Bannery górne wyróżnione

Bannery górne

A+ A A-

Audeze LCD-1

Audeze LCD-1

Audeze to jedna z kilku firm, które mniej więcej dziesięć lat temu wykorzystały bierność doświadczonych producentów słuchawek, a w szczególności ich wyraźny brak pomysłów i podnoszenia poprzeczki w dziedzinie jakości brzmienia, w odpowiednim momencie wdzierając się na rynek hi-endowych nauszników. Operacja wydawała się bardzo ryzykowna, bo choć audiofile domagali się coraz lepszych słuchawek i narzekali na to, że nawet flagowe modele uznanych marek nie spełniają ich oczekiwań, pozostawało pytanie czy skuszą się na sprzęt zupełnie nowej firmy. Nie od dziś wiadomo, że ludzie mają swoje przyzwyczajenia, a logo na pudełku to dla nich gwarancja trwałości i niezawodności. To, że domagali się jeszcze lepszego sprzętu od takich firm, jak Sennheiser, Beyerdynamic, AKG czy Audio-Technica nie oznaczało przecież, że wydadzą swoje pieniądze na słuchawki stworzone przez młodziutką manufakturę, której nazwa w pierwszej chwili z niczym, ale to niczym im się nie kojarzyła. Mimo to, Amerykanie postawili wszystko na jedną kartę i zbudowali piękne, duże, komfortowe nauszniki wykorzystujące przetworniki planarne będące własnym opracowaniem Audeze, z muszlami wykonanymi z drewna, metalowymi elementami konstrukcyjnymi, skórzanymi obiciami padów i pałąka, grubymi kablami i opakowaniem w formie profesjonalnej, plastikowej skrzyneczki. Cudo. Marzenie. Ekstaza. Nic dziwnego, że pomysł chwycił. W ciągu dekady amerykańska firma naprodukowała tyle różnych modeli i specjalnych edycji, że aż ciężko je wszystkie zliczyć. Wokółuszne, dokanałowe, otwarte, zamknięte, drewniane, plastikowe, z fazorami, bez fazorów, te z pałąkiem od tamtych i tamte z przetwornikami od tych... Szczerze mówiąc, dawno się w tym wszystkim pogubiłem, a nowymi modelami Audeze interesuję się dopiero wtedy, gdy jest szansa usłyszeć świetny dźwięk za stosunkowo niewielkie pieniądze. Tak było na przykład z modelem LCD2 Classic - jednym z pierwszych, które odchudzono i odarto ze wszelkich zbędnych ozdóbek, zostawiając tylko to, co najważniejsze i obniżając cenę. Pod koniec ubiegłego roku zaprezentowano jednak coś zupełnie nowego - model o wiele mówiącym oznaczeniu LCD-1.

Fani amerykańskiej firmy wiedzą, że kamieniem milowym w jej historii i zarazem pewnym punktem odniesienia stał się wprowadzony na rynek w 2009 roku model LCD-2. Nauszniki te przyczyniły się do wskrzeszenia techniki magnetostatycznej, a wielu melomanów pokochało je nie tylko za wysoką jakość wykonania i rodzaj zastosowanych wewnątrz przetworników, ale za przyjemne, muzykalne brzmienie. Mimo swojej szybkości i dynamiki, LCD-2 potrafią wiele wybaczyć kiepsko zrealizowanym nagraniom. Złośliwi twierdzą, że wszystkie wokółuszne słuchawki tej marki grają podobnie, jednak niektórzy zakochali się w brzmieniu "dwójek" tak bardzo, że nie interesowały ich droższe modele LCD-3 i LCD-4, nie wspominając o ich wariacjach i edycjach specjalnych. Nie dziwi również, że firma nie chciała schodzić poniżej tego poziomu, przynajmniej jeśli chodzi o nauszniki zaprojektowane z myślą o audiofilach. W jej ofercie pojawiły się wprawdzie tańsze modele, jak EL-8 czy Mobius, jednak ciężko traktować je jako alternatywę dla LCD-2. Wprowadzono je po to, aby dotrzeć do innych klientów - ludzi szukających dobrych nauszników gamingowych lub fajnego, ładnego sprzętu, który zagra dobrze nawet ze smartfonem. Jak można było przewidzieć, audiofilów takie ruchy bardziej odstraszały niż przyciągały, a to oznaczało powrót do punktu wyjścia - albo decydujemy się na najtańszy "prawdziwy" model LCD-2, albo odpuszczamy sobie przygodę z marką Audeze i szukamy szczęścia gdzie indziej. Sytuacja zmieniła się w momencie premiery modelu LCD-1, zaprojektowanego od początku do końca z myślą o melomanach i profesjonalistach. Fakt, z zewnątrz słuchawki są znacznie prostsze i nie wyglądają tak luksusowo, jak wszystko od LCD-2 w górę. Mają jednak spore przetworniki planarne z membranami Uniforce, magnesami Fluxor i fazorami, składaną konstrukcję, porządny kabel i twardy futerał na wyposażeniu, a kosztują 1899 zł. I takie nowości od Audeze jak najbardziej mnie interesują.

Audeze LCD-1

Wygląd i funkcjonalność

Zanim przejdziemy do przedmiotu naszego testu, warto zwrócić uwagę na całą otoczkę, jaką firma skutecznie buduje wokół modelu będącego "brakującym ogniwem" w jej katalogu. Nie dość, że mamy do czynienia z jednym z najtańszych modeli planarnych w historii (co automatycznie przyciągnie audiofilów, którzy do tej pory nie mogli sobie pozwolić na nauszniki tej marki), to dodatkowo już od pierwszych sekund Audeze posyła nam bardzo jasną wiadomość - LCD-1 zostały zbudowane nie tylko dla melomanów, ale także, a może przede wszystkim dla zawodowców - muzyków, realizatorów nagrań, dziennikarzy, specjalistów od masteringu i wszystkich osób, dla których słuchawki nie są gadżetem czy fanaberią, ale narzędziem pracy. Ich premiera odbyła się podczas konwencji AES (Audio Engineering Society) w Nowym Jorku. Nie na CES-ie, nie na High Endzie, ale na imprezie, którą interesują się właściwie tylko ludzie z branży. W opisach i materiałach prasowych firma wielokrotnie podkreśla, że LCD-1 są wytrzymałe i łatwe do przenoszenia, a na ich brzmieniu mogą polegać nawet profesjonaliści. Składany pałąk, wysoki komfort użytkowania nawet podczas długotrwałych odsłuchów, konstrukcja umożliwiająca miksowanie w ruchu... Co proszę? Czyżby amerykańskiej firmie naprawdę zależało na dotarciu do muzyków i osób siedzących po drugiej stronie szyby? A może jest to tylko prosty i skuteczny zabieg marketingowy mający sprawić, że klienci podłączający swoje słuchawki do smartfona lub prostego DAC-a będą mogli poczuć się jak zawodowcy? Jakby tego było mało, na zdjęciach dołączonych do materiałów prasowych LCD-1 są prezentowane w typowo studyjnym środowisku, a na temat ich brzmienia pozytywnie wypowiadał się między innymi Manny Marroquin, dziesięciokrotny zdobywca nagrody Grammy inżynier masteringowy. Pierwsza opcja wydaje mi się wątpliwa. Profesjonaliści z reguły wolą słuchawki zamknięte, więc "jedynki" już na starcie będą miały u nich dużego minusa lub z góry zostaną uznane za nieprzydatne. O marce Audeze większość profesjonalistów słyszała tyle, co audiofile dziesięć lat temu. To nie Beyerdynamic, AKG, Koss, Shure, Sennheiser czy Audio-Technica. Dlatego bardziej prawdopodobna wydaje mi się jednak opcja numer dwa. Zresztą spójrzcie na tę młodą damę, która siedzi w studiu nagraniowym z LCD-1 na uszach i robi, no właśnie, co? Dotyka suwaków bojąc się, aby niczego nie zepsuć? Ogląda tapetę na MacBooku Pro? Odkłada słuchawki i pije whisky? Serio. Jak się to ma do pracy prawdziwych zawodowców? Oceńcie sami.

Słuchawki dostajemy w bardzo eleganckim opakowaniu, z którego w pierwszej kolejności wyjmujemy kopertę zawierającą list od producenta oraz zapakowaną w foliowy woreczek gwarancję w formie karty kredytowej z numerem seryjnym i odręcznym podpisem pracownika firmy. Ot, taki miły prezent na start. Jeszcze lepiej prezentuje się twardy, zamykany na suwak futerał, w którym bezpiecznie przechowamy lub przewieziemy nie tylko nasze słuchawki, ale także dołączony do nich kabel i parę innych rzeczy. Wewnątrz pozostawiono bowiem trochę wolnego miejsca. W zasadzie cała górna część pokrowca pozostaje do naszej dyspozycji. Wspomniany przewód jest stosunkowo gruby i bardzo porządny. Otrzymał gruby, ale zaskakująco elastyczny oplot. Od strony nauszników mamy dwa wtyki 3,5 mm, a od strony źródła - jeden, z przejściówką na dużego jacka. Wszystkie mają metalowe korpusy, jednak producent nie przewidział żadnego systemu blokowania wtyczek w nausznikach. Może to i dobrze, bo podczas normalnego użytkowania nie powinny się wypiąć, a przy mocniejszym szarpnięciu odłączenie kabla jest znacznie lepszą opcją niż wyrwanie gniazda i zniszczenie sprzętu. Dołączony do zestawu przewód ma nietypową długość. Producent twierdzi, że jest to 2,5 metra, jednak u mnie kabel jakoś nie chciał się rozciągnąć na więcej niż 2 metry (mierzone od wtyczki do wtyczki). Tak czy inaczej, jest to pewien kompromis między standardową dla słuchawek mobilnych długością 1,2-1,5 metra a typowym dla słuchawek studyjnych przewodem o długości 3 metrów. Kiedy po raz pierwszy zakładałem LCD-1 na głowę, pojawił się mały problem. Gdzie są oznaczenia kanałów? Wtyczki są identyczne, więc łatwo je pomylić. Nie znalazłem na nich żadnych symboli, liter, kropek, kolorowych opasek ani czegokolwiek, co mogłoby ułatwić użytkownikowi ten proces. Rozszyfrowanie kanałów w samych nausznikach jest akurat proste - na wewnętrznej stronie pałąka znajdują się spore litery "R" i "L", a i same muszle są delikatnie pochylone, w związku z czym zakładając słuchawki odwrotnie od razu poczujemy, że coś jest nie tak. Ale co z kablem? Okazuje się, że nie ma to żadnego znaczenia. Wtyczki możemy zamieniać miejscami do woli, a kanały będą się zgadzały. Trochę zgłupiałem, ale to naprawdę działa. Tylko proszę, nie pytajcie jak, bo nie wiem. Jeśli chodzi o wyposażenie i zawartość zestawu, to by było na tyle. Największym plusem jest moim zdaniem twardy futerał. Minusem jest natomiast brak jakichkolwiek akcesoriów dla LCD-1. Amerykanie przyzwyczaili nas bowiem do modułowej konstrukcji swoich słuchawek, dzięki czemu do większości modeli bez problemu można dokupić pady, pokrowce, elementy pałąka, kable, gumki czy stojaki. Do testowanego modelu nie kupimy nic, przynajmniej w momencie publikacji niniejszego testu. Możliwe, że wkrótce na stronie Audeze pojawią się chociażby pady, bo można je bez trudu odpiąć. Na inne atrakcje raczej bym jednak nie liczył. Bądź co bądź, LCD-1 to w katalogu Audeze straszna taniocha.

Dla miłośników słuchawek najważniejsze będą oczywiście zastosowane w omawianym modelu przetworniki. Bez zagłębiania się w szczegóły, technologia planarna w nausznikach za 1899 zł to jak turbodoładowany silnik V6 w samochodzie kosztującym mniej niż sto tysięcy złotych. Niezwykle rzadka sprawa. Ostatnio do tego poziomu zbliżył się HiFiMAN, wprowadzając wyceniony na 2199 zł model Sundara. Szczerze mówiąc, nie wiem czy któremukolwiek producentowi uda się zejść jeszcze niżej. Na pewno nie bez dramatycznego uproszczenia konstrukcji przetworników planarnych i wprowadzania oszczędności, które w niesprzyjających okolicznościach mogą bardzo negatywnie odbić się na wizerunku firmy. Wystarczy, że konstruktorzy przesadzą z odchudzaniem pałąka, a klienci będą mówić tylko o słuchawkach, które wciąż nie są najtańsze, a po trzech miesiącach użytkowania pękają na pół. Dlatego nie sądzę, aby w najbliższej przyszłości na rynku miały pojawić się słuchawki planarne za 1299 zł. W LCD-1 kwestie techniczne ogarnięto najwyraźniej bardzo dobrze. Membrany Uniforce, magnesy Fluxor, fazory... To rzeczy, o których do tej pory mogli rozmawiać tylko posiadacze słuchawek Audeze droższych od testowanego modelu co najmniej dwukrotnie. To fakt, jednak tam całą tę technologię dostawaliśmy w bardzo luksusowym opakowaniu. LCD-1 mają bardzo fajne przetworniki, jednak cała reszta - mam tu na myśli głównie konstrukcję pałąka, pady, zawiasy i inne tego typu elementy - prezentuje się tak, jak w standardowych słuchawkach bezprzewodowych za jakieś 800-1200 zł. To po prostu nic specjalnego. Pałąk jest metalowy, jednak z zewnątrz widzimy tylko tworzywo sztuczne i ekologiczną skórę. Pady wypełniono pianką z efektem pamięci, przy czym owa pamięć jest dość krótka. Są miękkie i całkiem przyjemne w dotyku, jednak w porównaniu z "prawdziwymi" słuchawkami z serii LCD to po prostu inna planeta.

Słuchawki na pierwszy rzut oka nie wyróżniają się niczym szczególnym i nie są ani bardziej luksusowe, ani lepiej wykonane niż przyzwoite, popularne nauszniki do smartfona, ale mają przetworniki, które do tej pory były zarezerwowane dla audiofilskich modeli za dwukrotnie większe pieniądze. W świecie sprzętu stacjonarnego, LCD-1 byłyby wzmacniaczem, który kosztuje 4000 zł, wygląda jak amplituner za 2000 zł, ale ma "bebechy" audiofilskiej integry wycenionej na 8000 zł.

Plus jest taki, że po założeniu słuchawek na głowę nic nie trzeszczy, nie stuka ani nie skrzypi. Aby zmieścić się w zakładanym budżecie, Amerykanie musieli wprowadzić pewne oszczędności. Udało im się jednak stworzyć słuchawki, które niczym szczególnym nie denerwują. Mimo wszechobecnego plastiku, sprawiają wrażenie dopracowanych. Nie zmienia to jednak faktu, że biorąc je do ręki czułem się tak, jakbym trzymał Audio-Techniki ATH-ANC700BT lub ATH-ANC900BT. Swoją drogą, warto przyjrzeć się niektórym elementom, takim jak pałąk, zawiasy czy zaokrąglone mocowania muszli. Czyżby coś było na rzeczy? Podpowiedź znajdziemy na stronie producenta. Z opisu można wywnioskować, że słuchawki są produkowane ręcznie w Kalifornii, ale jeśli przeczytamy go dokładniej, okaże się, że w Kalifornii od zera budowane są same przetworniki, zaś słuchawki są "w całości montowane w fabryce firmy w hrabstwie Orange z części wyprodukowanych w USA i innych krajach". Założę się o butelkę bardzo dobrego wina (może nie kalifornijskiego), że LCD-1 przyjeżdżają do fabryki Audeze całymi kontenerami w gotowych opakowaniach, z futerałami, kablami i miejscem pozostawionym na montaż przetworników. Te są dla firmy święte, więc nie dziwi mnie, że ich produkcją zajmują się wykwalifikowani pracownicy. Efekt jest taki, że dostajemy bardzo nietypową ofertę - słuchawki, które na pierwszy rzut oka nie wyróżniają się niczym szczególnym i nie są ani bardziej luksusowe, ani lepiej wykonane niż przyzwoite, popularne nauszniki do smartfona, ale mają przetworniki, które do tej pory były zarezerwowane dla audiofilskich modeli za dwukrotnie większe pieniądze. W świecie sprzętu stacjonarnego, LCD-1 byłyby wzmacniaczem, który kosztuje 4000 zł, wygląda jak amplituner za 2000 zł, ale ma "bebechy" audiofilskiej integry wycenionej na 8000 zł. A przynajmniej tak sprawa prezentuje się na pierwszy rzut oka. Warto?

Audeze LCD-1

Brzmienie

Trudno się dziwić, że słuchawki planarne rozpalają wyobraźnię audiofilów. Zanim na rynku pojawiły się pierwsze dopracowane modele takich firm, jak Audeze czy HiFiMAN, opuszczenie świata nauszników wykorzystujących przetworniki dynamiczne i wzbicie się na wyższy poziom było naprawdę trudne. Aby to zrobić, trzeba było odłożyć naprawdę sporą kupkę pieniędzy. Jedynym sensownym rozwiązaniem było kupno elektrostatów Staxa, co jednak automatycznie zamykało nam drogę do eksperymentowania z elektroniką, nie mówiąc już o możliwości podłączenia słuchawek do czegoś takiego, jak odtwarzacz płyt kompaktowych, laptop czy odtwarzacz przenośny. Pozostawał tylko firmowy energizer. Dla wielu melomanów niedoścignionym wzorcem był Orhpeus Sennheisera, jednak i tutaj mówimy o zestawie stacjonarnym, składającym się z elektrostatycznych nauszników i lampowego wzmacniacza. Zanurzenie się w dźwiękach emitowanych nie przez głośnik z membraną wprawianą w ruch za pomocą cewki i magnesu, ale cieniutką folię przenoszącą do słuchawkowego świata to, co znaliśmy na przykład z elektrostatów Martina Logana i Quada lub magnetostatycznych paneli Magnepana pozostawało w sferze marzeń, a możliwość zabrania takich słuchawek w podróż, podłączenia ich do smartfona lub wyjścia w nich na spacer po mieście była poza zasięgiem najbardziej zamożnych melomanów. Gdybyście piętnaście lat temu wyskoczyli z teorią, że już niebawem będzie można kupić słuchawki planarne za w miarę przyzwoite pieniądze, a później technologia rozwinie się na tyle, że tego typu przetworniki będą montowane w przenośnych nausznikach, które można z powodzeniem napędzić choćby i smartfonem, audiofile zabiliby Was śmiechem. Ale oto jesteśmy w takim właśnie momencie.

Fajnie? No pewnie. Znam jednak wielu ludzi, których brzmienie słuchawek planarnych w pewnym sensie rozczarowało. Spodziewali się bowiem, że dzięki tak zaawansowanym technicznie przetwornikom usłyszą dźwięk wyprzedzający nauszniki dynamiczne o lata świetlne, szczególnie pod względem szybkości, precyzji i sposobu kształtowania sceny stereofonicznej. Wydawało im się, że dźwięk powali ich na łopatki w ciągu kilku, może kilkunastu sekund. A to nie tak, a przynajmniej nie do końca. Wiele modeli planarnych stawia na pierwszym miejscu coś zupełnie innego. Fani chwalą je przede wszystkim za niesamowitą płynność, spójność, fantastyczną barwę i szeroko pojętą muzykalność. A dynamika, przejrzystość, przestrzeń? Oczywiście, zazwyczaj także znajdziemy je w tej mieszance, jednak wzbicie się na naprawdę wysoki poziom wymaga sporych inwestycji. Krótko mówiąc, wybierając jeden z najtańszych modeli w katalogu nie można oczekiwać hi-endowego dźwięku, bez względu na markę czy rodzaj zastosowanych wewnątrz przetworników. Ekstremalne doznania są zarezerwowane dla posiadaczy flagowych modeli, których ceny dobijają w tym momencie do dwudziestu, a nawet trzydziestu tysięcy złotych. Nie zmienia to jednak faktu, że słuchawki planarne mają w sobie "to coś", czego próżno szukać w modelach dynamicznych za podobne pieniądze. Ten dźwięk jest po prostu inny. LCD-1 również owo "coś" mają. Ich brzmienie jest cudownie naturalne. Pozbawione sztucznych barier, dziur i wyostrzeń. Spójność stoi na tak wysokim poziomie, że właściwie ciężko tu mówić o niskich, średnich i wysokich tonach. Jest pełne pasmo. Muzyka. Jeżeli chcemy zagłębić się w szczegóły lub porównać "jedynki" ze słuchawkami dynamicznymi, takie granice musimy ustalić sobie sami. Nie jest to jednak łatwe, bo amerykańskie nauszniki żadnych podziałów w dźwięku nie dostrzegają. Grają równo, płynnie i przekonująco, nie faworyzując ani nie spychając na dalszy plan żadnego fragmentu pasma. Potrafią też doskonale dopasować się do odtwarzanego materiału. Mimo charakterystycznego dla słuchawek tej marki ocieplenia, pozostają całkiem obiektywne. I nie mam tu na myśli studyjnej suchości czy wybitnej rozdzielczości, ale równe traktowanie każdego wykonawcy. Istnieją dla nich rzecz jasna lepsze i gorsze nagrania, ale lepsze i gorsze gatunki muzyczne - nie.

Muzyka płynie sobie spokojnie, bez nerwów, bez szarpaniny, ale też bez wytrząsającego mózgownicę basu, wybitnie szczegółowej góry pasma czy przestrzeni rozciągającej się od głowy słuchacza po pięć metrów na boki i dwa metry w przód. Szybko zaczynamy jednak dostrzegać to, że brzmienie tych słuchawek jest wybitnie naturalne, wręcz fizjologiczne, a przy tym przyjemnie spokojne, szczere i niewymuszone.

Wychodzi na to, że mamy do czynienia ze świetnymi słuchawkami. Szczególnie dla melomanów, którzy nie boją się żadnego repertuaru, a od sprzętu wymagają przede wszystkim umiejętności stworzenia klimatu sprzyjającego długim sesjom odsłuchowym. LCD-1 to potrafią. W pierwszym kontakcie to właściwie nic specjalnego. Zakładamy je na głowę, muzyka płynie sobie spokojnie, bez nerwów, bez szarpaniny, ale też bez wytrząsającego mózgownicę basu, wybitnie szczegółowej góry pasma czy przestrzeni rozciągającej się od głowy słuchacza po pięć metrów na boki i dwa metry w przód. Szybko zaczynamy jednak dostrzegać to, że brzmienie tych słuchawek jest wybitnie naturalne, wręcz fizjologiczne, a przy tym przyjemnie spokojne, szczere i niewymuszone. W pierwszych sekundach nie powala, ale później zyskuje z każdą kolejną minutą, a właściwie godziną, bo z tymi nausznikami raczej w takich jednostkach liczy się czas odsłuchu. Pozostaje więc pytanie na czym tak naprawdę nam zależy. Jeżeli szukamy sprzętu analitycznego, w tej cenie bez wątpienia można wybrać lepiej. Znam wiele modeli, które lepiej sprawdzą się na krótkich dystansach i wydobędą z nagrań więcej detali. Ot, chociażby Sennheisery HD 660 S. A Audio-Technica ATH-A1000Z? Rewelacyjne nauszniki. A Beyerdynamic DT 1990 PRO? Zdania na ich temat są podzielone, jednak nie ulega wątpliwości, że zainteresują się nimi ludzie, których (przynajmniej teoretycznie) Audeze chce zainteresować swoimi "jedynkami". Moim zdaniem kluczowe będzie tutaj nasze podejście do dźwięku, a nawet sposobu, w jaki używamy słuchawek. Jeżeli zależy nam na krótkodystandowym efekcie i jak najlepszej przejrzystości, pal licho, można nawet wziąć Sennheisery HD 600 albo Audio-Techniki ATH-AD900X i zamknąć temat. Jeżeli jednak - zawodowo lub hobbystycznie - słuchamy muzyki godzinami, w brzmieniu cenimy sobie nie tylko precyzję, ale też barwę, spójność i stałość w uczuciach, a same nauszniki traktujemy jako sprzęt, który musi być zawsze pod ręką, nie tylko w domowym zaciszu, ale także w podróży, w pracy czy podczas oglądania serialu na tablecie, LCD-1 będą strzałem w dziesiątkę.

Audeze LCD-1

Budowa i parametry

Audeze LCD-1 to otwarte słuchawki wokółuszne. Zamontowane w ich muszlach 90-milimetrowe planarne przetworniki zapewniają pasmo przenoszenia rozciągające się od 10 Hz do 50 kHz, dzięki czemu "jedynki" mają sprawdzać się zarówno podczas słuchania muzyki w domowym zaciszu, jak i w zastosowaniach profesjonalnych. W odróżnieniu od wyższych modeli z serii LCD, nauszniki są stosunkowo lekkie - ważą zaledwie 250 gramów. Pałąk i pady wypełniono pianką z efektem pamięci, dzięki czemu LCD-1 mają zapewniać wysoki komfort użytkowania nawet podczas długich sesji odsłuchowych. Specjalnie zaprojektowany kabel wyposażono w odwracalne złącza, dzięki czemu LCD-1 zawsze odtwarzają prawidłowy sygnał w lewym i prawym kanale. Przetworniki zbudowano oczywiście w oparciu o opatentowane magnesy Fluxor i cewki Uniforce. Konstrukcję uzupełniają fazory czyli falowody, dzięki którym słuchawki mają zapewniać głębszy bas, przy okazji generując mniej zniekształceń. Przetworniki są wykonywane ręcznie w fabryce Audeze w Kalifornii z wykorzystaniem technologii trawienia laserowego. Jeśli chodzi o pozostałe parametry, warto zwrócić uwagę na przyjazną impedancję (16 Ω) i stosunkowo wysoką skuteczność (99 dB). Dzięki temu LCD-1 są łatwe do wysterowania i powinny poprawnie współpracować nawet ze smartfonami i odtwarzaczami przenośnymi.

Werdykt

LCD-1 to niezwykle ciekawy eksperyment. Jeśli się nad tym zastanowić, żaden zastosowany w nich element nie pasuje do słuchawek z tego przedziału cenowego. Konstrukcja pałąka i muszli jest żywcem ściągnięta z bezprzewodowych nauszników nieco niższej klasy, za to zamontowane wewnątrz przetworniki wzięto z wyższej półki. Do zestawu dorzucono także akcesoria, które leciutko pachną sprzętem dla profesjonalistów - porządny przewód z "magicznymi" wtyczkami i twardy, odporny na zachlapania futerał. Przedziwna, ale bardzo zachęcająca kombinacja. Miłośnicy stylowego, pięknie wykonanego sprzętu prawdopodobnie znajdą sobie coś innego. Ci, którzy stawiają na wygodę i technologię z pewnością wybiorą bezprzewodowe słuchawki, które łączą się z wirtualnym asystentem, zatrzymują odtwarzanie kiedy zdejmujemy je z głowy, a podczas podróży komunikacją lub spaceru po mieście pomogą nam wyciszyć hałas otoczenia. Za 1899 zł można już to wszystko mieć. Ale nie można mieć takiego dźwięku. Pod tym względem LCD-1 są naprawdę wyjątkowe. Nie mogę polecić ich w ciemno, bo nie każdemu spodoba się taka mieszanka elementów, które rzadko widujemy razem. Jestem jednak przekonany, że audiofile je pokochają. Planarne słuchawki za niecałe dwa tysiące... Chyba zacznę odkładać pieniądze na latający samochód, domową stację do hodowania organów i wakacje w luksusowym hotelu na Marsie.

Audeze LCD-1

Dane techniczne

Typ słuchawek: otwarte, wokółuszne, planarne
Rozmiar przetworników: 90 mm
Pasmo przenoszenia: 10 Hz - 50 kHz
Impedancja: 16 Ω
Skuteczność: 99 dB
Masa: 250 g
Cena: 1899 zł

Konfiguracja

Apple iPhone SE, Marantz HD-DAC1, Auralic Altair G1, Astell&Kern AK70, AudioQuest Cinnamon, Enerr Tablette 6S.

Sprzęt do testu dostarczyła sieć salonów Top Hi-Fi & Video Design. W artykule wykorzystano zdjęcia udostępnione przez firmę Audeze i wykonane przez redakcję portalu StereoLife.

Równowaga tonalna
RownowagaStartRownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4RownowagaStop

Dynamika
Poziomy6

Rozdzielczość
Poziomy7

Barwa dźwięku
Barwa5

Szybkość
Poziomy6

Spójność
Poziomy8

Muzykalność
Poziomy8

Szerokość sceny stereo
SzerokoscStereo2

Jakość wykonania
Poziomy5

Funkcjonalność
Poziomy8

Tłumienie hałasu
Poziomy1

Cena
Poziomy6


Komentarze (1)

  • Kuba

    Ciekaw jestem Państwa opinii o HiFiMAN HE-400S. Planarne, otwarte i mobilne, w sklepach od 1300 zł. Ale w ich przypadku widać duże oszczędności na jakości wykonania.

    0

Skomentuj

Komentuj jako gość

0

Zobacz także

  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Elodie Deveau - Triangle

Elodie Deveau - Triangle

Triangle Electroacoustique to jeden z najstarszych francuskich producentów zestawów głośnikowych. Choć ostatnie, wciąż dostępne w sprzedaży, jubileuszowe modele wprowadzono z okazji czterdziestych urodzin firmy, w tym momencie jesteśmy już w połowie drogi do kolejnej okrągłej rocznicy (Renaud de Vergnette założył firmę Triangle w 1980 roku). Wszyscy znamy tę historię -...

Jak złożyć system stereo w siedmiu prostych krokach

Jak złożyć system stereo w siedmiu prostych krokach

Jak złożyć system stereo? To pytanie na pewnym etapie zadawał sobie każdy, kto uważa się za melomana lub audiofila. Prostej odpowiedzi niestety nie ma, bo nawet doświadczeni miłośnicy muzyki i sprzętu audio wciąż szukają swojego ideału. Osobom przymierzającym się do zakupu swojego pierwszego systemu audio można jednak wytłumaczyć kilka podstawowych...

Odrodzenie formatu CD - rewolucja czy burza w szklance wody?

Odrodzenie formatu CD - rewolucja czy burza w szklance wody?

W erze streamingu coraz więcej melomanów sięga po muzykę na fizycznych nośnikach, czego doskonałym przykładem stały się płyty winylowe. Renesans gramofonów i czarnych krążków trwa już co najmniej dekadę. Tłocznie płyt winylowych pracują na pełnych obrotach. Produkcję wznawiają nawet największe wytwórnie, a dla artystów wydających nowy album brak wersji LP...

Streaming krok po kroku

Streaming krok po kroku

Streaming - to pojęcie niemal całkowicie zdominowało świat sprzętu hi-fi. Na przestrzeni dziesięciu lat ten sposób słuchania muzyki przeszedł ewolucję od ciekawostki technologicznej interesującej tylko najbardziej postępowych melomanów i audiofilów do czegoś, co jest dla nas zupełnie naturalne i oczywiste. Dla wielu osób streaming to nieodłączna część codziennego funkcjonowania, podstawowe...

Audiofilskie BHP - najważniejsze zasady użytkowania sprzętu stereo

Audiofilskie BHP - najważniejsze zasady użytkowania sprzętu stereo

W naszym magazynie koncentrujemy się na treściach kierowanych do entuzjastów i osób żywo zainteresowanych sprzętem stereo. Niezależnie od aktualnych reguł działania internetowych wyszukiwarek czy liczby przypadkowych wizyt na danej stronie bazę czytelników stanowią ludzie dysponujący sporą wiedzą i doświadczeniem w tym temacie. Nawet oni muszą jednak dostrzegać pewną lukę w...

Bannery dolne

Nowe testy

Poprzedni Następny
NAD C389

NAD C389

NAD (New Acoustic Dimension) to jedna z firm, które od samego początku umiejętnie łączyły innowacje i czysto naukowe podejście do tematu ze wspaniałym zmysłem biznesowym i wyczuciem sytuacji na rynku....

Serblin & Son Frankie Preamplifier + Frankie Monoblock

Serblin & Son Frankie Preamplifier + Frankie Monoblock

Rosnące zainteresowanie audiofilów wzmacniaczami dzielonymi jest jednym z najbardziej zaskakujących trendów, jakie ostatnio obserwujemy. Wydawało się przecież, że rynek zmierza w przeciwnym kierunku, a niebawem w sklepach dostępne będą niemal...

Lyngdorf FR-2

Lyngdorf FR-2

Kim jest Peter Lyngdorf? Genialnym inżynierem, czy może raczej wizjonerem i utalentowanym przedsiębiorcą? Tego nie podejmuję się rozsądzać, ale jedno jest pewne - facet nie lubi się nudzić i wspiera...

Bannery boczne

Komentarze

Rafał
Witam. Posiadam głośniki 120 Club od JBL i te 12 godzin nie wiem na jakiej mocy jest. Podłączyliśmy konsole kablami i dwa głośniki ze sobą też na kable i nieste...
Piotr
Wiem, że o switche można się kłócić tak jak o kable, generalnie nie jestem hejterem różnych niekonwencjonalnych urządzeń audio ale polecam taki eksperyment: w t...
stereolife
@Garfield - Coś nam podpowiada, że chętni się znajdą. Ceny nie są jeszcze tak zaporowe jak u niektórych specjalistów od hi-endu. Patrząc na trendy w salonach au...
Obywatel GC
Wszystko ładnie, pięknie, tylko ja nigdy nie rozumiem w tych wzmacniaczach, w których lampy są schowane w obudowie, jak człowiek ma potem je wymienić, bez narus...
Garfield
Pytanie czy wolumeny sprzedaży potwierdzają tę tezę. Topowe dzielone modele mogą mieć dla producentów charakter wizerunkowy i dlatego są ważne, ale czy faktyczn...

Płyty

Newsy

Tech Corner

Podstawowe własności i parametry wzmacniaczy stereo

Podstawowe własności i parametry wzmacniaczy stereo

Czy to w domowym zaciszu, na koncercie, podczas pracy w studiu czy w samochodzie - wzmacniacz jest jednym z kluczowych elementów każdego systemu stereo. Czym właściwie jest? Najprościej można powiedzieć, że jest to układ elektroniczny, którego zadaniem jest wytworzenie na wyjściu sygnału analogowego będącego wzmocnioną kopią sygnału podanego na wejście....

Nowości ze świata

  • Triangle Electroacoustique is one of the oldest French loudspeaker manufacturers. Although the latest anniversary models, still available for sale, were introduced on the occasion of the company's fortieth birthday, at this point we are already halfway to another round anniversary...

  • In Norse mythology, Thor is known as the god of thunder, lightning, marriage, vitality, agriculture, and the home hearth. He was said to be more sympathetic to humans than his father, Odin, though equally violent. He traveled in a chariot...

  • Manufacturers of hi-fi equipment like to brag about their peak performance, but in any company's product lineup, the key role is played by the models that simply sell best. They are the ones that provide funds for further development and...

Prezentacje

Sukces mierzony głośnikami - Pylon Audio

Sukces mierzony głośnikami - Pylon Audio

Polski sprzęt audio - to hasło przeciętnemu obywatelowi naszego kraju kojarzy się ze wzmacniaczami, kolumnami głośnikowymi i gramofonami sprzed kilku dekad. Większość z nas wyobraża sobie piękne wieże Unitry, Diory czy Radmora, kultowe Altusy lub gramofony takie, jak Daniel, Adam czy Bernard. Jeżeli myślicie, że to wszystko relikty minionego systemu,...

Poradniki

Listy

Galerie

Dyskografie

Wywiady

Elodie Deveau - Triangle

Elodie Deveau - Triangle

Triangle Electroacoustique to jeden z najstarszych francuskich producentów zestawów głośnikowych. Choć ostatnie, wciąż dostępne w sprzedaży, jubileuszowe modele wprowadzono z...

Popularne artykuły

Vintage

Sony EL-7

Sony EL-7

Muszę przyznać, że nigdy nie byłem wielkim fanem kaset magnetofonowych ani magnetofonów. Patrząc na nie odczuwam oczywiście pewną nostalgię i...

Słownik

Poprzedni Następny

FLAC

Free Lossless Audio Codec - format bezstratnej kompresji dźwięku chętnie wybierany przez audiofilów. W przeciwieństwie do stratnych kodeków dźwięku takich jak Vorbis, MP3 i AAC, kodek FLAC nie usuwa żadnych...

Cytaty

HarukiMurakami.png

Strona używa plików cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej na temat danych osobowych, zapoznając się z naszą polityką prywatności.