Chartwell czy Audio Physic?
- Kategoria: Listy
- StereoLife
Szanowni Państwo, dopadła mnie nie lada zagwozdka - kupno pierwszego poważnego systemu stereo. Piszę do Państwa ponieważ śledząc rynek audio od dobrych kilku lat, wiem, że mieli Państwo do czynienia własnie z obiektami moich zainteresowań. Co więcej, bardzo dobrze je Państwo ocenili. Zacznę od tego że tak zwany opad szczęki lub jak kto woli dziwne uczucie pozytywnego niepokoju, które mówi "stary, to jest to" miałem dwa razy. Mowa oczywiście o momentach obcowania z realnymi cenowo systemami. Za pierwszym razem było to połączenie nieprodukowanych już kolumn Audio Physic Yara II Superior z Vincetem SV-237MK. To, co zrobił ten wzmacniacz po podłączeniu go zaraz po dwukrotnie tańszym piecyku, bodajże podstawowym modelu Creeka, spowodowało, że postrzeganie muzyki jako zlepku ludzkich talentów, czy to artystycznych, czy technologicznych, już nigdy nie było takie samo. Po raz drugi doświadczyłem tego na ostatnim Audio Video Show na stoisku Audiopunktu, gdzie Chartwelle LS6 z elektroniką Soul Note'a zwaliły mnie z nóg. Ale nie jakimś ostrym uderzeniem. Wręcz przeciwnie - dosłownie ułożyły mnie na kanapie na jakieś trzy godziny.
W tym momencie zaczyna się zabawa. Po pierwsze bardzo chciałbym zostać przy Vincencie, ponieważ czuję wobec niego słabość na tyle, że nie widzę nic innego. SV-237MK oferuje mocne, ale jednocześnie bardzo gęste i klimatyczne brzmienie, które bardzo lubię. Co do kolumn, pojawia się już kilka pytań. Mój pokój ma powierzchnię około 16 metrów kwadratowych i jest dobrze przystosowany do słuchania muzyki (dobre proporcje, dużo książek, grube zasłony, ściana z naturalnych desek). Do tego mam możliwość zachowania odpowiednich odległości bo bokach i od tyłu. W takich warunkach od razu nasuwają się na myśl porządne monitory albo niezbyt duże podłogówki. Kandydatów mam kilku. Na pewno chciałbym wziąć pod uwagę coś z oferty Audio Physica - tutaj mój wizualny ideał głośnika tworzą Sitary i Tempo - kolumny jeszcze ze starszego rozdania (raczej rynek wtórny). Boję się tylko zbyt jasnej góry pasma, chociaż Vincent pewnie mógłby to zbalansować (połączenie z Yarami II Superior było genialne).
Poza tym oczywiście Chartwelle - ta średnica to totalny kosmos. Ciekawe tylko czy z tym wzmacniaczem nie będzie tak mięciutko, że muzyka wyleje mi się przez balkon. Zarówno w LS6, jak i ich podłogowym odpowiedniku spodobała mi się rewelacyjna średnica podparta głęboko schodzącym basem. Z tego względu pod uwagę biorę też Xaviany - tutaj pewnie były by to Perle albo XN250 Evo. No i sprawa bardzo ważna - muzyka. Przede wszystkim nie jestem typem słuchacza, którego 90 % nagrań to Chesky Records na złotych krążkach. Nie chcę przesadnie analizować nagrań - radość i przyjemność grania stawiam o wiele wyżej. Bardzo lubię muzykę wokalną, jazz i małe składy, ale nie chcę kupować sprzętu tylko pod tym kątem. Zarówno muzyka gitarowa (od Pantery po Zeppelinów), jak i całkiem komercyjna, taneczna i popowa (Madonna, Michael Jackson czy Daft Punk), kończąc na rasowym, nowojorskim hip-hopie nie mogą się gryźć z systemem. Jednym słowem - uniwersalność. Chciałbym też, aby moja przyszła małżonka po włączeniu nowej płyty Beyoncé nie mogła podnieść się z kanapy. Bardzo jestem ciekawy Państwa opinii i subiektywnego wyboru - w którą stronę pójść jeśli chodzi o wyżej wymienione kolumny i ich połączenie z takim wzmacniaczem. Pozdrawiam serdecznie i życzę dalszego rozwoju StereoLife!
Serdecznie dziękujemy za miłe słowa i obszerny list. Jednocześnie przepraszamy za spóźnioną odpowiedź (niestety, testy nie chcą robić się same, a na miejsce jednego odesłanego kartonu przychodzą zaraz dwa kolejne). Zacznijmy od pierwszego zestawienia, które zrobiło na Panu duże wrażenie. Połączenie elektroniki Vincenta z Audio Physicami to sprawdzony i - ze względu na długoletnią obecność obu marek w ofercie tego samego dystrybutora - często ćwiczony przepis na sukces. Kolumny niemieckiej firmy dobrze reagują zarówno na mocne, dynamiczne wzmacniacze, jak i urządzenia o lekko ocieplonym, muzykalnym brzmieniu. Vincent ma i jedno, i drugie, w związku z czym taki mariaż rzeczywiście ma sens. Nie jest to jednak jedyne wyjście, bo - nie oszukujmy się - Vincent nie wymyślił w tej materii nic przełomowego. Dobrych wzmacniaczy hybrydowych jest na rynku całkiem sporo i nikt nie powiedział, że takie Sitary nie zagrają dobrze z Unisonem, Pathosem albo Synthesisem. Vincent ma w naszym kraju wielu fanów, jednak znam też co najmniej kliku audiofilów, którzy szybko rozstali się ze sprzętem tej marki - wcale nie ze względu na brzmienie, ale raczej jakość wykonania lub awaryjność. Europejska robota wciąż jest w cenie. Nie bez powodu. Idąc w tym kierunku, bardzo uważalibyśmy jednak na gabaryty kolumn. Sitara może być dobrym, jeśli nie najlepszym strzałem do pokoju o powierzchni 16 metrów kwadratowych. Tempo? Tu bylibyśmy bardzo, bardzo ostrożni. Można spróbować, ale od razu zaczęlibyśmy rozglądać się za kablami, które pomogą utrzymać niskie tony na wodzy. Nordost Red Dawn? Van den Hul The Wind Mk II Hybrid? To dwa modele, które "robiły robotę", kiedy sami używaliśmy Tempo VI w niewiele większym pomieszczeniu. Interesującą propozycją z katalogu Audio Physica mogą być także modele Classic 5 lub Classic 8. Nie wiemy czy połączenie tych zestawów z hybrydą, taką jak chociażby Unison Research Unico Primo, nie wciągnie Pana jeszcze mocniej niż Yary II Superior z Vincentem 237. Obie marki mają teraz tego samego dystrybutora, więc historia w pewnym sensie się powtarza. Znalezienie salonu, który umożliwi Panu sprawdzenie takiej konfiguracji nie powinno być trudne.
Druga opcja wydaje się (szczególnie z uwagi na rozmiar pomieszczenia, ale nie tylko) jeszcze bardziej kusząca. Chartwelle LS6 to doskonałe monitory, aczkolwiek LS3/5 to dopiero jest magia... Głośniki bez dwóch zdań wyjątkowe. Charakterystyczne, ale pod wieloma względami grające tak, że można zapomnieć o całym świecie. Średnicy, stereofonii, barwy, spójności, szybkości i namacalności dźwięku może im pozazdrościć wiele znacznie droższych, hi-endowych konstrukcji. Aby cieszyć się tym brzmieniem, trzeba jednak mieć świadomość pewnych ograniczeń takich paczek i wiedzieć jak wydobyć z nich maksimum możliwości. Dobre podstawki to absolutny priorytet. Ustawienie? W zasadzie im dalej od ścian, tym lepiej (co oczywiście nie jest łatwe w niewielkim pokoju, bo każde pół metra jest tutaj na wagę złota). Niskiego basu nie ma. Średni czasami się pojawia, ale też w ograniczonych ilościach. Czasami człowiek bardziej go sobie wyobraża, niż słyszy. Rozwiązaniem jest uzupełnienie systemu aktywnym subwooferem. Najlepiej takim o przyjemnym, gęstym brzmieniu. Ze względu na niską skuteczność, Chartwelle lubią też pracować w towarzystwie stosunkowo mocnego wzmacniacza. Ponieważ słucha Pan bardzo różnorodnej muzyki, skłanialibyśmy się raczej ku konstrukcji tranzystorowej (żeby nie przesłodzić). No, ale... Wszystko to da się ogarnąć, a jeżeli nagrodą ma być magiczny, wciągający, ekstremalnie muzykalny dźwięk, chyba warto podjąć się tej misji. Plan można realizować etapami. Najpierw kupić kolumny i dobrać do nich odpowiedni wzmacniacz (o ich współpracę z pomieszczeniem raczej nie ma się co martwić, chyba że w kategoriach ustawienia, pogłosu, wybranych podstawek czy uzyskanego kształtu sceny stereofonicznej). Subwoofer? Tu także nie powinno być żadnych problemów. Podłączając aktywnego basistę do wyjścia pre-out we wzmacniaczu (naszym zdaniem najwygodniejsza opcja), ilość niskich tonów i częstotliwość odcięcia będzie przecież można wyregulować pokrętłami. Ważna jest także regulacja fazy, o czym niestety wielu producentów zapomina. Jeżeli wszystkie te operacje sprawią, że budżet chwilowo przestanie się dopinać, zawsze można kupić coś w rodzaju Wilsona SUB-8. Wielu audiofilów odruchowo pomyśli, że do takich kultowych monitorów to aż "nie wypada", ale niech się Pan nie przejmuje. SUB-8 to bardzo fajny subwoofer, który z pewnością rozszerzy możliwości systemu w zakresie reprodukcji niskich tonów, a kosztuje mniej niż dedykowane podstawi do LS3/5. W przyszłości (albo od razu, jeśli będzie taka możliwość) będzie można pomyśleć o droższym głośniku basowym z oferty REL-a, DALI, Focala, Dynaudio albo Sonusa. Nowe subwoofery Triangle'a podobno też dają radę. Słysząc Beyoncé z monitorów Chartwella, Pańska przyszła małżonka na pewno będzie pod wrażeniem, ale bądźmy szczerzy - taka muzyka bez basu to jak wielkanocne śniadanie bez żurku, jajek i sałatki jarzynowej. W większości domów na stole i tak zostanie jeszcze dużo jedzenia, ale co to kogo obchodzi, jeśli nie ma "tej" sałatki...
Nie pozostaje nic innego, jak umówić się na dwa odsłuchy. W pierwszym systemie połączylibyśmy kolumny Audio Physica (powiedzmy Classiki 5) z hybrydową integrą (niech będzie Unison Research Unico Primo). W drugim - Chartwelle LS3/5 (wiemy, że LS6 mają więcej basu i lepszą dynamikę, ale LS3/5 mają więcej wszystkiego innego) z tranzystorowym wzmacniaczem o neutralnym i dynamicznym brzmieniu (może być Soul Note SA300 lub Hegel H90), najlepiej z opcją podłączenia aktywnego subwoofera. Godzina na jeden odsłuch, godzina na drugi i będzie Pan wiedział wszystko. Jeżeli Pańska druga połówka będzie chciała wziąć udział w tych eksperymentach, trzeba zabrać ją obowiązkowo. Czy bardziej spodoba jej się bezpośrednia, mocna Beyonce z Audio Physiców, czy może cieplejsza, bliższa, bardziej intymna z Chartwelli? Jak powszechnie wiadomo, mężczyźni nie są najlepsi w zgadywaniu co bardziej spodoba się kobietom. Czasami najbezpieczniej jest po prostu zapytać. Pozdrawiamy!
Bardzo dziękuję że poświęcili mi Państwo tyle czasu, aby pomóc mi w moich audio zagwozdkach. To bardzo miłe, że w tak zabieganym czasach zdecydowali się Państwo po prostu usiąść i szczegółowo opisać sprawę. Ja w tym czasie zdążyłem odwiedzić Audiopunkt, aby postawić obok siebie LS3/5 i LS6. Niestety Soul Note SA300 i dedykowane podstawki chwilowo wyparowały i maluchy zostały podłączone do integry Pioneera, ale to i tak wystarczyło, abym mógł je ze sobą porównać. LS3/5 w kilku momentach pokazały coś niesamowitego. Dźwięki jakby fruwały po pomieszczeniu i ujawniały się w miejscach, w których absolutnie nie spodziewałbym się ich usłyszeć. Odruchowo odwracałem głowę, aby sprawdzić, czy na pewno czegoś tam nie ma. Czapki z głów. W pewnym sensie będę miał teraz punkt odniesienia podczas słuchania innych kolumn. Jednak coś też odsunęło mnie od tych monitorów. Chyba brak takiego całościowego potraktowania muzyki we wszystkich zakresach. Zrodził mi się jakiś taki wewnętrzny bunt, że nie dostaję tego, czego chcę. Muzyka brzmiała jakby została przepuszczona przez sitko, na którym zostawały fajne efekty z niższych rejestrów i chyba coś jeszcze. Obawiam się, że pomyślę o tym systemie w przyszłości, ale wykorzystałbym LS3/5 bardziej jako biurkowe głośniki do pracowni. Później podłączyliśmy LS6F. Tutaj skala brzmienia jest nieporównywalna. Głośniki mają bardzo ładne zejście. Ich bas jest mocny, ale nie suchy. Nie zagrały tak, jak na Audio Video Show, ale tam były podłączone do całkiem innej elektroniki. Nie było tych magicznych momentów, co w LS3/5, ale dźwięk na całej szerokości pasma był dla mnie na tyle ciekawy, że w grze raczej zostawię LS6, prawdopodobnie w wersji podstawkowej. I pewnie jeszcze wrócę do odsłuchu z systemem Soul Note'a. Do sprawdzenia zostaje mi jeszcze Audio Physic. Widzę, że nie tylko Państwo mają mieszane uczucia jeśli chodzi o jakość wykonania Vincenta. Chyba pójdę za Państwa radą i zestawię niemieckie kolumny z Unisonem Unico Primo. Swoją drogą, w jednym z większych rodzimych sklepów widziałem wyższy model Preludio za 8999 zł. Jakaś dziwna rozbieżność cen, bo gdzieniegdzie model ten można kupić za 14000 zł. No nic, jeszcze raz dziękuje za Państwu za odpowiedź. Pozdrawiam serdecznie!
Co do różnic między LS3/5 a LS6, ma Pan absolutną rację. My również tak to odebraliśmy. Mimo, że LS6 są obiektywnie kolumnami bardziej wszechstronnymi i uniwersalnymi, chyba nie potrafilibyśmy sobie odmówić przyjemności kontaktu z magicznym brzmieniem LS3/5 - nawet jeżeli te będą wymagały wspomagania ze strony aktywnego subwoofera. Teoretycznie to profanacja, ale przy odpowiednim wyborze subwoofera może to być bardzo, bardzo atrakcyjna opcja. Do dziś mamy w pamięci brzmienie monitorów Sonus Faber Concertino Domus z firmowym subwooferem Gravis Domus - cudowny dźwięk z przestrzenią, której nie ograniczały podłogowe skrzynie i basem, który szybko udało mi się wyregulować tak, aby w naszym pokoju odsłuchowym był wręcz idealny. Choć nie były to najdroższe monitory w ofercie włoskiej manufaktury, grało po prostu rewelacyjnie. Długo zastanawialiśmy się czy oddawać te głośniki dystrybutorowi, czy może pożyczyć trochę pieniędzy od znajomych i je sobie zostawić. Zrezygnowaliśmy, a potem długo nie mogliśmy sobie tego wybaczyć. Te kolumny miały w sobie "to coś". No, ale... Obecnie testujemy monitory Graham Audio LS5/9 i wydaje się, że to one, a nie "szóstki", dają odpowiedź na pytanie "co kupić, jeśli kocham dźwięk LS3/5, ale chciałbym wiedzieć co to jest bas i dynamika". Co do Unisona, ceny urządzeń tej marki wyraźnie poszły w dół po zmianie oficjalnego dystrybutora. 8999 zł za Preludio to doskonała oferta. Wbrew pozorom, jest to wzmacniacz, który w odpowiedniej konfiguracji potrafi pokazać brzmienie ocierające się o hi-end, szczególnie w kwestii barwy, selektywności i przestrzeni. Należy jednak liczyć się z bardzo niską mocą, która automatycznie zawęża wybór kolumn. Dlatego naszym faworytem w tym przedziale cenowym wciąż pozostaje Triode 25 - wzmacniacz, który z jednej strony jest stuprocentową lampą, ale dzięki wyższej mocy i możliwości przełączenia w tryb pentodowy nie jest tak kapryśny i w praktyce może być traktowany jak dobry tranzystor. Jego cena też wyraźnie spadła. Kiedy testowaliśmy go pod koniec 2016 roku, kosztował 12700 zł, a teraz oficjalna cena (w wersji bez DAC-a) to 10499 zł. Nowy dystrybutor najwyraźniej sprawniej radzi sobie z wieloma rzeczami. Prawdopodobnie zamawia znacznie więcej urządzeń, w związku z czym mógł obniżyć ich ceny. Sytuacja na rynku audio raczej niespotykana, ale chyba nie będziemy się z tego powodu martwić, prawda? Pozdrawiamy!
Komentarze