Bannery górne wyróżnione

Bannery górne

A+ A A-

ATC SIA2-100

ATC SIA2-100

Brytyjska firma Acoustic Transducer Company, dziś znana jako ATC Loudspeaker Technology, została założona w 1974 roku przez Billy'ego Woodmana. Jej pierwszym i najważniejszym celem była produkcja niestandardowych przetworników elektroakustycznych, które mogłyby być wykorzystywane zarówno w profesjonalnych, jak i domowych zestawach głośnikowych. Manufaktura szybko zyskała sławę za sprawą 12-calowego przetwornika PA75-314 stworzonego z myślą o nagłośnieniu estradowym, gdzie wymagana jest przede wszystkim zdolność przenoszenia dużej mocy przy jak najniższym poziomie zniekształceń. Brytyjscy inżynierowie znakomicie sobie z tym poradzili, dzięki czemu wśród profesjonalistów szybko zrobiło się o nich głośno. W 1976 roku w ofercie ATC pojawił się zupełnie inny przetwornik, którego nietypowa konstrukcja zrewolucjonizowała rynek monitorów studyjnych. Mowa oczywiście o 75-mm, średniotonowej kopułce SM 75-150s, uznanej przez wielu specjalistów za najlepszy tego typu przetwornik na świecie. Kolejna dekada była dla firmy okresem, w którym jej inżynierom dane było nie tylko projektować znakomite przetworniki i systemy nagłośnieniowe, ale także nawiązać bliską współpracę z profesjonalistami pracującymi w studiach nagraniowych i radiowych, salach koncertowych, a także tymi najbardziej rozpoznawalnymi - stojącymi za mikrofonem i znęcającymi się nad swoimi instrumentami. Kiedy z głośnikami ATC zetknęli się tacy artyści, jak Pink Floyd czy Supertramp, wiadomo było, że firma przebiła pewną barierę i weszła na ścieżkę mocno przyspieszonego rozwoju.

Dużym krokiem naprzód było opracowanie pierwszych elementów aktywnego systemu głośnikowego z wbudowaną korekcją fazy. Podpisanie kontraktu z duńskim publicznym nadawcą radiowo-telewizyjnym Danmarks Radio dał początek aktywnym monitorom z serii SCM50 i SCM100. Wystarczyło dodać do nich zaawansowaną zwrotnicę i potrójny zestaw końcówek mocy (tri-amping), aby narodziły się SCM50A i SCM100A - słynne kolumny aktywne, które wciąż są udoskonalane i do dziś znajdują zastosowanie zarówno w domach, jak i profesjonalnych studiach nagraniowych. Historia brytyjskiej firmy jest usiana ciekawymi rozwiązaniami technicznymi, nietypowymi głośnikami i nagrodami, a także nazwami instytucji i zespołów oraz nazwiskami, które powinien kojarzyć każdy meloman. Eric Johnson, Ian Anderson, Roger Waters, Kate Bush, Diana Krall, Joe Satriani, David Gilmour, Sting, Coldplay, The Rolling Stones, Lenny Kravitz... Wielu, wielu producentów audiofilskich zestawów głośnikowych - nawet tych najbardziej utytułowanych - oddałoby wiele, aby móc zamieścić na swojej stronie chociaż jedną dziesiątą tych nazwisk. A to nie wszystko, bowiem klientami ATC są głównie studia radiowe i telewizyjne, kluby, sceny i sale koncertowe, inżynierowie dźwięku, studia nagraniowe i masteringowe oraz instytucje najróżniejszego rodzaju i kalibru - od Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych czy Uniwersytetu Walii po galerię Tate Modern.

Jeśli chodzi o produkcję zestawów głośnikowych, śmiało można powiedzieć, że Brytyjczycy osiągnęli w tej dziedzinie wszystko lub prawie wszystko (nie wiem czy zdobycie kolejnej nagrody lub dopisanie kolejnego znanego nazwiska do listy klientów zrobi im jakąkolwiek różnicę, ale kto wie, może jeszcze chce im się to śledzić). I tego należałoby się trzymać. Zarówno profesjonaliści, jak i audiofile wiedzą bowiem, że w tej delikatnej materii często najlepiej jest zaufać wąsko wyspecjalizowanym firmom. Mamy ekspertów od zestawów głośnikowych, wzmacniaczy, przetworników, streamerów, a nawet kabli i akcesoriów zasilających. Wychodzenie poza obszar, w którym radzimy sobie doskonale, zawsze wiąże się ze sporym ryzykiem. Stracić można wiele. Jeżeli nowa seria produktów będzie nieudana, reputacja firmy na pewno zostanie nadszarpnięta. Albo delikatnie, albo całkiem mocno - to już zależy od skali ewentualnej porażki. W najlepszym wypadku klienci pomyślą, że coś nam odwaliło albo ktoś namówił nas do pomysłu, który nie miał prawa wypalić. W najgorszym - jeśli wypuścimy niedopracowany, wadliwy i awaryjny bubel - niektórzy zaczną nawet mówić, że po dawnej legendzie nie ma śladu, a teraz wszystko będziemy robić w ten sposób. Potencjalny zysk wydaje się o wiele mniejszy. Ot, rozszerzymy katalog o sprzęt z zupełnie innej kategorii, oprócz głośników będziemy sprzedawali trochę wzmacniaczy, słuchawek lub gramofonów, a klienci powiedzą, że udało nam się, bo innej opcji nie było. I wiecie co? W wielu przypadkach się to sprawdza. Jeżeli uznany specjalista od czegoś tam nagle wprowadza do oferty urządzenia z zupełnie innej beczki, warto się temu przyjrzeć. Słuchawki Focala - znakomite. Soundbar Sennheisera - petarda. Miniaturowe przetworniki AudioQuesta - czad. Producent o takiej renomie faktycznie nie może pozwolić sobie na nieudane eksperymenty. Być może o wielu z nich nawet nie usłyszeliśmy, bo szefowie woleli wyrzucić prototypy do kosza i ponieść koszty ich opracowania bez jakiegokolwiek zwrotu niż narażać dobre imię firmy.

Kiedy więc w 1996 roku powstały pierwsze komponenty elektroniczne z logiem ATC, audiofile szybko zaczęli wokół nich węszyć, a wielu z nich doszło do wniosku, że absolutnym hitem jest integra oznaczona symbolem SIA2-150. W testach tego modelu padały bardzo mocne słowa. Przyrównywano go do wzmacniaczy dwukrotnie droższych. Jednak nawet jeśli uznamy, że cena SIA2-150 jest okazyjna, nie wszyscy mogą załapać się na taką "promocję". Dwadzieścia tysięcy złotych za wzmacniacz to wciąż kupa pieniędzy. Tym bardziej, że wspomniany model to typowy "golas" - poza wyjściem słuchawkowym (umieszczonym, nie wiedzieć czemu, na tylnej ściance) i zdalnym sterowaniem nie ma nic, co pomogłoby nam zaoszczędzić trochę pieniędzy na pozostałych elementach systemu. Dlatego firma poszła o krok dalej (tak - w moim mniemaniu to jest właśnie postęp) - na bazie istniejącego projektu postanowiła stworzyć wzmacniacz mniejszy i tańszy, ale bardziej funkcjonalny, nowocześniejszy i lepiej wyposażony. SIA2-100 nie ma aż tylu wejść i wyjść analogowych i oferuje "tylko" 100 zamiast 150 W na kanał przy 8 Ω, ale wykorzystuje podobne - jeśli nie takie same - rozwiązania techniczne, ma wbudowany przetwornik cyfrowo-analogowy z trzema wejściami (USB obsługuje sygnały PCM w jakości do 32 bit/384 kHz i DSD256) i wzmacniacz słuchawkowy pracujący w klasie A i obsługujący nauszniki o impedancji od 32 do 600 Ω, a do tego, jeśli pytacie mnie, jest od swojego dużego brata znacznie, znacznie ładniejszy. Pora sprawdzić co my tu mamy i przegonić małą integrę ATC po naszym torze testowym.

ATC SIA2-100

Wygląd i funkcjonalność

SIA2-100 został wprowadzony na rynek na początku tego roku wraz z dopasowanym do niego odtwarzaczem płyt kompaktowych o nazwie CD2. Oba komponenty umieszczono w kompaktowych obudowach, z frontami o szerokości 2/3 standardowego rozmiaru 43-44 cm. Nowa integra miała być uniwersalnym, nowoczesnym rozwiązaniem łączącym w jednej obudowie przetwornik cyfrowo-analogowy, przedwzmacniacz i końcówkę mocy dostarczającą 100 W na kanał przy 8 Ω. Wartościowym dodatkiem jest także wbudowany wzmacniacz słuchawkowy pracujący w klasie A i przygotowany do współpracy ze słuchawkami o impedancji od 32 do 600 Ω. Można wiec powiedzieć, że mamy tu trzy lub cztery urządzenia w jednym, kompaktowym pudełku, chociaż konkurencja już dawno przyzwyczaiła nas do bogato wyposażonych wzmacniaczy, a miłośnicy kupowania sprzętu stereo na zasadzie liczenia kosztów poszczególnych elementów znajdą w tej cenie piecyki z wejściami zbalansowanymi, przedwzmacniaczem gramofonowym i funkcjami sieciowymi. Tutaj niezupełnie o to chodziło, ale dobrze wiedzieć, że brytyjscy inżynierowie nie są kompletnie ślepi na zmiany zachodzące w otaczającym nas świecie i potrafią zaoferować klientom coś ciekawszego niż kolejna integra z wejściami opisanymi jako "cd", "tape" i "tuner". W departamencie streamerów wciąż pustka, więc gdyby ktoś chciał zbudować kompletną wieżę z urządzeń idealnie dopasowanych do siebie gabarytowo i stylistycznie, poza odtwarzaczem płyt kompaktowych na razie nic tutaj nie znajdzie, jednak obecność DAC-a z trzema wejściami cyfrowymi świadczy o tym, że projektanci ATC doskonale wiedzą, że dziś rolę źródła może pełnić także komputer, transport sieciowy lub nawet telewizor. Poza tym brak streamerów i innych źródeł można im akurat wybaczyć, bo nawet wzmacniacze są dla ATC zaledwie dodatkiem do regularnej oferty, opierającej się na profesjonalnych i amatorskich zestawach głośnikowych.

SIA2-150 ma w audiofilskim światku wielu fanów, jednak nawet oni przyznają, że nie jest on kandydatem do tytułu najpiękniejszego wzmacniacza zintegrowanego wszech czasów. Co tu dużo mówić - wzornictwo jest jego największym minusem. Teoretycznie powinien wyglądać dobrze, bo jego projektanci nie musieli mierzyć się z większymi ograniczeniami. Nie byli uwiązani stylistyką poprzednich modeli ani nie musieli wstawiać tu żadnych nietypowych elementów w rodzaju kolorowych wyświetlaczy czy wskaźników wychyłowych. Mogli nawet oprzeć się na kultowych monitorach studyjnych, oddając w ręce audiofilów wzmacniacz z czarnym, aluminiowym frontem, drewnianymi boczkami i przełącznikami pachnącymi sprzętem profesjonalnym. Mogło być surowo, minimalistycznie, ale bardzo elegancko. Co ciekawe, pierwsze wersje flagowej integry nawet w tym kierunku zmierzały. Prosty front, dwa duże pokrętła, widoczne śruby i rozciągające się po bokach radiatory - to mogło się podobać. Później, zamiast doskonalić ten projekt, firma zmieniła kurs o sto osiemdziesiąt stopni, proponując audiofilom... No właśnie, co? Moim zdaniem urządzenie, które miało wyglądać nowocześnie, ale zostało zaprojektowane bez ładu i składu. Na srebrnym froncie umieszczono obłe, lustrzane przyciski i pokrętła, których nie można chwycić. Pozostaje wyhodować dłuższe paznokcie i obsługiwać każde z pokręteł za pomocą niewielkich, czarnych wypustek. Do tego na przedniej ściance umieszczono pięć pionowych poprzeczek, z których obecność środkowej dałoby się jeszcze uzasadnić (zamontowano tu odbiornik podczerwieni), ale pozostałe szpecą wzmacniacz bez wyraźnego powodu. Zamiast sprzętu o profesjonalnym rodowodzie i surowej, ale eleganckiej aparycji dostajemy więc coś, co nie tylko dla audiofilów, ale i dla tak zwanych normalnych ludzi jest po prostu nie do zaakceptowania. Zamiast normalnych przycisków i pokręteł - spłaszczone sfery wyglądające jak lustra na skrzyżowaniu o ograniczonej widoczności. Zamiast ładnie obrobionych radiatorów - pokrywa z wystającymi po bokach śrubami i łukowatymi wycięciami nie pasującymi do niczego. Koszmarek.

Na szczęście podczas projektowania SIA2-100 brytyjscy inżynierowie naprawili swój błąd. Częściowo, bo pokrętła i przyciski są takie same, ale po pierwsze jest ich mniej (tryb czuwania, selektor źródeł i potencjometr), a po drugie z frontu wyparowały wszelkiego rodzaju poprzeczki i inne dziadostwa. Przednia ścianka opisywanej integry jest tak gładka i elegancka, że nawet to nieszczęsne pokrętło prezentuje się na niej zupełnie dobrze. Sytuację pozwolił uporządkować także niewielki wyświetlacz. Oprócz tego, z przodu znajdziemy jeszcze dwa gniazda. Pierwsze (3,5 mm) pełni rolę dodatkowego wejścia analogowego. Może się przydać, kiedy zechcemy na szybko podłączyć do naszego wzmacniacza coś w rodzaju smartfona lub odtwarzacza przenośnego. Drugie (6,3 mm) to wyjście słuchawkowe, zlokalizowane tuż obok potencjometru. Tutaj akurat płaska forma dużej gałki może być sporym plusem, bo żaden z elementów nie zasłania drugiego ani nie utrudnia nam do niego dostępu. Nigdy bym nie pomyślał, że ze stylu znanego z aktualnej wersji SIA2-150 mogło narodzić się coś ciekawego, ale SIA2-100 prezentuje się naprawdę fajnie. Jest czysto, schludnie i minimalistycznie, a przy tym nie da się pomylić tego wzmacniacza z żadnym innym. Osobiście i tak będę twierdził, że elektronika ATC powinna przypominać coś pomiędzy Naimem NAC 252 a Yamahą C-5000, ale może po prostu jestem dziwny (tak właściwie, to nie mam co do tego żadnych wątpliwości).

Najciekawsze jest jednak to, że SIA2-100 prezentuje się dobrze nie tylko z przodu. W jego pokrywie wykonano wiele łukowato rozchodzących się nacięć, przez które nie zobaczymy jednak transformatora, kondensatorów i tranzystorów, ale jeden duży, spłaszczony, aluminiowy radiator, znajdujący się tuż pod powierzchnią stalowej płyty zachodzącej na boki (tym razem bez brzydkich śrub, które przeniesiono na dolną ściankę). Muszę przyznać, że wygląda to dość intrygująco. Po rozkręceniu obudowy okazało się, że mamy do czynienia z urządzeniem zbudowanym "do góry nogami". Po zdjęciu pokrywy, naszym oczom ukazuje się tylko mała płytka z potencjometrem (niebieski ALPS), a większość układu, włącznie ze sporym transformatorem toroidalnym, zamontowano po wewnętrznej stronie radiatora. W tym celu wykonano w nim szereg otworów na śruby mocujące. Te jednak skutecznie zasłania pokrywa. Metalowa płyta stanowiąca jednocześnie podstawę (również ponacinaną) oraz tylną ściankę wzmacniacza została pokryta lakierem o delikatnie niebieskawym zabarwieniu, co również prezentuje się ciekawie i dodaje wzmacniaczowi charakteru. Użytkownik ma do dyspozycji dwa wejścia i jedno wyjście analogowe (RCA), trzy wejścia cyfrowe (USB typu B, optyczne i koaksjalne), pojedyncze gniazda głośnikowe i trójbolcowe gniazdo zasilające z bezpiecznikiem i głównym włącznikiem w formie czarnego, okrągłego przycisku. Na moje oko, jest to ze strony producenta wyraźna sugestia, aby zostawiać wzmacniacz pod prądem, przynajmniej w trybie czuwania.

Nigdy bym nie pomyślał, że ze stylu znanego z aktualnej wersji SIA2-150 mogło narodzić się coś ciekawego, ale SIA2-100 prezentuje się naprawdę fajnie. Jest czysto, schludnie i minimalistycznie, a przy tym nie da się pomylić tego wzmacniacza z żadnym innym.

Bohater naszego testu jest wzmacniaczem kompaktowym i funkcjonalnym, ale wykonanym bardzo solidnie. Wystarczy spojrzeć na gruby, aluminiowy front lub nie mniej ciekawy radiator wyłaniający się zza otworów wentylacyjnych, aby zrozumieć, że brytyjscy inżynierowie naprawdę przyłożyli się do tego projektu. O ile dla profesjonalisty wzmacniacz może być nawet różowy, mieć wystające z każdej strony śruby i pokrętła zrobione z kija od szczotki, mało który audiofil nie zwraca uwagi na wygląd i jakość wykonania sprzętu, który prawdopodobnie stanie w centralnym, reprezentacyjnym miejscu pokoju odsłuchowego. Należy także wspomnieć, że integra z tak nietypowym systemem odprowadzania ciepła potrafi mocno rozgrzać się podczas pracy, więc mimo mniejszych gabarytów, polecałbym zarezerwować dla niej tyle samo miejsca, co dla klasycznego wzmacniacza. Ciekawostką są umieszczone z tyłu symbole i napisy mówiące o tym, że urządzenie nie powinno pracować na wysokości powyżej 2000 metrów lub w warunkach tropikalnych. Jeżeli więc mieszkacie w La Paz lub Bangkoku, sorry - nie tym razem. Terminale głośnikowe przyjmują dowolny rodzaj wtyków. Dzięki ponacinanym nakrętkom, widełki będzie można zamocować bardzo, bardzo ciasno. Tak naprawdę, można tu narzekać co najwyżej na brak wyjścia z przedwzmacniacza lub choćby jednej pary XLR-ów. Nie spodobał mi się też pilot - przeciętny, zwyczajny, plastikowy, po prostu brzydki. We wzmacniaczach z tej półki cenowej możemy już żądać czegoś lepszego. Na tym poziomie gniazda zbalansowane stają się normą, a wielu producentów dorzuci nam też w prezencie sterownik w kształcie drewnianej łódeczki lub metalowej karty. Nie sądzę jednak, aby takie mankamenty miały kogokolwiek zniechęcić. Co by nie mówić, mniejsza, tańsza i ładniejsza wersja zachwalanego przez ekspertów SIA2-150 z definicji musi być dla audiofilów kuszącą propozycją, a zdalne sterowanie oraz obecność przetwornika i wzmacniacza słuchawkowego sprawiają, że nie sposób nazwać SIA2-100 kiepsko wyposażonym.

ATC SIA2-100

Brzmienie

SIA2-100 jest jednym z urządzeń, którym ewidentnie nie zależy na tym, aby w ciągu pierwszych pięciu minut odsłuchu powalić słuchacza na kolana. Brytyjska integra stawia raczej na długoterminową przyjaźń, która zaczyna się stosunkowo niewinnie - nie ma trzęsienia ziemi ani błyskawicznego, ekstremalnie silnego zauroczenia, za to szybko zaczynamy dostrzegać, że nie ma tu także żadnych elementów, które mogłyby nas odepchnąć lub urazić, a to już bardzo dobry znak. Chce nam się poznawać to brzmienie, odkrywać jego głębsze warstwy i sprawdzać jak tym razem zabrzmią nasze ulubione nagrania. Każdy audiofil postrzega to inaczej, ale dla mnie podstawą dobrych relacji z odsłuchiwanym urządzeniem jest pewna normalność - połączenie prawidłowej równowagi tonalnej, wiernego odwzorowania barwy dźwięku i zgodność z pewnym wzorcem, który - jeśli się nad tym zastanowić - istnieje tylko w naszej głowie (chyba, że ktoś uczestniczył w sesji nagraniowej), a także brak ewidentnych odchyłek świadczących o tym, że konstruktorom zależało nie tyle na zbliżeniu nas do tego, co kochamy i skróceniu dystansu między odbiorcą a muzyką, co raczej przedstawieniu nam swojej wersji wydarzeń, kolejnej interpretacji czegoś, czego nie trzeba już przerabiać. Każda tego typu zagrywka jest fajna i interesująca, jeśli możemy posłuchać danego urządzenia kilka dni, a później wrócić do punktu wyjścia - bezpiecznej przystani, w której czujemy się komfortowo, a każda płyta brzmi tak, jak powinna. Wiem to, bo testowanie sprzętu o odważnym, niecodziennym brzmieniu sprawia mi sporo frajdy, ale zazwyczaj wiem też, że bez skontrowania tych elementów źródłem, kolumnami lub kablami o zupełnie innym nastawieniu do muzyki, na dłuższą metę może to być męczące, przed czym wyraźnie przestrzegam. W przypadku SIA2-100 było zupełnie inaczej. Od razu ten wzmacniacz polubiłem. Nie znalazłem w jego dźwięku nic, do czego od razu mógłbym się przyczepić, a potem było tylko lepiej i lepiej.

Brzmienie, jakie oferuje nam mniejszy brat modelu SIA2-150 to przede wszystkim mieszanka wielu, wielu pożądanych przez audiofilów cech, które doskonale ze sobą współgrają i współpracują. Można nawet powiedzieć, że owa współpraca nabiera tu większego znaczenia i jest stawiana wyżej niż każdy aspekt brzmienia rozpatrywany osobno. Owszem, brytyjska integra może pochwalić się mocnym uderzeniem, bardzo dobrą dynamiką i przejrzystością, ale jej brzmienie jest też lekko ocieplone. Na tyle subtelnie, że niektórzy słuchacze w pierwszej chwili nawet tego nie odnotują. Podczas testu nie mogłem pozbyć się myśli, że mamy tu do czynienia z elektronicznym odpowiednikiem schematu charakterystycznego dla kultowych, brytyjskich monitorów - z jednej strony wiemy, że nie jest to dźwięk stuprocentowo neutralny, równy i zestrojony "na zero", z drugiej jednak te drobne niedoskonałości są dla nas w pewnym sensie naturalne i w ogóle nas nie irytują, więc zaczynamy się zastanawiać czy czasami nie powinniśmy ufać własnym uszom bardziej niż mikrofonom i komputerom. Jeżeli więc SIA2-100 skręca w którąś stronę, zawsze jest to kierunek sprzyjający słuchaniu muzyki z przyjemnością, a także pogłębianiu szeroko pojętej spójności. Często bywa tak, że opis brzmienia można ograniczyć do marszu po kolejnych cechach danego produktu, ale tak naprawdę podczas odsłuchu nic z tego nie wynika. Można napisać coś ciekawego o niskich, średnich i wysokich tonach, o dynamice i przestrzeni, ale ostatecznie wszystko to jest podawane oddzielnie i w ogóle ze sobą nie koresponduje, nie zazębia się, lub, jak mówi jeden z moich znajomych, "nie gada". SIA2-100 zdecydowanie gada. Kiedy przestaniemy analizować poszczególne składowe jego brzmienia i bez pośpiechu zaczniemy chłonąć to, co opisywana integra ma nam do zaoferowania, brzmienie skomponowane przez brytyjskich inżynierów zacznie odkrywać przed nami kolejne szczegóły i tajemnice, otwierając się warstwa po warstwie.

SIA2-100 nie jest wzmacniaczem stuprocentowo neutralnym, pozbawionym własnego charakteru, ale wszystkie charakterystyczne elementy są tutaj akcentowane stosunkowo delikatnie. Żaden z nich nie wybija się na pierwszy plan, a muzyka jest podawana w sposób wyjątkowo przyjazny, łatwo przyswajalny, wręcz fizjologiczny sposób. Czy brzmienie jest ocieplone? Tak, ale nieznacznie, z ogromnym wyczuciem, bez zamulania czy rozgrzewania wokali do czerwoności. Czy wysokie tony są zaokrąglone i ładnie wypolerowane. Tak, ale tylko tam, gdzie ewentualne "niespodzianki" w nagraniach mogłyby doprowadzić do nieprzyjemnego piszczenia, syczenia lub ogólnego spłaszczenia dźwięku. ATC niczego przed nami nie ukrywa. Wydaje się, że w przypadku wzmacniacza zaprojektowanego przez uznanego specjalistę od aparatury studyjnej byłoby to nie do pomyślenia. Nikt jednak nie powiedział, że każdy jeden szczegół musi być podawany tak, abyśmy zauważyli go nawet siedząc za kanapą, pod kocem, z zatyczkami w uszach. Myślę, że tutaj również daje o sobie znać profesjonalny rodowód elektroniki tej marki. Zawodowcy muszą oczywiście ufać urządzeniom, na których pracują. Sprzęt nie może niczego przed nimi ukrywać. Nie musi jednak brzmieć sucho, płasko i nieprzyjemnie. Niektórzy to lubią, ale w wielu studiach monitory o takim brzmieniu są używane tylko doraźnie - stoją na konsolecie, aby po skończonej robocie można było podłączyć je na pięć minut i sprawdzić czy nawet na takim sprzęcie muzyka zabrzmi dobrze. Generalnie potrzebny jest jednak pewien komfort, który głośniki ATC niewątpliwie dają. Przyjemne łączy się z pożytecznym. To samo daje nam SIA2-100. Delikatne ocieplenie nie musi oznaczać, że w mocniejszych gatunkach muzycznych wszystko zaczyna się ze sobą zlewać, a elegancko wykończona góra pasma automatycznie nie sprawia, że wzmacniacz rozprawia się z mikrodetalami tak, jak dzieci w kinie z chipsami i popcornem.

W brzmieniu opisywanej integry znajdziemy też dwa elementy, którym należy przyjrzeć się bliżej. Pierwszym jest bas - mocny, rytmiczny, znakomicie kontrolowany, ale wcale nie taki kartonowy i pozbawiony masy, jak mogłoby się wydawać. W pierwszej chwili myślałem, że mamy tu do czynienia z typowym dla niektórych brytyjskich wzmacniaczy odchudzeniem. Może nie jest to do końca trafne określenie, jednak lepszy przymiotnik nie przychodzi mi w tym momencie do głowy. Audiofile doskonale wiedzą jednak, że po wzmacniaczach Naima, Exposure'a, Cyrusa, Audiolaba, Quada i kilku innych marek możemy spodziewać się charakterystycznego basu, który przede wszystkim ma być silny, krzepki, szybki i prowadzony żelazną ręką, a dopiero w dalszej kolejności (zazwyczaj w modelach z wyższej półki) głęboki, mięsisty i nasycony. To, co w zakresie niskich tonów prezentuje SIA2-100 pasuje do powyższego opisu tylko częściowo. Mamy bowiem do czynienia z porządnym, zdrowym basem, który tylko w najniższych rejestrach (na moje ucho od jakichś stu herców w dół, ale nie jestem cyborgiem z wbudowanym systemem pomiarowym, więc proszę się tą wartością nie sugerować) został delikatnie osłabiony - tak, aby brzmienie było mocne i pełnopasmowe, ale nie wpadało w nieprzyjemne buczenie nawet na kiepsko zrealizowanych albumach. Moim zdaniem nie jest to przypadek, ale w pełni zamierzony efekt, którym producent chciał w pewien sposób zabezpieczyć siebie i swoich klientów przed skutkami decyzji, na które wzmacniacz ma taki wpływ, jak protesty ekologów na wydobycie ropy naftowej. Nawet audiofile wydający dziesiątki tysięcy złotych na elektronikę nie zawsze potrafią dobrać kolumny do pomieszczenia odsłuchowego, nie wspominając już o opanowaniu jego akustyki lub prawidłowym ustawieniu sprzętu. Równie dobrze można też znać wszystkie zasady i umieć je stosować, ale nie mieć do tego odpowiednich warunków. Kiedy ogranicza nas ustawienie mebli, których nie możemy się pozbyć, a inwestowanie w panele akustyczne w wynajmowanym mieszkaniu mija się z celem, to z czym tu dyskutować? SIA2-100 pozwoli nam cieszyć się dobrym, barwnym, nasyconym i mięsistym basem bez efektów ubocznych. Może nie uświadczymy tych najniższych, subwooferowych, rozpływających się po podłodze pomruków (albo będziemy musieli sięgnąć po odpowiednie kolumny lub odrobinę się skupić, aby zauważyć, że także te najniższe częstotliwości wciąż gdzieś tam są), ale też nie powinniśmy otrzymać niepożądanego efektu wzmocnienia bass-reflexowego buczenia.

Najbardziej imponująca jest jednak przestrzeń. Powiem krótko - tak trójwymiarowej, dobrze zorganizowanej i precyzyjnej sceny stereofonicznej nie powstydziłby się niejeden wzmacniacz za znacznie, znacznie większe pieniądze. Jest to także jedyny element, który można, a być może nawet powinno się rozpatrywać w oderwaniu od całej reszty, bo intuicja podpowiada, że idealnym uzupełnieniem takiego brzmienia powinna być przestrzeń skoncentrowana na pierwszym planie, z lekko wysuniętymi do przodu wokalami, a nawet trochę ciasna, przywodząca na myśl atmosferę zadymionego klubu, w którym dalej niż dziesięć metrów od sceny siedzi co najwyżej barman. A to nieprawda. Wystarczy poczęstować SIA2-100 dobrym nagraniem, aby wykorzystał okazję i wypełnił dźwiękiem nasz pokój odsłuchowy po same brzegi, kreśląc przed nami szeroką, głęboką przestrzeń, w której wszystkie kształty, obrysy i odległości są zdefiniowane tak precyzyjnie, że nie mamy najmniejszych wątpliwości co artysta miał na myśli. O ile więc w tym przedziale cenowym można znaleźć wzmacniacze oferujące tak naturalny, muzykalny i łatwo przyswajalny dźwięk, o tyle dopisanie do listy zalet sporego zapasu dynamiki (którym SIA2-100 dysponuje), wystarczająco dobrej przejrzystości (również) i wspaniałej stereofonii wymaga zwykle przekroczenia magicznej bariery piętnastu tysięcy złotych.

Oba dodatki zamontowane w tej niepozornej obudowie sprawdziły się w warunkach bojowych. Mając na uwadze renomę ATC, może wielkie zaskoczenie to nie jest, ale dla mnie to duży plus, bo strasznie irytuje mnie, gdy producenci wsadzają do swoich wzmacniaczy przetworniki, wzmacniacze słuchawkowe lub przedwzmacniacze gramofonowe, które ostatecznie okazują się niewiele warte, więc użytkownicy i tak muszą za chwilę kupić coś lepszego. Brytyjczycy nie popełnili tego błędu.

A skoro już o tym mowa, zarówno wbudowany przetwornik, jak i wzmacniacz słuchawkowy potwierdzają wysoką wartość testowanego wzmacniacza. Na wejściach cyfrowych uzyskałem tak wysoką jakość dźwięku, że na miejscu posiadaczy SIA2-100 rozważyłbym zakup transportu sieciowego zamiast streamera lub innego źródła z wyjściem analogowym. Po co komplikować sprawę i dokładać do systemu kolejny przetwornik, skoro ten na pokładzie integry jest naprawdę, naprawdę dobry? Auralic Altair G1, Lumin U1 Mini, Bryston BDP-3? Tak, celowałbym chyba w coś takiego, zostawiając sobie zakup hi-endowego przetwornika na później. Tańszych, mniejszych odtwarzaczy z wyjściem cyfrowym również nie brakuje, więc jeśli SIA2-100 delikatnie wychodzi poza zakładany budżet, zawsze można wybrać coś takiego, jak Auralic Aries Mini czy Primare NP5 Prisma i wielkiej wiochy nie będzie. Jeżeli natomiast lubicie lub od czasu do czasu musicie słuchać muzyki w nausznikach, zakup dedykowanego wzmacniacza słuchawkowego również możecie sobie odpuścić. SIA2-100 nawet z wysokiej klasy modelami (no, może nie tymi ekstremalnie hi-endowymi) powinien poradzić sobie na dużym luzie. Ani Sennheisery HD 600 ani 250-omowe Beyerdynamiki DT 990 PRO nie zrobiły na nim wrażenia. To dobra wiadomość, bo SIA2-100 ze względu na swoje gabaryty może być używany jako element wysokiej klasy systemu biurkowego, gdzie słuchawki są czasami ważniejsze niż kolumny. Tak czy inaczej, oba dodatki zamontowane w tej niepozornej obudowie sprawdziły się w warunkach bojowych. Mając na uwadze renomę ATC, może wielkie zaskoczenie to nie jest, ale dla mnie to duży plus, bo strasznie irytuje mnie, gdy producenci wsadzają do swoich wzmacniaczy przetworniki, wzmacniacze słuchawkowe lub przedwzmacniacze gramofonowe, które ostatecznie okazują się niewiele warte, więc użytkownicy i tak muszą za chwilę kupić coś lepszego. Brytyjczycy nie popełnili tego błędu. SIA2-100 może i jest mały, ale zaskoczył mnie co najmniej kilka razy. I to jak najbardziej pozytywnie.

ATC SIA2-100

Budowa i parametry

ATC SIA2-100 to stereofoniczny wzmacniacz zintegrowany wyposażony w przetwornik cyfrowo-analogowy i wzmacniacz słuchawkowy pracujący w klasie A. Producent informuje, że zmniejszenie rozmiaru obudowy do około 3/4 standardowej szerokości 43-44 cm było korzystne nie tylko z praktycznego, ale także czysto mechanicznego punktu widzenia, zwiększając jej sztywność i zapobiegając przenoszeniu zewnętrznych rezonansów na wrażliwe układy elektroniczne. Przednią ściankę o grubości 12 mm wykonano z aluminium wybarwionego są na srebrno-tytanowy kolor charakteryzujący inne produkty ATC, podstawę i tylną ściankę pokryto lakierem o niebieskawym zabarwieniu, a pokrywę w kształcie litery "C", z ciekawie ponacinanymi otworami wentylacyjnymi, przykręcono od spodu czterema dużymi śrubami. Urządzenie należy otwierać bardzo ostrożnie, aby nie porysować eleganckiego, aluminiowego radiatora umieszczonego tuż pod pokrywą. Kiedy to się uda, naszym oczom ukazuje się jedynie mała płytka, której centralnym elementem jest zmotoryzowany potencjometr ALPS-a oraz druga, znacznie mniejsza, zawierająca kilka układów kontrolnych. Wspomniany radiator zajmuje całą szerokość obudowy i ciągnie się aż do tylnej ścianki. To właśnie do niego, od spodu, przymocowano najważniejsze elementy wzmacniacza, w tym zasilacz oparty na sporym transformatorze toroidalnym i końcówki mocy. Producent informuje, że sekcja ta wykorzystuje technologie opracowywane dla wzmacniaczy ATC na przestrzeni ostatnich trzydziestu lat. Ciężko w to uwierzyć, jednak można się domyślać, że pewne elementy zostały ściągnięte ze wzmacniaczy zaprojektowanych na potrzeby aktywnych zestawów głośnikowych tej marki, a przynajmniej mają z nimi coś wspólnego. Firma twierdzi, że bardzo niskie zniekształcenia i szerokie pasmo przenoszenia to zasługa tranzystorów MOS-FET w układzie wspólnego źródła, a oddzielne zasilanie dla przedwzmacniacza i końcówki mocy redukuje zniekształcenia intermodulacyjne i przesłuch międzykanałowy. Faktycznie, żaden parametr widoczny w tabeli danych technicznych nie daje malkontentom powodów do narzekania, co w połączeniu z mocą na poziomie 100 W na kanał przy 8 Ω czyni z SIA2-100 naprawdę wszechstronną maszynę. Producent twierdzi również, że rozbudowany projekt układów analogowych, wraz z użyciem wielu lokalnych stabilizatorów zasilania, pozwolił na uzyskanie optymalnych warunków dla wbudowanego DAC-a. Wejście USB obsługuje sygnały PCM od 44,1 do 384 kHz o długości słowa do 32 bitów, a także DSD256. Na żadnym z wejść cyfrowych zniekształcenia nie przekraczają 0,001%. Nie gorzej prezentuje się sekcja wzmacniacza słuchawkowego, zbudowanego z elementów dyskretnych i obsługującego nauszniki o impedancji od 32 do 600 Ω. ATC podkreśla, że SIA2-100 jest produkowany ręcznie w Wielkiej Brytanii. Firma musi być przekonana o wysokiej jakości i niezawodności swojego sprzętu, bo na opisywany wzmacniacz udziela aż 6-letniej gwarancji.

Werdykt

SIA2-100 może i wygląda niepozornie, ale to kawał dobrego wzmacniacza. Jego brzmienie jest naturalne, spójne i muzykalne, ale nie zalatuje nudą. W pakiecie dostajemy bowiem dobrą lub nawet bardzo dobrą dynamikę, rytmiczny, doskonale kontrolowany bas i przestrzeń, której na tym poziomie cenowym nie boję się nazwać fenomenalną. Wszystko to sprawia, że z brytyjskim piecykiem szybko można się zaprzyjaźnić. A kiedy tak się stanie, okaże się również, że mimo pewnych odstępstw od neutralności, bez problemu można serwować mu muzykę zróżnicowaną zarówno pod względem gatunku, jak i jakości realizacji. Jeżeli tylko traficie z doborem sprzętu towarzyszącego, co też nie powinno być trudne, po krótkiej rozgrzewce wejdziecie na ścieżkę prowadzącą do długich, przyjemnych odsłuchów, których nie przerwie żaden zgrzyt lub powracająca raz po raz myśl, że jednak coś nam tutaj nie pasuje. W pierwszej kolejności, polecałbym ten wzmacniacz melomanom szukającym sprzętu o niebanalnym, lekko ocieplonym i przestrzennym brzmieniu oraz audiofilom, którzy mimo różnych zabiegów nie mogą zapanować nad swoimi kolumnami i wyczarować z nich zdrowego, trójwymiarowego dźwięku bez wzbudzającego się basu lub wyostrzonej góry pasma. Integra do zadań specjalnych? W pewnym sensie tak, ale jestem przekonany, że sprawdzi się zarówno w sytuacjach trudniejszych (na przykład tam, gdzie trzeba liczyć się z kapryśną akustyką i ograniczonymi możliwościami ustawienia kolumn) i systemach biurkowych (ostatnio coraz bardziej popularnych), jak i klasycznych zestawach stereo, gdzie potrzebny jest przynajmniej jeden element, któremu można zaufać.

ATC SIA2-100

Dane techniczne

Moc: 2 x 100 W/8 Ω
Wejścia analogowe: 2 x RCA, 1 x 3,5 mm
Wyjścia analogowe: 1 x RCA
Wejścia cyfrowe: 1 x optyczne, 1 x koaksjalne, 1 x USB
Przetwornik: 32-bitowy
Pasmo przenoszenia: 2 Hz - 250 kHz (- 3 dB)
Zniekształcenia (THD): < 0,0015 %
Stosunek sygnał/szum: > 96 dB
Wymiary (W/S/G): 11,3/31,5/31,5 cm
Masa: 9,7 kg
Cena: 13290 zł

Konfiguracja

Audiovector QR5, Wharfedale Linton Heritage, Marantz ND8006, Cambridge Audio CP2, Clearaudio Concept, Sennheiser HD 600, Beyerdynamic DT 990 PRO, Cardas Clear Reflection, Equilibrium Pure Ultimate, Enerr One 6S DCB, Enerr Transcenda Ultra, Enerr Transcenda Light, Enerr Tablette 6S, Norstone Esse.

Sprzęt do testu dostarczyła firma Sound Source. W artykule wykorzystano zdjęcia dostarczone przez firmę ATC i wykonane przez redakcję portalu StereoLife.

Równowaga tonalna
RownowagaStartRownowaga3Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga3RownowagaStop

Dynamika
Poziomy7

Rozdzielczość
Poziomy6

Barwa dźwięku
Barwa5

Szybkość
Poziomy7

Spójność
Poziomy8

Muzykalność
Poziomy7

Szerokość sceny stereo
SzerokoscStereo2

Głębia sceny stereo
GlebiaStereo13

Jakość wykonania
Poziomy7

Funkcjonalność
Poziomy7

Cena
Poziomy6

Nagroda
sl-rekomendacja


Komentarze

  • Brak komentarzy

Skomentuj

Komentuj jako gość

0

Zobacz także

  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Elodie Deveau - Triangle

Elodie Deveau - Triangle

Triangle Electroacoustique to jeden z najstarszych francuskich producentów zestawów głośnikowych. Choć ostatnie, wciąż dostępne w sprzedaży, jubileuszowe modele wprowadzono z okazji czterdziestych urodzin firmy, w tym momencie jesteśmy już w połowie drogi do kolejnej okrągłej rocznicy (Renaud de Vergnette założył firmę Triangle w 1980 roku). Wszyscy znamy tę historię -...

Jak złożyć system stereo w siedmiu prostych krokach

Jak złożyć system stereo w siedmiu prostych krokach

Jak złożyć system stereo? To pytanie na pewnym etapie zadawał sobie każdy, kto uważa się za melomana lub audiofila. Prostej odpowiedzi niestety nie ma, bo nawet doświadczeni miłośnicy muzyki i sprzętu audio wciąż szukają swojego ideału. Osobom przymierzającym się do zakupu swojego pierwszego systemu audio można jednak wytłumaczyć kilka podstawowych...

Odrodzenie formatu CD - rewolucja czy burza w szklance wody?

Odrodzenie formatu CD - rewolucja czy burza w szklance wody?

W erze streamingu coraz więcej melomanów sięga po muzykę na fizycznych nośnikach, czego doskonałym przykładem stały się płyty winylowe. Renesans gramofonów i czarnych krążków trwa już co najmniej dekadę. Tłocznie płyt winylowych pracują na pełnych obrotach. Produkcję wznawiają nawet największe wytwórnie, a dla artystów wydających nowy album brak wersji LP...

Streaming krok po kroku

Streaming krok po kroku

Streaming - to pojęcie niemal całkowicie zdominowało świat sprzętu hi-fi. Na przestrzeni dziesięciu lat ten sposób słuchania muzyki przeszedł ewolucję od ciekawostki technologicznej interesującej tylko najbardziej postępowych melomanów i audiofilów do czegoś, co jest dla nas zupełnie naturalne i oczywiste. Dla wielu osób streaming to nieodłączna część codziennego funkcjonowania, podstawowe...

Audiofilskie BHP - najważniejsze zasady użytkowania sprzętu stereo

Audiofilskie BHP - najważniejsze zasady użytkowania sprzętu stereo

W naszym magazynie koncentrujemy się na treściach kierowanych do entuzjastów i osób żywo zainteresowanych sprzętem stereo. Niezależnie od aktualnych reguł działania internetowych wyszukiwarek czy liczby przypadkowych wizyt na danej stronie bazę czytelników stanowią ludzie dysponujący sporą wiedzą i doświadczeniem w tym temacie. Nawet oni muszą jednak dostrzegać pewną lukę w...

Bannery dolne

Nowe testy

Poprzedni Następny
Serblin & Son Frankie Preamplifier + Frankie Monoblock

Serblin & Son Frankie Preamplifier + Frankie Monoblock

Rosnące zainteresowanie audiofilów wzmacniaczami dzielonymi jest jednym z najbardziej zaskakujących trendów, jakie ostatnio obserwujemy. Wydawało się przecież, że rynek zmierza w przeciwnym kierunku, a niebawem w sklepach dostępne będą niemal...

Lyngdorf FR-2

Lyngdorf FR-2

Kim jest Peter Lyngdorf? Genialnym inżynierem, czy może raczej wizjonerem i utalentowanym przedsiębiorcą? Tego nie podejmuję się rozsądzać, ale jedno jest pewne - facet nie lubi się nudzić i wspiera...

Sennheiser HD 550

Sennheiser HD 550

Kiedy w 2021 roku Sennheiser sprzedał swój dział produktów konsumenckich szwajcarskiej firmie Sonova, która specjalizuje się w produkcji aparatów słuchowych, fani niemieckiej marki, będącej jednym z najstarszych i najbardziej rozpoznawalnych...

Bannery boczne

Komentarze

stereolife
@Garfield - Coś nam podpowiada, że chętni się znajdą. Ceny nie są jeszcze tak zaporowe jak u niektórych specjalistów od hi-endu. Patrząc na trendy w salonach au...
Obywatel GC
Wszystko ładnie, pięknie, tylko ja nigdy nie rozumiem w tych wzmacniaczach, w których lampy są schowane w obudowie, jak człowiek ma potem je wymienić, bez narus...
Garfield
Pytanie czy wolumeny sprzedaży potwierdzają tę tezę. Topowe dzielone modele mogą mieć dla producentów charakter wizerunkowy i dlatego są ważne, ale czy faktyczn...
Paweł
Dzień dobry, może ktoś posiada informacje, czy można do Polski sprowadzić phono board do Unison Research Unico Primo?
Krzysztof
Są dwa procesy - wypalanie sprzętu, czyli nowy, surowy sprzęt poddajemy procesowi ułożenia i uzdatnienia całej elektroniki i wygrzewanie sprzętu (sprzęt był już...

Płyty

Newsy

Tech Corner

Roon - Nowa jakość streamingu

Roon - Nowa jakość streamingu

Z badań i raportów dotyczących udziału poszczególnych nośników i platform w rynku muzycznym wynika, że pliki i serwisy streamingowe wyprzedzają konkurencję o kilka okrążeń. Temat nośników fizycznych wydaje się zamknięty i nawet ogarniająca cały świat moda na winyle i gramofony nie jest w stanie odwrócić losów tej wojny. O ile...

Nowości ze świata

  • Triangle Electroacoustique is one of the oldest French loudspeaker manufacturers. Although the latest anniversary models, still available for sale, were introduced on the occasion of the company's fortieth birthday, at this point we are already halfway to another round anniversary...

  • In Norse mythology, Thor is known as the god of thunder, lightning, marriage, vitality, agriculture, and the home hearth. He was said to be more sympathetic to humans than his father, Odin, though equally violent. He traveled in a chariot...

  • Manufacturers of hi-fi equipment like to brag about their peak performance, but in any company's product lineup, the key role is played by the models that simply sell best. They are the ones that provide funds for further development and...

Prezentacje

Królowa gramofonów - Rega

Królowa gramofonów - Rega

Rega - nazwa znana i ceniona w całym świecie audio, głównie z powodu znakomitych gramofonów, ale także innych komponentów hi-fi. Każdy, kto choć trochę interesuje się sprzętem grającym, doskonale woe, że produkty brytyjskiej legendy są uważane za jedne z najlepszych na świecie i chyba każdy marzy, aby chociaż raz sprawdzić...

Poradniki

Listy

Galerie

Dyskografie

Budgie - Zapomniany gatunek

Budgie - Zapomniany gatunek

Deski skrzypiały pod nogami, kiedy wchodził na strych. Strach jednak tłumiła fascynacja nowym, nieznanym wcześniej miejscem. Spróchniałe schody nie miały...

Wywiady

Elodie Deveau - Triangle

Elodie Deveau - Triangle

Triangle Electroacoustique to jeden z najstarszych francuskich producentów zestawów głośnikowych. Choć ostatnie, wciąż dostępne w sprzedaży, jubileuszowe modele wprowadzono z...

Popularne artykuły

Vintage

Dynaco ST-70

Dynaco ST-70

W dzisiejszej opowieści przeniesiemy się w czasie wyjątkowo mocno, bo aż do roku 1959. Wtedy to firma Dynaco wypuściła na...

Słownik

Poprzedni Następny

Bluetooth

Bluetooth jest technologią bezprzewodowej transmisji danych. W sprzęcie audio najcześciej korzysta się z niego podczas strumieniowania muzyki z urządzeń mobilnych oraz laptopów. Sygnał ten jest dość trwały i dociera do...

Cytaty

WalterPater.png

Strona używa plików cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej na temat danych osobowych, zapoznając się z naszą polityką prywatności.