5 minut dla Pink Floyd
- Kategoria: 5 minut dla...
- Paweł Pałasz
Historia Pink Floyd sięga 1963 roku. To wtedy grupka studentów architektury z Cambridge postanowiła założyć wspólnie zespół. Początkowo skład był bardzo niestabilny (od samego początku grali w nim jednak basista Roger Waters i Nick Mason), podobnie jak nazwa - muzycy występowali pod takimi szyldami, jak Sigma 6, The Meggadeaths, The Spectrum Five, czy The Tea Set. Ostateczną nazwę, przybraną w 1965 roku, zaproponował Syd Barrett - wokalista i gitarzysta, który w składzie pojawił się w około roku wcześniej. Nazwa była połączeniem imion jego dwóch ulubionych bluesmanów - Pinka Andersona i Floyda Councila. W tamtym czasie składu dopełniali klawiszowiec Rick Wright i gitarzysta Rado Klose, który niedługo później opuścił zespół. Pozostała czwórka już w 1967 roku nagrała szereg przebojowych singli (z "Arnold Layne" i See Emily Play" na czele), a także debiutancki album "The Piper at the Gates of Dawn", wypełniony odjechaną, psychodeliczną muzyką, która do dziś wymyka się wszelkim klasyfikacjom.
Dwa z zawartych na nim utworów zostały skomponowane przez cały zespół, jeden przez Watersa, natomiast za pozostałe osiem odpowiadał Barrett. To jeden z powodów, dla których album ten jest niepowtarzalny - stan umysłowy uzależnionego od narkotyków Syda uniemożliwiał mu prawidłowe wykonywanie muzyki zespołu na żywo. Pozostali muzycy postanowili ściągnąć do zespołu Davida Gilmoura, teoretycznie jako dodatkowego gitarzystę. W praktyce coraz częściej "zapominali" wpadać po Syda w drodze na koncerty... W takich warunkach, z niestabilnym składem, nagrany został drugi album Pink Floyd, "A Saucerful of Secrets" (1968). Barrett zagrał tylko w trzech utworach, pozostałe zostały nagrane z Gilmourem. Wrażenie chaosu potęguje fakt, że w siedmiu utworach śpiewa aż pięciu wokalistów (wszyscy muzycy, w różnych konfiguracjach), ale już na tym longplayu pojawiło się wiele elementów, które zespół miał później rozwinąć. Niedługo później Syd odszedł z zespołu. Jego dalsza kariera nie trwała długo - nagrał dwa albumy solowe, ale po druzgoczącej relacji z koncertu postanowił wycofać się z kariery muzycznej. Zmarł w 2006 roku, z powodu powikłań związanych z cukrzycą.
Pozbawiony lidera zespół (Waters, Gilmour i Wright w tamtym czasie po równo dzielili się wokalnymi i kompozytorskimi obowiązkami) zmierzał w coraz bardziej eksperymentalnym kierunku. Wynikiem były dwa albumy, które po latach sami twórcy uznali za "zboczenie z właściwej drogi". Wydany w 1969 roku, dwupłytowy "Ummagumma" zawierał kilka nagrań koncertowych, a także nowe kompozycje każdego muzyka, nagrane bez pomocy pozostałych członków grupy i nie mające wiele wspólnego z konwencjonalną muzyką. Późniejszy o rok "Atom Heart Mother" zawierał już trzy "normalne" utwory (po jednym Watersa, Wrighta i Gilmoura), ale też wypełniającą całą stronę tytułową suitę, nagraną z pomocą chóru i orkiestry, oraz psychodeliczny kolaż dźwiękowy "Alan's Psychedelic Breakfast".
Na właściwie tory zespół wszedł wraz z albumem "Meddle" (1971). Na pierwszej stronie winylowej płyty znalazło się pięć dość prostych i zróżnicowanych utworów (od niemal hard rockowego "One of These Days", przez akustyczne ballady "A Pillow of Winds" i "Fearless", po jazzowy "San Tropez" i bluesowy "Seamus"), natomiast całą drugą stronę wypełniła kompozycja "Echoes" - pierwsze tak doskonałe dzieło grupy, które było drogowskazem dla jej późniejszych poczynań. A te nie powinny być obce żadnemu wielbicielowi muzyki rockowej. To cztery concept albumy (czyli takie, na których wszystkie utwory tworzą całość), które na stałe wpisały się do historii muzyki. Kolejno były to "The Dark Side of the Moon" (1973), "Wish You Were Here" (1975), "Animals" (1977) i "The Wall" (1979). Z każdym kolejnym z nich coraz wyraźniejsza stawała się dominacja w grupie Rogera Watersa, który coraz częściej udzielał się wokalnie, a także stawał się głównym kompozytorem i autorem tekstów. Szczytem tej dominacji był album "The Final Cut" (1983), przez niektórych postrzegany jako solowe dzieło Watersa. Nie bez podstaw - w jego nagrywaniu nie brał udziału Wright (usunięty przez lidera już w trakcie pracy nad "The Wall"), a udział Gilmoura i Masona był nie większy, niż towarzyszących im muzyków sesyjnych.
W 1985 roku Roger Waters postanowił zakończyć działalność Pink Floyd. Nie wziął jednak pod uwagę, że pozostali muzycy zdecydują się reaktywować zespół. Nastąpiło tu już w 1987 roku. Mimo procesu, wytyczonego przez byłego lidera, udało im się zachować prawa do nazwy. W składzie obejmującym Gilmoura, Wrighta i Masona zostały zarejestrowane dwa albumy - "A Momentary Lapse of Reason" (1987) i "The Division Bell" (1994). Oba zawierały muzykę nieco mniej ambitną od wcześniejszych dokonań grupy, bardziej przystępną dla przeciętnego słuchacza. Mimo sukcesu komercyjnego tego wcielenia Pink Floyd, zespół został rozwiązany po zakończeniu trasy koncertowej promującej "The Division Bell". Tylko raz doszło do reaktywacji, i to z Watersem w składzie. W 2005 roku odbył się ledwie 20-minutowy występ na charytatywnym koncercie Live 8. Nadzieję na powtórkę tego wydarzenia legły w gruzach po śmierci Ricka Wrighta w 2008 roku. Na tym jednak historia grupy się nie skończyła. Gilmour i Mason postanowili dokończyć pracę nad materiałem nagranym w okresie "The Division Bell", w rezultacie czego do sklepów właśnie trafił nowy album sygnowany nazwą Pink Floyd - "The Endless River". Poniżej można natomiast zapoznać się z najciekawszymi mniej znanymi kompozycjami z wcześniejszego dorobku grupy.
Interstellar Overdrive
Ponad 17-minutowy psychodeliczny jam, będący dowodem geniuszu - i szaleństwa - Syda Barretta.
Careful with That Axe, Eugene
Utwór nagrany już bez szalonego Barretta, za to jeszcze bardziej zwariowany. Dziki wrzask Watersa przeraża bardziej, niż wszystkie utwory black metalowe razem wzięte.
Alan's Psychedelic Breakfast
13-minutowa ilustracja do... Przygotowywania śniadania przez technicznego grupy, Alana Stylesa.
A Pillow of Winds
Chwila przerwy od pokręconych utworów. Ładna akustyczna ballada z jednym z nielicznych w dyskografii grupy tekstem o tematyce miłosnej.
The Hard Way
Pozostałość po niedokończonym projekcie "Household Objects" - muzycy chcieli nagrać album, na którym jedynymi "instrumentami" byłyby sprzęty codziennego użytku. Głęboka linia basu została zagrana na... Gumce recepturce.
Have a Cigar
Przy mikrofonie człowiek spoza zespołu - folkowy muzyk Roy Harper. Roger Waters nie umiał sobie poradzić z linią wokalną, a David Gilmour odmawiał zaśpiewania, gdyż nie utożsamiał się z napisanym przez basistę tekstem.
Welcome to the Machine
Przerażająca wizja przemysłu muzycznego zawarta w jeszcze bardziej przerażającej muzyce.
Goodbye Blue Sky
A tu równie przerażająca wizja wojny - tematu, na którego punkcie Waters miał prawdziwą obsesję.
Sorrow
Utwór wyjątkowo ambitny i progresywny, jak na post-watersowy Pink Floyd.
Komentarze (1)