Tangerine Dream - Optical Race
- Kategoria: Elektronika
- Jarosław Święcicki
Kiedyś, będąc oddanym fanem Tangerine Dream, nie wyobrażałem sobie, że ten zespół mógłby się kiedykolwiek rozpaść. O nie, tylko nie to! Takie wspaniałe płyty, taka przepiękna muzyka - to nie może umrzeć. Oni muszą tworzyć, tworzyć i jeszcze raz tworzyć! Niestety, po jakimś czasie, gdy dotarły do mnie płyty nagrane pod koniec lat osiemdziesiątych i później, zmieniłem zdanie. Chciałem, żeby ten zespół składający się tak naprawdę z pana Froese i różnych, co rusz innych osób, zakończył swój żywot jak najszybciej. Tangerine Dream stał się dla mnie karykaturą samego siebie, klasycznym przykładem rozmieniania swojego talentu na drobne. Grupa, która kiedyś była praktycznie głównodowodzącym na łajbie zwanej muzyką elektroniczną, teraz brnęła na mieliznę bez szans na wypłynięcie na szerokie wody.
I co ja mam napisać o tej muzyce? Że leci sobie w tle i tylko drażni? Że wkurza niemiłosiernie, gdy człowiek sobie przypomni chociażby "Phaedrę" czy też "Encore"? Słuchając „Optical Race” cały czas mam nieodparte wrażenie, że pan Froese po prostu chciał tylko pobawić się nowymi syntezatorowymi zabawkami i tak dla jaj pobrzdąkał sobie kilka prościutkich kawałków. A potem okazało się, że trzeba zapłacić za czynsz i rachunek za gaz przyszedł, a w domowej kasie pusto, więc trzeba było wydać jakąś płytę, żeby dopiąć domowy budżet. A że z pomysłami krucho, to wypuścił to, co miał... Tak to widzę, przykro mi i do widzenia.
Artysta: Tangerine Dream
Tytuł: Optical Race
Wytwórnia: Private Music
Rok wydania: 1988
Gatunek: Muzyka Elektroniczna
Czas trwania: 52:39
Opakowanie: Jewelcase
Ocena muzyki
Ocena wydania
-
Mulligun
Absolutnie się nie zgadzam. "Optical Race" to przynajmniej jak dla mnie jeden z najlepszych albumów Tangerine Dream. Może i dość prosty i nie tak bardzo eksperymentalny jak wcześniejsze albumy ale mimo tego uroczy, pogodny i bardzo relaksujący. Wspaniale się tego słucha!
0 Lubię
Komentarze (1)