Bannery górne wyróżnione

Bannery górne

A+ A A-

Iron Maiden - The Book of Souls

  • Kategoria: Metal
  • Paweł Pałasz

Iron Maiden - The Book of Souls

Z niecierpliwością czekałem na ogłoszenie premiery nowego, szesnastego albumu Iron Maiden. Kiedy jednak kilka miesięcy temu to nastąpiło, poczułem się bardzo zawiedziony. Rozczarowywała już sama okładka, sprawiająca wrażenie niedokończonej (chociaż sama postać Eddiego jest moim zdaniem najlepsza od czasu cyborga z "Somewhere in Time"), a także śmieszne tytuły utworów - infantylne jak "Speed of Light" i "Death or Glory", albo pseudo-poetyckie jak na przykład "The Red and the Black". Największe obawy obudził we mnie jednak czas trwania albumu i poszczególnych utworów. Od wielu lat zespół ma tendencję do wydłużania utworów do "progresywnych" rozmiarów, a co gorsze - dotąd rzadko szło to w parze z rzeczywiście prog rockowym charakterem, polegało raczej na irytującym powtarzaniu w kółko tych samych motywów. Poprzednie cztery albumy moim zdaniem kompletnie wyczerpały taką formułę i miałem nadzieję, że tym razem zespół zaproponuje coś nowego lub cofnie się do korzeni.

Moje obawy odnośnie jakości "The Book of Souls" pogłębił pierwszy singiel, "Speed of Light" - wyjątkowo prosty, toporny, słaby melodycznie i wymęczony, zwłaszcza pod względem wokalnym. Jednak w przypadku Iron Maiden pierwszy singiel przeważnie okazywał się jednym ze słabszych utworów na albumie. I nie inaczej jest w tym przypadku - "Speed of Light" wypada zdecydowanie najmniej ciekawie z tych krótszych, nieprzekraczających sześciu minut utworów. Pozostałe trzy to potencjalne przeboje, które znacznie lepiej sprawdziłyby się na singlu. Wszystkie z nich są nie tylko ciekawsze pod względem muzycznym, ale też śpiew Bruce'a Dickinsona jest w nich bardziej naturalny, zupełnie nie wymęczony. Nie jest to może jego szczytowa forma, ale równie dobra, jak na dwóch poprzednich albumach, a znacznie wyższa niż w czasach "Dance of Death". Utworem, który jako singiel prawdopodobnie wywołałby największe emocje fanów, jest ciężki "Death or Glory", z charakterystycznie galopującym basem Steve'a Harrisa, chwytliwym - choć ocierającym się o metalową sztampę - refrenem, oraz świetnymi gitarowymi solówkami dominującymi w drugiej połowie. Z kolei lżejszy, bardziej hard rockowy "Tears of a Clown" miałby największe szanse na zaistnienie w mediach. Moim faworytem jest jednak "When the River Runs Deep", w którym naprawdę sporo się dzieje. Początek i zakończenie wywołują skojarzenia z albumem "Seventh Son of a Seventh Son", w energicznych zwrotkach jest typowa dla zespołu galopada, z którą kontrastuje wolniejszy, bardzo melodyjny refren, pojawiają się też fantastyczne solówki.

Kolejną grupę stanowią utwory trwające od sześciu do dziesięciu minut. Bardzo dobrze wypada rozpoczynający album, ponad ośmiominutowy "If Eternity Should Fail", skomponowany samodzielnie przez Dickinsona, z myślą o potencjalnym solowym albumie. I początek tej kompozycji bardziej przypomina właśnie jego solowe dokonania, niż twórczość Iron Maiden - to tylko wokal i elektroniczny podkład o klimacie dobrze korespondującym z okładką. Po tym dziwnym, zupełnie nieironowym wstępie, następuje nagłe zaostrzenie, pojawiają się charakterystyczne dla grupy gitarowe unisona. Rewelacyjnie wypada tutaj partia wokalna, szczególnie w bardzo chwytliwym refrenie. Jest też ciekawy fragment instrumentalny, z bardziej uwypuklonym basem Harrisa. Niepotrzebna wydaje się tylko końcówka z gitarą akustyczną i dziwnie przetworzonym wokalem. Ciekawym utworem jest także "Shadows of the Valley". Gitarowy motyw we wstępie brzmi niemal jak ten z "Wasted Years" na zwolnionych obrotach, a w tekście pojawia się tytuł innego utworu z "Somewhere in Time" - "Sea of Madness", jednak ogólnie kompozycji najbliżej do zawartości albumu "A Matter of Life and Death". Częściowo balladowy "The Man of Sorrow" (to już trzeci utwór Iron Maiden - po "The Wicker Man" i "The Alchemist" - o takim samym tytule, jak solowa kompozycja Dickinsona) zawiera z kolei najpiękniejsze solówki na całym albumie - momentami brzmiące bardzo floydowo. Słabiej wypada natomiast "The Great Unknown", rozpoczęty zbyt oczywistym basowo-gitarowym wstępem i z mało wyrazistą linią melodyczną, ale za to z całkiem niezłą częścią instrumentalną.

Całości dopełniają trzy utwory o czasie trwania przekraczającym dziesięć minut. Zdecydowanie najlepiej z nich prezentuje się ten najkrótszy, niespełna 11-minutowy, tytułowy "The Book of Souls". Spięty klamrą w postaci akustycznego wstępu i zakończenia, jednak w zasadniczej części bardzo ciężki, choć niepozbawiony wyrazistej linii melodycznej. Orientalizujące riffy w połączeniu z lekką orkiestracją w tle tworzą nastrój podobny do "Kashmir" Led Zeppelin, chociaż tutaj dzieje się zdecydowanie więcej, zwłaszcza we fragmentach instrumentalnych. To mój ulubiony fragment longplaya. Mam natomiast problem z dwiema najdłuższymi kompozycjami. Ponad 13-minutowy "The Red and the Black" miał być chyba ukłonem dla fanów liczących na powrót do stylistyki zespołu z lat 80. Zwrotki to momentami niemal autoplagiat "Seventh Son of a Seventh Son", a chóralne zaśpiewy pełniące rolę refrenu (dla mnie stanowiące kwintesencję kiczu i tandety) od razu przywołują skojarzenia z "Heaven Can Wait" - ale muzycy zatrzymali się w połowie drogi. Bo długa instrumentalna część to typowe dla albumów zespołu z XXI wieku wydłużanie utworu na siłę - muzycy nawpychali tu tyle solówek, że ciężko je wszystkie zliczyć, tym bardziej, że trudno nie poczuć w tym momencie znużenia. W zupełności wystarczyłaby tutaj jedna, ale przyciągająca uwagę, solówka. Zamiast kilkunastu, z których żadna nie jest w stanie zapaść w pamięć.

Jeszcze bardziej kontrowersyjnym utworem jest 18-minutowy finał albumu, "Empire of the Clouds". Druga samodzielna kompozycja Dickinsona, stworzona przez niego przy pomocy fortepianu, do którego później pozostali muzycy dograli swoje partie. Pierwszych sześć minut nie ma absolutnie nic wspólnego z dotychczasową twórczością Iron Maiden - to łagodne balladowe granie z akompaniamentem fortepianu (przewodni motyw jest naprawdę piękny) i instrumentów smyczkowych, do których dopiero po dłuższym czasie dołącza perkusja i ostra partia gitary, dzięki czemu utwór nabiera większej dynamiki, ale... wciąż brzmi jak solowe dokonanie wokalisty, a nie utwór Iron Maiden. Dopiero w połowie siódmej minuty pojawia się bardziej typowa dla grupy solówka (grana unisono w stylu Wishbone Ash). I tuż po niej utwór mógłby się kończyć, bo kolejna solówka, zaczynająca się niespełna minutę później, jest dość żenująca, zbyt patetyczna. A później znów zaczyna się pseudo-progresywne wydłużanie, z przebijającymi się co jakiś czas dźwiękami fortepianu lub orkiestry, pogłębiającymi wrażenie chaosu. Fakt, jest tutaj kilka niezłych momentów, ale ogólnie przeważa wrażenie przeładowania, sztucznego rozciągania i przesadnego patosu. Muzycy ewidentnie przecenili tutaj swoje możliwości. Szkoda, bo gdyby zachowali tu większy umiar aranżacyjny, mogłoby rzeczywiście powstać arcydzieło.

"The Book of Souls" w pewnym sensie spełnił moje oczekiwania - znalazły się na nim zarówno nawiązania do czasów największej świetności zespołu, jak i zupełnie nowe elementy. Inna sprawa, że zarówno utwór, w którym pojawia się najwięcej "starego" Maiden ("The Red and the Black"), jak i ten najbardziej eksperymentalny ("Empire of the Clouds"), należą do tych, które najbardziej mnie rozczarowały... Ogólnie album wydaje się najbardziej wymagającym z dotychczasowej dyskografii. Po pierwszym przesłuchaniu praktycznie nic nie zostało mi w głowie - co nigdy wcześniej nie zdarzyło mi się w przypadku albumu Iron Maiden - a tylko dwa utwory zrobiły na mnie pozytywne wrażenie ("If Eternity Should Fail" i tytułowy). Byłem przekonany, że to najsłabszy album w dyskografii zespołu. Dopiero przy kolejnych przesłuchaniach odkryłem potencjał kilku innych utworów, a niektóre melodie zaczęły same grać mi w głowie (szczególnie te z "When the River Runs Deep", "Shadows of the Valley" i tytułowego). Jednak w przeciwieństwie do poprzednich czterech albumów (o tych z lat osiemdziesiątych nawet nie wspominając), nie znalazłem tu ani jednej naprawdę wybitnej kompozycji. Nawet podczas tych lepszych fragmentów mam wrażenie, że to tylko sprawne rzemiosło, bez dotknięcia geniuszu.

Największą wadą "The Book of Souls" jest jednak to, czego najbardziej się obawiałem - długość. Na pewno nie zaszkodziłoby, gdyby muzycy dokonali selekcji nagranych utworów i wrzucili na album tylko te najbardziej udane i pasujące. Gdyby ode mnie to zależało, pominąłbym cztery kompozycje - "Speed of Light", "The Great Unknown" (oba dość nijakie pod względem melodycznym, bardziej nadawałyby się na strony B singli), "The Red and the Black" (irytujący refrenem i nużący w części instrumentalnej), oraz "The Empire of the Clouds" (który bardziej paskowałby na solowy album Bruce'a Dickinsona). Wówczas na "The Book of Souls" pozostałoby siedem utworów o łącznym czasie około 48 minut - idealnym dla studyjnego longplaya, który wówczas zmieściłby się nawet na pojedynczym winylu.

Artysta: Iron Maiden
Tytuł: The Book of Souls
Wytwórnia: Parlophone
Rok wydania: 2015
Gatunek: Heavy Metal
Czas trwania: 92:11

Ocena muzyki
Poziomy6

Nagroda
sl-rekomendacja

Komentarze

  • Brak komentarzy

Skomentuj

Komentuj jako gość

0

Zobacz także

  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Rwake - The Return Of Magik

Rwake - The Return Of Magik

Ekipa świrów z Little Rock jest moim zdaniem jedną z najbardziej oryginalnych i nietuzinkowych kapel z nurtu sludge. Rwake jest jednocześnie zespołem wybitnie niedocenionym, któremu nigdy nie udało się wypłynąć na szerokie wody, ale też takim, który zawsze pozostawał w swojej niszy. Duży wpływ na to miała z pewnością specyfika...

Przemysław Rudź & Artur Wolski - Enchanted Lighthouse

Przemysław Rudź & Artur Wolski - Enchanted Lighthouse

Gdynia, listopad retrofuturystycznego 2019 roku, zanurzoną w gęstym smogu latarnię morską mija na niebotycznej wysokości 800 m należący do korporacji AudioPolex zeppelin, na którego obleczonej ciekłokrystalicznymi ekranami powierzchni wyświetlana jest tajemnicza postać z gitarą. Nagły szkwał rozwiewa na chwilę smog i oczom pilota ukazuje się panorama Gdyni - sieć sięgających...

Pentagram - Lightning In The Bottle

Pentagram - Lightning In The Bottle

Kilka tygodni temu pewien starszy pan stał się wielką gwiazdą internetowych memów. Dla dużej części internautów stał się postacią komiczną ze swoimi roztrzepanymi włosami i wytrzeszczem oczu. Jednak z pewnością znalazło się też i grono, które zgłębiło temat i dowiedziało się, że ten starszy pan to Bobby Liebling czyli założyciel...

Dax Riggs - 7 Songs for Spiders

Dax Riggs - 7 Songs for Spiders

Był sobie taki serial dla nastolatków pod tytułem "iZombie". Typowy kryminalny procedural z twistem - główna bohaterka jest współpracującą z policją pracownicą kostnicy i jednocześnie... zombie. W kolejnych odcinkach rozwikłuje mordercze zagadki, wypijając koktajl z mózgów ofiar i zyskując tym samym dostęp do ich ostatnich wspomnień. Jeszcze przed narodzinami mojego...

Red Fang - Deep Cuts

Red Fang - Deep Cuts

W tym roku mija 20 lat od powstania Red Fang. W tym czasie ekipa świrów z Portland nagrała 5 pełnoprawnych albumów (4 jeśli debiutancki "Red Fang" uznać za kompilację, jak to robi chociażby serwis RateYourMusic). Dwie dekady to sporo czasu i warto tę okrągłą rocznicę jakoś uczcić. Można to zrobić,...

Bannery dolne

Nowe testy

Poprzedni Następny
NAD C389

NAD C389

NAD (New Acoustic Dimension) to jedna z firm, które od samego początku umiejętnie łączyły innowacje i czysto naukowe podejście do tematu ze wspaniałym zmysłem biznesowym i wyczuciem sytuacji na rynku....

Serblin & Son Frankie Preamplifier + Frankie Monoblock

Serblin & Son Frankie Preamplifier + Frankie Monoblock

Rosnące zainteresowanie audiofilów wzmacniaczami dzielonymi jest jednym z najbardziej zaskakujących trendów, jakie ostatnio obserwujemy. Wydawało się przecież, że rynek zmierza w przeciwnym kierunku, a niebawem w sklepach dostępne będą niemal...

Lyngdorf FR-2

Lyngdorf FR-2

Kim jest Peter Lyngdorf? Genialnym inżynierem, czy może raczej wizjonerem i utalentowanym przedsiębiorcą? Tego nie podejmuję się rozsądzać, ale jedno jest pewne - facet nie lubi się nudzić i wspiera...

Bannery boczne

Komentarze

a.s.
Nasz zmysł słuchu nie ma "liniowej charakterystyki przetwarzania". Sygnały o takim samym natężeniu, ale o różnej częstotliwości, wywołują wrażenia różnej głośno...
Rafał
Witam. Posiadam głośniki 120 Club od JBL i te 12 godzin nie wiem na jakiej mocy jest. Podłączyliśmy konsole kablami i dwa głośniki ze sobą też na kable i nieste...
Piotr
Wiem, że o switche można się kłócić tak jak o kable, generalnie nie jestem hejterem różnych niekonwencjonalnych urządzeń audio ale polecam taki eksperyment: w t...
stereolife
@Garfield - Coś nam podpowiada, że chętni się znajdą. Ceny nie są jeszcze tak zaporowe jak u niektórych specjalistów od hi-endu. Patrząc na trendy w salonach au...
Obywatel GC
Wszystko ładnie, pięknie, tylko ja nigdy nie rozumiem w tych wzmacniaczach, w których lampy są schowane w obudowie, jak człowiek ma potem je wymienić, bez narus...

Płyty

Tech Corner

Bluetooth w sprzęcie audio - wersje, kodeki, ustawienia

Bluetooth w sprzęcie audio - wersje, kodeki, ustawienia

W dobie niesamowitej popularności bezprzewodowego sprzętu audio trudno zaprzeczyć, że jest to przyszłość. I to nie tylko jeśli chodzi o urządzenia mobilne, ale także te, z których korzystamy w domu. Trzymając w ręku smartfon czy tablet, potrzebujemy przecież tylko kompatybilnej z nimi elektroniki, aby móc wygodnie odtwarzać muzykę z ulubionego...

Nowości ze świata

  • Triangle Electroacoustique is one of the oldest French loudspeaker manufacturers. Although the latest anniversary models, still available for sale, were introduced on the occasion of the company's fortieth birthday, at this point we are already halfway to another round anniversary...

  • In Norse mythology, Thor is known as the god of thunder, lightning, marriage, vitality, agriculture, and the home hearth. He was said to be more sympathetic to humans than his father, Odin, though equally violent. He traveled in a chariot...

  • Manufacturers of hi-fi equipment like to brag about their peak performance, but in any company's product lineup, the key role is played by the models that simply sell best. They are the ones that provide funds for further development and...

Prezentacje

Elektryczna podróż młodego geniusza - JBL

Elektryczna podróż młodego geniusza - JBL

Nie istnieje pewnie na świecie miłośnik dobrego dźwięku, którego nie interesowałaby geneza znanych marek zajmujących się produkcją sprzętu hi-fi. Niewątpliwie jedną z nich jest JBL - legendarna, amerykańska firma, której korzenie sięgają lat dwudziestych ubiegłego stulecia. Marka, którą powinien kojarzyć każdy, kto choć raz z ciekawości przyglądał się głośnikom na...

Cytaty

PatrickRothfuss.png

Strona używa plików cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej na temat danych osobowych, zapoznając się z naszą polityką prywatności.