5 minut dla Genesis
- Kategoria: 5 minut dla...
- Krzysztof Kalinkowski
Genesis jest zespołem, którego chyba nie muszę nikomu przedstawiać. Moim zdaniem jest też wart poświęcenia mu zdecydowanie więcej, niż tylko pięciu minut. Moja przygoda z Genesis zaczęła się mniej więcej w połowie lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Płytą, która zwróciła moją uwagę na ten zespół, była "Invisible Touch". W tamtych czasach nie wiedziałem jeszcze, że zespół ma długą historię istnienia, że jego skład osobowy stopniał z pięciu do trzech osób. Dla mnie było to jakby drugie wcielenie Phila Collinsa, którego twórczość lubiłem. Dopiero później dowiedziałem się, jak wyglądała kariera zespołu, kto był w jego składzie oraz poznałem twórczość solową jego członków. Zespół powstał właściwie w 1967 roku, jego założycielami byli wokalista Peter Gabriel i klawiszowiec Tony Banks. Dołączyli do nich Anthony Philips (gitara), Mike Rutherford (bas i gitara) oraz Chris Stewart (perkusja).
W tym składzie nagrali płytę "From Genesis to Revelation" (no może nie do końca, bo w trakcie sesji Chrisa Stewarta zastąpił John Silver). Płyta ukazała się w 1969 roku. John Silver wkrótce odszedł z zespołu, gdzie zastąpił go John Mayhew. Genesis nagrał drugą płytę "Trespass", na której pojawiły się elementy rocka progresywnego, wskazującego kierunek, w którym zespół będzie podążał w najbliższych latach. W 1970 roku Johna zastąpił kolejny perkusista, Phil Collins, a w styczniu 1971 roku Steve Hackett przejął rolę gitarzysty. Ten skład osobowy pozostał niezmienny aż do 1975 roku. Okres od 1971 do 1975 roku uznawany jest za klasyczny w dorobku zespołu. Genesis wydał "Nursery Cryme", "Foxtrot", "Selling England by the Pound" oraz uznawaną przez wielu jako ich Opus Magnum dwupłytową "The Lamb Lies Down on Broadway". Utwory na tych płytach były często bardzo długie ("Supper's Ready" ma 23 minuty), gęsto zaaranżowane, ze skomplikowanymi tekstami. Zespół spełniał się też scenicznie - szczególnie Peter Gabriel błyszczał, przebierając się w często ekstrawaganckie ciuchy.
W 1975 roku Peter podjął decyzję o opuszczeniu zespołu. Przyczyny nie zostały do końca wyjaśnione, on sam twierdzi, że było to spowodowane jego życiem osobistym. Tak czy siak, pozostała czwórka postanowiła kontynuować działalność pod znanym szyldem. Najpierw poszukiwano nowego wokalisty, ale po przesłuchaniach pozostali członkowie zespołu stwierdzili, że Phil Collins śpiewa najlepiej. Zakończono więc poszukiwania i Genesis pozostał w czteroosobowym składzie. I tak powstały dwa kolejne albumy - "A Trick of the Tail" i "Wind & Wuthering". Utwory były już krótsze niż na płytach z Gabrielem, ale nadal zespół eksperymentował brzmieniami, tak że trudno było rozpoznać, czy to Hackett gra na gitarze, czy Banks na klawiszach. Także Collins trochę inaczej interpretował teksty wokalnie, nieco lżej i łatwiej w odbiorze, niż jego poprzednik.
Rok po wydaniu tego drugiego albumu, 1977 odszedł kolejny członek zespołu - Steve Hackett. Jego rolę przejął Mike Rutherford, grając w studio partie gitarowe i basowe, a na koncertach wspomagał go drugi muzyk (jak i Phila Collinsa, który jako wokalista, nie mógł jednocześnie grać na perkusji). Jako trio, zespół zaczął iść w kierunku mniej ambitnych, ale za to bardziej melodyjnych i przebojowych utworów. Już pierwsza płyta nagrana w tym składzie "...And Then There Were Three..." miała jeden utwór, który zaszedł wysoko na listach przebojów - "Follow You Follow Me". Późniejsze albumy jeszcze bardziej zarysowały ten trend "Duke", "Abacab" i "Genesis" z przebojowym "Mama". Kolejny album "Invisible Touch" miał chyba najwięcej znanych singli - wszystkie były w pierwszej piątce listy przebojów USA - "Throwing It All Away", "In Too Deep", "Tonight, Tonight, Tonight", "Land of Confusion" i "Invisible Touch". W 1991 roku powstał album "We Can't Dance", też z wieloma przebojami. A w 1996 roku z zespołu zdecydował się odejść Phil Collins.
Mimo odejścia Collinsa, Rutherford i Banks postanowili kontynuować działalność zespołu i zatrudnili jako wokalistę Raya Wilsona (który nota bene mieszka w Polsce, w Poznaniu). W 1997 roku wydali płytę "Calling All Stations", która nie odniosła spektakularnego sukcesu, choć promujący ją singiel "Congo" był dość popularny w stacjach radiowych. Ray został potem zwolniony, a Genesis nie nagrał jak dotąd żadnej nowej płyty studyjnej. Członkowie Genesis utrzymują jednak cały czas kontakt ze sobą, i wedle ich własnych słów, mają ze sobą jakiś szczególny związek, pomimo tego, iż praktycznie każdy z pięciu głównych członków miał satysfakcjonującą karierę solową. Jeśli chciałbym przytoczyć ich dyskografie, rozbolałyby mnie palce od stukania na klawiaturze. Dość powiedzieć, że niektóre płyty i pochodzące z nich utwory, były w swoim czasie bardziej popularne, niż te nagrane przez Genesis. Dlatego postaram się poświęcić im osobne artykuły. Teraz spróbuję przytoczyć kilka przykładów, typowych, mam nadzieję, dla poszczególnych okresów działalności zespołu.
The Knife
Z płyty "Trespass", to chyba pierwszy singiel zespołu, który został zauważony.
The Fountain of Salmacis
Z albumu "Nursery Cryme". Jak dla mnie idealne odzwierciedlenie brzmienia zespołu w tamtym okresie.
Supper's Ready
Z albumu "Foxtrot" - być może najdłuższy utwór w dyskografii Genesis, ewidentnie idący w kierunku rocka progresywnego.
Firth of Fifth
Z "Selling England by the Pound" - głównie instrumentalny (choć Peter Gabriel śpiewa krótki tekst), chętnie grany przez zespół (jak i samego Steve'a Hacketta) na koncertach.
Carpet Crawlers
Z uznawanej za Opus Magnum płyty pięcioosobowego składu Genesis, "The Lamb Lies Down on Broadway".
Eleventh Earl of Mar
Z płyty "Wind and Wuthering".
Follow You Follow Me
Z płyty "...And Then There Were Three...". Pierwszy singiel, który osiągnął spory komercyjny sukces.
Mama
Z płyty "Genesis" - to już był wielki przebój osiągający szczyty list przebojów.
Land of Confusion
Z płyty "Invisible Touch". Moim zdaniem najlepsza "komercyjna" płyta trzech panów. A do tego teledysk z postaciami ze "Spitting Image" - smaczne.
I Can't Dance
Z "We Can't Dance" - łabędzi śpiew zespołu.
Congo
Z płyty "Calling All Stations". Jedyny utwór z tej płyty, który trafił na listy przebojów, ale przeszedł bez większego echa.
-
Pablo
"The Knife" miażdży - najcięższy i najbardziej agresywny utwór w dorobku Genesis. Anthony Phillips zagrał tutaj genialną solówkę, która moim zdaniem przewyższa wszystko, co później grał jego następca w zespole - przeceniany Steve Hackett.
0 Lubię -
kris_k
Sorki - jakoś dawno tu nie zajrzałem... Nie zgadzam się z opinią o Hackettcie - to jeden z moich ulubionych gitarzystów - ale oczywiście każdy może mieć swoje zdanie. W sumie ja chyba wolę te bardziej melodyjne i popowe wcielenie Genesis od tego zakręconego, ale w sumie to kwestia humoru i dnia kiedy słucham, po jaką płytę sięgnę :-)
0 Lubię
Komentarze (2)