Thy Worshiper - Bajki o Staruchu
- Kategoria: Metal
- Karol Otkała
Po wydaniu bardzo ciepło przyjętych "Klechd" w obozie Thy Worshiper nastała długa studyjna cisza. W mediach społecznościowych również niewiele się działo, newsy pojawiały się sporadycznie i często dotyczyły innych projektów, w których uczestniczą muzycy tej grupy. Ciężko zatem było prognozować, kiedy i czy w ogóle pojawi się nowy album. Zapowiedź "Bajek o Staruchu" pojawiła się na niespełna miesiąc przed premierą wydawnictwa. "Baba Jaga" początkowo mogła szokować. Nie odnajdziemy tu nawet odrobiny ciężaru, do którego przyzwyczaiła nas ekipa z Dublina, występująca na nowym krążku w odświeżonym składzie - z nowym perkusistą i wokalistką. "Baba Jaga" gra z słuchaczem w grę opartą o klimat. A ten, mimo braku ciężaru, gęstnieje z minuty na minutę przeplatając ze sobą w świetny sposób kontrastujące wokale - żeński i męski.
Otrzymując przed premierą tak łakomy kąsek, słuchacze mogli nastawiać się na naprawdę bardzo dobry materiał. I taki właśnie nagrał Thy Worshiper. "Bajki o Staruchu" są bezpośrednią kontynuacją "Klechd" i mimo, że nie oferują takiego rozmachu, przewyższają poprzednika pod co najmniej jednym względem - są zdecydowanie łatwiej przyswajalne. Głównie chodzi mi tu o czas trwania. "Klechd" słuchało się świetnie, jednak te 80 minut mogło zmęczyć, a dla osoby postronnej było barierą nie do przebrnięcia. Tutaj muzyki mamy o ponad 25 minut mniej. W bardzo istotny sposób wpływa to na odbiór krążka. A ten i tak może być wyjątkowo specyficzny.
Już otwierający utwór "Straszno Tu" wprowadza nas w świat pełen kontrastów, zaczynając się kobiecym szeptem, po którym następuje eksplozja rodem z dziecięcych koszmarów. Ta z kolei przechodzi płynnie w muzyczne ukojenie, które zachwiane jest tekstem, który nie daje poczucia bezpieczeństwa. Jak na utwór nie przebijający nawet bariery pięciu minut, w "Straszno Tu" dzieje się wyjątkowo wiele i po jego przesłuchaniu słuchacz może czuć się jak po przejechaniu przez walec. A to dopiero początek oryginalnej, specyficznej przygody.
"Aniołkowi Nie Wierz" rozpoczyna się kołysankową formą, która teoretycznie mogłaby pomóc w uśpieniu dziecka. Jednak tekst już po krótkiej chwili zasiewa ziarenko zwątpienia, by przeobrazić się wraz z muzyką w koszmar, który dopiero pod koniec spuszcza z tonu. Za chwilę zespół znowu uderza nas w twarz w utworze "Cień". "Sen" zdaje się rozluźniać atmosferę, chociaż ta nadal pozostaje schizofreniczna. Przypomina mi ona klimat z animacji "Chojrak - tchórzliwy pies" - tam również nie było chwili na wytchnienie, ponieważ wszędzie czyhało niebezpieczeństwo niewiadomego pochodzenia.
Mimo wyjątkowo mocnego poczucia niepewności w tekstach Thy Worshiper znajduje miejsce dla niewinnych fragmentów, jak na przykład w "O Kwiatku Na Grobie", gdzie pojawia się dziecięca wyliczanka "kocha, lubi, szanuje, nie chce". Jednak nawet ona w pewnym momencie przybiera "złą" formę i zamiast bawić, zaczyna straszyć. Mogłoby się wydawać, że zespół da odpocząć słuchaczowi chociaż w ostatnim utworze. Najdłuższa w zestawieniu "Mgła" początkowo daje taką nadzieję, jednak ta pęka jak bańka mydlana w okolicach czwartej minuty, ponieważ zespół postanawia praktycznie do ostatnich dźwięków katować słuchacza. I trzeba przyznać, że to katowanie jest wyjątkowo przyjemne.
Podobnie jak poprzednie wydawnictwa Thy Worshiper "Bajki o Staruchu" są materiałem wymagającym, pełnym kontrastów i ewidentnie nie dla wszystkich. Jeśli jednak ktoś zna wcześniejszą twórczość zespołu i lubi "Klechdy", doskonale odnajdzie się również i tu. Podobnie odnajdą się tutaj fani black metalu z elementami ludowymi, których jakimś cudem twórczość zespołu z Dublina do tej pory omijała.
Artysta: Thy Worshiper
Tytuł: Bajki o Staruchu
Wytwórnia: Pagan Records
Rok wydania: 2021
Gatunek: Black Metal
Czas trwania: 54:06
Ocena muzyki
Ocena wydania
Komentarze