Polk Audio Reserve R200
- Kategoria: Kolumny i głośniki
- Tomasz Karasiński
Firma Polk Audio została założona przez Matthew Polka, George'a Klopfera i Sandy'ego Grossa w 1972 roku. Panowie poznali się podczas zajęć na Uniwersytecie Johnsa Hopkinsa w Baltimore. Po ukończeniu studiów w 1971 roku, podjęli się bardzo ciekawego zadania - nagłośnienia lokalnego festiwalu muzyki bluegrass. Organizatorzy tego wydarzenia mieli najwyraźniej więcej dobrych chęci niż funduszy, bowiem w pewnym momencie zorientowali się, że nie stać ich na profesjonalny system nagłośnieniowy. Nie wiem, w jaki sposób natknęli się na trzech młodych inżynierów, ale ci najwyraźniej doszli do wniosku, że budowa takiego zestawu to bułka z masłem. Matthew zaprojektował system głośnikowy, George skonstruował obudowy i zaprojektował charakterystyczne logo z serduszkiem, a Sandy stwierdził, że skoro jego koledzy mają do tej roboty talent, warto pociągnąć temat dalej, zająć się marketingiem, zbudować sieć dystrybucyjną i zrobić wszystko, aby ta przygoda nie skończyła się na kilku koncertach. Zaledwie dwa lata po założeniu firmy, Amerykanie zmienili front, przesiadając się z produkcji profesjonalnych systemów nagłośnieniowych na sprzęt typowo domowy. Prosta filozofia Polka, Klopfera i Grossa spodobała się audiofilom, którzy albo wcale nie szukali ekstrawaganckich głośników, albo doskonale orientowali się w tym temacie i wiedzieli, że oryginalne pomysły nie zawsze gwarantują dobry efekt.
Czas ciekawych eksperymentów rozpoczął się wraz z wprowadzeniem pierwszych kolumn wykorzystujących układ SDA (Stereo Dimensional Array). Rozwiązanie to oparto na zjawisku znanym jako przesłuch międzyuszny. W dużym skrócie, technologia SDA polega na zamontowaniu w każdej z kolumn drugiego zestawu przetworników, którego zadaniem jest eliminacja przesłuchu czyli dźwięku, który trafia do lewego ucha z prawej kolumny i do prawego ucha z lewej. Amerykanie twierdzą, że taka konfiguracja umożliwia odbieranie dźwięków w taki sam sposób, w jaki zarejestrowane zostały podczas nagrania. Uczciwie trzeba przyznać, że niewielu producentów audiofilskich zestawów głośnikowych zawraca sobie głowę takimi rzeczami. Obudowy wykończone egzotycznym fornirem, membrany wykonane z dziwnych materiałów, wysokiej klasy okablowanie wewnętrzne, zwrotnice zbudowane z komponentów spełniających normy militarne - to robi wrażenie na klientach, ale tak naprawdę nie wymaga nie wiadomo jakiego zaplecza technicznego, wielkiej pomysłowości ani gotowości, by zmierzyć się z porażką, jeśli intrygujący pomysł nie sprawdzi się w praktyce. Amerykanie wychodzą natomiast z założenia, że sprytne rozwiązania techniczne mogą dać więcej niż kosztowne podzespoły, szczególnie biorąc pod uwagę sprzęt produkowany na dużą skalę, gdzie innowacyjny projekt zwrotnicy lub bass-refleksu może być wykorzystywany w wielu, wielu różnych modelach. Na początku 2015 roku sporą część firmy przeniesiono z biura w Baltimore do siedziby koncernu Sound United w San Diego w Kalifornii. Inżynierowie Polka połączyli siły ze swoimi kolegami z Definitive Technology, a w Owings Mills powstało centrum badawczo-rozwojowe ARAD (Audio and Acoustics Research and Development), pozostające miejscem, gdzie projektowanych jest wiele produktów Sound United, który jest właścicielem takich marek, jak Boston Acoustics, Classé, Denon czy Marantz.
Przynależność do tak dużej grupy ma wiele plusów, ale przez pewien czas wydawało się, że Sound United zamierza zrobić z Polka firmę specjalizującą się w produkcji niedrogich, plastikowych głośników. Marka lawirowała gdzieś między segmentem popularnego, wręcz budżetowego sprzętu audio, do której to kategorii wrzuciłbym wszystko od maleńkich głośników bezprzewodowych po soundbary i zestawy kina domowego, a poważnymi kolumnami zbudowanymi z myślą o audiofilach. Ostatnio szala przechyla się właśnie na tę drugą stronę. Dowodem na poparcie takiej tezy może być chociażby wprowadzenie serii Legend. To zestawy, do których wielu audiofilom szeroko uśmiechnie się mordka. Za parę flagowych podłogówek L800 trzeba jednak zapłacić 29998, a to trochę dużo. Najmniejsze monitory z tej rodziny, L100, wyceniono na 5998 zł. Już lepiej, ale dla wielu klientów to wciąż lekko nierealna sprawa. Przecież system stereo to nie tylko kolumny. Trzeba do nich dokupić adekwatne jakościowo wzmacniacz, odtwarzacz, kable i akcesoria, więc cena zestawu gładko przekroczy dziesięć tysięcy złotych. Na szczęście nie był to koniec pomysłów Polka. Dokładnie rok po premierze serii Legend doszły mnie słuchy, że firma przygotowała dla niej tańszą alternatywę - gamę kolumn, które prezentują się bardzo podobnie i wykorzystują przetworniki, które wydają się wręcz podebrane z tej samej linii produkcyjnej. Data oficjalnej premiery nowych modeli była kilkukrotnie przekładana, ale dzięki uprzejmości polskiego dystrybutora wszystkie istotne szczegóły poznałem już wcześniej, a przed odtajnieniem tych informacji mogłem już przetestować jeden z najciekawszych modeli z nowej serii - Reserve R200.
Wygląd i funkcjonalność
Liczebność nowej rodziny kolumn spod znaku serduszka robi naprawdę duże wrażenie. Seria Reserve składa się bowiem z dziewięciu modeli - trzech podłogowych, trzech centralnych, dwóch kolumn podstawkowych oraz modułu wyższej warstwy do montażu na ścianie lub na kompatybilnej kolumnie głośnikowej. Potwierdziły się także pogłoski mówiące o bliskim pokrewieństwie konstrukcyjnym między nowymi produktami a ich odpowiednikami z droższej linii Legend. "Seria Reserve wykorzystuje te same przetworniki, które pierwotnie opracowaliśmy dla wielokrotnie nagradzanych głośników Polk z serii Legend. Tweeter Pinnacle, membrany Turbine oraz najnowsze technologie zarządzania basem i eliminacji rezonansów firmy Polk - PowerPort i X-Port - sprawiają, że kolekcja Reserve zapewnia doskonałą jakość dźwięku charakterystyczną dla Polk Audio w przystępnej cenie." - powiedział Frank Sterns, prezes Polk Audio. No to pozamiatane, czyż nie? Rozsądek podpowiada, że gdzieś tutaj musi kryć się haczyk, muszą wyjść na jaw oszczędności, które przełożą się zarówno na wrażenia wizualne, jak i brzmieniowe. Tego na razie nie wiem, ale użycie tych samych (podkreślam - nie podobnych, ale dokładnie tych samych) przetworników z pewnością pobudza wyobraźnię i każe sądzić, że będziemy mieli do czynienia z niecodziennymi kolumnami. Jeśli Polk Audio właśnie tak rozumie filozofię przenoszenia rozwiązań opracowanych dla wyższych serii do produktów o wiele tańszych, to nie mam nic przeciwko. Domyślam się, że możliwa jest także inna wersja - sprzedaż zestawów z linii Legend (nie oszukujmy się, nie są to najpopularniejsze kolumny na rynku) pozwoliła firmie tylko częściowo odbić sobie koszt opracowania głośników, więc postanowiono wykorzystać je ponownie, montując je w nieco tańszych obudowach o uproszczonej konstrukcji, oszczędzając na wykończeniu i detalach, takich jak nóżki czy gniazda. Jeśli mam choć trochę racji, owa kuracja odchudzająca musiała zadziałać wyjątkowo skutecznie, bo za parę najmniejszych monitorów z serii Reserve zapłacimy 2498 zł. Opisywane R200 kosztują natomiast 3398 zł, a więc o pięć tysięcy mniej niż wydalibyśmy na zbudowane na tych samych przetwornikach podstawkowce Legend L200. Toż to 40% ich ceny! Widzę tylko dwa wytłumaczenia. Pierwsze - ceny modeli z serii Legend od początku były zbyt wysokie, sprzedaż nie spełnia oczekiwań, w związku z czym teraz Amerykanie postanowili dla równowagi przesadzić w drugą stronę, godząc się na minimalne zyski, ale licząc na to, że ich nowa seria wywoła na rynku małe trzęsienie ziemi. Drugie - komuś po prostu odbiło i nie ma co doszukiwać się w takim działaniu logiki. Chcieli zamontować przetworniki z serii Legend w kolumnach tańszych o ponad połowę? No to zamontowali. Teraz pozostaje sprawdzić, czy ma to jakiś sens. Jeśli nie ma - omijać, a jeśli ma - nie zadawać pytań, nie drapać się po głowie, nie zastanawiać się nad biznesowymi konsekwencjami takiej decyzji, tylko umawiać się na odsłuch.
TEST: Polk Audio MagniFi Mini
Sam do produktów Polka nabrałem ogromnego szacunku przy okazji testu soundbara MagniFi Mini. Dystrybutor przekonywał mnie, że jest to urządzenie, któremu warto przyjrzeć się bliżej, a ja nie byłem co do tego przekonany. Na papierze to żaden cud techniki, tylko mały soundbar z bezprzewodowym subwooferem. Nuda. A jednak nie do końca. MagniFi Mini ma głośniki skierowane na boki, dzięki czemu nawet z tak maleńkiego urządzenia można wyczarować dźwięk, który w zaskakująco naturalny sposób rozchodzi się po całym pomieszczeniu. I to bez pomiarów przeprowadzanych za pomocą mikrofonu. Do tego urządzenie jest naprawdę sympatyczne i, czego nie można powiedzieć o każdym soundbarze, nadaje się nie tylko do oglądania filmów i pracy w charakterze przedłużenia telewizora, ale także słuchania muzyki. Nie dość, że byłem tym maleństwem pozytywnie zaskoczony podczas testu, to później kupiłem go, aby pełnił te dwie funkcje - typowego soundbara i kompaktowego systemu stereo, na którym można odtwarzać muzykę z serwisów streamingowych bez włączania stojącej obok, hi-endowej aparatury. Mimo wszystko fajnie mieć taki zapasowy sprzęt, chociażby po to, aby puścić sobie ulubioną playlistę podczas robienia porządku w kablach albo aby inni domownicy mogli słuchać muzyki, nie zastanawiając się, czy wczoraj coś przełączałem i teraz trzeba uważać, aby jednym przyciskiem nie spalić głośników. MagniFi Mini pojawił się nawet w Roonie, z czego nie omieszkałem skorzystać. Wyjątkowo niepozorny zestaw Polka stał się jedną z domowych atrakcji, którą pokazuję znajomym audiofilom. Kiedy tylko mnie odwiedzają, w pierwszej kolejności interesują się tym, co teraz testuję, co zmieniłem w swoim systemie odniesienia, czy kupiłem ostatnio jakieś nowe, grube kable i tak dalej. Ale kiedy atmosfera robi się już trochę luźniejsza, pytam czy chcieliby usłyszeć coś naprawdę zaskakującego i robię szybki pokaz możliwości MagniFi Mini. Przebieg takiej prezentacji jest zawsze taki sam - najpierw uszczypliwe komentarze, mało wybredne heheszki i podśmiechujki, że teraz redaktor Karasiński będzie słuchał muzyki na soundbarze za tysiąc złotych, potem wielkie oczy i niedowierzanie, a potem próba wytłumaczenia sobie tego, w jaki sposób ten plastikowy głośniczek z równie plastikowym subwooferem zagrał tak dobrze. Nie wiem, ile osób po takim odsłuchu kupiło taki sam soundbar. Przestałem liczyć. O relacji jakości do ceny MagniFi Mini najlepiej świadczy to, co zaczęło się w momencie, kiedy postanowiłem zastąpić go czymś lepszym. Co miałoby to być? Odpowiedź wcale nie jest taka oczywista. Zależało mi przede wszystkim na wyraźnej poprawie jakości dźwięku. Takiej, która uzasadniałaby zmianę. Z tego względu soundbary i głośniki sieciowe do 2500-3000 zł odpadły właściwie od razu. Może w końcu udałoby się coś znaleźć, ale uznałem, że trzeba pójść wyżej. Rozważałem zastąpienie Polka parą głośników bezprzewodowych, takich jak KEF LSX albo Devialet Phantom Reactor 600. W grę wchodził też Sennheiser Ambeo Soundbar. Ostatecznie wybór padł na Naima Muso 2nd Generation. Wspominam o tym tylko i wyłącznie po to, abyście wiedzieli, z jakim przeskokiem cenowym musiałem się pogodzić, aby faktycznie uzyskać lepszy dźwięk, zachowując funkcjonalność soundbara Polka, który obecnie można kupić za 1199 zł. KEF-y za 4199 zł, Devialety za 9998 zł, Sennheiser za 10499 zł, a w końcu wyceniony na 6799 zł Naim, o którym więcej napiszę niebawem.
Kiedy dotarła do mnie informacja o tym, że Polk Audio wypuszcza na rynek nową serię klasycznych kolumn, natychmiast wpisałem się na listę chętnych do przetestowania jednego z tych modeli. Padło na R200. Dlaczego? Bo z doświadczenia wiem, że kiedy producent przygotowuje całą serię zestawów głośnikowych, z których można zbudować system stereo lub kina domowego do dowolnego pomieszczenia, zawsze warto zainteresować się drugimi monitorami od dołu. Te pierwsze są zwykle budowane z myślą o pracy w bardzo małych pokojach lub jako surroundy do zestawów wielokanałowych, a to oczywiście średnio mnie interesuje. Ponieważ w serii Reserve nie ma typowego głośnika efektowego przeznaczonego do powieszenia na ścianie, uznałem, że taką rolę będzie pełnił model R100. Teraz nie wiem, czy tak rzeczywiście jest, bo R200 okazały się stosunkowo duże. Jeżeli więc szukacie monitorów do niewielkiego pomieszczenia, na pewno nie skreślałbym "setek". Z drugiej strony różnica w cenie między nimi a opisywanymi "dwusetkami" jest tak mała, że większość melomanów nie będzie zawracać sobie głowy mniejszymi monitorami. Zbaczając z tematu, bardzo ciekawie prezentują się też podłogówki R500. Smukłe, eleganckie, osadzone na fikuśnych nóżkach i wciąż na tyle kompaktowe, aby zadomowić się w pokoju o powierzchni rzędu kilkunastu, może dwudziestu paru metrów kwadratowych. Dalej mamy już zestawy dużego kalibru - R600 i R700. Te ostatnie to prawdziwe potwory. Calowa kopułka pierścieniowa, 6,5-calowy głośnik średniotonowy Turbine Cone i dwa 8-calowe Woofery zamknięte w skrzyni, która z nóżkami mierzy niespełna 115 cm i waży ponad 35 kg. Za parę topowych podłogówek z serii Reserve zapłacimy 9998 zł - praktycznie trzy razy tyle, ile wydamy na Reserve R200. Jeżeli kogoś interesuje budowa systemu kina domowego, do wyboru mamy aż trzy głośniki centralne (R300, R350 i R400) oraz "nakładkę" na kolumny frontowe, czyli model R900 w formie trapezoidalnych pudełek z głośnikami promieniującymi w kierunku sufitu. Osobiście uważam, że to proteza prawdziwego systemu Dolby Atmos, ale rozumiem klientów, którzy chętniej położą na kolumnach coś takiego, niż poprowadzą kable w ścianach i suficie, aby zamontować sobie głośniki nad głową. Swoją drogą, już dawno nie widziałem tak rozbudowanej serii kolumn. Wiele firm odchodzi od tego modelu, zostawiając co najwyżej jeden model podstawkowy, dwie podłogówki i głośnik centralny, ewentualnie subwoofer aktywny, o ile w katalogu danej marki nie ma już innej skrzyni, która mogłaby pełnić tę rolę. Każda dodatkowa konstrukcja to przecież czas potrzebny na jej opracowanie, komplikacja procesu produkcyjnego, kolejne paczki w magazynie, materiały informacyjne, instrukcje obsługi, kontrola jakości, transport i wiele innych rzeczy, nad którymi trzeba potem panować (jak chociażby konieczność zapewnienia stałej dostępności części zamiennych). Sound United najwyraźniej w ogóle się tego nie boi. Trzy głośniki centralne w jednej serii... Noo, z podeszli do tematu z fantazją. Po męsku.
Kopułka zastosowana w zestawach z serii Reserve przywodzi na myśl pierścieniowe twetery Scan-Speaka z serii Revelator i Illuminator. Takie atrakcje w monitorach za trzy tysiące złotych z kawałkiem? Domyślam się, że tweeter Polka nie jest Scan-Speakiem w przebraniu, ale mimo wszystko taki widok robi wrażenie i automatycznie rodzi wysokie oczekiwania co do jakości wysokich tonów.Co poza tym znajdziemy w serii Reserve? Przede wszystkim autorskie rozwiązania techniczne. Przetworniki są całkiem ciekawe. Może trochę dziwaczne, ale odejście od klasycznego, stożkowego lub lejkowatego kształtu ma swoje uzasadnienie. Takie wybrzuszenia, spiralki lub pajączki na powierzchni membrany pozwalają ją wzmocnić, sprawiając, że jej powierzchnia nie wygina się tak mocno podczas ruchu do przodu i do tyłu. Jeśli komuś wydaje się, że to jakieś niestworzone opowieści i wymysły specjalistów od marketingu, proponuję obejrzeć sobie kilka filmów przedstawiających pracę takiego głośnika w zwolnionym tempie. Taka membrana potrafi wyginać się i falować niczym flaga na wietrze. Uzyskanie tłokowego ruchu membrany wciąż pozostaje dla inżynierów nie lada wyzwaniem. Firma twierdzi, że membrana Turbine łączy opatentowaną konstrukcję piankowego rdzenia z geometrią, która zwiększa sztywność i tłumienie głośnika bez dodawania masy, a to zapewnia płynną i szczegółową reprodukcję dźwięku w paśmie obsługiwanym przez daną jednostkę, z naciskiem na średnie tony. Bardzo dobre skojarzenia przywołuje także forma głośnika wysokotonowego. Kopułka zastosowana w zestawach z serii Reserve przywodzi na myśl pierścieniowe twetery Scan-Speaka z serii Revelator i Illuminator. Takie atrakcje w monitorach za trzy tysiące złotych z kawałkiem? Domyślam się, że tweeter Polka nie jest Scan-Speakiem w przebraniu, ale mimo wszystko taki widok robi wrażenie i automatycznie rodzi wysokie oczekiwania co do jakości wysokich tonów. Kolejne ważne rozwiązanie to tunel rezonansowy X-Port, który otrzymał ciekawą formę pocisku. W modelach z serii Legend inżynierowie Polka zastosowali duże nakładki, które wyglądają trochę jak cokół stabilizujący odkręcony od podłogówek z bass-reflexem skierowanym w dół i przyczepiony do tylnej ścianki. Wielu producentów odkryło, że wyprowadzenie bass-refleksu w dół i uzupełnienie go sprytnym systemem rozprowadzającym ciśnienie akustyczne na wszystkie strony sprawdza się w tak zwanym prawdziwym życiu znacznie lepiej niż rury dmuchające w kierunku tylnej ściany, ale niewiele firm zdecydowało się na zamontowanie takiego cuda w monitorach. Fyne Audio? No tak, w tym momencie chyba tylko ta marka przychodzi mi do głowy. W serii Reserve te duże pudełka, przypominające trochę moduł wzmacniacza w kolumnach aktywnych, zastąpiono bass-refleksami wyglądającymi chyba jeszcze bardziej odlotowo. I to dosłownie! Niektórym ich kształt przypomina pocisk, ale ja widzę tu wlot powietrza w Su-22 albo SR-71. Producent zapewnia, że X-Port jest najbardziej korzystny dla niższego pasma średnich tonów, zapewniając zrównoważony, czysty średni bas. Tłumacząc to z polskiego na nasze, dzięki temu rozwiązaniu powinniśmy otrzymać niski bas bez denerwującego podbicia.
Jak to wszystko wygląda w praktyce? Tutaj zwracamy uwagę przede wszystkim na trzy rzeczy. Po pierwsze, monitory są stosunkowo duże i ciężkie, co pozwala sądzić, że firma nie zaoszczędziła na stolarce, a przynajmniej nie na elementach mających wpływ na sztywność skrzynek, ich odporność na rezonanse i ogólne wrażenie solidności wykonania. Po drugie, samo wykończenie odstaje od tego, do czego przyzwyczaili nas producenci kolumn w zbliżonej cenie. U konkurencji zobaczymy zapewne drewnopodobną okleinę albo mniej lub bardziej elegancki lakier, najczęściej w kolorze czarnym lub białym. Naturalny fornir to rzadkość, ale powiedzmy, że i takie cuda się zdarzają. Tutaj otrzymujemy natomiast coś w rodzaju chropowatego, lekko połyskującego winylu. Jest to co najmniej dziwne, chociaż jeśli się nad tym zastanowić - bardzo praktyczne. Poza tym dostajemy ładne, mocowane magnetycznie maskownice, z tyłu widać te kosmiczne tunele rezonansowe i pojedyncze, ale bardzo eleganckie terminale, a od spodu - gumowe nóżki. Czyli jak to w produktach Polka - nie ma tu może jakichś wizualnych wypasów w stylu hebanowego forniru lakierowanego na wysoki połysk, ale całość jest złożona bardzo precyzyjnie, kolumny sprawiają wrażenie porządnych, a utrzymanie ich w czystości nie będzie stanowiło żadnego problemu. Takie pudła można wycierać nawet brudną ścierką kuchenną, a i tak powinny wyglądać jak nowe. Jeśli komuś nie pasują kolumny o takiej lekko studyjnej aparycji, dostępna jest też wersja biała, która wydaje mi się bardziej interesująca. Obstawiam, że ma ona ciut większe szanse na uzyskanie aprobaty przedstawicielek płci pięknej, bo ten czarny, a w zasadzie ciemnoszary winyl przywodzi na myśl złote czasy brzydkiego sprzętu hi-fi w stylu NAD-a, Cyrusa, Naima i Creeka. Może właśnie o to chodziło.
Brzmienie
Kiedy przetworniki ze znacznie droższych kolumn lądują w zestawach wycenionych naprawdę rozsądnie, może to zwiastować tylko dwa scenariusze. W tym pierwszym okazuje się, że albo producent nie miał lepszych pomysłów i sięgnął po drogie głośniki tylko po to, aby odwrócić naszą uwagę od oszczędności, które zabiły brzmienie. Wówczas utwierdzamy się w przekonaniu, że sam fakt zastosowania takiego czy innego podzespołu to jeszcze nie koniec historii, bo dwa streamery wykorzystujące tę samą kość przetwornika cyfrowo-analogowego, dwa wzmacniacze z identycznym kompletem lamp lub tranzystorów albo dwa kable z przewodnikami wykonanymi z tego samego metalu mogą grać zupełnie inaczej. Scenariusz drugi jest bardziej optymistyczny. Tutaj już po kilku minutach odsłuchu zdajemy sobie sprawę, że lepsze komponenty robią swoje i nic nie jest w stanie pomieszać im szyków. Tańsze obudowy, zmienione tunele rezonansowe, gorsze komponenty w zwrotnicy, inne gniazda i okablowanie wewnętrzne - żadna z tych rzeczy nie jest w stanie zablokować potencjału przetworników. W przypadku Reserve R200 sprawdził się drugi scenariusz. Od pierwszych sekund było słychać, że sporo się tu dzieje. Jak na kolumny z tego przedziału cenowego, dźwięk był niezwykle czytelny. Szybki, pełen detali, dobrze zdefiniowany i namacalny. Co ciekawe, wcale nie kolidowało to z naturalną barwą czy prawidłową równowagą tonalną, dzięki czemu opisywane monitory nie mają tendencji do ubarwiania muzyki na swój sposób. Moooże w zakresie średnich tonów kryje się odrobina polipropylenowego ciepła? Moooże najwyższe składowe mają odrobinę metalowego zabarwienia? Ale szczerze mówiąc, jest tego tyle, co nic. I to nawet nie w kategoriach analizowania proporcji między trzema głównymi częściami pasma - niskimi, średnimi i wysokimi tonami. Szybko okazało się bowiem, że szukanie górek i dołków wewnątrz tych przedziałów także nie powinno ujawnić żadnych niepokojących zjawisk. Pod wieloma względami jest to dźwięk niemal studyjny (nie chcę użyć określenia "idealny", bo w stosunku do kolumn z tego przedziału cenowego jest to zbyt mocne słowo, ale jeżeli ktoś szuka dobrze zrównoważonego, przezroczystego, uniwersalnego dźwięku, to tak - za te pieniądze jest to właściwie ideał).
PORADNIK: Jak ustawić kolumny w pokoju odsłuchowym
Największe wrażenie, poza wysokim poziomem przejrzystości i mikrodynamiki, zrobił na mnie bas. To coś, na co zwrócą uwagę nawet doświadczeni audiofile, wytrenowani w odsłuchach kabli zasilających i platform antywibracyjnych. Wielu z nich uważa bowiem, że uzyskanie potężnego, głębokiego dołu pasma nie jest żadnym wyczynem. Jest w tym sporo racji, bo podbitym, napompowanym i bułowatym basem potrafią nas poczęstować nawet niedrogie głośniki bezprzewodowe albo samochodowe subwoofery, ale takie wynalazki rzadko kiedy mają do zaoferowania coś oprócz mocy i zdolności wytwarzania (co niekoniecznie znaczy to samo, co odtwarzanie) pomruków sięgających dwudziestu herców. Żeby podstawa pasma była nie tylko głęboka, ale też zwinna, rytmiczna, dobrze kontrolowana i wielobarwna, żeby takie głośniki potrafiły pokazać niuanse i subtelności gry najlepszych artystów posługujących się instrumentami operującymi w tym zakresie, z reguły trzeba sięgnąć po sprzęt z bardzo wysokiej półki. Monitory mają tu oczywiście pewną przewagę, ale jeżeli konstruktorzy jej nie wykorzystają, jeżeli pójdą w stronę wyciskania z wooferów jak najniższych pomruków, owa przewaga pozostanie w sferze czystej teorii. Niestety, w dzisiejszych czasach wielu ludzi nie ma zielonego pojęcia, czym jest dobry dźwięk. Skąd mieliby to wiedzieć, skoro nigdy z takim zjawiskiem się nie zetknęli, a dobre brzmienie kojarzą co najwyżej z tym, co słyszeli na koncercie, w sali kinowej lub w samochodzie kolegi, któremu dealer dał duży rabat na bogato wyposażoną wersję, w której zamontowano zestaw audio wykorzystujący trzynaście głośników i subwoofer zamontowany w miejscu koła zapasowego. Dla nich lepszy sprzęt to taki, który może grać głośniej i pompuje więcej basu. A że takich osób jest zdecydowanie więcej niż audiofilów, często nawet producenci kolumn za dwa, trzy lub pięć tysięcy złotych (niestety zdarza się, że i tych znacznie, znacznie droższych) starają się trafić w ich wyobrażenie o audiofilskim dźwięku. W tym sensie Polk Audio idzie totalnie pod prąd. Oczywiście nie dlatego, że R200 nie potrafią wygenerować odpowiednio potężnego basu. Potrafią. Ale dodają do tego kilka innych zalet, które razem sprawiają, że odbieramy dźwięk jako bogatszy, bardziej przekonujący, konkretny, bardziej złożony, klarowny i czysty - dający wyjątkowy wgląd w nagrania nie tylko w zakresie średnich i wysokich, ale także niskich tonów.
Przed przystąpieniem do odsłuchu patrzyłem na to winylowe wykończenie, myśląc sobie, że może nad głośnikami inżynierowie Polka popracowali, ale za to w budżecie nie zmieściła im się nawet imitacja forniru. Ale już po pięciu minutach odsłuchu wiedziałem, że gdybym szukał monitorów do stosunkowo niewielkiego pomieszczenia i miał do wydania 3500-4000 zł, po usłyszeniu takiego dźwięku przełknąłbym nawet skrzynki pomalowane różową farbą olejną.Czy to zasługa tych turbinowych membran, czy nietypowych tuneli rezonansowych, czy może kilku innych zabiegów, takich jak dopracowana konstrukcja zwrotnicy czy odpowiedni dobór rodzaju i ilości materiału tłumiącego umieszczonego wewnątrz skrzynek? Prawdopodobnie wszystko po trochu. Ale liczy się efekt, a ten jest, jak na kolumny z tego przedziału cenowego, spektakularny. Naprawdę. Przed przystąpieniem do odsłuchu patrzyłem na to winylowe wykończenie, myśląc sobie, że może nad głośnikami inżynierowie Polka popracowali, ale za to w budżecie nie zmieściła im się nawet imitacja forniru. Ale już po pięciu minutach odsłuchu wiedziałem, że gdybym szukał monitorów do stosunkowo niewielkiego pomieszczenia i miał do wydania 3500-4000 zł, po usłyszeniu takiego dźwięku przełknąłbym nawet skrzynki pomalowane różową farbą olejną, z widocznymi zaciekami na bocznych ściankach i MDF-em przebijającym się przez nie w miejscach, które pijani pracownicy fabryki mazali zbyt szybko albo przypadkowo wycierali koszulkami. Okleina, która sprawia, że opisywane monitory wyglądają, jakby zostały wykonane z plastiku, nagle stała się zupełnie nieistotna. Bo R200 pod wieloma względami potrafią zagrać tak, jak zestawy ze znacznie wyższej półki. Po piętnastominutowym odsłuchu moja żona powiedziała krótko -niewiele można o nich napisać poza tym, że grają naturalnie, dynamicznie i szczegółowo, ale czy to nie jest przypadkiem ten ideał, ten Święty Graal, za którym audiofil powinien biegać całe życie? I wiecie co? Coś w tym jest. Zdaję sobie sprawę z tego, że takim prawdziwym Świętym Graalem mogą być dla audiofila kolumny za kilkadziesiąt, a nawet kilkaset tysięcy złotych. Gdyby na monitorach Polka można było zakończyć tę zabawę, byłoby nudno. Ale jeżeli należycie akurat do tej grupy osób, które doskonale wiedzą, czym jest dobry dźwięk i chcecie pójść w tym kierunku, zatrzymując się na rozsądnym poziomie wydatków, nie wiem, czy obecnie istnieją kolumny, które potrafią zaoferować tak neutralny i przejrzysty dźwięk za tak niewielkie pieniądze.
Budowa i parametry
Polk Audio Reserve R200 to dwudrożne, podstawkowe zestawy głośnikowe w obudowie wentylowanej. Producent informuje, że jako większy monitor z tej serii, R200 wyróżnia się możliwością dostarczania dodatkowej mocy niskich tonów dzięki 6,5-calowemu głośnikowi niskotonowemu z turbinowym stożkiem, który zamontowano oczywiście w większej obudowie. Ów przetwornik, podobnie jak pierścieniowa kopułka o średnicy jednego cala, został zapożyczony z flagowych monitorów amerykańskiej firmy, modelu Legend L200. Polk Audio twierdzi, że membrana Turbine łączy opatentowaną konstrukcję rdzenia piankowego Polk z geometrią turbiny, która radykalnie zwiększa sztywność i tłumienie elementu drgającego bez dodawania mu masy. Ma to zapewniać płynną, szczegółową reprodukcję średnich tonów, a więc zakresu częstotliwości, na który ludzkie uszy są najbardziej wrażliwe. Tweeter Pinnacle to opracowany przez inżynierów Polk Audio przetwornik wyposażony w precyzyjnie dostrojony falowód, który ma poprawiać rozpraszanie energii fal dźwiękowych o wysokiej częstotliwości, zapewniając szeroki "sweet spot", podczas gdy tłumiona tylna komora pomaga zwalczyć niepożądane rezonanse. W modelach z serii Reserve zadebiutowała także technologia X-Port, czyli tunel rezonansowy z charakterystycznym "wkładem" w kształcie pocisku. Rozwiązanie to ma eliminować niepożądany hałas powstający, gdy powietrze wlatuje i wychodzi z portu wentylacyjnego przy dużych prędkościach Producent twierdzi, że X-Port jest najbardziej korzystny dla niższego pasma średnich tonów. Obudowa modelu Reserve R200 została sklejona z płyt MDF i usztywniona tak, aby wyeliminować niepożądane rezonanse wewnętrzne. Firma informuje, że zaokrąglone krawędzie zewnętrzne pomagają rozproszyć dźwięk w całym pomieszczeniu przy minimalnej dyfrakcji, tworząc otwartą scenę dźwiękową. Jeśli chodzi o parametry, w tabeli danych technicznych rzuciła mi się w oczy tylko jedna rubryka - impedancja. Większość producentów podaje ten parametr wprost, jako liczbę, zazwyczaj 4 lub 8 Ω. Polk postanowił natomiast poinformować potencjalnych klientów, że wszystkie modele z serii Reserve są kompatybilne z wyjściami wzmacniacza lub amplitunera opisanymi jako 8-Ω, 6-Ω i 4-Ω. Jednocześnie dla każdego modelu podawana jest minimalna wartość impedancji, która dla R200 wynosi 3,8 Ω. Pozwolę sobie więc uznać, że opisywane monitory są nominalnie 4-omowe, aczkolwiek wiem, że niektórzy producenci dla świętego spokoju wpisaliby w tabelkę 8 Ω.
Werdykt
Jak niektórzy doskonale wiedzą, niedawno testowałem monitory Bowers & Wilkins 705 Signature i byłem pod dużym wrażeniem ich neutralności, precyzji i stereofonii. Reserve R200 to oczywiście inna półka cenowa, a więc i inna liga. W kategoriach bezwzględnych do 705 Signature nie mają startu. Ale jeżeli można by było w jakiś naukowy, nie budzący żadnych wątpliwości sposób zmierzyć stosunek jakości dźwięku do ceny, Reserve R200 uzyskałyby ciut wyższy wynik. Bowersy są absolutnie wspaniałe. Nie dość, że grają zjawiskowo, to jeszcze są wyjątkowo eleganckie, mają w sobie jakieś ponadczasowe piękno. Ale kosztują 13398 zł. Opisywane monitory wyceniono natomiast na 3398 zł. Może to wyjątkowy zbieg okoliczności, ale oba modele idą w tym samym kierunku, biorąc na celownik dźwięk wierną reprodukcję odtwarzanego materiału. 705 Signature robią to fenomenalnie, Reserve R200 - "tylko" bardzo dobrze. Ale ta jedynka z przodu robi małą różnicę, prawda?
Dane techniczne
Rodzaj kolumn: podstawkowe, dwudrożne, wentylowane
Impedancja: 4 Ω (minimum 3,8 Ω)
Skuteczność: 86 dB
Pasmo przenoszenia: 51 Hz - 38 kHz
Częstotliwość podziału: 3 kHz
Rekomendowana moc wzmacniacza: 30 - 200 W
Wymiary (W/S/G): 35,9/19/35,4 cm
Masa: 8,7 kg (sztuka)
Cena: 3398 zł (para)
Konfiguracja
Audiovector QR5, Equilibrium Nano, Marantz HD-DAC1, Auralic Aries G1, Auralic Vega G1, Hegel H20, Unison Research Triode 25, Sennheiser HD 600, Cambridge Audio CP2, Clearaudio Concept, Cardas Clear Reflection, Albedo Geo, Equilibrium Pure Ultimate, Tellurium Q Ultra Blue, Enerr One 6S DCB, Enerr Tablette 6S, Enerr Transcenda Ultra, Enerr Transcenda Ultimate, Norstone Esse.
Równowaga tonalna
Dynamika
Rozdzielczość
Barwa dźwięku
Szybkość
Spójność
Muzykalność
Szerokość sceny stereo
Głębia sceny stereo
Jakość wykonania
Funkcjonalność
Cena
Nagroda
-
Carlito
Dzień dobry, wiedzą państwo może jak gra niższa wersja tych głośników, Reserve R100?
0 Lubię -
stereolife
@Carlito - Każdego modelu z tej serii nie słuchaliśmy, ale można się domyślać, że R100 zagrają bardzo podobnie, z płytszym basem i słabszą makrodynamiką. Wzięlibyśmy je pod uwagę, gdyby w grę wchodziło nagłośnienie naprawdę niewielkiego pomieszczenia.
1 Lubię -
Carlito
Dziękuję za odpowiedź. Właśnie szukam jakichś głośników podstawkowych do pokoju 15 m² i te wydały mi się ciekawe, dadzą radę w tym metrażu? Czy macie może jakieś swoje typy?
0 Lubię -
stereolife
@Carlito - No trochę tego jest... Proponujemy przeszperać dział testów, a przy okazji zajrzeć do naszych poradników. Do piętnastu metrów stawialibyśmy raczej na Reserve R200 niż R100, a w każdym razie na monitory, które potrafią już trochę "dmuchnąć". Oczywiście można też spróbować szczęścia z malutkimi głośnikami, ale żeby za chwilę nie pytał Pan o subwoofer:-)
3 Lubię -
Adrian
Dzień dobry, porównanie do tego modelu B&W to bardziej rozbudzanie wyobraźni i apetytu, ale ja zastanawiam się nad "równym", adekwatnym (cena) porównaniem i wyborem przed którym stoję (niestety w tych samych warunkach sam nie porównam) i chcę zapytać o Wasze krótkie porównanie do B&W 606 S2. A jeśli ich nie słyszeliście, to choćby do testowanego przez Was modelu B&W 706 S2. Pozdrawiam!
1 Lubię -
-
stereolife
@Adrian - Test kolumn Bowers & Wilkins 706 S2 ma 33000 znaków i został opublikowany w 2018 roku. Test Polków ma 30000 znaków i został opublikowany trzy lata później. Czego dokładnie chciałby się Pan dowiedzieć o tych kolumnach, czego nie napisaliśmy w tych artykułach? Jak mamy porównać urządzenia, które testowaliśmy w odstępie trzech lat? Zrozumielibyśmy to, gdyby zależało Panu na czymś bardzo konkretnym, na przykład zapytałby Pan, które z tych monitorów naszym zdaniem lepiej sprawdzą się w takim czy innym repertuarze, ale Pan "chce zapytać o nasze krótkie porównanie" - czyli co? Naprawdę chętnie byśmy pomogli, tylko nie rozumiemy, czego Pan oczekuje. Mamy wybrać jakieś fragmenty z powyższych recenzji i skonfrontować je ze sobą? Mamy doradzić Panu, które kolumny kupić, nie wiedząc zupełnie nic o Pańskich preferencjach brzmieniowych, posiadanym systemie i pokoju odsłuchowym? Aby udzielić Panu jakiejś sensownej odpowiedzi, potrzebujemy po prostu trochę więcej konkretów.
1 Lubię -
Gość
Czy mocno grzeją się wzmacniacze na tych kolumienkach przy min 3,8 Ω? Jaki byłby odpowiedni wzmacniacz jeżeli chodzi o moc do nich?
0 Lubię -
gość
Najlepiej jakby wzmacniacz był wydajny prądowo, przypuśćmy 50 W/8 Ω, około 100 W/4 Ω. Reasumując 100 W/4 Ω to takie minimum do tych kolumienek. Podpowiadając czy się grzeją wzmacniacze przy tych 3,8 Ω min, to zależy wszystko od budowy wzmacniacza, przy głośnym graniu Polki będą ściągać sporo mocy i obciążać transformator, ale nikt normalny dyskoteki na 16-cm głośnikach nie robi, przy "normalnym" słuchaniu wzmacniacze nowsze Cyrusa są minimalnie ciepłe, wręcz chłodne przez długi czas odsłuchu. Może ktoś jeszcze cos dopisze lub sam autor tekstu ;)
1 Lubię -
Tomasz
Witam serdecznie! Proszę o podpowiedź, czy uzyskam lepsze brzmienie systemu (mam obecnie wzmacniacz Emotiva TA1 i kolumny KEF Q350), wymieniając obecne KEF-y na recenzowane przez Pana kolumny Polk Audio R200. Pokój ma 20 m, słucham klasyki (orkiestry, fortepian), trochę rocka 60-70, współczesnej elektroniki i jazzu. Słucham wieczorami, raczej cicho. Pozdrawiam!
0 Lubię
Komentarze (10)