Wadia Intuition 01
- Kategoria: Systemy stereo
- Krzysztof Kalinkowski
Myślę, że każdy interesujący się choć trochę tematyką audio, zetknął się z nazwą Wadia. I to pomimo tego, iż nad Wisłą firma ta dotychczas nie miała dystrybutora. Jej produkty pojawiały się jednak dość regularnie, czy to na wystawach, czy w domach miłośników dobrego brzmienia. Firma powstała w 1988 roku i od samego początku koncentrowała się na jednym, dość wąskim wycinku audiofilskiej rzeczywistości - cyfrowych źródłach dźwięku. Jej pierwszym produktem był przetwornik cyfrowo-analogowy 2000 Decoding Computer. Później pojawiły się odtwarzacze płyt CD i czytniki SACD. Znakiem rozpoznawczym firmy było od zawsze stosowanie zaawansowanych technologii, często opracowanych samodzielnie, w celu poprawy brzmienia z płyt CD. Wadia od razu stała się z tego znana, a jej produkty rozpoznawalne, dla wielu osób wręcz kultowe.
Firma do dziś pozostaje na obranej drodze, choć do źródeł dźwięku dołączyły produkty będące czymś więcej niż tylko przetwornikiem. XXI wiek ma swoje wymagania. Powoli koniecznością staje się integracja DAC-ów czy streamerów ze wzmacniaczami, pozwalając zbudować dobrze brzmiący system audio korzystając z takiego amplidaca (chyba jeszcze nie ma ładnej polskiej nazwy tego typu urządzeń, może ktoś z czytelników będzie miał jakiś lepszy pomysł - jestem otwarty na propozycje), komputera i pary kolumn. Ponadto coraz istotniejszy staje się design urządzeń - tutaj rewolucję rozpoczęła firma z nadgryzionym jabłkiem w logo. Wadia dostrzegła oba trendy i zaproponowała urządzenia nazwane Power DAC, łączące w sobie przetwornik cyfrowo-analogowy ze wzmacniaczem. W katalogu firmy są dwa takie urządzenia - 151 Power DAC Mini oraz Intuition 01. Właśnie ten ostatni trafił do nas na test.
Wygląd i funkcjonalność
Wypakowując urządzenie Wadii z kartonu od razu nasuwają się skojarzenia z firmą z Cupertino. Kwadratowa obudowa o zaokrąglonych rogach, gdzie górna i dolna płaszczyzna są w kolorze aluminium i świecące na biało logo są bardzo charakterystyczne. Rogi dolnej i górnej pokrywy są nie tylko zaokrąglone, ale też wygięte - górne do dołu, dolne do góry, co nadaje bryle urządzenia skojarzenia z latającym spodkiem bądź falującym morzem. Ścianki boczne i przednia są lekko cofnięte i pokryte czarnym, prześwitującym materiałem. Na froncie po środku umieszczono świecący na biało wyświetlacz typu dot-matrix, z dużymi, czytelnymi nawet ze sporej odległości punktami. Po jego obu stronach świecą się jeszcze po dwie białe diody. Są to przyciski, którymi możemy sterować urządzeniem. Przyciski po lewej stronie wyświetlacza przełączają sekwencyjnie wejścia, a te po prawej sterują poziomem głośności.
Tylna ścianka jest mocno zabudowana gniazdami. Patrząc od lewej mamy wejścia cyfrowe - USB, TOSLINK, 2 x I2S (Wadia Link), AES/EBU i 2 x SPDIF. Dalej dwa wejścia analogowe RCA, gniazdo zasilania IEC zintegrowane z głównym wyłącznikiem sieciowym oraz terminale głośnikowe. Interesujący jest fakt braku trybu standby. Prawdopodobnie w spoczynku urządzenie zużywa jedynie śladowe ilości prądu, ale brak możliwości wygaszenia wyświetlacza i diod podświetlających przyciski w inny sposób, niż sięganie do tylnej ścianki i przełączanie głównego wyłącznika jest nieco nie na miejscu. Może jest to sugestia ze strony producenta, aby jednak pozostawiać sprzęt pod prądem? Gniazda głośnikowe akceptują jedynie wtyki bananowe (dostarczone w komplecie) lub wtyki BFA. Nie można włożyć bezpośrednio gołych kabli ani zastosować widełek. Uwagę zwraca brak jakichkolwiek wyjść. Najwyraźniej Wadia uznała, że nie będą w tym przypadku potrzebne. Gniazdo USB obsługuje sygnał do 32 bitów i 384 kHz oraz DSD 64/128 (dla komputerów PC potrzebne są sterowniki dostępne na stronie producenta lub na penie dołączonym do zestawu, natomiast Mac radzi sobie bez nich), pozostałe wejścia cyfrowe do 24 bitów i 192 kHz.
Do zestawu dołączony jest oczywiście solidny, aluminiowy pilot, który wygląda jak Intuition 01 w miniaturze. Sterownik dubluje funkcje czterech przycisków z przedniej ścianki dodając jeszcze piąty - wyciszenie. Jako ciekawostkę można potraktować zapakowany razem z pilotem i śrubokrętem służącym do wymiany w nim baterii, zestaw do czyszczenia obudowy składający się ze specjalnego płynu oraz szmatki z mikrofibry.
Brzmienie
Muszę przyznać, że Wadia Intuition 01 mnie zaskoczyła. Już rozwiewam wątpliwości - zaskoczenie było pozytywne. Chodzi o to, że moje dotychczasowe kontakty ze wzmacniaczami w klasie D nie należały do zbyt udanych. Miałem okazję słyszeć u siebie produkty bazujące na modułach ICE Power stworzonych przez inżynierów Bang & Olufsena oraz własne opracowania firm produkujących wzmacniacze. Wzmacniacze te miały pewne cechy wspólne - doskonale radziły sobie w niskich rejestrach oraz słabo w wysokich. Nie wiem, czy jest to bezpośrednio związane z koniecznością stosowania w nich układu Zobla, czy też nie, ale w górnych oktawach brzmiały dość sucho i niezbyt wyrafinowanie. Podłączając do swoich kolumn Wadię obawiałem się swoistej powtórki z rozrywki, a brak wyjść innych niż głośnikowe wykluczał podłączenie go do mojej amplifikacji. Moje obawy zostały jednak rozwiane od pierwszych taktów.
Najpierw zwrócił na siebie uwagę bas. Kontrola była niemal doskonała, wyraźnie zaznaczony był także kontur przy jednoczesnym wypełnieniu. Nawet nisko schodzące, syntetyczne pomruki z płyt Nilsa Pettera Molværa, Björk czy Chrisa Cornella nie robiły na Intuition 01 większego wrażenia. Napisałem o niemal doskonałej kontroli, ponieważ nieco wcześniej miałem okazję przetestować dzieloną amplifikację Jeffa Rowlanda, która pokazała, że można jeszcze pójść dalej i kontrolować moje Bowersy lepiej. Z tym, że wspomniana dzielonka kosztuje znacznie więcej, więc patrząc na sprawę w tym kontekście, nie ma się czego czepiać.
Najważniejsze jest to, że prezentacja pozostałych fragmentów pasma stała na równie wysokim poziomie. Nie znalazłem żadnej suchości w wysokich rejestrach. Pozostawały one w czasie odsłuchów zawsze czytelne i dźwięczne. Z drugiej strony nie zauważyłem też oznak zapiaszczenia czy innych bolączek. Kombajn Wadii nie dodawał sybilantów wokalom i nie zmieniał ich naturalnego charakteru. Średnica była poprawna, ale to stwierdzenie nie oddaje do końca tego, co chciałbym powiedzieć o całości brzmienia. Bo najważniejsze było to, jak Wadia zagrała jako całość - spójnie, bez wysiłku i naturalnie. Balans tonalny był absolutnie neutralny. Często tego typu brzmienie kojarzy się ze sterylnością, brakiem swego rodzaju wewnętrznego ciepła, laboratorium. Nic z tych rzeczy. Podobną sygnaturę brzmienia słyszałem z dwóch bardzo dobrych przetworników cyfrowo-analogowych, zbudowanych wokół kości Sabre, które miałem okazję testować niemal w tym samym czasie. Amerykański producent dodał do tego brzmienia wzmacniacz, który niczego nie zmienił - po prostu przekazał do kolumn sygnał otrzymany z wbudowanego przetwornika, oczywiście po drodze wzmocniony. Całość przekazu, podbudowana basem opisanym na początku, miała świetną dynamikę. W tym aspekcie Intuition 01 należą się najwyższe noty.
Jedyne zastrzeżenia mogę mieć do sceny dźwiękowej. Choć nie brakowało na niej powietrza i muzycy byli dobrze pozycjonowani i widoczni, scena nie była zbyt duża. Rozciągała się między kolumnami niechętnie poza nie wykraczając na boki. Głębia była przyzwoita, ale dalsze plany były rozstawione dość blisko siebie.
Po zakończeniu testu, już po oddaniu Wadii do dystrybutora, uświadomiłem sobie, że brzmienie bardzo pasowało mi do wyglądu tego urządzenia. Schludny, nowoczesny design w stylu modnych aktualnie gadżetów przenośnych doskonale pasował do poukładanego, neutralnego dźwięku, jaki wypływał z kolumn. Podobno kiedyś wygląd elementów audio nie miał znaczenia, liczyło się tylko brzmienie. Myślę, że teraz się to zmieniło i umiejętne zgranie wzornictwa z brzmieniem też ma swoje znaczenie. A Wadii udało się to w stu procentach.
Budowa i parametry
Intuition 01 łączy w jednej obudowie dwa klocki. Tym ważniejszym wydaje się być przetwornik cyfrowo-analogowy zbudowany wokół popularnej ostatnio kości ESS Sabre. Aktualnie to jeden z najlepszych dostępnych na rynku DAC-ów. Dodatkowo, oprócz wielokanałowego przetwornika, Sabre posiada wbudowaną regulację poziomu głośności, z której Wadia skorzystała. Układ przetwornika znajduje się na sporych rozmiarów płytce drukowanej, umieszczonej tuż przy gniazdach wejściowych. Płytka zawiera również elementy rozbudowanego zasilania, do których napięcia są dostarczane ze sporego transformatora toroidalnego z wieloma odczepami. Ciekawostką jest to, że sygnał z wejść analogowych również jest obrabiany w domenie cyfrowej, bowiem blisko gniazd RCA umieszczono przetworniki analogowo-cyfrowe (ADC) WM8786 firmy Wolfson, z których sygnał trafia później do ESS Sabre.
W przetworniku mamy upsampling z zastosowaniem algorytmów opracowanych przez Wadię. Nazwano go Delta Sig-Master, a zasada działania polega na przetwarzaniu sygnału cyfrowego do częstotliwości 1,536 MHz. Zazwyczaj ten proces wymaga zastosowania specjalnych układów DSP, których nie znajdziemy w Intuition. To dlatego, że tym razem algorytmy zostały zaszyte w samej kości ESS, która dysponuje odpowiednią mocą obliczeniową i jest dostosowana do implementacji różnego rodzaju oprogramowania umożliwiającego obróbkę sygnałów, które do niej docierają.
Sygnał analogowy z przetwornika trafia do sekcji wzmacniacza. Tutaj Wadia posłużyła się gotowym modułem pracującymi w klasie D. Jest to D-Cell 504 włoskiej firmy Powersoft wraz z dedykowanym zasilaczem impulsowym. Wzmacniacz ten jest w stanie dostarczyć 190 W na kanał przy 8 omach i aż 350 W przy 4 omach. Nie powinien więc mieć problemów z napędzeniem nawet bardzo trudnych kolumn.
Konfiguracja
HP Thin Client (Windows XP + Foobar2000/JRiver), Monster Cable 250DCX, Vovox Vocalis, B&W 804S, Linn Unidisk 1.1, Hegel HD20, Stello U3, Manley Shrimp, Linn Akurate A2200, Linn Silver, Linn Black, Mogami Pure Resolution, Ultralink Audiophile MkII, Gigawatt PF-2, Gigawatt PF-1, Gigawatt LC-2 mkII, Gigawatt LC-2, Gigawatt LC-1 mkII, Audionova Starpower mk II, Michell Gyro SE, Jelco 750D, Dynavector DV-20X2 L, iFi Audio iPhono.
Werdykt
Wadia Intuition 01 to bardzo interesujący produkt. Zwraca uwagę swoją zewnętrzną formą, pasującą do nowoczesnych wnętrz oraz bardziej niż przyzwoitym dźwiękiem. Duża gama wejść cyfrowych, akceptujących gęste formaty pozwala stworzyć z niego domowe centrum dźwięku, do którego możemy podpiąć, oprócz komputera oczywiście, odtwarzacz blu-ray, telewizor, czy nawet analogowy tuner albo gramofon. Brak trybu standby i opcji wygaszenia wyświetlacza może być uciążliwy, niemniej polecam wszystkim zainteresowanym wzięcie Wadii na odsłuch. Jeśli szukacie niebanalnego, dobrze grającego sprzętu z wysokiej klasy przetwornikiem w jednym pudełku, może to być początek długotrwałej przyjaźni.
Dane techniczne
Moc wyjściowa: 2 x 350 W/4 Ω, 2 x 190 W/8 Ω
Upsampling: 1,536 MHz Delta Sig-Master
DAC: ESS Sabre 9018
Pasmo przenoszenia: 3 Hz - 45 kHz (-3 dB)
Stosunek sygnał/szum: 113 dB
Jitter: < 1 ps
Zniekształcenia: < 0,005%
Wejścia cyfrowe: USB, TOSLINK, 2 x Wadia Link (I2S), AES/EBU, 2 x SPDIF Coaxial
Wejścia analogowe: 2 x RCA
Wymiary (W/S/G): 6/38/38 cm
Masa: 6 kg
Cena: 31990 zł
Sprzęt do testu dostarczyła firma Voice.
Zdjęcia: Małgorzata Filo, StereoLife.
Równowaga tonalna
Dynamika
Rozdzielczość
Barwa
Szybkość
Spójność
Muzykalność
Szerokość sceny stereo
Głębia sceny stereo
Jakość wykonania
Funkcjonalność
Cena
Nagroda
-
-
kornik
Wychodzimy z założenia, że recenzje mają być rzetelne, dokładne i pełne informacji. Przeciążanie artykułów zachwytami do niczego nie prowadzi, co widzą już nie tylko czytelnicy, ale i cała branża. Niniejszy test jest pierwszą recenzją nowego członka naszej ekipy - Krzysztofa Kalinkowskiego, który jest doświadczonym audiofilem, a właściwie należałoby powiedzieć - hi-endowcem. Być może dlatego nie traktuje on nawet tak drogich urządzeń z jakimś automatycznym namaszczeniem, po prostu ocenia je normalnie i zdroworozsądkowo. Aczkolwiek Wadia bardzo mu się spodobała, co zresztą widać. A jeśli będzie chciał coś jeszcze dorzucić do tego testu, z pewnością sam się dopisze;-)
0 Lubię -
Komentarze (3)