Bannery górne wyróżnione

Bannery górne

A+ A A-

Dead Can Dance - In Concert

Dead Can Dance - In Concert

Kupiłem tą płytę dwa dni przed oficjalną premierą, która odbyła się 22 kwietnia tego roku. W sumie chciałem poczekać do wieczora, aby sobie na spokojnie, w nausznikach, posłuchać tej drugiej oficjalnej koncertówki w dziejach Dead Can Dance. Ale nie wytrzymałem. Gdy tylko z całą rodzinką wróciliśmy z zakupów do domu, dzieciaki poszły pobawić się do swojego pokoju, a ja z żoną zabrałem się do przygotowania pysznego obiadku, rozpakowałem album i umieściłem pierwszą płytę w odtwarzaczu naszego kuchennego radyjka, które służy do zakłócania ciszy. Czyli do słuchania radia i jakiegoś tam umilania czasu spędzonego przy przygotowywaniu posiłków. Brzęczy, buczy i syczy jakimiś tam dźwiękami, ale nikt też od niego nie wymaga nawet poprawnej jakości. To przecież tylko kuchenne radyjko! Ale to co się stało po włączeniu "In Concert" poruszyło mnie do głębi. Muzyka rozlała się po całym pomieszczeniu. Poczułem magię.

Koncert zaczyna się tak samo jak "Anastasis" - najpierw przepiękny "Children of the Sun" (nawet już potrafię kawałek sobie zaśpiewać!) potem "Anabasis" z cudowną wokalizą Lisy. Tego to nie zaśpiewam. W ciągu całego koncertu zostały zagrane wszystkie utwory z ich ostatniego studyjnego albumu, ale w zmienionej kolejności i przeplatane utworami z innych płyt. Co ciekawe, nie ma tu żadnego kawałka z ich najsłynniejszego albumu "Within the Realm of a Dying Sun". Czy to celowe posunięcie? Zastanawiam się, czy podczas koncertów zespół też unika tych nagrań.

W porównaniu z wersjami studyjnymi muzyka Dead Can Dance uzyskuje tutaj zupełnie inny wymiar. Jeśli mam być szczery, brzmienie, jego głębia, moc i przestrzenność w tych koncertowych wykonaniach zostały podniesione do kwadratu. I słychać to nawet na tym moim parszywym radyjku. Zresztą, słuchając płyty w kuchni przy robieniu obiadu, naszła mnie ciekawa refleksja. Może istnieje taka muzyka, która nie wymaga dobrego sprzętu do jej wysłuchania? Może wystarczy po prostu otwarte serce, odrobina wrażliwości i emocje zaklęte w dźwiękach aby zawładnąć duszą? I wtedy nie ważne jest odwzorowanie sceny stereo, jakość basu, równowaga tonalna, czy też ilość możliwych do wyłowienia szczegółów? Po przesłuchaniu "In Concert" wiem, że taka muzyka istnieje. Na pewno. Dla każdego inna, dla każdego indywidualnie różnorodna. Ja z pokorą pochylam głowę nad geniuszem duetu Gerrard/Perry.

Artysta: Dead Can Dance
Tytuł: In Concert
Wytwórnia: PIAS Recordings
Rok wydania: 2013
Gatunek: World Music
Czas trwania: 51:07 (CD1) + 46:42 (CD2)
Opakowanie: Digipack

Ocena muzyki
Poziomy8

Ocena wydania
Poziomy7

Nagroda
sl-rekomendacja

Komentarze

  • Brak komentarzy

Skomentuj

Komentuj jako gość

0

Bannery dolne

Bannery boczne

Komentarze

a.s.
Nasz zmysł słuchu nie ma "liniowej charakterystyki przetwarzania". Sygnały o takim samym natężeniu, ale o różnej częstotliwości, wywołują wrażenia różnej głośno...
Rafał
Witam. Posiadam głośniki 120 Club od JBL i te 12 godzin nie wiem na jakiej mocy jest. Podłączyliśmy konsole kablami i dwa głośniki ze sobą też na kable i nieste...
Piotr
Wiem, że o switche można się kłócić tak jak o kable, generalnie nie jestem hejterem różnych niekonwencjonalnych urządzeń audio ale polecam taki eksperyment: w t...
stereolife
@Garfield - Coś nam podpowiada, że chętni się znajdą. Ceny nie są jeszcze tak zaporowe jak u niektórych specjalistów od hi-endu. Patrząc na trendy w salonach au...
Obywatel GC
Wszystko ładnie, pięknie, tylko ja nigdy nie rozumiem w tych wzmacniaczach, w których lampy są schowane w obudowie, jak człowiek ma potem je wymienić, bez narus...

Cytaty

JodiPicoult.png

Strona używa plików cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej na temat danych osobowych, zapoznając się z naszą polityką prywatności.