Dola - Czasy
- Kategoria: Metal
- Karol Otkała
Uwielbiam polską niszową scenę muzyczną, ponieważ za każdym razem, gdy myślę, że słyszałem już wszystko i nic mnie nie zaskoczy, pojawia się album lub zespół, który burzy ten spokój i okupuje playlistę przez wiele dni. Ostatnim takim odkryciem jest toruński zespół Dola, który na swój sposób jest fenomenem. Trio powstało w 2018 roku, dwa lata później ukazał się ich debiut, zatytułowany po prostu "Dola", a niewiele ponad rok później muzycy własnym sumptem wydali drugi album - "Czasy". Trzeba przyznać, że ekipa ma zawrotne tempo. Można tu też mówić o niesamowitej sile mediów społecznościowych, bo sam na Dolę trafiłem zupełnie przez przypadek, przeglądając Facebooka. Na swoim fanpejdżu link do albumu zamieścił wrocławski raper Młody Dzban. Zwróciłem uwagę na ten wpis chyba tylko dlatego, że bardzo spodobała mi się okładka opisywanego wydawnictwa, no i dalej już poszło.
"Czasy" to niespełna 48-minutowa muzyczna podróż podzielona na sześć utworów. Zespół zabiera słuchacza w ciemne i niezbadane zakamarki ludzkiego umysłu. Klimat panujący na wydawnictwie doskonale obrazuje jego okładka - mroczna, wywołująca lęk i niepokój. Te same odczucia, w tym przypadku docierające już do naszych uszu, pojawiają się po kilkudziesięciu pierwszych sekundach otwierającego album "Wszystko Odrośnie". Z początku niby jest spokojnie, z czasem do bardzo ascetycznych dźwięków dołączają głosy, później krzyki, pojawia się gitarowy ciężar. Atmosfera gęstnieje, a gdy napięcie sięga zenitu, muzyka wybucha w blackowy sposób z opętańczym wokalem. Wiadomo jednak, że po każdej burzy przychodzi spokój i otwór szybko przechodzi w świetny post rock. Dzieje się naprawdę dużo. Aż trudno uwierzyć, że tylko ten kawałek trwa prawie 8 minut.
"Kije" kontynuują klimat zbudowany na otwarciu, jednak robią to w bardziej asekuracyjny, hermetyczny sposób. Odnajdziemy tu zdecydowanie więcej ciężaru i niepokoju, po którym kilka minut wytchnienia dostaniemy w utworze bez tytułu. Instrumentalny "-" przenosi słuchacza w klimat klasycznego post rocka z niewielką tylko dawką post-black. Wiele osób twierdzi, że w post rocku zostało powiedziane już wszystko. Dola udowadnia, że zawsze można postawić jeszcze kropkę nad "i", a sam "-" jest jednym z najjaśniejszych fragmentów "Czasów", do którego można wracać co chwilę lub zwyczajnie puścić w pętli. Małym zaskoczeniem dla słuchacza może być "Przy Ziemi", który dość drastycznie odbiega klimatem od wcześniejszych utworów. Początek za sprawą dęciaków przypomina zagubiony utwór Armii z czasów "Der Prozess", później pojawia się gitara akustyczna i chórki, również żeńskie. W efekcie "Przy Ziemi" brzmi jak efekt współpracy Doli z Kubą Ziołkiem z czasów Starej Rzeki.
W pisanym cyrylicą "Boga Niet" wracamy do klimatu wyjściowego, w którym to ścierają się trzy gatunki spod szyldu "post" - rock, metal i black. Niektóre fragmenty utworu można podciągnąć nawet pod doom czy sludge. Ta wybuchowa mieszanka trwa ponad 10 minut i pozostawia po sobie zgliszcza, które w początkowej fazie utworu stara się odbudować "Nowa Jesień". Jednak w pewnym momencie muzycy zmieniają zdanie i polewają wszystko benzyną. Na samym końcu słyszymy radośnie ćwierkające ptaki, które są swego rodzaju wisienką na torcie, iską nadziei po doszczętnej dewastacji słuchacza.
Dola w bardzo krótkim czasie po raz drugi udowodniła, że w muzyce nie powiedziano jeszcze wszystkiego, zostało sporo do odkrycia. Dla mnie muzyka zawarta na opisywanym krążku jest kontynuacją tego, co wydawała nieodżałowana wytwórnia Instant Classic. Ostatni raz taką przyjemność ze słuchania wymagającej muzyki miałem przy okazji najnowszego albumu Oranssi Pazuzu. "Czasy" to dla mnie mocny kandydat do miana najlepszego niezależnego albumu tego roku oraz kolejny dowód na to, że na tej scenie Polska jest niesamowicie mocna. Trzymam kciuki za dalszy rozwój zespołu i czekam na kolejny album, może już w przyszłym roku.
Artysta: Dola
Tytuł: Czasy
Wytwórnia: Wydawnictwo własne
Rok wydania: 2021
Gatunek: Post Metal, Post Black Metal
Czas trwania: 47:31
Ocena muzyki
Nagroda
Komentarze