Björk - Post
- Kategoria: Elektronika
- Radomir Wasilewski
Po doskonałym przyjęciu "Debutu" przez fanów i krytykę, pochodząca z Islandii artystka szybko wzięła się za tworzenie kompozycji na jego następcę. W efekcie jej drugi album ukazał się dwa lata po premierze "jedynki" i tak, jak poprzednik, odniósł olbrzymi sukces komercyjny. Przyniósł muzykę nie tylko przebojową, melodyjną i chwytliwą, ale również dźwięki trudniejsze, ambitniejsze i bardziej wysmakowane. Björk postanowiła rozpocząć przygodę z charakterystycznym dla siebie eksperymentowaniem i poszukiwaniami w świecie elektroniki oraz alternatywnych brzmień, co już niebawem miało przynieść jej tytuł ikony takiego grania oraz szacunek fanów na całym świecie. "Post" zawiera muzykę równie różnorodną i eklektyczną, jak jej poprzednik. Album skomponowano z podobnych składników gatunkowych, bo tym razem także podstawą konstrukcji jest nowoczesna muzyka elektroniczna w jej chwytliwym, a miejscami nawet hałaśliwym, typowym, dla lat dziewięćdziesiątych wydaniu. Dokoptowano do niej jednak elementy rocka, jazzu, industrialu i estetyki bliskiej panoramicznym soundtrackom filmowym. Ponownie wymieszano ze sobą sztuczność i technologiczną syntetyczność, pełną zniekształceń i elektronicznych podrasowań rytmikę z naturalnymi brzmieniami instrumentów, takich jak bas, gitary, skrzypce, harfa, trąbka czy saksofon.
Ponownie większość kompozycji jest przystępna i chwytliwa, trzymając się tradycyjnych schematów zwrotkowo-refrenowych i dużej przebojowości. Ale obok nich pojawiło się też kilka mniej oczywistych kawałków, w których artystka ucieka w rejony nieprzewidywalności i ambicjonalności. Najczęściej są to kompozycje spokojniejsze, w których momentami jest zaskakująco ascetycznie i cicho, co stanie się wyraźnym drogowskazem na przyszłość. Największym atutem drugiego wydawnictwa Björk jest kapitalna, bardzo bogata i wielobarwna oprawa instrumentalna, w której tworzeniu wzięło udział kilkudziesięciu zaproszonych do nagrań gości, tworzących coś na kształt miniorkiestry. Do tego dochodzi charakterystyczny, emocjonalny, bardzo różnorodny śpiew Islandki, mający w sobie zarówno coś z delikatności małej, nie do końca grzecznej dziewczynki, jak i energii typowej dla jazzowo-operowej diwy. I wreszcie ostatni atut albumu, jakim jest nowoczesne, pełne technologicznej mocy i selektywności brzmienie, które mimo ponad dwudziestu lat od premiery wydawnictwa w ogóle się nie zestarzało i wciąż potrafi urzec słuchacza swoją doskonałością. Poczynając od "Post", Björk stała się wyznacznikiem aktualnych trendów brzmieniowych w muzyce elektronicznej, przenoszonych także na poletko rockowe.
Początek płyty jest zaskakująco mocny i ciężki. Zawiera wręcz rockową, do tego wzbogaconą ostrzejszymi wejściami w refrenach i mocnym, pulsującym brzmieniem basu kompozycję "Army of Me", która stała się ulubionym utworem Islandki wśród fanów cięższych brzmień oraz obiektem mnóstwa mniej lub bardziej udanych przeróbek (choćby autorstwa polskiego zespołu Moonlight). Następny utwór w zestawie, dość przewrotnie zatytułowany "Hyper-Ballad", nie ma nic wspólnego ze spokojnym, balladowym graniem. Jest za to dynamiczną, taneczną a przy tym tajemniczą pieśnią, opartą na beatowej rytmice i nabierającym mocy śpiewie Björk. Dużo więcej stonowania jest za to w "Modern Things", utworze mocno alternatywnym, z połamaną, nietypowo zaaranżowaną rytmiką i częstymi wyciszeniami fabuły. Stanowi on wstęp do najbardziej znanego i najlepszego kawałka z "Post", jakim jest wyraźnie jazzujacy, zagrany w hałaśliwym stylu znanym z piosenek tytułowych ze starych filmów o Jamesie Bondzie "It's Oh So Quiet". W tej piosence budowanie napięcia i przechodzenie od fragmentów spokojniejszych do wybuchowych zostało przez Björk opanowane do perfekcji. "Enjoy" wchodzi w cięższe, wyraźnie industrialne rejony z bogatym wykorzystaniem przesterowanego brzmienia basu, głośnych, odjechanych wstawek trąbek oraz monotonnie wystukiwanego rytmu. Uspokojenie nastroju przynosi krótki, wyciszony "You've Been Flirting Again", który połączono z przestrzenną i epicką "Isobel", w której wykorzystanie brzmień orkiestry, trąbki i panoramicznych klawiszy ma iście filmowy rozmach. Do tego Björk wzbiła się tutaj na wyżyny swoich możliwości wokalnych. Powolny, leniwy, nowocześnie zaaranżowany "Possibly Maybe" to kolejna wycieczka Islandki w rejony zyskującego na popularności w połowie lat dziewięćdziesiątych trip-hopu. Z kolei w żywym i dynamicznym "I Miss You" po raz kolejny pojawiają się taneczne rytmy, tym razem jednak podane w dużo mniej oczywisty i chwytliwy sposób jak to bywało wcześniej. Na zakończenie słuchacz dostaje krótki wyciszacz, oparty na delikatnym, minimalistycznym brzmieniu harfy "Cover Me", płynnie przechodzący w największy odjazd i improwizację tego wydawnictwa czyli "Headphones". Ta kompozycja gra sobie gdzieś w tle przez prawie sześć minut bez żadnych wzorów i schematów, czarując słuchacza jedynie delikatną oprawą elektroniczną i stonowaną, wokalną ekwilibrystyką Björk.
"Post" jest pierwszym w pełni świadomym i dojrzałym wydawnictwem w dorobku Islandki. Pomimo bazowania na pomysłach i schematach, które słyszeliśmy już na jej debiutanckiej płycie, tym razem poszczególne utwory są dużo bardziej przemyślane, doskonale łącząc w sobie przebojowość z oryginalnymi i ambitnymi zagrywkami. Jest to album, który nie tylko zyskał aprobatę fanów muzyki elektronicznej i alternatywnej, ale też rozpoczął najlepszy, najbardziej twórczy okres w historii Björk, którego szczyt miał nastąpić już niebawem. Od tego krążka rozpoczęła się też fascynacja twórczością Islandki wśród młodszych wykonawców, w tym także tych stroniących od syntetycznych, technologicznych brzmień. Dla wszystkich miłośników współczesnej muzyki elektronicznej jest to pozycja obowiązkowa, która nie ma prawa się nie spodobać. Również ci, którzy dotychczas nie mieli styczności z utworami Björk, mogą spokojnie od "Post" zaczynać swoją przygodę z jej twórczością. Na pewno się nie zawiodą.
Artysta: Björk
Tytuł: Post
Wytwórnia: One Little Indian
Rok wydania: 1995
Gatunek: Elektronika, Trip-Hop
Czas trwania: 46:11
Ocena muzyki
Komentarze