Bannery górne wyróżnione

Bannery górne

A+ A A-

The Prodigy - Experience

The Prodigy - Experience

Gdyby osobom postronnym puścić utwory typu "Breathe" lub "Firestarter", a zaraz po tym przejść do albumu "Experience", tylko niewielki odsetek słuchaczy obstawiałby, że to ten sam zespół. Zmiana, jaka dokonała się w muzyce The Prodigy przez kilka lat jest olbrzymia. Może i dziś, ponad 20 lat od premiery, "Experience" brzmi momentami trochę archaicznie, ale i tak robi duże wrażenie. Bez wątpienia jest to klasyka w kategorii muzyki elektronicznej. I nie ważne, że niektóre dźwięki z krążka przypominają czasy gier na Commodore czy Atari. Liczy się to, że albumu nadal przyjemnie się słucha. Chyba najbardziej znanym jego fragmentem jest "Out Of Space" z samplem wyciętym z reggae'owego klasyka Maxa Romero - "I Chase The Devil". Później zespół odgrzał kotleta w postaci utworu "Thunder" z "Invaders Must Die". Nie robi takiego wrażenia, jak pierwowzór.

Bardzo fajnego sampla zespół użył w pokręconym "Fire" - tym razem muzycy sięgnęli do twórczości Arthura Browna. Rodzynkiem na płycie jest ponad ośmiominutowy "Weather Experience" - utwór chyba najbardziej dojrzały i zapowiadający to, co zostało zaprezentowane na "Music For The Jilted Generation". Druga część tego kawałka przypomina mi klimaty "The Narcotic Suite". Można go nazwać nawet psychodelicznym. Fajnie brzmi bardzo żywa, energiczna i dynamiczna trójka - "Music Reach", "Wind It Up" oraz "Your Love". W tych utworach pojawia się wiele dźwięków rodem z "prehistorycznych" gier. Niektórych to drażni, a mi osobiście nie przeszkadza. Ma to nawet swój urok, bo przypomina czasy dzieciństwa i grania u kolegów na Amidze, Commodore czy innym Pegasusie. Człowiekowi włączają się miłe wspomnienia, więc jak można tego nie lubić... Dalsza część płyty utrzymana jest w podobnych klimatach. Trochę nie pasuje mi tu umieszczony na końcu "Death Of The Prodigy Dancers" w wersji live. Niby gatunkowo nie odstaje od reszty ale jakoś tak średnio się z nią klei.

Nie jestem fanem wrzucania koncertowych wersji utworów na albumy studyjne i może stąd moje uprzedzenie. Sam zazwyczaj wyłączam "Experience" po "Ruff In The Jungle". Ten mały mankament na końcu idealnego produktu nie psuje jego ogólnego odbioru - studyjny debiut The Prodigy to jeden z trzech klasyków przez nich stworzonych. Jest to też idealny reprezentant tego, co działo się w muzyce elektronicznej na początku lat 90. Czy ktoś lubi ekipę Liama Howletta czy nie, powinien dać szansę temu krążkowi, bo to ważny etap w historii muzyki i rzecz skrajnie różniąca się od "The Fat of the Land".

Artysta: The Prodigy
Tytuł: Experience
Wytwórnia: XL
Rok wydania: 1992
Gatunek: Electronika
Czas trwania: 59:28
Opakowanie: Jewelcase

Ocena muzyki
Poziomy8

Ocena wydania
Poziomy3

Nagroda
sl-klasyka

Komentarze

  • Brak komentarzy

Skomentuj

Komentuj jako gość

0

Bannery dolne

Bannery boczne

Komentarze

Rafał
Witam. Posiadam głośniki 120 Club od JBL i te 12 godzin nie wiem na jakiej mocy jest. Podłączyliśmy konsole kablami i dwa głośniki ze sobą też na kable i nieste...
Piotr
Wiem, że o switche można się kłócić tak jak o kable, generalnie nie jestem hejterem różnych niekonwencjonalnych urządzeń audio ale polecam taki eksperyment: w t...
stereolife
@Garfield - Coś nam podpowiada, że chętni się znajdą. Ceny nie są jeszcze tak zaporowe jak u niektórych specjalistów od hi-endu. Patrząc na trendy w salonach au...
Obywatel GC
Wszystko ładnie, pięknie, tylko ja nigdy nie rozumiem w tych wzmacniaczach, w których lampy są schowane w obudowie, jak człowiek ma potem je wymienić, bez narus...
Garfield
Pytanie czy wolumeny sprzedaży potwierdzają tę tezę. Topowe dzielone modele mogą mieć dla producentów charakter wizerunkowy i dlatego są ważne, ale czy faktyczn...

Cytaty

OscarWilde.png

Strona używa plików cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej na temat danych osobowych, zapoznając się z naszą polityką prywatności.