Audeze LCD-XC
- Kategoria: Słuchawki i wzmacniacze słuchawkowe
- Małgorzata Karasińska
Amerykanie podchodzą do wielu tematów z typowym dla siebie rozmachem. A skoro lubią mieszkać w pokaźnych domach i jeździć dużymi samochodami, nikogo nie powinno dziwić, że także do produkcji nauszników zabrali się w ten sposób. Firma Audeze powstała stosunkowo niedawno, bo w 2009 roku, jednak w tym czasie zdążyła awansować do rangi jednej z najbardziej szanowanych manufaktur wyjątkowo audiofilskich słuchawek. Podobno początkowo zakład nie był przygotowany na tak duży sukces, jednak pięć lat wystarczyło amerykańskim projektantom aby stanąć do rywalizacji z dużymi i znanymi markami. A sytuacja była o tyle trudniejsza, że firma nie zaczynała od tanich konstrukcji, by potem stopniowo wspinać się coraz wyżej. Słuchawki Audeze od początku miały być wyjątkowo dopracowane, bardzo dobre i - co tu ukrywać - odpowiednio kosztowne. Dziś katalog otwiera model LCD-2 za 3950 zł, a najdroższe LCD-3 kosztują 7450 zł, a więc przekraczamy już poziom cenowy flagowych konstrukcji takich marek, jak Sennheiser, AKG czy Beyerdynamic.
Bez względu na to, który z czterech modeli słuchawek Audeze przypadnie nam do gustu, w każdym znajdziemy przetworniki planarne, które mają być wyróżnikiem amerykańskich nauszników, a także gwarancją najwyższej jakości dźwięku. Do naszego testu trafił model LCD-XC - jedyna konstrukcja zamknięta w ofercie tej marki. Słuchawki planarne z pełnymi muszlami to nie lada rzadkość, a jeśli ta wiadomość jeszcze nie rozbudzi czyjegoś apetytu, może zrobi to cena - 6450 zł. Nie codziennie słucha się nauszników w cenie przyzwoitego systemu kina domowego. A jakie to uczucie?
Wygląd i funkcjonalność
Słuchawki przyjechały do nas w dużej, plastikowej skrzyni zamykanej na dwa zaczepy na wypadek ewentualnej stłuczki. Po odbezpieczeniu opakowania naszym oczom ukazały się bardzo duże słuchawki obłożone gąbkami, foliami i akcesoriami - kilkoma kablami oraz zalakowaną kopertą, w której kryje się podziękowanie za zakup słuchawek wraz z autografem osoby składającej zestaw. LCD-XC na pierwszy rzut oka wyglądają trochę dziwnie i niewymiarowo, a to z racji bardzo dużych nauszników. Jest to spowodowane zastosowaniem membran plenarnych, które muszą mieć stosunkowo dużą powierzchnię i potrzebują sporych magnesów po obu stronach elementu drgającego. Drewniane muszle nie są tylko dekoracją - materiał ten wybrano ze względu na jego właściwości rezonansowe, co pozwala na optymalną pracę słuchawek nawet przy wysokich poziomach głośności. Pałąk ma postać sztywnej poprzeczki wykończonej skórą, z ładnie wkomponowanym logiem wyszytym najwyraźniej ręcznie. Po obu stronach zamocowano metalową drabinkę z regulacją wielkości pałąka, dzięki czemu może on dopasować się do rozmiaru naszej głowy.
Ciekawym rozwiązaniem jest rozmieszczenie dwóch wejść na kable połączeniowe - w dolnej części każdej z muszli zamontowano kilkupinowe gniazda. Kable zakończone takimi wtyczkami znajdziemy w zestawie. Niezależnie od wykorzystywanego źródła możemy zastosować przejściówkę na dużo lub małego jacka. Dla hardcore'owców przygotowano też wersję z XLR-em. Wykonanie słuchawek jest oczywiście bardzo porządne i dokładne. W świecie słuchawek LCD-XC to taki odpowiednik amerykańskiego krążownika szos. Są duże, ciężkie i wykonane bez oszczędzania na materiałach. Ich jedyną istotną wadą może być właśnie wysoka masa własna. Hełmofon ważący 650 gramów to już nie przelewki. Jeżeli nie zadbamy o prawidłowe dopasowanie go do głowy, może to skutkować zmęczeniem przy dłuższym słuchaniu. Aby tego uniknąć, należy ustawić właściwy rozmiar pałąka i koniecznie pokręcić szerokimi, skórzanymi poduchami w celu znalezienia najlepszego położenia.
Brzmienie
Aby właściwie ocenić i opisać brzmienie takich słuchawek, należy wypróbować je z bardzo różnorodnymi urządzeniami, oczywiście ze wskazaniem na te z najwyższej półki. Dlatego testy prowadziliśmy w różnych konfiguracjach, od gniazd w laptopie czy telefonie po hi-endowe wzmacniacze słuchawkowe. Wniosek jest jeden - LCD-XC są bardzo wyczulone na jakość napędzającego je sprzętu. Najlepsze rezultaty uzyskaliśmy z Pathosem Aurium, iFi Audio iDSD Micro i Audioquestem Dragonfly. Brzmi to aż dziwnie, ale to miniaturowe urządzenie autentycznie dało sobie radę z amerykańskimi słuchawkami. Dla potencjalnych właścicieli LCD-XC jest to ważna informacja, ponieważ o sukcesie nie przesądza nawet cena czy wielkość zastosowanego wzmacniacza. Pozostaje tylko próbować różnych kombinacji i wybrać tę najlepszą na podstawie empirycznych doświadczeń. Innej drogi chyba nie ma.
Z odpowiednim sprzętem słuchawki Audeze z godziny na godzinę zachwycają coraz bardziej. Hi-endowe nauszniki potrafią wciągnąć w muzykę na długie godziny, jednak tutaj mamy wrażenie obcowania z czymś, co niemalże dotyka granicy tego, co jest fizycznie możliwe. Każdy element przekazu jest odmierzany z laboratoryjną dokładnością, dzięki czemu brzmienie jest bardzo precyzyjne, a przy tym spójne. Nie ma tu miejsca na dominujący bas, cofnięty środek czy jaskrawą górę. Wysokie tony są owszem nieco rozświetlone, jednak ma to pozytywny wydźwięk, ponieważ przekazywana jest potężna ilość szczegółów. Nie mówimy nawet o nowych szczegółach pojawiających się na nagraniach, które dobrze znaliśmy - wchodzimy już w odkrywanie takich drobiazgów, które pewnie przeoczylibyśmy siedząc tuż obok artystów w studiu nagraniowym. Tak, jak za pomocą mikroskopu możemy zobaczyć rzeczy, których nieuzbrojonym okiem nie widać, tak i w słuchawkach Audeze wchodzimy w subatomowy wręcz poziom percepcji zdarzeń dźwiękowych. Może 6450 zł to sporo, ale gdybyśmy chcieli otrzymać tego typu wrażenia z kolumn głośnikowych, musielibyśmy zacząć poszukiwania od zestawów za kilkadziesiąt tysięcy złotych, a skończylibyśmy prawdopodobnie dopiero na kilkuset. Nie od dziś wiadomo, że świat słuchawek rządzi się takimi prawami i ma tak wielką przewagę nad pełnowymiarowym sprzętem, i najwyraźniej reguły te dotyczą także nauszników ultra hi-endowych.
Bardzo pozytywnie wypadły również wokale. Zakres średnich tonów jest tutaj szybki, bezpośredni i bardzo naturalny, dając wrażenie bliskości wykonawców. Mimo to, LCD-XC nawet przy dłuższych odsłuchach nie zmęczyły, a wręcz zaskakiwały tonami informacji. Duży plus należy postawić także przy niskich tonach. Złożony charakter basu pomaga różnicować nagrania i po raz kolejny daje świetny wgląd w nagrania. W mocniejszych kawałkach Audeze potrafią zejść nisko, przyjemnie podbijając rytm. Bas nie przysłania jednak pozostałych podzakresów, co jest ważne dla zachowania idealnej neutralności. Ale to w słuchawkach za te pieniądze powinno być oczywiste.
No właśnie - czy LCD-XC to słuchawki pozbawione wad? Pierwszą i najbardziej oczywistą będzie na pewno ich cena, ale czy jest coś jeszcze, do czego moglibyśmy się przyczepić? Hmm... Na pewno spora masa nauszników może stanowić problem dla niektórych użytkowników i zwyczajnie męczyć przy dłuższych odsłuchach. Osoby o niewielkich głowach mogą także wyglądać w tych słuchawkach nieco dziwnie. Dla uzyskania optymalnych wrażeń sonicznych kluczowe jest także odpowiednie ułożenie muszli. Bez tego nie ma co marzyć o pełnopasmowym dźwięku i ponadprzeciętnej przejrzystości, ponieważ niewłaściwe dopasowanie słuchawek na głowie zwyczajnie odcina bas. Musimy także pamiętać o odpowiednim sprzęcie towarzyszącym. Ze słabiutkim wzmacniaczem i źródłem efekt będzie co najwyżej poprawny. Jeżeli jednak spełnimy wszystkie wymagania, usłyszymy dźwięk w zasadzie pozbawiony wad. Jest więc o co walczyć.
Budowa i parametry
Audeze LCD-XC to zamknięte słuchawki planarne o pokaźnych rozmiarach. Wysoka masa wynika z rodzaju zastosowanych przetworników, a także jakości wykończenia i materiałów użytych do budowy tych nauszników. Opisywany model jest w stanie przyjąć ze wzmacniacza do 15 watów mocy, reprodukując przy tym potężne 133 decybele, co jest chyba absolutnym rekordem na tle innych słuchawek dostępnych na rynku. Do zestawu dołączono kable doprowadzane i wtykane bezprośrednio do nauszników, przejściówkę z dużego na małego jacka oraz przelotkę na XLR-a. Impendacja słuchawek jest raczej niska i wynosi dokładnie 22 Ω, a skuteczność podawana przez producenta to 95 dB. 2,5 metra kabla słuchawkowego powinno w zupełności wystarczyć do codziennej eksploatacji.
Konfiguracja
Słuchawki podłączaliśmy do kilku wzmacniaczy słuchawkowych aby jak najlepiej sprawdzić ich możliwości. Na stół trafiły takie urządzenia, jak Musical Fidelity V90 HPA i M1 HPA, Audioquest Dragon Fly, iFi Audio iDSD Micro, NAD D 1050 oraz Pathos Aurium. Głównym źródłem dźwięku był odtwarzacz Naim CD5 XS, a drugim oczywiście komputer stacjonarny z programem Foobar 2000. Nie zabrakło też prób z urządzeniami przenośnymi, a to ze względu na bardzo zachęcającą impedancję słuchawek.
Werdykt
Nie dajcie się zmylić niską impedancją amerykańskich słuchawek. Audeze LCD-XC to produkt hi-endowy i tak wymagający, jak sugeruje jego cena. Na szczęście jakość brzmienia także może zaspokoić potrzeby nawet najbardziej wymagającego audiofila. Warunkiem koniecznym do osiągnięcia auralnego orgazmu jest zapewnienie słuchawkom odpowiedniego towarzystwa i cierpliwe dopasowanie ich do własnej głowy. Jeżeli ostrzycie sobie zęby na jakieś wyjątkowe, absolutnie wyczynowe słuchawki, koniecznie wypróbujcie LCD-XC. Może się okazać, że będzie to zakup na resztę życia.
Dane techniczne
Typ słuchawek: planarne, wokółuszne, zamknięte
Impedancja: 22 Ω
Czułość: 95 dB
Długość kabla: 2,5 m
Rodzaj wtyku: jack 6,3 i 3,5 mm, XLR
Masa: 650 g
Cena: 6450 zł
Sprzęt do testu dostarczyła firma Audiomagic.
Zdjęcia: Małgorzata Filo, StereoLife.
Równowaga tonalna
Dynamika
Rozdzielczość
Barwa dźwięku
Szybkość
Spójność
Muzykalność
Szerokość sceny stereo
Jakość wykonania
Funkcjonalność
Tłumienie hałasu
Cena
Nagroda
Komentarze