Optonica RP-9100
- Kategoria: Vintage
- Jarosław Święcicki
Gdy na początku lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku płyta kompaktowa rozpoczynała swój triumfalny pochód po rynku audio, wielu melomanów w pierwszej chwili było zachwyconych wygodą użytkowania srebrnego krążka. Można było dowolnie wybierać kolejność utworów bez konieczności wstawania co kawałek aby przestawić igłę. Mało tego, można było to zrobić za pomocą pilota, nawet nie dotykając odtwarzacza. Cóż, lenistwo to właśnie siła napędowa postępu - wszystko, co człowiek wymyślił i wymyśli służy tylko temu, żeby samemu robić jak najmniej... Co prawda były już w użyciu gramofony, które po skończonym odtwarzaniu płyty potrafiły powrócić do początku strony i rozpocząć odtwarzanie jeszcze raz, ale Optonica RP-9100, będąca w 1981 roku najwyższym modelem w katalogu firmy potrafiła o wiele, wiele więcej. Pod względem użytkowym potrafiła niemal tyle, co odtwarzacz kompaktów. Bohater dzisiejszej opowieści był wyposażony w system APMS czyli Auto Programmable Music Selector, który umożliwiał urządzeniu przeskanowanie płyty i rozpoznanie ile utworów jest na niej wytłoczonych.
Dzięki temu można było odtwarzać je w dowolnej kolejności, a całość na dodatek była sterowana przez pilota o symbolu AD-700. W dalszym ciągu odsłuchanie drugiej strony płyty było możliwe dopiero po ręcznym przełożeniu czarnego krążka. Gramofon posiadał napęd bezpośredni z elektroniczną kontrolą prędkości obrotowej, aluminiowy talerz o średnicy 310 mm oraz ramię o długości 227 mm. Ważył 11 kg i jako nowy kosztował w 1980 roku 2100 marek zachodnioniemieckich. W dzisiejszych czasach ten model jest rzadko spotykany na aukcjach. Ostatnio widziałem gdzieś niższy model RP-7100, który nie posiadał pilota, wyceniony na niecały tysiąc złotych.
Co prawda audiofile od zawsze wiedzieli, że im prostszy gramofon, tym brzmieniowo będzie prawdopodobnie lepszy, ale czasami może warto poszukać równowagi pomiędzy ciekawym brzmieniem a zastosowaną automatyką. W tym modelu widać wyraźnie, że projektanci za cel wzięli sobie jak najdalej posuniętą wygodę użytkownika. Jaki to miało wpływ na dźwięk? Nie wiem, ale trzeba przyznać, że konstrukcja tego gramiaka budzi szacunek. Na dodatek do dziś jego wygląd może przypaść do gustu zarówno melomanom pragnącym wygody, jak i kolekcjonerom szukającym nietuzinkowego sprzętu do postawienia w swojej jaskini.
Komentarze