Mikiphone
- Kategoria: Vintage
- Jarosław Święcicki
Szukając informacji o konstrukcjach, które zapisały się w historii sprzętu audio złotymi zgłoskami lub po prostu wyglądały na tyle fanie, że warto o nich napisać parę słów, można natknąć się na zaskakujące rozwiązania. A robi się jeszcze ciekawiej gdy okazuje się, że te ciekawe wynalazki powstały prawie sto lat temu! Weźmy na przykład gramofon - jak myślicie, kiedy powstała jego przenośna wersja? I nie pytam o wielką, ciężką walizkę z wystającą tubą, tylko o urządzenie, które... Mieści się w dłoni! "Takie cuda to tylko w Erze" - pomyślicie, ale jak to mawiają, rzeczy niemożliwe robią ludzie, którym nikt wcześniej nie powiedział, że nie da się ich zrobić. Zapewne właśnie tak było w przypadku pochodzących z Węgier braci Vadasz, którzy w 1924 roku opatentowali w Szwajcarii urządzenie o nazwie Mikiphone - gramofon mieszczący w się okrągłej, metalowej puszce o średnicy niecałych 12 centymetrów i wysokości 5 centymetrów, a więc mniejszej niż płyta kompaktowa.
Po otwarciu obudowy należało system przygotować do pracy czyli odpowiednio złożyć umieszczone wewnątrz części zgodnie z dołączoną instrukcją, nakręcić sprężynowy mechanizm i już można było cieszyć się dźwiękami ulubionej muzyki! Gramofon działał z prędkością 78 obrotów na minutę i służył oczywiście tylko do odsłuchu płyt szelakowych, ponieważ w tamtych czasach innych po prostu nie było. Co ciekawe, gramofon umożliwiał odtwarzanie płyt o średnicy nawet 25 centymetrów, więc sporo większych niż same rozmiary urządzenia. Patrząc na Mikiphone zauważyłem jedną, do dziś aktualną zaletę, której brakuje współczesnym gadżetom audio - nie potrzebował on żadnego zasilania. Rozumiecie? Zero zamartwiania się o stan baterii, brak problemów typu "gdzie moja ładowarka" - wystarczy nakręcić sprężynę i gra muzyka!
Oczywiście sam gramofon to nie wszystko. Co prawda maszynka była rzeczywiście niewielka, ale trzeba było targać ze sobą torbę z płytami, jeśli chciało się posłuchać zróżnicowanego repertuaru. Od biedy można by zabrać jednego analoga, ale trzeba pamiętać, że płyty 78-obrotowe mieściły raptem po 5 minut muzyki na jednej stronie, więc sami rozumiecie... Mikiphone był produkowany w latach 1925-1927 przez szwajcarskiego Paillarda, który to zdecydował się na podpisanie kontraktu z braciami Vadasz na produkcję rzędu 10000 sztuk miesięcznie. Niestety okazało się, że nie ma popytu na tak dużą ilość Mikiphone'ów i szybko produkcja spadła do 3000 sztuk miesięcznie. Mimo to, w ciągu dwóch lat wyprodukowano około 180000 sztuk kieszonkowego gramofonu. Niestety nie mam pojęcia ile kosztował w tamtych czasach Mikiphone. Dziś w Polsce za niecałe 800 złotych można kupić replikę wykonaną w Indiach, a oryginalne urządzenie na zachodnich portalach aukcyjnych widziałem za 800 dolarów. Czy to dużo, czy mało - trudno powiedzieć. Jedno jest pewne - to już nie jest vintage, to prawdziwy zabytek techniki audio.
-
Filip
Były inne konstrukcje tego typu, które w mojej ocenie były bardziej praktyczne. Warty uwagi jest Thorens Excelda, który w zasadzie jako jedyny produkt szwajcarskiej firmy z czasów akustycznych jest poszukiwany przez kolekcjonerów.
0 Lubię
Komentarze (1)