Kazik - Zaraza
- Kategoria: Rock
- Karol Otkała
Chyba żaden polski album na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat nie miał tak dobrej promocji. W całej tej sytuacji najśmieszniejsze jest to, że nie były to zamierzone, zaplanowane wcześniej działania, lecz dzieło przypadku. Wszystko zaczęło się krótko po premierze zapowiadającego album utworu "Twój ból jest lepszy niż mój", który zadebiutował na pierwszym miejscu listy przebojów radiowej Trójki, co chyba było wybitnie nie w smak zarządowi stacji i obecnej władzy. Krótko po audycji pojawiły się żenujące tłumaczenia, próby anulowania głosowania, dymisje, zwolnienia, rezygnacje. Beneficjentem tej całej farsy został Kazik, któremu Trójka pomogła w nabiciu ponad 13 milionów wyświetleń teledysku na Youtubie. Bez wątpienia jest to piękny wynik, a cała ta otoczka z pewnością wpłynęła na sprzedaż "Zarazy", która już zdążyła pokryć się platyną. Jest to o tyle istotne, że omawiany album jest pierwszym w pełni autorskim wydawnictwem Kazika od piętnastu lat.
W tym momencie u większości słuchaczy powinna zapalić się żółta lampka ostrzegawcza. Zazwyczaj już na kilka miesięcy przed premierą pojawiają się informacje o tym, że artysta pracuje nad nowym materiałem. Później wypuszczne są kolejne zapowiedzi i ostatecznie gotowy album. Tutaj informacje ograniczyły się do tego, że na kanale wytwórni opublikowano premierowy utwór zwiastujący płytę. Było to bodajże dwa dni przed publikacją teledysku "Twój ból jest lepszy niż mój". Niecały miesiąc później światło dzienne ujrzała "Zaraza". W wyraźny sposób sugerowało to, że album jest bardziej efektem chwili i nudy pandemicznej niż wielomiesięcznych prac. Czy te podejrzenia okazały się słuszne?
Odpowiedź na to pytanie daje w zasadzie już otwarcie albumu w postaci "Kwarantanny". Jest to utwór typowo pandemiczny, ze śląskimi rymami i melodią rodem z wiejskiego wesela. W zasadzie odbiera on chęć dalszego słuchania, a przecież jest to dopiero pierwszy z piętnastu utworów umieszczonych na "Zarazie", która trwa łącznie ponad 51 minut. Czy to dużo? W tym przypadku zdecydowanie tak, ale zacznijmy od pozytywów. "Zaraza" przynosi kilka naprawdę niezłych momentów. Na tle całości wyróżniają się "Noże i pistolety", "Gdy Chińczycy mówią Gan Pai", "Demokracja" oraz "Twój ból jest lepszy niż mój". Utwory te wpadają w ucho, dodatkowo będąc do bólu oczywistą, ale jednak trafną obserwacją obecnej rzeczywistości. "Nie Mam Na Nic Czasu, Bo Oglądam Seriale" jest ukłonem Kazika w stronę czasów "12 Groszy" i "Melassy" czyli muzyki pisanej "z jajem". Nie jest to utwór wybitny, ale wzbudza pozytywne wspomnienia związane z twórczością artysty sprzed dwudziestu lat. "Nigdzie już nie pójdę dziś" spokojnie mógłby znaleźć się na którejś z ostatnich płyt Kultu. A co z resztą? Można o niej powiedzieć tyle, że jest. I tak, jak w przypadku przeplatania się z wyżej wymienionymi utworami da się ich słuchać, tak w okolicach dziesiątego utworu nie ma już żadnych wzlotów i "Zaraza" robi się zwyczajnie nudna. Przez końcówkę albumu trudno przebrnąć.
Solowa twórczość Kazika towarzyszy mi od 1997 roku i "Zaraza" jest pierwszym albumem w dyskografii, do którego zwyczajnie nie chce mi się wracać i z którego tak mało zostało mi w głowie. W tym samym czasie nadal jestem w stanie zanucić sobie lub zaśpiewać większość utworów z "12 Groszy" i "Melassy". Nawet kazikowa krytyka otaczającego nas świata jest na tyle oczywista, że nie robi na słuchaczu żadnego wrażenia. Wyjątkiem jest tu błyskotliwy pstryczek w nos - "Twój ból jest lepszy niż mój", który niestety został skrzywdzony biesiadną muzyką. Można powiedzieć, że warstwa muzyczna nie poprawia sytuacji "Zarazy", bo przez większość czasu trwania albumu jest tu równie nudno, jak w warstwie tekstowej. W zasadzie jedynym żywszym utworem jest tu "Nie mam na nic czasu,bo oglądam seriale". Reszta albumu oscyluje w granicach sennych utworów Kultu lub muzyki z imprezy w remizie. "Zaraza" jako całość wygląda jakby została napisana na kolanie, na wariata. Jest dowodem na to, że szybko nie zawsze znaczy dobrze. Jest to zdecydowanie najsłabsza pozycja w dorobku Kazika i album, którego zwyczajnie mogłoby nie być. Gdyby nie "sponsorowana" przez Trójkę promocja, po ten krążek sięgnęliby tylko najwierniejsi fani artysty.
Artysta: Kazik
Tytuł: Zaraza
Wytwórnia: SP Records
Rok wydania: 2020
Gatunek: Rock, Alternatywa, Folk
Czas trwania: 51:33
Ocena muzyki
-
Andrzej
To kolejny dowód na to, że muzycy nie powinni babrać się w polityce. Do tego popierając jedną opcję, o której wszyscy mądrzy ludzie wiedzą, że się skończyła, a na siłę chce wrócić i wykorzystuje wszelkie sposoby, w tym artystów ze swoich układów. Okropne. Do tego żenujące. A album faktycznie żaden. Ale na siłę można posłuchać żeby się przekonać o tym całkowicie. Miał na celu robienie polityki w wykonaniu nie-polityka. Więc wyszło jak wyszło. Już od dawna jest mi niedobrze, jak widzę, jak bardzo i jak szeroko polityka wkracza w sfery, gdzie nie powinno jej być wcale, bądź, jeśli już, to powinna być oceniana jako całość bezstronnie, nie biorąc jakiejś strony. Tu tego nie ma.
5 Lubię -
Krzysztof
Jednak pan Andrzej - wbrew swojej deklaracji - wyraźnie, typowo i, używając jego języka, "na siłę" opowiada się po jednej (słusznej?) stronie. Pozdrawiam Kazika.
0 Lubię -
Irek
Zaraz, zaraz, zaraz... Wokół płyty, a właściwie jednej piosenki zrobiła się afera "polityczna", której autor nie wywołał. Tematem albumu jest koronawirusowy lockdown, kwarantanna, cała ta dziwna sytuacja i życie w tych realiach. Kazik wielokrotnie krytykował polityków, artystów, piłkarzy i inne osoby publiczne. Tym razem skrytykował kolejnego polityka, i to wcale nie za jego działalność partyjną, lecz chamski pokaz władzy w stylu "nikomu nie wolno wchodzić, ale ja wjadę limuzyną". I tyle. Co tu się doszukiwać drugiego dna? Oprócz "Twój ból jest lepszy niż mój", na płycie są jeszcze dwa wątki "polityczne" - "Demokracja", skądinąd trafna, choć brutalna oraz "Gdy Chińczycy mówią Gan Pai". 12 z 15 kawałków nie ma nic wspólnego z polityką. Ale zrobiła się afera, trąbili o tym w wiadomościach i teraz ludzie wygadują głupoty, że płyta jest polityczna, a pewnie nawet jej nie słuchali, albo nie wysłuchali jej w całości. No, ale... Dzięki całemu temu zamieszaniu Kazik dostał reklamę wartą 16 milionów złotych, więc ja na jego miejscu bym tylko siedział, cieszył się i dzwonił co wieczór do Sławka Pietrzaka zapytać ile tam już płyt się sprzedało:D
0 Lubię -
Alexincognito
Mam pewne zastrzeżenia, abstrahując od polityki i treści piosenek czy wartości czysto artystycznej. Technicznie nie podoba mi się mastering jakiego dokonano na płycie CD. Wykres waveform wygląda dokładnie jak na słynnej płycie "Death Magnetic". Dla mnie dramat, a prym w tej dziedzinie wiedzie utwór nr 4 - "Nie mam na nic czasu, bo oglądam seriale". Całość od pierwszych sekund do końca ubite na maxa w headroomie i obcięte na granicy przesteru.
0 Lubię -
Andrzej S
Muzyka na płycie jest dla mnie niestrawna, a utwór, który w Trojce spowodował zmiany, zmieni sytuacje polityczną w kraju na gorszą.
0 Lubię -
Piotr
@Andrzej - Czy ta "opcja" się skończyła, to wie jedynie krąg najbardziej zainteresowanych, którzy są akurat (tymczasowo) u władzy. Kazik robi to, co najlepiej umie i jemu się podoba - że akurat nie jest to pana droga, to mogę zrozumieć, jednak droga artysty nie zawsze bywa rozumiana. Pozdrawiam.
0 Lubię
Komentarze (6)