Niesłyszalne częstotliwości, czyli jak psy stały się krytykami hi-endowego sprzętu audio
- Kategoria: Felietony
- Olivier Meunier-Plante
Świat naszych szczekających i merdających ogonami przyjaciół uwolnił swoje niezrównane zdolności słuchowe na scenie high-end audio. Na rynku nasyconym ludzkimi opiniami, psy wyłoniły się jako ostateczni koneserzy dźwięku, zbierając pochwały za ich niezrównane ucho do szczegółów i znacznie szerszy niż u nas zakres rejestrowanych częstotliwości. Wszystko zaczęło się od Bustera, 5-letniego Golden Retrievera z Seattle. Podczas gdy inne psy były zajęte gonieniem piłek tenisowych, Buster był bardziej zainteresowany balladami z gramofonu swojego właściciela, Jeffa. "Za każdym razem, gdy włączałem album »Bark Side...«, przepraszam, »Dark Side of the Moon«, Buster się podnosił." - mówi Jeff. "Na początku myślałem, że po prostu wspomina swoją szczenięcą miłość, ale potem zdałem sobie sprawę, że włuchuje się w wysokie tony, kontemplując dźwięki trójkąta".
Dzięki ich zdolności do odbierania częstotliwości wykraczających poza zakres nawet najbardziej oddanej ludzkiej błony bębenkowej, psy zawsze cieszyły się symfonią dźwięków, które ledwo możemy pojąć. Zdając sobie z tego sprawę, hi-endowe firmy audio szybko zmieniły swoją strategię marketingową. "Po co polegać na ludzkich uszach, które nie słyszą nawet dzwonka do drzwi, skoro mamy psy, które są w stanie wykryć zbliżającego się listonosza z odległości trzech przecznic?" - żartowała Linda Thompson, sprytna dyrektor generalna Audible Canine, wiodącego magazynu publikującego recenzje sprzętu audio w oparciu o reakcje czworonogów. Recenzenci, którzy nie korzystają z pomocy czworonogów, mają duży problem i twierdzą, że branża schodzi na psy. Nawet najdoskonalszy sprzęt pomiarowy, nie mówiąc już o ludzkich uszach, w porównaniu ze słuchem owczarka niemieckiego zdaje się psu na budę.
Aby testy były przejrzyste i zrozumiałe, wprowadzono nawet unikalny system "oceny łap". Ocena pięciu łap, wraz ze znaczkiem merdającego ogona, szybko stała się najbardziej pożądanym wyróżnieniem dla producentów sprzętu audio. Systemy, które nie sprawiały, że uszy beagle'a stawały dęba, lub nie wywoływały wymaganego machania ogonem u labradora, były natychmiast oznaczane jako "szorstkie" i w rezultacie znikały z rynku. Niektóre rasy, ze swoją dźwiękową wyższością, szybko wspięły się na szczyt. Pewien basset hound, który mimo wiszących uszu wykazał się nadzwyczajnymi zdolnościami oraz shiba inu, znany z tego, że nie potrafi słuchać sprzętu charakteryzującego się nierównym pasmem, stały się prawdziwymi gwiazdami psiego wszechświata audio. Aprobata niezwykle wybrednego szpica miniaturowego jest teraz cenniejsza niż nagroda Grammy.
Sesje treningowe dla tych krytyków nowej ery są intensywne, często obejmując rygorystyczne sesje słuchania przerywane jedynie przerwami na smakołyki i okazjonalną pogonią za wiewiórką. "Próba nakłonienia jamnika do skupienia się na średnich częstotliwościach, gdy rozprasza go aromat pobliskiej suszonej wołowiny, nie jest łatwa. Głodny zwierzak zabiera się do odsłuchu jak pies do jeża. Najlepiej zacząć szkolenie wcześnie, bo starego psa nie nauczysz aportować." - mówi najlepsza trenerka Mavis O'Reilly. Nie wszyscy są zadowoleni z tego przejęcia. Tradycyjni ludzcy audiofile czują, że ich terytorium zostało zaatakowane. "Mam złote uszy, a teraz wszyscy mówią, że nigdy nie będą tak złote jak u retrievera!" - protestuje Harold Jenkins, audiofil z 50-letnim doświadczeniem. Francuski piesek...
Przed psimi recenzentami stoją również duże wyzwania. Pierwsze przeznaczone do testu kable zostały niestety zakopany na podwórku. Słuchawki? Połknięte. Ale jak to mówią, każdy pies ma swój dzień i wydaje się, że ci czworonożni krytycy zostaną z nami na dłużej, a przynajmniej do czasu pojawienia się kolejnej wiewiórki. Nie można też zwalać wszystkiego na psie przyzwyczajenia. Zanim zaczniemy wieszać psy na naszym pupilu, zastanówmy się, czy w ten sposób nie wyraża swojej opinii, oszczędzając nam wielogodzinnych odsłuchów. Inwestując w nowy sprzęt, nie dajmy się jednak zwariować. Pies mimo wszystko nie powinien mieć w tej kwestii ostatniego, ehm, szczeknięcia. W końcu, jeśli jakiś wzmacniacz albo gramofon nie jest odpowiedni dla sznaucera, ale podoba się jego właścicielowi, nie może to być kość niezgody. Zazwyczaj sprawę załatwia dłuższy spacer, a jeśli to nie pomoże, w ostateczności można sięgnąć po kiełbasę.
Kto mógł przewidzieć, że w stale ewoluującym krajobrazie branży audio nasi futrzaści towarzysze staną się ostatecznymi krytykami, użyczając swoich bystrych uszu, aby ocenić, co brzmi najlepiej? W miarę zacierania się granic między ludzkimi i psimi koneserami, jedna rzecz pozostaje jasna - dobry system dźwiękowy cieszy nie tylko ucho, ale także duszę, niezależnie od gatunku. W miarę jak posuwamy się naprzód, staje się oczywiste, że psy nie tylko oferują bezwarunkową miłość, ale i nieomylne opinie na temat jakości dźwięku. Niezależnie od tego, czy jesteś ludzkim audiofilem, czy ciekawskim corgi, ostatecznie łączy nas wspólna miłość do melodii i harmonii. Następnym razem, gdy dostroisz się do swojego ulubionego utworu, pamiętaj, aby zatrzymać się, nadstawić ucha i docenić symfonię dźwięków, które rezonują w szerokim spektrum słuchaczy, dwunożnych lub czworonożnych.
Artykuł został opublikowany dzięki współpracy z magazynem PMA.
-
-
a.s.
Człowiekowi nie potrzeba niczego powyżej 24 bit/96 kHz, a 192 kHz to mocno na wyrost. U psa zakres słyszalnych dźwięków waha się w granicach od 15 Hz do 30 kHz, zaś u przeciętnego człowieka zakres ten wynosi około 20 Hz - 20 kHz, realnie 16 kHz. Minimalna częstotliwość próbkowania spełniająca ten warunek to 40 kHz. Jest to jeden z powodów, obok innych technicznych, że na CD dźwięk zapisany jest z częstotliwością próbkowania 44,1 kHz. Nie usłyszymy 48 kHz z próbkowania 96 kHz, ale marketing nam wciska coraz wyższe próbkowanie. Jeśli chodzi o rozdzielczość bitową, to 16 bit ma 96 dB, 24 bit ma 144 dB, 32 bit ma 192 dB. Nie znam urządzenia, które ma realnie taki stosunek sygnału do szumu w części analogowej jak te dwa ostatnie.
0 Lubię -
Garfield
@a.s. - Ale celem próbkowania powyżej 44,1 kHz wcale nie jest to, żeby słuchacz słyszał sygnał powyżej 20 kHz. Przeciwnie, chodzi o to, żeby ewentualne efekty aliasingowe (filtracja nie jest idealna) wystąpiły w miarę możliwości poza pasmem słyszalnym.
0 Lubię -
a.s.
@Garfield - Oczywiście, że tak, ale już przy częstotliwości próbkowania 96 kHz można stasować łagodny cyfrowy filtr dolnoprzepustowy o bardzo dobrym brzmieniu.
1 Lubię
Komentarze (4)