Hegel HD30
- Kategoria: Przetworniki i streamery
- Tomasz Karasiński
[English version] Kiedy rynek sprzętu audio szturmem podbijały przetworniki i różnego rodzaju odtwarzacze plików, niektórzy widzieli w tym jedynie jakąś ślepą gałąź ewolucji. Dla audiofilów starej daty przetwornik mógł być wyłącznie elementem odtwarzacza płyt kompaktowych, ale też ludzie, którzy dziesięć lat temu widzieli przyszłość w łączeniu świata hi-fi z muzyką trzymaną na dysku komputera, nie byli do końca przekonani czy DAC stanowi już ostateczne rozwiązanie tej kwestii. Jakiś czas później raczkowały już serwery odtwarzające muzykę z wbudowanego dysku lub zewnętrznej pamięci, a potem również pierwsze streamery. Dziś sytuacja wydaje się już w miarę przewidywalna, a przetworniki w dalszym ciągu rosną w siłę - stają się coraz poważniejsze, lepsze, większe i bardziej hi-endowe. Hegel jest jedną z firm, która świat DAC-ów zna bardzo dobrze. Norwegowie produkowali je kiedy wybór na rynku nie był jeszcze tak duży, i od tamtego czasu stale rozwijają swoją ofertę w tym temacie. Sam na przestrzeni kilku lat słuchałem modeli HD2, HD11, HD12, HD20 i HD25. Teraz firma postanowiła przebić wszystkie wcześniejsze dokonania, wprowadzając topowy model HD30.
Anders Ertzeid i Fredrik Johnsen z Hegla sami żartują, że już co najmniej od roku dystrybutorzy, dealerzy i zwykli klienci pytają ich tylko i wyłącznie o ten model. Jeszcze do niedawna nasi przyjaciele z północy nabierali w tej sprawie wody w usta. Wprowadzając model HD25 twierdzili bowiem, że skonstruowanie czegoś lepszego byłoby niezwykle trudne. Najwyraźniej jednak przełamali się i postanowili przedyskutować problem w typowy dla siebie sposób - podczas zebrania przy piwie. Mogę się tylko domyślać, że wcale nie poszło go tak wiele zanim koncepcja budowy nowego flagowca została przegłosowana. Schody prawdopodobnie zaczęły się później, bo aby przebić HD25, inżynierowie musieli porzucić wiele ze stosowanych wcześniej rozwiązań.
Efekt? Dzięki odpowiedniemu rozplanowaniu elementów, zastosowaniu osobnych zasilaczy dla obszarów niskoszumnych i wysokoszumnych oraz zachowaniu odpowiednich odległości od transformatorów, otrzymano naprawdę rewelacyjne parametry, w tym odstęp sygnału od szumu na poziomie 150 dB. Norwegowie zmierzyli się też z problemem szumu fazowego. Jest to forma jittera, która powoduje powstanie szumu w częstotliwościach położonych tuż obok głównego tonu. Efektem jest brak precyzji i zamazanie detali. Zmniejszenie szumu fazowego tało się możliwe dzięki opracowaniu nowego zegrara taktującego, z dokładnym doborem tranzystorów i nowym kryształem oscylatora. Podobno po stworzeniu prototypu, konstruktorzy musieli kupić sobie nowy, dokładniejszy sprzęt pomiarowy, bo ten stosowany dotychczas nie był nawet w stanie podać wszystkich parametrów flagowego DAC-a. Dodatkowo HD30 otrzymał pełnowymiarową obudowę i funkcje streamingowe znane już ze wzmacniaczy H160 i H360. Co z tego wszystkiego wyszło?
Wygląd i funkcjonalność
Pierwszym zaskoczeniem był dla nas kolor obudowy testowanego egzemplarza. Hegel już dawno wycofał się z produkcji srebrnych klocków, argumentując ten fakt wyższymi kosztami produkcji wynikającymi nie tyle z lakierowania, co raczej z magazynowania i dystrybuowania dwóch różnych wersji. Ze srebrnych urządzeń Hegla polscy audiofile mogą pamiętać co najwyżej wzmacniacz H100 lub H200 oraz odtwarzacze płyt kompaktowych CDP2A MK2 i CDP4A. Jeśli się nie mylę, żaden z wypuszczonych później wzmacniaczy i przetworników nie był dostępny w tej wersji, co martwiło przede wszystkim posiadaczy srebrnych klocków Hegla. Być może również z myślą o nich przywrócono tę opcję, a może będziemy widywać takie rarytasy częściej?
Kolor to zresztą nie wszystko. Obudowa nowego, flagowego DAC-a jest również zbudowana tak, jak za starych, pod pewnymi względami dobrych czasów. Zamiast pudełka przykrytego dużą pokrywą z ponacinanej blachy, mamy tutaj metalową skrzynkę złożoną z kilku różnych profili. Górna płyta jest całkowicie płaska i niezwykle ciasno przylega do boczków. Podczas sesji fotograficznej okazało się, że nawet po odkręceniu wszystkich śrub, nie jest tak łatwo ją zdjąć. Świadczy to o niezwykle poważnym podejściu Hegla do kwestii dokładności wykonania urządzenia, co potwierdza także spojrzenie na HD30 od spodu. DAC stoi na trzech nóżkach wyposażonych w zaokrąglone, gumowe podkładki. Maniacy antywibracyjnych kolców, platform i podkładek pewnie i tak będa chcieli poeksperymentować, ale flagowy przetwornik Hegla już po wyjęciu z pudełka i ustawieniu na stoliku jest dobrze izolowany od wibracji i zewnętrznych zakłóceń.
Z przodu - nic zaskakującego. Zgodnie ze stylistyką wprowadzoną przez norweską firmę już dawno temu, mamy tu jedynie to, co niezbędne do prawidłowej obsługi urządzenia, w dodatku z zachowaniem pełnej symetrii. Lewe pokrętło służy do wyboru źródła, prawe to regulacja głośności, a pomiędzy nimi mamy duży, niebieski wyświetlacz. Potencjometr w DAC-u to dość ciekawa, choć już nie tak rzadko spotykana sprawa. Coraz więcej przetworników ma na pokładzie wzmacniacz słuchawkowy, prosty przedwzmacniacz lub odbiornik Bluetooth. Hegel do swojego najnowszego modelu wsadził regulację głośności i moduł streamera pozwalający na podłączenie źródła do sieci i korzystanie z niego na przykład w połączeniu z komputerem, najlepiej takim z nadgryzionym jabłuszkiem. Norwegowie sami namiętnie korzystają z łączności AirPlay i w mniej lub bardziej otwarty sposób zachęcają do tego swoich klientów.
Z tyłu mamy wyraźny podział na trzy sekcje - wyjścia analogowe (RCA i XLR), wejścia cyfrowe (AES/EBU, BNC, koaksjalne i trzy optyczne) oraz gniazda - nazwijmy to - komputerowe (USB typu B i RJ-45). Z prawej strony znajduje się trójbolcowe gniazdo zasilające z włącznikiem i bezpiecznikiem. Cieszy nie tylko obecność wyjść analogowych w dwóch standardach, ale także taki drobiazg, jak gniazdo BNC. Wielu producentów uważa, że to najlepszy z "elektrycznych" sposobów na transmisję sygnału cyfrowego, a jednak rzadko widuje się to gniazdko ze względu na jego małą popularność. W górnej części tylnego panelu wykonano rząd otworów wentylacyjnych, dzięki czemu nie trzeba było dziurawić górnej pokrywy.
Jak przystało na hi-endowy przetwornik, HD30 wymaga od użytkownika odrobiny uwagi podczas pierwszego podłączania i konfiguracji. Sterowniki na stronie producenta dostępne są w trzech wersjach - dla komputerów z systemem OS-X, tych z Windowsem i oddzielnie dla Windowsa 10. Oprócz tego, Hegel oferuje nam instrukcje krok po kroku dla Apple'owców i użytkowników systemu Ubuntu, a także oddzielne manuale przeprowadzające nas przez proces konfiguracji dysku sieciowego lub komputera pod kątem streamingu. Jeśli jednak mam być szczery, sugerowałbym potraktować obie poboczne funkcjonalności HD30 - streaming i regulację głośności - jako gadżety. Owszem, mogą się przydać, ale nie w nich leży sedno sprawy. Wyjątkiem będą użytkownicy komputerów Apple'a, dla których AirPlay będzie jedną z cenniejszych opcji. Jeżeli ktoś ma na dysku NAS jakąś potężną, muzyczną bibliotekę - moim zdaniem będzie jednak rozglądał się za streamerem, a nie przetwornikiem z funkcją streamera. Będzie chciał sterować odtwarzaniem muzyki za pośrednictwem jakiejś wygodnej aplikacji na iPada, a może także mieć gniazdo USB typu A aby podłączyć kolejny dysk lub pendrive'a z nowo pobranymi hi-resami. HD30 nie ma także jakiejkolwiek łączności bezprzewodowej (Wi-Fi lub Bluetooth) ani gniazda słuchawkowego. To ciekawe, że pokrętło do regulacji głośności jest, a wyjścia dla nauszników - nie. Niektórzy powiedzą, że pewnie i tak nikt by z niego nie skorzystał, bo HD30 nie jest urządzeniem typu biurkowego. Możliwe, ale bez przesady... Moim zdaniem konstruktorzy chcieli trzymać się głównego wątku, dodając do przetwornika tylko dwie funkcje, która to operacja prawdopodobnie nie wymagała już wielkiego wysiłku - sekcję streamera mogli przecież zapożyczyć ze swoich najnowszych wzmacniaczy. Dalej postanowili już nie ciągnąć tematu, aby nowe źródło nie przerodziło się w jakiś kombajn.
Dużym plusem i zarazem kolejnym detalem, który przypomni niektórym stare, dobre czasy jest dołączony do zestawu pilot zdalnego sterowania - RC2. Norwegowie stosują dwa rodzaje sterowników - jeden w formie plastikowej karty z przyciskami membranowymi, a drugi będący właśnie elegancką, metalową bryłką. Jest on dodawany właściwie tylko do wysokich modeli tej marki, co podkreśla szczytową pozycję HD30 wśród firmowych źródeł cyfrowych. A inna sprawa, że pilot jest bardzo poręczny i po prostu ładny. Spodobało mi się również to, że z przodu zastosowano dwa pokrętła zamiast przycisków lub dotykowego frontu znanego z HD25. Dzięki temu HD30 prezentuje się wyjątkowo dobrze i prawie wcale nie-przetwornikowo. Minusy? Mimo wszystko uważam, że gniazdo słuchawkowe i Bluetooth na pokładzie to wcale nie takie głupie pomysły. Norwegowie mają tutaj bardzo prostą filozofię, którą w gruncie rzeczy popieram. Uważają bowiem, że sprzęt audio nie powinien pełnić roli interfejsu do zarządzania procesem odtwarzania muzyki. Tym powinny zajmować się komputery, tablety, smartfony i co tam jeszcze przyjdzie po nich. A to ma prawo prawo bytu tylko w sytuacji, kiedy HD30 będzie z tymi urządzeniami poprawnie współpracował. Moim zdaniem istnieje tutaj pewne niebezpieczeństwo, bo dla wielu ludzi AirPlay nie jest rozwiązaniem, chociażby dla użytkowników smartfonów innych niż iPhone i tabletów innych niż iPad. Z komputerem to jeszcze pół biedy, bo można skorzystać ze złącza USB. Tu jednak wracamy do pola numer jeden - Hegel od początku mówił nam, że HD30 to hi-endowy przetwornik, a nie streamer lub wieloformatowy kombajn. Albo więc zaakceptujemy ich wizję słuchania muzyki, nawet jeśli będzie wiązała się z koniecznością kupna iPada lub podłączenia komputera kablem, albo możemy szukać szczęścia gdzie indziej. Propozycja jest jak najbardziej uczciwa i nosi znamiona postępowania bardzo audiofilskiego - w zamian za dostosowanie się do wymagań urządzenia, poświęcenie chwili na instalację sterowników i konfigurację komputera, a także rezygnację z kilku wygód, mamy dostać ekstremalnie wysoką jakość brzmienia. No to co? Sprawdzamy!
Brzmienie
Zanim przejdziemy do wrażeń odsłuchowych, słówko wyjaśnienia. Do naszego testu trafiły tak naprawdę dwa egzemplarze HD30. Pierwszy - srebrny - powędrował na sesję fotograficzną, natomiast drugi - czarny - przeznaczony był do odsłuchu. Dlaczego tak? Ponieważ ten pierwszy przetwornik w kolorze srebrnym był jeszcze egzemplarzem prototypowym, który technicznie był w zasadzie ukończony, ale brzmieniowo - nie do końca. W modelach produkcyjnych inżynierowie Hegla wprowadzili jeszcze jakieś drobne zmiany konstrukcyjne i software'owe, dzięki którym udało się doszlifować brzmienie w stu procentach. My właśnie taki przetwornik dostaliśmy, kilka dni po tym, jak srebrny HD30 został odesłany do dystrybutora po sesji zdjęciowej. Do odsłuchu otrzymaliśmy zresztą dokładnie ten egzemplarz, który został premierowo zaprezentowany gościom wystawy Audio Video Show 2015. Daliśmy mu jeszcze kilka dni na wygrzanie i rozpoczęliśmy kluczową fazę testu.
I jak? Najprościej mógłbym powiedzieć - bez zaskoczenia. I to dosłownie, bo po HD30 spodziewałem się bardzo, bardzo dobrego, ale też dojrzałego i uniwersalnego brzmienia. Hegel nie jest jednym z producentów, którzy za każdym razem oddają nam do dyspozycji sprzęt zestrojony zupełnie inaczej. Ich wizja odtwarzania muzyki to w zasadzie realizacja idei wysokiej wierności. Co więcej, norwescy inżynierowie realizują swój plan z godną poszanowania stanowczością i konsekwencją. Kupując jakikolwiek sprzęt Hegla możecie być pewni, że usłyszycie dźwięk wyważony, naturalny i dopieszczony w każdym aspekcie.
Takie postępowanie wiąże się z pewnym ryzykiem czy wręcz niebezpieczeństwem, na które najbardziej narażeni będą niedoświadczeni słuchacze. Otóż HD30 gra tak równo, że w pierwszej chwili zastanawiamy się, co w jego brzmieniu jest takiego interesującego i odkrywczego. Pierwszy wniosek jest oczywisty - nic. Pytanie tylko czy rolą przetwornika jest wprowadzanie jakichkolwiek atrakcji do systemu stereo. Amatorzy sprzętu hi-fun powiedzą, że najlepsza zabawa jest wtedy, gdy każdy element zestawu daje od siebie coś interesującego, ale dla wielu melomanów takie podejście prowadzi do oczywistych wynaturzeń. Jeżeli sygnał ma być podkolorowany i zniekształcony już na etapie odczytu, to jak go później naprawić? Nie bez powodu jedna ze świętych, audiofilskich prawd głosi, że zadaniem źródła dźwięku powinno być wydobycie maksymalnej ilości informacji o nagraniu i podanie na wyjście sygnału w jak najwierniejszej, najbardziej przezroczystej formie. Później możemy sobie z nim zrobić, co tylko nam się podoba - podłączyć neutralny wzmacniacz i głośniki, albo ciepłą lampę z kolumnami tubowymi, ale nawet miłośnicy takich zestawień zwykle uważają, że jeśli źródło coś kombinuje, to raczej nic dobrego z tego nie wyjdzie.
HD30 nie kombinuje w najmniejszym nawet stopniu. Powiem wprost - dawno nie słyszałem tak neutralnego i rzetelnego przetwornika. Rozważania nad równowagą tonalną i realistycznym oddaniem barw można spokojnie pominąć. Jeżeli należycie do ludzi, którzy lubią zastanawiać się nad tym, czy tafla zamarzniętego jeziora jest płaska, to proszę bardzo - możecie sprawdzać neutralność Hegla na milion sposobów. Ja po pięciu wysłuchanych utworach wiedziałem już, że absolutnie nie ma się tutaj do czego przyczepić. A skoro kwestię balansu tonalnego i barwy mamy zamkniętą, możemy się już tylko zagłębiać w pewne szczegóły takie, jak dynamika, przejrzystość czy stereofonia. Każdy audiofil wie, że to właśnie w tych szczegółach często tkwi sedno sprawy. Tutaj HD30 również nie zawodzi, a moim zdaniem ze wszystkich aspektów jego działania najbardziej wybija się przestrzeń.
Po przełączeniu się z dobrego, ale mimo wszystko jeszcze nie wyczynowego Marantza HD-DAC1 na HD30, dało się zauważyć przede wszystkim lepszą równowagę tonalną i właśnie stereofonię - szerszą, głębszą i bardziej trójwymiarową, z wyraźniej zarysowanymi konturami. Hegel nie tylko zwiększa fizyczne rozmiary dźwiękowego obrazu, ale przy okazji wyostrza go i stawia wyraźne granice między kolejnymi warstwami muzyki. Przestrzeń, jaką oferuje HD30 jest moim zdaniem wybitna i w pewnym sensie przybliża nas do celu nawet bardziej, niż kolejna porcja mikrodetali czy odrobinę szybszy bas. Wielu producentów sprzętu walczy o tego typu niuanse, zapominając o tym, że wszystkie składniki przekazu muszą zostać zbudowane w jakimś miejscu. HD30 jest jednym z niewielu przetworników, nawet w tym przedziale cenowym, które rzeczywiście potrafią przekonać słuchacza, że wokalista czy perkusista rzeczywiście znajduje się przed nami. I to nie "gdzieś tam", ale w ściśle określonym miejscu, z oddaniem odległości i informacji o akustyce nagrania. Hegel zyskuje przez to ogromną przewagę nad konkurencją. Pod pewnymi względami zbliża się do charakteru brzmienia i pewnego realizmu znanego z dobrych... Gramofonów. Fani czarnej płyty pewnie uznają to za spore nadużycie, ale uważam, że dzięki tak dobrej przestrzeni Hegel zyskuje coś więcej - umiejętność przekonania nas o faktycznej obecności muzyków w naszym domu.
Jeżeli miałbym skompaktować swoje wrażenia do kilku słów, mógłbym powiedzieć po prostu - znakomity przetwornik spełniający wszystkie wymagania stawiane hi-endowym źródłom dźwięku. O jego wysokiej klasie świadczy również to, że z każdą godziną słuchania nabieramy do jego brzmienia coraz większego przekonania i szacunku. Niektórym w pierwszych minutach może być ciężko określić, co tak naprawdę jest źródłem tak dobrego efektu całościowego. Czy to neutralność, dynamika, wierne oddanie barw? Bezdyskusyjnym plusem i słodziutką wisienką na torcie pozostaje dla mnie stereofonia. Ale niektórzy i tak mogą stwierdzić, że brzmienie HD30 jest tak normalne, że nie ma w nim nic nadzwyczajnego. Jeżeli po pierwszym odsłuchu będziecie podobnego zdania, proponuję eksperyment - weźcie Hegla do siebie na tydzień, podłączcie i słuchajcie go na luzie, choćby i trwając w przekonaniu, że tak grało zawsze, a po tygodniu wróćcie do poprzedniego przetwornika. Gwarantuję, że w tym momencie uzyskacie odpowiedź na wszystkie pytania i prawdopodobnie będziecie w stanie w ciągu minuty wymienić przynajmniej pięć obszarów, w których HD30 był po prostu lepszy. No, chyba że macie przetwornik za trzydzieści lub pięćdziesiąt tysięcy.
Tutaj dochodzimy do tradycyjnego etapu plusów i minusów. Z tych pierwszych bardzo podoba mi się prostota tego urządzenia, obudowa znacznie lepsza niż w przypadku ostatnich wzmacniaczy norweskiej firmy, metalowy pilot oraz fakt, że dorzucono nam niejako przy okazji funkcje sieciowe i regulację głośności. Owszem, można było wyposażyć HD30 w gniazdko słuchawkowe, łączność bezprzewodową, sterowanie za pomocą aplikacji lub obsługę serwisów streamingowych z poziomu urządzenia, ale wtedy już HD30 musiałby być streamerem, a nie przetwornikiem. Norwescy projektanci powiedzieli wprost, że nie chcą robić takiego kombajnu, za co jak najbardziej ich szanuję. Brzmieniowo - najwyższej próby neutralność połączona z bardzo dobrą dynamiką i przejrzystością oraz spektakularną stereofonią. Minusy? Tak naprawdę widzę tylko jeden - cenę. 18900 zł za przetwornik to jednak bardzo dużo. Ale jeśli chcecie mieć najlepszy przetwornik Hegla, to nie ma innej opcji - taniej niestety nie będzie. Jak śpiewał Krzysztof Cugowski, tak ten świat złożony jest.
Budowa i parametry
Flagowy przetwornik Hegla to pierwsze tego typu urządzenie w ofercie firmy, które zapakowano w pełnowymiarową obudowę. I nie ma w tym nic dziwnego, biorąc pod uwagę wewnętrzną konstrukcję DAC-a. Metalowa skrzynka jest niemal w całości wypełniona układami elektronicznymi, wśród których możemy wyróżnić trzy główne sekcje. Pierwsza, największa płytka zawiera cały moduł DAC-a wraz z układami analogowymi. Druga, mniejsza to obwody odpowiadające za odbieranie sygnału z dwóch wejść - USB i gniazda sieciowego, a więc również obsługę streamingowych funkcji HD30. Dane z pozostałych wejść cyfrowych - AES/EBU, BNC, koaksjalnego i trzech optycznych, trafiają już bezpośrednio do płytki przetwornika. Trzecia sekcja to zasilanie, a właściwie - dwa transformatory toroidalne odgrodzone od reszty metalowym ekranem. Dalsze układy zasilające umieszczono już bezpośrednio na płytkach. Całkowita pojemność filtrująca to 54000 µF. Sygnał analogowy możemy odebrać przez gniazda XLR lub piękne, duże i szeroko rozstawione RCA. Nie powinno być tutaj problemu z podłączeniem nawet najbardziej hi-endowych interkonektów.
Norwescy konstruktorzy chwalą się przede wszystkim zastosowaniem dwóch konwerterów cyfrowo-analogowych AK4490EQ, po jednej na kanał. Dzięki temu HD30 potrafi odtworzyć nie tylko gęste pliki PCM, ale także DSD. Na większej płytce znajdziemy także dwa odbiorniki sygnału cyfrowego AK4418AEQ i asynchroniczny konwerter częstotliwości próbkowania AK4137EQ. Z parametrów technicznych warto wspomnieć o napięciu na wyjściu wynoszącym 2,6 V oraz impedancji wyjściowej wynoszącej 22 omy dla gniazd niezbalansowanych i 44 omy dla zbalansowanych. Największe wrażenie robią dane dotyczące zniekształceń (0,0005%), pasma przenoszenia (0 Hz - 50 kHz) i stosunku sygnał/szum (150 dB).
Konfiguracja
Equilibrium Ether Ceramique, Pylon Audio Sapphire 31 SLE, Marantz HD-DAC1, T+A E-Serie Music Player Balanced, T+A E-Serie Power Plant Balanced, Equilibrium Tune 33 Light, Enerr Tablette 6S, Enerr Symbol Hybrid, Solid Tech Radius Duo 3.
Werdykt
Na flagowy przetwornik Hegla czeka już tak wielu fanów, że norwescy konstruktorzy zwyczajnie nie mogli ich zawieść. I nie zawiedli. HD30 to znakomite, wszechstronne źródło cyfrowe, dzięki któremu melomani idący z duchem czasu będą mogli wznieść się na ekstremalnie wysoki poziom jakościowy, a ci jeszcze nieprzekonani jednym ruchem zapewnią sobie bilet do świata cyfrowej muzyki, w tym również streamingu w bardzo prostej postaci. Przy okazji HD30 poprawi brzmienie odtwarzacza CD czy nawet konsoli do gier, a ja mogę tylko żałować, że nie mogłem wypróbować go w konfiguracji DAC Loop, w połączeniu na przykład z H360. Brzmieniowo HD30 to przede wszystkim wybitna równowaga i uniwersalność oraz spektakularna przestrzeń przywodząca na myśl analogową namacalność dźwięku. To po prostu nie ma prawa się nie podobać.
Dane techniczne
Rodzaj przetwornika: 32 bitowy
Napięcie wyjściowe: 2,6 V
Wejścia cyfrowe: 3 x optyczne, koaksjalne, USB, RJ-45, AES/EBU, BNC
Wyjścia analogowe: RCA, XLR
Pasmo przenoszenia: 0 Hz - 50 kHz
Stosunek sygnał/szum: 150 dB
Zniekształcenia: 0,0005%
Wymiary (W/S/G): 8/43/31 cm
Masa: 6,5 kg
Cena: 18900 zł
Sprzęt do testu udostępniła firma Moje Audio.
Zdjęcia: Małgorzata Karasińska, StereoLife.
Równowaga tonalna
Dynamika
Rozdzielczość
Barwa dźwięku
Szybkość
Spójność
Muzykalność
Szerokość sceny stereo
Głębia sceny stereo
Jakość wykonania
Funkcjonalność
Cena
Nagroda
Komentarze