Audeze LCD2 Classic
- Kategoria: Słuchawki i wzmacniacze słuchawkowe
- Tomasz Karasiński
Audeze jest jedną z firm, które w ciągu ostatniej dekady zmieniły obraz słuchawkowego świata. Kiedy najwięksi producenci spoczęli na laurach i niechętnie podchodzili do tematu rozwijania droższych modeli, Amerykanie udowodnili, że ta zabawa jak najbardziej ma sens. Że tworzenie bardziej zaawansowanych nauszników nie jest tylko spełnianiem zachcianek wąskiej grupy entuzjastów, a hi-endowe słuchawki mogą dotrzeć do wielu, wielu melomanów. Jeśli tylko będą naprawdę wyjątkowe. Firmę w 2008 roku założyli panowie Sankar Thiagasamudram i Alexander Rosson, jednak duży wkład w powstanie pierwszych modeli miał również Pete Uka - inżynier, który wcześniej pracował nad nowymi, elastycznymi materiałami dla NASA. Była koncepcja, były materiały, ale do pełni szczęścia brakowało jeszcze kogoś, kto potrafiłby zbudować przetworniki. Brakującym ogniwem był Dragoslav Colich, który projektował przetworniki planarne od ponad trzydziestu lat. Z miejsca objął on stanowisko dyrektora technicznego i niedługo później świat ujrzał pierwsze słuchawki marki Audeze - model LCD-1. Jeszcze więcej zamieszania na rynku audio zrobiły wprowadzone później modele LCD-2 i LCD-3 oraz będące rozwinięciem tej koncepcji LCD-X i LCD-XC. Szybko okazało się, że stworzenie serii hi-endowych słuchawek planarnych było strzałem w dziesiątkę. Wkrótce o produktach młodziutkiej firmy rozmawiali niemal wszyscy amatorzy audiofilskich nauszników. Nowe konstrukcje utytułowanych producentów automatycznie porównywano z nimi, a nie na odwrót. Skoro sprawy wydawały się iść tak dobrze, firma podążała dalej w tym samym kierunku wprowadzając coraz lepsze, bardziej zaawansowane i oczywiście droższe modele. Od słuchawek LCD-1, LCD-2 i LCD-3, które i tak uważano za bardzo luksusowe, doszliśmy do poziomu wycenionego na 18995 zł modelu LCD-4. Wyobrażam sobie, że pewnego dnia któryś z szefów firmy przyjechał do jej biura położonego w Santa Ana w Kalifornii i od drzwi krzyknął - basta! W ten sposób można dojść nawet do miliona dolarów, ale co z tego? Może czas wrócić do sprawdzonych pomysłów i wypuścić na rynek klasyczne słuchawki, ale w znacznie niższej cenie? Tak narodziły się LCD2 Classic.
Nie jest to pierwszy model będący w istocie zmodyfikowaną wersją produkowanych już wcześniej nauszników. Amerykanie od jakiegoś czasu trzymają się bowiem dwóch kierunków rozwoju. Pierwszym jest dokładanie kolejnych konstrukcji do serii LCD. W ramach tej akcji pojawiły się między innymi LCD-MX4 czy LCD-4z. Jeżeli wejdziecie na oficjalną stronę firmy i otworzycie zakładkę ze słuchawkami z tej rodziny, zobaczycie dziewięć modeli, z czego tylko dwa na pierwszy rzut oka wyróżniają się czymś szczególnym. Są to zamknięte LCD-XC i dokanałowe LCDi4. Pozostałą siódemkę niewtajemniczeni melomani mogliby uznać za różne wersje kolorystyczne tej samej konstrukcji. Wszystkie mają charakterystyczne muszle z kratownicą przeciętą poprzeczkami tworzącymi literę "A", wychodzące pod kątem kable i niemal identyczne pałąki. Z tym, że LCD-4 są czarno-srebrne, w LCD-4z widzimy nausznice z żółtawym wnętrzem, LCD-3 i LCD-2 mają drewniane obudowy, a LCD-X, LCD-MX4 i LCD2 Classic są w całości utrzymane w ciemnej tonacji. Zanim nazwiecie mnie ignorantem, oczywiście wiem, że sekret tkwi w przetwornikach i innych ważnych lub mniej ważnych detalach. Ale taka rozpiętość cenowa w przypadku słuchawek zbudowanych i wyglądających z zewnątrz tak podobnie jest co najmniej zastanawiająca, a dla osób niezorientowanych w temacie wręcz niezrozumiała. Drugim obszarem zainteresowań Audeze stały się wszelkiego rodzaju słuchawki mobilne i gamingowe. W tym momencie w katalogu znajdziemy trzy modele z serii EL-8, dwa z serii Sine, cztery dokanałówki z rodziny iSine oraz najnowszą konstrukcję o nazwie Mobius w dwóch odmianach a raczej pakietach do wyboru. Większość z nich stworzono we współpracy z projektantami BMW Designworks, którzy byli również odpowiedzialni za wzornictwo wzmacniacza Deckard. Czym zatem są LCD2 Classic? To w zasadzie nowsza, lżejsza i tańsza odmiana kultowego już modelu LCD-2. Producent zrezygnował tu z niektórych akcesoriów i zastąpił niektóre metalowe elementy plastikowymi, ale zachował to, co najważniejsze - przetworniki planarne i ogólną konstrukcję nauszników zapewniającą wysoki komfort użytkowania. Cena na poziomie 2999 zł jest bardzo zachęcająca. Sprawdźmy więc jak ten nowy model sprawdza się w praktyce.
Wygląd i funkcjonalność
Zanim słuchawki dojechały do naszej redakcji, zapoznałem się już z informacją prasową przesłaną przez dystrybutora i materiałami dostępnymi na stronie producenta. Może zabrzmi to dziwnie, ale moim pierwszym i w zasadzie jedynym problemem na tym etapie było określenie nazwy tego modelu. Zarówno w sieci, jak i w materiałach udostępnionych przez Audeze figuruje wersja "LCD2 Classic" - z pełnym dopiskiem i bez myślnika. Na nausznikach zobaczymy natomiast oznaczenie "LCD-2C". Powiecie, że to skrócona nazwa, która nie zmieściłaby się między śrubkami mocującymi ażurową pokrywę? Raczej nie, bo w jej dolnej części umieszczono dużo dłuższy napis "Planar Magnetic Technology". Przyjąłem, że poprawna będzie pierwsza wersja, chociaż jeśli ktoś zarzuci mi, że na samych słuchawkach widnieje inna wersja, będę musiał się z nim zgodzić. Myślę, że producent powinien dojść ze sobą do porozumienia, bo takie zamieszanie nikomu nie służy. Drugie zaskoczenie spotkało mnie w momencie odbioru paczki od kuriera. Spore, kartonowe pudełko było dziwnie lekkie, a jak znam produkty amerykańskiej firmy, to uwierzcie mi - jest to jedna z ostatnich cech, jakie można im przypisać. Kiedy kierowca odpalał silnik, szybciutko sprawdziłem czy słuchawki rzeczywiście tam są. I były, ale bez plastikowego kuferka, w którym zwykle przyjeżdżają nauszniki z serii LCD. Szczerze mówiąc, nawet mnie to ucieszyło, bo te skrzyneczki, w których normalnie trzyma się pewnie materiały radioaktywne, probówki z niebezpiecznymi bakteriami albo akcesoria kryminalistyczne może i wyglądają szpanersko, ale w warunkach domowych przydają się bardzo rzadko. Chyba, że ktoś przed każdym odsłuchem lubi wyjmować swoje nauszniki z takiego futerału, podłączać kable, rozsuwać muszle i organizować sobie całą tę celebrę. Melomani używający słuchawek codziennie wolą zorganizować sobie inny system ich przechowywania lub zainwestować w specjalny stojak. Kuferki znacznie lepiej sprawdzają się podczas transportowania słuchawek. Jeśli więc często jeździcie w trasę, pracujecie w studiu nagraniowym albo zabieracie swoje słuchawki na imprezy i odsłuchy w salonach audio, możecie kupić futerał osobno. Znajdziecie go w sieci pod nazwą Audeze Travel Case w cenie 125 dolarów. Gwarantuję, że wzbudzi uwagę służb na dworcach i lotniskach. Jeżeli natomiast nie jest Wam to potrzebne, powinniście być zadowoleni z oszczędności, bo 2999 zł wobec 5495 zł za LCD-2 to dość drastyczna różnica. A w pudełku szczelnie wypełnionym gąbką, słuchawki nie mają znowu tak źle. Widziałem już w życiu droższe nauszniki, które o takim opakowaniu mogą tylko pomarzyć.
Producentowi najwyraźniej bardzo zależało na tym, aby "obronić" nie tylko przetworniki lub kilka najważniejszych elementów oryginalnych słuchawek, ale właściwie stworzyć kopię LCD-2 wykonaną z użyciem trochę innych materiałów. LCD-2 są na pewno bardziej luksusowe, ale - zakładając, że przetworniki są takie same lub bardzo zbliżone konstrukcyjnie - wolałbym mieć w kieszeni dwa i pół tysiąca złotych do wydania na wzmacniacz, niż drewniane nauszniki i kilka innych drobiazgów.Aby udostępnić swoją technologię szerszej grupie odbiorców, producenci sprzętu często muszą rezygnować z drogich materiałów i różnego rodzaju detali. W słuchawkowym świecie było już wiele tego typu przypadków. Wystarczy wymienić chociażby model Meze 99 Neo będący tańszą wersją pięknych 99 Classics z drewnianymi muszlami. Aby osiągnąć zakładany pułap cenowy, producent musi zdecydować które elementy droższego modelu zostawić bez zmian, a które wyrzucić lub poddać modyfikacjom mającym na celu obniżenie kosztów ich produkcji. Z kolumnami i elektroniką często wychodzi z tego kaszana. Dostajemy sprzęt, który teoretycznie wygląda podobnie, ale tak naprawdę tych identycznych, stuprocentowo wymiennych elementów nie ma. Zamiast aluminium dostajemy cienką blachę, zamiast drewnianej obudowy pojawia się pokryty brzydką okleiną MDF, a cena wciąż wynosi 75% wartości oryginału. Nie wiem dlaczego, ale ze słuchawkami jest zupełnie inaczej, a takie numery oszczędnościowe są zwykle bardzo udane. Wspomniane Meze 99 Neo kosztowały niemal dokładnie trzy czwarte tego, co oryginalny model, ale nie odbyło się to kosztem jakości wykonania ani komfortu użytkowania, a i różnica w brzmieniu była co najmniej dyskusyjna. W ślepym teście jedni wybraliby droższy model, a inni - tańszy. To po prostu dwie wersje tego samego dźwięku. Kolejny przykład to Final Audio Design Sonorous II i III. Dźwiękowo na pewno nie są takie same, jak droższe modele Sonorous IV i VI, ale przy tej cenie też nie ma powodów do narzekania. Producent obronił natomiast jakość wykonania, wygodę noszenia i dość luksusowy wygląd tych nauszników. Osobiście uważam, że jednym z najlepszych przykładów takiego tańszego odpowiednika hi-endowego modelu są Sennheisery HD 700. W momencie ich premiery wielu audiofilów uznało, że lepiej już dopłacić i wziąć HD 800, które są jednak bardzo wymagające w kwestii wzmacniacza. W wielu systemach HD 700 grały lepiej, ale magia flagowego modelu zrobiła swoje. Po pewnym czasie producent jeszcze bardziej obniżył cenę "siedemsetek", a niedawno wszczepił ich przetworniki do HD 660 S, które są już zupełnym killerem jeśli chodzi o relację jakości do ceny.
Wydaje mi się jednak, że Audeze LCD2 Classic przebijają wszystkie przytoczone historie. Producentowi najwyraźniej bardzo zależało na tym, aby "obronić" nie tylko przetworniki lub kilka najważniejszych elementów oryginalnych słuchawek, ale właściwie stworzyć ich kopię wykonaną z użyciem trochę innych materiałów. Jednak w odróżnieniu od pierwszej edycji HiFiMAN-ów Edition X, krytykowanych za plastikowe mocowania muszli, tutaj konstruktorzy zagrali zupełnie odwrotnie. Najważniejsze elementy konstrukcyjne, a więc w zasadzie cały pałąk, wieńczące go kosteczki z logiem producenta, srebrne prowadnice i spłaszczone, półkoliste widelce wraz ze śrubami wchodzącymi w nausznice pozostały metalowe. Z tworzywa wykonano natomiast pokrywy muszli, a więc te części, które z punktu widzenia trwałości całej konstrukcji nie mają kluczowego znaczenia. Trzeba jednak nadmienić, że wykorzystano materiał bardzo dobrej jakości. Nie jest to tani, trzeszczący plastik, jaki można spotkać w słuchawkach za dwieście złotych. Amerykanie używają określenia crystal-infused nylon. Jeśli są z nami inżynierowie specjalizujący się w materiałoznawstwie, uprzejmie proszę o pomoc, bo sam na podstawie szybkiego śledztwa jestem w stanie powiedzieć tylko tyle, że jest to odmiana polimeru na bazie nylonu, który dzięki dodatkom krystalicznym charakteryzuje się większą wytrzymałością, a także odpornością na działanie czynników chemicznych czy wysokich temperatur. Na niektórych stronach znalazłem informację, że tego typu materiały są czasami wykorzystywane jako tańsze odpowiedniki kompozytów na bazie włókna węglowego. Byłbym w stanie w to uwierzyć, bo choć LCD2 Classic nie są przesadnie ciężkie i nie spadają z głowy przy każdym mocniejszym ruchu, sprawiają wrażenie pancernych. Jeżeli nie wierzycie, przyjrzyjcie się gniazdom umieszczonym w wystających, kwadratowych tulejach. Ten element to swego rodzaju nauczka z przeszłości. Nabywcy pierwszych słuchawek Audeze, w których gniazda montowano w drewnianych obudowach, po kilku latach donosili o pojawiających się w tych miejscach pęknięciach. Firma naprawiła swój błąd wprowadzając ustawione pod kątem "przedłużenia". Posiadacze testowanego modelu nie powinni mieć takich przygód. Czy poza tym widać tu jakieś oszczędności? Jeśli mam być szczery, nie za bardzo. W porządku, LCD-2 są na pewno bardziej luksusowe, ale - zakładając, że przetworniki są takie same lub bardzo zbliżone konstrukcyjnie - wolałbym mieć w kieszeni dwa i pół tysiąca złotych do wydania na wzmacniacz, niż drewniane nauszniki i kilka innych drobiazgów.
A czy przetworniki są identyczne? Producent twierdzi, że są takie same, jak w pierwszych wersjach LCD-2. Oznacza to, że nie mają fazorów czyli elementów, których zadaniem jest uporządkowanie sposobu rozchodzenia się fal dźwiękowych zaraz za membraną przetwornika. Audeze dość dobrze tłumaczy na czym polega ta technologia. W dużym skrócie idealnym rozwiązaniem byłaby drgająca samoczynnie, jak najlżejsza folia, której absolutnie nic nie oddzielałoby od naszych uszu. Rzeczywistość jest jednak brutalna i potrzebny jest jakiś element wprawiający membranę w drgania, a raczej - generujący pole magnetyczne dzięki któremu po przyłożeniu napięcia, nasza folia zacznie się poruszać. Podobnie, jak w głośnikach elektrostatycznych, ów element napędzający siłą rzeczy musi znajdować się w bezpośrednim sąsiedztwie membrany, oddzielając nas od generowanego przez nie dźwięku. Najczęściej jest to coś w rodzaju siatki, a dźwięk dochodzi do nas przez dziesiątki lub setki drobnych szczelin. W przypadku kolumn nie ma to wielkiego znaczenia, ale w słuchawkach nasze uszy są tak blisko całego procesu, że kluczową sprawą staje się opanowanie interferencji fal dźwiękowych, a także ciśnienia wytwarzanego przez cienką membranę czy odbić dźwięku od wnętrza muszli oraz elementów znajdujących się po zewnętrznej stronie nauszników. Stosowane przez Audeze fazory służą temu, aby zamiast serii małych, punktowych źródeł dźwięku, za przetwornikiem wytworzyło się coś, co już bardziej przypomina jednolitą falę dźwiękową. Podobne rozwiązania stosuje MrSpeakers, a w swoim pierwszym modelu planarnym - D8000 - coś zbliżonego wprowadziła także firma Final Audio Design, chociaż japońscy inżynierowie bardziej niż na interferencji skupiali się bardziej na ciśnieniu i regulowaniu samego ruchu membrany.
PORADNIK: Kupujemy słuchawki - co, jak, gdzie
Czas na tradycyjną sekcję plusów i minusów oraz wrażeń ogólnych. Słuchawki są bardzo wygodne, duże, chciałoby się powiedzieć - poduchowate. Pady wypełnione pianką z efektem pamięci nie tylko szybko dostosowują się do kształtu naszej głowy, ale też dają wrażenie mniejszego nacisku na czaszkę. LCD2 Classic trzymają się jednak lepiej niż wiele innych modeli tej marki, może także za sprawą niższej masy. Producent nie podaje wprawdzie dokładnych liczb, ale to po prostu czuć. Wtyki ustawione pod kątem to też jeden z fajniejszych pomysłów. Dzięki temu kable same układają się nam na koszulce, a nawet lekko nad nią lewitują. Są po prostu tam, gdzie prawdopodobnie sami chcielibyśmy je umieścić. Z tym, że tutaj nie musimy w tym celu już nic robić. Sam przewód też jest bardzo przyzwoity, a metalowe łączenia dają nam wrażenie obcowania z produktem wysokiej jakości. Jedynym zgrzytem są dla mnie oznaczenia kanałów, wykonane w najprostszy możliwy sposób - za pomocą dwóch kawałków koszulki termokurczliwej przy samych wtykach. Jeden jest czarny, drugi czerwony, co technicznie nie jest złym pomysłem. Od razu widać która wtyczka idzie do którego nausznika. Mimo to, o wiele bardziej eleganckie byłoby naniesienie oznaczeń "L" i "R" na metalowe obudowy wtyków lub wkomponowanie w nie jakichś kolorowych pierścieni. Warto też zwrócić uwagę na to, że słuchawki są dość szerokie. O ile pałąk niemalże bezpośrednio styka się z naszą głową (między nim a skórzanym paskiem zostaje raptem parę milimetrów powietrza), to muszle wraz z padami mają prawie sześć centymetrów. Trzeba się do tego przyzwyczaić, a przynajmniej w początkowym okresie użytkowania mieć ten fakt na uwadze. Co ciekawe, ponieważ producent nie starał się na wszelkie możliwe sposoby maskować śrub i elementów mocujących, LCD2 Classic powinny być dość bezproblemowe jeśli chodzi o serwisowanie lub samodzielną wymianę zużywających się elementów, ale wbrew pozorom wcale nie jest to takie proste. Firma zapewnia, że pady są wymienne, ale można to zrobić tylko w autoryzowanym serwisie, a jeśli ktoś chce próbować szczęścia na własną rękę, powinien wiedzieć, że są wklejone, w związku z czym ich usunięcie wymaga delikatności, a przy montażu nowych powinniśmy zaopatrzyć się w specjalny klej, który podobno można zdobyć bez większego problemu. Wymiana skórzanego paska w pałąku? Podobny problem. Audeze informuje, że śruby widoczne po bokach elementów mocujących pałąk są wkręcone z odpowiednią siłą i dodatkowo zabezpieczone klejem. Ich odkręcenie może się skończyć w najlepszym wypadku wizytą w serwisie i naprawą, której nie pokrywa gwarancja.
Brzmienie
Jeśli nigdy nie mieliście styczności ze słuchawkami marki Audeze ani innymi modelami zbudowanymi w technologii planarnej, a wyobrażacie sobie, że ich brzmienie jest niesamowicie lekkie, otwarte, przejrzyste i napowietrzone, odsłuch oryginalnych LCD-2 lub testowanych LCD2 Classic mógłby w tej materii wiele wyjaśnić. Nie chodzi o to, że nauszniki wykorzystujące takie przetworniki nie mogą się pochwalić tymi atrybutami. Mogą. Jednak często wcale nie one są w ich brzmieniu najważniejsze, a ogólny charakter prezentacji idzie w nieco innym kierunku. Czytając o słuchawkach zbudowanych w nieco inny sposób i przetwornikach, w których rolę elementu drgającego pełni cieniutka folia, większość audiofilów zaczyna już podświadomie słyszeć dźwięk kojarzący im się z kolumnami i słuchawkami elektrostatycznymi, ewentualnie konstrukcjami wykorzystującymi głośniki wstęgowe i inne wynalazki. W wielu słuchawkach planarnych podczas pierwszego odsłuchu uderza nas jednak co innego. Fantastyczna płynność i spójność dźwięku, brak jakichkolwiek dziur w paśmie, poczucie chłonięcia muzyki w stanie totalnego relaksu i wynikająca bezpośrednio z tych cech, wybitna muzykalność. Szybkość, przejrzystość i przestrzeń dostajemy niejako w formie dodatku, a zalety wybijające się na pierwszy plan są często tak oczywiste, że cała reszta nagle przestaje nas interesować. To trochę tak jakbyście poszli do tajskiej restauracji z zamiarem pochłonięcia wieprzowiny w dżemie z chili, a przez pomyłkę dostali grillowanego bakłażana w ziołach i sosie miodowym. Początkowo człowiek jest zdezorientowany, może nawet trochę poirytowany. No bo jak to? Miało być ostro, miała być jazda, a przyszło jakieś pitu pitu. Ale wystarczy spróbować i... O mamo, jakie to dobre!
LCD2 Classic to takie słuchawki, w których na pierwszy rzut ucha nic nas nie razi. Później, oswajając się z ich charakterem, zaczynamy odkrywać głębię i sens ich brzmienia kawałek po kawałku. A co się dzieje w kolejnym etapie? Hmm, najczęściej orientujemy się, że jest pierwsza w nocy i chyba najwyższy czas wziąć prysznic i położyć się spać.Mniej więcej tak mają się sprawy z testowanymi słuchawkami. Jeżeli założycie je na głowę po to, by prześwietlić wszystkie swoje płyty na wylot albo zanurzyć się w bezkresnym oceanie dźwięków wędrujących zza głowy do ogródka sąsiada, to nie do końca ten adres. Ale jeżeli szukacie naturalnego, równego, homogenicznego dźwięku wyróżniającego się piękną barwą, brakiem wyostrzeń, rewelacyjną płynnością i muzykalnością, trafiliście w dziesiątkę. LCD2 Classic to takie słuchawki, w których na pierwszy rzut ucha nic nas nie razi. Później, oswajając się z ich charakterem, zaczynamy odkrywać głębię i sens ich brzmienia kawałek po kawałku. A co się dzieje w kolejnym etapie? Hmm, najczęściej orientujemy się, że jest pierwsza w nocy i chyba najwyższy czas wziąć prysznic i położyć się spać. Nie żartuję. Żeby jeszcze to poczucie uciekającego nie wiadomo gdzie czasu miało tylko podłoże dźwiękowe, ale tutaj do równania wchodzi jeszcze bardzo wysoki komfort noszenia amerykańskich słuchawek. Nie są to może najwygodniejsze nauszniki, jakie miałem na głowie, ale z całą pewnością plasują się w ścisłej czołówce modeli dostępnych dziś na rynku. Może i są stosunkowo ciężkie, ale mają potężne poduchy i szeroki górny pasek, dzięki czemu już po kilku sekundach można zapomnieć, że ma się cokolwiek na głowie. Połączcie to z przyjemnym, barwnym, organicznym brzmieniem, a otrzymacie muzyczny wehikuł czasu. Audiofilską limuzynę, w której można wybrać się w daleką, daleką trasę.
Fani i użytkownicy słuchawek Audeze prawdopodobnie powiedzą, że opowiedziałem tylko połowę historii, i w dużym stopniu będą mieli rację. Tak, jak wspominałem, nie chodzi bowiem o to, że LCD2 Classic nie mają wystarczającej przejrzystości albo nie potrafią pokazać mocnego basu, ciekawej przestrzeni czy chociażby odrobiny brudu towarzyszącego często muzyce rockowej i metalowej. Podczas testu przebrnąłem chyba przez wszystkie gatunki i wykorzystałem płyty dramatycznie różniące się pod względem jakości brzmienia. Amerykańskie słuchawki nie chowają przed nami takich rzeczy, ale też nie robią z nich głównej atrakcji wieczoru. Zależy im przede wszystkim na naszym komforcie i dobrym samopoczuciu. Jeżeli nagranie jest kiepskie, nie uciekają od problemu ani nie zamiatają go pod dywan, ale też nie robią nam z tego powodu awantury. Starają się grać tak, abyśmy nawet po odsłuchaniu gorzej nagranej płyty mieli ochotę na kolejną. Wielu audiofilów uzna, że takie słuchawki najlepiej sprawdzą się w jazzie, spokojniejszym rocku, klasyce, wszelkiego rodzaju mniejszych składach, nie mówiąc już o klimatach ambientowych. Jest w tym trochę prawdy, ale moim zdaniem tak muzykalne brzmienie będzie pasowało do każdej muzyki, co spodoba się przede wszystkim tym melomanom, którzy lubią próbować wszystkiego po trochu. Ja w każdym razie szybko wyszedłem poza swoją strefę komfortu. Zacząłem szukać nowego i przypominać sobie stare. O ile więc LCD2 Classic nie są słuchawkami, które wybrałbym jako swoje pierwsze lub jedyne nauszniki do testowania sprzętu audio, to znalazłyby się wysoko na liście modeli, które chciałbym założyć na głowę po skończonej pracy.
TEST: AudioQuest DragonFly Red
Na koniec słówko o konfiguracji testowej i garść moich prywatnych przemyśleń. LCD2 Classic najlepiej zgrały się z Marantzem HD-DAC1, którego dynamiczny i konkretny charakter sprawił, że zagrały trochę odważniej. Mam wrażenie, że dość przypadkowo udało mi się znaleźć znakomite połączenie, które wydaje się być optymalne również pod względem cenowym. Mimo to, nie bałbym się wejść w jeszcze droższe źródło lub wzmacniacz, stawiając na urządzenia neutralne lub idące w stronę czystości i otwartości. Moim pierwszym strzałem byłby ADL Stratos, ale wartych wypróbowania modeli jest na rynku całe mnóstwo. Podczas testu podłączyłem amerykańskie słuchawki do lampowego wzmacniacza Unison Research SH, jednak to już było za dużo szczęścia. Klasyczny zestaw, w którym charaktery obu elementów nakładają się na siebie, dając trochę za dużo ciepła, a za mało przejrzystości. Co nie zmienia faktu, że i o słuchawkach i wspomnianym wzmacniaczu mam jak najlepsze zdanie. Włoski lampowiec znacznie lepiej sprawdzi się z nausznikami w stylu Final Audio Design Sonorous VI. Patametry LCD2 Classic sugerują, że odtwarzacze przenośne, a nawet dobre smartfony nie powinny mieć problemów z ich wysterowaniem. Czy to się potwierdziło w praktyce? Nooo, nie do końca. Jak to w życiu bywa, wszystko zależy od konkretnego urządzenia, ale stosowałbym tutaj tę samą zasadę, którą przyjęlibyśmy dla sprzętu stacjonarnego. Po pierwsze musimy dysponować rozsądną mocą, a jeśli już to się uda, należy zadbać o sam charakter dźwięku i dopasowanie obu elementów do siebie. Audeze świetnie spisują się z elektroniką oferującą konkretne, czytelne i mocne brzmienie, a który smartfon może się takim pochwalić? Poza tym czy ktoś potraktuje duże, otwarte słuchawki planarne jak sprzęt przenośny? Nie wydaje mi się. Amerykanie nie bez powodu wyposażyli LCD2 Classic we wtyk 6,3 mm bez nakręcanej przejściówki, co samo w sobie można odczytać jako wyraźną wskazówkę ze strony producenta. Jeżeli szukacie tańszego rozwiązania, na którym przez jakiś czas moglibyście pograć, zbierając na wzmacniacz z prawdziwego zdarzenia, dobrym strzałem może być AudioQuest DragonFly Red. Tyle moich wskazówek, bo każdy będzie i tak szukał własnego ideału.
Budowa i parametry
Audeze LCD2 Classic to otwarte, wokółuszne słuchawki planarne wykorzystujące przetworniki podobne do tych, jakie stosowano w pierwszych generacjach modelu LCD-2. Mają one 106-mm membrany napędzane neodymowymi magnesami N50. W odróżnieniu od produkowanych dziś LCD-2, przetworniki nie zostały jednak wyposażone w specjalne fazory mające duży wpływ na opanowanie zjawiska dyfrakcji fal dźwiękowych. Obudowy nauszników w wykonano z tworzywa sztucznego, jednak pałąk i inne ważne elementy mocujące to wciąż metal, w tym przypadku pokryty chropowatym lakierem proszkowym. Wyjątkiem są prowadnice umożliwiające regulację rozmiaru słuchawek, śruby mocujące widelce do muszli oraz końcówki wtyków - wszystkie w srebrzystym chromie. Trzeba przyznać, ze dzięki temu testowany model jest jednym z najbardziej spójnych wizualnie w aktualnym katalogu amerykańskiej firmy. Słuchawki są produkowane ręcznie, przy czym firma poświęca dużo uwagi parowaniu przetworników. Standardowa w przypadku tego producenta procedura prowadzona jest z dokładnością do 1 dB, co zapewniają doskonałą równowagę między kanałami. Dzięki zastosowaniu lżejszych materiałów, spadła również całkowita masa słuchawek. Audeze nie podaje jednak konkretnych liczb, więc ciężko jest powiedzieć czy w stosunku do LCD-2 jest to różnica 20, 50 czy może 100 g. Jeśli chodzi o parametry, LCD2 Classic mają stosunkowo przyjazną, 70-Ω impedancję skuteczność 101 dB. Pasmo przenoszenia rozciąga się w zakresie 10 Hz - 50 kHz, a THD utrzymuje się na poziomie poniżej 0,1%. Firma podaje również wymagania słuchawek jeśli chodzi o moc i tutaj sytuacja wydaje się być dość, hmm, elastyczna. Minimalna wartość to 100 mW, jednak zalecany przedział mocy wzmacniacza to 1 - 4 W. Maksymalna moc, z jaką poradzą sobie testowane słuchawki to aż 15 W. Patrząc na samą impedancję i skuteczność, moglibyśmy włożyć LCD2 Classic do jednego worka z wieloma podobnymi nausznikami, ale rzadko który producent przy takich parametrach jednocześnie rekomenduje stosowanie wzmacniacza oddającego do takiego obciążenia od jednego do czterech watów mocy. Innymi słowy, nie są to słuchawki do smartfona, do biegania, do nurkowania itd. To sprzęt dla dużych chłopców i dużych dziewczynek.
Werdykt
LCD2 Classic bardzo mi się spodobały, ale jeszcze bardziej podoba mi się kierunek, w którym idą obecnie producenci audiofilskich nauszników. Jeszcze niedawno wydawało mi się, że wszyscy stracili kontakt z rzeczywistością. W ciągu zaledwie dziesięciu lat udało im się osiągnąć poziom cenowy i jakościowy, o jakim wcześniej można było mówić tylko w kontekście bardzo, bardzo egzotycznych słuchawek. Modele wprowadzane na rynek w ciągu kilku ostatnich lat sugerowały, że ci stosunkowo nowi gracze wywołali totalną wojnę na słuchawkowy hi-end. Jeszcze chwila, a byliby gotowi ogłosić zakończenie produkcji tańszych nauszników, co dla klientów oznaczałoby prosty wybór. Albo odkładamy na słuchawki pięciocyfrową kwotę, albo robimy krok w tył i szukamy swojego ideału w katalogach tych producentów, którym jeszcze kompletnie nie odbiło. Na szczęście komuś w porę zapaliła się czerwona lampka, a efekty są spektakularne. Nagle okazało się, że wojna prowadzona w najwyższych sferach może przynieść korzyści dla melomanów szukających owszem dobrego, wysmakowanego, ale jeszcze nie całkowicie odjechanego sprzętu. LCD2 Classic to prawdziwy powrót do korzeni. Wystarczyło wprowadzić kilka sprytnych zabiegów i wykorzystać znaną, sprawdzoną, a zatem prawdopodobnie coraz tańszą technologię produkcji przetworników planarnych aby stworzyć piękne nauszniki, o jakich jeszcze kilka lat temu w tej kwocie moglibyśmy tylko pomarzyć. To chyba najkorzystniejszy pakiet w historii Audeze. A tak normalnie, prywatnie? Słuchawki, których nie da się nie lubić.
Dane techniczne
Typ słuchawek: otwarte, wokółuszne, planarne
Pasmo przenoszenia: 10 Hz - 50 kHz
Impedancja: 70 Ω
Skuteczność: 101 dB
Zniekształcenia: < 0,1%
Przewód: 1,9 m/6,3 mm
Cena: 2999 zł
Konfiguracja
Marantz HD-DAC1, Unison Research SH, Astell&Kern AK70, Apple iPhone SE, AudioQuest Cinnamon, Enerr Tablette 6S.
Równowaga tonalna
Dynamika
Rozdzielczość
Barwa dźwięku
Szybkość
Spójność
Muzykalność
Szerokość sceny stereo
Jakość wykonania
Funkcjonalność
Tłumienie hałasu
Cena
Nagroda
-
Konrad
Świetne nauszniki, w dobrej cenie. W brzmieniu żadnego sztucznego napinania mięśni po to tylko by zagrać każdy najcichszy dźwięk. Mam wrażenie, że LCD-2C stworzone są do dawania przyjemność z odsłuchu. Im dłużej ich słucham, tym bardziej nie mam ochoty ściągać ich z głowy.
2 Lubię -
Kuba
Gdyby tylko kabel był dłuższy. Dla słuchawek typowo domowych 3 metry to jednak minimum.
0 Lubię
Komentarze (2)