Jean Michel Jarre - En attendant Cousteau
- Kategoria: Elektronika
- Jarosław Święcicki
Dzisiaj wieczorem mój syn nie miał zamiaru zasnąć. Godzina na zaśnięcie już dawno minęła a ten dalej skacze! "Czekaj ty..." - pomyślałem - "Już ja cię załatwię!" Chwyciłem go na ręce, smoka załadowałem do otworu gębowego i poszliśmy do mojej nory (nora to taka lokalna nazwa mojego pokoju, w którym niepodzielnie rządzi bałagan i sprzęt audio). Chwila zastanowienia i w cedeku ląduje "Czekając na Cousteau" Jarre'a. To chyba ostatnia z jego płyt, której da się słuchać. A i to nie w całości. O ile pierwsze "Calypso" jeszcze jakoś się broni, to pozostałe dwa są po prostu syntezatorowo-popowymi popierdywaniami, które chyba przypadkiem znalazły się na tej płycie. Zresztą w porównaniu z tytułowym utworem wszystkie cztery "Calypso" są zwykłym nieporozumieniem.
Bo właśnie prawdziwą perełką (a raczej sporą perłą, biorąc pod uwagę czas trwania) jest ostatni, tytułowy "En attendant Cousteau". To francuskojęzyczna wersja tytułu, po bardziej przyjaznemu angielskiemu jest to po prostu "Waiting for Cousteau". Trwa on ponad 40 minut i jest medytacyjno-relaksującym arcydziełem. Cała płyta jest poświęcona słynnemu badaczowi głębin morskich, ale to właśnie ten utwór najpełniej oddaje spokojną dostojność, ciszę i potęgę podwodnych przestrzeni.
I doskonale nadaje się do usypiania rozbrykanej latorośli. Przez chwilę kołysałem się z potomkiem na rękach aby po kilku minutach poczuć, że chyba śpi. Mogłem usiąść. Teraz należało poczekać 10-15 minut aż porządnie zaśnie i zanieść smyka do jego łóżeczka. Przykryłem go delikatnie kołderką i cichutko pobiegłem do nory, aby jeszcze raz, od początku, ale już w słuchawkach, poczekać na Cousteau.
Artysta: Jean Michel Jarre
Tytuł: En attendant Cousteau
Wytwórnia: Disques Dreyfus
Rok wydania: 1990
Gatunek: Elektronika
Czas trwania: 69:00
Opakowanie: Jewelcase
Ocena muzyki
Ocena wydania
Komentarze