Brainwavz R1
- Kategoria: Słuchawki i wzmacniacze słuchawkowe
- Jarosław Święcicki
Brainwavz - przyznajcie sami, czy nie jest to kapitalna nazwa dla firmy produkującej słuchawki? Pierwsze skojarzenie to fale dźwiękowe trafiające wprost do mózgu. Drugie może Was trochę zaskoczy, ale sposób pisania słowa „waves” od razu skojarzył nam się z angielskim glam-rockowym zespołem Slade, który zasłynął takim „nieortograficznym” sposobem pisania tytułów swoich płyt i piosenek. Krótko mówiąc, to ciekawa nazwa dla młodej marki powołanej do życia w 2008 roku w Hongkongu i starającej się znaleźć swoje miejsce na rynku audio. Na firmowej stronie internetowej czytamy, że założycielami są fanatycy doskonałego brzmienia i znawcy technologii. Jeśli naprawdę tak jest, to należy się spodziewać produktów i zaawansowanych technicznie i doskonale grających. Brakuje jeszcze jednej, ważnej we współczesnym świecie postaci - księgowego. Dlaczego?
Ponieważ brutalna prawda jest taka, że istnieją tylko dwa sposoby na zwrócenie na siebie uwagi. Pierwszy to wypuścić coś niesłychanie drogiego i nagłośnić sprawę, że oto jakaś wchodząca na rynek firma stworzyła słuchawki, których cena przebija flagowe modele Sennheisera, AKG czy Grado. Drugim sposobem, który daje nadzieje na sławę trwającą dłużej, niż pięć minut, jest stworzenie produktu, który będzie jednocześnie niedrogi i dobry. Wiemy, że to karkołomne zadanie, ale czy stworzenie dokanałowych słuchawek opartych na dwóch przetwornikach w cenie niecałych dwustu złotych nie jest taką próbą? Nie jesteśmy do końca pewni, bo ceny czasami szybko się zmieniają, ale jeśli to nie są najtańsze słuchawki o takiej konstrukcji, to na pewno jedne z najtańszych. Pierwszy warunek został więc spełniony. Teraz pora na drugi. Czy Brainwavz R1 okażą się na tyle dobre, aby nas do siebie przekonać? Zaraz się przekonamy!
Wygląd i funkcjonalność
Jak powszechnie wiadomo, najważniejsze jest pierwsze wrażenie. Zanim wepchniemy słuchawki do uszu, najpierw obracamy w rękach zgrabne, pomarańczowe pudełko. W specjalnym plastikowym okienku widzimy już nasze przetworniki. Po otwarciu opakowania okazuje się, że oprócz samego sprzętu otrzymujemy bardzo praktyczne, eleganckie etui zrobione ze sztywnego materiału, w którym można bezpiecznie przechowywać nasz sprzęt. Puzderko jest zamykane na zamek błyskawiczny i świetnie spełnia swoją rolę dzięki dość sztywnej konstrukcji. Oprócz tego w pudełku znajdziemy również sześć kompletów silikonowych nakładek w trzech rozmiarach, przejściówkę z wtyku typu mały jack na duży, przejściówkę umożliwiającą korzystanie z przetworników w samolotach, krótką instrukcję obsługi oraz… I tu niespodzianka - komplet pianek Comply T400, które zwiększają komfort użytkowania słuchawek. Gdy raz ich spróbujecie, prawdopodobnie nie będziecie chcieli wracać do zwykłych, silikonowych nakładek.
Odkładając na bok całe to wyposażenie dodatkowe, przechodzimy w końcu do meritum naszego opracowania, czyli Brainwavzów R1. Obudowy słuchawek wykonane są z dwóch plastikowych części w różnych kolorach. Element zewnętrzny jest czarny z czerwonym emblematem firmowym oraz oznaczeniem R/L, a część wewnętrzna ma kolor ciemnoczerwony. Całość sprawia wrażenie solidnego wyrobu. Plastiki są dobrze spasowane, a stonowana kolorystyka daje miłe wrażenie łagodnej elegancji. Sama budowa słuchawek niejako wymusiła ich kształt i sposób noszenia. Należy je włożyć do uszu tak, aby przewód zawinął się wokół małżowiny. Wymaga to trochę wprawy i na początku może drażnić, ale szybko odkryliśmy zalety takiego systemu. Przy przypadkowym szarpnięciu (na przykład, gdy kabel zawinie się w kurtkę, albo niechcący trącimy go ręką) nie ma mowy o wyrwaniu przetwornika z ucha. Poza tym, kiedy przyjdzie konieczność wyjęcia R1 z uszu, aby na przykład zamienić z kimś kilka słów, słuchawki dyndają sobie przy uszach. Po skończonej konwersacji po prostu wciskamy je z powrotem, bez potrzeby przeszukiwania koszuli i wyciągania ich za kabel z meandrów odzieży, co jest normalne w przypadku zwykłych dokanałówek.
Na kablu wychodzącym z prawej słuchawki zamontowano mikrofon i klawisz do odbierania rozmów telefonicznych. Udogodnienia te zostały oczywiście zaprojektowane z myślą o współpracy z urządzeniami, których nazwa zaczyna się od małej litery „i”. Testując działanie pilota na telefonie z systemem Android zauważyliśmy, że odebrać rozmowy się nie da, ale z kolei mikrofon działał bez problemu. Reasumując, nasze pierwsze wrażenia, jeszcze przed odsłuchem Brainwavzów R1, były bardzo dobre. Zarówno jakość wykonania samych słuchawek, jak i dodatkowe elementy wyposażenia pozostawiają miłe odczucie przyzwoicie wykonanego produktu.
Brzmienie
Słuchawki dokanałowe z dwoma przetwornikami za półtorej stówki? To wydaje się wręcz podejrzane. Może sama konfiguracja ma być jedynie marketingowym haczykiem mającym zwrócić uwagę klientów na ten model, a zamiast jednego lepszego przetwornika użyto dwóch gorszych, żeby zmieścić się w budżecie? Nie wiemy czy takie były początkowe założenia twórców R1, ale nawet jeśli tak było, to produkt końcowy zapewne zaskoczył ich samych. Muzyka płynąca z tych douszników potrafi pozytywnie zaskoczyć i dostarczyć słuchaczowi kilku dźwiękowych niespodzianek.
Pierwsza to bas. Zastosowany tutaj 9-mm woofer bardzo dobrze wykonuje swoją pracę, pompując powietrze przenoszące niskie tony z dużym zróżnicowaniem. Bas ma pięknie zabarwienie i nie zagłusza innych częstotliwości. Przesłuchanie pulsującego dołu w „Peace” Depeche Mode to naprawdę mocne przeżycie. Słuchawki mimo, że stoją raczej po ciemniejszej stronie mocy, zaskakują też jakością średnicy, która świetnie współgra z basową podstawą. Doskonale słychać to chociażby w „Sinie” Grzecha Piotrowskiego. Dźwięki saksofonu nie wybijają się na pierwszy plan, nie wibrują nieprzyjemnie przy samym czole, ale oddają całą płynność i magię zawartą w tej muzyce.
Innym tematem jest górna część pasma, która trochę chowa się za całą resztą. Nie oznacza to, że jej nie ma, aczkolwiek wysokie tony stanowią tu raczej dopełnienie całości, a nie atrakcję samą w sobie. Ich jakość jest jednak na tyle dobra, że nic nie zakłóca przyjemności kontaktu z muzyką. Analizując sprawę całościowo można napisać, że słuchawki najlepiej nadają się do muzyki rozrywkowej - z mocniejszym akcentem na gatunki, w których większą rolę odgrywa podstawa basowa.
R1 potrafią stworzyć przestrzeń, która delikatnie stara się wyjść poza głowę, ale większość dźwięków siedzi jednak w środku czaszki. Czy jest to minus? Niekoniecznie. Nie ma co się oszukiwać - za te pieniądze dostajemy bardzo wiele, a budowana przez testowane słuchawki dźwiękowa aura jest bardzo przyjemna i dynamiczna. To spore i na dodatek bardzo miłe zaskoczenie.
Budowa i parametry
Brainwavz R1 to dwuprzetwornikowe, dokanałowe słuchawki dynamiczne z mikrofonem, który umożliwia prowadzenie rozmów w przypadku podłączenia ich do smartfona. Zastosowano w nich dwa drivery o rozmiarach 6,8 i 9 mm, a pasmo przenoszenia mieści się w zakresie 20-22000 Hz. Impedancja słuchawek wynosi 16 omów, a ich masa netto to 10 gramów. Ogólnie – dobra propozycja do sprzętu przenośnego i nie tylko.
Konfiguracja
Słuchawki pracowały ze smartfonem Motorola Milestone i przenośnym odtwarzaczem Philipsa z serii GoGear. W warunkach domowych testowaliśmy je z laptopem Dell Latitude E5520 i podłączonym do niego wzmacniaczem słuchawkowym Tempo PH-1. Sprawdziliśmy też połączenie Brainwavzów R1 z malutkim DAC-em FiiO E10, o którym więcej będzie można przeczytać już niebawem w naszym kolejnym teście.
Werdykt
Nie oszukujmy się - na pewno znajdziemy lepsze słuchawki dokanałowe wyposażone w dwa przetworniki. Ale raczej nie można się czarować, że dostaniemy takowe za 150 zł. Dostajemy tu Bardzo dobry bas, równie dobry środek pasma i wcale nie gorsze, choć delikatnie cofnięte górne rejestry. W połączeniu z ładnie zarysowaną, niezbyt szeroką sceną stereofoniczną daje to interesujący efekt, z którym powinien się zapoznać się każdy, kto nie chce wydać fortuny na słuchawki i jest otwarty na produkty mniej znanych marek. Jeśli dodamy do tego dobrą jakość wykonania i sporą ilość dodatkowego wyposażenia, cena może nam się wydać wręcz nienaturalnie niska. Ale przecież nikt nie będzie na to narzekał!
Dane techniczne
Typ słuchawek: dynamiczne, dokanałowe
Pasmo przenoszenia: 20-22000 Hz
Impedancja: 16 omów
Czułość: 95 dB
Długość kabla: 1,2 m
Masa: 10 g
Cena: 149 zł
Sprzęt do testu dostarczyła firma Audiomagic.
Zdjęcia: Brainwavz, Jarosław Święcicki, StereoLife.
Równowaga tonalna
Dynamika
Rozdzielczość
Barwa dźwięku
Szybkość
Spójność
Muzykalność
Szerokość sceny stereo
Jakość wykonania
Funkcjonalność
Tłumienie hałasu
Cena
-
Wombat Alfred
Fajny test, jakbym zobaczył takie słuchawki w sklepie to bym pomyślał, że to jakiś badziew, a tu proszę...
0 Lubię
Komentarze (1)