Pearl Jam - Rearviewmirror
- Kategoria: Rock
- Karol Otkała
Z reguły nie kupuję wszelkiego rodzaju kompilacji, składanek, płyt typu "The Best Of" itp. Jeśli już lubię jakiś zespół, to mam w domu całą jego dyskografię, więc takie wydawnictwa są raczej dla niedzielnych słuchaczy albo fanatyków chcących mieć wszystko, co zostało wydane przez daną grupę. Pewnie nigdy nie zostałbym posiadaczem "Rearviewmirror" gdyby nie to, że przy hurtowych zakupach przez sieć trafiłem na egzemplarz w idealnym stanie za 2 funty, więc został u mnie w domu. Dlaczego? O tym za chwilę. "Rearviewmirror" to zasadniczo typowy "The Best Of" ale też nie do końca. Mamy tu klasyki grupy, w tym kilka w odświeżonych wersjach. Do tego dochodzi kilka smaczków - "State Of Love And Trust" - genialny utwór z filmu Singles, "I Got Shit/ID" z Merkin Ball, "Man Of The Hour" z Big Fish, "Last Kiss" ze świątecznego singla oraz "Yellow Ledbetter" z singla "Jeremy" (dwa ostatnie były dostępne na wydanym w 2003 roku "Lost Dogs", reszta to rzeczy "premierowe"). Wychodzi nam pięć rodzynków, w tym dwa lekko używane, pozostałe świeżutkie i pachnące.
Co nie zmienia faktu, że na 33 utwory znajdujące się na "Rearviewmirror" trochę mało jest tych perełek (choć z drugiej strony na "Lost Dogs" temat został prawie całkowicie wyczerpany). A jak przedstawia się tracklista tego wydawnictwa? 33 kawałki podzielono na dwie płyty: cięższą/szybszą i wolniejszą/bardziej delikatną. Zasadniczo nie można się przyczepić do doboru utworów. Są tu praktycznie same klasyki. Wiadomo - każdy ma inny gust i coś by wywalił, a co innego dorzucił. Mnie brakuje tu np. "Oceans" czy "Porch", ale w każdej chwili mogę sobie odpalić "Ten". Wiel-błąd jest gdzie indziej. Na "Lost Dogs" nie było "Crazy Mary" - tutaj tego nie naprawiono i jeden z najpiękniejszych, spokojnych utworów Pearl Jam nadal nie ma swojego miejsca w albumowej dyskografii grupy. Przechodzimy do odpowiedzi na pytanie, czemu album został u mnie. W sumie między wierszami już się ona przewinęła - Rearviewmirror to koncentrat pearljamowych klasyków. Jest to pierwsze wydawnictwo, po które sięgam, gdy zbieram płyty na dłuższą podróż autem. Po co brać ze sobą kilka albumów, skoro tutaj mamy praktycznie wszystko, co najlepsze? Brak innych utworów można przeżyć przez jakiś czas.
A minusy? Brak "Crazy Mary" i może jeszcze poligrafia. Niby całość jest ładnie wydana, ale po wypuszczeniu "Anthology" przez Beastie Boys, już nigdy nic nie będzie takie samo i wszystkie kompilacje będą przyrównywane do tej. W przypadku Pearl Jam to porównanie nie wypada kolorowo - tu mamy do czynienia z digipakiem , płytki umieszczone są w tekturowych "szufladkach", książeczka grubością nie grzeszy. Z jednej strony fajnie, bo całe wydawnictwo nie zajmuje zbyt wiele miejsca, jest poręczne, ale osobiście chciałbym zobaczyć tu coś więcej, na przykład rarytasy takie, jak unikatowe zdjęcia. Więcej wad nie zauważono. "Rearviewmirror" to idealna pozycja dla osób, które nie mają czasu/ochoty żeby zapoznać się z całą twórczością Pearl Jam lub chcą rozpocząć swoją przygodę z zespołem od tego, co w nim najlepsze. Dla prawdziwych fanów album ten jest raczej ciekawostką, rzeczą nie do końca potrzebną (chociaż w aucie się przydaje), ale ocena będzie wystawiona pod kątem tej pierwszej wersji.
Artysta: Pearl Jam
Tytuł: Rearviewmirror
Wytwórnia: Epic
Rok wydania: 2004
Gatunek: Grunge, Rock Alternatywny
Czas trwania: 143:19
Opakowanie: Digipack
Ocena muzyki
Ocena wydania
Komentarze