Bannery górne wyróżnione

Bannery górne

A+ A A-

Perlisten R5m

Perlisten R5m

Perlisten to amerykański producent zaawansowanych i technicznie kolumn głośnikowych oraz subwooferów przeznaczonych zarówno do systemów stereo, jak i kina domowego. Firma została założona w 2016 roku przez inżynierów z wieloletnim doświadczeniem. Dyrektorem generalnym i współzałożycielem Perlisten Audio jest Daniel Roemer, działający w branży audio już 25 lat i specjalizujący się w nowych metodach pomiarowych oraz modelowaniu systemów akustycznych i pomiarowych. Doświadczenie zdobył pracując w takich firmach jak NHT, Acoustic Research i Advent, a następnie MITek Corporation, gdzie był szefem działu R&D.Co ciekawe, pracował również dla takich marek jak Aston Martin, Land Rover and Ford, a gdzieś po drodze zaprojektował kilka wysokiej klasy wzmacniaczy słuchawkowych. Jego partnerem jest Lars Johansen, który ponad 30 lat pracował dla takich marek jak JBL, Harman Kardon, Jamo, a ostatnio w M&K Sound. Panowie twierdzą, że udało im się stworzyć zupełnie nową koncepcję audio, opartą na słuchaniu percepcyjnym (sama nazwa firmy jest połączeniem słów "perceptual listening"). Brzmi tajemniczo, ale jeśli dobrze rozumiem, chodzi po prostu o stworzenie sprzętu wykorzystującego najnowocześniejsze zdobycze techniki po to, aby zadowolić ludzkie zmysły. Obaj dżentelmeni musieli mocno wierzyć w swoją wizję, bo przez trzy, a może nawet cztery lata po założeniu firmy prowadzili właściwie tylko prace przygotowawcze i projektowe. Nawiązywali kontakty, prowadzili symulacje, uzyskiwali certyfikaty, definiowali cele. Kiedy jednak pokazali światu swoje pierwsze produkty, posypały się zachwyty, nagrody, ochy i achy. W kalendarium na swojej stronie internetowej początkowo wymieniali najważniejsze wyróżnienia, ale już w 2021 roku napisali po prostu "multiple global awards" (wiele światowych nagród). Zupełnie jakby już rok po rozpoczęciu dostaw stracili rachubę. Co jest źródłem tego fenomenu?

Najkrócej rzecz ujmując, mamy do czynienia z firmą niezwykle mocno bazującą na inżynierii. W materiałach reklamowych nie brakuje wprawdzie marketingowego bełkotu, jak na przykład zapewnienie, że bez względu na posiadany gust muzyczny, styl nagrywania lub pokój multimedialny, głośniki i subwoofery tej marki, dostarczając najwyższą jakość dźwięku, rozwijają pasję do słuchania muzyki i filmów albo że firma może się pochwalić pierwszorzędnymi technologiami, perfekcyjnym zestrojeniem, nowoczesnym wzornictwem i doskonałym wykonaniem. Generalnie jednak jeśli zaczniemy szperać, szybko natkniemy się na opisy konkretnych rozwiązań technicznych. Warto także podkreślić, że wszystkie elementy - od obudów po przetworniki - zostały opracowane przez Perlistena samodzielnie. Tu i ówdzie zobaczymy rzecz jasna rozwiązania i materiały, które były już wcześniej wykorzystywane przez innych producentów, ale na pierwszy rzut oka widać, że takich głośników nie ma nikt inny. Co więcej, nie chodzi tylko o estetykę, ale przede wszystkim o walory brzmieniowe i parametry. Gdybym zaczął wymieniać lub opisywać sprytne rozwiązania opracowane przez panów Roemera i Johansena, dopiero po dziesięciu minutach czytania doszlibyśmy do tego, jak wyglądają monitory będące gwiazdą niniejszego testu. Umówmy się więc, ze o wszystkich tych technologiach będę wspominałem króciutko, a szczegółami zajmę się w przedostatnim rozdziale.

Od początku istnienia Perlisten współpracuje z firmą THX, czego efektem jest przyznanie kolumnom tej marki certyfikatu THX Dominus, co ma być potwierdzeniem ich najwyższej wydajności. Wymagania THX Dominus odnoszą się do pomieszczeń kinowych mieszczących się w kategorii pomiędzy dużymi kinami domowymi a kinami komercyjnymi, o odległości oglądania do 6 metrów. Opierając się na zastrzeżonej metodologii testowania, inżynierowie THX zwracają szczególną uwagę na poziomy zniekształceń przy dużych głośnościach. Przy certyfikacie THX Dominus doprowadzono to do ekstremum - głośniki poddane ciśnieniu akustycznemu na poziomie 120 dB muszą ograniczyć zniekształcenia do minimum. THD poniżej 0,5% przy poziomach odsłuchu 90 dB i bezkompromisowe limity zniekształceń przy ekstremalnym 120 dB SPL to wyjątkowo ambitny cel. Dla kolumn wymaganą skuteczność określono na poziomie 92 dB. Perlisteny zaliczyły takie rygorystyczne testy jako pierwsze na świecie. Tylko czy to w ogóle istotne? Wydawałoby się, że audiofilów nie będą obchodziły żadne "kinowe" certyfikaty, ale Lars Johansen twierdzi, że certyfikat THX Dominus należy traktować jako najwyższe wyróżnienie, potwierdzenie wysokiej jakości, a nie dokument stwierdzający, że dane zestawy głośnikowe nadają się tylko do instalacji wielokanałowych. To trochę tak, jakbyśmy trenowali różne dyscypliny sportu, od strzelectwa po narciarstwo, ale dla potwierdzenia swojej sprawności i formy postanowili ukończyć zawody Ironman, ostatecznie je wygrywając.

Perlisten R5m

Wygląd i funkcjonalność

W katalogu Perlistena można wyodrębnić kilka głównych grup produktów. Pierwsze dwie to serie S i R, a więc zestawy głośnikowe, które można wykorzystać zarówno w systemach stereo, jak i wielokanałowych. Do tego dochodzą subwoofery i głośniki instalacyjne, a w niektórych krajach dostępne są lub będą również modele z serii A, która - jak się domyślam - jest po prostu tańszą alternatywą dla dwóch wymienionych na początku. Co ciekawe, gdy spojrzymy na serie S i R, na pierwszy rzut oka wyglądają one niemal identycznie. W obu przypadkach trzonem całej linii są dwie konstrukcje podłogowe, dwa dwudrożne monitory, głośnik centralny oraz jeden duży monitor wyposażony w dwa przetworniki nisko-średniotonowe. W serii R dochodzą do tego subwoofery i głośniki instalacyjne, w serii S oprócz modeli montowanych w ścianach i suficie mamy także flagowe kolumny S7t Limited Edition, ale basa jest taka sama. Żeby było jeszcze ciekawiej, gdybyśmy postawili obok siebie odpowiadające sobie modele i poprosili kilka osób o wskazanie, czym się one różnią, laicy mieliby spory problem. Weźmy na przykład najmniejsze podłogówki R5t i S5t. Ja na zdjęciach widzę tylko inną fakturę membran i metalowy tweeter w "S-kach". Na udostępnionych przez producenta rysunkach przekrojowych widzimy też inną konstrukcję dolnej części obudowy, gdzie R5t mają jeden, a S5t - dwa tunele rezonansowe, wsparte większymi otworami wentylacyjnymi po bokach. Takich drobiazgów nie widać jednak na pierwszy rzut oka.

Czytelne są natomiast różnice w cenie. "S-ki" są zdecydowanie, ale to zdecydowanie droższe niż "R-ki". Zdałem sobie z tego sprawę, gdy w ofercie Perlistena szukałem kandydata do kolejnego testu. Najciekawsze wydały mi się właśnie owe duże monitory, ponieważ jest to bardzo nietypowy pomysł - coś, czego na rynku właściwie nie ma (poza nielicznymi wyjątkami, takimi jak chociażby Audio Physic Spark 6). Teoretycznie taki zestaw może nie mieć żadnych kompleksów względem podłogówek jeśli chodzi o dynamikę i rozciągnięcie pasma, ale nie powinien udusić się w mniejszym pomieszczeniu i nie jest wielkim, ciężkim, wysokim klocem (co rodzi problemy z transportem, ustawianiem, przenoszeniem, a nawet czyszczeniem). Co więcej, jednym z najważniejszych rozwiązań Perlistena jest falowód DPC-Array (Directivity Pattern Control), który ma koordynowość kierunkowość całego panelu z przetwornikami. Perlisten informuje, że w mniejszych podstawkowcach S4b, R4b, S4s i R4s również mamy do czynienia z układem DPC-Array, ale ja nie jestem przekonany, czy to jest to samo. Bez tego drugiego woofera przednia ścianka wygląda, jakby była niedokończona. Poza tym tylko S5m i R5m figurują w katalogu jako monitory. Cztery wspomniane wyżej konstrukcje to zdaniem Perlistena kolumny półkowe i efektowe. S5m wyglądają świetnie, mają berylowe tweetery i imponujące parametry, ale kosztują - siedzicie? - 59990 zł. Skoro R5m różnią się od nich tylko kilkoma szczegółami, pomyślicie pewnie, że są niewiele tańsze. Jeżeli jednak 32400 zł to dla kogoś niewiele, to zazdroszczę, bo za "R-ki" zapłacimy dokładnie 27590 zł. Wciąż sporo, ale ta kwota już tak nie szokuje. Opisywane monitory są nawet zauważalnie tańsze od Audio Physiców Spark 6, które wyceniono na 31500 zł.

Kolumny przyjeżdżają do nas w dużych, ale całkiem zwyczajnych kartonach. Jeżeli więc spodziewaliście się jakiejś specjalnej oprawy, to poza dokumentami raczej nie ma tu o czym rozmawiać. W zestawie nie znalazłem nawet maskownic. Dla niektórych klientów będzie to duży minus. Pal licho głośniki niskotonowe, bo ich membrany sprawiają wrażenie piekielnie wytrzymałych, ale najbardziej narażona na uszkodzenie tekstylna kopułka nie jest w żaden sposób chroniona i prawdopodobnie to właśnie ona stanie się pierwszą ofiarą braku maskownicy. Na szczęście grille można dokupić oddzielnie. W pudełku, a właściwie już w samych monitorach znalazłem jednak inne akcesorium - gąbkowe zatyczki do bass-reflexów. W tabeli danych technicznych producent podaje dwie wartości dolnej granicy pasma przenoszenia, twierdząc, że typowe "rozciągnięcie basu" w pomieszczeniu odsłuchowym wynosi 37 Hz z otwartymi bass-refleksami i 43 Hz z zatyczkami, czyli dla obudowy zamkniętej. Różnica nie wydaje się olbrzymia, co pozwala sądzić, że woofery radzą sobie z reprodukcją niskich częstotliwości na tyle skutecznie, że tunel rezonansowy tylko im w tym pomaga, zamiast działać jak włączony na stałe, dudniący subwoofer. W pierwszej chwili na widok zatyczek lekko się zaniepokoiłem, ale Perlisten jak najbardziej dopuszcza ich użycie, nie pisząc nigdzie, że jest to opcja ratunkowa.

Jak zapewne się domyślacie, R5m są duże. Może jeszcze nie tak, jak niektóre monitory, do których producenci proponują podstawki o wysokości 20-30 cm, ale z pewnością nie są to typowe głośniki półkowe. Wysokie na 54,6, szerokie na 23 i głębokie na 33,6 centymetrów skrzynie ważą 17,5 kg każda. Podobnie jak inne zestawy tej marki, R5m mają całkowicie prostopadłościenną obudowę, z której wyłania się mocno wyoblony front. Wyraźnie widać, że producentowi zależało na wyeliminowaniu typowej deski, będącej źródłem dyfrakcji, odbić, wibracji i innych zjawisk zamazujących dźwięk emitowany przez głośniki. Kiedy spojrzymy na opisywane monitory pod kątem, poza koszami wooferów i falowodem otaczającym kopułkę (której towarzyszą dwa kolejne tweetery, ale o tym później), nie ma tu już niczego, co mogłoby stać się źródłem zniekształceń. Sama stolarka również jest imponująca. Daniel i Lars nie bawili się w półśrodki, konstruując opisywane monitory tak, jak buduje się subwoofery. Skrzynie miały być grube, sztywne, ciężkie, wytrzymałe, całkowicie odporne na działanie wibracji i wysokiego ciśnienia akustycznego. Na szczęście nie oznacza to, że są brzydkie. Forma wysokiego monitora jest oczywiście nieco toporna, ale kształt wydaje się uniwersalny. Nie ma tu żadnych kontrowersyjnych elementów. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, że Perlisteny mają w sobie pierwiastek studyjnej surowości. To wysokiej klasy sprzęt grający, a nie dzieło sztuki z fikuśnymi zdobieniami. Dodatkowo wszystkie modele tej marki są jak Ford Model T - można je zamówić tylko w jednym kolorze. Ale lakier fortepianowy jest śliczny. Co tu dużo mówić - lustro, w dodatku czarne. Na szczęście trochę mniej przerażające niż niektóre odcinki tego serialu.

Tylna ścianka R5m jest najwyraźniej wielką tajemnicą Perlistena, ponieważ nigdzie, ale to nigdzie nie mogłem znaleźć jej zdjęć. A szkoda, bo choć zobaczymy tutaj tylko aluminiową płytkę z gniazdami, jest ona bardzo elegancka, podobnie jak same terminale. Najwięcej nietypowych rozwiązań znajdziemy jednak na dole. Cała widoczna z zewnątrz podstawa opisywanych monitorów to właściwie swego rodzaju postument, ażurowy wspornik, nad którym unosi się właściwe dno obudowy z dużym, łagodnie wyprofilowanym bass-refleksem. Ten właściwy spód zamontowano pod kątem, w związku z czym maskujące siateczki po bokach są trójkątne, a tylna - prostokątna. Uważny obserwator dostrzeże tu zresztą więcej ciekawych detali. Ot, na przykład wnętrze tunelu rezonansowego, w którym wykonano wiele okrągłych otworów, przez które widać małe, gąbkowe zatyczki. Wszystko podpowiada mi, że jest to jakiś system częściowego rozpraszania ciśnienia, aby podmuch z tej solidnej rury, wywołany ruchem dwóch sporych membran, nie był aż tak zabójczy. Interesujący jest też materiał, z którego wykonano skrzynkę, a przynajmniej niektóre jej elementy. Nie jest to jakiś tam zwykły MDF, ale prawdopodobnie kompozyt, ponieważ w kilku miejscach wyraźnie widać włókna, prawdopodobnie węglowe. Niektóre krawędzie wewnętrzne wydają się przez to chropowate, poszarpane, ale przecież nikt normalny tam nie zagląda. Jeżeli jednak chcielibyście się przekonać, że inżynierowie Perlistena przyłożyli się do swojej roboty, a opowieści o wyjątkowych rozwiązaniach technicznych nie zostały stworzone na potrzeby działań marketingowych, nie podziwiajcie ich facjaty, tylko pobawcie się w proktologa. Od razu zrozumiecie, w czym rzecz.

Najwięcej nietypowych rozwiązań znajdziemy na dole. Cała widoczna z zewnątrz podstawa opisywanych monitorów to właściwie swego rodzaju postument, ażurowy wspornik, nad którym unosi się właściwe dno obudowy z dużym, łagodnie wyprofilowanym bass-refleksem. Ten właściwy spód zamontowano pod kątem. Uważny obserwator dostrzeże tu zresztą więcej ciekawych detali. Ot, na przykład wnętrze tunelu rezonansowego, w którym wykonano wiele okrągłych otworów, przez które widać małe, gąbkowe zatyczki.

Nietypowa konstrukcja dolnej części obudowy sprawia, że monitorów Perlistena nie postawimy na pierwszych lepszych standach. Górny blat musi mieć dokładnie określone wymiary, a ze względu na sporą masę i nietypową wysokość skrzynek, dobrze byłoby mieć pewność, że nie spadną. Widzę zatem dwa rozwiązania. Pierwsze, rekomendowane, to kupno firmowych stojaków RSLR-HGB. Mają nietypową wysokość (53,7 cm), regulowane kolce i tunele na kable, a jeśli dobrze mi się wydaje, producent pamiętał również o otworach umożliwiających skręcenie monitorów i podstawek w całość. Bezpieczniejszego rozwiązania chyba nie ma. Dedykowane standy kosztują jednak 7790 zł i niezależnie od tego, jak pięknie się prezentują i jak cudownie zostały wykonane, uważam, że to lekkie przegięcie. Alternatywą jest tyko wykonanie podobnych postumentów u ślusarza lub próba dobrania gotowych, tańszych podstawek z blatami o identycznych wymiarach. Rozwiązanie drugie, kompromisowe, to ustawienie R5m na czymś w rodzaju długiej, głębokiej komody. Tak, wiem - audiofile zaczną się krzywić, bo nie po to kupuje się hi-endowe monitory, aby stawiać je byle gdzie i byle jak. Zgoda, ale życie pisze różne scenariusze, a przy obecnych cenach nieruchomości w dużych miastach wygospodarowanie dodatowych dwóch czy trzech metrów kwadratowych po to, aby ustawić kolumny zgodnie ze sztuką, jest droższe niż opisywane monitory. Jeżeli chcielibyście postawić na podłodze dwie takie kolumny, zostawiając około 50 cm od tylnej ściany pomieszczenia i 70 cm od bocznych, w Warszawie będzie to kosztowało 31280 zł w samej powierzchni straconej na ten cel. W europejskich, amerykańskich i azjatyckich metropoliach nie jest lepiej. Wydaje się, że Perlisten doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Inaczej nie zawracałby sobie głowy takimi kombinacjami z bass-reflexem, tylko umieścił rurę z tyłu i poinformował klientów, że zalecany dystans między kolumnami a tylną ścianą to, dajmy na to, dwa metry. Zamiast tego panowie Roemer i Johansen zadali sobie wiele trudu, aby ich monitory były bardziej cywilizowane i mogły pracować w różnym ustawieniu, a nawet z otwartymi lub zatkanymi bass-refleksami. W sferze hi-endu to nietypowe, ale w tym momencie niektórzy powiedzą, że prawdziwy hi-end zaczyna się znacznie wyżej i do tej kategorii mogą kwalifikować się dopiero S5m, bo za 27590 zł można sobie kupić co najwyżej interkonekt, listwę zasilającą albo średniej klasy stolik. Ja mam jednak ten dziwny zwyczaj, że przed wydaniem werdyktu lubię testowanego sprzętu posłuchać. Do dzieła!

Perlisten R5m

Brzmienie

Muszę przyznać, że do odsłuchu monitorów Perlistena podchodziłem z lekkimi obawami. Bazując na wcześniejszych doświadczeniach z kolumnami tej marki i mając w głowie opowieści o porażających parametrach, dzięki którym przyznano im certyfikat THX Dominus, nie spodziewałem się jakiejś brzmieniowej porażki, ale raczej martwiłem się o siebie. Dla bezpieczeństwa dwukrotnie upewniłem się, że potencjometr jest ustawiony na minimum, ale i tak towarzyszyło mi przeczucie, że gdy tylko przełamię się i zrobię choć ciut głośniej, R5m zmiażdżą mnie i powalą na ziemię niczym oddział policyjnych antyterrorystów. Mały nie jestem, ale gdyby tak z samego rana wjechało mi na chatę kilkunastu przypakowanych gości w pełnym umundurowaniu, z karabinami, granatami hukowymi, pasami, kamizelkami, nakolannikami, hełmami i całym tym taktycznym oporządzeniem, mógłbym się tylko modlić, abym niczego sobie nie złamał, upadając na podłogę. Przed Perlistenami czułem podobny respekt, bo miałem się już okazję przekonać, co potrafią podłogówki i subwoofery tej marki. W pewnych kategoriach jest to po prostu dźwięk totalny.

Wspominałem o tym w fotorelacji z ubiegłorocznej wystawy Audio Video Show i podczas podłączania kabli do R5m przypomniałem sobie, jakie uczucia mi wtedy towarzyszyły. "Gdyby przyjąć, że każda edycja warszawskich targów ma jakąś soniczną sygnaturę, w tym roku dominującym trendem było granie neutralne, czyste i dynamiczne. Bowersy z Luxmanem, Perlisteny z elektroniką NuPrime'a, aktywne monitory Lyngdorfa, podłogówki Elaca z flagowymi komponentami Hegla, Audiovectory z systemem Moona z serii North, Monitor Audio Hyphn z elektroniką Chorda, Ansuz, Aavik i Nagra, Focale z Naimem, DALI z Marantzem, system T+A, Sveda Audio, Lampizator i KBL Sound, a nawet niedrogie kolumny Indiana Line z elektroniką Yamahy - wszystko to były różne wariacje na temat tego samego dźwięku. Dźwięku nastawionego na zmiażdżenie słuchacza. Waliło, ładowało i przestawiało zawartość żołądka. Mężczyznom włosy stawały dęba (za wyjątkiem tych, którzy już pozbyli się ich wcześniej), niewiastom majtki spadały przez głowę, a dzieci robiły kupę po pachy. Stojąc na korytarzu, można było odnieść wrażenie, że poziom głośności rośnie z godziny na godzinę, a pod wieczór wszystkie te kolumny i wzmacniacze wyjdą ze swoich boksów i zaczną okładać się po gębach, kopać i rzucać w siebie krzesłami." - napisałem, dochodząc do wniosku, że do finałowej walki stanęłyby Perlisteny i Audiovectory. Po R5m nie spodziewałem się niczego innego. Byłem przygotowany na dźwięk niesamowicie mocny, zwarty, dziarski, dynamiczny i bezkompromisowy. Taki, z którym się nie dyskutuje.

Moje przewidywania potwierdziły się, ale tylko częściowo. Owszem, R5m potrafią ryknąć, a kiedy zaczniemy je prowokować, sprawdzać granice ich wytrzymałości, szybko dojdziemy do wniosku, że nie ma to większego sensu, bo jeśli coś pęknie, będzie to albo wzmacniacz (jeśli nie zadbamy o wystarczająco mocną elektronikę) albo nasze uszy. Jeżeli lubicie słuchać muzyki głośno, fundować sobie w domowym zaciszu prawdziwie koncertowe doznania albo wychodzicie z założenia, że sprzęt stereo po prostu musi mieć wystarczającą wydajność, nawet jeśli zwykle używacie go normalnie, nie przekraczając normalnego, rozsądnego poziomu decybeli, na R5m na pewno się nie zawiedziecie. Ja na przykład przeprowadzam takie próby ognia niezwykle rzadko, ale lubię mieć świadomość, że gdyby akurat mnie poniosło, żaden z elementów systemu nie wymięknie. Co więcej, umiejętność głośnego grania, wkręcania się na maksymalne obroty bez słyszalnych zniekształceń, w pewnym sensie przekłada się również na nasze odczucia podczas codziennych, znacznie cichszych odsłuchów. Ogromny zapas mocy sprawia, że nawet podczas takiego "plumkania" sprzęt gra swobodnie, czysto, bez wysiłku.

Zwykle na tę relację między mocą a charakterem czy jakością dźwięku zwracam uwagę podczas testowania wzmacniaczy i systemów all-in-one, jednak zasada ta ma zastosowanie także do głośników, czego monitory Perlistena są znakomitym dowodem. Tak, dzięki nim można wywołać w pokoju odsłuchowym prawdziwą zadymę, uchylić bramy piekieł, przeprowadzić na sobie, innych słuchaczach i sąsiadach tak szatański rytuał, że później trzeba sobie odpocząć, wziąć prysznic albo, jeżeli ktoś nie pozbył się tego wstrętnego nałogu, zapalić papierosa. Można też jednak potraktować je jak każde inne kolumny, czerpiąc przyjemność z innych aspektów prezentacji i tego, że ów zapas dynamiki zawsze będzie nam towarzyszył, czaił się gdzieś w tle. Przypomina to trochę prowadzenie auta, które nie jest może sportowe, oscentacyjne, nie grzmi z wydechu przy każdym wciśnięciu pedału gazu i nie jest tak twarde, że podskakuje na nierównościach niewidocznych gołym okiem, ale ma bardzo, bardzo mocny silnik. Nie musimy korzystać z tego dobrodziejstwa, poruszając się po zatłoczonym mieście, tocząc się od świateł do świateł albo jadąc do najbliższego sklepu po bułki i mleko. Mamy jednak pełną świadomość, że nie jest to normalny, przeciętny samochód, a jeśli zajdzie taka potrzeba albo zwyczajnie będziemy mieli na to ochotę, wystartujemy od zera do setki w cztery i pół sekundy.

Pozostaje więc pytanie, co takiego Perlisteny mają nam do zaoferowania poza porażającą dynamiką. Cóż, mógłbym teraz opowiadać o przejrzystości, przestrzeni, spójności albo niskich tonach, ale jest coś, co tutaj absolutnie dominuje i zostało doprowadzone do perfekcji - neutralność. Jeżeli chcielibyście, aby sesja odsłuchowa trwała jak najdłużej, spróbujcie przeprowadzić ją według prostego scenariusza - wykorzystajcie możliwie różnorodną muzykę i szukajcie w brzmieniu Perlistenów nierówności, oznak faworyzowania takich czy innych gatunków muzycznych, naginania barwy w którąkolwiek stronę, problemów ze spójnością albo przekłamań na poziomie muzycznego planktonu. Tak, wtedy macie gwarancję, że spędzicie z tymi kolumnami długie godziny, bo niczym podczas układania gigantycznych puzzli, trochę to potrwa, zanim znajdziecie jakikolwiek punkt oparcia, kilka pasujących do siebie części, najdrobniejsze i najbardziej błahe powody do narzekania. Co tu owijać w bawełnę, R5m najpierw imponują, a potem wręcz fascynują swoją przezroczystością, niemal całkowitym brakiem własnego charakteru. Wielu audiofilów szybko dojdzie do wniosku, że są to kolumny idealne, spełnienie ich marzeń, sprzęt docelowy. Nie każdy bowiem śni po nocach o brytyjskich monitorach napędzanych lampowymi monoblokami. Dla sporej grupy pasjonatów tym wyśnionym ideałem jest właśnie sprzęt, którego w pewnym sensie nie ma, który usuwa się w cień, znika, zostawiając nas sam na sam z muzyką, a później nie przypomina o sobie raz po raz, serwując nam własną interpretację każdego jednego nagrania.

Jeżeli miałbym doszukiwać się w R5m jakichkolwiek oznak takiej "samowolki", zwróciłbym uwagę na skraje pasma. Wysokie tony mogłyby w moim odczuciu być ciut odważniejsze, a niskie w niektórych sytuacjach mogą wymagać ujarzmienia. Sukces zależy przede wszystkim od sprzętu towarzyszącego i ustawienia monitorów w pomieszczeniu. Jeżeli opanujemy oba te tematy, będziemy mogli cieszyć się dźwiękiem tak równym i uniwersalnym, jak to tylko możliwe bez przekraczania kolejnych barier cenowych. Wszystkie inne aspekty prezentacji podlegają neutralności tak, jak żołnierze podlegają rozkazom swojego dowódcy. Do pewnego stopnia mogą robić, co chcą, ale jeśli ich działania mogłyby zagrozić poczuciu równowagi, przezroczystości, liniowości i spójności przekazu, automatycznie się ze swoich planów wycofują. Odnoszę wrażenie, że S5m nie będą aż tak skłonne do kompromisów, że tam, z tymi ulepszonymi wooferami i berylowymi kopułkami, jest już trochę jazda bez trzymanki.

R5m najpierw imponują, a potem wręcz fascynują swoją przezroczystością, niemal całkowitym brakiem własnego charakteru. Wielu audiofilów szybko dojdzie do wniosku, że są to kolumny idealne, spełnienie ich marzeń, sprzęt docelowy. Nie każdy bowiem śni po nocach o brytyjskich monitorach napędzanych lampowymi monoblokami. Dla sporej grupy pasjonatów tym wyśnionym ideałem jest właśnie sprzęt, którego w pewnym sensie nie ma, który usuwa się w cień, znika, zostawiając nas sam na sam z muzyką, a później nie przypomina o sobie raz po raz, serwując nam własną interpretację każdego jednego nagrania.

Wszystko, co opisałem wyżej, ma zastosowanie również do niskich częstotliwości, ale ostateczny charakter basu wiąże się z nietypową konstrukcją opisywanych monitorów i różnymi możliwościami ich ustawienia. Wariantem optymalnym byłoby z pewnością kupno firmowych standów, skręcenie tych elementów i obchodzenie się z takim zestawem w taki sam sposób, w jaki potraktowalibyśmy kolumny podłogowe. Na umiejscowienie ich w swobodnej przestrzeni Perlisteny odpowiadają głównie fantastyczną stereofonią i basem, który nie dość, że zapuszcza się zadziwiająco głęboko, to jeszcze zachowuje przy tym, nawet w krytycznych momentach, nienaganną szybkość i kontrolę nad wybrzmieniami. Co ciekawe, R5m można także potraktować inaczej, w taki nieco studyjny sposób, dosuwając je do ściany albo stawiając na istniejących meblach. Jeżeli przesadzimy z fantazją, w najgorszym wypadku będziemy musieli skorzystać z zatyczek do bass-refleksów, ale gdy na próbę wykorzystałem do tego celu stół fotograficzny i dosunąłem Perlisteny na 20-30 cm do ściany, ich użycie nie było jeszcze konieczne. Jeżeli myślicie, że nikt normalny nie potraktuje hi-endowych monitorów w taki sposób, zwróćcie, proszę, uwagę na zdjęcie ich tylnej ścianki. Tak, tak - nad gniazdami znajdują się cztery nagwintowane tuleje, dzięki którym można zawiesić kolumny na ścianie, nawet na czymś w rodzaju rozkładanego, regulowanego wieszaka na telewizor. A teraz wyobraźcie sobie, że macie stosunkowo niewielkie pomieszczenie albo normalny, typowy salon, którego jednak nie możecie w pełni poświęcić na swoje audiofilskie zabawki, bo pies, bo dziecko, bo żona codziennie rozkłada na podłodze matę do jogi i wymachuje nogami na wszystkie strony. Jedynym wyjściem jest soundbar albo głośniki sieciowe w stylu Devialetów? Może nie do końca. I cyk takie Perlisteny zamontowane na ścianie i wyjeżdżające do przodu na czas odsłuchu, a do kompletu, strzelam, Hegel H590 na komodzie pod telewizorem. Hi-endowy, brutalnie neutralny i piekielnie przekonujący dźwięk bez zajmowania centymetra podłogi.

Jeżeli ktoś nie ma takich zmartwień, pozostaje tylko zastanowić się nad elektroniką i akcesoriami. Aby wydobyć z Perlistenów to, co najlepsze, sięgnąłbym po sprzęt grający tak jak one - neutralnie, mocno, bez kombinowania. Źródłem mógłby być na przykład Auralic Vega G2.2, a w kwestii amplifikacji koniecznie sprawdziłbym końcówki mocy NuPrime'a, bo wydaje się, że jest to sprawdzona opcja. Być może wykorzystałbym nawet opisywane niedawno kable Tellurium Q Statement II, bo są koszmarnie drogie, ale zostały wręcz stworzone do takich sytuacji - ich siła polega na tym, że nie robią z dźwiękiem nic podejrzanego, pozwalając nam skupić się na tym, co najważniejsze. W sprawach zasilania prawdopodobnie zrobiłbym to, co zwykle, biorąc gotowy zestaw Enerra. Właśnie dostałem najnowszą listwę Artheria 5S DCB i nie mogę się doczekać, kiedy zakończę wszystkie testy i wypróbuję ją na spokojnie. Mając takie narzędzie jak R5m, ani przez chwilę nie zastanawiałbym się nad tym, jaki kierunek obrać, na co postawić, bo to jest jasne - potencjał takich kolumn można wykorzystać tylko poprzez wspomaganie ich w misji, którą wykonują. Nie po to przecież kupuje się tak dopracowane kolumny, żeby potem podłączać do nich lampę na 300B. To nie ten adres. Do takiej zabawy można wykorzystać jakiekolwiek głośniki z charakterem - Triangle, Spendory, Lindemanny, JBL-e, Sonusy, co tam się komu podoba, a potem zachwycać się tym, że dźwięk jest jasny, ciepły, pogrubiony, zagęszczony, pełen powietrza - po prostu jakiś. W przypadku Perlistenów jest to dokładnie to, czego konstruktorzy chcieli uniknąć, od czego postanowili trzymać się z daleka. To nie jest audiofilskie sanatorium do leczenia skołatanych nerwów, tylko sprzęt do konkretnych zadań, do roboty. Do uzyskania efektu, który nie polega na wymyśleniu czegoś, czego nikt jeszcze nie wymyślił, tylko doprowadzeniu dźwięku do takiej perfekcji, że nie potrzeba już nic innego - ani dodawać, ani odejmować.

Perlisten R5m

Budowa i parametry

Perlisten R5m to wysokie kolumny podstawkowe, które wyglądają jak dwudrożna konstrukcja w układzie d'Appolito, ale tak naprawdę będące układem 3-drożnym wykorzystującym nie trzy, ale pięć przetworników. Co więcej, opisywany model może pracować z otwartymi bass-refleksami albo jako obudowa zamknięta, co zdaniem producenta pozwala dopasować brzmienie do dowolnego systemu i naszych preferencji. Z pięciu wspomnianych wyżej przetworników dwa największe (16,5 cm) są odpowiedzialne za średnie i niskie częstotliwości. Otrzymały metalowe kosze, duże układy magnetyczne i membrany HPF. W materiałach producenta niestety nie znalazłem nic więcej na ten temat, a internetowe tropy prowadzą do materiałów stosowanych do produkcji piłeczek golfowych, paneli podłogowych, łożysk, elemtów maszyn lub po prostu sugerują, że jest to skrót od High Performance Fibers. Perlisten twierdzi, że membrany jego wooferów wykonane są z zastrzeżonej masy HPF, opracowywanej przez dwa lata. Właściwości tego materiału mają zapewniać wysoką wytrzymałość, niską masę i dobre tłumienie. Nie wiadomo jednak, jaki jest skład owego HPF ani na czym dokładnie taka membrana bazuje. Może jest to włókno szklane, może polipropylen, a może coś, co nie śniło się filozofom. Trzy pozostałe głośniki - 26-mm jedwabne kopułki - tworzą falowód DPC-Array, który ma gwarantować taką samą kontrolę kierunkowości jak w modelach z serii S przy jednoczesnym dopasowaniu barwy do wszystkich głośników serii R. Perlisten twierdzi, że falowód koordynuje kierunkowe właściwości kolumny. Jedwabne membrany kopułek zostały opracowane od podstaw, wybrane specjalnie ze względu na ich gładką, bezproblemową prezentację średnich i wysokich tonów. Jeśli chodzi o kluczowe parametry, R5m charakteryzują się skutecznością 89,2 dB (cóż za dokładność!) i są nominalnie 4-omowe. Nie jest to więc nic, czego w audiofilskim świecie byśmy wcześniej nie widzieli. Firma chwali się jednak tym, że w tym momencie jej kolumny jako jedyne na świecie zdołały pozytywnie przejść certyfikację THX Dominus. Jest to najwyższa klasa wydajności certyfikatu THX, odnosząca się do pomieszczeń kinowych mieszczących się w kategorii pomiędzy dużymi kinami domowymi a kinami komercyjnymi, o powierzchni do 184 m³ i odległości oglądania do 6 metrów. Inżynierowie THX zwracają szczególną uwagę na poziomy zniekształceń przy dużych głośnościach. Przy certyfikacie THX Dominus głośniki poddane ciśnieniu akustycznego na poziomie 120 dB muszą ograniczyć zniekształcenia do minimum. Przy 90 dB zniekształcenia (THD) nie mogą wzrosnąć powyżej 0,5%. Nie jestem pewien, czy żadnemu innemu producentowi nie udałoby się tych wymogów spełnić, czy może po prostu Perlisten jest jedyną firmą, której na tym zależało. Tak czy inaczej certyfikat jest i można się nim chwalić.

Werdykt

Kiedy nieco ponad rok temu kończyłem test monitorów Audio Physic Spark 6, byłem pewien, że prędko niczego podobnego nie zobaczę. Niemcy stworzyli bowiem coś dziwacznego, nieszablonowego - hi-endowe kolumny podstawkowe, które nie przestraszą się porównania z podłogówkami, nie dadzą się ograć nawet w dziedzinie basu czy dynamiki, za to we wszystkich pozostałych kategoriach oferują taki sam, a może nawet wyższy poziom, kosztując przy tym dwa, trzy, może i cztery razy mniej. Jeżeli mamy do nagłośnienia ogromne pomieszczenie, nic nam to nie pomoże, bo pewnie tak czy inaczej potrzebne będą duże kolumny wolnostojące i dwa subwoofery, ale jeśli nasz pokój odsłuchowy ma 15-30 m² (nie mówiąc o sytuacji, w której, na przykład ze względów zawodowych, zmieniamy miejsce zamieszkania co najmniej raz na kilka lat), taka konstrukcja wydaje się idealna. Perlisten jest kolejną odważną firmą, która postanowiła trafić do tej samej grupy klientów - wymagających audiofilów, którzy uwielbiają neutralny, przejrzysty, dynamiczny i uniwersalny dźwięk, lubią ułożyć system po swojemu, inwestując raczej w jakość niż ilość. R5m to brutalnie skuteczne narzędzie, z którym po pierwsze przyjemnie się pracuje, a po drugie można dzięki niemu osiągnąć bardzo, bardzo wiele. Jego jedynym poważnym minusem jest fakt, że istnieje jeszcze model S5m. Na papierze ciut większy, mocniejszy, zbudowany trochę inaczej i wykorzystujący głośniki wykonane z bardziej egzotycznych materiałów, ale jak to się przekłada na wrażenia odsłuchowe i czy naprawdę jest to różnica usprawiedliwiająca to, że jedna sztuka S5m kosztuje więcej niż para R5m? Tego nie wiem, ale gdybym zamierzał przeznaczyć niespełna trzydzieści tysięcy złotych na takie monitory, musiałbym sprawdzić, jak grają te za sześćdziesiąt, bo nie dawałoby mi to spokoju. Może kiedyś się przekonam.

Perlisten R5m

Dane techniczne

Rodzaj kolumn: podstawkowe, 3-drożne, wentylowane
Efektywność: 89,2 dB
Impedancja: 4 Ω
Pasmo przenoszenia: 40 Hz - 32 kHz (-10 dB)
Zalecana moc wzmacniacza: 100-250 W (RMS)
Wymiary (W/S/G): 54,6/23/33,6 cm
Masa: 17,5 kg (sztuka)
Cena: 27590 zł/para

Sprzęt do testu dostarczyła firma Rafko. W artykule wykorzystano zdjęcia udostępnione przez firmę Perlisten i wykonane przez redakcję magazynu StereoLife.

Równowaga tonalna
RownowagaStartRownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4RownowagaStop

Dynamika
Poziomy8

Rozdzielczość
Poziomy8

Barwa dźwięku
Barwa4

Szybkość
Poziomy7

Spójność
Poziomy7

Muzykalność
Poziomy7

Szerokość sceny stereo
SzerokoscStereo2

Głębia sceny stereo
GlebiaStereo13

Jakość wykonania
Poziomy7

Funkcjonalność
Poziomy7

Cena
Poziomy5

Nagroda
sl-highend


Komentarze (2)

  • a.s.

    Świetny chwyt marketingowy ten THX Dominus.

    1
  • Marcin

    Dzień dobry. Bardzo się cieszę, że pojawiły się te kolumny. Pamiętam je z Audio Video Show, gdzie grały z elektroniką Canor. Byłem ciekaw, czy tylko mi się podobają. A może by tak test kolumn TAD?

    0

Skomentuj

Komentuj jako gość

0

Zobacz także

  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Elodie Deveau - Triangle

Elodie Deveau - Triangle

Triangle Electroacoustique to jeden z najstarszych francuskich producentów zestawów głośnikowych. Choć ostatnie, wciąż dostępne w sprzedaży, jubileuszowe modele wprowadzono z okazji czterdziestych urodzin firmy, w tym momencie jesteśmy już w połowie drogi do kolejnej okrągłej rocznicy (Renaud de Vergnette założył firmę Triangle w 1980 roku). Wszyscy znamy tę historię -...

Jak złożyć system stereo w siedmiu prostych krokach

Jak złożyć system stereo w siedmiu prostych krokach

Jak złożyć system stereo? To pytanie na pewnym etapie zadawał sobie każdy, kto uważa się za melomana lub audiofila. Prostej odpowiedzi niestety nie ma, bo nawet doświadczeni miłośnicy muzyki i sprzętu audio wciąż szukają swojego ideału. Osobom przymierzającym się do zakupu swojego pierwszego systemu audio można jednak wytłumaczyć kilka podstawowych...

Odrodzenie formatu CD - rewolucja czy burza w szklance wody?

Odrodzenie formatu CD - rewolucja czy burza w szklance wody?

W erze streamingu coraz więcej melomanów sięga po muzykę na fizycznych nośnikach, czego doskonałym przykładem stały się płyty winylowe. Renesans gramofonów i czarnych krążków trwa już co najmniej dekadę. Tłocznie płyt winylowych pracują na pełnych obrotach. Produkcję wznawiają nawet największe wytwórnie, a dla artystów wydających nowy album brak wersji LP...

Streaming krok po kroku

Streaming krok po kroku

Streaming - to pojęcie niemal całkowicie zdominowało świat sprzętu hi-fi. Na przestrzeni dziesięciu lat ten sposób słuchania muzyki przeszedł ewolucję od ciekawostki technologicznej interesującej tylko najbardziej postępowych melomanów i audiofilów do czegoś, co jest dla nas zupełnie naturalne i oczywiste. Dla wielu osób streaming to nieodłączna część codziennego funkcjonowania, podstawowe...

Audiofilskie BHP - najważniejsze zasady użytkowania sprzętu stereo

Audiofilskie BHP - najważniejsze zasady użytkowania sprzętu stereo

W naszym magazynie koncentrujemy się na treściach kierowanych do entuzjastów i osób żywo zainteresowanych sprzętem stereo. Niezależnie od aktualnych reguł działania internetowych wyszukiwarek czy liczby przypadkowych wizyt na danej stronie bazę czytelników stanowią ludzie dysponujący sporą wiedzą i doświadczeniem w tym temacie. Nawet oni muszą jednak dostrzegać pewną lukę w...

Bannery dolne

Nowe testy

Poprzedni Następny
NAD C389

NAD C389

NAD (New Acoustic Dimension) to jedna z firm, które od samego początku umiejętnie łączyły innowacje i czysto naukowe podejście do tematu ze wspaniałym zmysłem biznesowym i wyczuciem sytuacji na rynku....

Serblin & Son Frankie Preamplifier + Frankie Monoblock

Serblin & Son Frankie Preamplifier + Frankie Monoblock

Rosnące zainteresowanie audiofilów wzmacniaczami dzielonymi jest jednym z najbardziej zaskakujących trendów, jakie ostatnio obserwujemy. Wydawało się przecież, że rynek zmierza w przeciwnym kierunku, a niebawem w sklepach dostępne będą niemal...

Lyngdorf FR-2

Lyngdorf FR-2

Kim jest Peter Lyngdorf? Genialnym inżynierem, czy może raczej wizjonerem i utalentowanym przedsiębiorcą? Tego nie podejmuję się rozsądzać, ale jedno jest pewne - facet nie lubi się nudzić i wspiera...

Bannery boczne

Komentarze

a.s.
Nasz zmysł słuchu nie ma "liniowej charakterystyki przetwarzania". Sygnały o takim samym natężeniu, ale o różnej częstotliwości, wywołują wrażenia różnej głośno...
Rafał
Witam. Posiadam głośniki 120 Club od JBL i te 12 godzin nie wiem na jakiej mocy jest. Podłączyliśmy konsole kablami i dwa głośniki ze sobą też na kable i nieste...
Piotr
Wiem, że o switche można się kłócić tak jak o kable, generalnie nie jestem hejterem różnych niekonwencjonalnych urządzeń audio ale polecam taki eksperyment: w t...
stereolife
@Garfield - Coś nam podpowiada, że chętni się znajdą. Ceny nie są jeszcze tak zaporowe jak u niektórych specjalistów od hi-endu. Patrząc na trendy w salonach au...
Obywatel GC
Wszystko ładnie, pięknie, tylko ja nigdy nie rozumiem w tych wzmacniaczach, w których lampy są schowane w obudowie, jak człowiek ma potem je wymienić, bez narus...

Płyty

Newsy

Tech Corner

Najbardziej intrygujące technicznie i koncepcyjnie gramofony w historii

Najbardziej intrygujące technicznie i koncepcyjnie gramofony w historii

Gramofony, szlifierki, odtwarzacze czarnych płyt, adaptery, patefony, odtwarzacze analogowe, fonografy... Jakkolwiek byśmy nie nazwali tych poczciwych urządzeń, które są z nami już od ponad 130 lat, możemy zawsze powiedzieć o nich to samo - od dziesięcioleci dostarczają nam niezapomnianych przeżyć związanych z odtwarzaniem ukochanych utworów. Wielu melomanów pamięta o ich...

Nowości ze świata

  • Triangle Electroacoustique is one of the oldest French loudspeaker manufacturers. Although the latest anniversary models, still available for sale, were introduced on the occasion of the company's fortieth birthday, at this point we are already halfway to another round anniversary...

  • In Norse mythology, Thor is known as the god of thunder, lightning, marriage, vitality, agriculture, and the home hearth. He was said to be more sympathetic to humans than his father, Odin, though equally violent. He traveled in a chariot...

  • Manufacturers of hi-fi equipment like to brag about their peak performance, but in any company's product lineup, the key role is played by the models that simply sell best. They are the ones that provide funds for further development and...

Prezentacje

Królowa gramofonów - Rega

Królowa gramofonów - Rega

Rega - nazwa znana i ceniona w całym świecie audio, głównie z powodu znakomitych gramofonów, ale także innych komponentów hi-fi. Każdy, kto choć trochę interesuje się sprzętem grającym, doskonale woe, że produkty brytyjskiej legendy są uważane za jedne z najlepszych na świecie i chyba każdy marzy, aby chociaż raz sprawdzić...

Poradniki

Listy

Galerie

Dyskografie

Wywiady

Elodie Deveau - Triangle

Elodie Deveau - Triangle

Triangle Electroacoustique to jeden z najstarszych francuskich producentów zestawów głośnikowych. Choć ostatnie, wciąż dostępne w sprzedaży, jubileuszowe modele wprowadzono z...

Popularne artykuły

Vintage

Nakamichi TX-1000

Nakamichi TX-1000

Japońska firma znana przede wszystkim z produkcji bardzo dobrych magnetofonów kasetowych swego czasu zaznaczyła także swoją obecność na rynku gramofonów...

Słownik

Poprzedni Następny

Ramię gramofonowe

Element gramofonu, do którego końca przymocowana jest wkładka gramofonowa - przetwornik dokonujący faktycznego odczytu i przetwarzający ruch igły na sygnał elektryczny. Zadaniem ramienia jest właściwe naprowadzenie wkładki na płytę, zapewnienie...

Cytaty

PaulClaudel.png

Strona używa plików cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej na temat danych osobowych, zapoznając się z naszą polityką prywatności.