ISOL-8 MiniSub Axis
- Kategoria: Kable i akcesoria
- Tomasz Karasiński
Akcesoria zasilające to dla wielu audiofilów niezbadane terytorium. Niektórzy otwarcie deklarują, że nie wierzą w działanie profesjonalnych rozgałęziaczy i kondycjonerów, w związku z czym nawet nie podejmują prób przekonania się o tym na własnej skórze, choćby w doskonale znanych sobie warunkach lub na zasadzie ślepego testu. Inni mają świadomość potencjalnego lub rzeczywistego wpływu tego typu osprzętu na brzmienie, jednak interesuje ich przede wszystkim to, aby podłączone do sieci wzmacniacze, przetworniki i końcówki mocy miały zapewnioną ochronę przed różnymi przykrymi niespodziankami. Ale co stoi na przeszkodzie, aby mieć i jedno, i drugie? Jeżeli jednym ruchem moglibyśmy poprawić bezpieczeństwo swojego systemu, a przy okazji zrobić choćby mały krok do przodu w kwestii jakości dźwięku, byłoby wspaniale. Urządzenia zaprojektowane w takim celu produkuje wiele specjalistycznych firm. Większość z nich zajmuje się tylko i wyłącznie zasilaniem. Nie ma się czemu dziwić, bo jest to dość skomplikowana dziedzina, a już szczególnie jeśli mówimy o akcesoriach stworzonych z myślą o oczyszczaniu prądu dla sprzętu audio. Jeżeli oprócz kilku podstawowych zabezpieczeń w konstrukcji takiego kondycjonera trzeba uwzględnić jego wpływ na brzmienie podłączonej elektroniki, pamiętając o spełnieniu wymagań bardzo wymagających klientów, sprawa robi się znacznie bardziej złożona niż w przypadku zwykłej, komputerowej listwy. Jednym z takich producentów jest ISOL-8.
Firma została założona przez Nica Poulsona - inżyniera, który w latach osiemdziesiątych uczył się i pracował jako inżynier dźwięku w BBC. Po opuszczeniu korporacji we wczesnych latach dziewięćdziesiątych postanowił rozwijać swoją pasję do sprzętu audio zakładając Trilogy Audio Systems. W ofercie tej firmy można obecnie znaleźć szereg wzmacniaczy zintegrowanych i dzielonych, a także cieszące się bardzo dobrą opinią wzmacniacze słuchawkowe i przedwzmacniacze gramofonowe. Podczas pracy nad nowymi komponentami stereo, Nic zwrócił uwagę na problem właściwego zasilania systemów audio i, nie czekając na wybawienie, postanowił znaleźć jego rozwiązanie. Efektem jego prac było stworzenie kompletnych akcesoriów zasilających i powołanie do życia kolejnej marki - IsoTek Systems. ISOL-8 to kontynuacja tej działalności. Firma była jednym z pionierów jeśli chodzi o stosowanie wielostopniowych sekcji filtrujących, które miały wyeliminować problem szumów przenoszonych pomiędzy elementami audio. Nic Poulson uważa, że mainstreamowi producenci bagatelizują ten problem, albo w ogóle go nie rozumieją.
W ofercie ISOL-8 znajdziemy przede wszystkim listy i kondycjonery sieciowe, a także kable zasilające i urządzenia stworzone z myślą o kompletnych instalacjach audio-video. Katalog jest zbudowany w sprytny sposób. Klienci zawsze mają do wyboru kilka podobnych modeli, które często wykorzystują tę samą obudowę. Mimo, że wyglądają tak samo, różnią się pod względem budowy wewnętrznej. Przykładowo, jedna listwa może być przeznaczona dla systemów, w których pracują wyłącznie audiofilskie klocki o różnym zapotrzebowaniu na prąd, natomiast druga idealnie sprawdzi się jako partner dla systemu kina domowego z podłączonym nie tylko amplitunerem, ale też telewizorem lub dekoderem. Podobną filozofię zaaplikowano do hi-endowych kondycjonerów. Użytkownicy mogą nawet złożyć zasilanie krok po kroku, wybierając na przykład modele z serii SubStation. Każdy z nich przeznaczony jest do obsługi innego rodzaju urządzeń. MiniSub Axis to kondycjoner z samego środka oferty. Coś pomiędzy prostą listwą a prawdziwie bezkompromisowym systemem niezależnych rozgałęziaczy przypominających piękne monobloki. Jest to także brat bliźniak modelu MiniSub Wave testowanego przez nas niespełna cztery lata temu. Ich zewnętrzne podobieństwo stanowi doskonały przykład firmowej polityki. Obudowa jest praktycznie ta sama, nawet tylna ścianka wygląda dziwnie znajomo, jednak MiniSub Axis jest bardziej zaawansowanym modelem wzbogaconym o układ DC Blocker eliminujący składową stałą. Przyjrzyjmy mu się bliżej.
Wygląd i funkcjonalność
Dobrze, że dystrybutor dostarczył nam do testu wersję w kolorze czarnym. W przeciwnym wypadku moglibyśmy dosłownie skopiować większość ilustracji z testu MiniSuba Wave, oczywiście za wyjątkiem zdjęć wnętrza, w którym znalazło się kilka dodatkowych elementów. Tak czy inaczej, urządzenie jest niemal identyczne. Nic Poulson stawia na proste, wręcz neutralne wzornictwo. Jedyną ozdobą przedniego panelu jest umieszczona centralnie dioda, optycznie wpisująca się w niewielkie wcięcie biegnące przez całą szerokość urządzenia. Wydaje się, że producentowi zależało na tym, aby MiniSub Axis elegancko wtopił się w każdy system i w niezauważalny sposób pracował sobie na dolnej półce stolika. Warto przy tym zaznaczyć, że jakość wykonania obudowy stoi na bardzo wysokim poziomie. Nie mamy wprawdzie do czynienia z wymyślną konstrukcją wyrzeźbioną z pojedynczego kawałka aluminium, jednak zarówno klasa i grubość zastosowanych materiałów, jak i precyzja spasowania poszczególnych elementów wzbudza jedynie pozytywne emocje.
Urządzenie jest zaskakująco ciężkie i sprawia wrażenie solidnego. Pokrywa jest sztywna i głucha. Nie obawiałbym się postawić na niej nawet masywnego wzmacniacza. Przednia ścianka to gruba na kilka milimetrów płyta ze szczotkowanego aluminium. Oprócz widocznej na zdjęciach wersji czarnej, dostępna jest odmiana ze srebrnym frontem, przy czym pozostała część obudowy pozostaje taka sama. Co ciekawe, za ów czarny front trzeba dopłacić 500 zł. Kondycjoner stoi na czterech gumowych nóżkach po których widać, że konstruktor uwzględnił to, co w takim urządzeniu najważniejsze z praktycznego punktu widzenia - stabilność. Wiem, że istnieją rozgałęziacze wykorzystujące w tym miejscu kolce, kulki lub nawet zintegrowane platformy antywibracyjne, ale nie jestem wielkim fanem takich rozwiązań. Jeżeli wprowadzamy zmiany w systemie raz na rok, może nie jest to wielki problem, jednak jeżeli przy każdym podłączeniu lub wypięciu kabla trzeba trzymać urządzenie aby nie zsunęło się i nie uszkodziło stolika lub innego klocka, ma to więcej minusów niż plusów. Chętnie też zobaczyłbym jak konstruktor bądź właściciel w ślepym teście wyłapuje obecność kolców pod swoją listwą... Dobrze, że niektórzy producenci zaawansowanych kondycjonerów nie dają się zwariować. Przecież i tak mamy do czynienia ze sprzętem z pogranicza audiofilskiego voodoo.
TEST: ISOL-8 MiniSub Wave
Tylny panel to praktycznie kopia modelu MiniSub Wave. Tak właściwie, możemy tu mówić o dwóch wersjach tego samego urządzenia. Do dyspozycji mamy sześć gniazd wyjściowych podzielonych na dwie grupy. Dwa pierwsze służą do zasilania urządzeń o większym zapotrzebowaniu na prąd, a więc wzmacniaczy, amplitunerów i końcówek mocy, natomiast pozostała czwórka przeznaczona jest dla źródeł i pozostałych klocków o mniejszym apetycie na prąd, jak przetworniki, streamery czy chociażby przedwzmacniacze gramofonowe. Producent zdecydował się na zastosowanie gniazd Schuko niemieckiej firmy ABL Sursum specjalizującej się w produkcji osprzętu elektrotechnicznego, w tym przemysłowych bezpieczników i stacji ładowania pojazdów elektrycznych. Gniazda tego typu umożliwiają bezproblemową zmianę polaryzacji wtyczki poprzez obrócenie jej o 180 stopni. Wszystkie zostały dodatkowo zabezpieczone plastikowymi klapkami uchylanymi do góry, co moim zdaniem jest dyskusyjnym rozwiązaniem. Nie mamy przecież do czynienia z sytuacją, w której sprzęt mógłby zostać zachlapany. Dzięki dekielkom mamy jedynie pewność, że nieużywane gniazda nie zabrudzą się w środku, jednak podczas instalacji kabli jest to pewna niedogodność. Szczególnie jeśli z uwagi na konstrukcję lub utrudniony dostęp do stolika musimy to robić jedną ręką. Oprócz tego, z tyłu znajdziemy jeszcze tylko dwa elementy - trójbolcowe oczywiście gniazdo wejściowe IEC oraz zacisk uziemiający w formie złącza głośnikowego z zieloną nakrętką. Zbiegają się do niego przewody ochronne ze wszystkich gniazd wyjściowych oraz jeden dodatkowy, przykręcony do samej obudowy. Do czego zatem mamy wykorzystać wyprowadzone na tylną ściankę nakrętkę? Można się domyślać, że jest to rozwiązanie dla osób, którzy mają problemy z instalacją elektryczną, a uziemienie w ich gniazdkach to czysta iluzja. Takie sytuacje niestety też się zdarzają i najczęściej nie mamy na nie wpływu. Ani w instrukcji obsługi, ani na stronie producenta nie znalazłem jednak informacji na temat dokładnego przeznaczenia tego zacisku. Mamy sobie pociągnąć kabel do kaloryfera? A może uziemić pozostałe elementy systemu w sytuacji, gdy z naszą instalacją wszystko jest w porządku? Obie opcje wydają mi się prawdopodobne.
Podstawowa różnica między testowanym modelem a jego tańszym odpowiednikiem jest oczywiście taka, że nad gniazdami wyjściowymi czuwa dodatkowy układ filtrujący składową stałą. DC Blocker może pomóc w rozwiązaniu problemów z buczącymi transformatorami, ale nie tylko. Obrazowo rzecz ujmując, w idealnej sytuacji z gniazdka w ścianie powinien płynąć prąd przemienny o napięciu 230 V, częstotliwości 50 Hz i przebiegu układającym się w piękną sinusoidę. Jednak w rzeczywistości do tego bajkowego obrazka dochodzą takie zjawiska, jak zakłócenia, niestabilność napięcia, przepięcia, udary czy zwarcia. Problemy mogą wynikać zarówno z kiepskiej jakości dostarczanego do nas prądu, jak i tego, że sami tworzymy bałagan w sieci poprzez podłączanie do niej coraz większej liczby urządzeń, takich jak telewizory, dekodery, routery, laptopy, lodówki, pralki, odkurzacze, płyty indukcyjne, a nawet elektryczne golarki czy odświeżacze powietrza. Dodajmy do tego to, co dzieje się poza naszym domem, blokiem lub nawet całym osiedlem. Zasadniczo z tego samego prądu korzystają zakłady przemysłowe, supermarkety, a nawet tramwaje i metro. ISOL-8 deklaruje, że MiniSubAxis przeciwdziała zakłóceniom wspólnym, różnicowym, elektromagnetycznym oraz radiowym. Kondycjoner ma także zabezpieczenie przeciwprzepięciowe. DC Blocker zabezpiecza nas natomiast przed prądem stałym, który może się pojawić niejako "obok" prądu przemiennego, który powinniśmy dostać w sytuacji idealnej. Składowa stała negatywnie wpływa przede wszystkim na obwody magnetyczne zasilacza, powodując zazwyczaj różnego rodzaju zakłócenia akustyczne, jak brzęczenie czy buczenie dochodzące przykładowo z obudowy wzmacniacza. Znacie to skądś? Ja niestety tak. W moim pierwszym mieszkaniu przy każdym teście wzmacniacza wyposażonego w duży transformator stolik ze sprzętem zaczynał dosłownie "chodzić", a charakterystyczne buczenie słychać było w całym pokoju. Szkoda, że wówczas mało kto słyszał o tak zaawansowanych listwach i kondycjonerach z DC Blockerem. Nic Poulson mógłby wyciągnąć ode mnie kawał grosza gdyby tylko taki MiniSub Axis uwolnił mnie od tego problemu, bo na interwencję zakładu energetycznego tudzież administracji budynku nie miałem co liczyć.
Powiedzmy, że chcemy znaleźć coś podobnego do MiniSuba Axis. Urządzenie w pełnowymiarowej obudowie, z sześcioma wyjściami i DC Blockerem. Hmm... Na szybko przeszukałem trzy duże sklepy internetowe i najtańszym modelem spełniającym te wymagania był Gigawatt PC-2 Evo+ za 12119 zł. W tej cenie mieszczą się prawie dwie sztuki MiniSuba Axis.Plusy i minusy? Do tych drugich zaliczyłbym przede wszystkim małą liczbę gniazd dla urządzeń o wysokim zapotrzebowaniu na prąd. Praktyka pokazuje, że nie tylko wzmacniacze zintegrowane, ale nawet przedwzmacniacze i dobre przetworniki lubią pracować na gniazdach przeznaczonych teoretycznie dla sprzętu wagi ciężkiej. Osobiście z chęcią przehandlowałbym jedno gniazdko dla źródeł w zamian za trzecie wyjście wysokoprądowe. Największym mankamentem jest jednak cena testowanego modelu. Szczególnie rzuca się w oczy różnica między nim a bliźniaczym MiniSubem Wave. Ponad tysiąc złotych za DC Blocker to dużo, podobnie jak 6490 zł za całe urządzenie. Rozumiem, że producent zdecydował się wprowadzić i utrzymać w katalogu oba modele, bo nie każdemu potrzebny jest dodatkowy filtr. Ale mówimy o jednej płytce zawierającej 25 małych kondensatorów, pojedynczy rezystor i dwie diody prostownicze przymocowane do małych radiatorów. Reszta umieszczonej w środku elektroniki również nie wygląda zbyt bogato, jednak w jakimś stopniu rekompensuje to wysoka jakość wykonania, schludność montażu i pancerna obudowa. Dla niektórych użytkowników minusem może być brak jakichkolwiek bajerów w rodzaju wyświetlacza czy nawet dodatkowych diod, które zapalałyby się w momencie zadziałania zabezpieczeń. MiniSub Wave jest za to bardzo dyskretny, co może też być jego ogromną zaletą. Plus należy się także za dołączoną do instrukcji obsługi kartkę z wyraźnymi oznaczeniami polaryzacji gniazd. Mała rzecz, a cieszy.
Wracając do tematu ceny... Owszem, na chłopski rozum tanio nie jest, jednak każde urządzenie należy oceniać w odniesieniu do konkurencji, a tu można wyciągnąć zarówno modele tańsze, jak i znacznie, znacznie droższe. Wysokiej jakości listwę można kupić za tysiąc złotych, ale ceny hi-endowych kondycjonerów sięgają kilkudziesięciu tysięcy. Powiedzmy, że chcemy znaleźć coś podobnego do MiniSuba Axis. Urządzenie w pełnowymiarowej obudowie, z sześcioma wyjściami i DC Blockerem. Hmm... Na szybko przeszukałem trzy duże sklepy internetowe i najtańszym modelem spełniającym te wymagania był Gigawatt PC-2 Evo+ za 12119 zł. W tej cenie mieszczą się prawie dwie sztuki MiniSuba Axis. Gigawatt wprawdzie dokłada do zestawu kabel LC-1 MK3, który kupowany osobno kosztowałby 720 zł, ale w najmniejszym stopniu nie zasypuje to cenowej przepaści między tymi dwoma produktami. Może więc Nic Poulson nie jest taki pazerny? A propos kabla, do testu dostaliśmy bardzo ciekawą sieciówkę ISOL-8 IsoLink Ultra (1390 zł). Zastosowane w niej przewodniki wybrano podobno na drodze ślepych testów odsłuchowych. Podobnie, jak we wcześniejszych modelach, konstruktor nie inwestował w masywne wtyki przyozdobione tulejkami z włókna węglowego, za to sam przewód wygląda bardzo porządnie. Warto go wypróbować.
Brzmienie
Nie cierpię testować akcesoriów zasilających. Uff... Powiedziałem to! Choć prywatnie przywiązuję do tego dużą wagę i uważam, że bez porządnego zasilania trudno jest uzyskać naprawdę wciągający dźwięk, wsłuchiwanie się w zmiany po podłączeniu innego rozgałęziacza czy kabla sieciowego nie jest moim ulubionym zajęciem. Nie chodzi nawet o to, że różnice są niewielkie, bo czasami składają się na duży krok do przodu. Jednak kluczową sprawą jest tutaj wrażliwość konkretnej elektroniki na tego typu akcesoria, a także pół tuzina innych czynników. Najważniejsze są moim zdaniem warunki panujące w danym miejscu, a więc nie tylko akustyka, ale także jakość domowej instalacji elektrycznej i dostarczanego prądu. Jeżeli więc przeprowadzimy odsłuch w starym bloku na jednym zestawie, a następnie ten sam kondycjoner sprawdzimy w nowoczesnym budynku, z nowiutką instalacją i na zupełnie innym sprzęcie, wnioski mogą być skrajnie różne. W jednej sytuacji możemy uzyskać minimalną poprawę lub nawet lekkie zamulenie dźwięku, natomiast w innych warunkach ten sam produkt zlikwiduje zakłócenia, uwolni nas od buczenia transformatorów, a na dokładkę wniesie sporą poprawę w zakresie dynamiki, przejrzystości, gładkości i głębi brzmienia. Za każdym razem zwracam więc uwagę na to, że moje wrażenia odsłuchowe odnoszą się do konkretnej sytuacji, która jest niemal tak niepowtarzalna, jak koncert na żywo. Chyba nikt nie będzie miał okazji sprawdzić testowanego kondycjonera w takim samym systemie, a jeśli już, to na pewno nie w tym samym miejscu.
Drugi problem, który niestety spowodował znaczne przeciągnięcie się tego testu, polega na tym, że przy obecnej ilości przerzucanych urządzeń tak naprawdę rzadko kiedy słucham swojego sprzętu. Prawie zawsze któryś element mojego prywatnego systemu stoi z boku, kiedy słucham nowego wzmacniacza, kolumn, przetwornika czy gramofonu. Aby skrócić całą procedurę i wykorzystać to, co w danej chwili mam, nie wracam do zestawu wyjściowego po każdym zakończonym teście, bo zaraz znów musiałbym wstawić coś nowego. Na pewno zauważyli to ci, którzy uważnie śledzą konfiguracje odsłuchowe. W większości z nich pojawiają się urządzenia opisywane "po sąsiedzku" i nie jest to przypadek. Naturalnie, nigdy nie zmieniam jednocześnie dwóch elementów, bo nie wiedziałbym który z nich odpowiada za to, co słyszę. Możliwość swobodnego wykorzystywania jednych urządzeń do testowania innych z pewnością daje lepsze, bardziej obiektywne wyniki i pozwala sprawdzić sprzęt z czymś spoza naszego prywatnego podwórka, ale kiedy przychodzi do testowania kabli lub akcesoriów zasilających, wolę robić to na systemie, który znam jak własną kieszeń. Jestem wtedy w stanie wyłapać różnice bez wielokrotnego przepinania kabli i sprawdzania czy to faktycznie robota kondycjonera, czy jednak coś, czego nie zauważyłem w brzmieniu wzmacniacza wygrzewającego się drugi wieczór. Zanim więc MiniSub Axis w ogóle wkroczył do akcji, musiałem zakończyć prowadzone już testy i wrócić do własnego systemu w kompletnym składzie. Zajęło mi to dwa miesiące. Wyczyściłem stolik do zera, ustawiłem sprzęt, dałem mu parę dni na dojście do siebie i dopiero w tym momencie ISOL-8 mógł pokazać co potrafi. Aby poszerzyć zakres odsłuchów, po kilku próbach przeprowadzonych na tym samym zestawie zaprosiłem do zabawy wzmacniacz Synthesis Roma 37DC i kolumny ProAc Response DT8.
PORADNIK: Jak zrobić z siebie wariata
W pierwszym podejściu postanowiłem pójść na żywioł i zebrać wszystkie obserwacje po przesiadce z budżetowej listwy Enerr Tablette 6S na MiniSuba Axis. Od pierwszych sekund odsłuchu z nowym zasilaniem było wiadomo, że różnica jest wyraźna, jednak złożyło się na nią wiele czynników. Nie mamy do czynienia z sytuacją, w której zmiany w oczywisty sposób zmierzają w jednym kierunku, ale jednoczesne przeniesienie kilku aspektów prezentacji na wyższy poziom - w jednych dziedzinach ledwo zauważalny, a w innych naprawdę konkretny - składa się na dużo większą przyjemność kontaktu z muzyką. Niskie tony zaczęły schodzić ciut głębiej, a przy tym nabrały jeszcze większej wyrazistości. Poprawiło się coś, co niektórzy audiofile nazywają definicją dźwięku. Szybkość reakcji, kontury, ogólna stabilność basowego fundamentu - wszystko to składa się na poprawę rytmiki i czytelności, połączoną z nieznacznie lepszym rozciągnięciem pasma w dół. W zakresie średnich tonów zaobserwowałem natomiast zmiany o nieco innym charakterze. Brzmienie nabrało barw, stało się delikatniejsze, a zarazem bardziej namacalne. Wokale były bardziej zróżnicowane i analogowe. Muzyka zyskała dzięki temu bardziej ludzki i wciągający wymiar. Zupełnie jakby MiniSub Axis przyciągnął ze sobą odrobinę magii, jaką obdarzone są kultowe, brytyjskie monitory. Znacznie mniej wydarzyło się w zakresie wysokich tonów. Możliwe, że ISOL-8 nieznacznie je oczyścił i doświetlił, ale jest to już dopatrywanie się różnic na granicy percepcji. Z ważniejszych rzeczy na pewno poprawiła się mikrodynamika i spójność całego pasma. Podczas pierwszego odsłuchu i kilku późniejszych porównań z listwą Enerra miałem wrażenie jakby MiniSub Axis pompował do wzmacniacza więcej prądu. Możliwe, że zadziałał tu także efekt czarnego tła. Jeżeli jest na nim mniej brudów i szumu, wydaje nam się, że muzyka gra trochę głośniej. Jeśli chodzi o stereofonię, nie zauważyłem jakichś spektakularnych efektów w rodzaju poszerzenia czy pogłębienia sceny. Delikatnie zmienił się za to jej kształt. Dalsze plany miały mniejszą tendencję do zbiegania się w jednym punkcie. Przede wszystkim poprawiła się jednak ostrość lokalizacji źródeł pozornych powiązana z większą ilością powietrza między nimi.
Teraz uporządkujmy sobie pewne sprawy. Powyższy akapit jest zbiorem moich obserwacji z kilku lub kilkunastu odsłuchów prowadzonych z wykorzystaniem różnego repertuaru i o różnych porach dnia. Jeżeli chcecie więc dowiedzieć się jak ISOL-8 może wpłynąć na brzmienie w innym systemie, może to być jakiś trop. Po pierwsze jednak nie obiecuję, że będzie tak w każdym przypadku, a po drugie przypominam, że wszystkie użyte wyżej sformułowania należy wziąć w duży nawias i nie traktować ich dokładnie tak samo, jak w teście wzmacniacza czy przetwornika. Skala zmian jest bowiem trochę inna. O ile ja, w dobrze znanym systemie i warunkach, do których jestem przyzwyczajony nie miałem wątpliwości, że MiniSub Axis robi dla dźwięku całkiem sporo, o tyle audiofile dysponujący innym sprzętem i nastawiający się na zmiany zupełnie innego kalibru mogliby spojrzeć na taki opis i zastanawiać się gdzie u licha ja tu słyszałem bardziej namacalną barwę czy poszerzenie dalszych planów. To, co napisałem jest po prostu zbiorem mniejszych lub większych zmian, jakie zanotowałem w trakcie testu. Możliwe, że w innych warunkach ujawniłaby się tylko część z nich. A może zarysowałoby się coś jeszcze? Niestety tak to już jest z akcesoriami zasilającymi, więc wszystkich czytających te słowa proszę o podejście do tematu z pewną rezerwą. Muszę jednak powiedzieć, że spodobało mi się to, co wprowadził do brzmienia angielski kondycjoner. Nie jest nastawiony na konkretne aspekty przekazu, z czym miałem już w życiu do czynienia i czego na dłuższą metę nie polecam. Zamiast tego, ISOL-8 czyści brudy i delikatnie podnosi poprzeczkę to tu, to tam, dając przyjemne wrażenie, że poprawił się po prostu cały dźwięk, jak uchem sięgnął. W niektórych systemach jego działanie będzie bardzo subtelne. W innych natomiast może zrobić tyle dobrego, że zaczniemy zastanawiać się czemu u licha zdecydowaliśmy się na taki krok dopiero teraz i tyle dni, tyle tygodni, tyle miesięcy słuchaliśmy sprzętu, któremu wyraźnie czegoś brakowało.
Ostatnie odsłuchy przeprowadziłem w konfiguracjach mieszanych aby sprawdzić wpływ testowanego kondycjonera na poszczególne elementy systemu. Najpierw do wzmacniacza podłączyłem listwę Enerra z firmowym kablem, zmieniając zasilanie odtwarzacza. W kolejnym kroku wykonałem kilka odwrotnych eksperymentów, a później mieszałem już wszystko jak popadnie, włącznie z krótkimi odsłuchami z gniazdka w ścianie, bez rozgałęziaczy. Oba zasilane elementy reagowały na zmiany w podobny sposób, a najlepszy efekt dały mi dwa połączenia - z integrą Unison Research Triode 25 zasilaną z MiniSuba Axis i Marantzem ND8006 podłączonym do listwy Enerr Tablette 6S, a także z dwoma wymienionymi urządzeniami podłączonymi do testowanego kondycjonera - oczywiście z piecykiem na gniazdku wysokoprądowym i odtwarzaczem na niskoprądowym. Zaskoczenia więc nie było. Jak zwykle w takich eksperymentach, okazało się, że karmienie sprzętu prądem bezpośrednio z gniazdka w ścianie też ma swoje zalety. Nie było już tej gładkości i barwy, ale dynamika i przejrzystość - niczego sobie. Pytanie tylko czy nie boimy się pozostawiać sprzętu pod prądem bez żadnej ochrony. Dodam tylko, że mówimy o nowym budynku ze świeżutką instalacją, do którego prąd doprowadza kabel grubości mojego nadgarstka, a sam sprzęt pracuje na osobnej linii z własnymi bezpiecznikami. Jeżeli więc ktoś chciałby mi przypomnieć, że wsłuchuję się w różnice między rozgałęziaczami i kablami zasilającymi, a zaraz za tym wszystkim mam dziesiątki metrów aluminiowych drutów, stare korki, analogowy licznik i transformator z czasów Edwarda Gierka, to nie. Moje interkonekty, kable głośnikowe i sieciówki są starsze niż kable w ścianach i w ziemi przed domem. Nie zmienia to faktu, że na te rzeczy najczęściej nie mamy wpływu, a na urządzenia stojące w naszym salonie - już tak. Z ciekawostek dodam, że dostarczony wraz z kondycjonerem kabel ISOL-8 IsoLink Ultra spisał się całkiem dobrze, nie tylko między gniazdkiem w ścianie a kondycjonerem, ale też jako sieciówka dostarczająca prąd do wzmacniacza czy odtwarzacza. Wiem, że nie wygląda jakoś spektakularnie, a wtyczkę od strony zasilanego urządzenia ma jak z Castoramy, ale brzmieniowo daje radę i to jest najważniejsze. ISOL-8 nie stosuje jednak jakiejś fanatycznej polityki systemowej, więc droga do dalszych eksperymentów jest otwarta.
Posiadaczy budżetowych amplitunerów kina domowego MiniSub Axis raczej nie zainteresuje. Ale dla tych, którzy mają audiofilski system zbudowany z urządzeń klasy średniej lub wyższej i zadbali o właściwe kable, a nawet popracowali nad akustyką pomieszczenia odsłuchowego i z chęcią wykonaliby kolejny krok do przodu, może to być bardzo fajna sprawa.Do sprawy można jak zwykle podejść na wiele sposobów. Pierwszy - olać, obśmiać, napisać głupi komentarz i iść do kuchni zrobić sobie kanapkę z pasztetem. Drugi - przyjąć do wiadomości, że może faktycznie coś to daje, ale nie wiadomo czy u mnie będzie tak samo, a poza tym to droga impreza, więc może kiedyś. Trzeci - spróbować, posłuchać, spokojnie ocenić zmiany i podjąć decyzję samodzielnie. Przy tej ostatniej metodzie polecam wykonać symulowane odstawienie sprzętu, bo często okazuje się, że do pozytywnych zmian ludzkie ucho przyzwyczaja się bardzo szybko i traktuje je jako coś zupełnie normalnego, natomiast sytuacja odwrotna to prawdziwy pogrom. Nie zamierzam nikomu polecać takiego kondycjonera w ciemno. Wiadomo jednak, że nie jest to sprzęt dla początkujących audiofilów. Posiadaczy budżetowych amplitunerów kina domowego MiniSub Axis raczej nie zainteresuje. Ale dla tych, którzy mają audiofilski system zbudowany z urządzeń klasy średniej lub wyższej i zadbali o właściwe kable, a nawet popracowali nad akustyką pomieszczenia odsłuchowego i z chęcią wykonaliby kolejny krok do przodu, może to być bardzo fajna sprawa. W zestawach wartych trzy tysiące złotych zastosowanie takiego kondycjonera byłoby nieporozumieniem. Wątpię aby w takim towarzystwie pokazał choćby część swoich możliwości. Natomiast w przypadku, gdy każdy z elementów kosztował kilka, kilkanaście, może nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych, dołożenie kondycjonera za 6490 zł to już żadna ekstrawagancja.
Powiecie, że to wszystko bzdura? Że prąd to prąd? Jasne... A cyfra to cyfra. Kabel głośnikowy nie różni się od antenowego. Kolumny to tylko membrany i zwrotnice wstawione w jakieś pudła. Gramofon to zasadniczo deska z talerzem, silnikiem i ramieniem zakończonym jakąś tam igłą, od maszyny do szycia chyba. Cały ten audiofilizm to zabawa dla snobów, którzy chcą zaszpanować przed znajomymi, że mają słuch czuły jak tyłek tej królewny, co nie mogła zasnąć na ziarnku grochu. Rozumiecie? W ten sposób można zbagatelizować wszystko i skończyć na kuchennym radyjku. Bo tanie, a gra. MiniSub Axis jest natomiast adresowany do ludzi, którym zależy i którzy w swoim systemie słyszą naprawdę wiele. Dzięki niemu będą mogli usłyszeć więcej. Czy warto? To pytanie pozostawiam już do rozwiązania jako pracę domową. Najlepiej po serii odsłuchów. W takich sytuacjach nie ma co się zastanawiać czy wierzę czy nie wierzę, czy działa czy nie działa, czy drogo czy niedrogo. Trzeba pożyczyć, podłączyć, sprawdzić i podjąć decyzję. A jeśli komuś wydaje się, że takie urządzenia kupują tylko ludzie, którzy wierzą w wibroakustykę, demagnetyzery i zbawienny wpływ jonizatorów powietrza na stereofonię, na koniec historia z życia wzięta. Jeden z moich znajomych zajmuje się serwisowaniem sprzętu audio, w znakomitej większości tego z górnej półki. Ostatnio wylądowały u niego takie cuda, jak Gryphon Callisto 2200, Krell KRC-3, CR Developments Romulus, Mcintosh MA6900, Accuphase E-250, Linn Ikemi czy Pass Labs X1000. To znakomity fachowiec. Inżynier, który raczej nie wierzy w cuda, a swoim klientom nie proponuje wymiany kondensatorów na złote Mundorfy i Jenseny tylko dlatego, że są drogie i audiofilskie. W jego pracy wszystko musi mieć solidne podstawy techniczne, zgadzać się z projektem danego urządzenia, zapewniać bezpieczne i bezawaryjne działanie sprzętu na długie lata i dawać pożądane efekty brzmieniowe. Pewnego razu ktoś przyniósł mu opisywany kondycjoner. Obejrzał, podłączył, posłuchał i kupił taki sam dla siebie. MiniSub Axis pracuje w jego systemie już kilka lat. Ułatwia mu pracę, która czasami polega na wymianie naprawdę drobnych elementów, jak pojedyncze rezystory, cewki czy op-ampy.
MiniSub Axis pozostawił po sobie bardzo pozytywne wrażenia. Wiem, że nie jest to sprzęt dla każdego. Raczej zabawka dla ludzi, którzy chcą ochronić swój system przed potencjalnymi zagrożeniami i zrobić kolejny krok do przodu w kwestii jakości brzmienia. Czy będzie on mniejszy czy większy, to już zależy od konkretnej sytuacji, dlatego przed zakupem polecałbym sprawdzić urządzenie u siebie. Jeżeli wniesie mniej, niż się spodziewaliśmy - trudno. Trzeba będzie zostać przy gniazdku w ścianie lub szukać tańszego rozgałęziacza, który nie zepsuje efektu i nie zabije dynamiki. Jeżeli natomiast zadziała na wielu płaszczyznach, tak jak w moim przypadku, pozostanie nam zastanowić się czy wchodzimy w tę zabawę i czy będziemy jeszcze w stanie słuchać swojego sprzętu wiedząc, że jego potencjał może być ograniczony już na początku. Na pewno nie ma tutaj jednej dobrej odpowiedzi, ale myślę, że każdy audiofil będzie w stanie podjąć właściwą decyzję po kilku dniach testowania takiego kondycjonera u siebie.
Budowa i parametry
ISOL-8 MiniSub Axis to kondycjoner sieciowy wyposażony w sześć osobno filtrowanych gniazd o różnym przeznaczeniu - dwa dla wzmacniaczy i innych urządzeń o wyższym zapotrzebowaniu na prąd i cztery dla źródeł i pozostałych elementów systemu hi-fi o mniejszym apetycie na waty i ampery. Firma podkreśla, że urządzenia wpięte w MiniSub Axis są od siebie odseparowane, przez co nie mogą niekorzystnie wpływać na siebie nawzajem. Gniazda wysokoprądowe mogą podać maksymalnie 10 A, natomiast niskoprądowe - 6 A. Należy przy tym zaznaczyć, że nie są to wartości podane dla każdego z gniazd, ale dla całej grupy. Znajduje to odbicie w wewnętrznej budowie urządzenia. Widzimy tu wyraźny podział na trzy płytki. Największa filtruje prąd dla czterech gniazd niskoprądowych. Te przewidziane dla wzmacniaczy i końcówek mocy obsługuje płytka o połowę mniejsza i zbudowana zupełnie inaczej. Podobne rozmiary ma układ DC Blockera z wyraźnym oznaczeniem modelu. Gdyby nie ten "drobiazg", wewnętrzna konstrukcja urządzenia taka sama, jak w przypadku MiniSuba Wave. W podstawie obudowy tego ostatniego pozostawiono nawet trzy nagwintowane tuleje, dokładnie pasujące do płytki DC Blockera. Szczerze mówiąc, producent powinien umożliwić klientom prosty upgrade i nie wiem czy nie dałoby się tego załatwić. Ponieważ jednak ani w firmowych materiałach ani na stronie dystrybutora nie znalazłem informacji na ten temat, przyjmijmy, że tylko rzucam taką propozycję. Na pochwałę zasługuje schludność montażu oraz jakość zastosowanych elementów. Uwagę zwracają przede wszystkim dwie cewki Mundorfa nawinięte drutem z miedzi OFC. Obudowę wykonano z grubych blach stalowych. W podstawie i pokrywie zobaczymy bardzo dyskretne otwory wentylacyjne w kilku rzędach. Całość uzupełnia aluminiowy front z umieszczoną centralnie diodą sygnalizującą aktywność urządzenia. Podobnie, jak inne produkty marki ISOL-8, MiniSub Axis został zaprojektowany i wykonany w Anglii.
Werdykt
Z prądem jest trochę jak z wodą w kranie. Jedni powiedzą, że albo jest, albo jej nie ma. Inni natomiast widzą i czują różnicę chociażby w smaku herbaty. Dlatego kupują mniej lub bardziej skomplikowane filtry albo korzystają z ujęć wody oligoceńskiej. Dla jednych to niegroźne wariactwo, a dla innych coś, bez czego nie wyobrażają sobie życia. Przeciwnicy kondycjonerów i audiofilskich kabli zasilających uważają, że ich stosowanie nie ma sensu chociażby ze względu na wątpliwą jakość infrastruktury, na którą nie mamy wpływu. Z drugiej strony, podłączamy do sieci coraz więcej urządzeń i w związku z tym produkujemy coraz więcej zakłóceń. Z tym chyba nie ma co dyskutować. Aby brzmienie naszej audiofilskiej aparatury było jak ta herbata zaparzona z czyściutkiej wody, potrzebujemy takich urządzeń, jak MiniSub Axis. Może to zabawka, ale bardzo pożyteczna. A czy 6490 zł to mało czy dużo? Jak na rozgałęziacz - dużo. W porównaniu z konkurencją - mało. Większość "normalnych" ludzi uzna, że kupno takiego kondycjonera to czysty idiotyzm. Ale wiecie co? Jeden z moich "normalnych" znajomych za podobną kwotę kupił wielki telewizor 4K, aby oglądać mecze polskiej reprezentacji na mundialu. Obejrzał dwa. Niewiele ponad trzy godziny. Teraz jego żona ogląda na nim "Kuchenne Rewolucje" i powtórki "M jak Miłość". Ja słucham muzyki po kilka godzin dziennie, a każdą z nich mógłby mi umilać testowany kondycjoner. Nie chcę być niemiły, ale kto tu jest idiotą?
Dane techniczne
Rodzaj sprzętu: kondycjoner sieciowy
Liczba gniazd wyjściowych: 6 (schuko)
Maksymalny prąd wyjściowy: 6 A (gniazda niskoprądowe), 10 A (gniazda wysokoprądowe)
Standardowe gniazdo wejściowe: IEC 10 A
Wymiary (W/S/G): 8,5/44,4/30,5 cm
Masa: 6,7 kg
Cena: 6490 zł (srebrny), 6990 zł (czarny)
Konfiguracja
Pylon Audio Sapphire 31 StereoLife Edition, Equilibrium Ether Ceramique, ProAc Response DT8, Unison Research Triode 25, Synthesis Roma 37DC, Marantz ND8006, Astell&Kern AK70, Cardas Clear Reflection, Equilibrium Tune 33 Light, Enerr Tablette 6S, ISOL-8 IsoLink Ultra, Enerr Symbol Hybrid, AudioQuest NRG-2.
Równowaga tonalna
Dynamika
Rozdzielczość
Barwa dźwięku
Szybkość
Spójność
Muzykalność
Szerokość sceny stereo
Głębia sceny stereo
Jakość wykonania
Funkcjonalność
Cena
-
Staszek
No i masz... Zawsze wyjdzie koleś, dla którego stara wieża sony gra najlepiej na świecie. Będzie uczył recenzenta, który testował wszystko od słuchawek za dwie stówy po systemy hi-end za setki tysięcy złotych. I jeszcze łaskawie powie co autor ma robić żeby budować wiarygodność i jak pisać prawdziwe testy. No mistrz! Tomciu, chłopie, nie miałeś chociaż krótkiej refleksji jak pisałeś ten komentarz? Nie przyszło Ci do głowy, że ośmieszasz tylko sam siebie? Weź łaskawie raz w życiu posłuchaj czegoś innego niż wieża Sony, a jak nie, to przynajmniej nie wiem, poczytaj trochę o sprzęcie audio, bo z Twojej wypowiedzi aż bije po oczach zerowy poziom wiedzy, zerowy poziom doświadczenia i językowe ubóstwo na poziomie menela.
0 Lubię -
stereolife
Kochani, rozumiemy, że test kondycjonera sieciowego może wzbudzić u niektórych tak nieprawdopodobne emocje. Przecież urządzenie zbudowane z myślą o audiofilach, a wręcz hi-endowcach chcących ochronić swój sprzęt i poprawić jakość dostarczanego doń prądu to absolutnie nieprawdopodobna sprawa. Prosimy jednak o zachowanie minimalnego szacunku dla pozostałych komentujących, a jakby dla autora artykułu też się dało, to już naprawdę byłoby spełnienie naszych marzeń. O poprawności językowej i wartości merytorycznej zamieszczanych wpisów nie wspominając. Zachęcamy aby dzielić się swoimi doświadczeniami i polemizować z naszymi recenzjami, ale bez obrażania innych. Okej? Jak kogoś bulwersuje kondycjoner za ponad sześć tysięcy złotych, to najwyraźniej ominął testy kabli głośnikowych i kondycjonerów za 14900 zł. A nie są to najdroższe tego typu urządzenia na polskim rynku. My już przyzwyczailiśmy się do najróżniejszych komentarzy. W ciągu kilkunastu lat pracy w branży audio przerobiliśmy różne sytuacje, czytaliśmy setki wpisów ludzi zbulwersowanych istnieniem kabli zasilających za tysiąc złotych, tysiące dyskusji o tym "czy kable grajo czy nie grajo". Ale też otrzymywaliśmy mnóstwo maili od ludzi, którym takie urządzenia i akcesoria otworzyły oczy (i uszy) na zupełnie nowy świat. Testujemy wiele różnych urządzeń, od czasu do czasu wchodzimy również w takie tematy. Jeśli kogoś to nie interesuje, nie wierzy, nie rozumie, nie słyszy różnicy - nie ma problemu. Jeżeli uważa, że takie testy nie mają sensu - jego prawo. Ale nie jest to powód, aby obrażać nas albo innych uczestników dyskusji. Uprzejmie prosimy o pohamowanie emocji wywołanych - o matko jedyna - testem kondycjonera...
1 Lubię -
Marcin
Witam wszystkich rozgorączkowanych! Ponieważ w odróżnieniu od niektórych internautów na forum znam recenzowane urządzenie, bo posiadam ISOL-8 MiniSub Axis i miałem wcześniej kontakt z różnymi produktami (tańszymi i droższymi tak znakomitych firm jak Supra, IsoTek, Gigawatt) filtrującymi prąd, więc mam skalę porównawczą. Przede wszystkim listwy i kondycjonery działają w oparciu o powszechnie znane prawa fizyki. Nie ma tu cudów. Jak przekonać sceptyków w przypadku modelu MiniSub Axis? Załóżmy, że jesteśmy (prawie) głusi, albo uważamy, że wieża z czasów PEWEX-u to high-end albo z definicji nie lubimy audiofilów, bo niech to szlag, stać ich na droższy sprzęt niż nas (jakież to polskie!). Jednak nawet niemal głuchy usłyszy, że np. dzięki układowi DC Blocker blokującemu składową stałą, transformator wzmacniacza ucichł a w ślad za nim przydźwięk w głośnikach. Wystarczy przyłożyć ucho i nic nie buczy. Tego byłem nausznie świadkiem i żadnej innej przyczyny poza wpięciem ISOL-8 do systemu być nie mogło. A więc działa. I na wzmacniaczu za 1500 zł i na takim za 50 tys. zł (tak, takie i droższe też, a może zwłaszcza, bywają wrażliwe na składową stałą z sieci). Dodatkowo, każde gniazdo jest filtrowane w sposób niezależny i nie przekazuje zakłóceń dalej. Kolejna kwestia - co się poprawia w dźwięku? Jego czystość, obrys, stereofonia i coś co najbardziej zaskakuje - dynamika. Produkt Nica Poulsona w odróżnieniu od bardzo wielu poprawiaczy prądu nie obniża dynamiki, nie "muli", jest wręcz przeciwnie. Wzmacniacz podpięty do gniazda wysokoprądowego dostaje kopa. I to jakiego! MiniSub Axis w przedziale do 10 tys. zł jest jednym z najlepszych kondycjonerów na rynku. Nie ma co do tego wątpliwości. Na koniec jedna uwaga krytyczna - wynik testu prawdopodobnie byłby jeszcze lepszy, gdyby zamiast firmowego kabla sieciowego widocznego na zdjęciach (szczerze - sieciówki ISOL-8 w odróżnieniu od kondycjonerów mnie nie przekonują) podpiąć coś innego. U mnie jest to Acoustic Zen Gargantua II a prąd idzie osobnym kablem od skrzynki rozdzielczej przez specjalny wyłącznik z bezpiecznikiem Klangmodul III firmy AHP. Takie rozwiązanie polecam, jeśli chce się wykorzystać pełnię możliwości MiniSuba Axis i odciąć sprzęt audio od wpływu reszty urządzeń w domu. Pozdrawiam wszystkich, życząc bardziej otwartych uszu.
2 Lubię -
stereolife
Panie Marcinie, dziękujemy za uzupełnienie. Jeszcze gwoli uściślenia - to, że wspomnieliśmy o kablu IsoLink Ultra, nie oznacza, że nie używaliśmy innych sieciówek. Natomiast nie sięgaliśmy po jakiś wyczynowy kaliber, jak Acoustic Zen Gargantua II, aby nie zakrzywiać sobie rzeczywistości i nie naginać wyniku testu w którąś stronę. Wiadomo, że gdyby uzupełnić zestaw jeszcze trzema kablami w cenie samego kondycjonera, wpływ takiej kombinacji na brzmienie byłby jeszcze wyraźniejszy. Ale nie chodziło nam o to, aby z testowanego sprzętu wycisnąć maksimum możliwości, lecz o to, aby ocenić jego wpływ w takich warunkach i w takiej konfiguracji, jakiej słuchamy normalnie. Użyliśmy więc sieciówek, które pracują w redakcyjnym systemie na co dzień. A czy to jest optymalna "półka" dla tego urządzenia, czy nie - to już zupełnie inna sprawa, też uzależniona od wielu innych czynników. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że Gargantua II to też trochę zbyt "oporowe" zagranie, ale jeśli działa i daje pozytywne efekty w danym systemie - czemu nie? Na szczęście nikt jeszcze nie może zabronić audiofilom wydawania własnych pieniędzy na "czarodziejskie" kondycjonery i zbyt drogie kable;-)
1 Lubię -
stereolife
Po raz kolejny prosimy - ale tym razem już w inny sposób - o pohamowanie swoich emocji. Apelowaliśmy aby nie obrażać innych uczestników dyskusji ani autorów testu, nie pomogło. Jeżeli test kondycjonera naprawdę tak bardzo kogoś zbulwersował, na naszym portalu jest ponad 3600 innych artykułów, w tym ponad 300 testów innych urządzeń ze wszystkich przedziałów cenowych. Jeżeli tylko kondycjoner jest taki interesujący, jest w sieci wiele stron, które również testują tego typu urządzenia, często nawet droższe i bardziej zagadkowe jeśli chodzi o konstrukcję wewnętrzną. A jeżeli każdy test kondycjonera budzi u kogoś takie emocje, najlepiej wchodzić tylko na strony, na których takich testów nie ma. StereoLife to nie jest forum, ale i na każdym szanującym się forum też działają moderatorzy, którzy usuwają wpisy niezgodne z regulaminem i netykietą. Jeszcze jedna ważna informacja - prosimy nie wklejać w swoich komentarzach cytatów i lub całych wpisów innych użytkowników zamieszczonych na forach lub w innych serwisach. Nie możemy dopuszczać do publikacji takich komentarzy ze względu na RODO i inne przepisy o prawach autorskich.
0 Lubię -
tomek
Panie stereolife niech pan się nad sobą zastanowi czy warto czy warto jeszcze raz czy warto rozumiem testy wzmacniaczy normalnych kolumn (normalnych firm) z wieloma pańskimi wrażeniami na ich temat się zgadzam ale na boga są pewne granice...
0 Lubię -
Olaf
Witam ponownie. Jeśli chodzi o różnego rodzaju kondycjonery i listwy z filtrami to należy uznać że jeśli już tylko eliminują słyszalne trzaski i iskrzenia przechodzące z instalacji to już należy uznać to za sukces. Jeśli przy tym ulegnie ogólnie poprawa dźwięku to takie urządzenie jak najbardziej powinno być brane pod uwagę. W zasadzie od tego typu urządzeń powinno się zaczynać, nawet jeśli przypuszczamy że mamy perfekcyjne zasilanie. Wcześniej kolega Pio ma trochę racji o kooperacji ceny do uzyskanych efektów i być może w miejscach gdzie jest mocno zdegradowana jakość zasilania jeszcze bardziej opłaca się dopłacić do tego typu urządzeń. Co do prowadzonej dyskusji to niech się autor nie zniechęca a nawet bardziej da sposobność poznania innych urządzeń, bo jak wiemy jakość prądu się nie polepsza więc trzeba po prostu wiedzieć jak zniwelować skutki używania prądu nie takiego jakiego byś my chcieli. Pdf.
1 Lubię -
Jerry
Witam wszystkich. Sam posiadam tańszą listwę PowerLine Axis i mogę potwierdzić, że mój wzmacniacz, który miał problem z głośno buczącym trafem i nieprzyjemnym przydźwiękiem 50 Hz w głośnikach po podłączeniu do listwy kompletnie się uspokoił, lekkie buczenie trafa jest słyszalne już wyłącznie po przyłożeniu ucha do wzmacniacza, a przydźwięku nie ma w głośnikach. A więc DC Blocker w listwie działa i to nie żadna magia, tylko czysta fizyka... U mojego dobrego kolegi słyszałem również na własne uszy testowany w powyższym artykule MiniSub Axis - kolega miał problem z szumami i przydźwiękiem z przedwzmacniacza gramofonowego Gold Note PH-10, po podłączeniu przedwzmacniacza do listwy idealna cisza w głośnikach, a sam dźwięk poprawił się w aspekcie wyrafinowania wysokich tonów - zdjął trochę ostrości i sybilantów. U wielu znajomych słyszałem problemy z przydźwiękiem, czy szumami w torze audio, więc wydaje mi się, że podobne produkty znajda swoich nabywców, którzy z pewnością będą zadowoleni. Nie rozumiem osób, które sieją niczym nieuzasadniony "hejt" gdy w teście pojawi się drogi kabelek lub akcesoria audio. Jeśli ktoś nie jest zainteresowany to po prostu niech nie czyta, ale taki mamy kraj, że spora część społeczności żywi się paskudną nienawiścią do innych za to, że myślą inaczej, więc oczywiste jest, że szukają sobie tej prymitywnej pożywki również w mniej istotnych aspektach życia...
0 Lubię -
Daniellos
Dziękuję za test i proszę o jeszcze. Serdecznie pozdrawiam i życzę samych sukcesów.
0 Lubię -
Grabek
Dzień dobry. Nie czytałem treści testu/recenzji. Niemniej większość osób, która tutaj opisała pozytywne zmiany po zastosowaniu podobnych urządzeń jak recenzowane podkreśla, że zniknęły problemy z buczenie transformatorów czy przydźwiękiem. Nie jestem ekspertem w sprawach elektryki i elektroniki ale moim skromnym zdaniem problemy buczącego transformatora czy przydźwięków to najczęściej nieprawidłowo podłączone zasilanie do wzmacniacza, tak zwana odwrócona faza na co niewiele osób zwraca w ogóle uwagę, a druga najczęstsza przyczyna to nieprawidłowo poprowadzona masa urządzeniach audio. Moje doświadczenie to niecałe 10 lat zabawy z audio, w tym czasie mój wzmacniacz lampowy miał trzy razy poprawianą masę, ostateczny efekt wbił w podłogę. Jest artykuł napisana przez redaktora Wojciecha Pacułę, jego Leben miał problem z przydźiwękiem, w czasie kiedy problem miał miejsce system był wpięty w listwy i kable zasilające warte więcej za sam kabel niż recenzowane urządzenie, nie pomogły listwa/kondycjoner ani kable zasilające, Leben został oddany do jednego z lepszych konstruktorów wzmacniaczy lampowych w Polsce i wrócił poprawiony bez przydźwięku. Takie zdarzenia bardzo mocno nadwyrężają zasadność wydawania pieniędzy na kable zasilające oraz kondycjonery. Nie jestem absolutnym przeciwnikiem takich urządzeń, sam przez kilka dni używałem kondycjonera Gigawatta, ale żadnej różnicy, zmiany czy poprawy nie usłyszałem. Zaraz ktoś to skomentuje, że pewnie głuchy jestem, więc od razu odpowiem, nie jestem, słyszę bez problemów zmiany jakie wnoszą kable kolumnowe, połączeniowe o zmianie źródła, wzmacniacza czy kolumn nie wspominając bo to zmiana zasadnicza przewracająca w większości wypadków wszystko w całym systemie. Celem mojego komentarza nie jest powstrzymanie czy krytykowanie osób, które stać na wydanie dowolnej kwoty na kable zasilające oraz kondycjonery ale zwrócenie uwagi, że punkt ciężkości leży w innym miejscu. Pozdrawiam serdecznie!
0 Lubię
Komentarze (14)