Audiofil 2015 - Naim Statement
- Kategoria: Reportaże
- Tomasz Karasiński
W ubiegły weekend we Wrocławiu odbyło się pierwsze w tym roku spotkanie z cyklu Audiofil. Jest to impreza organizowana i prowadzona już od kilku lat przez charyzmatycznego Piotra Guzka we współpracy z różnymi współorganizatorami i przy wsparciu ze strony samego miasta. Idea pokazów jest tak prosta, jak to tylko możliwe - na dwa dni wynajmowana jest odpowiedniej wielkości sala, w której montowany jest wysokiej klasy sprzęt audio. Publiczność ma okazję zetknąć się z audiofilskim dźwiękiem i uczestniczyć w porównaniach źródeł, nagrań, a czasami nawet ramion i wkładek gramofonowych, jednocześnie chłonąc dobrą muzykę - zarówno z płyt przygotowanych przez organizatorów, jak i tych, które goście przynoszą ze sobą. W tym roku odbędzie się sześć takich muzycznych weekendów, a pokaz otwierający tegoroczny cykl był doprawdy wyjątkowy. Jego gospodarzem był wrocławski Fusic, którego załoga nie przywiozła jednak sprzętu prezentowanego na co dzień w salonie, ale wpadła na znacznie lepszy pomysł - specjalnie na te dwa dni sprowadziła do Polski flagowy, produkowany wyłącznie na zamówienie wzmacniacz Naim Statement.
To kolosalne urządzenie złożone w istocie z trzech stukilogramowych wież, miało być jedną z największych atrakcji ubiegłorocznej wystawy Audio Show, jednak w ostatniej chwili przesyłka złapała opóźnienie i Statement został zastąpiony równie kosztowną elektroniką marki Soulution. Niepocieszonych było wielu fanów Naima, do których należy również założyciel Fusica - Daniel Duda. Jako, że jest raczej człowiekiem czynu, postanowił - mimo różnych trudności - sprowadzić flagowca Naima do Polski. Udało się to również dzięki polskiemu dystrybutorowi tej marki - firmie Audio Center Poland. Dlaczego wydawało się to tak trudne? Cóż, Statement to już coś więcej, niż wzmacniacz, a nawet więcej, niż hi-endowy, ekstremalnie drogi wzmacniacz. To model prezentowany publiczności wyłącznie na największych wystawach sprzętu audio na świecie. Jego produkcja trwa miesiąc. Technologia w nim wykorzystana prawdopodobnie nigdy nie pojawi się we wzmacniaczach ze średniej półki. Cena? Nawet przedstawiciele polskiego dystrybutora nie wiedzą dokładnie. Oficjalnie mówi się o kwocie rzędu 750-800 tysięcy złotych. Można przypuszczać, że nikt nawet nie przeliczył ceny na złotówki, ponieważ Statement jest wykonywany wyłącznie na specjalne zamówienie, a nabywca takiego wzmacniacza prawdopodobnie nie będzie pytał o cenę z dokładnością do złotówki. Zainteresowany wpłaca zaliczkę i czeka na dostawę swojego egzemplarza. A za wiele ich na świecie nie ma. Do tej pory sprzedano 45 kompletów, z czego ani jednego nie dostarczono do Polski. My mieliśmy jednak okazję posłuchać Statementa, prezentowanego przez Piotra Guzka, Daniela Dudę i Jasona Goulda z Naima. Możecie wierzyć lub nie, ale minął tydzień, a my wciąż odbieramy telefony z pytaniem, jak tam zagrał ten Statement...
Impreza odbyła się w sali konferencyjnej wrocławskiego hotelu Qubus. Lokalizacja jest rewelacyjna - hotel ulokowany jest zaledwie dwie przecznice od głównego rynku. Samo pomieszczenie również zrobiło na nas bardzo dobre wrażenie. Na widowni spokojnie można zgromadzić kilkadziesiąt osób, a dodatkowo sala jest bardzo dobrze wytłumiona. To wszystko jednak zupełne bzdury, bo Statementa audiofile chcieliby słuchać nawet w ciemnym lochu z pięciosekundowym pogłosem. Podobno w sobotę o miejsce siedzące było już trudno za kwadrans dwunasta, a więc jeszcze przed oficjalnym otwarciem imprezy. Stan ten utrzymywał się w zasadzie przez cały czas trwania pokazów, z okazjonalnymi przerwami na wywietrzenie sali, które można było sobie umilić filiżanką kawy i szperaniem w bogatej kolekcji płyt winylowych i kompaktowych wystawionych w holu przed wejściem do sali konferencyjnej. Osobny stolik wydzielono na wydawnictwa wytwórni Naim Label.
Jak z bliska wygląda Statement? No cóż - porażająco. Zapewne nawet w naszym kraju znalazłoby się kilka osób skłonnych wydać ten niecały milion złotych za sam wygląd flagowego Naima. Wzmacniacz ma postać trzech wież - w środku umieszczono przedwzmacniacz, a po bokach monofoniczne końcówki mocy z radiatorami w formie pofalowanych piór. Wszystko to ciężkie, metalowe, czarne, typowo "naimowskie", może za wyjątkiem przezroczystych bloczków dzielących każdą z wież na dwie części. W każdym z klocków ta większa, górna, zawiera właściwe układy elektroniczne, natomiast w dolnych komorach umieszczono ich zasilacze. Ma to na celu oczywiście oddzielenie wrażliwej elektroniki od zakłóceń generowanych przez ciężkie transformatory. Jest to w pewnym sensie kwintesencja filozofii Naima, który zachęca swoich klientów do zakupu oddzielnych zasilaczy do swoich urządzeń. Nawet właściciele systemów ze średniej półki mogą niemalże każde urządzenie doposażyć w dedykowany zasilacz, a czasami nawet dwa. Nic więc dziwnego, że flagowy wzmacniacz tej marki również ma "wydzielone" zasilacze - w tym przypadku trzy. Podzielenie każdego z klocków na dwie części daje jeszcze jedną korzyść - przezroczyste, podświetlane na biało elementy pełnią rolę absorberów drgań. Właściwe moduły przedwzmacniacza i monobloków nie chłoną więc drgań z podłoża, a przynajmniej nie w takim stopniu, jak gdyby były połączone z zasilaczami na sztywno.
Przedwzmacniacz NAC S1, czyli środkowa wieża, waży dokładnie 61,5 kg, natomiast każdy z monobloków NAP S1 - okrągłe 101 kg. Całe to żelastwo ma 94 cm wysokości, jakieś 80 cm szerokości i 41 cm głębokości. Monobloki oddają potworne 746 W przy ośmiu omach, 1450 W przy czterech i 9 kW w szczycie, kiedy impedancja spada do jednego oma. Ale nie będziemy nikogo zanudzać parametrami, które można znaleźć w sieci. Zamiast tego - kilka ciekawostek, których być może nie znajdziecie. Wyprodukowanie pierwszego egzemplarza kosztowało mniej więcej milion funtów, którą to kwotę nabiły koszty wykonania projektów, nastawienia maszyn, zaprojektowania procesu produkcyjnego itd. Każdy Statement powstaje około miesiąca i jest składany w większości przez jednego, wysoce wykwalifikowanego pracownika. Jednak nawet tacy ludzie nie mogą spamiętać wszystkich czynności koniecznych do złożenia tego monstrualnego wzmacniacza. Aby zachować powtarzalność wyrobu, podczas pracy inżynier na specjalnym ekranie ma przed sobą wyświetlane instrukcje objaśniające, co ma zrobić krok po kroku. Do tego pracownik ma dostęp do już zmontowanych części, aby móc się na nich wzorować. Aha - podobnie, jak inni pracownicy fabryki, inżynier ten jest stale uziemiony. Tak, dobrze czytacie. W zależności od tego, czy dana osoba jest leworęczna czy praworęczna, do drugiej dłoni ma przymocowaną opaskę z przewodem uziemiającym. Wszystko po to, aby ładunki elektrostatyczne nie gromadziły się na elementach elektronicznych, które montuje się w urządzeniu.
Można się domyślać, że podłączenie i skonfigurowanie takiego kolosa nie jest proste, ale nie - wydaje się to całkiem bezproblemowe. Wzmacniacz prezentowany na Audiofilu miał podpięte dwa interkonekty od źródeł, kolejne dwa przewody prowadzące sygnał z przedwzmacniacza do monobloków, pojedyncze kable głośnikowe i trzy sieciówki. Co ciekawe, odpowiedzialny za uruchomienie Statementa Jason Gould z Naima przywiózł ze sobą najnowsze kable tej marki, które przed podłączeniem cierpliwie rozprostowywał tudzież "luzował", przeciągając je w dłoniach. Prosta jest także obsługa wzmacniacza. Na każdym monobloku mamy dwa przyciski - włącznik i wygaszenie podświetlenia, natomiast na pokrywie przedwzmacniacza umieszczono tylko cztery przyciski - tryb czuwania, wygaszenie podświetlenia, wybór źródła i szybkie wyciszenie. Nazwa aktywnego źródła wyświetlana jest na wąskim pasku z przodu urządzenia, a do kompletu mamy oczywiście duże, bardzo lekko pracujące pokrętło głośności. Proste? No tak, jedyny problem polega na tym, że do pełni szczęścia musimy jeszcze skołować źródło dźwięku, plus oczywiście kolumny, kable i inne gadżety. O ile kolumny pasujące do Statementa cenowo i jakościowo jeszcze uda nam się znaleźć, o tyle ze źródłami prawie zawsze będzie pewien mezalians, przynajmniej jeśli ktoś myśli o systemach hi-fi w kategoriach zgodności cenowej, a nie technicznej. Nawet wykorzystane podczas pokazów streamery i odtwarzacze CD Naima wyposażone w topowe zasilacze, wciąż nie osiągały nawet połowy wartości wzmacniacza, a już gramofon wykorzystywany przez większość czasu prezentacji - taniocha! Nie przeszkodziło to systemowi zagrać w sposób donośny i imponujący, jednak dla potencjalnego nabywcy Statementa, brak dedykowanego źródła może stanowić pewien problem. Podczas imprezy wzmacniacz ustawiono na honorowej pozycji, natomiast tuż za nim umieszczono firmowy banner z brytyjską flagą, aby tam, w tym "pokoju zwierzeń" upchnąć wszystkie źródła i akcesoria. A było tego trochę...
Naim tłumaczy to w ten sposób, że daje swoim klientom wybór co do źródła, z którego będą korzystać. Niby tak, ale z drugiej strony tak zamożny klient ma również wybór w kwestii wzmacniacza i brak równie imponującego odtwarzacza może być dla niego sporym minusem. Kiedy rozmawialiśmy o tym z Jasonem Gouldem, przyznał nam rację i wyjawił, że przygotowywana jest już czwarta wieża, którą będzie można wkomponować pomiędzy przedwzmacniacz a jeden z monobloków. Ma to być oczywiście hi-endowy odtwarzacz strumieniowy idealnie pasujący do przedwzmacniacza NAC S1 i NAP S1. Może będzie nazywał się NDX S1? Jedno jest pewne - Naim nie zamierza wprowadzać do tej "serii" odtwarzacza płyt CD, uznając je za format może nie wymarły, ale pozbawiony przyszłości. Także nawet w tym absolutnie hi-endowym segmencie, klientom pozostanie albo tylko streaming, albo zakup zewnętrznego źródła różniącego się wzorniczo od pozostałych trzech, lub w przyszłości - czterech klocków. Na pocieszenie Jason wyjął ze swojej teczki coś specjalnego - pilota do Statementa. Sam sterownik kosztuje jakieś 800 funtów. Nie widzieliśmy go wcześniej na żadnych zdjęciach w sieci, więc - voilà!
Pozostaje pytanie - jak ten brytyjski potwór gra? Cóż, po dwóch dniach odsłuchów możemy powiedzieć tylko jedno - nie mamy zielonego pojęcia. To dlatego, że Statementa skonfigurowano z monitorami TAD Compact Reference CR1, które wprawdzie okazały się bardzo odpowiednie w stosunku do rozmiarów i akustyki sali odsłuchowej, ale dawały tyle własnego charakteru, że trudno było powiedzieć cokolwiek na temat jakiegokolwiek innego elementu systemu. Organizatorzy pokazu zapewne uznali, że do tak kosztownego wzmacniacza trzeba wytoczyć równie ciężkie działa, jednak my nie jesteśmy w stanie wydać wyroku na temat samego wzmacniacza na podstawie odsłuchu z tymi zestawami. TAD-y grają dźwiękiem hiperprzejrzystym, ostrym, szybkim, napowietrzonym i do tego opartym na spektakularnym basie, ale też - bardzo specyficznym. Obawiamy się, że 80% tego, co dochodziło do naszych uszu, było jednak "zasługą" głośników. Oczywiście gdyby organizatorzy prezentacji ustawili obok Statementa bardziej "normalne" kolumny za marne kilkadziesiąt tysięcy złotych, z pewnością pojawiłyby się narzekania odwrotne - że głośniki zbyt tanie, że gramofon to już w ogóle za słaby, że nie wydobyto całego potencjału drzemiącego we wzmacniaczu, i tak dalej... Cóż, gwiazdą tego pokazu miał być Statement, jednak ostatecznie wszyscy zgromadzeni słuchali pełnego systemu, a próba "odsączenia" z tej mieszanki dźwięku samego Naima to zadanie dla geniusza lub wręcz jasnowidza. Jeżeli więc ktoś jeszcze raz zapyta nas, jak gra Statement, będziemy musieli odpowiedzieć to, co wszystkim dzwoniącym do nas w ciągu ostatniego tygodnia - nie wiemy. Aby to stwierdzić, musielibyśmy urządzić mu maraton odsłuchowy z udziałem kilku innych par kolumn, albo po prostu włączyć go do własnego systemu, co - z uwagi na wielokrotnie niższe ceny kolumn, źródeł i kabli - byłoby jednak lekko idiotyczne.
Wiemy natomiast jak zagrał cały system. Najkrócej można by było powiedzieć - oszałamiająco. W komplecie z monitorami TAD-a, system Naima z gościnnym udziałem gramofonu The Funk Firm LSD, zaprezentował brzmienie, które idealnie sprawdza się na tego typu imprezach - ogromne, potężne, powalające przestrzenią i przejrzystością. Compact Reference CR1 to wręcz laboratoryjne narzędzie do skanowania nagrań. Jakość średnich i wysokich tonów jest w tych monitorach absolutnie wybitna, jednak wiąże się to również z ekspozycją pewnych fragmentów pasma oraz wzbogacania każdej muzyki elementem chłodnej, szklistej barwy. Fortepian brzmiał spektakularnie - czuło się wręcz drgania strun wylatujące spod uchylonej, lśniącej klapy. Zamykając oczy można było dosłownie zobaczyć ten instrument i artystę oświetlonego paskudnym, bladym światłem reflektorów. Podobnie miała się rzecz z gitarami i instrumentami dętymi - poezja. Jeśli chodzi o wokale, nie było już tak różowo. Na pewno znajdą się audiofile, którym taki rodzaj prezentacji średnicy odpowiada, a już w wykonaniu TAD-ów jest to doświadczenie bliskie osiągnięcia Nirwany. Nam jednak brakowało w tym brzmieniu emocji. To po prostu nie nasza estetyka. Brakowało nam także solidnego osadzenia źródeł na scenie. Przestrzeń zbudowana przez monitory TAD-a była ogromna i na każdym uczestniku pokazu robiła wrażenie, jednak ulokowanie dźwięku w jednym punkcie stanowiło dla systemu spore wyzwanie. Pokazanie fortepianu wraz z akustyką całej sali koncertowej - owszem, rozciągnięcie gitary do rozmiarów luksusowej limuzyny - żaden problem, ale umieszczenie wokalistki idealnie po środku i nadanie jej kształtów istoty ludzkiej, a nie zmutowanego goryla z ustami Natalii Siwiec - problem.
Wszystko to można jednak podciągnąć pod dziwactwa charakterystyczne dla sprzętu ultra hi-endowego. Urządzenia te rzadko kiedy są nastawione na idealną neutralność i wierność wobec nagrań. Większość z nich powstaje, aby "coś pokazać", udowodnić coś światu. TAD-y również mają swoje łatwo rozpoznawalne brzmienie i to one wyraźnie narzucały warunki gry. Na szczęście organizatorzy prezentacji potrafili to wykorzystać, prezentując wyjątkową muzykę z różnych źródeł i angażując publiczność w różne dyskusje, eksperymenty i porównania. My także dowiedzieliśmy się wiele na temat prezentowanego sprzętu, a do tego - jak zwykle - świetnie się bawiliśmy. Wielu gościom Audiofila udało się przesłuchać na tym wyjątkowym sprzęcie kilka swoich płyt, a niektórzy nawet kupowali krążki z katalogu Naim Label, aby posłuchać ich na miejscu, po czym zabrać jak najszybciej do domu i porównać wrażenia na gorąco. Cóż, pozostaje tylko mieć nadzieję, że po takiej przesiadce wciąż mieli dużo frajdy ze słuchania.
Zdjęcia i filmy: Małgorzata Filo, StereoLife.
-
BB-JG
Byliśmy, kolejny już raz, na Audiofilu i ze wszystkich odsłuchów ten był najgorszy. Gdyby nie wizyta w salonie Fusica, weekend zaliczylibyśmy do straconych.
Wytrzymaliśmy kwadrans, a po rotacji uczestników spotkania wnosimy, że mieli podobne odczucia. Wzmacniacz za prawie milion, a żeby posłuchać CD trzeba było zrobić przerwę techniczną i przełączać kable – masakra.
Przychylam się do opinii autora artykułu ponieważ to grało, ale brak muzykalności i emocji sprawiło, że brzmiało to po prostu technicznie. Słuchanie muzyki powinno sprawiać przyjemność, a nie być przyczyną męki. Poza tym wybór kolumn TAD-a prawdopodobnie nie był najlepszym połączeniem i wpłynął na charakter brzmienia całego systemu.
P.S.: Wizyta w Fusicu zaowocowała zakupem kolejnej pary monitorów do domowego systemu (to już 7 para) :) Odsłuchane monitory wniosły więcej barwy, muzykalności i emocji, niż ów system za ponad milion.1 Lubię
Komentarze (1)