The Ocean - Phanerozoic I: Palaeozoic
- Kategoria: Metal
- Karol Otkała
Każdy kolejny album berlińskiej grupy The Ocean Collective to świetna okazja do poszerzenia wiedzy z różnych dziedzin. Dzięki niemieckim muzykom nieświadomi fani mogli zgłębić zasady poglądów heliocentrycznego i antropocentrycznego, poznać budowę oceanów i procesy eoliczne, a także cofnąć się do czasów prekambryjskich. Oczywiście zawartość albumów nie jest w stu procentach skoncentrowana na wymienionych tematach, jednak zawiera pewien "wyciąg" najważniejszych tematów dotyczących danego zagadnienia. W dzisiejszych, typowo konsumpcyjnych czasach, gdzie wszystko podane jest na tacy, jest to praktyka jak najbardziej godna pochwały. Zmusza słuchacza do myślenia i podjęcia wysiłku, jaki trzeba włoży, aby te zagadnienia poznać, a co za tym idzie - zrozumieć ich twórczość. Na pierwszą część duetu "Phanerozoic" czyli album zatytułowany "Paleozoic" (druga ma się ukazać w 2020 roku) przyszło nam czekać najdłużej w historii zespołu, bo ponad pięć lat. Czy było warto?
Berlińczycy za sprawą poprzedniego albumu - "Pelagial" - zawiesili poprzeczkę na niesamowicie wysokim poziomie. Za sprawą "Paleozoic" jej nie przeskakują. Ale nie dlatego, że nowy album jest gorszy. Jest po prostu zupełnie inny. Mimo zachowania zespołowej stylistyki, ciężko je porównywać. Zacznijmy od oczywistych podobieństw. Grupa kontynuuje piękną tradycję zapoczątkowaną na "Pelagial" - światło dzienne ujrzała również instrumentalna wersja wszystkich utworów. Szkoda tylko, że nie jest ona dodawana w podstawowej wersji albumu. Tak, jak to było w przypadku poprzednika. Z pomocą przychodzą serwisy streamingowe, bo wersja instrumentalna jest dostępna chociażby na Spotify.
"Paleozoic" zaczyna się od niespełna dwuminutowego "The Cambrian Explosion", który można uznać za intro płynnie przechodzące w "Cambrian II: Eternal Recurrence". I tak, jak w przypadku pierwszego utworu słuchacze mogli mieć chwilę zawahania, tak tu już po kilkudziesięciu sekundach doskonale wiadomo z jakim zespołem mamy do czynienia. I to jest właśnie piękne w muzyce post metalowej. Zespołów obracających się w tej stylistyce jest wiele. Neurosis, Cult Of Luna, Isis, Minsk, Mouth Of The Architect, Rosetta, Solstafir, Dirge, Callisto, Intronaut czy - z naszego rodzimego podwórka - Obscure Sphinx i Blindead. Praktycznie każdy z nich wypracował swój własny, trudny do podrobienia styl, który osoba obeznana w gatunku rozpozna praktycznie po kilku dźwiękach.
Wróćmy jednak do "Paleozoic". Już po kilkudziesięciu sekundach drugiego utworu dostajemy wyraźny sygnał, że będzie ciężko. Do typowo metalowych dźwięków dołącza growl, który z czasem wzbogacają chórki (to chyba nowość). W dalszej części utworu przychodzi moment wyciszenia. Do takich zabiegów zespół przyzwyczaił nas już na wcześniejszych wydawnictwach, jednak tutaj tych momentów jest zdecydowanie mniej, niż na "Pelagial". Nawet czystym partiom wokalnym towarzyszy momentami przytłaczający ciężar. Wypada to nadzwyczaj dobrze i na przykład refreny z "Ordovicium: The Glaciation Of Gondwana" robią znakomite wrażenie. Wpadają w ucho już przy pierwszym przesłuchaniu. Dłuższą chwilę wytchnienia przynosi "Silurian: Age Of Sea Scorpions", który najmocniej przypomina klimat "Pelagial". Wisienką na torcie "Paleozoic" jest "Devonian: Nescent" z gościnnym udziałem wokalisty Katatonii. Powala już sam początek utworu. Dawno nie słyszałem tak urzekających dźwięków, i nie biorę tu pod uwagę tylko samego post metalu. Dalej jest zdecydowanie ciężej, ale równie ciekawie. "Devonian: Nescent" jest jakby złożony z kilku niezależnych utworów zlepionych w całość trwającą ponad jedenaście minut. Dodam tylko, że czas ten mija w ekspresowym tempie i niech to wystarczy za moją rekomendację. Album zamykają instrumentalny "The Carboniferous Rainforest Collapse" oraz "Permian: The Great Dying", którego mogliśmy usłyszeć na kilka tygodni przed premierą krążka.
Po końcowych dźwiękach "Paleozoic" zawsze towarzyszą mi mieszane uczucia. I to nie ze względu na jakość nagranego materiału, ale fakt, że nie miałem do czynienia z całością, tylko częścią, na której kontynuację będzie trzeba jeszcze długo poczekać. Do samej muzyki zawartej na krążku nie mam praktycznie żadnych zastrzeżeń. Pierwsza część "Phanerozoic" to po prostu kolejna świetna pozycja w dyskografii Berlińczyków. Nie ma to jednak jak "niemiecka precyzja":-)
Artysta: The Ocean
Tytuł: Phanerozoic I: Palaeozoic
Wytwórnia: Metal Blade
Rok wydania: 2018
Gatunek: Metal, Post Metal, Progressive Metal
Czas trwania: 47:45
Ocena muzyki
Nagroda
Komentarze