Sennheiser CX 985
- Kategoria: Słuchawki i wzmacniacze słuchawkowe
- Tomasz Karasiński
Sennheiser to jeden z najlepiej rozpoznawanych producentów słuchawek i mikrofonów na świecie. Trudno powiedzieć, czy założona w 1945 roku firma jest dziś największa, a jej katalog najbardziej rozbudowany, bo chyba nikomu nie chciałoby się liczyć wszystkich modeli przeznaczonych zarówno dla amatorów, jak i profesjonalistów. Faktem jest jednak, że z tak długą historią i licznymi wynalazkami Sennheiser na stałe wpisał się do świata dźwięku. Dokonania niemieckich inżynierów przyczyniły się nie tylko do wierniejszego zapisywania i odtwarzania muzyki, ale umożliwiły bezprzewodową transmisję sygnału z mikrofonów (co docenili przede wszystkim prezenterzy telewizyjni i artyści sceniczni), a także przyczyniły się do poprawy bezpieczeństwa lotów (słuchawki z aktywnym systemem redukcji szumów są chętnie używane przez pilotów). Niemcy dbają o to, aby obie strony mogły znaleźć w jej ofercie coś dla siebie. Mając na głowie słuchawki Sennheisera możemy myśleć, że być może nagranie, którego słuchamy, zostało zarejestrowane przy użyciu mikrofonów tej samej marki. Oczywiście nie zawsze będzie to prawda, ale czasami - tak.
Wśród słuchawek przeznaczonych dla melomanów znajdziemy właściwie wszystko, czego moglibyśmy sobie zażyczyć. Od najprostszych modeli dousznych za kilkadziesiąt złotych, poprzez klasyczne słuchawki nauszne i wokółuszne, modele dla właścicieli iPodów, graczy i sportowców, aż po najbardziej zaawansowane modele audiofilskie takie, jak flagowe HD 800. W katalogu znajdziemy też wiele modeli dokanałowych, często wyposażonych w dodatkowe atrakcje takie, jak elastyczne zawieszki na ucho, suwaki do regulacji głośności czy mikrofony umożliwiające prowadzenie rozmów telefonicznych. Testowany model CX 985 to już poważny sprzęt dla osób, które wiedzą czego wymagają od słuchawek. Gdybyśmy chcieli przeznaczyć podobne pieniądze na pełnowymiarowe słuchawki wokółuszne, moglibyśmy oczekiwać wysokiej klasy dźwięku. Czy zatem Sennheiserowi udało się połączyć audiofilskie brzmienie z wygodą i mobilnością modeli dokanałowych?
Wygląd i funkcjonalność
Jak na porządny produkt przystało, słuchawki otrzymujemy nie w plastikowym opakowaniu, z którym trzeba stoczyć zażartą walkę, ale eleganckim pudełku pełnym rozmaitych akcesoriów. Najważniejszym z nich jest skórzane etui zamykane na gumkę, w którym oprócz słuchawek mieści się także plastikowy adapter samolotowy. Jeśli nie będzie nam potrzebny, możemy go wyjąć, a w miejsce przeznaczone na 3,5-mm jack wpiąć wtyczkę samych słuchawek. Wówczas nie powinniśmy mieć problemów z plączącymi się przewodami. Dzięki miękkiemu, welurowemu wykończeniu metalowe elementy słuchawek nie powinny nam się porysować. Całość po zamknięciu nie powinna zająć nam w kieszeni więcej miejsca, niż przenośny odtwarzacz w rodzaju klasycznego iPoda. W opakowaniu znajdziemy też srebrzysty klips, komplet gumeczek dousznych w różnych rozmiarach, a także dodatkową parę nakładek wykonanych z pianki, która po naciśnięciu przez chwilę zachowuje pożądany kształt, a następnie rozszerza się, wypełniając przestrzeń wewnątrz ucha. Niektórym użytkownikom takie rozwiązanie pasuje bardziej, niż zwykłe gumki.
W woreczkach z akcesoriami znajdziemy też coś ciekawego - miniaturowe kawałki gąbki i plastikowy patyczek zakończony zaokrąglonym drucikiem, przeznaczony prawdopodobnie do ich demontażu. Sennheiser chyba nie chwali się tym rozwiązaniem, ponieważ ciężko znaleźć na ten temat jakiekolwiek informacje na stronach sklepów ze sprzętem, a nawet w materiałach prasowych producenta. Często opisywane jest eleganckie wzornictwo i wysokiej jakości materiały, z jakich wykonano słuchawki, ale na temat mikroskopijnych gąbeczek i równie małego narzędzia zbrodni - cisza. Po kształcie gumeczek, jakie w momencie otwierania opakowania były przymocowane do słuchawek zorientowaliśmy się, na czym ten system polega. Otóż wewnątrz gumeczek, w otworze od strony ucha, zobaczymy maleńkie przegrody. Kawałki gąbki możemy delikatnie wsunąć do kanałów w słuchawkach - tych, na które zakłada się gumeczki. Wąskie poprzeczki najwyraźniej zabezpieczają je przed wypadnięciem, choć i tak wydaje się to mało prawdopodobne. Oczywiście nie musimy wypełniać kanałów gąbeczkami, pozostawiając je całkowicie pustymi. Najwyraźniej jest to rozwiązanie mające umożliwić nam delikatne wpływanie na brzmienie słuchawek. Operacja wymaga jednak nieco cierpliwości i sprytu, więc polecamy przeprowadzać ją w komfortowych warunkach i przy dobrym świetle. Demontaż gąbeczek za pomocą dołączonego do kompletu chwytaka jest łatwiejszy, aczkolwiek jeśli go zgubicie - nie ma dramatu. Gąbki można spokojnie wyjąć za pomocą najzwyklejszej igły lub nawet wykałaczki.
Same słuchawki prezentują się porządnie i elegancko. Na obudowie lewego kanału umieszczono wypukłą kropkę, która przyspiesza założenie słuchawek, ponieważ można ją łatwo wyczuć pod palcem. Przewody obu elementów dousznych wchodzą do metalowej tulejki, na której znajdziemy suwak regulacji głośności. Ma on odłączaną nakładkę, którą możemy przesuwać w górę i w dół, aby użytkowanie słuchawek było dla nas jak najwygodniejsze. Całość - od wtyku do obudów słuchawek - ma nieco ponad 1,2 metra długości, co czyni słuchawki idealnymi dla sprzętu przenośnego tudzież użytkowania z laptopem czy tabletem. Sam wtyk został wyposażony w zawias, dzięki któremu można regulować kąt jego nachylenia w przedziale 0-90 stopni. Chromowana końcówka jest jednak na tyle długa, że wątpimy, czy zgięcie wtyku pod kątem prostym kogoś uratuje. Można natomiast mieć nadzieję, że przewód nie zostanie w tym miejscu przetarty lub zerwany, a to już cenna zaleta.
Podczas użytkowania CX 985 nie zauważyliśmy nic niepokojącego. Szybko udało nam się dobrać właściwy rozmiar gumeczek, słuchawki nie miały tendencji do wypadania z uszu ani o nic się nie ocierały. Usztywniony przewód nie plątał się tak bardzo, jak w przypadku zwykłych, tanich pchełek. Im dłużej obcowaliśmy z Sennheiserami, tym bardziej docenialiśmy takie dopracowane elementy.
Brzmienie
Ze zdemontowanymi gąbkami CX 985 robią dobre pierwsze wrażenie. Kiedy po piętnastu sekundach słuchania nie obserwujemy żadnych poważnych uchybień, możemy spokojnie przejść do słuchania ulubionych utworów dla przyjemności i dopiero wtedy zagłębiać się w szczegóły. Dla doświadczonych amatorów słuchawek nie powinno być zaskoczeniem, że niemieccy inżynierowie zadbali o to, aby brzmienie opierało się na solidnym fundamencie basowym. Niskie tony w wydaniu CX 985 potrafią dać czadu, ale na szczęście nie są nastawione na permanentne buczenie. Jeżeli muzyka tego wymaga - wtedy zejdą tam, gdzie powinny. Bas ma przy tym przyjemnie gęstą konsystencję i mięsiste wypełnienie, które tak bardzo lubimy. Nawet jeśli odbywa się do kosztem podkreślenia jego środkowego podzakresu, to nie wpływa to na ogólną naturalność brzmienia. Średnie tony są delikatnie wycofane w stosunku do skrajów pasma, ale są wyraziste i czytelne. Mają też prawidłową barwę, a brzmienie w tym zakresie jest odpowiednio szybkie.
To ciekawa sytuacja, kiedy teoretycznie środek pasma jest lekko cofnięty, a jednocześnie nie możemy narzekać na jego rozdzielczość i zawartość informacji mówiących na przykład o szczegółach artykulacji wokalistów. Nadaje to brzmieniu nieco koncertowego, efektownego charakteru. Do tego obrazka z kolei idealnie pasują wysokie tony - nastawione na czystość, detaliczność i wyciąganie z muzyki wszystkich szczegółów, które nadają jej blasku. Góra pasma jest rozświetlona, czasami nawet jaskrawa, ale dłuższy odsłuch nie powoduje zmęczenia czy uczucia dyskomfortu. Niemcy chyba doskonale wiedzieli, do którego momentu wysokie tony odbieramy jako interesujące, a od którego - irytujące. Sennheisery nie przekraczają tej granicy. Jeżeli czegoś jeszcze moglibyśmy sobie życzyć, to chyba tylko bardziej perlistej, aksamitnej barwy górnego skraju pasma. Wobec konstrukcji i ceny słuchawek, wydaje się to jednak życzeniem z kategorii kaprysów.
CX 985 są słuchawkami o brzmieniu efektownym i przyjemnym jednocześnie. Na pierwszą cechę składają się podkreślone skraje pasma i ogólna czytelność brzmienia, na drugą - gęstość basu i swego rodzaju płynność, którą docenimy przede wszystkim słuchając dobrze zrealizowanych nagrań. No właśnie - dobra przejrzystość może być błogosławieństwem lub przekleństwem, w zależności od repertuaru i podłączonego do słuchawek sprzętu. O ile na zepsute przez realizatorów albumy nic nie poradzimy (a Sennheisery wytkną im wszystkie przewinienia bez zbędnych ceregieli), to na wybór odtwarzacza już mamy wpływ. Właściciele takich słuchawek raczej nie bedą ich podłączać do playerków za 150 zł, ale jeśli taki pomysł przyjdzie komuś do głowy, najprawdopodobniej będzie to doznanie bolesne i niezapomniane. A przecież nie można zwalać na słuchawki winy za to, że gorsze źródło gra zauważalnie gorzej. Fakt, że CX 985 pozwalają natychmiast zauważyć te różnice, bardzo dobrze o nich świadczy. Warto więc postarać się nie tylko o dobry sprzęt, ale też odpowiedniej jakości software. Tandetne empetrójki nie przejdą. Mając takie słuchawki, można się już zacząć zastanawiać nad załadowaniem do odtwarzacza plików FLAC lub WAV, nawet kosztem znacznego ograniczenia liczby utworów. Cóż, wysoka jakość wymaga poświęceń.
Po odsłuchu w tej konfiguracji postanowiliśmy zamontować miniaturowe gąbeczki w kanałach słuchawek, spodziewając się może delikatnego zmniejszenia ilości wysokich tonów. Zmiany były jednak szerzej zakrojone i zbliżyły brzmienie CX 985 do ideału audiofilskiej neutralności. Równowaga tonalna została w dużym stopniu wyrównana - średnie tony odzyskały prawowite miejsce w szeregu, nie tracąc swej przejrzystości i czytelności. Bas miał może ciut mniejszy zasięg, ale za to był lepiej kontrolowany i zwarty. Zmiana - co już najbardziej nas zastanowiło - w najmniejszym stopniu odbiła się na charakterze wysokich tonów, które pozostały jasne i rozdzielcze. Czy ta opcja podobała nam się bardziej? Chyba tak, aczkolwiek wszystko zależy od konkretnej sytuacji. Do spacerów po mieście, podróży pociągiem czy jazdy na rowerze wolelibyśmy usuwać gąbeczki, a do słuchania muzyki w domu lub w biurze bardziej pasowało nam brzmienie z nimi. W każdym razie - dobrze mieć taki wybór. To trochę jak dwie pary słuchawek w cenie jednej.
Budowa i parametry
Sennheiser CX 985 to słuchawki dokanałowe wyposażone w suwak regulacji głośności zawieszony na przewodzie i 3,5-mm wtyk z przegubem umożliwiającym regulację kąta nachylenia kabla. Obudowy elementów dousznych i inne metalowe części wykonano z polerowanego na wysoki połysk aluminium, dzięki czemu słuchawki wyglądają bardzo elegancko. Pod względem konstrukcyjnym są to słuchawki dynamiczne z przetwornikami neodymowymi. 32-omowa impedancja i skuteczność na poziomie 115 sprawiają, że CX 985 są łatwe do napędzenia nawet dla niewielkich odtwarzaczy przenośnych.
Konfiguracja
Wykorzystany w teście iPod Classic sprawdził się bardzo dobrze, a próby podłączenia CX 985 z tańszymi odtwarzaczami przenośnymi lub tanimi laptopami wypadły mało zachęcająco. Odtwarzacz w rodzaju iPoda Nano oczywiście poradzi sobie z zapewnieniem takim słuchawkom odpowiedniej dawki prądu, ale słuchawki tej klasy zasługują na lepsze towarzystwo. Duża rozdzielczość i szybkość reakcji na impulsy sprawiają, że CX 985 potrafią pokazać różnicę między dobrym a słabym sprzętem, podobnie jak bez owijania w bawełnę prezentują różnice między nagraniami. Melomanom, którzy do tej pory być może nawet nie byli świadomi istnienia tych różnic, Sennheisery mogą przewartościować system oceniania jakości sprzętu i pracy realizatorów dźwięku, a tym bardziej - plików ładowanych na przenośny odtwarzacz, tablet lub komputer. Dysponując takim narzędziem warto zadbać o to, aby wszystkie elementy - począwszy od software'u, a na gniazdku słuchawkowym skończywszy - były dobrane z głową. Wówczas możemy się spodziewać naprawdę dobrego brzmienia, na które w dodatku sami możemy w znacznym stopniu wpływać dzięki systemowi tłumiących gąbeczek.
Werdykt
Bardzo ciekawe słuchawki dla ludzi, którzy wymagają wysokiej jakości wykonania, dopracowanych szczegółów i oczywiście brzmienia, które nie zaczyna nas irytować po piętnastu minutach. Dzięki sprytnemu systemowi umożliwiającymi dostrajanie dźwięku do naszych upodobań, otrzymujemy tak naprawdę dwie pary słuchawek w cenie jednej, a w takiej sytuacji staje się ona łatwiejsza do przełknięcia. Warto posłuchać - szczególnie, jeśli ktoś nie jest przekonany, czy słuchawki dokanałowe w ogóle mogą się zbliżyć do tego, co oferują duże nauszniki.
Dane techniczne
Typ słuchawek: dynamiczne, dokanałowe
Pasmo przenoszenia: 16 Hz - 24 kHz
Impedancja: 32 omy
Czułość: 115 dB
Długość kabla: 1,2 m
Rodzaj wtyku: 3,5 mm
Masa: 338 g
Cena: 629 zł
Sprzęt do testu dostarczyła firma Aplauz.
Zdjęcia: Sennheiser, Tomasz Karasiński, StereoLife.
Równowaga tonalna (opcja z gąbeczkami)
Równowaga tonalna (opcja bez gąbeczek)
Dynamika
Rozdzielczość
Barwa dźwięku
Szybkość
Spójność
Muzykalność
Szerokość sceny stereo
Jakość wykonania
Funkcjonalność
Tłumienie hałasu
Cena
Komentarze