Father John Misty - Pure Comedy
- Kategoria: Rock
- Jędrzej Dobosz
W eseju, który towarzyszył premierze płyty, spiritus movens projektu Father John Misty, 36-letni Joshua Tillman, wyjaśnił, że "Pure Comedy" to album opowiadający o losach quasi-ludzkiej rasy, której przedstawiciele z przyczyn biologicznych rodzą się niedoskonali mózgowo. Ponieważ ciała ich matek nie są przystosowane do rodzenia dzieci z głowami w rozmiarze w pełni rozwiniętego mózgu, wydają one na świat potomstwo o mózgach jedynie częściowo rozwiniętych, a te później już nie rosną. Intelektualnie niewykształcone dzieci wychowywane są przez podobnie nierozwiniętych mózgowo dorosłych i z czasem poznają wartości, które pomagają im nabrać ogłady (miłość, kultura), oraz uczą się sztuki przetrwania. Świadome swojej ułomności istoty wytworzyły wysoki poziom wyobraźni i dystansu do swojego istnienia, dzięki którym wykreowały system wierzeń mający nadać sens ich niełatwemu bytowi. Życie tych pseudo-ludzi jest zatem słodko-gorzkie, zawieszone pomiędzy świadomością swojej niedoskonałości i wyobrażeniami o lepszym życiu.
Nakreślenie tak sarkastycznego tła dla swojej płyty jest dość znamienne dla Tillmana. Wystarczy przeczytać dowolny wywiad z nim, aby przekonać się, że mamy do czynienia z błyskotliwym facetem, który potrafi inteligentnie żonglować ironicznym humorem i poważnymi refleksjami. Cała "Pure Comedy" to płyta właśnie śmieszno-straszna, punktująca społeczne, moralne i polityczne ułomności naszej cywilizacji trochę komicznie, a trochę filozoficznie, oraz przez pryzmat podstawowych wartości, które wszyscy dzielimy, lub które wspólnie zatracamy. "Total Entertainment Forever" bierze za cel uzależnienie ludzi od rozrywki cyfrowej, internetowego bełkotu i komputerowej pornografii. "Ballad of the Dying Man" opisuje ostatnie chwile umierającego człowieka, którego finalne myśli na łożu śmierci skupione są na analizie swojego zaangażowania w zażarte dyskusje internetowe, a którego ostatnią czynnością przed śmiercią jest sprawdzenie nowych postów na Facebooku, aby zobaczyć, co go ominie. "When the God of Love Returns There'll Be Hell to Pay" używa apokaliptycznej metafory, by pokazać pochylającemu się nad człowiekiem Bogu do jakich okropieństw zdolni są ludzie, i w konsekwencji zrzucić na niego część winy i odpowiedzialności przez to, że takimi ich stworzył. "Things It Would Have Been Helpful to Know Before the Revolution" maluje przewrotnie alternatywny obraz Ziemi, gdzie przestraszone postępującym globalnym ociepleniem społeczeństwa obaliły rządy, aby ratować klimat, co doprowadziło co prawda do uratowania środowiska naturalnego, ale też spowodowało tąpnięcie cywilizacyjne i powrót do prymitywnego trybu życia, w efekcie zubożając ludzi o dobrodziejstwa codziennego życia, które gwarantuje nowoczesny świat.
Ludzkość opisana na "Pure Comedy" to przerysowany obraz nas samych, z groteskowym portretem naszych wad cywilizacyjnych. Niby wszystko tu przypomina nasz świat, ale jednak dystansujemy się od opisanych tu okropieństw w nadziei, że jesteśmy mądrzejsi od zaprezentowanych na albumie quasi-ludzi. We wspomnianym eseju Tillman porównuje wrażenie słuchania tego albumu ze spadaniem z kosmosu w stronę Ziemi. Im bliżej jej się znajdujemy, tym szybciej lecimy, więc obraz staje się coraz bardziej rozmazany. Jesteśmy coraz bliżej domu, ale jednocześnie ciężej nam dostrzec kształty i kolory, zupełnie jakbyśmy nie poznawali miejsca, z którego pochodzimy. W tym zamęcie życia tkwi rdzeń komedii z tytułu płyty - im bardziej szczegółowo przyglądamy się światu, który sami budujemy, tym bardziej nas on przeraża, chcemy się od niego zdystansować, nie poznajemy go. Zamykający krążek "In Twenty Years or So" kończy jednak opowieść dość neutralnie, zauważając, że w kosmicznym planie pojedyncze ludzkie życie nie jest niczym wielkim, więc póki dobrze się czujemy spędzając czas z ludźmi, których kochamy, nie ma dla nas dużego znaczenia, co stanie się z całym rodzajem ludzkim za kilkadziesiąt lat. Tillman zdecydowanie rozgranicza jednostkę i grupę, sugerując, że tylko jako pojedyncza osoba można mieć nadzieję na bycie wolnym i szczęśliwym.
Choć Tillman zdecydowanie zasługuje na miano barda, a siła przekazu "Pure Comedy" leży głównie w warstwie lirycznej, strona muzyczna trzeciego krążka Father John Misty pod żadnym pozorem nie powinna być marginalizowana. Choć niektórzy artyści opierający siłę swoich utworów głównie na głębi tekstu często sprowadzają muzykę do minimum, aby pozwolić liryce opanować słuchacza, Father John Misty jest projektem traktującym brzmienie równie poważnie, jak przekaz. Tillman zwykle nazywany jest muzykiem folkowym (z czego sam żartuje na tej płycie), ale jako że określenie "folk" stosowane jest w dzisiejszych czasach do byle wokalisty śpiewającego do akompaniamentu akustycznej gitary, ciężko mi w stu procentach określić "Pure Comedy" mianem krążka folkowego. Father John Misty skutecznie przebiera w środkach muzyki rozrywkowej dostarczając coś na kształt hybrydy ambitnego popu, nienachalnego indie rocka, bardowego snucia hipnotyzujących opowieści i klimatów faktycznie folkowych, ale w alternatywnym ujęciu. Mocno zaakcentowane w kompozycjach są partie fortepianu, co w połączeniu z charyzmatycznym wokalem Tillmana i jego talentem do pisania ładnych melodii, ewidentnie przywodzi na myśl Eltona Johna (szczególnie w numerze tytułowym, "When the God of Love Returns There'll Be Hell to Pay" i "The Memo", które brzmią jak zapomniane klasyki Anglika). Tillman jest tu zresztą w świetnej formie wokalnej i wypada przekonująco zarówno w niskiej, męskiej tonacji, jak i w momentach, gdzie śpiewa delikatnie, dopasowując się do spokojnych aranżacji. Ślicznie wypolerowana produkcja zgrabnie godzi wspomniane sentymentalne ballady na fortepian i gitarę z chwytliwymi piosenkami o klasycznej popowej strukturze, utworami ambitniej zaaranżowanymi i zaskakująco rozbudowanymi, a także minimalistycznymi perełkami podporządkowanymi kluczowi melodyjnemu. Cały materiał jest tak dobrze przemyślany i zaaranżowany, że trwający poniżej trzech minut alternatywny hit pop-rockowy "Total Entertainment Forever" świetnie zazębia się mroczną, niepokojącą balladą "Things It Would Have Been Helpful to Know Before the Revolution" i nie gryzie się z minimalistycznym 13-minutowym "Leaving LA", gdzie sennemu wokalowi towarzyszą tylko smętna gitara klasyczna i nostalgiczna sekcja smyczkowa. "Pure Comedy" to zestaw piosenek tak zręcznie napisanych i wyprodukowanych, że pomimo prawie osiemdziesięciu minut trwania, album w żadnym momencie nie nuży ani nie męczy.
W pewnym sensie, "Pure Comedy" jest dziełem kompletnym. Materiał jest błyskotliwie napisany, ładnie wykonany i dopieszczony produkcyjnie. Można wsłuchiwać się w niego bez końca i zatracić się w tych niepokojących historiach, ale płyta też sprawdza się jako przyjemna muzyka do niezobowiązującego słuchania w tle, kiedy zajmujemy się innymi sprawami. Można nie zgadzać się z filozofią polityczno-społeczną Tillmana albo czepiać się paru jego kontrowersyjnych refleksji, ale nie da się zaprzeczyć, że w świecie postępującej miałkości i sztuczności intelektualnej muzyki pop, Joshua to facet, który faktycznie ma co nieco w głowie i potrafi to przekazać w interesujący sposób. Jedyne, czego mi na "Pure Comedy" brakuje, to prawdziwego przeboju - utworu, który podbiłby masowe środki przekazu katapultując sprzedaż tego bądź co bądź dość alternatywnego krążka. Miło byłoby usłyszeć singiel Father John Misty w komercyjnej stacji radiowej i wyobrazić sobie zdziwienie przypadkowego słuchacza próbującego rozszyfrować o co chodzi w otwierających "Total Entertainment Forever" wersach o Taylor Swift i pozamałżeńskim seksie w wirtualnej rzeczywistości, i jak to się ma do teledysku z Macaulayem Culkinem w stroju Kurta Cobaina ukrzyżowanym przez pracowników pseudo-McDonald's... To byłaby komedia w iście tillmanowskim stylu!
Artysta: Father John Misty
Tytuł: Pure Comedy
Wytwórnia: Sub Pop, Bella Union
Rok wydania: 2017
Gatunek: Indie Rock, Alternatywny Pop, Indie Folk
Czas trwania: 74:17
Ocena muzyki
Nagroda
Komentarze