AVID Ingenium
- Kategoria: Gramofony i sprzęt analogowy
- Jarosław Święcicki
[English version] Ingenium to podstawowy model gramofonu w ofercie AVID-a. Tym zdaniem można by zarówno rozpocząć niniejszy wstęp, jak i nim zakończyć. Jednak, mimo, że jest to tak zwana najprawdziwsza prawda, może wprowadzić w błąd czytelników, którzy techniką analogową do tej pory raczej się nie interesowali, lub którym najzwyczajniej w świecie nazwa AVID niewiele mówi. Dlaczego? Ponieważ pojęcie "model podstawowy" kojarzy się przede wszystkim z konstrukcjami, które nie dość, że są mocno budżetowe, to na dodatek zostały obdarte dosłownie ze wszystkiego, co może podnieć koszty produkcji. W ten sposób powstają modele kosztujące co prawda raptem kilkaset złotych, ale kosztem zarówno jakości samych materiałów wykorzystanych do produkcji, jak i dźwięku. W tym przypadku jest inaczej, bo w katalogu tej marki po prostu nie ma budżetowych gramofonów wyglądających jak kawałek deski z talerzem, ramieniem i miniaturowym silniczkiem. Pojęcie "najtańszy AVID" niesie więc mniej więcej takie przesłanie, jak "najtańszy Bentley" i ma jak najbardziej pozytywny wydźwięk.
Brytyjska firma działa na rynku od 1995 roku i od początku kieruje się zasadą mówiącą, że sprzęt audio powinien mówić nam prawdę o muzyce - nie więcej i nie mniej. Mało który audiofil nie zgodzi się z tym stwierdzeniem, a już na pewno jeśli chodzi o urządzenia zajmujące się odtwarzaniem dźwięku z różnych nośników - w tym przypadku z płyt winylowych. Otwierający katalog Ingenium jest oczywiście najtańszym urządzeniem w ofercie, co wcale nie oznacza, że tanim. Cóż, utrzymanie wysokich standardów produkcji w połączeniu z materiałami najwyższej jakości nie pozwala na zejście do poziomu tysiąca czy dwóch, ale nie o to chodziło. Producentowi chodziło o stworzenie gramofonu, który utrzymując klasę innych produktów AVID-a, będzie od nich znacznie prostszy i pozwoli zakosztować firmowego brzmienia szerszej grupie melomanów, których może wcześniej nie było stać na produkt firmy. Myślenie całkowicie odwrotne, niż w przypadku tanich produktów, gdzie cena jest ważniejsza od jakości. Jaki jest efekt takiego podejścia? Biorę się za rozpakowywanie kartonu!
Wygląd i funkcjonalność
Ostatnimi czasy coraz więcej gramofonów jest reklamowanych jako gotowe do użytku niemalże od razu po wyjęciu z pudełka. Wystarczy nałożyć talerz i pasek, poluzować dwie śrubki, zdjąć drucik trzymający ramię i już można podłączyć sprzęt do przedwzmacniacza i nastawić pierwszą płytę. A moja inżynierska dusza płacze... Dlaczego nie mogę spędzić całego wieczoru na składanie poszczególnych elementów w gotowy wyrób? Lubiliście za młodu klocki Lego? Ja bardzo! I większą frajdą było składanie domków, pojazdów czy czego tam jeszcze, niż zabawa złożonymi już budowlami. W przypadku Ingenium tej przyjemności płynącej z samodzielnego łączenia kolejnych elementów w jedną całość jest całe mnóstwo, a wszystko odbywa się w dwóch etapach. Samo złożenie gramofonu wymaga chwili skupienia, a gdy gotowa maszyna stanie wreszcie na półce, zaczyna się dźwiękowa uczta. Ale póki co, wróćmy do początku, czyli do rozpakowywania kartonu.
Ingenium przychodzi do nas w częściach, więc najlepiej jest od razu przygotować sobie trochę miejsca na podłodze i naturalnie mieć w gotowości dobrze wypoziomowaną półkę na stoliku ze sprzętem. Podstawę gramofonu stanowią dwie połączone ze sobą belki wykonane z grubego na 6,5 centymetra aluminium. Do tego dochodzą trzy masywne, sorbotanowe nogi, 9-calowe węglowe ramię Pro-Jecta wraz z dedykowanym kablem, subtalerz napędzany paskiem z wolnostojącego silnika, talerz wykonany z MDF-u z przyklejoną na stałe matą korkową, silnik na osobnej gumowej podkładce, pasek napędowy i kulka. Kulka, na którą należy bardzo uważać, ponieważ pełni rolę łożyska - jest wręcz mikroskopijna, a bez niej prawidłowa praca urządzenia nie jest możliwa. Wszystkie elementy gramofonu są zapakowane po mistrzowsku, praktycznie każda część znajduje się w osobnej wytłoczce z gąbki, a wszystkie akcesoria takie jak gumki czy paski dostajemy w woreczkach strunowych. Montaż gramofonu to zadanie na dobre pół godziny jeśli chcemy to zrobić w miarę porządnie, a jeśli zupełnie nie wiemy co z czym powinno się łączyć i chcemy od razu przeprowadzić całą kalibrację ramienia i wkładki - będzie to zabawa na kilka godzin.
Co ciekawe sam kształt gramofonu zależy od tego, z jakim ramieniem go zamówimy. Dostępne są cztery opcje - z mocowaniem dla ramienia Pro-Jecta, z mocowaniem dla 9-calowych ramion SME, 12-calowych ramion SME oraz wersja Ingenium Twin, w której możemy zamocować dwa ramiona SME o długości 9 i 12. Jak napisałem wcześniej, do testów dostałem wersję z ramieniem Pro-Ject 9 Carbon. Dodatkowo do gramofonu można dokupić dedykowaną podstawę wykonaną z MDF-u, która izoluje nasz sprzęt od drgań i również była dołączona do testowanego modelu. Platforma ma również specjalne wgłębienie na... Plastikowy włącznik zamontowany na przewodzie od silnika. Sprytne, choć nie do końca wiadomo w jaki sposób włącznik ma siedzieć w tym wgłębieniu, bo kabel zasilający jest dość gruby i sztywny. Prawdopodobnie trzeba by było użyć jakiejś kleistej, ale nie wiążącej na stałe substancji.
Czas na złożenie gramofonu. AVID oczywiście nie zostawia biednego użytkownika samego z tym problemem i dokłada do urządzenia dosyć dokładną instrukcją mówiącą co, gdzie i w jakiej kolejności umieścić. Nie będę opisywał samego montażu, bo w sumie nie jest to trudne ani skomplikowane. Zdjęcia w galerii pod testem staraliśmy się robić tak, aby pokazać na nich kolejne etapy montażu, więc wszystko można sobie zobaczyć. Jeżeli będziecie składać to cudo, jeszcze raz zwrócę uwagę na najbardziej niepozorną rzecz z całego zestawu, czyli niewielką, mającą raptem kilka milimetrów kulkę, którą umieszcza się na specjalnym wyżłobieniu na szczycie łożyska stożkowego i dopiero na nią nakłada się talerz. Zgubicie kulkę - nie złożycie gramofonu!
Po złożeniu szlifierka prezentuje się bardzo szykownie i nowocześnie. Mimo, że jestem zwolennikiem klasycznej budowy takich urządzeń, to jednak konstrukcja AVID-a z miejsca przypadła mi do gustu. Ingenium każdym detalem i solidnością wykonania przykuwa uwagę. Trzy potężne nogi na których wspiera się masywna, aluminiowa konstrukcja podstawy dają w sumie urządzenie gwarantujące poważne podejście do tematu jak najwierniejszego odtwarzania płyt. Jedynym problemem może się okazać próba zabezpieczenia Ingenium przed kurzem. Oczywiście można dostać oryginalną, przeźroczystą, plastikową pokrywę, jednak z uwagi na budowę gramofonu ma ona kształt i wygląd kartonowego pudła i odbiera gramofonowi całą jego urodę. Bardziej praktycznym rozwiązaniem jest częściowa pokrywa w formie odpowiednio uformowanego płata plastiku, zakładanego na talerz. Pokrywa tego typu chroni zarówno powierzchnię tegoż talerza, jak i ramię wraz z wkładką. Jednocześnie nie zakłóca swoją obecnością formy Ingenium, a gdy korzystamy z gramofonu, nie potrzeba dużo miejsca aby odłożyć ją gdzieś na bok.
Jak w Ingenium zmienić prędkość obrotową talerza? Gramofon nie posiada elektronicznego przełącznika obrotów, więc należy to zrobić ręcznie poprzez przełożenie paska na kole pasowym silnika. Z uwagi na specyficzną budowę i umieszczenie silnika napędowego pod talerzem (napęd jest przenoszony na subtalerz o mniejszej średnicy), trzeba w tym celu niestety zdjąć talerz na którym kładziemy płytę. Próbowałem to zrobić bez zdejmowania, lecz pod spodem jest zbyt mało miejsca nawet na wepchnięcie palca, więc o majstrowaniu przy pasku tym bardziej nie ma mowy. To jednak bardzo niewielki minus w porównaniu z bardzo oryginalną konstrukcją brytyjskiej szlifierki, dającą nadzieję na dobry dźwięk. Gramofon złożony, wyczyszczony, obejrzany, więc teraz pora na co? Na włączenie pierwszej płyty oczywiście!
Brzmienie
Ingenium został dostarczony wraz z zamontowaną wkładką Nagaoka MP-110, co w pierwszej chwili mnie trochę zdziwiło, ponieważ pachniało to małym audio-mezaliansem. Czy naprawdę nie warto było dać tu czegoś droższego, ciekawszego? Po chwili namysłu stwierdziłem jednak, że w tym szaleństwie może być metoda. Czyżby w ten sposób chciano zaakcentować, że Ingenium potrafi wycisnąć o wiele, wiele więcej z niedrogiej wkładki niż inne, tańsze urządzenia? Podobno podczas różnego rodzaju pokazów, ludzie z AVID-a porównują ze sobą na przykład cztery różne gramofony, w których zamontowane jest takie samo ramię z taką samą wkładką. Najwyraźniej mamy do czynienia z firmą, która uważa, że sam napęd ma naprawdę duże znaczenie. W porządku więc - zagrajmy w tę grę i zobaczmy co też potrafi taki duet. Uważni czytelnicy naszego portalu zapewne pamiętają, że miałem okazję testować Nagaokę MP-110 podłączoną do staruszka Thorensa TD-166J i kierując się chęcią przypomnienia sobie tamtego brzmienia, zajrzałem do tamtego tekstu, aby skonfrontować swoje obecne wrażenia z tamtymi.
Po kilku dniach, które dałem gramofonowi na przyzwyczajenie się do nowego miejsca, przygotowałem się do odsłuchu. Wybrałem zestaw płyt, zaparzyłem sobie miętową herbatkę i zanurzyłem się w świecie analogowej muzyki. W pierwszej chwili pomyślałem sobie, że to chyba jednak nie ten sam model wkładki, który wcześniej testowałem. Spojrzałem na ramię - nie, to jednak Nagaoka MP-110! Z minuty na minutę, z płyty na płytę coraz bardziej miałem ochotę krzyknąć, parafrazując hasło wyborcze Billa Clintona - "It's dynamic, stupid!", czyli w wolnym tłumaczeniu - "Liczy się dynamika, głupcze!". Ingenium po prostu doprowadził niedrogą, bo w końcu kosztującą 690 zł wkładkę chyba do granic jej możliwości. Akcentując jej niewątpliwe zalety, takie jak muzykalność, równomierność pasma przenoszenia oraz analogowe ocieplenie dźwięku, AVID dołożył od siebie podniesienie dynamiki i rytmiczności przekazu. Przesłuchiwane albumy otrzymały drugie życie, co rusz zaskakując mnie muzycznymi smaczkami, które wcześniej mi umykały.
Po kilku płytach dodatkowo skonstatowałem, że bas wydaje się być pełniejszy, głębszy i ciekawiej wybrzmiewający mimo, że wcale nie starał się wybić na pierwszy plan. Słuchając tego zestawu aż żałowałem, że nie mam na stanie jakiejś wkładki z wyższego pułapu cenowego - ciekawe co wtedy pokazałby Ingenium? I wtedy przyszło olśnienie - już wiedziałem dlaczego gramofon jest sprzedawany z Nagaoką! Założę się, że niemal każdy po zakupie i przesłuchaniu tego zestawu zdecyduje się na lepszą wkładkę raczej prędzej, niż później. Przeważnie ta audiofilska potrzeba zmiany i ulepszenia pojawia się dopiero po jakimś czasie, kiedy to posiadany już tor audio z lekka się osłucha i właściciel zechce pójść naprzód, albo lekko w bok. W przypadku zestawu Ingenium + MP-110 taka myśl pojawia się praktycznie po kilku godzinach odsłuchu. I to wcale nie dlatego, że gra źle. Wręcz przeciwnie - skoro z tej wkładki gramofon tyle wycisnąć, to co to będzie gdy uzbroimy go w droższy przetwornik? Aż strach się bać!
Budowa i parametry
AVID Ingenium to gramofon o napędzie pośrednim, odtwarzający płyty z dwiema prędkościami obrotowymi - 33 1/3 oraz 45 obrotów na minutę. Urządzenie jest dostępne w co najmniej kilku wariantach, z różnymi ramionami i akcesoriami. Do naszego testu dotarła wersja uzbrojona w 9-calowe ramię Pro-Ject Carbon oraz wkładkę MM Nagaoka MP-110. Gramofon zbudowany jest na podstawie z aluminiowych kształtowników połączonych w literę "T". Napęd z oddzielonego fizycznie od głównej konstrukcji silnika jest przenoszony za pomocą paska na subtalerz, na który mocowany jest właściwy talerz pokryty korkową matą wytłumiającą.
Konfiguracja
Do testu wykorzystano przedwzmacniacz gramofonowy AVID Pellar podłączony do wzmacniacza słuchawkowego Edgar SH-1 zasilającego słuchawki Ultrasone PROLine 2500 oraz Beyerdynamic DT-880. Oprócz tego testowany gramofon był źródłem sygnału dla Audiolaba 8200A grającego z kolumnami Pylon Audio Sapphire 31.
Werdykt
Mimo, że Ingenium jest gramofonem z początku oferty AVID-a, to dla wielu melomanów może stać się on podstawą do tworzenia systemu analogowego, który pozostanie w ich domach na lata. I tak zapewne będzie w moim przypadku, ponieważ zauroczony dźwiękiem tego sprzętu postanowiłem go zostawić w swoim systemie. Kwota, jaką trzeba zapłacić za gramofon nie jest mała i nie chcę tutaj pisać o wyjątkowej okazji, bo tak nie jest, ale trzeba przyznać, że ten sprzęt po prostu jest wart swej ceny. Jedynym problemem, którego jeszcze mi się nie udało rozwiązać jest ochrona Ingenium przed kurzem. Jakoś jednak dam sobie z tym radę, bo swój nowy skarb chronić muszę!
Dane techniczne
Dostępne prędkości: 33 1/3, 45 obr/min
Napęd: paskowy
Masa talerza: 2 kg
Ramię: Pro-Ject 9 Carbon
Łożysko: hartowana stal nierdzewna
Wymiary (W/S/G): 13/37/30,5 cm
Masa z ramieniem: 5,9 kg
Cena: 7560 zł
Sprzęt do testu dostarczyła firma Intrada.
Zdjęcia: Małgorzata Karasińska, StereoLife.
Równowaga tonalna
Dynamika
Rozdzielczość
Barwa dźwięku
Szybkość
Spójność
Muzykalność
Szerokość sceny stereo
Głębia sceny stereo
Jakość wykonania
Funkcjonalność
Cena
Nagroda
Komentarze