sensownych podstawek, bo kolumny stojąc na samych nóżkach, które same w sobie są wąskie, są bardzo podatne na przywrócenie. Jak dla mnie Pylon mógłby ten problem szybko rozwiązać dodając dwie poprzeczne belki metalowe. Może warto by ich o tym poinformować?
0 Lubię -
stereolife
"Szkoda, że projektanci nie przewidzieli żadnego cokołu lub belek, które pozwoliłyby przenieść punkty podparcia poza obrys obudowy. Bez takiego wspomagania, kolumny wysokie na ponad metr, z wysoko położonym środkiem ciężkości, mogą przewrócić się na bok po silniejszym popchnięciu." - zauważyliśmy ten problem w powyższej recenzji. Projektanci Pylona na pewno także o tym słyszeli, bo firma dostaje mnóstwo informacji zwrotnych, opinii i zdjęć od swoich klientów. Dotyczy to nie tylko modelu Ruby 25 mkII. W tańszych podłogówkach, wiadomo - można to zrzucić na brak funduszy. Ale nawet cokoły w kolumnach z serii Diamond zabezpieczają je głównie przed przechyleniem się do tyłu, a na boki - słabo. Na razie pozostaje chyba wykonanie takich belek we własnym zakresie.
0 Lubię
Komentarze (5)