Bannery górne wyróżnione

Bannery górne

A+ A A-

Sony MDR-Z7

Sony MDR-Z7

Japoński koncern mocno zaznaczył swoją obecność w historii sprzętu audio i najwyraźniej zamierza kontynuować tę tradycję. Firma założona w 1946 roku przez Masaru Ibukę i Akio Moritę jest obecnie jednym z największych producentów elektroniki użytkowej na świecie. Marka może się dziś kojarzyć głównie z urządzeniami mobilnymi z serii Xperia i telewizorami Bravia, jednak dla audiofilów Sony to znak towarzyszący dużym wydarzeniom czy wręcz kamieniom milowym takim, jak płyta kompaktowa, walkman, minidisc czy wreszcie format SACD. Nawet oznaczenie S/PDIF na złączach cyfrowych to nic innego, jak skrót od Sony/Philips Digital Interface Format. Audiofilom marka ta zazwyczaj kojarzy się z tymi wynalazkami lub sprzętem, od którego zaczynali swoją przygodę - miniwieżami, słuchawkami czy właśnie przenośnymi kaseciakami. Sam pamiętam katalogi, w których oprócz zestawów micro i słuchawek można było znaleźć bardzo wypasione, audiofilskie "klocki", jednak w tamtych czasach dla większości melomanów ich ceny były zaporowe. Pojedynczy wzmacniacz czy odtwarzacz CD mógł kosztować więcej, niż cała miniwieża, a za pełny system stereo z odtwarzaczem płyt kompaktowych, tunerem radiowym, magnetofonem i oczywiście piecykiem trzeba było zapłacić tyle, ile kosztowałby porządny samochód.

Dla nastolatków słuchających Nirvany i Metalliki na swoich plastikowych samograjach, takie hi-endowe segmenty pozostawały czymś zupełnie kosmicznym. Dziś japoński koncern stawia na płaskie telewizory, konsole do gier i smartfony, ale o sprzęcie audio bynajmniej nie zapomniano. Mało tego - dziś firma najwyraźniej dostrzega potencjał drzemiący w czymś, co kryje się pod pojęciem Hi-Res Audio. Z katalogu wydzielono osobną zakładkę, w której znalazły się zestawy głośnikowe, wzmacniacze, streamery, serwery, amplitunery, zestawy kina domowego, odtwarzacze przenośne i słuchawki. W tej ostatniej kategorii okrętem flagowym jest model MRD-Z7, który własnie mam okazję testować.

Sony MDR-Z7

Wygląd i funkcjonalność

Jeżeli marka Sony kojarzy się komuś tylko i wyłącznie z plastikowymi miniwieżami i słuchawkami za kilkadziesiąt złotych, MDR-Z7 mogą szybko wyleczyć go z takiego postrzegania sprawy. O poważnym podejściu japońskiego koncernu do tematu świadczy już cena opisywanego modelu - kwota 2510 zł pozwala automatycznie pozycjonować te nauszniki w segmencie hi-endowym i spodziewać się naprawdę wysokiej jakości wykonania i brzmienia. Kiedy otwierałem pudełko, wciąż spodziewałem się czegoś w rodzaju dizajnerskich słuchawek wyposażonych w łączność bezprzewodową i systemy poprawiające wrażenia odsłuchowe. Aktywna redukcja szumów, korektor DSP, może nawet jakiś autorski system przywracający naturalne brzmienie skompresowanym plikom... Ujrzałem jednak klasyczne, przewodowe, zamknięte nauszniki, z tym, że wyjątkowo pięknie wykonane i zaprojektowane tak, aby w nienaruszonym stanie przetrwały lata intensywnego użytkowania. Koncepcyjnie nie ma tu nic kosmicznego - muszli w kształcie nieregularnego diamentu, pokręteł na pokrywach, przełączników z diodami, antenek do łączenia się z konsolą czy innych tego typu gadżetów. MRD-Z7 są pięknie proste w swojej formie, a o ich wysokiej wartości świadczą raczej takie elementy, jak metalowa konstrukcja czy przyjemne, skórzane wykończenie części stykających się z głową. Żeby było śmieszniej, w pudełku nie znajdziemy zbyt wielu drobiazgów. Właściwie w komplecie ze słuchawkami otrzymujemy opakowanie, które samo w sobie jest całkiem fajne, oraz dwa przewody. Nie znajdziemy na nich pilotów z mikrofonem - oba są przeznaczone do użytku domowego. Kable różnią się jedynie rodzajem połączenia od strony wzmacniacza - w jednym jest to pojedynczy wtyk 3,5 mm, a w drugim - podwójny (dla wzmacniaczy z wyjściem zbalansowanym). Można powiedzieć, że - podobnie jak w przypadku innych japońskich nauszników, Final Audio Design Pandora Hope IV - płacimy głównie za słuchawki, a nie całą ich otoczkę.

Co wobec tego dostajemy? Wygląda na to, że MRD-Z7 mają kilka asów w rękawie. Po pierwsze - przetworniki. Jeżeli myśleliście, że membrany o średnicy 40-50 mm są duże, Sony proponuje przetworniki o średnicy 70 mm. Nie wiem, czy kiedykolwiek spotkałem się z większymi głośnikami w normalnych słuchawkach dynamicznych. Producent informuje, że ze względu na tak duży rozmiar, przetworniki wytwarzają w nausznikach efekt płaskiej fali, który zapobiega opóźnieniom odbić i minimalizuje straty dźwięku. Wynikają z tego kolejne zalety takie, jak chociażby skuteczność na poziomie 102 dB czy pasmo przenoszenia zaczynające się już przy 3 Hz i sięgające 100 kHz. Flagowe słuchawki Sony wykorzystują także technologię Beat Response Control i mają na pokładzie kilka typowo audiofilskich rozwiązań, jak chociażby czterożyłowe przewody wykonane z mieszanki srebra i miedzi. O parametrach i szczegółach wewnętrznej budowy słuchawek wspomnimy jednak później.

Na razie najważniejsze pytanie brzmi - jak MDR-Z7 leżą na głowie i jak używa się ich na co dzień? Odpowiedź jest prosta - wybornie. Muszle są duże, poduchy odpowiednio miękkie, a zakres regulacji pałąka pozwala na komfortowe dopasowanie słuchawek do rozmiarów głowy. Nie zawsze mogę napisać, że opisywane słuchawki pasowały każdemu, kto je przymierzył, ale w tym przypadku naprawdę nikt nie powinien narzekać. Sam mam wyjątkowo dużą głowę, więc przy pierwszym odsłuchu odruchowo rozsuwam każde nauszniki na maksa. Tym razem było to nawet za dużo i musiałem cofnąć pałąk o kilka oczek. W związku z tym zacząłem się zastanawiać, jak flagowe słuchawki Sony dopasują się do mniejszych głów, ale i tu nie było najmniejszych problemów. Komfort noszenia? Co za pytanie... Testowane nauszniki są jak taka duża, przyjemnie miękka sofa, w której można zapaść się na kilka godzin i odstresować w błogiej ciszy. Jak przystało na słuchawki zamknięte, MDR-Z7 dobrze tłumią dźwięki otoczenia, pozwalając nam skupić się na muzyce. Mimo sporej masy własnej, nie spadają z głowy ani nie trzeszczą przy najdrobniejszym ruchu. Nacisk padów został dobrany znakomicie - słuchawki ściskają głowę na tyle delikatnie, abyśmy po kilkunastu sekundach mogli o nich zapomnieć, ale też na tyle mocno, aby nie zsuwały się kiedy na przykład sięgniemy po coś do dolnej szuflady biurka. A i takie sytuacje mi się zdarzały, nawet w przypadku droższych słuchawek.

Nie będę nawet ukrywał, że od początku polubiłem te nauszniki. Sprawiają wrażenie produktu o wiele bardziej przemyślanego, dopracowanego i audiofilskiego, niż się spodziewałem. Jako audiofil jestem przyzwyczajony, że tego rodzaju filozofii trzeba szukać raczej w katalogach wysoce wyspecjalizowanych firm, o których istnieniu nie mają pojęcia zwykli śmiertelnicy, a tu proszę - purystyczne, zaawansowane technicznie, eleganckie i dopracowane w najdrobniejszych szczegółach słuchawki noszące logo firmy, bądź co bądź, mainstreamowej. Pora przekonać się, jak grają.

Sony MDR-Z7

Brzmienie

Przyznam, że dawno nie byłem tak ciekawy brzmienia testowanego produktu, a jednocześnie tak pozbawiony jakichkolwiek oczekiwań i uprzedzeń. Ostatnio ze słuchawkami tej marki mogłem mieć do czynienia w liceum i na pewno nie było to nic wybijającego się ponad przeciętną masówkę, a tym razem dostałem hi-endowe nauszniki z samego szczytu katalogu. Kto wie, cóż taka firma jak Sony może nam zaproponować na tym poziomie cenowym? To pierwsze pytanie. Drugie wiąże się z nieprawdopodobnie dużymi przetwornikami zastosowanymi w testowanym modelu. Kilka lat temu audiofilów zaskoczył Sennheiser, wprowadzając 56-mm głośniki w swoich flagowych HD 800, a w MDR-Z7 mamy przetworniki większe o kolejne 14 mm. Producent twierdzi, że daje to dynamiczny bas i krystalicznie czyste wysokie tony. Czy to prawda?

Z basem na pewno się zgodzę. Oj tak... Niskie tony są nawet delikatnie wyeksponowane w stosunku do reszty pasma, ale nie ma to nic wspólnego z denerwującym podbiciem rodem z taniej miniwieży. Ot, basu jest troszeczkę więcej, niż zakładałaby sytuacja idealnie liniowa, jednak uszy szybko adaptują się do takich drobnych odchyłek i po kilku minutach zaczynamy doceniać nie tyle ilość, co jakość niskich tonów. MDR-Z7 dysponują potwornie niskim "zejściem", którego nie nazwę nawet subwooferowym, bo byłaby to dla tych słuchawek zniewaga. Brzmienie uzyskane z najlepszego nawet subwoofera siłą rzeczy jest bowiem obarczone "odpowiedzią" pomieszczenia odsłuchowego, a tutaj w najniższe zakamarki pasma akustycznego możemy zapuszczać się bez żadnych efektów ubocznych. W bogatym w niskie składowe materiale dźwięk już nie tylko słychać, ale wręcz fizycznie czuć. Wystarczy delikatnie podkręcić potencjometr, aby poczuć się jak na koncercie rockowym, kiedy staniemy pod sceną w pobliżu głośników. Oprócz tego, że fale docierają do naszych uszu, są odczuwalne całym ciałem. Nie twierdzę, że po założeniu MDR-Z7 na głowę, zaczniecie słyszeć muzykę brzuchem i opuszkami palców, ale jeżeli porównacie je z tańszymi i mniejszymi słuchawkami, na pewno zrozumiecie, o czym mówię. Różnica jest taka, jak między radiomagnetofonem a pełnowymiarowym systemem stereo z solidnym wzmacniaczem i trójdrożnymi kolumnami.

Flagowe słuchawki Sony nie patyczkują się jeśli chodzi o rozciągnięcie pasma. Ich odsłuch może też być cenną lekcją dla wszystkich, którym wydaje się, że wiedzą, czym jest głęboki bas. Zaznaczam raz jeszcze - nie podbity, nie sztucznie napompowany, nie przesterowany, ale naturalnie głęboki. Niektórzy pomyślą, że koncentrowanie się na tym zakresie jest mało audiofilskie, ale ja nie podchodziłbym do tego w ten sposób. Po pierwsze, jeśli za sprawą poszerzenia pasma przenoszenia możemy nawet odkryć pewne dźwięki na dobrze znanych nagraniach, to czy nie przybliża nas to do prawdziwego brzmienia muzyki? Zazwyczaj tych "brakujących" czy "nowych" szczegółów szukamy w zakresie średnich i wysokich tonów, a MDR-Z7 najszybciej pokażą nam je na drugim skraju pasma, co nie zmienia faktu, że dzięki nim możemy poznać swoje ulubione utwory lepiej i dokładniej. Po drugie, bas to dopiero początek, bo flagowe słuchawki Sony mają o wiele więcej do zaoferowania.

Po kilkunastu minutach doszedłem do wniosku, że testowane słuchawki mają równie ciekawy zakres średnich i wysokich tonów, jednak tutaj działają w sposób jeszcze bardziej wyrafinowany i charakterystyczny dla produktów hi-endowych. Początkowo w ogóle nie zwracamy uwagi na to, jak wiele słyszymy, ponieważ wszystko odbywa się w atmosferze przyjemnego spokoju. Nie mamy ani nierówności w paśmie ani wyostrzeń charakterystycznych dla sprzętu stawiającego na dynamikę i przejrzystość. Dopiero po jakimś czasie zauważamy, że nasza ulubiona muzyka skrywa więcej sekretów, niż się do tego przyzwyczailiśmy. Japońskie nauszniki nie kierują ostrego światła na te detale. Muzyka ma właściwe proporcje, a nagrania nie są dzielone na oderwane od siebie warstwy. Jeżeli chcemy, możemy więc w błogim spokoju oddawać się przyjemności słuchania, a wszystkie szczegóły dotrą do nas tak czy inaczej, bez wysiłku. Porównałbym to do jazdy luksusową limuzyną z odpowiednio dużym silnikiem pod maską i automatyczną skrzynią biegów. Siedząc w dobrze wytłumionym wnętrzu można nawet nie być do końca świadomym prędkości, jaką osiągamy w krótkim czasie. Oczywiście w mniejszym i lżejszym aucie, które podskakuje na wybojach, subiektywne wrażenie prędkości może być nawet mocniejsze, jednak odbywa się to pewnym kosztem. W MDR-Z7 przez muzyczne pejzaże podróżujemy na tyle komfortowo, że możemy nawet nie zauważyć, ile w tym czasie odkryliśmy. Co więcej, poczucie czasu można w nich zatracić w sposób jak najbardziej dosłowny. W moim przypadku tak się złożyło, że MDR-Z7 załapały się jeszcze na test wzmacniacza Trilogy 931. Wyszło z tego absolutnie genialne połączenie dla kogoś, kto spędza w słuchawkach wiele czasu i lubi sprzęt zaprojektowany z myślą o długodystansowych odsłuchach. Ja w każdym razie pierwszego dnia zacząłem o szesnastej, a skończyłem o drugiej w nocy. I z przyjemnością spędziłbym w ten sposób wiele kolejnych wieczorów.

MDR-Z7 to słuchawki, w których można znaleźć wiele, wiele zalet charakterystycznych dla sprzętu z najwyższej półki - dynamikę, przestrzeń, rozdzielczość, neutralność, wyczynowo głęboki bas i wyjątkową kulturę grania. Do listy zalet należy dopisać wysoką jakość wykonania, brak jakiegokolwiek uczucia zmęczenia nawet przy wielogodzinnych odsłuchach i ekskluzywną otoczkę wynikającą z faktu posiadania najwyższego modelu z katalogu. Osobom słuchającym muzyki z soundbara albo zestawu głośników komputerowych, cena 2510 zł za słuchawki może wydawać się wysoka, ale dla audiofila świadomego, ile kosztują hi-endowe słuchawki, będzie to kwota wręcz podejrzanie niska. Jeśli mówimy o flagowcach, Ultrasone Edition 5 kosztują 14990 zł, Audeze LCD-3 - 7450 zł, Grado PS1000E - 7400 zł, OPPO PM-1 - 6156 zł, HiFiMAN-y HE-6 - 5390 zł, Sennheisery HD 800 - 5099 zł, a Beyerdynamiki T1 - 3899 zł. Widać zatem, że za swoje najlepsze osiągnięcie japońska firma nie żąda od nas takiej kosmicznej kwoty. A co do tego, że MDR-Z7 są tego warte, nie mam najmniejszych wątpliwości.

Wady? Niektórym może przeszkadzać delikatnie wyeksponowany bas. Jak już wspomniałem, górka jest niewielka, ale chcąc się czepiać, można powiedzieć, że te nauszniki nie są do końca liniowe i jak najbardziej będzie to prawda. Na pewno istnieją też ludzie, którzy decydując się na szczytowy model słuchawek będą chcieli, aby te przy pierwszym odsłuchu dosłownie ich zniszczyły, powaliły na ziemię przestrzenią i hiperprzejrzystością. Wydaje mi się, że MDR-Z7 są na to zbyt dojrzałe. Nie w głowie im masakrowanie przeciwnika. Są stworzone raczej do dłuższej zabawy, a nie dla pięciu minut słuchania w sklepie. W takiej sytuacji prawdopodobnie nie odkryje się nawet połowy ich zalet. Tym, którzy poczuli się zachęceni, polecam więc osobisty kontakt z tymi nausznikami. Gwarantuję, że nie będzie to czas stracony.

Sony MDR-Z7

Budowa i parametry

MDR-Z7 to flagowe słuchawki w ofercie japońskiego producenta, będące typowym modelem dynamicznym, zamkniętym i wokółusznym, a więc idealnym do słuchania muzyki w domu. Nie uświadczymy tu składanego do wewnątrz pałąka ani obrotowych muszli - całość sprawia wrażenie dość monolitycznej i bardzo solidnej konstrukcji, w której użytkownik musi jedynie podłączyć jeden z dwóch dołączonych w zestawie kabli (dwumetrowy symetryczny i trzymetrowy pojedynczy) oraz wyregulować rozmiar pałąka. Najważniejszym rozwiązaniem zastosowanym w tym modelu są potężne, 70-mm głośniki, które zresztą doskonale widać przez cienką, czarną siateczkę zamontowaną wewnątrz każdej z muszli. Przetworniki o takiej średnicy mają zapewniać efekt płaskiej fali akustycznej, a zatem dźwięk docierający do naszych uszu bez żadnych opóźnień spowodowanych różnicą czasu, w którym dźwięki ze środkowej części i brzegu membrany docierają do naszych uszu. Same membrany wykonano z ciekłych kryształów polimerowych pokrytych warstwą aluminium, co ma zapewniać spójny i precyzyjny dźwięk w całym zakresie częstotliwości, który tutaj zawiera się w przedziale 3 Hz - 100 kHz (w jednym miejscu na stronie producenta znalazłem również informację, że ta dolna granica to 4 Hz - tak czy inaczej, masakrycznie nisko).

Konfiguracja

Naim CD 5XS, T+A E-Serie Power Plant Balanced, Trilogy 931, Cardas Clear Light, Enerr AC Point One, Enerr Symbol Hybrid, Apple iPhone 5s.

Sony MDR-Z7

Werdykt

Przystępując do tego testu zupełnie nie wiedziałem, co będę musiał napisać na końcu. Brałem pod uwagę nawet taką ewentualność, że po porównaniu MDR-Z7 z innymi audiofilskimi słuchawkami okaże się, że inżynierowie japońskiego koncernu nie będą w stanie zbliżyć się do poziomu prezentowanego przez maki, które na słuchawkach zjadły zęby. Tymczasem udało im się uchwycić to, co w moim przekonaniu świadczy o prawdziwie hi-endowej naturze brzmienia - wysoką jakość, którą w pierwszej chwili odbieramy jako coś najzupełniej normalnego. Wielu melomanów doceni te słuchawki nie wtedy, kiedy założy je na głowę, ale kiedy je z niej zdejmie i spróbuje posłuchać muzyki na czymś innym. Jeżeli nie będą to jeszcze bardziej hi-endowe nauszniki, wróżę szybki powrót do MDR-Z7. Ja z chęcią zostawiłbym je w swoim systemie odniesienia.

Dane techniczne

Typ słuchawek: dynamiczne, wokółuszne, zamknięte
Pasmo przenoszenia: 3 Hz - 100 kHz
Impedancja: 70 omów
Czułość: 102 dB
Długość kabla: 3 m (zwykły), 2 m (symetryczny)
Rodzaj wtyku: 3,5 mm (przejściówka na 6,3 mm)
Masa: 335 g
Cena: 2510 zł

Sprzęt do testu dostarczyła firma Sony.

Zdjęcia: Sony, Małgorzata Filo, StereoLife.

Równowaga tonalna
RownowagaStartRownowaga5Rownowaga5Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4RownowagaStop

Dynamika
Poziomy6

Rozdzielczość
Poziomy7

Barwa dźwięku
Barwa4

Szybkość
Poziomy7

Spójność
Poziomy7

Muzykalność
Poziomy8

Szerokość sceny stereo
SzerokoscStereo2

Jakość wykonania
Poziomy7

Funkcjonalność
Poziomy5

Tłumienie hałasu
Poziomy6

Cena
Poziomy7

Nagroda
sl-highend


Komentarze (6)

  • Marek

    Nie wiedziałem nawet, że Sony produkuje takie hi-endowe słuchawki. Myślałem, że w dzisiejszych czasach to już tylko głośniki na Bluetooth, a tu proszę proszę, taki cymes...

    0
  • Sławek

    No jak to symetryczny kabel - gdzie XLR? Na 2 jacki to się podłącza?

    0
  • kornik

    Tak, jeden z kabli jest zakończony pojedynczym jackiem 3,5 mm, a drugi - podwójnym - jest to wyraźnie napisane w powyższym teście.

    0
  • Ajmen

    Piękne słuchafony!

    0
  • Andrzej

    W dużej mierze należy zgodzić się z recenzją w sprawie Sony MDR-Z7. Ponieważ tory wnoszą różne brzmienie dlatego pojawiają się i różne sądy, które warto zestawiać. Sony MDR-Z7 u mnie grają z dedykowanym im wzmacniaczem PHA-3. Grają lepiej z wyjścia symetrycznego na symetrycznym dołączonym do nich kablu. W ofercie SONY jest też do osobnego nabycia specjalny kabel poprawiający jakoby jeszcze bardziej jakość Sony MDR-Z7 - przy czym kosztuje on połowę tego co słuchawki z cała armaturą czyli dwoma kompletami kabli, pudełkiem itd. Wydaje się, że słuchawki te do poprawnego grania potrzebują co najmniej 0,5 W mocy skoro dobrze grają z PHA, który na wyjściu symetrycznym ma ponoć 2 x 320 mA. Sony dobrze zgrywają się z wzmacniaczami tranzystorowymi preferującymi górę i środek pasma. Zestawione z PHA-3 grają analogowo i ciepło w normalnych ustawieniach, a po podbiciu sygnału dostają delikatnego pazurka.

    Sony MDR-Z7 podobnie jak spora część słuchawek najwyższej klasy są niczym kameleony uzależnione od każdej części swojego otoczenia. Z jednej strony wybaczają wiele realizatorom nagrań a z drugiej subtelnie ale jednak błędy te pokazują; z jednej strony są łagodne i analogowe ale równocześnie nie przeszkadza im szepnąć na nasze uszko, że plomba w zębie się komuś obluzowała - trochę żartuję z absurdów audiofilizmu - ale tak naprawdę są detaliczne i kulturalne bo nie narzucają tego detalu jeśli go sami nie szukamy... Dużo zależy w ich przypadku od wzmacniacza, którego moim zdaniem wymagają. Portable to one nie są nawet z wyglądu i mają średnie wymagania prądowe - oczywiście i z telefonu jakoś zagrają tyle, że z woalką i basem mulącym aż po środek pasma.

    Wraz z PHA-3 pod windą i z oryginalnym dedykowanym PHA-3 odtwarzaczem od Sony. Bardzo wygodne nigdzie nie cisną, raczej nie czuć ciężaru acz nie są to piórka. Przeznaczone na średnią i dużą głowę. U mnie co godzinę wmuszają mikroprzerwy na zdjęcie i wentylację. Chwila przerwy wystarcza bo pady bardzo szybko schną i się wentylują. Znam jednak wygodniejsze i mniej pocące słuchawki jak HD 700 czy HD 800 - ale za cenę HD 800 można mieć HD 700 + MDR-Z7 i jeśli dobrze poszukać to jeszcze kilka złotych zostanie.

    Przed wydawaniem sądów o Sony MDR-Z7 należy je bezwzględnie wypożyczyć na kilkudniowy domowy odsłuch. MDR-Z7 zostały u mnie ze względu na synergię z PHA-3 uzupełniają się duet oparty o HD700 + PHA-3 na złączu symetrycznym. Zestaw ten definitywnie zakończył wielokrotnie droższe i wieloletnie gonienie audiofilskiego króliczka. Mała uwaga. Brzmienie Sony MDR-Z7 opisałem na podstawowych kablach do nich dołączonych. Słuchawki zyskują jeśli rekablować je rozjaśniającym barwę i przesuwającym ku górze balans tonalny kablem srebrnym lub srebrzonym - czyli całkiem odwrotnie niż w HD 700, które często błagają o więcej dołu - więcej w rozumieniu ilościowym bo jakościowo kontrola basu w HD 700 zaspakaja moje oczekiwania. Moim zdaniem Sony Z7 (zwłaszcza bez rozjaśniającego i wyostrzającego dźwięk wzmacniacza) nie sprawdzą się jako jedyne słuchawki - natomiast dla basolubów mogą i owszem.

    1
  • stereolife

    Dziękujemy za tak obszerny komentarz i uzupełnienie naszej recenzji.

    0

Skomentuj

Komentuj jako gość

0

Zobacz także

  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Elodie Deveau - Triangle

Elodie Deveau - Triangle

Triangle Electroacoustique to jeden z najstarszych francuskich producentów zestawów głośnikowych. Choć ostatnie, wciąż dostępne w sprzedaży, jubileuszowe modele wprowadzono z okazji czterdziestych urodzin firmy, w tym momencie jesteśmy już w połowie drogi do kolejnej okrągłej rocznicy (Renaud de Vergnette założył firmę Triangle w 1980 roku). Wszyscy znamy tę historię -...

Jak złożyć system stereo w siedmiu prostych krokach

Jak złożyć system stereo w siedmiu prostych krokach

Jak złożyć system stereo? To pytanie na pewnym etapie zadawał sobie każdy, kto uważa się za melomana lub audiofila. Prostej odpowiedzi niestety nie ma, bo nawet doświadczeni miłośnicy muzyki i sprzętu audio wciąż szukają swojego ideału. Osobom przymierzającym się do zakupu swojego pierwszego systemu audio można jednak wytłumaczyć kilka podstawowych...

Odrodzenie formatu CD - rewolucja czy burza w szklance wody?

Odrodzenie formatu CD - rewolucja czy burza w szklance wody?

W erze streamingu coraz więcej melomanów sięga po muzykę na fizycznych nośnikach, czego doskonałym przykładem stały się płyty winylowe. Renesans gramofonów i czarnych krążków trwa już co najmniej dekadę. Tłocznie płyt winylowych pracują na pełnych obrotach. Produkcję wznawiają nawet największe wytwórnie, a dla artystów wydających nowy album brak wersji LP...

Streaming krok po kroku

Streaming krok po kroku

Streaming - to pojęcie niemal całkowicie zdominowało świat sprzętu hi-fi. Na przestrzeni dziesięciu lat ten sposób słuchania muzyki przeszedł ewolucję od ciekawostki technologicznej interesującej tylko najbardziej postępowych melomanów i audiofilów do czegoś, co jest dla nas zupełnie naturalne i oczywiste. Dla wielu osób streaming to nieodłączna część codziennego funkcjonowania, podstawowe...

Audiofilskie BHP - najważniejsze zasady użytkowania sprzętu stereo

Audiofilskie BHP - najważniejsze zasady użytkowania sprzętu stereo

W naszym magazynie koncentrujemy się na treściach kierowanych do entuzjastów i osób żywo zainteresowanych sprzętem stereo. Niezależnie od aktualnych reguł działania internetowych wyszukiwarek czy liczby przypadkowych wizyt na danej stronie bazę czytelników stanowią ludzie dysponujący sporą wiedzą i doświadczeniem w tym temacie. Nawet oni muszą jednak dostrzegać pewną lukę w...

Bannery dolne

Nowe testy

Poprzedni Następny
NAD C389

NAD C389

NAD (New Acoustic Dimension) to jedna z firm, które od samego początku umiejętnie łączyły innowacje i czysto naukowe podejście do tematu ze wspaniałym zmysłem biznesowym i wyczuciem sytuacji na rynku....

Serblin & Son Frankie Preamplifier + Frankie Monoblock

Serblin & Son Frankie Preamplifier + Frankie Monoblock

Rosnące zainteresowanie audiofilów wzmacniaczami dzielonymi jest jednym z najbardziej zaskakujących trendów, jakie ostatnio obserwujemy. Wydawało się przecież, że rynek zmierza w przeciwnym kierunku, a niebawem w sklepach dostępne będą niemal...

Lyngdorf FR-2

Lyngdorf FR-2

Kim jest Peter Lyngdorf? Genialnym inżynierem, czy może raczej wizjonerem i utalentowanym przedsiębiorcą? Tego nie podejmuję się rozsądzać, ale jedno jest pewne - facet nie lubi się nudzić i wspiera...

Bannery boczne

Komentarze

Rafał
Witam. Posiadam głośniki 120 Club od JBL i te 12 godzin nie wiem na jakiej mocy jest. Podłączyliśmy konsole kablami i dwa głośniki ze sobą też na kable i nieste...
Piotr
Wiem, że o switche można się kłócić tak jak o kable, generalnie nie jestem hejterem różnych niekonwencjonalnych urządzeń audio ale polecam taki eksperyment: w t...
stereolife
@Garfield - Coś nam podpowiada, że chętni się znajdą. Ceny nie są jeszcze tak zaporowe jak u niektórych specjalistów od hi-endu. Patrząc na trendy w salonach au...
Obywatel GC
Wszystko ładnie, pięknie, tylko ja nigdy nie rozumiem w tych wzmacniaczach, w których lampy są schowane w obudowie, jak człowiek ma potem je wymienić, bez narus...
Garfield
Pytanie czy wolumeny sprzedaży potwierdzają tę tezę. Topowe dzielone modele mogą mieć dla producentów charakter wizerunkowy i dlatego są ważne, ale czy faktyczn...

Płyty

Newsy

Tech Corner

Podstawowe własności i parametry wzmacniaczy stereo

Podstawowe własności i parametry wzmacniaczy stereo

Czy to w domowym zaciszu, na koncercie, podczas pracy w studiu czy w samochodzie - wzmacniacz jest jednym z kluczowych elementów każdego systemu stereo. Czym właściwie jest? Najprościej można powiedzieć, że jest to układ elektroniczny, którego zadaniem jest wytworzenie na wyjściu sygnału analogowego będącego wzmocnioną kopią sygnału podanego na wejście....

Nowości ze świata

  • Triangle Electroacoustique is one of the oldest French loudspeaker manufacturers. Although the latest anniversary models, still available for sale, were introduced on the occasion of the company's fortieth birthday, at this point we are already halfway to another round anniversary...

  • In Norse mythology, Thor is known as the god of thunder, lightning, marriage, vitality, agriculture, and the home hearth. He was said to be more sympathetic to humans than his father, Odin, though equally violent. He traveled in a chariot...

  • Manufacturers of hi-fi equipment like to brag about their peak performance, but in any company's product lineup, the key role is played by the models that simply sell best. They are the ones that provide funds for further development and...

Prezentacje

Królowa gramofonów - Rega

Królowa gramofonów - Rega

Rega - nazwa znana i ceniona w całym świecie audio, głównie z powodu znakomitych gramofonów, ale także innych komponentów hi-fi. Każdy, kto choć trochę interesuje się sprzętem grającym, doskonale woe, że produkty brytyjskiej legendy są uważane za jedne z najlepszych na świecie i chyba każdy marzy, aby chociaż raz sprawdzić...

Poradniki

Listy

Galerie

Dyskografie

Wywiady

Elodie Deveau - Triangle

Elodie Deveau - Triangle

Triangle Electroacoustique to jeden z najstarszych francuskich producentów zestawów głośnikowych. Choć ostatnie, wciąż dostępne w sprzedaży, jubileuszowe modele wprowadzono z...

Popularne artykuły

Vintage

ELAC Miracord 50H II

ELAC Miracord 50H II

ELAC to jedna z firm, które mogą pochwalić się bardzo bogatą historią. Założono ją w 1926 roku jako laboratorium mające...

Słownik

Poprzedni Następny

DLNA

Wykorzystawany przez coraz większą liczbę producentów protokół umożliwiający współdzielenie zasobów multimedialnych w ramach wewnętrznej, lokalnej sieci bezprzewodowej WiFi. Każde urządznie wyposażone w standard DLNA może stać się swoistym serwerem, który...

Cytaty

HansZimmer.png

Strona używa plików cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej na temat danych osobowych, zapoznając się z naszą polityką prywatności.