AKG K845BT
- Kategoria: Słuchawki i wzmacniacze słuchawkowe
- Jarosław Święcicki
Porządne słuchawki bezprzewodowe to tak naprawdę marzenie każdego melomana, który słucha muzyki na zewnątrz. Nieważne czy to będzie spacer, jogging, czy też tylko czas spędzony w komunikacji miejskiej w podróży do pracy. Co by nie mówić, kabel przeważnie utrudnia życie - plącze się gdzie nie powinien, krępuje ruchy, efekt mikrofonowy od tarcia o ubranie zakłóca przyjemność słuchania, a przypadkowe szarpnięcie może nawet zerwać nauszniki z głowy. Na szczęście od pewnego czasu producenci słuchawek coraz częściej sięgają po technologię komunikacji bezprzewodowej, która została opracowana w 1999 przez firmę Ericsson i ma służyć do połączeń różnych urządzeń pracujących w niewielkiej odległości od siebie. Kto by przypuszczał, że Bluetooth w tak szybkim czasie zawita do niemal wszystkich urządzeń codziennego użytku - laptopy, tablety, smartfony i wszelkiego rodzaju urządzenia peryferyjne takie, jak głośniki bezprzewodowe czy właśnie słuchawki.
Tak to już jednak jest z dobrymi wynalazkami. Zanim człowiek się obejrzy, są już dostępne praktycznie wszędzie. Bluetooth na początku służył głównie do łączenia telefonów komórkowych w celu wymiany plików, szybko wylądował także w różnego rodzaju zestawach głośnomówiących i słuchawkach umożliwiających na przykład prowadzenie rozmów podczas jazdy samochodem. Dzisiaj już trudno w to uwierzyć, ale ze tego typu słuchaweczek mogli skorzystać nawet właściciele telefonów komórkowych z monochromatycznymi ekranami. Z czasem Bluetooth przeniknął do świata komputerów, a obecnie szturmuje rynek sprzętu audio. Bezprzewodowe słuchawki to kuszący pomysł, choć wielu audiofilów wciąż kręci nosem na jakość transmisji. Jak jest naprawdę? Czy wolność wynikająca z braku kabla nie wpłynie na jakość dźwięku? Przekonajmy się na przykładzie słuchawek AKG K845BT będących podobno jednymi z najlepszych nauszników w tej kategorii.
Wygląd i funkcjonalność
Opakowanie słuchawek jest dosyć standardowe - to plastikowe pudełko z przeźroczystym wiekiem, prze które można zobaczyć jak wygląda produkt. Do wyboru mamy dwa kolory - czarny i biały. Do naszego testu dostarczono akurat egzemplarz w tej drugiej wersji, co w moje gusta raczej się nie wpisuje ponieważ uważam, że sprzęt audio wszelakiej maści w 90% przypadków wygląda lepiej w czerni. Ale cóż, to w końcu kwestia gustu, a przy zakupie wybór zawsze jest. Co znajdziemy w środku opakowania? Oprócz słuchawek jest tu kabel do ładowania przez złącze USB (ładowarki już niestety w komplecie nie ma) oraz kabel do przewodowego podłączenia słuchawek do sprzętu grającego. Muszę przyznać, że jest to ciekawe rozwiązanie, ponieważ pozwala na użycie nauszników zarówno w sprzęcie pozwalającym na podłączenie bezprzewodowe, jak i na urządzeniach, które takiej możliwości na mają. Jeśli chodzi o podłączenie do stacjonarnych wzmacniaczy, to jedynym ograniczeniem może być długość kabla, który ma 120 centymetrów i ewidentnie jest przeznaczony do podłączenia urządzeń mobilnych. Poza tym przewód czasem też może się przydać podczas spaceru. Gdy akumulator w słuchawkach wyda ostatnie tchnienie, zawsze można kontynuować słuchanie muzyki korzystając z tego klasycznego połączenia.
Co jeszcze znajdziemy w pudełku? Instrukcje obsługi i karty gwarancyjne. Przyznam szczerze, że mając w rękach produkt wyceniony na ponad tysiąc złotych spodziewałem się czegoś więcej. Wspomniana wcześniej ładowarka, która w sumie jest niezbędna do poprawnego funkcjonowania słuchawek czy przejściówka z małego jacka na duży wydają się być zestawem obowiązkowym, a i najprostszy futerał byłby miłym dodatkiem. W końcu to sprzęt do użytku zewnętrznego, więc przydałoby się coś, co ochroni przed uszkodzeniami przy transporcie w plecaku.
Przejdźmy jednak do samych słuchawek. Trzymając je w rękach czuć, że jest to solidny produkt. Wrażenie robi wyjątkowo szeroki metalowy pałąk wyłożony od spodu pianką obszytą sztuczną skórą z naniesionymi na końcach paskami oznaczającymi stopień regulacji jego długości. Każdy z pasków oznaczony jest rzędem cyfr, co pozwala na równomierne wysunięcie pałąka z obu stron. Rzeczony pałąk wchodzi po bokach w plastikowe prowadnice do których przymocowane są pady. Zastosowane przeguby pozwalają na złożenie słuchawek na płasko, co znacznie ułatwia transport. Same pady są dosyć duże i bez problemu okalają całe ucho, a gąbki są obszyte taką samą skórą, jak pałąk. Muszę przyznać, że skórzane obszycie nie jest moim ulubionym (wolę welur), aczkolwiek bardziej nadaje się do sprzętu użytkowanego na zewnątrz. Skórzane obszycie wydaje się trwalsze i bardziej odporne na zabrudzenia.
Jeśli chodzi o wygodę użytkowania AKG K845BT, jestem miło zaskoczony. Mimo zastosowanej elektroniki, nie są ciężkie i założenie ich na głowę nie powoduje dyskomfortu. Tak samo ma się sprawa z naciskiem padów - słuchawki pewnie trzymają się na uszach bez nadmiernego ucisku. Co prawda po dłuższym odsłuchu można odczuć, że skóra poci się w miejscu kontaktu, ale to kwestia materiału użytego do obszycia. Z uwagi na swoje bezprzewodowe zastosowanie na nausznikach znajdziemy niezbędne do takiego użytkowania oprzyrządowanie - z prawej strony jest to wtyk do ładowania (niestety bez gumowej zaślepki), a z lewej klawisze do regulacji głośności z umieszczonym pomiędzy nimi przyciskiem start/stop umożliwiającym również rozpoczęcie i zakończenie rozmowy telefonicznej, klawisz do włączenia i parowania urządzeń, gniazdo mini jack na kabel (znów bez gumowej zaślepki) orz szczelinę mikrofonu. Co prawda te niczym nieosłonięte gniazda znajdują się od spodniej strony słuchawek, więc nawet deszcz nie powinien im zaszkodzić, jednak mimo wszystko myślę, że takie zabezpieczenie przed wilgocią byłoby niegłupim pomysłem.
Brzmienie
Zanim przystąpię do opisania swoich wrażeń z odsłuchów podkreślę jedną, dosyć ważną rzecz - jeśli zdecydujecie się na osobiste sprawdzenie możliwości AKG K845BT, radzę poświęcić chwilę na porządną regulację. Najpierw należy dobrze dopasować je do swojej głowy przez regulację długości pałąka, a potem już po włączeniu pierwszego kawałka warto jeszcze chwilę pomajstrować przy ustawieniu padów, ponieważ może to mieć znaczenie dla jakości odtwarzanej muzyki. Naprawdę, porządnie ustawione K845BT potrafią się ładnie odwdzięczyć. Potem pozostaje tylko załadować smartfona plikami i ruszyć w miasto.
Muszę przyznać, że z tym załadowaniem to miałem pewien kłopot, bo moja cyfrowa kolekcja jest wyjątkowo skromna i na potrzeby testu zrzuciłem z kompaktów kilka płyt do plikowej postaci. Na pierwszy ogień poszedł "Into the Battle" Art Of Noise. Posłuchałem tej płyty (czy też raczej folderu) kilkukrotnie i za każdym razem moją uwagę zwracała szybkość słuchawek. Ich dźwięk jest świetnie kontrolowany, nie ma tu miejsca na kluchowate rozmycie i bałagan w przestrzeni dźwiękowej. Wszystko pięknie poukładane, jak ubrania w szafie po świątecznych porządkach. A skoro już wspomniałem o przestrzeni, może nie jest ona zbyt szeroka (to słuchawki zamknięte, więc o stadionowym rozmachu nie może być mowy) ale zaskoczyło mnie rozłożenie sceny w trzecim wymiarze. Odniosłem wrażenie jakbym nie stał naprzeciw grającego zespołu, ale był otoczony planami muzycznymi rozkładającymi się nie tylko przede mną, ale jakby trochę poniżej mojej głowy. Można to porównać do słuchania koncertu z pierwszego piętra lub operowego balkonu. Zapewne niektórzy pomyślą sobie, że takich cudowności to jeszcze w życiu nie czytali, ani tym bardziej nie słyszeli na jakichkolwiek słuchawkach, ale trudno, jakoś to zniosę. Po prostu piszę o tym, co usłyszałem i już nie moja broszka, jak to sobie zinterpretujecie.
Następny w kolejce do odsłuchu zameldował się "A Feast of Consequences" Fisha - przepiękna muzyka pełna głębi i przestrzeni, gdzie numerem jeden jest dla mnie utwór "Perfume River". Słuchając ostatniego albumu byłego wokalisty Marillion tylko utwierdziłem się w odczuciu przestrzeni generowanej przez słuchawki i skupiłem się na samej naturze prezentowanego dźwięku. Mimo kapitalnej kontroli i szybkości, nie jest to przekaz chłodny i analityczny. Co to to nie! Powiedziałbym nawet, że bezprzewodowe AKG prezentują muzykę z doskonałym, organicznie muzykalnym wyczuciem. To przekaz, który nie skupia się na poszczególnych dźwiękach, tylko prezentuje muzykę jako całość. Jak żywy organizm, którego puls czuć w każdej sekundzie odsłuchu, co akcentuje sposób prezentacji poszczególnych zakresów pasma przenoszenia. Pozwólcie, że zacznę od dołu. Nie jest żadną tajemnicą, że większość melomanów lubi, gdy bas jest zaakcentowany mocniej, niż środek pasma. I nie mówię tu o ogłuszającym huku zagłuszającym resztę przekazu, tylko o delikatnym podbiciu, muśnięciu charakterystyki przenoszenia lekko w górę, aby bas brzmiał wyraźnie i na tyle mocno, aby nie wybijać się na pierwszy plan. Jednocześnie sprzęt powinien akcentować jego różnorodność i barwę. I tak właśnie jest w przypadku K845BT, a "Sounds of the Universe" Depeche Mode - płyta wypełniona po brzegi gęstą, basową elektroniką - jest doskonałym przykładem, gdzie ten lekko zaakcentowany bas doskonale słychać.
Teraz powinienem przejść do średnicy, ale pozwólcie, że najpierw zajmę się górną częścią charakterystyki. Dlaczego? Ponieważ to właśnie skaje pasma przenoszenia mają podobną budowę. Wysokie tony również są delikatnie podbite, ale z takim wyczuciem, że nie ma mowy o żyletkach tnących nasze bębenki tysiącami herców. Muszę przyznać, że osobiście lubię taką prezentację muzyki. Niektórzy mogą się uśmiechnąć pod nosem, że przypomina to klasyczne, dyskotekowe ustawienie equalizera w legendarne "V" gdzie tony niskie i wysokie są podbite na maksa, a reszta jest nieistotna, ale szybko muszę takich malkontentów wyprowadzić z błędu - nie o takie brzmienie chodzi. Mówimy o takim ułożeniu wszystkich trzech podzakresów, aby tworzyły spójną całość. Jak w tej całej układance wygląda prezentacja średnicy? Otóż delikatne podbicia skrajów pasma nie powodują zepchnięcia średnicy na dalszy plan, tylko dają muzyce ciekawe, naturalne brzmienie. A gdzież indziej można pragnąć takiej naturalności dźwięku, jak nie na nagraniach koncertowych? Słuchając "Bains Douches Paris 1979" Joy Division, poczułem się jakbym był na tym koncercie.
Na koniec jeszcze słówko o odsłuchu przewodowym, bo moje wcześniejsze wywody dotyczyły połączenia przez Bluetooth. Co się zmienia, gdy podłączymy słuchawki do odtwarzacza kablem? W sumie aby wychwycić różnice, musiałem przesłuchać kilkukrotnie tych samych utworów, co rusz zmieniając połączenie. Różnice nie są wielkie. Może bas jest bardziej zwarty, nieznacznie poprawia się selektywność instrumentów. Może to wydawać się dziwne, ale w przypadku AKG K845BT "jakościowy koszt" bezprzewodowej wygody nie wydaje się być na tyle wysoki, żeby z niej rezygnować.
Budowa i parametry
AKG K845BT to wokółuszne słuchawki bezprzewodowe wykorzystujące do komunikacji protokół Bluetooth 3.0. Dodatkowo, aby ułatwić parowanie urządzeń, słuchawki wyposażono w moduł NFC, dzięki któremu wystarczy je ze sobą dotknąć aby uzyskać połączenie. Muszę przyznać, że jest to bardzo wygodne, chociaż przechodnie czasem się dziwili, gdy na spacerze zakładałem AKG na głowę, a potem pukałem w nie swoim telefonem. Wbudowany akumulator według specyfikacji producenta wytrzymuje 8-10 godzin grania, lecz podczas codziennego użytkowania nie zdarzyło mi się doprowadzić sprzętu do wyłączenia z powodu braku mocy. Może dlatego, że po każdym dłuższym odsłuchu starałem się podłączyć nauszniki do ładowarki, co dla zastosowanego akumulatora litowo-polimerowego o pojemności 320 mAh nie jest problemem, ponieważ jest on pozbawiony efektu pamięci obecnego w starszych typach źródeł zasilania i doładowywanie jest mu niestraszne. Całkowity czas naładowania akumulatora to 3 godziny, więc zostawiając AKG na ładowaniu na noc można być pewnym, że nad ranem sprzęt będzie gotowy na cały dzień pracy. W słuchawkach zastosowano drivery o średnicy 50 milimetrów o mocy 50 mW i charakterystyce dźwięku określanej przez producenta jako "Signature Sound".
Konfiguracja
Do testu użyłem smartfona Sony Xperia T3 oraz sprzętu stacjonarnego w postaci Edgara SH-1 podłączonego do odtwarzacza CD Audiolab 8200CDQ za pomocą kabla KBL Sound Zodiac.
Werdykt
Przed napisaniem werdyktu poczytałem trochę innych opinii o brzmieniu tych słuchawek i zacząłem się zastanawiać, czy aby troszkę nie przesadzam chwaląc bezprzewodowy produkt AKG? Aby rozwiać te wątpliwości, jeszcze raz włożyłem sprzęt na głowę i włączyłem kilka płyt Tangerine Dream. Odsłuch znów przeciągnął się do późnych godzin nocnych i kończąc go około pierwszej w nocy byłem pewien, że to co napisałem wcześniej jest jak najbardziej uzasadnione. To naprawdę dobre słuchawki. Ich dźwięk jest naturalny, wręcz organiczny i uniwersalny. Spodoba się zarówno wielbicielowi rocka, jak i jazzu oraz wszelkich innych gatunków muzycznych. Jeżeli szukacie sprzętu mającego zapewnić zarówno wysoką jakość odtwarzania, jak i wygodę, powinniście sięgnąć po AKG K845BT i nie zawiedziecie się. Cena nie należy do najniższych, to prawda, ale za niektóre rzeczy po prostu warto zapłacić.
Dane techniczne
Typ słuchawek: zamknięte, wokółuszne
Pasmo przenoszenia: 20 Hz - 20 kHz
Impedancja: 32 Ω
Czułość: 102 dB
Długość kabla: 1,2 m
Rodzaj wtyku: 3,5 mm
Masa: 288 g
Cena: 1099 zł
Sprzęt do testu dostarczyła firma JBL.
Zdjęcia: AKG, Tomasz Karasiński, StereoLife.
Równowaga tonalna
Dynamika
Rozdzielczość
Barwa dźwięku
Szybkość
Spójność
Muzykalność
Szerokość sceny stereo
Jakość wykonania
Funkcjonalność
Tłumienie hałasu
Cena
-
Marcin
Jakość wykonania tragiczna. Słuchawki stukają na pałąku po kilku miesiącach użytkowania. Serwisowi zajęło półtora miesiąca by to naprawić. Po miesiącu ten sam problem (najwyraźniej wada konstrukcyjna). Kolejne wysłanie do serwisu i stwierdzenie, ze to normalne! Słuchawki zostały odesłane bez naprawy! Przypomnę, ze wyjściowa cena tych słuchawek to 1200 zł... Szkoda pieniędzy na tak slaby produkt.
0 Lubię -
Dariusz
Panie Jarosławie, serdecznie dziękuję za recenzję, bo dzięki Panu kupiłem te słuchawki. Są wspaniałe, a ja słuchając na nich muzyki czuję się szczęśliwy. Dziękuję!
0 Lubię -
mLeniu
Słuchawki kozak, ale szybko się eksploatują. Po roku użytkowania membrana prostowana i wymiana przetwornika weszła w ruch. Możliwe że to moja wina - energiczny jestem, ale jak się odpali z dobrym zestawem audio - w moim przypadku stacjonarny z Sound BlasterX AE-5 Plus brzmienie jest przeeeekozackie. Nic tylko siedzieć i słuchać tej pięknej muzyki. Przepiękna sprawa jak się ma różne dźwięki w lewym i prawym uchu. Polecam, bo naprawdę fajne przeżycia.
0 Lubię
Komentarze (3)