Rage Against The Machine - Renegades
- Kategoria: Rock
- Karol Otkała
Jeden z moich znajomych stwierdził kiedyś, że "Renegades" to - obok debiutu - najlepsza rzecz, jaką udało się stworzyć ekipie Rage Against The Machine. Można by się w całości z tym stwierdzeniem zgodzić, gdyby nie jeden haczyk - czwarty longplay zespołu to w rzeczywistości nie autorski materiał, a cover album. Dobór utworów sprawił jednak, że wiele osób żyło lub nadal żyje w błogiej nieświadomości. Zespół odświeżył tutaj kilka klasyków i dał drugie życie utworom, które w oryginale nie podbiły świata. Klasyki? Proszę bardzo. Na pierwszy ogień idzie "How I Could Just Kill A Man" zmajstrowany w oryginale przez Cypress Hill na albumie debiutanckim. Obie wersje nie różnią się jakoś specjalnie, może oprócz tego gitarowego pazura zaprezentowanego przez Rage Against The Machine.
Z klasyków mamy tu jeszcze takie sławy, jak The Rolling Stones, Bob Dylan, Bruce Springsteen czy Afrika Bambaataa. Wielkim fanem powyższych nie jestem, więc trudno mi ocenić czy zespół wybrał ich największe przeboje czy też pogrzebał trochę głębiej. Jedno jest pewne - wybór był świetny. "Renegades Of Funk" szalał na listach przebojów na przełomie wieku. Z kolei umiejscowione pod koniec krążka "The Ghost Of Tom Joad" (Springsteen), "Street Fighting Man" (The Rolling Stones), "Maggie’s Farm" (Dylan) i "Down On The Street" (The Stooges) to jedne z mocniejszych momentów na płycie. Przechodzimy do "drugiego życia". Tu mam murowanego faworyta - "Pistol Grip Pump". Oryginał od "Volume 10" mnie osobiście nie powala. Wersja RATM natomiast słuchacza zniewala - doszła tu dynamika i gitarowy pazur, a i Zack na wokalu wypada bardziej wyraziście. Efektem jest utwór niesamowicie nośny, przebojowy, w którego rytmie głowa sama się prosi o bujanie.
Następny przykład - "In My Eyes" (Minor Threat) - najcięższy moment tego krążka - moim zdaniem podobny do "Tire Me" z "Evil Empire". "Kick Out The Jams" (MC5) i "I’m Housin’" też spokojnie dają radę i nie odstają od reszty in minus. Tego samego niestety nie mogę powiedzieć o "Microphone Fiend" i "Beautiful World". O ile ten pierwszy w tłoku jeszcze ujdzie, to drugi pasuje do "Renegades" jak Doda do Vadera. Kawałek sam w sobie nie jest zły, ale umieszczenie takiego smuta na gitarowym pocisku jest, przynajmniej dla mnie, nieporozumieniem. Poza tym powiedzmy sobie szczerze - Zackowi zdecydowanie lepiej wychodzi darcie mordy niż takie delikatne śpiewanie. Innych większych wad nie zauważono. "Renegades" bez wstydu można postawić na półce obok innych albumów tej grupy.
Artysta: Rage Against The Machine
Tytuł: Renegades
Wytwórnia: Epic
Rok wydania: 2000
Gatunek: Rock, Rap Metal
Czas trwania: 60:36
Opakowanie: Jewelcase
Ocena muzyki
Ocena wydania
Komentarze