Cypress Hill - Elephants On Acid
- Kategoria: Inne
- Karol Otkała
Mój etap fascynacji hip-hopem przypadł na okolice przełomu wieku, kiedy to ekipa Cypress Hill najlepsze lata miała już za sobą. I tak jak wydany w 2000 roku "Skull & Bones" przynosił jeszcze sporo dobrej muzyki i powiew świeżości, tak dalej było już zdecydowanie gorzej. "Stoned Riders" był nijaki i praktycznie całkowicie zatracił ducha zespołu, "Till Death Do Us Part" prezentował się jeszcze słabiej. Szczytem marazmu był wydany w 2010 roku, przekombinowany "Rise Up" z gościnnym udziałem milionów artystów. Po nim nastąpiła długa cisza. Nigdy nie uważałem się za fana Cypressów, ale spędziłem z nimi wiele czasu i pewien sentyment po starych czasach pozostał, dlatego sporadycznie wracam do pierwszych pięciu albumów. Pogodziłem się również (całkowicie bez problemu) z tym, że to już prawdopodobnie koniec i nic nowego, a już tym bardziej dobrego od Cypress Hill nie usłyszymy. Wieść o tym, że po ośmiu latach przerwy pojawi się nowy materiał, była dla mnie sporym zaskoczeniem.
Niewielki apetyt po części podsyciły zapowiedzi albumu. "Band Of Gypsies" jest utworem naprawdę solidnym i ma w sobie coś z ducha sprzed ponad dwudziestu lat. Druga zapowiedź szokuje. "Muggs Is Dead" nie da się opisać - tego utworu trzeba posłuchać. Swoją drogą wypuszczenie tego utworu jako promo "Elephants On Acid" było bardzo odważnym ruchem. W "Crazy" wróciliśmy już na właściwe tory. Utwór jest zbliżony do klimatu już po wkroczeniu w nowe millenium, jednak wypada zdecydowanie lepiej, niż przykładowo "What's Your Name?", który swego czasu był mocno promowany. Czwarta zapowiedź - "Locos" - to już typowo lata 90. Przedpremierowe utwory wypadły solidnie, zatem mogliśmy liczyć na dobry album. Ale czy taki otrzymaliśmy?
Pierwsze, co rzuca się w oczy w przypadku "Elephants On Acid" to ilość utworów. Zespół przygotował dla słuchaczy aż 21 nowych kompozycji. Dużo, nie? Jednak 7 z nich to krótkie, instrumentalne przerywniki trwające średnio po kilkadziesiąt sekund. Czy są tu potrzebne? Niekoniecznie, jednak nie przeszkadzają w odbiorze całego albumu. A ten, co może lekko zaskakiwać, jest pozytywny. Ekipie Cypress Hill udało się stworzyć bardzo solidne wydawnictwo, które może i do zespołowego kanonu nie wejdzie, ale nie powoduje u słuchacza takiego rozczarowania, jakie wzbudzał "Rise Up". Muggsowi udało się obudzić w podkładach ducha sprzed ćwierć wieku - coś, czego tak brakowało na poprzednim wydawnictwie. "Elephants On Acid" to płyta gęsta, ciężka, psychodeliczna, zadymiona. Niektóre fragmenty albumu brzmią jak zagubione utwory z lat 93-98. "Put Em In The Ground" powoduje duży uśmiech na twarzy, podobnie jest z "Warlord" i "Pass The Knife". Stary, dobry Cypress Hill wrócił.
Pozytywne emocje wzbudza nawet banalny "Oh Na Na", który przypomina mi "Dr. Greenthumb", chociaż to raczej luźne skojarzenie. A tych na "Elephants On Acid" jest zdecydowanie więcej. Fakt, nie jest to wybitne wydawnictwo. Nie załapie się nawet do pierwszej piątki jeśli chodzi o ten zespół. Z pewnością jest to jednak udany powrót po ponad 15 latach marazmu. Powrót na tyle udany, że musiałem przeprosić się z zespołem, który skreśliłem już wiele lat temu. W tegorocznych podsumowaniach Cypress Hill wysoko nie zajdzie, ale osoby, które na przestrzeni lat miały coś wspólnego z tym zespołem, z pewnością się nie zawiodą.
Artysta: Cypress Hill
Tytuł: Elephants On Acid
Wytwórnia: BMG
Rok wydania: 2018
Gatunek: Hip-Hop
Czas trwania: 51:47
Ocena muzyki
-
Taćban Okulistah
Album całkiem inny niż wszystkie albumy Cypress Hill, ale ogóle mi się podoba. Właśnie sobie zamówiłem CD i będę miał wszystkie albumy.
0 Lubię
Komentarze (1)