Exposure 1010
- Kategoria: Systemy stereo
- Bartłomiej Basilewski
Firma Exposure utożsamiana jest z audiofilskimi urządzeniami od ponad 40 lat. Kiedy w 1974 roku rozpoczęto oficjalnie produkcję komponentów stereofonicznych, konkurencja była już całkiem spora. Każdy nowy gracz musiał się liczyć z cenionymi przeciwnikami takimi, jak chociażby NAD czy Naim. Exposure od samego początku był firmą bardzo konserwatywną, stawiającą na minimalizm i dobre brzmienie, co zresztą nie uległo zmianie do dnia dzisiejszego. Podczas, gdy większość brytyjskich legend wybrała drogę ku nowoczesności, śmiało wchodząc w temat przetworników, streamerów czy nawet kina domowego, katalog Exposure z grubsza przypomina ten sprzed kilkunastu lat. Mamy tu głównie wzmacniacze zintegrowane i dzielone, kilka odtwarzaczy CD i jeden przetwornik cyfrowo-analogowy. Jak na dzisiejsze standardy, jest to bardzo, bardzo konserwatywne podejście. Oferta podzielona jest na cztery serie - 1010, 2010S2, 3010S2 i flagową MCX. W tej pierwszej mamy tylko dwa modele - wzmacniacz i odtwarzacz. I właśnie taki system trafił do naszego testu.
Nowoczesny audiofil od razu zapyta gdzie jest w tym wszystkim miejsce na stacje dokujące, streamery, gniazda USB i inne udogodnienia pozwalające słuchać muzyki chociażby ze smartfona czy tabletu. Odpowiedź jest prosta - nie ma, a przynajmniej nie w tej serii. Być może do opisywanych klocków dołączy jakiś streamer lub chociażby DAC, ale na razie 1010 jest propozycją skierowaną do audiofila, który albo nie przestawił się jeszcze na pliki albo w ogóle nie ma takiego zamiaru. Brytyjczycy są chyba mocno przywiązani do swoich tradycji, jednak już samo pojawienie się w ofercie budżetowej serii 1010 to jakiś krok naprzód. Niższe ceny sprawiły, że urządzenia te natychmiast znalazły się w obszarze zainteresowania większej grupy klientów. Z zewnątrz klocki wyglądają prawie identycznie, jak te z serii 2010S2 i 3010S2. Laik mógłby wręcz nie odróżnić ich od siebie. Postanowiliśmy więc dać im szansę, bo przecież nie każdy z nas słucha muzyki wyłącznie z komputera lub bezpośrednio z sieci - większość audiofilów wciąż używa płyt kompaktowych lub przynajmniej trzyma je gdzieś w szufladzie lub na regale. Dla wielu melomanów taki system może być czymś wyjątkowo atrakcyjnym - proste, klasyczne urządzenia bez żadnych udziwnień rodem z amplitunerów. Klasyka w czystym wydaniu, w dodatku rozsądnie wyceniona. Czy system Exposure'a okaże się czymś naprawdę wartościowym? Sprawdźmy!
Wygląd i funkcjonalność
Patrząc na oba elementy postawione na sobie, do głowy przychodzą nam od razu dwa określenia - prostota i elegancja. Wzmacniacz to klasycznych rozmiarów urządzenie z dużym, metalowym frontem rozciągającym się na całą szerokość obudowy. W centrum tego aluminiowego panelu umieszczono duże pokrętło regulacji głośności, która odbywa się na drodze analogowej. Z prawej strony mamy kilka przycisków służących do wyboru źródła dźwięku, z lewej natomiast - główny włącznik. Pokrywa to typowa, czarna blacha, której wykończenie podoba mi się nawet bardziej niż w przypadku klocków z wyższych serii 2010S2 i 3010S2. Tam lakier jest nieco chropowaty, co utrudnia utrzymanie urządzeń w czystości. Tutaj nie ma tego problemu, poza tym wzmacniacz można bez większych skrupułów wsunąć do regału, gdyż nie osiąga zbyt dużych temperatur podczas pracy. Z tyłu nie znajdziemy nic nadzwyczajnego. Kilka gniazd analogowych, wyjścia głośnikowe i trójbolcowe gniazdo zasilające IEC. Do dyspozycji mamy cztery wejścia i jedno wyjście RCA. Gniazdo opisane jako AV to bezpośrednie wejście do końcówki mocy. Wszystkie trzy grupy gniazd są elegancko odsunięte od siebie, dzięki czemu nie powinniśmy mieć problemów z sieciówką blokującą dostęp do gniazd głośnikowych. Terminale te mają postać otworów akceptujących wyłącznie wtyki bananowe. O przykręcaniu przewodów pozbawionych izolacji nie ma tutaj mowy. Wzmacniacz nie ma żadnych gniazd cyfrowych ani wejścia gramofonowego. Ma za to zdalne sterowanie - duży plus.
Odtwarzacz to w zasadzie wierna kopia wzmacniacza z tym, że zamiast pokrętła do regulacji głośności mamy tutaj szufladę na płyty kompaktowe i prosty, niebieski wyświetlacz. Napęd zlokalizowano po lewej stronie, a wskazania wyświetlacza są na tyle czytelne, że nawet z dużej odległości nie powinno być problemu z odczytaniem cyferek. Z tyłu zamontowano oczywiście gniazdo zasilające, a oprócz niego wyjście analogowe w postaci pary gniazd RCA oraz cyfrowe wyjście optyczne. I to w zasadzie wszystko, czym możemy się tu pobawić. Podobnie jak integra, odtwarzacz 1010 jest bardzo minimalistyczny. Na szczęście napęd pracuje bardzo pewnie i cicho. Decydując się na komplet Exposure'a, dostaniemy od razu dwa piloty - czasami warto mieć drugi sterownik w pogotowiu.
Minusy? Dla wielu audiofilów pierwszym i najważniejszym argumentem przemawiającym na niekorzyść brytyjskich urządzeń będzie ich skromne wyposażenie. Konkurencja potrafi do klocków w podobnej cenie dorzucić jakieś gniazdko USB. Wystarczy tutaj wymienić chociażby opisywany w poprzednim teście system Denona z serii 720AE, kosztujący nawet nieco mniej, niż sam wzmacniacz Exposure'a. Po stronie plusów należy zapisać niesłychanie eleganckie, europejskie wzornictwo, wysoką jakość wykonania brytyjskich urządzeń w kontekście ich ceny, a także coś, czego nie da się ująć w tabelkach. Jest w tym komplecie jakiś smak audiofilskiej klasyki, który z pewnością może przemawiać do bardziej konserwatywnych użytkowników.
Brzmienie
Urządzenia które otrzymaliśmy do testu były już dobrze wygrzane, co w znacznym stopniu ułatwiło nam szybsze wyciągnięcie wniosków z odsłuchu. Zamiast bawić się w rozdzielanie elementów, postawiliśmy na stoliku cały system i przystąpiliśmy do oceny jego całościowego charakteru. Podczas tego pierwszego odsłuchu, brytyjska wieża pracowała z monitorami Focal Aria 905 i Opera Mezza. Pierwszym elementem rzucającym się w uszy w obu przypadkach była dynamika. W szczególności z Focalami, system 1010 zaprezentował brzmienie szybkie, czyste i bezpośrednie. Nie można było narzekać na brak energii, bez względu na to czy analizowaliśmy dynamikę w skali mikro czy makro. Z całą pewnością była to bardzo pozytywna zapowiedź testu i pewna wskazówka co do tego, z jak dobrym zestawem mamy tak naprawdę do czynienia. Dźwięk czytelnie nakreślony rytm, był dobrze zrównoważony, ale też delikatnie ocieplony. Wysokie tony rozpieszczały dużą ilością szczegółów i przestrzennością. Nie mylcie tego z przesadnym rozświetleniem czy przejaskrawieniem, bo to by było nieporozumienie. Wiele budżetowych systemów ma takie skłonności, oferuje pozorną przejrzystość nierozerwalnie związaną z rozjaśnieniem i wyostrzeniem dźwięku, ale nie ten. Tutaj detale są serwowane bez bolesnych skutków ubocznych. Po dłuższym odsłuchu byłem wręcz zdumiony, jak dobry dźwięk udało się brytyjskim inżynierom wydobyć z tych skromnych urządzeń i zastanawiałem się, co jeszcze czeka mnie w ciągu kilku kolejnych dni.
Zamiana monitorów Focala na znacznie droższe zestawy Opera Mezza mogło wydawać się ryzykowne, ale efekt okazał się piorunujący. Mógłbym w tym miejscu śmiało powtórzyć wszystkie obserwacje zapisane wyżej, jednak z jeszcze większą siłą. Plusy systemu Exposure'a zostały jeszcze bardziej uwydatnione, a połączenie dynamicznej, rozdzielczej elektroniki z monitorami o bardziej plastycznym brzmieniu okazało się po prostu lepsze jako całość. Zadziałał dobrze znany audiofilom efekt synergii, którego początkowo się nie spodziewałem. Sądziłem, że włoskie głośniki mogą okazać się dla testowanego systemu zbyt wymagające, że odsłonią jego braki. Po cichu nawet na to liczyłem, ale zamiast tego otrzymałem pełny, rewelacyjnie zrównoważony i wciągający dźwięk, którego nie chciało się zatrzymywać. Doświadczenie już nie raz pokazało, że trafienie z konfiguracją może zaowocować brzmieniem wykraczającym poza łączną wartość systemu i tak właśnie było w tym przypadku. Najciekawszy był w tym wszystkim sposób prezentacji średnicy, łączący czystość i naturalną, angażującą barwę. Może chwilami brakowało w niej swobody, którą oferują droższe wzmacniacze i odtwarzacze, jednak na tle konkurencyjnych systemów brzmienie kompletu Exposure to po prostu duża, duża klasa.
Czy brytyjskie klocki nie mają wad? Tego nie powiedziałem, ale w mój gust wstrzeliły się prawie idealnie. Wzmacniacz mimo stosunkowo niewielkiej mocy jest w stanie przekazać cały swój potencjał i wigor aż do ostatnich watów. Odtwarzacz pracuje cicho i pewnie, oferując brzmienie neutralne i pełne detali. Po rozdzieleniu elementów okazało się, że oba mają bardzo podobny charakter, choć niewątpliwym hitem z uwagi na możliwości dynamiczne jest w tym zestawieniu wzmacniacz. Pozytywne wrażenia potwierdziły się w kolejnym odsłuchu z kilkoma innymi parami kolumn, z czego płynie wniosek, że opisywany system jest bardzo uniwersalny. Możecie traktować go jako pewny fundament, na którym uda się zbudować bardzo ciekawy i wartościowy system. Przy wyborze zestawów głośnikowych należy jedynie uważać, aby nie przesadzić z ostrością - wskazane będą przede wszystkim kolumny oferujące trochę naturalnego ciepła. Wystarczy włożyć odrobinę wysiłku w konfigurację systemu, a brytyjskie klocki odwdzięczą się dźwiękiem wykraczającym ponad swoją klasę cenową. Jeżeli cenicie sobie przede wszystkim jakość brzmienia, dajcie im szansę. Mimo prostego, nawet nieco staroświeckiego wyglądu, komplet Exposure'a potrafi zaskoczyć.
Budowa i parametry
Wzmacniacz i odtwarzacz Exposure 1010, to klasyczne urządzenia o minimalistycznej aparycji. Oba mają w pełni metalowe obudowy z aluminiowymi frontami. Pokrywy wykonane z lakierowanej blachy stalowej trzymają się mocno na swoich miejscach nawet po wykręceniu wszystkich śrub mocujących. Tak dobrze spasowane elementy to raczej rzadkość w tym przedziale cenowym. Konstrukcyjnie oba klocki są oczywiście w dużym stopniu uproszczone. We wzmacniaczu mamy dość porządny transformator toroidalny, a cały układ elektroniczny z wyłączeniem potencjometru i obwodów sterujących zmieścił się na jednej płytce drukowanej. Nie znajdziemy tu również żadnego radiatora ponieważ tranzystory oddają ciepło bezpośrednio do obudowy, co akurat nie jest takim złym pomysłem. W przypadku piecyka oferującego 50 W na kanał często nie ma potrzeby stosowania dodatkowej wentylacji. Jeśli chodzi o układ elektroniczny, producent wspomina tylko o krótkiej ścieżce sygnałowej i kondensatorach wysokiej jakości. W roli regulatora głośności obsadzono klasyczny potencjometr Alpsa z silnikiem umożliwiającym zdalne sterowanie. Cały wzmacniacz waży 5 kg. Odtwarzacz zapakowano w identyczną obudowę i wyposażono w przetwornik Burr-Brown PCM1716. W zasilaczu pracuje 30-VA transformator toroidalny. Napęd optyczny jest nieco hałaśliwy podczas wysuwania, natomiast krążki czyta już dość cicho i raczej nie zdarzają mu się problemy z porysowanymi płytami. Co ciekawe, tylna ścianka odtwarzacza została zapożyczona ze wzmacniacza - wykonano w niej nawet takie same otwory na gniada analogowe, co widać po otwarciu obudowy. Z zewnątrz ich nie zobaczymy ponieważ dziurki zaślepiono dużą naklejką, na której znalazły się także oznaczenia istniejących gniazd i inne napisy. To się nazywa oszczędność!
Konfiguracja
Focal Aria 905, Opera Mezza, Pylon Audio Sapphire 31 SLE, Bryston Mini A, AudioQuest Rocket 44, Audioquest King Cobra, Enerr Tablette 6S, Enerr Symbol Hybrid, AudioQuest NRG-4.
Werdykt
Brytyjski system to przykład dobrze ukierunkowanego kompromisu. Jego twórcy najwyraźniej postanowili wylać trochę z jednego wiadra, aby drugie napełnić po brzegi. Urządzenia z serii 1010 są skromnie wyposażone, mają plastikowe piloty, a w ich obudowach troszeczkę wieje pustką. Za to prezentują się świetnie, są proste i przyjemne w użytkowaniu, a ich dźwięk wykracza ponad to, czego spodziewalibyśmy się po klockach za te pieniądze. Exposure to przykład konserwatywnej marki, która pozostaje wierna swoim poglądom. Być może taka polityka nie jest pozbawiona sensu. Szczególnie w czasach, w których dizajn i gadżeciarstwo często wygrywa z jakością dźwięku. Tutaj nie. Tu wszystkie kroki podjęte przez producenta zmierzają do tego, abyśmy mieli jak największą frajdę ze słuchania. A to w sprzęcie hi-fi jest zdecydowanie najważniejsze.
Dane techniczne
1010 AMP
Moc: 50 W/8 Ω
Pasmo przenoszenia: 20 Hz - 20 kHz (+/- 0,7 dB)
Impedancja wejściowa: > 14 kΩ
Wejścia: 4 x RCA, 1 x AV
Wyjścia: tape-out
Zniekształcenia: <0,05%
Stosunek sygnał/szum: >95 dB
Wymiary (W/S/G): 9/42/30 cm
Masa: 5 kg
Cena: 2590 zł
1010 CD
Rodzaj przetwornika: 24-bitowy
Wyjścia cyfrowe: optyczne
Wyjście analogowe: RCA (2 V)
Pasmo przenoszenia: 20 Hz - 20 kHz
Zniekształcenia: <0,008%
Stosunek sygnał/szum: 95 dB
Wymiary (W/S/G): 9/42/30 cm
Masa: 5 kg
Cena: 2490 zł
Sprzęt do testu dostarczyła firma Trimex.
Zdjęcia: Małgorzata Karasińska, StereoLife.
Równowaga tonalna
Dynamika
Rozdzielczość
Barwa dźwięku
Szybkość
Spójność
Muzykalność
Szerokość sceny stereo
Głębia sceny stereo
Jakość wykonania
Funkcjonalność
Cena
Nagroda
-
Kołodziejski
Gdyby dopasować obudowy do zawartości, to wyszłaby mini wieża. Pytanie, czy cena również spadłaby o połowę, lekko licząc. Pamiętam stare Exposure, szału nie było, a slogan Krell dla ubogich średnio pasował do oferowanego brzmienia.
0 Lubię -
Wojciech Lisowski
Nie wiem, nie słyszałem, ale wygląda trochę badziewnie. Szczególnie CD lichutko.
0 Lubię -
-
Komentarze (4)