Lab12 HPA
- Kategoria: Słuchawki i wzmacniacze słuchawkowe
- Tomasz Karasiński
[English version] W naszych testach często opisujemy najnowsze produkty uznanych marek, a więc urządzenia przyciągające uwagę bez względu na ich przeznaczenie i przedział cenowy. Tym razem postanowiliśmy poddać próbie coś bardzo rzadkiego - lampowy wzmacniacz słuchawkowy greckiej firmy Lab12. Choć odnosi ona już pewne sukcesy i prezentuje swoje wyroby na międzynarodowych wystawach, w audiofilskim świecie jest praktycznie nieznana. W sieci pojawiło się dosłownie kilka krótkich wzmianek na jej temat i jedna recenzja autorstwa Mateja Isaka prowadzącego zaprzyjaźniony z nami portal Mono and Stereo. Siedziba firmy mieści się w Atenach, a poza rodzimym rynkiem jej produkty są dystrybuowane w czterech europejskich krajach. Są to Węgry, Norwegia, Szwajcaria i Polska. W katalogu znajdziemy kabel zasilający i pięć pudełeczek do różnych zastosowań - przedwzmacniacz, przetwornik cyfrowo-analogowy, końcówkę mocy, wzmacniacz słuchawkowy oraz pasywny przedwzmacniacz z selektorem źródeł. Wszystkie łączy klasyczne wzornictwo i lampowa konstrukcja - nawet DAC ma stopień wyjściowy zbudowany w oparciu o szklane bańki.
Firma zapowiada też trzy kolejne modele, jednak gigantem z pewnością nie jest i w ciągu kilku najbliższych lat raczej nie będzie. Opisywany model HPA ma jednak dwa ogromne atuty, które czynią z niego potencjalny hit. Po pierwsze - jest to wszechstronne urządzenie z gatunku bardzo popularnych - wzmacniacz słuchawkowy z wbudowanym przetwornikiem USB i przedwzmacniaczem. Dodajcie do tego cyfrowe wyjście koaksjalne, a otrzymacie urządzenie, które może być partnerem dla nauszników, kolumn aktywnych i końcówek mocy, a nawet konwerterem USB-SPDIF. Po drugie - cena. 3990 zł za lampowy wzmacniacz słuchawkowy łączący w sobie tyle funkcji i wykonany ręcznie w Europie to bardzo rozsądna propozycja, przynajmniej teoretycznie. A jak to będzie w praktyce?
Wygląd i funkcjonalność
Jest wiele rzeczy, za które można polubić to urządzenie niemal od razu po rozpakowaniu i instalacji. HPA to bardzo zgrabne i perfekcyjnie wykonane pudełeczko. Czytając o ręcznej produkcji mam mieszane uczucia, ponieważ wszystko zależy od tego, czyje ręce trzymają śrubokręt i lutownicę. Nie chcę wyjść na rasistę, ale taka jest brutalna prawda. Można to zaobserwować nawet w sposobie konfekcjonowania kabli. Jedne wtyczki wyglądają tak, jakby były zakładane przez doświadczonego jubilera, a inne po kilkunastu przepięciach kruszą się, zginają, łamią i odpadają. Grecki wzmacniacz należy natomiast do urządzeń wykonanych i działających perfekcyjnie. Elementy obudowy pasują do siebie idealnie, gniazda na tylnej ściance są rozmieszczone logicznie i wygodnie, a potencjometr działa płynnie i obraca się z delikatnym, przyjemnym oporem. Mamy tu wszystko, co tygryski lubią najbardziej - elegancki front wykończony lakierem samochodowym, podświetlany na zielono wskaźnik wychyłowy z widocznymi elementami mechanicznymi, wygodną w użyciu gałę i duże gniazdo słuchawkowe, a w środku żarzące się na pomarańczowo lampy. No miód! Widać tu wprawdzie inspirację wzmacniaczami Luxmana i Dana D'Agostino, ale nie wiem, czy ktoś będzie z tego powodu protestował.
Po podłączeniu kabla zasilającego powinna zaświecić się dioda oznaczona jako USB In. To dlatego, że HPA może pracować jako konwerter USB-SPDIF nawet wtedy, gdy reszta układów jest wyłączona. Osobom korzystającym z tej funkcji takie sprytne rozwiązanie pozwoli zmniejszyć rachunki za prąd i ograniczyć zużycie lamp. Po naciśnięciu głównego włącznika sieciowego umieszczonego z tyłu pod gniazdem IEC, naszym oczom ukażą się dwie kolejne diody, wskaźnik mocy wyjściowej zostanie podświetlony, a szklane bańki wewnątrz obudowy zaczną się nagrzewać. Na tylnej ściance umieszczono też przełącznik impedancji słuchawek, wyjście z przedwzmacniacza w formie pary gniazd RCA, cyfrowe wyjście koaksjalne, dwa wejścia analogowe dla zewnętrznych źródeł, złącze USB typu B oraz obrotowy selektor źródeł.
Muszę przyznać, że przerzucenie tego elementu na zaplecze jest dość nietypowym rozwiązaniem, które dla posiadaczy bardziej rozbudowanych systemów może okazać się kłopotliwe. Jeśli korzystamy tylko z jednego wejścia, generalnie nie ma problemu, jednak jeśli często przełączamy się na przykład pomiędzy gniazdem USB a jednym z wejść analogowych, do którego mamy podpięty odtwarzacz CD, gramofon, streamer lub tuner radiowy, będziemy musieli zostawić sobie trochę miejsca aby móc dosięgnąć do gałki. Jeśli postawimy wzmacniacz na biurku, nie będzie to nic trudnego, jednak w ciasno zabudowanej szafce może to być uciążliwe. Być może konstruktorzy uznali, że umieszczenie selektora źródeł z tyłu będzie tak korzystne z punktu widzenia topologii urządzenia, że warto to zrobić nawet kosztem funkcjonalności? A może doszli do wniosku, że HPA tak czy inaczej nie powinien pracować w ciasnych szparach, ponieważ jako urządzenie lampowe dość mocno się nagrzewa i potrzebuje odpowiedniej wentylacji? Inna sprawa, że z tyłu mamy też wspomniany hebelek służący do określenia impedancji podłączonych nauszników. Do wyboru mamy dwie pozycje - HI i LO, przy czym nigdzie nie jest napisane, jaka jest wartość graniczna. Tak czy inaczej, decydując się na to urządzenie musimy pamiętać o konieczności zapewnienia mu odpowiedniej ilości powietrza i pozostawienia sobie dostępu do tylnej ścianki.
Wracając do dobrych wieści, grecki wzmacniacz jest zupełnie bezproblemowy w instalacji i użytkowaniu. Nawet podłączenie go do komputera przebiega absolutnie gładko. Producent zaleca stosowanie przewodów USB przeznaczonych do zastosowań audio, ale poza tą wskazówką nie wspomina ani o sterownikach ani też kompatybilności z wybranymi systemami operacyjnymi. Po podłączeniu kabla USB, komputer powinien wykryć nowe urządzenie i wyświetlić komunikat mówiący o pomyślnej instalacji sterowników. Sam nie musiałem nawet zmieniać wyjściowego urządzenia audio, ponieważ zostało ono przestawione automatycznie. Maksymalne parametry sygnału obsługiwanego przez wbudowany przetwornik to 16 bitów i 48 kHz. Można lepiej, ale z drugiej strony jeśli nie jesteście wyjątkowymi maniakami komputerowego audio, będziecie mieć mniej problemów.
HPA jest wzmacniaczem OTL, a więc nie uświadczymy tu transformatorów wyjściowych. Mamy więc prostszy układ, który teoretycznie powinien zapewnić wysoką jakość brzmienia. Konstrukcje tego typu bywają kapryśne, jednak greccy inżynierowie zapewniają, że HPA będzie współpracował ze słuchawkami o impedancji od 32 do 600 omów, co w praktyce pozwala na podłączenie do niego niemal wszystkich nauszników dostępnych na rynku. Urządzenie jest dostępne z panelem czołowym w kolorze naturalnego aluminium, a także w kilku wersjach lakierowanych - białej, czarnej i pomarańczowej. Minusy? Dla tych, którzy zamierzają wykorzystać preamp w połączeniu z końcówką mocy lub kolumnami aktywnymi, pewnym problemem może być brak zdalnego sterowania.
Brzmienie
Lampowe brzmienie teoretycznie powinno się nam kojarzyć z czymś bardzo konkretnym, jednak audiofile rozumieją to pojęcie bardzo różnie. Dla jednych jest to ciepła barwa i wyeksponowany środek pasma, inni zwracają uwagę na wciągającą przestrzeń i delikatne wysokie tony, a jeszcze inni kochają szklane bańki za świetną mikrodynamikę i realizm dający poczucie bliskiego kontaktu z muzyką. Wszystko jedno, jakimi kryteriami lampowości byśmy się nie kierowali, HPA spełnia je wszystkie. Jego brzmienie jest pełne bardzo charakterystycznych elementów, które jednak razem dają brzmienie bardzo naturalne i spójne. Wydawałoby się, że połączenie prawidłowej równowagi tonalnej z głębokim, pełnym basem, rozsądnie podgrzaną średnicą i czytelną górą jest zadaniem dość karkołomnym, a już szczególnie w tym przedziale cenowym. Przedwzmacniacze za kilkanaście czy kilkadziesiąt tysięcy złotych potrafią łączyć przeciwieństwa, ale żeby ten sam efekt uzyskać z niepozornego i rozsądnie wycenionego klocka, który na dodatek prezentuje się tak pięknie i może zastąpić kilka innych urządzeń w systemie audio? Aby to zrobić, trzeba być nie tylko bardzo utalentowanym konstruktorem, ale też całkiem niezłym biznesmenem. A wiadomo, że z tą smykałką do ekonomii u Greków jest tak sobie. A może właśnie tutaj jest pies pogrzebany?
Wiem, że czytając te słowa i wpatrując się w tabelki poniżej widzicie wzmacniacz za 3990 zł, ale ja patrzę na sprzęt trochę inaczej. Aby ktokolwiek mógł kupić takie urządzenie, musi ono zostać sprowadzone do naszego kraju i postawione na sklepowej półce, a zatem dystrybutor i dealer muszą skasować swoją marżę. Aby firma Lab12 w ogóle istniała, musi płacić podatki, rachunki za energię elektryczną, telefony, przesyłki i wynajem lokalu. Od czasu do czasu jej właściciel musi także wyskoczyć z grubszej gotówki aby zaprezentować swoje produkty na wystawie lub postawić stronę internetową. Po zakupie części i opłaceniu pracowników chciałby zapewne zarobić coś na wysyłanych do odbiorców urządzeniach. Moim zdaniem po odjęciu kosztów obudowy i opakowania, na same układy elektroniczne zostało mu co najwyżej kilkaset złotych. Przepraszam, ale taka jest brutalna prawda. Rozumiecie więc, że podchodząc do pierwszego odsłuchu nie spodziewałem się cudów. Miałem nadzieję, że usłyszę dźwięk dobry, może trochę zbyt ocieplony, ale ogólnie akceptowalny. Tymczasem dostałem kompozycję pełną, bardzo ciekawą i dopieszczoną w każdym szczególe. HPA na pewno nie jest najlepszym wzmacniaczem słuchawkowym na świecie w skali bezwzględnej, jednak w tej kategorii cenowej jego brzmienie totalnie wymiata. Dla wielu audiofilów będzie idealną mieszanką lampowego charakteru i tranzystorowej dynamiki, ciepła i przejrzystości, masywności i rytmiki.
Aby porządnie przeczołgać testowany wzmacniacz i znaleźć w jego brzmieniu jakieś słabsze elementy, sięgnąłem po cały arsenał słuchawek i albumy, które obnażają różnego rodzaju niedociągnięcia, choć same z pewnością nie zawsze są nagrane idealnie. O efekty współpracy greckiego wzmacniacza z nausznikami o brzmieniu detalicznym i odchudzonym akurat się nie bałem, ale sądziłem, że w drugą stronę może już być gorzej. Myślałem, że ze słuchawkami takimi, jak B&W P5 czy Jabra Revo będzie już trochę nudno, ale nie było źle. Przy wyborze słuchawek można kierować się indywidualnymi preferencjami, nie stosując taryfy ulgowej wobec wzmacniacza. HPA ma własny charakter, więc mnie osobiście bardziej podobały się połączenia z nausznikami o nieco odważniejszym charakterze - Denonami AH-D340 i Beyerdynamikami DT990 PRO. Domyślam się, że wspaniałe rezultaty można by było uzyskać z Sennheiserami HD600 tudzież HD700, wyższymi modelami Beyera, Audio-Techniki lub AKG. Pozytywnie zaskoczył mnie również wbudowany przetwornik. Oczywiście jeśli chcecie osiągnąć jeszcze lepsze rezultaty, możecie zainwestować w osobnego DAC-a. Nie jest to jednak konieczne, aby cieszyć się brzmieniem naprawdę wysokiej próby. Wszystko, czego potrzeba na start, to wysokiej klasy słuchawki, komputer i przyzwoity kabel USB.
Budowa i parametry
Lab12 HPA to wzmacniacz słuchawkowy z wbudowanym przetwornikiem cyfrowo-analogowym i funkcją przedwzmacniacza z wyjściem RCA oraz cyfrowym wyjściem koaksjalnym. Producent chwali się zastosowaniem trzech podwójnych triod 6N1P w układzie OTL (Output TransformerLess), co pozwoliło na uzyskanie pasma przenoszenia 5 Hz-100 kHz (-3 dB). Obudowę wykonano w całości z metalu, przy czym przednia ścianka to stosunkowo gruby płat lakierowanego aluminium, natomiast resztę zamknięto w dwóch profilach wykonanych z grubej stali. Cały układ elektroniczny osadzono na osobnej metalowej płytce przymocowanej do bocznych prowadnic. Uwagę przykuwa mała elektrownia w formie transformatora wykonanego przez grecką firmę T.Giatras Transformers z siedzibą w Atenach, a także spory, aluminiowy radiator odprowadzający ciepło z tranzystorów pracujących prawdopodobnie w sekcji stabilizacji napięcia. Jakość zastosowanych podzespołów nie daje podstaw do narzekania. Układ wygląda na przemyślany i dość konwencjonalny. Logo na lampach wskazuje, że zostały one wyprodukowane przez rosyjską firmę Voskhod. Triody zamontowano na ceramicznych podstawkach, co daje użytkownikom pole do eksperymentów. Tym, którym brzmienie firmowej konfiguracji będzie odpowiadało w stu procentach, pozwoli to w przyszłości bez problemu wymienić bańki na nowe.
Konfiguracja
Asus Zenbook UX31A, Audioquest Cinnamon, Naim CD5 XS, Cardas Clear Light, Sennheiser Momentum On-Ear, Beyerdynamic DT990 PRO, Focal Spirit One, B&W P5, Jabra Revo, Denon Music Maniac AH-D340.
Werdykt
Grecki wzmacniacz wygląda świetnie i potrafi wciągnąć w słuchanie na długie godziny. Długo zastanawiałem się, z czego tak naprawdę to wynika. Kluczem do sukcesu jest chyba umiejętne połączenie tych wszystkich cech, które sprawiają, że muzyka brzmi ciekawie. HPA nie odtwarza muzyki, ale gra. Tak samo, jak skrzypce czy fortepian grają, a nie odtwarzają. Oczywiście możecie powiedzieć, że skrzypcami zawsze steruje człowiek, ale mam wrażenie, że w budowę tego urządzenia także włożono mnóstwo serca. HPA ma duszę i to wyraźnie słychać.
Dane techniczne
Przetwornik: 16-bitowy
Wejścia analogowe: 2 x RCA
Wyjście cyfrowe: koaksjalne
Wyjście analogowe: pre-out
Pasmo przenoszenia: 5 Hz - 100 kHz (- 3 dB)
Impedancja słuchawek: 32 - 600 Ω
Maksymalne zużycie energii: 65 W
Impedancja wyjściowa: 4 kΩ
Wymiary (W/S/G): 11/32/29 cm
Masa: 6 kg
Cena: 3990 zł
Sprzęt do testu udostępnił salon Fusic.
Zdjęcia: Małgorzata Filo, StereoLife.
Równowaga tonalna
Dynamika
Rozdzielczość
Barwa dźwięku
Szybkość
Spójność
Muzykalność
Szerokość sceny stereo
Jakość wykonania
Funkcjonalność
Cena
Nagroda
-
Daniel Duda
Lab12 pokazuje przy dłuższym zapoznaniu jeszcze jedną swoją cechę... W sposób brutalny obnaża niedoskonałości niektórych droższych konstrukcji producentów słuchawek względem tych tańszych. Okazuje się, że niektóre modele oceniane rewelacyjnie przez różnych testujących wypadają tu słabiej, niż duuuużo tańsze konstrukcje innego producenta. Oczywiście z uwzględnieniem parametrów dotyczących skuteczności czy impedancji. Weryfikowaliśmy to kilka razy porównując również słuchawki w zbliżonym zakresie cenowym i okazywało się, że te, które wypadały podobnie w określonym budżecie zasilane z innego wzmacniacza słuchawkowego - pokazywały w dwójnasób swoje zalety i wady. Naszym zdaniem to zaleta, która pozwala w pewnych sytuacjach zaoszczędzić nieco czasu przy poszukiwaniu słuchawek... Stąd też Lab12 stanie się naszym głównym wzmacniaczem słuchawkowym do odsłuchów porównawczych. Pomocny w tym zakresie będzie też gain selector ;-)
0 Lubię
Komentarze (1)