Grief Circle - Weightless
- Kategoria: Metal
- Karol Otkała
O tym, że Polska "umie" w różne post metale wiemy już od dawna. Na przestrzeni ostatnich lat ukazało się wiele wydawnictw, które zyskały uznanie nie tylko w kraju, ale również na świecie. Kończący się rok pod kątem gatunkowym wypada mocno średnio, jednak sytuację próbuje swoim debiutanckim albumem ratować pochodzący z Sosnowca Grief Circle. Zespół jest na scenie zjawiskiem nowym, ponieważ powstał w zeszłym roku, jednak każdy z jego członków miał już doświadczenie muzyczne z innych projektów. "Weightless" przewinął mi się w Internecie kilkukrotnie krótko po premierze, jednak sięgnąłem po niego dopiero, gdy dzięki uprzejmości Heavision trafiła do mnie fizyczna kopia albumu. Zachęcony bardzo pozytywnymi opiniami słuchaczy, z biegu siadłem do wydawnictwa i już po kilku minutach wydałem wyrok, przyklejając ekipie z Sosnowca etykietę zespołu "Moanaa-podobnego".
Jak się później okazało, jest to etykietka trochę krzywdząca, ponieważ Grief Circle stara się kroczyć swoją ścieżką, która ze względu na wyeksploatowanie gatunku często przecina też inne szlaki. Wciąż, skojarzenie "brzmi to trochę jak Moanaa" jest jak najbardziej trafne, bo wystarczy kilka sekund śledztwa, by odkryć, że w obu projektach za mikrofonem stoi Rafał Kwaśny.
"Weightless" przynosi słuchaczom niespełna 50 minut muzyki podzielonej na 6 utworów. I tak, jak otwierający album "Cursed" można uznać za standardowego przedstawiciela sludge/post, tak bardzo ciekawie robi się już w drugim w zestawieniu utworze "Hangman". W niespełna dziesięciu minutach zespół upakował naprawdę sporo. Dużo się tu dzieje. Po spokojnym początku atmosfera zaczyna gęstnieć z każdą kolejną minutą. Mimo specyfiki gatunku pojawia się tutaj dużo elementów bardzo charakterystycznych i wpadających w ucho już przy pierwszym przesłuchaniu.
Jeszcze gęstsza atmosfera panuje w dusznym "Outward Spiral", który rozpoczyna się wyjątkowo niepozornie, by w pewnym momencie stłamsić słuchacza. W zasadzie sytuacja wygląda podobnie w pozostałych trzech utworach. W tym momencie należy sprawę postawić jasno - Grief Circle nie odkrywa gatunku na nowo. Wszystko, co zostało zaprezentowane na "Weightless" słyszeliśmy już wcześniej. Przewija się tu Moanaa, momentami Allochiria czy też Callisto.
Mimo szczerych chęci i prób muzyków, nie da się wyeliminować tych porównań. Pytanie, na ile ta wtórność nam przeszkadza? Jeśli słuchanie n-ty raz czegoś podobnego drażni nas, to sludge/post raczej musimy odstawić, ponieważ tutaj już chyba niczego nowego się nie wymyśli. Jeśli natomiast te podobieństwa i nawiązania nam nie przeszkadzają, z "Weightless" spędzimy wiele przyjemnych chwil, ponieważ jest to bardzo solidne wydawnictwo, które ma szansę zaistnieć nie tylko na rodzimej scenie. W niczym nie ustępuje dokonaniom zagranicznych składów.
Artysta: Grief Circle
Tytuł: Weightless
Wytwórnia: Heavision
Rok wydania: 2022
Gatunek: Post Metal, Sludge Metal
Czas trwania: 48:30
Ocena muzyki
Ocena wydania
Komentarze