Hey - Błysk
- Kategoria: Rock
- Karol Otkała
Już dawno żaden nowy materiał Hey nie zrobił na mnie tak kiepskiego pierwszego wrażenia jak "Błysk". Nawet "Do Rycerzy, do Szlachty, do Mieszczan" podeszło mi lepiej. A tu? Totalnie nic, zero chemii, żadnego zainteresowania i chęci do ponownego odpalenia płytki. A przecież miało być tak pięknie... Gdzieś w Internecie pojawiły się informacje o tym, że "Błysk" ma być powrotem do gitarowego grania sprzed lat. Takie info z biegu spowodowało u mnie szybsze bicie serca. Nie liczyłem na klimaty sprzed 17 lat z płyty "Stop" ale może chociaż poocieralibyśmy się o "Echosystem"? Już pierwsza albumowa zapowiedź w postaci "Prędko, Prędzej" dość wyraźnie sugerowała, że raczej nic z tego. Utworowi jest dość daleko do klimatu z "Do Rycerzy, do Szlachty, do Mieszczan" (zdecydowanie więcej tu dynamiki i energii), ale jeszcze dalej do krążków wymienionych wcześniej. Całe szczęście, że osłuchuje się dość szybko i początkowe, niezbyt dobre wrażenie po jakimś czasie mija.
Podobnie jest z całym "Błyskiem", tylko wymaga to czasu i dość sporej ilości przesłuchań. W moim przypadku przy pierwszym zareagowałem tylko na "Prędko, Prędzej" i to głównie ze względu na to, że utwór znałem już wcześniej. Przy drugim i trzecim większych zmian nie odnotowałem, może poza zwróceniem uwagi na wyróżniający się tematyką tekst w "Hey Hey Hey". Z każdym kolejnym odsłuchem pojawiało się coś nowego - w ucho wpadł całkiem przebojowy "Szum", zaintrygował najbardziej specyficzny na krążku utwór tytułowy. Zabłysnął również "2015", który może kandydować do miana jednego z najlepszych utworów Hey stworzonych na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat. Pozostałe 5 utworów trzyma "heyowy" poziom, do którego zespół zdążył nas już przyzwyczaić przez ponad 20 lat istnienia i każdy pewnie znajdzie tu coś dla siebie.
Po kilkunastu przesłuchaniach "Błysku" nasunęło mi się kilka spostrzeżeń. Primo - album jest krótki, najkrótszy w dyskografii grupy. W tym wypadku można to uznać za minus, ale też i za plus. Niecałe 37 minut muzyki to w gruncie rzeczy mało, ale nie wyobrażam sobie godzinnego "Błysku", który miałby się obracać tylko w klimatach zaprezentowanych przez muzyków w obecnej wersji. Po kilku przesłuchaniach czas trwania poniżej 40 minut wydaje się być optymalny. Secundo - materiał na "Błysku" wydaje się być w miarę równy ale brakuje tu utworu, o którym za kilkanaście lat mówiłoby się z wypiekami na twarzy i wracało do niego z prawdziwą przyjemnością. Spójrzmy prawdzie w oczy - "Prędko, Prędzej" takim utworem nie jest. Może "Szum" ze względu na refren? Też nie bardzo. Nawet świetny "2015" raczej nie nadaje się do włączenia na spotkaniu towarzyskim, a raczej do samotnego degustowania w domowym zaciszu. W tej konwencji na pewno sprawdzi się świetnie. Tak, jak i reszta "Błysku", który dla fanów będących z zespołem od lat będzie kolejnym bardzo dobrym krążkiem w dyskografii. Nie jest to jednak materiał, którym Hey podbije serca i zwerbuje nowych słuchaczy. Ale chyba nie o to zespołowi chodziło.
W moim przypadku "Błysk" pewnie za jakiś czas wyląduje na półce obok "Do Rycerzy, do Szlachty, do Mieszczan" i będzie czekał w długiej kolejce płyt do przesłuchania. Ja natomiast nadal będę czekał na powrót do klimatów ściśle gitarowych i z pazurem. Mam nadzieję, że kiedyś się doczekam. Bo tu, przyznam szczerze, liczyłem na prawdziwy błysk, zamiast którego dostałem materiał porządny, ale bez fajerwerków, choć i tak lepszy od poprzedniego krążka, do którego już praktycznie nie wracam.
Artysta: Hey
Tytuł: Błysk
Wytwórnia: Kayax
Rok wydania: 2016
Gatunek: Rock
Czas trwania: 36:32
Ocena muzyki
Ocena wydania
Komentarze